Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 27, 2009 8:32 am
Father napisał/a:
A ja nie rozumiem dlaczego temat "Anoreksja i Bulimia" jest w "Praktyce"
To bardziej jest stosowne do forum medycznego, dietetycznego lub miłośnikow wiecznego odchudzania się.
Dlatego że w Praktyce rozmawiamy o wszystkim co w praktyce tanecznej moze nurtować adeptów sztuki baletowej - stąd tematy od "jak czyścić czarne baletki" po "co jeść, pić, jak sie czesać na lekcję". W ten sposób można by temat o czesaniu się w koczki zakwalifikować na forum fryzjerskie Anoreksja i bulimia to jeden z problemów środowiska baletowego w związku z dążeniem do szczupłej i lekkiej sylwetki. I jak widac powyzej budzi emocje.....
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: tancerka
Wiek: 28 Posty: 527 Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Lip 14, 2009 12:53 pm
W książce 'Chuda' Fathallah opisana jest bardzo dokładnie anoreksja...
Polecam tą książkę... Bo przecież na to, że ktoś za wszelką cenę chce być chudy ma wpływ wiele czynników... Np. ta modelka, Isabelle Caro (ta z billboardu), zaczęła się odchudzać, by sprostać oczekiwaniom matki chorej na depresję.. Straszne..
_________________ "Zapytasz: po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta: ponieważ postanowiłaś zostać tancerką."
Nataszaa, nawet jesli dodatkowym czynnikiem bylo to ze chciala spelnic oczekiwania matki to wcale nie tlumaczy tego czemu popadla w obsesje (ktora przy okazji kochala, bo nie zaistniala jeszcze anor. czy bul. ktora nie robila tego z milosci do siebie). To prawda ze jest wiele czynnikow wplywajacych na problemy z odzywianiem ale jednoczesnie wina nigdy nie lezy w otoczeniu - ono moze wplynac ale nie jest tym zrodlem z ktorego wszystko sie zaczyna.
To jest straszna choroba i tak powinno sie ja traktowac, ale jednoczesnie nie zabiera to pewnego posiomu odpowiedzialnosci z osoby ktora na nia zapadla.
Dodatkowo chec bycia chudym jest juz efektem choroby, pytanie powinno byc raczej czemu ktos chce chudnac az do punktu smierci. Tak jak przy normalnym dietowaniu czynnosc ta nie jest celem samym w sobie (zwykle osoby chca byc ladniejsze albo zdrowsze). Z anorektyczkami (lub bulimiczkami) powody te sa znacznie bardziej 'chore'.
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Lip 15, 2009 9:33 am
Miss_Hedgehog,oczywiście masz rację i bardzo się cieszę, że napisałaś swojego posta.
Opinia, że anorektyczki i bulimiczki to próżne dziewczyny, które zachorowały z powodu nierozsądnego odchudzania, jest okropnie krzywdząca. Tak jak napisałaś, choroby te wynikają ze znacznie głębszych kwestii.
Z drugiej jednak strony, poszukiwanie przyczyn choroby wszędzie dookoła dziewczyny, a nie w niej samej, to chyba trochę "obejście sprawy naokoło", unikanie tych najbardziej bolesnych (osobistych) wątków. Na pewno nie ułatwia to terapii.
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 29 Posty: 164 Skąd: Wrocław
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 7:38 pm
Napiszę tutaj coś od siebie, z własnych doświadczeń: Nigdy, przenigdy nikt, kto wcześniej nie zachorował na anoreksję, bulimię czy chocby miał manię na punkcie własnej wagi nie zrozumie osób, które cierpiały na te choroby. Ponieważ człowiek zdrowy nie wie jak to jest, kiedy coś ci w głowie mówi, że wyglądasz jak wieloryb i każe ci liczyc każdą kalorię, mimo że wcześniej nie zwracało się na to uwagi. Kiedyś sama dziwiłam się takim dziewczynom, jak mogą doprowadzic swoje ciała do takiego stanu, teraz już wiem. I uwierzcie mi, że to się bierze czasem naprawdę znikąd. Coś zaczyna ci świrowac w głowie, chce ci się wyc kiedy patrzysz na swoje nogi czy brzuch. Ten głos, to paskudne uczucie grubości prześladuje cię na każdym kroku, nie możesz nic robic, co chwilę patrzysz na swój brzuch czy przypadkiem nie zrobił się grubszy niż minutę temu. Jeżeli dziewczyna ma w domu wagę to wchodzi na nią co godzinę... Straszne? Wydaje mi się, że dla ludzi, którzy tego nie przeszli straszny jest wygląd tych dziewczyn, wystające kości, brak biustu. Ale straszne jest naprawdę to, co podczas takich chorób dzieje się w głowie dziewczyn, to jest dopiero straszne.
A najgorsze jest to, że ludzie często nazywają je głupimi itd, ale tak naprawdę nie wiedzą, że to coś co kaze im się do takiego stanu doprowadzic jest od nich znacznie silniejsze....
_________________ "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho
Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
osobiscie jestem pod "wrazeniem" silnym akurat, bo kilka dni temu pierwszy chyba raz w zyciu mialam bezposredni kontakt z dziewczyna, ktora w moim mniemaniu wlasnie umierała z głodu.
Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 29 Posty: 164 Skąd: Wrocław
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 8:03 pm
Vickop, owszem to wygląda okropnie, ale nie wiem czy przeczytałeś mojego posta dokładnie. Zrozum, że dziewczyna chora na anoreksję jest po prostu chora psychicznie i sama nie poradzi sobie z problemem. A to że nie je i stara się za wszelką cenę odchudzic siedzi w jej głowie. Ciągle coś jej powtarza, że jest za gruba, że ma tego nie jeśc, ma wyrzuty sumienia, nie chce jej się życ, kiedy widzi osoby otyłe zaczyna się bac, że sama będzie tak wyglądac. I nie ma tu nic do rzeczy czy ona się opanuje czy nie. Sama na pewno z tego nie wyjdzie, bo sama się nigdy nie zdoła opanowac.
_________________ "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho
Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Lut 14, 2010 12:28 pm
Z całym szacunkiem, ale wasze wnioski są chyba zbyt pochopne. Gdyby wyjście z narkomanii, alkoholizmu czy zaburzeń żywienia było tak proste, że "potrafiłoby się samemu przestać", nie byłoby tylu dramatycznych sytuacji...
Vickop, rozumiem, że miałeś na myśli to, że chory musi sam podjąć decyzję o zaprzestaniu i leczeniu, uświadomić sobie swój problem - ale uwierz, to nie zakończy jego problemów. Wyjście z jakiegokolwiek nałogu to lata pracy nad sobą. LATA.
A swoją drogą dosyć rozczarowujące jest to, że Ty - zawodowy tancerz - twierdzisz, że anoreksja to choroba z próżności.
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
ja osobiscie nie odczulam, zeby Vickop mial na mysli to, ze anoreksja jest chorobą z próżności ale to, ze wyjście z niej zależy głównie od chorego... - i co do tego miał - w mojej ocenie - zupełną rację.
Oprócz tego, to czytając wszystkie posty Vickopa mam taki obraz go jako chłopaka, ktory mysli tj typowy (w dobrym a nie w zlym znaczeniu) chlopak czyli: proste, jasne mysli i nie dzielenie wlosa na 4. My dziewczyny sluchajac facetow mamy czasem taka trudnosc, ze probujemy ich pojmowac wg naszej kobiecej psychiki zamiast według ich meskiej psychiki- i stad sie biora nieporozumienia.
(moi znajomi chyba maja racje jak mi wiecznie mowia, ze minęlam sie powolaniem przez to ze nie zostalam adwokatem - jakos lubie bronic ludzi )
Wypowiedz Czajori co do trudnosci w wychodzeniu z uzaleznien ogolnie mnie osobiscie bardzo zainspirowala i zmobilizowała do większej precyzji .
Pisząc o ludziach, ktorzy wychodza sami z nalogów miałam na mysli tych, ktorych uzaleznienie na to pozwala.
Trzeba nam bowiem istotnie - jak wynika troche z postu Czajori - rozroznic rozne etapy uzależnień.
Zawodowo sporo mam do czynienia z uzaleznieniami (zwlaszcza narkotyki i alkoholizm) i to jest tak, ze np test psychologiczny na temat: czy jestes alkoholikiem jest taki, ze około 90 -ciu procentom dorosłych mężczyzn w Polce wyjdzie, ze albo sa alkoholikami albo sa do tego bardzo predyponowani i juz za chwile będą jak tak bedzie dalej.
Jesli zatem facet pije codziennie na noc kieliszek koniaku i od czasu do czasu butelkę koniaku do dna to juz jest po jakims czasie alkoholizm. I to alkoholizm, z ktorego wyjscie już na tym etapie jest baaaaaaaaaaaaaaardzo trudne. Ale na tym etapie jeszcze mozna -jesli ma sie dosc sily- wyjsc samemu z nalogu. Z tym, ze nigdy nie przestanie juz byc alkoholikiem, zacznie conajwyzej byc trzeźwy, ale do konca zycia jeden kieliszek i wraca do punktu wyjścia.
Ale jak facet rzucil prace, pije tzw. ciągami i np co kilka dni widzi diabla, na ktorego widok wybija okno w domu i gna po ulicach (na marginesie czesto widza wlasnie diabla...) to juz taki sam nie wyjdzie z nalogu i musi trafic do szpitala psychitrycznego na odwyk. Inna sprawa, ze taki nawet jak trafi, to rzadko to cos da, bo zmuszanie kogokolwiek do leczenia nic kompletnie nie da a ci zmuszani na sile to tylko wyrzucanie pieniedzy Skarbu Panstwa bo oni koncza tak że po tym przymusowym odwyku, to dopierto sie rozpijajają na calego...w stopniu w jakim nigdy wczesniej.
Ciekawe i sluszne jest tez to co Czajori napisala o kluczowym momencie dla leczenia czyli o tym, kiedy czlowiek uswiadamia sobie ze jest uzalezniony: ale to juz nie na temat troche
Mam nadzieje, ze teraz troszke rozjasnilam moje spojrzenie, ktore we wczesniejszych postach przedstawilam jedynie haslowo i nie rozwijalam
Związek z tańcem: tancerz, uczeń
Wiek: 31 Posty: 75
Wysłany: Nie Lut 14, 2010 3:34 pm
"Ale jak facet rzucil prace, pije tzw. ciągami i np co kilka dni widzi diabla, na ktorego widok wybija okno w domu i gna po ulicach (na marginesie czesto widza wlasnie diabla...) to juz taki sam nie wyjdzie z nalogu i musi trafic do szpitala psychitrycznego na odwyk."
Nie do końca się z tym zgadzam, ponieważ znam kogoś kto był w podobnym stanie (każdy przypadek jest inny), i pod wpływem "szoku" przestał. Sam, parę lat już minęło i prowadzi normalne życie.
Wiem że to jest wyjątkowy przypadek, ale możliwe to jest nawet w takim "etapie".
_________________ Non! Rien de rien ...
Non! Je ne regrette rien...
C'est payé, balayé, oublié
Je me fous du passé!
niestety takie przypdki zdarzają sie niezmiernie rzadko.
choc tez znam taką osobe, która przez wiele lat piła i stoczyła sie kompletnie na dno. ta osoba przestała po narodzinach swoich wnuków, bez zadnej terapii, choc napewno ze wsparciem ze strony rodziny.
tylko osoba pijąca raczej nie myśli, ze piciem zmieni swój swiat na lepsze (no, chyba ze na chwile) , a anorektyczki tak. dlatego z anoreksjii moim zdaniem ciężej wyjsc.
_________________ It is our choices… that show what we truly are, far more than our abilities.
czasem rzeczywiscie sa przypadki, gdy w czlowieku jest taka sila, ktora mnie zadziwia. To w mysl zasady, ze co do zachowan ludzkich nie ma zasad...
Tyle, z e jak jest w czlowieku taka sila to do mnie on nie trafia.... wiec ja patrze na calosc nieco z innej perspektywy.
ale zgadzam sie ze czasem taki cud sie zdarza (glownie jesli ma sie kogos, kto ciagnie do gory..)
ludzie ciągle zaskakują. niedawno natknęłam sie na artykuł o mnichu , czy tez joginie, który został włożony do trumny (z własnej woli), zamurowany. potem w tej trumnie wycieto otwór i wlano wode. po 7 godzinach (jesli sie nie mylę) dalej żył...
_________________ It is our choices… that show what we truly are, far more than our abilities.
o tak, zaskakują i to bardzo.
a przyklad , ktory podalas byl chm... ekstremalny
A tak powracajac do tematu (od ktorego sama odeszlam ) to jak sie zachowac jak sie widzi osobe umierajaca z glodu? nic nie mowic czy reagowac? bo ja ostanio jak sie zetknelam niespodziewanie to mialam wlasnie takie rozterki
nie wiem czy gadanie coś tu by pomogło...
skoro tyle sie poświęca, by byc chudszym, to jak nawet 100 osób ci powie zebys tego nie robiła to raczej nie pomoze.
sory za porównanie ale przypomina mi to troche mój wegetarianizm..
1000 osób mi powtarzało ze to nie zdrowe, ze musze itd, ale ja sie uparłam i zostałam przy swoim. sama po jakims czasie zaczełam jesc troszke mięsa
_________________ It is our choices… that show what we truly are, far more than our abilities.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach