www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Nowy serwis publicystyczny - balet
Autor Wiadomość
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Czw Sty 10, 2013 6:56 pm   Nowy serwis publicystyczny - balet

Fundacja Capitol ogłasza rozpoczęcie działalności publicystycznej.

Nowy serwis Fundacji Capitol oferuje:

- raz na trzy miesiące obszerna publikacja oparta na międzynarodowych źródłach bibliograficznych,
- comiesięczny przegląd aktualności ze świata tańca,
- comiesięczny wykaz repertuaru największych teatrów świata
- wszystko opatrzone multimedialnymi odnośnikami

Serwis będzie systematycznie poszerzany o nowe treści. Mamy nadzieję, że zadowolimy każdego baletomana, a serwis stanie się dobrym partnerem dla balet.pl

Zapraszamy!

www.baletcapitol.blog.pl
 
     
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Sob Sty 12, 2013 6:05 pm   

Już dziś serwis wzbogacony został o dział "gwiazda miesiąca". W dziale tym będą przedstawiane sylwetki wybitnych wykonawców, których polska szeroka publiczność jeszcze nie poznała. W styczniu: Lasha Khozasvili.
 
     
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Wto Sty 22, 2013 10:31 pm   

Ukazał sie pierwszy artykuł pt. "La Sylphide albo śmierć"

" (...) Romantyzm, w swoim czarno przygnębiającym czasie żyjący nadzieją i marzeniem, od zarania dziejów najbogatszy dla sztuki temat kobiecości, symbolu najwyższego piękna, miłości i erotyki, jaka zawsze stanowiła najsilniejszą, najpiękniejszą moc w ludzkim życiu, korzystając z całego dorobku artystycznych i kulturowych dziejów Europy, w bujny bukiet składając jego najwspanialsze kwiaty uniósł postać kobiety w niebo ideału-ideałów, zaś nowy balet romantyczny niebo to objawił na ziemi, na scenie – blisko i namacalnie, ukazując żywy refleks „innego świata”. Taniec w pełni wyraził istotę idei sztuki swojej epoki. Odtąd tytuł primabaleriny nosi najwyższe znaczenie – znaczenie nadziemskiej doskonałości. (...)"

"(...)Czyż romantyzm przeminął? Stwierdzając, że przeminął musielibyśmy przyjąć, że romantyzm to jedynie określenie dla wypełnionego przez kilka dat i nazwisk periodu mody, zapisanej w starych, pożółkłych katalogach gazetowych, a historia europejskiej cywilizacji stanowi opowieść głupich przypadków, jakąś Kawiarenkę pod Plotkami, nie zaś rzeczywisty zapis życia ludzkości, przeszły na osi czasu, lecz na trwałe zachowany w naszych wynikach, oglądach, dążeniach, obyczajach i powodach, w naszym języku i rozumieniu, w naszych genach – i przez to stale teraźniejszy. Czy nie są w ten sposób teraźniejszymi da Vinci albo Czajkowski?(...)"

Artykuł można znaleźć tutaj: http://baletcapitol.blog.pl/publicystyka-2/

Zapraszamy do czytania i dyskusji.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 23, 2013 7:51 pm   

Jakoś przebrnąłem przez ten mądraliński i mocno nawiedzony tekst, nie pozbawiony jednak znajomości rzeczy i oczytania w temacie. Ale z ogromnym trudem, bo już po fragmentach rzuconych na forum, czułem czym to pachnie. Styl tego manierycznego wypracowania jest tak niekomunikatywny, że raczej nie wróżę mu wielu czytelników, a chyba nie o to chodzi w Waszym serwisie. W każdym razie taki tekst zdecydowanie zniechęca człowieka do około-baletowej lektury.

I jeszcze jedno. Kąśliwości publicystyczne pierwszych zdań wydają mi się zdecydowanie nie na temat i obniżają wartość całego eseju. Bo cóż ma „piernik” (Ludwik XIV i baleriny romantyczne) do takiego oto „ wiatraka”: „każde kolejne wystawiane polskie arcydzieło baletu nudzi mnie do szczętu, poza moim zrozumieniem pozostają nowatorskie poglądy polskich twórców tańca”. Zaraz potem dowiadujemy się natomiast, że nie nudziło jedynie autorki „pojedyncze przedstawienie „Grand pas de quatre” Julesa Perrota przygotowane przez Panią Ałłę Sakowicz-Abesadze i cztery młode artystki Opery Wrocławskiej, Magdalenę Kurilec, Karolinę Woźniak, Nicole Banasik i Martynę Wójcik”. Wnosząc z wagi jaką autorka przykłada w tekście do divertissement Perrota (i słusznie) wnioskuję, że oto we Wrocławiu narodziły nam się nowe: Taglioni, Lucille Grahn, Grisi i Cerrito. Epokowe odkrycie!
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Sro Sty 23, 2013 9:09 pm   

Witaj "Ali",

Nie jest dla mnie przykrością, że mój artykuł jest złośliwe krytykowany, gdyż świadczy to o niemałym poruszeniu, jaki wywołał - moja szpilka utrafiła w najbardziej zapalne punkty. Cieszy mnie reakcja, dzięki której bez trudu mogę udowodnić słusznośc swojego artykułu.


"Jakoś przebrnąłem przez ten mądraliński i mocno nawiedzony tekst, nie pozbawiony jednak znajomości rzeczy i oczytania w temacie. "

Jeżeli tekst nie jest pozbawiony znajmości rzeczy, co może oznaczać użycie w stosunku do jego treści określenie "nawiedzony"? Przytaczane są fakty i autentyczne fragmenty krytyki XIX-wiecznej uzasadniające tok docierania do stwierdzeń, jakie są przedstawiane. Zatem, "nawiedzeniem" nazwana jest logika? Jeżeli natomiast uważa się, że artykuł jest wyzbyty logiki, warto to udowodnić, w innym wypadku słuszność zarzutu przez nikogo nie zostania uznana.


"Ale z ogromnym trudem, bo już po fragmentach rzuconych na forum, czułem czym to pachnie. Styl tego manierycznego wypracowania jest tak niekomunikatywny, że raczej nie wróżę mu wielu czytelników, a chyba nie o to chodzi w Waszym serwisie. W każdym razie taki tekst zdecydowanie zniechęca człowieka do około-baletowej lektury. "

Oczywiście, to opinia osobista, którą moglibyśmy nazwać "kwestią gustu", należało jednak powiedzieć "zniechęca mnie do około-baletowej lektury". Czy tekst jest niekomunikatywny? Owszem, nie może nawiązać kontaktu z osobami, dla których jego język jest zbyt skompliowany, a więc nieprzystępny. Z pewnością odpadają ci czytelnicy, dla których niezrozumiały jest język poezji Theophile'a Gautier i Norwida. Nie każdy posiada zdolność odbioru mowy na tym poziomie - takie osoby nie chcą i nie muszą czytać tego rodzaju treści, nigdy też nie jest ona do nich skierowana.

"I jeszcze jedno. Kąśliwości publicystyczne pierwszych zdań wydają mi się zdecydowanie nie na temat i obniżają wartość całego eseju. Bo cóż ma „piernik” (Ludwik XIV i baleriny romantyczne) do takiego oto „ wiatraka”: „każde kolejne wystawiane polskie arcydzieło baletu nudzi mnie do szczętu, poza moim zrozumieniem pozostają nowatorskie poglądy polskich twórców tańca”.

Rzeczywiście, pierwszy akapit nie nawiązuje bezpośrednio do akapitów związanych z Ludwikiem XIV i balerinami epoki romantycznej - nie rozumiem, dlaczego miałyby? Całośc jest spójna, stanowiąc jednocześnie krótki przekrój historyczny dot. wartości baletu "Grand pas de quatre" oraz, co zostało zaznaczone, krytykę słów zawartych w "Przewodniku baletowym"Pani Ireny Turskiej. Zatem, pierwszorzędnym zadaniem tekstu jest dowiedzenie wartości baletu "Grand pas de quatre", któremu Pani Turska zaprzecza. Dowody takie nie mogły zostać przeprowadzone bez przedstawienia trudu osiagnięcia sukcesu Taglioni, Grahn, Grisi i Cerrito odniesionego w Paryżu, a aby dowieść tego bezsprzecznie, należało opisać wielkość teatralną Paryża oraz podstawy funkcjonowania teatrów francuskich, które stworzył Ludwik XIV. Jeżeli zaś chodzi o pierwszy akapit, ów "kąśliwy", to istotnie jest on powiązany z treścią całego artykułu, co zawiązuje się w ostatnich jego akapitach. Aby zrozumieć, w jaki sposób artykuł stanowi spójną całość należy przeczytać go w sposób analityczny i z chęcią zrozumienia, tak jak czyta się każdy artykuł. Bez woli odczytania, po cóż trwonić swój cenny czas na litery?

"Zaraz potem dowiadujemy się natomiast, że nie nudziło jedynie autorki „pojedyncze przedstawienie „Grand pas de quatre” Julesa Perrota przygotowane przez Panią Ałłę Sakowicz-Abesadze i cztery młode artystki Opery Wrocławskiej, Magdalenę Kurilec, Karolinę Woźniak, Nicole Banasik i Martynę Wójcik”. Wnosząc z wagi jaką autorka przykłada w tekście do divertissement Perrota (i słusznie) wnioskuję, że oto we Wrocławiu narodziły nam się nowe: Taglioni, Lucille Grahn, Grisi i Cerrito. Epokowe odkrycie!"

Przygotowane przez Panią Ałłę-Sakowicz Abesadze przedstawienie wspominam, aby zaznaczyć swoje natchnienie do napisania artykułu na temat "Grand pas de quatre", baletu romantycznego i wartości tańca klasycznego, artystycznych osiągnięć romantyzmu oraz teatru, krytykującego również obecny stan polskich scen baletowych. Nie padają tam słowa pochwalne na temat wykonawczyń, i w całym artykule nazwiska, wymienione z uwagi na jeden z najbardziej oczywistych wymogów (jak mogłabym wymienić spektakl, nie wymieniając jego twórców?), więcej się w artykule nie pojawiają. Pointa artykułu wyraźnie dotyczy zupełnie innej kwestii. Jeżeli miałabym na celu nazwanie wyż. wym. tancerek "epokowym odkryciem", napisałabym artykuł traktujący o nich. Wniosek jest bezsprzecznie błędnie wywiedziony.


Jeżeli jednak mój odbiór krytyki jest nieprawidłowy, jest ona słuszna i zostanie mi to udowodnione, nie pozostawiając wątpliwości, złożę wdzięczny ukłon. W takim razie proponuję odpowiedź w postaci szczegółowej analizy mojego artykułu, którą obiecuję opublikować w serwisie baletcapitol.blog.pl

Dziękuję,
Autork[/b]
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 23, 2013 11:12 pm   

capitol.balet napisał/a:
Nie jest dla mnie przykrością, że mój artykuł jest złośliwe krytykowany...

A zatem kilka jeszcze uwag:

„Nawiedzony” - nie odnosi się do przytoczonych cytatów z tekstów romantycznych (takie one były w istocie), ale do pretensjonalnego stylu całości. Jasne, że jest to „opinia osobista”. Uzupełniając ją, dodam jeszcze gratulacje z powodu dobrego samopoczucia nt. swojej „mowy na tym poziomie”. Ja bym wolał jednak czytać takie ciekawe przypomnienia z historii baletu bez tej pretensjonalnej stylizacji językowej, ot bardziej po ludzku. Ale zgoda, nikt nie musi się liczyć z moją wolą. A „krótkiego przekroju historycznego” akurat nie piętnowałem, wprost przeciwnie, jedynie jego „nawiedzone” podanie.

Ale najważniejsze jest to, że całkowicie fałszywa jest przesłanka eseju. Irena Turska w swoim przewodniku nie napisała nic zdrożnego, określając „Pas de quatre” Perrota „najsławniejszym divertissement baletowym” i dodając, że „dziś ma ono już tylko znaczenie jako pierwszy balet abstrakcyjny” itd. Proszę więc nie manipulować opinią Turskiej, zakładając w swoim tekście, że: „u Ireny Turskiej, naszej najbardziej znanej teoretyk tańca, odczytuję, że „Grand pas de quatre” jest dziełem nikłej wartości, przestarzałym”. To nieuczciwe, Turska nic takiego nie napisała.

I jeszcze jedno, „krytykując również obecny stan polskich scen baletowych” (bez żadnego zresztą uzasadnienia), wypada zwłaszcza przyjrzeć się uważniej teatrowi źródłowemu dla „natchnienia do napisania artykułu”, a nie zaś tylko – jak czytam w poincie eseju – „ożywiać się podczas przerwy (...) wychylając w foyer lampkę wina”.

Inne wątki nie wymagają już komentarza.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 12:11 am   

Witam,

Niepotrzebnie odpowiedziałam na Pańską krytykę.

„Pas de quatre (…) ma już tylko znaczenie jako pierwszy balet abstrakcyjny, nie posiadający wątku anegdotycznego, czy dramatycznego”. Tak niestarannie wypowiedziane zdanie sugeruje, jakoby piękno dzieła przeminęło, a jego świadectwo w dziejach tańca było marginalne.

Pozostałe spośród Pana argumentów pozostawiam bez komentarza, ponieważ zwyczajnie ich nie rozumiem. W czym właściwie leży główna przyczyna Pańskiego oburzenia? W pierwszej chwili pomyślałam, ze jest Pan jedyną osobą, która nie zrozumiała mojego artykułu, jednak teraz sądzę, że zrozumiał go Pan doskonale, i nawet zgadza się Pan z jego wnioskami - i stąd właśnie ten ostry sprzeciw. Niemniej, nie jest najważniejszym jak artykuł jest odbierany - najważniejsza jest jego zwartość.

Bardzo chciałabym, aby jak najwięcej osób zrozumiało, że słowa krytyki przy odpowiednich intencjach tego kto jest stawia nie są destruktywne, a konstruktywne, i tak potrafiło je traktować. Jeżeli pokrzywę nazywamy różą, zwyczajnie kłamiemy, a utrzymując kłamstwo - niszczymy, jestesmy destruktywni. Jeżeli zaś wśród nazywających pokrzywę różą pojawia się ktoś (ktokolwiek, nie chcę mówić o sobie), kto mówi "nie, to nie jest róża, to jest pokrzywa!" - nazywa rzecz prawdziwie i jest to konstruktywne. To bardzo, bardzo prosta rzecz, i bardzo dobra.

Bardzo mi szkoda, że nie zareagował Pan na moją propozycję napisania artykułu w odpowiedzi na mój i opublikowania go w serwisie Fundacji Capitol - jeszcze raz Pana do tego zachęcam.

Na tym też kończę- z mojej strony nasza dyskusja jest zamknięta.


Dziękuję naprawdę będąc Panu i wszystkim serdeczną,
Autorka

[/u]
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 11:11 am   

O, czyli nie ma juz o czym dyskutowac a to szkoda. Odnosnie point czyli baletek z sztywnymi czubkami. Plaskie obuwie pojawilo sie dopiero w latch 90 tych XVIII wieku. Na poczatku XIX wieku nie noszono obuwia na obcasie, tylko plaskie ze scietym czubkiem, ktorych forma pozniej przeszla na pointy.

http://pinterest.com/pin/274015958548237067/

http://madameguillotine.f...aussure-007.jpg

Zgadzam sie z postulatami Ali.

P.S. Nie moge znalesc przypisow
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 6:06 pm   

capitol.balet napisał/a:
„Pas de quatre (…) ma już tylko znaczenie jako pierwszy balet abstrakcyjny, nie posiadający wątku anegdotycznego, czy dramatycznego”. Tak niestarannie wypowiedziane zdanie sugeruje, jakoby piękno dzieła przeminęło, a jego świadectwo w dziejach tańca było marginalne.

I to jest właśnie manipulacja – wysoce niestosowna. Turska ma rację, „Pas de quatre” Perrota jest dziś już TYLKO faktem historycznym i dla nas-współczesnych ma „znaczenie jako pierwszy balet abstrakcyjny” itd. (to itd. dotyczy całego jej dalszego tekstu, który radzę raz jeszcze uważnie przeczytać).

Warto też wiedzieć, że tzw. czasem „Grand pas de quatre” Lestera, Dolina i potem Alicii Alonso były jedynie twórczymi odtworzeniami choreografii Perrota, bo od żywego oryginału dzieliło już ich wszystkich kilka pokoleń zapomnienia. Były one zatem raczej współczesnymi wyobrażeniami wersji Perrota, rodzajami pastiszów, a chwilami nawet parodiami tamtej historycznej choreografii i jego ówczesnego wykonania. I na tym właśnie przede wszystkim polega dziś specyficzny urok tych rekonstrukcji.

Postscriptum:
A tak na marginesie. Zarówno dla Perrota, (także u nas dla Turczynowicza, 1847), a po latach dla Lestera, Dolina i Alonso to „Pas de quatre” było z zasady przeznaczone dla wielkich indywidualności baletowych. Z pewnością nie dla wymienionych wrocławianek, o czym zapomniała chyba p. Ałła Sakowicz-Abesadze, którą podejrzewam jednak o profesjonalne nadużycie. Więc co tu jest „różą”, a co „pokrzywą”?
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Viola
Nowicjusz

Posty: 2
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 6:06 pm   Do Chiaranzany

Czy wiesz, ze rok 1820 to wlasnie poczatek XIX wieku? Umieszczone linki nie wnosza zbyt wiele do tak sarkastycznego oburzenia.
_________________
VSKO
 
     
capitol.balet 
Nowicjusz

Wiek: 34
Posty: 7
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 10:13 pm   

Przypisy i bibliografia artykułu "La Slphide Albo Śmierć!", który ukazał się w serwisie Fundacji Capitol zostały uzupełnione. Za chwilę pojawią się także odnośniki multimedialne opatrzone krótkimi komentarzami. Za to opóźnienie należą się wszystkim przeprosiny.

Wszystkim, niezależnie od stanowiska jaki zajmują wobec publikacji, proponujemy wyrażanie swojego poglądu w formie artykułu i ogłoszenia ich w serwisie baletcapitol.blog.pl Można także przesyłać porpozycje artykułów poruszających inne tematy w dziedzinie tańca (np. recenzje spetakli, eseje, felietony). Jedynym wymogiem jest poziom merytorycznego przygotowania nieodstępujący od prezentowanego w serwisie. Oferujemy pomoc z zakresu redakcji, korekty oraz dostępu do źródeł bibliograficznych. Propozycje artykułów oraz pytania w tej sprawie można przesyłać na jeden z podanych w serwisie adresów e-mail.
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Pią Sty 25, 2013 10:16 pm   Do widzenia

Rok 1820 nie jest poczatkiem XIX wieku. Sarkastyczne moze dla ciebie, malo mnie to obchodzi.
Przeczytalam tekst i mam prawo miec swoje zdanie, tym bardziej ze niektorymi zagadnieniami zajmuje sie od wielu lat w tym forma obuwia, ktore JEST ISTOTNE, dla kogos kto zajmuje sie ewolucja baletek i point. A skoro nie jest to istotne to niedlugo pojawi sie byc moze tekst ze Marie Taglioni tanczyla boso.
I gratuluje tupetu, zalogowac sie tylko po to aby wypisywac swoje oburzenie. Twoj kometanrz jest ingrancki i glupi a skoro chcesz podjac sie dyskusji to moze napisz cos metorycznego.

Na zakonczenie mam dosc atakow na moja osobe, ja nikogo tutaj nie oceniam ani nie wyzywam, staram sie dzielic i pisac o rzeczach ktore malo sa rozpowszechnione ale widze ze nawet srodowisko ludzi baletu? zachowuje sie jak najgorszy polityk.
Zycze powodzenia.
 
     
Viola
Nowicjusz

Posty: 2
Wysłany: Sob Sty 26, 2013 9:50 am   

Pozostaje przy swoim stwierdzeniu. Lecz nie jest i nie było moim zamiarem kogokolwiek obrazić. Nie rozumiem dlaczego dla niektórych rodzaj obuwia lub sam wstęp tego artykułu stanowi jedyne odniesienie do prowadzenia dyskusji. Przeczytałam te publikacje z uwaga i uważam, ze wnosi ona ogarek oświecenia do naszej codzienności, jest (według mnie) zrozumiała zarówno dla laików jak i dla koneserów sztuki. Stanowi naprawdę dobra wizualizacje historyczno- kulturalna. I moim zdaniem nie jest to nudny i nadęty artykuł, jak twierdzi Ali. Ale każde z nas ma prawo do własnego osadu i odbioru.I o to właśnie chodzi! Publikacje powinny wzbudzać emocje. Artykuł, który nie porusza, nie daje powodu do zareagowania, w taki czy inny sposób, jest zwyczajnie złym. A skoro wywołał pewne reakcje - to oznacza, ze na pewno nie wieje w nim nuda. Możemy, być może, spierać się o pewne prawdy historyczne, dlatego tez ważne jest przedstawienie źródeł z których zaczerpnięto informacje. Jeszcze raz przepraszam, jeśli wydalam się arogancka, ale ja czytając wasze posty odniosłam dosłownie identyczne wrazenie. Zycze nam wszystkim więcej wrażliwości a mniej sarkazmu. Serdecznie pozdrawiam.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 29, 2013 12:18 am   

capitol.balet napisał/a:
Przypisy i bibliografia artykułu (...)zostały uzupełnione....

Dobrze, ale niestety z błędami, m.in.:

Czytamy w artykule:
"W 1832 roku prapremierą baletu w choreografii Filippo Taglioniego/16/ La Sylphide, w którym tańczy główną partię wywołuje niesłychane szaleństwo".

Przypis:
/16/ "Włoski tancerz i choreograf. W Sztokholie maitre de ballet, w latach 1837 – 1842 pracuje w Petersburgu, później związany z polskim baletem. Brat Marii Taglioni".

Wstyd nie wiedzieć, że Filippo Taglioni był ojcem Marii Taglioni, nie zaś jej bratem.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 30, 2013 2:41 pm   

Nie przeczytałam jeszcze artykułu, ale przyznam szczerze, że cytaty "zachęcające" do jego lektury skutecznie mnie odstraszyły. Mam prawo ocenić styl, który - jak już zauważył Ali, jest pretensjonalny - do bólu! Dla posiadającego dużą sprawność warsztatową, nie jest problemem budowanie wielokrotnie złożonych zdań, niestety, jeśli tak jak tutaj, wypełnione są podobnymi sformułowaniami:

" (...) Romantyzm,(...) korzystając z całego dorobku artystycznych i kulturowych dziejów Europy, w bujny bukiet składając jego najwspanialsze kwiaty uniósł postać kobiety w niebo ideału-ideałów, zaś nowy balet romantyczny niebo to objawił na ziemi, na scenie – blisko i namacalnie, ukazując żywy refleks „innego świata”. (...) Odtąd tytuł primabaleriny nosi najwyższe znaczenie – znaczenie nadziemskiej doskonałości. (...)"

To jest to niestety dużo mniej, niż tylko wyraz pustej erudycji. Niestety. Więcej nie powiem, żeby nie zostać posądzoną o obrazę autorki, ale taki styl trzeba tępić. Bo rozplenianie się podobnej "twórczości" jest b niepokojące. Na pierwszy rzut oka widać, że forma tekstu jest anachroniczna, coś, co było dopuszczalne dawniej, obecnie razi i wywołuje niesmak. Powyżej zacytowany patetyczno-egzaltowano-nadęty fragment rozbawił mnie, ale tak naprawdę jest to smutne. Niektóre pojawiające się teksty świadczą o tym, że można pisać o sztuce tańca niebanalnie i ze znawstwem, ale jestem zdania, że lepiej już banalnie, niż tak, jak tutaj. Tyle na temat stylu, który mogę ocenić na podstawie fragmentów, co do płaszczyzny merytorycznej - obawiam się, że jest tu więcej formuł, niż rzetelnie przekazanych informacji, interesujących spostrzeżeń, ale ocenię to po lekturze całości.

A na koniec jeszcze jedna uwaga - żeby uczynić zadość poprawności językowej. Nie ma żadnego powodu, żeby pisać "La Sylphide", zamiast "Sylfida", ani nazwisko Marksa w formie innej, niż spolszczonej. To również jest pretensjonalne. Mam przynajmniej nadzieję, że tekst jest pozbawiony makaronizmów. Warto przypomnieć, że ich stosowanie świadczyło o dobrym wykształceniu (jak również stosowanie form obcojęzycznych tam, gdzie powinny znajdować się polskie) kilka wieków temu, dzisiaj mówi to o ich użytkowniku coś wprost przeciwnego ;)

PS. Na pewno przeczytam, bo jestem ciekawa, co robi tam przypis do pism wszystkich Norwida:) "Rozciąganie" bibliografii do granic, nawet jeśli dopisanie setnej pozycji kłóci się ze zdrowym rozsądkiem i zasadnością jej dodania, to oczywiście kolejny dowód na oczytanie i posiadanie szerokich horyzontów :wink:
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 13