Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Mar 29, 2006 3:20 pm
już coraz bardziej wkrótce Ale żadnych nowych info jeszcze nie ma - ani oficjalnej obsady na przykład....
edit: pojawił się plakat-zdjęcie reklamujący premiere - nie jest to wymarzone zdjęcie baletowe ale cos w sobie ma (i nie myslę tu o kusych majteczkach obu solistów )
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 26, 2006 12:55 pm
wklejam tu, bo jutro nie będzie juz dostepny na stronie Rzeczpospolitej wywiad z Kylianem:
Podstawa kultury czy sztuka luksusowa
Rozmowa z Jiřmí Kyliánem, choreografem, w sobotę odbędzie się premiera jego baletów w Operze Narodowej
Rz: Czy to prawda, że jako nastolatek zamykał się pan w swoim pokoju, włączał muzykę i tańczył godzinami?
Jiří Kylián: Tak rzeczywiście było. Improwizowałem w tańcu tak długo, aż padałem z wyczerpania.
Marzył pan wówczas o wielkiej karierze?
Jeszcze nie, ale wiedziałem, że chcę być choreografem. To prawda, że moim idolem był Rudolf Nuriejew, ale szybko zrozumiałem, że nie zostanę wybitnym tancerzem, a moje myśli, uczucia, idee mogę wyrazić wykorzystując innych tancerzy. Pierwszą choreografię opracowałem, gdy miałem 11 czy 12 lat, choć nie została ona nigdzie pokazana.
W którym momencie zdecydował się pan wyruszyć z Czechosłowacji na Zachód?
Dopomógł mi przypadek. Do Pragi przyjechała delegacja brytyjskiego Arts Council (odpowiednik Ministerstwa Kultury), by uczestniczyć w otwarciu jakiejś wystawy rzeźby, ale w programie miała także wizytę w praskim konserwatorium i trafiła akurat na prezentację mojej studenckiej choreografii. Od jednej z osób usłyszałem wówczas, iż umiem pokazać nie tylko to, co mam w nogach, ale i to, co w głowie. A parę miesięcy później otrzymałem stypendium do Royal Ballet School w Londynie.
Jadąc tam, miał pan zamiar wrócić do Pragi?
Zrobiłem to w sierpniu 1968 roku tuż przez inwazją wojsk Układu Warszawskiego. Sam więc mogłem doświadczyć, czym kończy się marzenie o odrobinie choćby wolności. Na szczęście, miałem podpisany kontrakt z Baletem Stuttgarckim, nie zdążyłem też oddać paszportu i opuściłem Pragę 28 sierpnia. Wtedy rzeczywiście byłem przekonany, że nigdy nie wrócę, reżim komunistyczny wydawał się tak mocny. Myślę jednak, że wcześniej czy później i tak bym wyjechał. Zanim wydarzyła się tragedia 1968 roku, czeska kultura - podobnie jak i polska - miała swoje rejony niezależności. Tworzył Vacláv Havel, filmowcy: Miloš Forman czy Jiří Menzel, ale balet skazany był na wszechobecną dominację radzieckiej szkoły. Twórczych doświadczeń musiałem szukać gdzie indziej.
A nie sądzi pan, że tancerze powinni być nieustającymi podróżnikami, bo jedynie w kontaktach z różnymi choreografiami, partnerami, zespołami mogą się rozwijać?
Zdecydowanie tak. I mamy szczęście, że w naszej sztuce nie istnieją bariery językowe, łatwo porozumiewamy się mową ciała. Dużo wędrowałem po świecie, chciałem poznać różne kultury i style tańca, te pierwotne, a nie wyuczone, w Indonezji, Afryce, Australii. Interesowały mnie kraje, gdzie taniec jest podstawą kultury, a nie sztuką luksusową jak w Europie.
W latach 70. znalazł pan swoje miejsce w Nederlands Dans Theater.
Miałem 28 lat, postanowiłem przestać tańczyć i zająć się choreografią. Byłem bardzo młodym amatorem, zresztą w tym fachu jest się nim właściwie do końca życia. Nie ma akademii, które kształcą w zawodzie choreografa lub dyrektora artystycznego. Obu tych profesji uczymy się na własnych błędach.
Pan nie popełnił ich chyba zbyt wiele, bo sukcesy przyszły szybko.
Otrzymałem wspaniały podarunek od losu: ludzi, z którymi mogłem pracować.
Gdyby dziś zaczynał pan życie od nowa, wiele by pan w nim zmienił?
Nie, zawsze miałem szczęście, właśnie dzięki ludziom. Dla choreografa bardzo ważna jest możliwość kontaktu z tymi, którzy go inspirują i rozumieją. Nederlands Dans Theater to absolutnie wyjątkowe miejsce i mówię to nie tylko ze względu na osobiste doświadczenia. Z tego zespołu wyszło wielu wspaniałych choreografów: William Forsythe, Nacho Duato, Ohad Naharin, Paul Lightfoot. Widać i ja, i oni znaleźliśmy warunki sprzyjające rozwojowi.
Dlatego tak długo dochowuje pan wierności temu zespołowi?
Nederlands Dans Theater jest tak otwarty na pomysły różnych artystów, że nikomu nie grozi tu artystyczna stagnacja czy nuda. Grupuje ponadto znakomitych tancerzy. Myślę nie tylko o ich umiejętnościach, ale o otwartości na teatr, literaturę, plastykę. Stanowią absolutne zaprzeczenie powiedzenia "głupi jak tancerz". Jaką przyjemnością jest kontakt choćby ze Stefanem Żeromskim, to nie tylko świetny tancerz, ale także znakomity pianista, znawca historii sztuki, interesuje się socjologią. I nie mówię panu tego dlatego, że jest Polakiem, rozmowa z nim jest intelektualną przyjemnością.
W pewnym momencie zaczął pan jednak realizować spektakle z innymi zespołami.
Tak, ale nie zdarza się to często. Zwykle powtarzam dawniejsze choreografie, nowe przygotowałem z Baletem Stuttgarckim, w Operze Paryskiej, w Tokio, było też kilka realizacji telewizyjnych.
Dla naszej Opery Narodowej też wybrał pan prace z lat 80. i 90.? Jak pan patrzy na nie dzisiaj?
Choreografowie to ludzie, którzy najbardziej kochają swoje najmłodsze dziecko, i nie jestem wyjątkiem. Czasami tylko zapuszczam się do mojego parku jurajskiego, by odwiedzić jakiegoś dinozaura. Warto bowiem sprawdzić, czy nasze dawne prace wytrzymały próbę czasu, a publiczność też nie powinna żyć wyłącznie tym, co tworzone dzisiaj. Sztuka rozwija się poprzez kontynuację, o czym widz, zwłaszcza młody, nie zawsze pamięta. Myślę, że polskiej widowni pokażę choreografie, które naprawdę były dla mnie ważne.
Jest pan optymistą, jeśli chodzi o przyszłość sztuki baletowej?
Zdecydowanie tak. Inaczej bym się nią nie zajmował.
A wraca pan czasem do Pragi?
Chętnie. Moje balety są tam w repertuarze kilku zespołów.
Mosty czasu
Jeden z najwybitniejszych choreografów świata urodził się w 1947 r. w Pradze, tam zaczynał karierę jako tancerz. W 1968 r. został członkiem Baletu Stuttgarckiego, gdzie zadebiutował też jako choreograf. W 1973 r. związał się z Nederlands Dans Theater, którego dyrektorem artystycznym został dwa lata później. Funkcję tę pełnił ponad 20 lat, do dziś pozostaje jego choreografem. Kylián w oryginalny sposób łączy klasyczną technikę tańca z doświadczeniami zaczerpniętymi z innych kultur, zwłaszcza pozaeuropejskich. W Operze Narodowej w Warszawie przygotowuje wieczór "Bridges of Town" (powinno byc Time), zaprezentuje cztery choreografie do muzyki Mozarta, Strawińskiego i Weberna. Premiera w sobotę.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Miałem okazję być na baletach Kyliána w Berlinie.... to co zobaczyłem poprostu powliło mnie z nóg!!! EKSTRA!!! Do stolicy jadę na Bajaderę, wieć chyba na Kyliána też pójdę!
Bardzo ładne zdjęcie przy artykule, to z Petite Mort.
Na stronie TW niestety nie ma zdjęć ze spektaklu.
Ja od siebie powiem, że duzo bardziej podobała mi sie druga połowa wieczoru - Petit Mort i Sechs Tantze (co oczywiście nie ujmuje nic poprzednim spektaklom, które jednak nie wywarły na mnie takiego wrażenia), zarówno pod wzgledem choreograficznym, jak i wykonawczym. To tak w skrócie
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Zgadzam się ze stwierdzeniem, ze ta premiera była prawdziwym swiętem tańca. Utwory Kyliana podziwiam od lat, a sam choreograf należy do mojej "świętej czwórcy" ulubionych twórców tańca.
repertuar wieczoru w TW, uwazam ze jest bardzo dobrze dobrany, bo nie tylko pokazuje ewolucję stylu Kyliana na przestrzeni lat, ale również pokazuje główne drogi jego poszukiwań zarówno w sensie formalnym jak i ideowym. Mnie osobiście bardzo podoba się każdy z tych etapów, choć zdaje sobie sprawę ze "Petite mort" i "sześć tańców" to utwory, które bedą budzić największe uznanie szerokiej publicznosci, to zrozumiałe bo pierwszy jest po prostu piękny a drugi perzezabawny.
co do wykonania to mam nadzieję ze zespół z czasem nabierze jeszcze więcej pewnosci i kylianowskiej płynnosci.( szczególnie w "Petite mort")
Jesli chodzi o 'Sechs Tantze' - nie wiem, jak dla was, ale dla mnie tam było coś więcej niż tylko ta powierzchnia z humorem; jakby coś się kryło pod tymi przypudrowanymi twarzami i sypiącymi się perukami, które to w którymś momencie były dla mnie takie oniryczne, surrealistyczne.
W każdym razie bardzo mnie ta choreografia zaispiriwała (chociaż jeszcze nie wiem, do czego ).
'Sechs Tantze' mają tylko jeden minus - są zdecydowanie za krótkie!
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Maj 03, 2006 2:57 pm
o tak - w Sześciu tancach zdecydowanie nie tylko o żart chodzi choć Kylian na konf. parsowej powiedział że w tej choreografii nie wymaga od widza nawet myślenia tylko poczucia humoru Ale zgadzam się - sa surrealistyczne
Pozdielę się też piękna opowieścią na temat Szesciu tańców. Zapytany o spadające w finale z góry banki mydlane powiedział, ze zainspirowały go opowieści jego babci, która własnie o zamku z baniek mydlanych opowiadała. I mówiła ze warto miec w życiu taki zamek, bo chocby nawet szybko go ktos zniszczył to jest piękniejszy niz stały i trwały zamek z kamienia...
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
tak, całkowicie się z tym zgadzam, choć ta wierzchnia warstwa jest godna zachwytu bo tak trudno w tańcu osiagnąć komizm, ale faktycznie cały talent Kyliana kryje się w podtekstach, w podskórnej ironii, w ukazaniu gry miedzy iluzją a deziluzją.
Ja też jestem pod wrażeniem wieczoru baletowego Kyliana Wszystkie choreografie były bardzo interesujące i ciężko stwierdzić, która najbardziej mi się podobała, ale chyba byłaby to "Petit mort", ale pozostałe część też bardzo dobre - słowiańska "Svadebka" , intrygujące "No more play" i dowcipne, wdzięczne ,,Sechs Tanze" Cieszy mnie też, że publiczność dopisała (wielkajest moc promocji) - moze da to dyrekcji do myslenia.
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně.
Z przyjemnością umieszczę jakieś zdjęcia, mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko temu. Jeśli by były jakieś sprzeciwy, proszę o informację na pm, to je wykasuję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach