 |
www.balet.pl
forum miłośników tańca
|
Nowe otwarcie! - nowy dyrektor baletu TW-ON |
Autor |
Wiadomość |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 8:24 am Nowe otwarcie! - nowy dyrektor baletu TW-ON
|
|
|
Tańczyć lepiej niż Europa
- Balet warszawski nie może być ciągle piątym kołem u wozu, powinien się stać partnerem dla innych zespołów w Europie. Narzekamy od lat, że nie mamy własnych choreografów, ale czy ktokolwiek daje im tu szansę, by udowodnili, że warto w nich inwestować? - mówi choreograf Krzysztof Pastor, nowy dyrektor baletu Opery Narodowej.
«Jacek Marczyński: Uwierzył pan politykom, którzy namawiają rozsianych po Europie rodaków, by wrócili realizować swe ambicje w Polsce?
Krzysztof Pastor: Śledzę uważnie, co się dzieje w kraju. To, co robi obecny rząd, pozwala na trochę optymizmu, ale polityka nie ma nic do moich decyzji. Artyście w pracy potrzebna jest przede wszystkim stabilizacja. I tę obiecuje zapewnić mi dyrekcja Opery Narodowej w Warszawie, dlatego postanowiłem wrócić.
- A nie jest to ucieczka przed kryzysem, który szaleje po Europie?
- Nationale Ballet w Amsterdamie nie odczuwa kryzysu, ostatnio nawet zwiększono nam dotację. Ale też od dawna jesteśmy przyzwyczajeni do racjonalnego wydawania pieniędzy. W ubiegłym sezonie po kilku kosztownych premierach sami postanowiliśmy, że następną zrobimy jak najmniejszym kosztem, mimo że była zamówiona przez prestiżowy Holland Festival.
- Wie pan już, jaką sumą będzie dysponował w Warszawie na prowadzenie zespołu?
- Na pewno mniejszą niż baletu w Amsterdamie. Mam jednak gwarancje, że będziemy realizować w Operze Narodowej dwie duże premiery w sezonie i jedną, złożoną z mniejszych prac młodych, obiecujących choreografów.
Dwa lata temu też proponowano panu stanowisko dyrektora baletu Opery Narodowej. Wówczas pan odmówił.
- Wtedy nie chciano spełnić moich warunków. Bez nich nie widziałem szans na rozwój zespołu, a przede wszystkim na to, by balet zaczął być w Polsce traktowany jako ważna, współczesna sztuka. Teraz obaj dyrektorzy Opery Narodowej, Waldemar Dąbrowski i Mariusz Treliński, deklarują, że balet zyska dużą autonomię i nie będzie pełnił wyłącznie roli służebnej. Dostrzegam w tym nowoczesne myślenie o teatrze.
Z polskimi tancerzami jest tak samo jak z lekarzami, inżynierami czy hydraulikami? Jadą w świat i okazuje się, że są świetni, bo tam wreszcie mają warunki, by zabłysnąć?
- Właśnie. Balet warszawski nie może być ciągle piątym kołem u wozu, powinien się stać partnerem dla innych zespołów w Europie. Narzekamy od lat, że nie mamy własnych choreografów, ale czy ktokolwiek daje im tu szansę, by udowodnili, że warto w nich inwestować? Jeśli w ciągu pięciu, sześciu lat warszawski zespół wychowa trzech choreografów, będzie to moim ogromnym sukcesem. Zespół musi nie tylko dawać premiery, ale także kreować indywidualności.
Widzę, że zamierza pan zostać w Polsce na dłużej.
- Moja rodzina się tu sprowadza, a to dla mnie trudna operacja. Żona jest Włoszką, urodziła się w Rzymie, wychowała się w Londynie, teraz mieszka w Amsterdamie, dzieci też, na pewno nie będzie im łatwo w Warszawie. Ona była tu w czerwcu, gdy wszystko kwitło i nawet się jej podobało, teraz przyjechała i zobaczyła miasto szare i smutne. Dużo zatem ryzykuję, ale robię to w dobrym momencie. Gdy rozpocząłem w Warszawie próby do "Tristana", zobaczyłem, że mam do dyspozycji świetnych ludzi. Ich energia rozbija ściany studia baletowego. Potencjał tego zespołu był wykorzystywany w 20 procentach. Moja żona przyszła na jedną z prób, usiadła w kącie i obserwowała. Po pewnym czasie zauważyłem, że się uśmiecha. Wtedy zrozumiałem, że warto ją namawiać na osiedlenie się w Warszawie. Wcześniej rozważaliśmy raczej wariant, bym przynajmniej na razie dom miał w Amsterdamie, a pracę w Polsce.
Nie zrywa pan jednak zawodowych kontaktów w Holandii.
- Pozostaję stałym choreografem Het National Ballet. W przyszłym roku będę tam robił duży spektakl o Wacławie Niżyńskim, zaawansowane są prace nad kolejnymi premierami. Na pewno będę musiał odrzucić wiele ofert od innych zespołów, choć gdy wyjdą one od Washington Ballet czy Australian Ballet, nie powinienem odmawiać. Można pracę zorganizować tak, by na czas mojej nieobecności w Warszawie próby prowadził inny choreograf.
Nie był pan w Polsce wiele lat. Szybko odnalazł się pan po powrocie?
- Ostatni raz pracowałem w Warszawie w 1993 r., robiłem balet do III symfonii Góreckiego. Wtedy tancerze zaczęli się starać trzy tygodnie przed premierą, wcześniej rozglądali się, jak z próby wyrwać się na papierosa. Teraz od pierwszego momentu wszyscy byli maksymalnie skoncentrowani. Gdy zaś jeszcze mieszkałem w kraju i tańczyłem w zespole Conrada Drzewieckiego, jeździłem do Warszawy na spektakle z Ewą Głowacką, Gerardem Wilkiem czy Stanisławem Szymańskim, a wieczór baletów Serge'a Lifara był dla mnie objawieniem.
Takich magicznych nazwisk i wydarzeń dziś nie ma.
- Właśnie. Chciałbym, żeby warszawski zespół znów był tak odbierany, bo jest najlepszy w Polsce. Musi przedstawiać klasykę na najwyższym poziomie oraz spektakle będące pomostem między historią a współczesnością i nie powinien się bać nowoczesności. To musi być muzeum połączone z laboratorium nowej sztuki. W Holandii zespoły dlatego dostają dotację, by nie musiały się martwić o sprzedanie wszystkich biletów. Jeżeli sztuka bardziej ambitna, wyrafinowana przyciągnie widzów na 60 procent miejsc na sali, też jest dobrze.
Skoro zespół ma się przekształcić w Polski Balet Narodowy, powinien sięgać do rodzimej tradycji.
- Przez lata zaniedbań dorobek choreografów, takich jak Feliks Parnell czy Stanisław Miszczyk, uległ zniszczeniu i dziś jest nie do odtworzenia. Powinniśmy bardziej zająć się Wacławem Niżyńskim. Musimy sięgnąć do baletów jego siostry Bronisławy, bo w światowej choreografii XX wieku zajmują ważne miejsce, a w Polsce nikt ich nie wystawia. Natomiast narodowy charakter zespołu rozumiem też tak, że będziemy korzystać z muzyki naszych kompozytorów, bo jest ona na światowym poziomie. Jeśli dodatkowo zainspiruje choreografów do tworzenia widowisk o polskiej tematyce, będzie jeszcze lepiej. Ale nikomu nie zamierzam niczego narzucać. Wolność jest podstawą artystycznej kreacji.
I nie będzie żadnych patriotycznych powinności?
- Het Nationale Ballet ma status zespołu narodowego, co oznacza tyle, iż Holendrzy mają prawo być z niego dumni. Rząd i władze Amsterdamu dają pieniądze na jego działalność, ale nikomu nie przeszkadza, że jedynie 15 procent tancerzy to Holendrzy. Wszyscy się natomiast szczycą, że członkowie Het Nationale Ballet robią kariery w świecie, a zespół mimo międzynarodowego składu wypracował własny styl. Moim zdaniem to jedyny sposób na artystyczne wyróżnienie się w dzisiejszym, coraz bardziej globalnym świecie.
Krzysztof Pastor - choreograf, nowy dyrektor baletu Opery Narodowej
Urodził się w 1957 r. w Gdańsku, gdzie skończył szkołę baletową. Występował w Polskim Teatrze Tańca, w 1983 r. zaangażował się do baletu Opery w Lyonie, w latach 1985 - 1995 był tancerzem Het Nationale Ballet w Amsterdamie, gdzie zadebiutował jako choreograf. Zrealizował ok. 50 spektakli, od 2003 r. jest jednym z dwóch stałych choreografów Het Nationale Ballet. Pracował też m.in. z Królewskim Baletem Szwedzkim, Washington Ballet czy Australian Ballet. Jako dyrektor zespołu Opery Narodowej zadebiutuje "Tristanem", prapremiera spektaklu odbyła się w 2006 r. w Sztokholmie.»
"Tańczyć lepiej niż Europa"
Jacek Marczyński
Rzeczpospolita nr 59/11.03 |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 3:13 pm
|
|
|
No i jesteśmy już po konferencji prasowej, na której dyr. Waldemar Dąbrowski przedstawił oficjalnie nowego dyrektora baletu TW-ON Krzysztofa Pastora. Zaznaczył, ze od teraz balet będzie równoprawną i autonomiczną sztuką w strukturach Opery Narodowej z własnym budżetem i odrębnością artystyczną. Krzysztof Pastor oprócz tego co zdradził już w wywiadze dla Rzp. Podzielił się swoimi planami na najbliższy czas – w przyszłym sezonie na jesieni premiera ego baletu „Kurt Weill”, a na wiosnę 2010 premiera baletu P. Barta do muzyki Chopina z librettem Libery. Ponadto ma nadzieję juz w przyszłym sezonie przeprowadzić przyszłe warsztaty dla choreografów którzy mieliby ochote „wylonić się” z zespołu.
Oprócz oczywistych planów poprawienia kondycji zespołu (również jego skladu poprzez np. Przyjmowanie do pracy na zastępstwo na okres gdy dana tancerka jest na urlopie wychowawczym), zadeklarował utrzymanie w repertuarze (choć nie koniecznie w obecnych inscenizacjach) klasyki (Jezioro, Śpiąca, Dziadek i parę innych być moze), dzieł XX wieku (spuścizna Diagilewa, rodzeństwa Niżynskich i późniejsza) oraz sprowadzanie baletów twórców współczesnych a z czasem zapraszanie ich do tworzenia spektakli specjalnie dla warszawskiego zespołu. Ponadto dużą wagę przywiązuje do programu edukacyjnego (w ścisłej współpracy ze szkołą baletową), ściślejszego połączenia Szkoły im. Turczynowicza z Teatrem oraz utworzenia (UWAGA) Koła Miłośników Baletu, które wspierało by swoją działalnością i zainteresowaniem (merytoryczną dyskusją) dzialalnosć warszawskiego zespołu
podsumowanie konferencji prasowej w PAP
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/68780.html |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Joanna
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: tancerka?
Posty: 2981
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 5:22 pm
|
|
|
Całość brzmi bardzo ciekawie i obiecująco. |
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 5:46 pm
|
|
|
Bardzo obiecująco
Przyznam się szczerze, że z tego co czytam i słucham nt planów pana Pastora można mieć rzeczywiście poważne nadzieje dotyczące kierunku, w którym ma zmierzać nasz balet Jak najbardziej trzymam kciuki za ich realizację.
No i w końcu ktoś (i to ba - akurat ktoś kto będzie właśnie za to odpowiedzialny) sensownie mówi nt planów repertuarowych.
Co prawda to dopiero początek, więc wypadało by spokojnie (na pewno cierpliwość się przyda) czekać na ich realizację, by oceniać. Ale już teraz aż chciałoby się wyrwać z przedwczesnymi, optymistycznymi życzeniami aby jak najwięcej takich osób na odpowiednich stanowiskach w polskich teatrach operowych.
Chyba nie trzeba mówić jakie uczucia budzi we mnie już sama ta wizja szanowanego w świecie i szanującego siebie i widzów teatru, którą można odczytać z wywiadu . Z resztą mam wrażenie, że cały wywiad jest niezwykle rozsądny. Mówię niezwykle, bo na tle wielu ostatnich wypowiedzi, które słyszałam i czytałam nt. tego jak powinien wyglądać nowoczesny teatr operowy, sama zaczęłam mieć wątpliwości odnośnie tego co jest a co nie jest normalne... no i okazuje, że jednak można
Taką wizję nowoczesnego teatru kupuje, jestem jej ciekawa i będę kibicować
podpisano
M. - cały czas młoda miłośniczka klasy i klasyki... tej nowoczesnej w odpowiednim wydaniu również
P.S. oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zwróciła uwagi na styl w jakim pan Pastor odpowiada na pytania w wywiadzie. Czasem mam wrażenie, że "normalność" wypowiedzi jest sprawą zanikającą, więc nie szkodzi pochwalić |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Florina
Nowicjusz
Posty: 19 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 5:55 pm
|
|
|
Przepraszam ale powtórze: brzmi obiecująco . Wiąże duże nadzieje z osobą nowego Dyrektora. Cieszą mnie plany co do baletu jako całości, plany repertuarowe jak również zwrócenie uwagi na aspekt edukacyjny.
Florina - również miłośniczka klasy i klasyki |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 6:14 pm
|
|
|
No i to Koło Miłośników Baletu... czyli, że wreszcie będziemy mogli miłować ( ) (vel. wspierać, promować, zarażać pasją następnych...) nasz balet całkowicie oficjalnie i bez skrupułów... wrrrr |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Father
Solista Baletu

Wiek: 76 Posty: 1604 Skąd: ze Szczecina
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 7:42 pm
|
|
|
M. napisał/a: | no i okazuje, że jednak możn |
Czy można to się dopiero okaże. Faktem jest, ze wywiad jest optymistyczny a osoba P. Pastora daje pewną dozę powodzenia.
Wybaczcie, że trochę tłumię Wasz huraoptymizm ale jeden człowiek wszystkiego nie jest w stanie zmienić przynajmniej w krótkim okresie czasu.
Pożyjemy, zobaczymy. W kazdym bądż razie zyczę aby się mu powiodło. |
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 9:07 pm
|
|
|
Father, czytaj proszę ze zrozumieniem. Nic nie tłumisz, bo potwierdziłeś tylko to co napisane wyżej, że jest to optymistyczny plan dotyczący TW-ON.
Jedno optymizm a inne wiara czy oczekiwanie cudów - chyba logiczne.
Wydawało mi się, że moja wypowiedź jest jasna, ale ok... napiszę powoli - że jednak można sensownie mówić o planach/wizji nowoczesnego teatru... uwierz, że trochę bzdur na temat jaki powinien być współczesny teatr operowy słyszałam, widziałam i czytałam więc już rozsądnie mówiąca osoba na odpowiednim stanowisku może budzić optymizm, choć oczywiście masz rację w tym, że to dopiero słowa. |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Father
Solista Baletu

Wiek: 76 Posty: 1604 Skąd: ze Szczecina
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 10:11 pm
|
|
|
M. napisał/a: | choć oczywiście masz rację w tym, że to dopiero słowa. |
Właśnie w tym rzecz.
M. Nie obraż się ale Ty masz barokowy styl pisania. Jasno i precyzyjnie to pisze Kasia G, Joanna rownież pod warunkiem, że nie używa zbyt dużo innostrannych słów. |
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 10:34 pm
|
|
|
W czym rzecz? Przecież nie napisałam nic więcej poza pochwałami właśnie tego co i jak mówi pan Pastor - więc nie rozumiem Twojego przywiązania do tego, że prezentuje nadmierny optymizm i do tego że to dopiero słowa, przecież nikt tego nie kwestionuje...
Na szczęście nie wszyscy musimy pisać tak samo no i jak widać nie wszyscy na forum musimy się wzajemnie rozumieć.
Nie chce wiedzieć co w Twoim mniemaniu znaczy barokowy styl pisania i a zwłaszcza nie rozumiem dlaczego miałabym się za to określenie obrażać. Czasem używasz dziwacznych skrótów myślowych... Ale jak napisałeś w innym wątku - nie prowokujmy siebie nawzajem. |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Joanna
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: tancerka?
Posty: 2981
|
Wysłany: Sro Mar 11, 2009 11:24 pm
|
|
|
Father napisał/a: | Joanna rownież pod warunkiem, że nie używa zbyt dużo innostrannych słów. |
że co przepraszam, jakich?? (sorry za off - MUSIAŁAM)
Co do optymizmu - zbyt przesadnego czy nie. Jasne, na początku na nowym stanowisku zawsze pojawiają się różne deklaracje, i wiadomo również, że ich spełnienie nie zależy od nagłego pojawienia się jednego człowieka, że to nie działa tak prosto. Ale nie zmienia to faktu, że słysząc konkretne 'podejście programowe' można wierzyć w to, że balet ma szansę rozwijać się, i to w bardzo dobrą stronę. Nie wspominając już o tym, żeby co najmniej wybić z tego dołka, w który został 'wepchnięty' parę lat temu - i kto wie, być może nawet liczyć na coś więcej?... I właśnie to napawa optymizmem. |
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell |
|
|
|
|
 |
Torin
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 58 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
|
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 9:56 pm
|
|
|
Joanna napisał/a: | że co przepraszam, jakich?? |
No fachowych i w ogóle zakręconych - tez czasem jako laik zastanawiam się o so choziii Ale to jest fajne.
A co do nowego otwarcia to kurcze nie chce się wierzyć, że zapowiedzi są tak fajne.
Nawet kółko wzajemnej adoracji - tfu miłośników baletu ma powstać !
Ma chłop wizję (i to nie taką jak po prochach ) oby przynajmniej większa część udało mu sie zrealizowac !!!!
Torin |
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!! |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Paź 01, 2009 10:12 am
|
|
|
ciekawy wywiad z K. Pastorem
Aby uzyskać odpowiedzi na dręczące mnie pytania dotyczące kiczu, udałam się do... Teatru Wielkiego. Dyrektorem Polskiego Baletu Narodowego jestKrzysztof Pastor. Jego też zapytałam, czy widział kiedyś kiepskie przedstawienie baletowe. Biorąc pod uwagę ciężką pracę tancerzy, warunki, które muszą oni spełniać, by być wręcz idealnymi, szczerze wątpiłam, czy coś takiego, jak kiepski balet w ogóle istnieje... Dowiedziałam się, że i owszem - istnieje. A dzieje się to wtedy, kiedy tancerz gra rolę, która nie jest dla niego odpowiednia. Zachęcam do przeczytania bądź wysłuchania tej rozmowy a także do zapoznania się z repertuarem Teatru Wielkiego. Drodzy czytelnicy!Kiczkokzauważył balet i chodzi na przedstawienia. Podczas „Oniegina” Borisa Ejfmana odczuł nawet uczucia zbliżone do tych, które miał zjeżdżając na Roller Coasterze. Już wkrótce umieści na stronachĆWICZ KICZrozmowę z tancerką baletowąDominiką Krzysztoforską.
Marta Janik: Tancerz baletowy musi być niezwykle utalentowany. Nie dość, że musi mieć wyjątkowe ciało, nad którym cały czas pracuje, to jeszcze powinien mieć zdolności aktorskie. Czy istnieje coś takiego, jak kiepski balet? Czy Pan coś takiego widział?
Krzysztof Pastor: Niestety widziałem. Jest to zawód bardzo piękny, w którym piękno jest połączone z wysiłkiem. Jest zmaganie heroiczne, ale takie, jakie jest opisane w greckich tragediach. Jest to zmaganie piękne. Tak jak w sporcie trzeba mieć pewne predyspozycje fizyczne tak samo w balecie istnieją kanony, bez których bycie świetnym tancerzem nie jest możliwe. Można robić teatr tańca taki, jaki robiły Pina Bausch czy Sasanne Linke. Można też robić taki, jak Jiri Kilian, który jest wielkim choreografem tworzącym głównie w Holandii. On miał zespół, Holenderski Teatr Tańca Numer 3, w którym byli zatrudnieni seniorowie, ludzie po czterdziestce. To było specjalnie zrobione dla tej grupy ludzi. W normalnym zespole trzeba być bardzo sprawnym fizycznie. W zespole klasycznym formy ludzkiego ciała muszą spełniać pewne warunki.
Czyli jak jest gruba baletnica to to jest kiepski balet?
W balecie klasycznym nie jest to najlepsze. Grubsza baletnica może być świetna w teatrze tańca właśnie. Ja widziałem osoby, które są większe niż klasyczna balerina, ale są bardzo utalentowane i pięknie tańczą. Zresztą nawet w moim zespole są ludzie, którzy jeżeli są źle obsadzeni, tańczą role, których nie powinni tańczyć, mogą ponieść po prostu klęskę. Jeżeli natomiast są obsadzeni w roli, która właśnie im służy, mogą odnieść ogromny sukces. To jest również moje zadanie jako dyrektora baletu. Trudne bardzo i na pewno czasami popełniam błędy. Ale to też jest piękno tej sztuki, której nie da się do końca wymierzyć, obliczyć, która polega w dużym stopniu na inspiracji, na stosunku między ludźmi, na momentach, kiedy gwiazdy spadają na głowę, bo to mogą być zaledwie sekundy, kiedy może się to coś wydarzyć.
Czym jest dla Pana kicz?
Kicz, tandeta... W zasadzie w największym stopniu coś, czego głównym celem jest zdobywanie poklasku, pieniędzy, nieliczenie się z dobrym smakiem. Tutaj należy jeszcze raz powiedzieć o wychowaniu. Uważam, że przedstawienia dla dzieci powinny być naprawdę na najwyższym poziomie, wysmakowane w sensie plastycznym. Kiczem może być na przykład nieumiejętne zestawienie kolorów. Może też być kicz, który jest formą sztuki, dlatego że takie było zamierzenie twórcy, żeby prowokować, żeby zwrócić na siebie uwagę. To jest inna rzecz. Kicz może być elementem bardzo wartościowego przedstawienia. On nie dla wszystkich znaczy to samo, to wiadomo. Istnieje w uzależnieniu od czegoś. W pewnej proporcji do czegoś.
Czy Pan posługuje się kiczem?
Jeżeli robimy przedstawienie podczas którego puszczamy tylko hity, to to jest łatwe, łatwo takim chwytem zadowolić publiczność. Zrobiłem jedno takie przedstawienie, balansowałem na pograniczu kiczu, nie chcialem jednak tej granicy przekroczyć. Było na pewno na pograniczu, przyznaję się, jeżeli jednak chodzi o kostiumy i choreografię – absolutnie nie. Muzycznie tak. To przedstawienie nazywało się „Voice” i były w nim dość znane utwory operowe, ale były też utwory bardzo ambitne. Odniosło wielki sukces.
A jednak...
Ja nie mówię, że my nie chcemy sukcesu. Teatr Wielki jest sponsorowany przez Rząd Polski. Rząd Polski jest mecenasem nie tylko dlatego, żebyśmy wypełniali widownię, ale też dlatego, żeby dać nam szansę poszukiwania. My tę szansę musimy tworzyć. Dlatego organizuję warsztaty choreograficzne, żeby choreografowie mieli możliwość poszukiwań. Nie muszą oni robić rzeczy pod publiczkę. Muszą robić rzeczy wartościowe, które przyczynią się do rozwoju ich samych i sztuki baletowej w Polsce. Nie zawsze walka tylko o aplauz jest wartościowa. Mamy pewne zobowiązania. Jest to ogromna scena, ogromna widownia i uważam, że powinniśmy mieć pewna dozę swobody i wolności i myślę, że Rząd Polski na to stać, aby artyści mogli eksperymentować. |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 2:23 pm
|
|
|
reportarz o Polskim Balecie Narodowym autorstwa Ewy Krasuckiej
http://www.youtube.com/watch?v=5a2pDmNEWcw |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
|
|