Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 26, 2013 8:20 pm
Kasia G napisał/a:
tez byłam lekko zdziwiona, dlatego podniosłam kwestię oglądania na żywo/na dvd - mnie na przykład niezależnie od piekna i zachwytu balet na DVD duzo mniej, jesli nie wcale - nie emocjonuje tak, jak na żywo - taka magia
No jasne, trudno znaleźć osobę, która nie wolałaby oglądać na żywo, ale wiele rzeczy nie zobaczymy w naszym teatrze i jesteśmy - chcąc nie chcąc - skazani na dvd, chyba że ktoś na tyle często objeżdża zagraniczne sceny, żeby zobaczyć wszystko, co baletoman powinien znać, samemu i z bliska
A wracając jeszcze na chwilę do recenzji - dobrze, że Kasia w swojej zwróciła uwagę na Wojciecha Ślęzaka - szkoda by jego rola przeszła niezauważona, bo był naprawdę doskonały, idealnie wpisał się w rolę, jak napisała Kasia "lubieżnego osła", któremu trafiło się jak ślepej kurze ziarno. Przy tym b trafna uwaga, że był cały czas świadomy tego, co się dzieje, tylko Tytania podążała ślepo za popędem, całkowicie zamroczona.
"We wtorek wieczorem „upoiłam się” Snem nocy letniej w warszawskiej Operze Narodowej. Naprawdę zachwyciłam się tym wspaniałym przedstawieniem baletowym Johna Neumeiera. Spektakl ten czaruje publiczność na całym świecie od wielu lat. Bodaj trzydziestu pięciu. Tym razem wystawione w Warszawie i tańczone przez Balet Polski. Tego wtorkowego wieczoru doznałam także zaszczytu poznania pana Krzysztofa Pastora - dyrektora Baletu Polskiego..."
Wielka aktorka też "upojona" wielkim przedstawieniem "Snu" w PBN. Budujące!
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 29, 2013 12:08 pm
Pani Krystyna Janda wypowiada sie tez uroczo w filmie o Emilu Wesołowskim, a do swojego teatru (Och-teatru) swego czasu przyjęła cykl warsztatów o balecie Sławomira Woźniaka więc jej związki z tańcem baletowym sa jak najbardziej bliskie.
Wracając do "Snu nocy letniej" to na premierze i kolejnych spektaklach widziałam wiele osób z tzw. środowiska kulturalnego (Jacek Żakowski, Monika Małkowska i in..) nie było za to ( i Bogu dzięki) celebrytów czyli osób znanych z tego, ze są znane
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
...nie było za to ( i Bogu dzięki) celebrytów czyli osób znanych z tego, ze są znane
Ja widziałem z kolei pp. Janinę Paradowską i znanego krytyka filmowego Zdzisława Pietrasika, który potem zachwycał się "Snem" Neumeiera w telewizyjnym "Tygodniku kulturalnym". Papugi z kolorowych gazet chyba rzeczywiście pozostały tym razem w domu. I bardzo dobrze, bo zajmowaliby miejsce tym, których bardziej interesuje scena niż paradowanie po foyer w poszukiwaniu paparazzich.
Smutne tylko, że poza Tobą Kasiu, pp. Marczyńskim i Szwarcman nie było też chyba na widowni innych ludzi fachowego pióra (jeśli w ogóle takich jeszcze mamy), przez co nie pojawiły się jak dotąd (poza Twoją) głębsze analizy tego przedstawienia. Mnie osobiście szczególnie brakuje głosu p. Daniela Cichego, którego opinie bardzo sobie cenię. Kompletny upadek krytyki w naszym kraju.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 29, 2013 1:27 pm
Ali, to nie krytyka upada tylko media - gdybym nie stworzyła sobie bloga, nie miałabym prawie gdzie publikować - czasem teksty dotyczące spektakli baletowych (ale częsciej teatru tańca i tańca współczesnego) drukuje Scena i Teatr, poza tym ja np. współpracuje z Twoja Muzą, ale te czasopisma ukazują się z dużym opóźnieniem. Dobrze, ze portal Taniec.polska otworzył loże recenzenta i będzie zamawiał recenzje - miejmy nadzieje, ze żadne wydarzenie taneczne nie pozostanie bez omówienia. Krytyk sam sobie to może do szuflady, a dziś do Internetu napisac - gdy nie ma miejsca publikacji - nie istnieje
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Emma dosiadła chyba miotły i odfrunęła z lasu gdzie pieprz rośnie. Może za PBN-em i jej "ulubionym" Pukiem do Houston? Poczekajmy...
A w Twoim "Kredensie" Venus wciąż pusto, ponownie przeszukałem dziś wszystkie półki, skrytki i szuflady. Ani jednego elfa. Nic nie obiecywałaś, fakt, ale i tak czuję się zwiedziony.
A w Twoim "Kredensie" Venus wciąż pusto, ponownie przeszukałem dziś wszystkie półki, skrytki i szuflady. Ani jednego elfa. Nic nie obiecywałaś, fakt, ale i tak czuję się zwiedziony.
Bardzo miło mi to czytać. Napisanie czegokolwiek niezbyt mi idzie, szczere przyznam. Nie wydaje mi się, żebym tym razem miała do powiedzenia coś w jakikolwiek sposób interesującego
... Nie wydaje mi się, żebym tym razem miała do powiedzenia coś w jakikolwiek sposób interesującego
Z pewnością masz Venus. Ale nie pisz o balecie Neumeiera, Kasia miała rację - tu trudno dodać cokolwiek odkrywczego. Napisz raczej o wykonawcach, bo zasłużyli na naszą uwagę swoimi kreacjami, przynajmniej niektórzy. Jak pewnie zauważyłaś, nasza krytyka prasowa albo ich nie dostrzegła, operując banalnymi ogólnikami nt. samego dzieła, albo ślizgała się jedynie po nazwiskach - ślepa na kunszt artystyczny wykonawców choreografii lub bezradna przy próbie jego opisu. To tak, jakby słuchali Beethovena lub Mahlera i dawali nam znać, że cenią ich symfonie (jakże by inaczej), jednakże o wykonaniu - jakości, oryginalności, walorach indywidualnego mistrzostwa muzyków - nie potrafiliby napisać ani słowa. Dobrze, że wyczuwają przynajmniej stale rosnący poziom Baletu Narodowego, chociaż i tu same ogólniki. Dajmy więc odpór tym pożal się Boże "specjalistom" baletowym, choćby dzieląc się tutaj naszymi prywatnymi impresjami.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 03, 2013 6:31 pm
Znalezione przypadkiem: http://www.naszdziennik.p...st-pieknem.html
Proste potwierdzenie, że łączenie ideologii i sztuki zawsze prowadzi na manowce..
Całe szczęście tutaj podobna fuzja dokonała się tylko w wyobraźni recenzenta. Szkoda, myślałam, że tego rodzaju praktyki dawno już za nami, ale jak widać niektórzy nadal wskrzeszają podobny anachronizm i aby sprostać doraźnym celom, potrafią dzieło prymitywnie spłaszczyć, wyzyskać i czytać przez pryzmat lansowania własnych poglądów (obojętnie jakich).
Zatem mamy spektakl Neumeiera sprowadzony do: sztuki, która jest pięknem, uroczej baśni i pochwały małżeństwa. Infantylnie, za to jak pięknie.. nic dodać, nic ująć Ale trzeba przyznać, że to chyba jedyny taki "kwiatek" (jeśli chodzi o recenzje "Snu..").
...łączenie ideologii i sztuki zawsze prowadzi na manowce. Całe szczęście tutaj podobna fuzja dokonała się tylko w wyobraźni recenzenta...
Masz rację Ewo. Ja to, nieco wyżej, określiłem delikatnie "osobliwością". Ty nazwałaś zjawisko po imieniu. A czytelnicy "Naszego Dziennika" pewnie zachwyceni. A nich tam, może dzięki temu oni także trafią kiedyś na "Sen" do teatru i posmakują go po swojemu.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 03, 2013 11:37 pm
Ojej, przepraszam.. Rzeczywiście przeoczyłam, coraz gorzej z moim wzrokiem Wkleiłam link jako niby coś nowego, a sam już wcześniej podzieliłeś się, zostańmy przy tym łagodnym określeniu - owym osobliwym tekstem. A tak serio, nie wiem, jak to możliwe, ale byłam przekonana, że tamten post kończył się namowami - żeby Venus zamieściła swoją recenzję na blogu (nie wiem już co myśleć, czy przemawia to za pogorszeniem się mojego wzroku, czy jednak za sklerozą;).
No może i posmakują po swojemu, ale jeśli już muszą w ten sposób smakować (i publikować) to niech oszczędzą sobie - i czytelnikom - wplatania do tekstu recenzji wątków nawiązujących do obecnej debaty społeczno-politycznej.. czym jak czym, takimi sprawami jest się gdzie zajmować, całe media są nimi wypełnione po brzegi (aż się wszystko wylewa), więc tym bardziej zaśmiecanie czymś podobnym z założenia zorientowanych na inną problematykę artykułów, podczas gdy tylu krytyków nie ma możliwości się wypowiedzieć, jest podwójnie rażące i niesmaczne.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 04, 2013 9:12 am
poza cała "osobliwością" szkoda, że autorka opowiada treść sztuki Szekspira, a nie Snu nocy letniej Neumeiera, gdzie nie ma przecież "królowej amazonek", ani ojca Hermii, który zmusza ja do wyjścia za Demetriusza... A zamiast lubczyku mamy czerwoną różę......
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Jeszcze jeden głos w prasie, czy raczej mini-głosik: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/159798.html Ale jest tam coś godnego wsparcia. Pisze ten ktoś nie bez racji: "Balet z pewnością długo utrzymałby się w repertuarze ze względu na wysoki poziom taneczny oraz barwną, dynamiczną akcję i scenografię, ale niestety do końca sezonu nie będzie już wystawiany. Trzeba mieć nadzieję, że dyrekcja Teatru Wielkiego przerwie niedobrą tendencję pokazywania kilku spektakli po udanej premierze i tym razem odpowie na zainteresowanie publiczności".
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 04, 2013 9:43 pm
wiemy już że "Sen" powróci w listopadzie, więc będzie cieszył nasze oczy - jak długo nie wiadomo, ale na pewno dłużej (mogąc liczyć na publiczność) niż świetne ale bardziej awangardowe premiery. Sęk w tym, że własciwie to nie jest tak, że dyrekcja Teatru Wielkiego (ma) niedobrą tendencję pokazywania kilku spektakli po udanej premierze - dyrekcja baletu musi sie dostosowywać do rytmu pracy całego teatru więc daje kilka spektakli danego tyułu przy okazji premiery i tytuł ten wraca po najmniej pół roku, a czasem dłużej - tyle tylko, ze taki recenzent lub widz dawno zdąży już o "udanej premierze" zapomnieć - fama dobrej premiery nie przekłada sie wtedy na wydźwięk marketingowy i naturalne zainteresowanie szerszej publiczności. Natomiast w operze pod tym samym dachem to sie niestety zdarza że jest premiera, kilka spektakli i to koniec eksploatacji spektaklu zrealizowanego często w koprodukcji - vide Trojanie
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
A ja już za nim tęsknię. Spojrzałem czy pokazują go także w Hamburgu. Grali w marcu i kwietniu. Jeszcze jeden spektakl zaplanowali w swoim czerwcowym festiwalu. Ale znalazłem też ich trailer: http://www.hamburgballett...ommernacht.html I odnoszę wrażenie, że NASI premierowi może nawet lepsi, a niektórzy z pewnością piękniejsi Czyż nie?
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
"Pasztety"? Dobre, cokolwiek to znaczy, bo brzmi całkiem adekwatnie. Gdzież im tam do NASZYCH przysmaków: http://www.youtube.com/wa...&v=sNPC-KGBI08# - na nie aż miło popatrzeć . Kiedyś było więcej urody w zespole Neumeiera "niezależnie od tanecznych zapewne wysokich umiejętności" - jak słusznie zastrzegasz się Kasiu.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
I znów tam wiekopomne odkrycie: "Mimo iż od hamburskiej premiery baletu minęło ponad 36 lat, przedstawienie się nie zestarzało". Zestarzało się lub się nie zestarzało - oto niereformowalne u nas kryterium oceny wartości baletów. Aż strach pomyśleć, co taki napisze, kiedy pokażą znów np. "Giselle"... po ponad 172 latach.
I jeszcze trochę pustosłowia: "Do tej pory bawiło i wzruszało widzów na wielu innych, czołowych scenach Europy". Tych "czołowych" nie ma znowu tak "wiele", a - z tego co wiem - "Sen" udostępnił Neumeier po Hamburgu jedynie czterem z nich: w Paryżu, Moskwie, Kopenhadze i Wiedniu oraz dwóm nieco mniej "czołowym" w Sztokholmie i Dreźnie. W sumie było ich więc sześć. Czy to "wiele"? Nie sądzę.
Czepiam się, ale w imię odpowiedzialności za słowo drukowane. Syzyfowe wysiłki...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 17, 2013 12:08 am
Oberon i Lizander może i "pasztety", ale jeśli porównywać z resztą.. Helene Bouchet jako Tytania/Hipolita - zupełne inne "przeżywanie" i rozumienie ruchu, niesamowita liryczna ekspresja i doskonałe zespolenie z muzyką, każdy jej krok, czy stąpnienie wybrzmiewają razem z dźwiękami - coś niezwykle pięknego, widać już po fragmentach, plus dwaj inni wielcy i wspaniali - Otto Bubenicek jako Demetriusz i Alexandre Ryabko jako Puk. Dodać do tego bezbłędny corps i widoczną teatralność ról (co w tym wypadku jest komplementem) - albo inaczej: b pieczołowite ich aktorskie przygotowanie. Jednak niewiele zespołów i tancerzy stać na tak dużo, balet hamburski to - jak widać - najwyższa półka, obecnie chyba trudno mówić o próbie ich dościgania. Po obejrzeniu obu spektakli, pewnie można by zestawiać poszczególne kreacje, bo sądzę, że niektórzy z naszych tancerzy dorównali kolegom z Hamburga (szczególnie dwaj;) Jednak wystarczy rzut oka, żeby stwierdzić - ten występ to prawdziwy taneczny dramat
Szkoda, że tak mało Lloyda Rigginsa jako Spodka, to niezwykła osobowość sceniczna, jedna z najbardziej wyrazistych z hamburskiej sceny i znowu - b charyzmatyczna i porywająca właśnie od strony aktorskiej.
Izabela Szymańska w "Ruchu Muzycznym": http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/160708.html - dokładnie opowiada balet Neumeiera. Ale gdzie ona zobaczyła "obrus" w prologu i "nakrywanie do stołu"? Szczerze mówiąc, nie zauważyłem...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach