Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 7:27 am
Ja powiem krótko (coby sie nie rozpisywać - bo za bardzo to lubię )
TO forum przekonało mnie (a w zasadzie dziewczyny na forum), że balet to jest coś wspaniałego. Pokazało mi, że sa osoby które dla niego - baletu - zrobią wszystko i zrobia to z autentycznej miłosci.
Taka postawa/wypowiedzi/kontekst otwarła mi oczy na coś co przez całe wcześniejsze życie traktowałem - no powiedzmy z delikatnym uśmieszkiem na ustach.
Dziękuje
Torin
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
Zawdzięczam temu forum całą moją przygodę z baletem.
Dzięki temu właśnie forum, dowiedziałam się, iż nie jest na mnie za późno. Że warto próbować. Nawet, jeśli ma to być tylko hobby. Że mogę. Że mam prawo do szczęścia jak i młodsi.
Zawdzięczam mu również pogłębienie swej wiedzy.
_________________
,,Jestem takim samym człowiekiem jak ty,
ale mam lepsze rzeczy do roboty,
niż siedzieć i palić skręty (...)
zawsze będę trzeźwy, nie potrzebuję podparcia,
bo mam Straight Edge (sXe)"
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 26, 2007 4:28 pm
kolejne znajomosci baletowe, dzieki którym np. mogłam wczoraj obejrzeć poznanskie Jezioro łabedzie. Wielkie podziekowania dla Scarpii za pomoc, bilety, opieke i w ogóle za wsio oraz dzięki i całuski dla carewny (juz ona wie za co )
To był super wypad do Poznania, w którym przezycia artystyczne okazały siew cale nie najwazniejsze (ale Maks W. jak Zygfryd był boski)
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Lis 27, 2007 12:17 am
Boś się zdaje sie waćpanna za późno zadeklarowała. Towarzystwo warszawskie pewnie już siedziało u towarzystwa poznańskiego na siakiejś kawie a nie na internecie
Torin
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
Ah Kasiu alez nie ma za co,mam nadzieje ze nie zawiodlam i wielkie dzieki jeszcze raz za wiesz co !!!
Olipio a gdzie Ty sie pytalas? Bo nie wpadlo mi to w oko,tak bym cos skrobnela Tobie.
Warszawskie grono opowiedzialo sie wczesniej tylko ze na watku nie poznanskim moze dlatego nie zauwazylas ale mysle, ze co sie odwlecze to poczeka
_________________ Nie można iść do przodu patrząc w tył...
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 29, 2007 10:54 am
hahaha, ja i moja koleżanka Ania siedziałysmy w 4 rzędzie nieco z lewej (patrząc od widowni) a Milton w 2 rzędzie No to następnym razem będziemy uwazniejsi
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Ależ Cheryl, trudno się zaznajamiać z widzami jak się jest na scenie czerwonym łabędziem...
Olimpia napisał/a:
(...)Jakoś bez echa ta wizyta w Pyrlandii przeszla.
A no bo tak to już często w baletowym życiu bywa, że to co najważniejsze przeważnie jednak pozostaje w ukryciu, droga Olimpio.
Poza tym jestem bardzo zazdrosny o wszystkie poznańskie łabędzie na scenie i choć to może nieładnie i niemądrze sie przyznawać, ale najchętniej przy okazji wystawiania "Jeziora" chciałbym być z nimi sam na widowni, żeby tańczyły dla mnie i tylko dla mnie... i absolutnie dla mnie.... i dla nikogo innego... jak tylko dla mnie...
Seulement pour moi et personne d'autre !
Nur für mich und niemand andere!
Non nessuno soltanto per me ed altro!
¡Sólo para mí y para nadie más!
Только для меня и никого больше!
(ufff... chyba powinienem zmienić ksywkę na von Rothbart )
Kasia G napisał/a:
kolejne znajomosci baletowe, Wielkie podziekowania dla Scarpii za pomoc, bilety, opieke i w ogóle za wsio oraz dzięki i całuski dla carewny (juz ona wie za co ) To był super wypad do Poznania, w którym przezycia artystyczne okazały siew cale nie najwazniejsze (ale Maks W. jak Zygfryd był boski)
Było mi ogromnie miło poznać "na żywo" Przemiłą, Szanowną Administratorkę z koleżanką. No i cieszę się że przy okazji znajmości tejże Administratorki miałem sposobność po raz pierwszy uścisnąć dłoń Najlepszego Obecnie Panującego nam Tancerza Maksima W.
Bez widowni? O nie! Specyficzna i za każdy razem trochę inna, charakterystyczna dla tego jedynego wieczoru widownia to integralna część wydażenia jakim jest wystawienie spektaklu. W życiu nie chciałabym oglądać bez widowni! No chyba, że widownia rozmawia w trakcie przedstawienia, czego nieciepię... Poza tym uwielbiam ich obserwować, albo wspólnie bić brawo na stojąco do bólu rąk. Przedstawienia oglądanego samemu nie możnaby tak samo przeżyć, a i przerwy bez widowni były by o wiele nudniejsze...
No ale Scaria jest widocznie indywidualista
a moze egoista bo tylko by chcial dla siebie
nie badz taki podziel sie z innymi
dzielac z innymi radosc masz wiecej radosci o wiele
_________________ Nie można iść do przodu patrząc w tył...
carewna.bloog.pl
Ostatnio zmieniony przez carewna Pią Lis 30, 2007 1:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Oj carewna, czasem jest mi niebezpiecznie bliska postać Adasia Miauczyńskiego z "Dnia świra"
No jasne... nie ma to jak jak widownia pełna tych wszystkich:
Charchlaków, zdechlaków i psikaków (regularnie kaszlących, gwiżdżących oskrzelami i zakatrzonych).
Mlaskaczy, siorbaczy i przeżuwaczy, którzy w środku nastrojowej arii czy adagia muszą wyciągać z torebki cukierki, gumy i inne delicje w szeleszczących opakowaniach, poczym wkładać do swoich otworów gębowych i wydawać różne organiczne dźwięki.
Wiecznie gadających i komentujących (nie koniecznie na temat) panienek i psiółek-psiapsiułek koleżanek. No ale podobno jak kobieta myśli to musi mówić, więc jakoś już się z tym pogodziłem że widocznie inaczej nie mogą.
„Prawdziwych gentleman’ów” płci męskiej w niewybredny sposób i takimż słownictwem komentujących urodę pań na widowni i na scenie.
Osobników obojga płci, którym telefon komórkowy przyrósł do dłoni i absolutnie nie mogą go z niej wypuścić nawet podczas spektaklu, tudzież z regularnością zegara atomowego sprawdzające co 30 sekund czy aby ktoś nie przysłał jakiegoś sms’a, mms’a czy innej wiadomości tekstowej, na którą oczywiście trzeba niezwłocznie odpisać bo przecież świat by się zawalił.
Warianty takich osobników, które pomimo rodzajowej scenki w wykonaniu zacnego teatralnego personelu, mającej na celu przypomnienie o wyłączeniu/wyciszeniu swoich zaawansowanych zabawek GSM, ze zdziwieniem i głupawym uśmiechem odkrywających w środku wysokiego F śpiewaczki że ich telefon jednak ma przepiękne melodyjki.
Adoratorów maczo-maczissimo, z nonszalancją obejmujących swoje randkowe „zdobycze” dla których teatr to tylko miejsce z fotelami, gdzie w półmroku można popróbować swojego „czaru” uwodzenia, licząc na to że „ofiara” nie będzie za bardzo się bronić krzykiem tudzież nagłą ucieczką.
Babć i dziadków z wielkim zaangażowaniem omawiających w czasie spektaklu non-stop, półszeptem i z wszelkimi detalami wszelkie choroby i przypadłości na które cierpi lud ludzki a więc i oni sami i wszyscy członkowie bliższej i dalszej rodziny, a nawet sąsiadki i osoby obce.
Śpiochów i chrapaczy, dla których widownia i spektakl to wspaniała okazja do „chlapnięcia” sobie małej drzemki.
„Słodkich dzieciaczków” z syndromem ADHD, a to bujających się na fotelach, a to w nie kopiących, a to z uporem maniaka przeciskających się z wielką częstotliwością pomiędzy rzędami stłoczonych widzów pomiędzy jednym a drugim członkiem maltretowanej własnej rodziny (i z powrotem).
Pseudo-melomanów-baletomanów dla których NIC nie jest dobre, i dla których każda wizyta w teatrze to okazja do leczenia własnych kompleksów poprzez nadwyraz bujne słowno-werbalne opluwanie, pogardzanie i odsądzanie od czci i wiary wszystkich artystek i artystów opery i baletu (zarówno lokalnych jak i tych światowej sławy).
A gdzieś pośród tego wszystkiego, a raczej pomimo tego wszystkiego żyje sobie ta sztuka – piękna, nienachalna, wszystko znosząca... jak miłość. Dla niej przychodzę do teatru, za nią jestem wdzięczny artystkom i artystom, i z jej cierpliwości znoszenia tego wszystkiego czerpie siłę aby samemu to wszystko znosić.
Związek z tańcem: tancerz (uczeń)
Wiek: 30 Posty: 74 Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Sty 19, 2009 1:45 am
Ja ogromnie się cieszę, że przypadkiem trafiłam tutaj. Przyznam, że pomimo, iż chodzę na zajęcia z współczesnego balet jest tam bardzo odległym tematem. nigdy wcześniej nawet nie interesowałam się tym tak intensywnie bo nie było jak. Forum mnie przede wszystkim uświadamia Ale dzięki niemu zyskałam również pewną wartość, jakąś sympatię ze strony baletnic Przybliżyło mi trochę ten `odległy` świat I mam nadzieję, że nie długo i ja będę mogła poczuć się baletnicą
_________________ "Balerina, nadziemska sylfida, która stanęła na palcach by być bliżej nieba." B. Kaczyński
Związek z tańcem: uczennica SB FEA
Wiek: 31 Posty: 252 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Sty 19, 2009 11:03 pm
Co mi dało to forum ?
Siłę- żeby ćwiczyć i nadal się rozwijać. Kiedy widzę jak jesteście świetni w tym co robicie, sama biorę się za pracę. To działa !
Wiedzę teoretyczną- co jak co, ale wcześniej nie wiedziałam nawet ...ah, dużo by tego było do wymieniania. W każdym razie już wiem ^^
Znajomych- no tak, tego chyba nie trzeba wyjaśniać.
W każdym razie dzięki Bogu, że kiedyś weszłam na stronę balet.pl, a potem w link dot. forum baletowego. Alleluja !
_________________ W milczeniu nawet słaby krzyk robi wiele hałasu.
Związek z tańcem: uczeń-tancerz
Posty: 84 Skąd: dancefloor
Wysłany: Wto Sty 20, 2009 5:06 pm
Przede wszystkim wiedze teorytyczną, bo umiem dużo elementów, ale nie wiem jak się nazywają. przez to bardziej jestem świadoma wykonywanych ruchów.
Ja podobnie jak Miki tańczę współczesny i jeszcze jazz, no i z baletem mam mało do czynienia jednak sercem chyba zawsze bede baletnicą...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach