Carewicz Vladimir I Wspaniały. Radość wracać na „Jezioro łabędzie” z jego udziałem i na całe to przedstawienie w całej tej obsadzie… Wizytówka PBN. Ogólne gratulacje!
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: bliski
Posty: 762 Skąd: Manchester
Wysłany: Czw Sty 11, 2018 11:50 am
jeej, jakie fajne! A pamiętasz, Kasiu, co mówiłam o jego partnerowaniu? <3 <3 <3
_________________ ""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos
-------------------------------------------------------
Dziękuję Kasiu za ten sygnał – strzał w dziesiątkę Urokliwy kawałek. Vladimir Yaroshenko znów odkrywa tu mało zagospodarowany zakątek swojej osobowości scenicznej – talent komiczny, który ujawnił już zresztą kiedyś jako niezapomniany Petruchio w „Poskromieniu złośnicy”. Chociaż osobiście zawsze preferuję jego kreacje romantyczne, bezkonkurencyjne na naszym gruncie. Dlatego chętnie zobaczyłbym go np. jako Alberta w „Giselle”, tak dawno nieobecnej w Warszawie. Jest urodzony do tej roli. Miło też zaskakuje Olga Yaroshenko jako „la dame de son cœur”. I te ich dzieci na koniec – piękna puenta.
Ale jest tam coś jeszcze. Nigdy dotąd nie widziałem tak pomysłowo ożywionych i wypromowanych wnętrz recepcyjnych Teatru Wielkiego. Brawa dla Anny Hop, która jako twórczyni tego spotu potrafiła połączyć to wszystko w tak zgrabną całość. A do tego konwencja filmu niemego, świetne tempo, podkład muzyczny, słowem – wszystko do zjedzenia. Gorąco polecam!
https://www.youtube.com/watch?v=8A48YiBAdmA
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych. Puste słowa po dzisiejszym przedstawieniu "Poskromienia złośnicy" Czekamy na Pana, Vladimirze - szybkiego powrotu do zdrowia
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
23 września 2018 - piękny powrót na scenę w roli Nikiego:
https://www.facebook.com/...?type=3&theater
... i prosimy nie narażać nas już w przyszłości na tak długą nieobecność
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Wrz 30, 2018 8:00 am
Ali, byłeś na tym spektaklu? Nie uważasz, ze po tej przerwie Władimir jakoś tak, nie wiem jak to ładnie nazwać - dojrzał? wyszlachetniał? (nie to żeby mu coś wczesniej brakowalo) ale jest jakaś zmiana
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Ali, byłeś na tym spektaklu? Nie uważasz, ze po tej przerwie Władimir jakoś tak, nie wiem jak to ładnie nazwać - dojrzał? wyszlachetniał?
Byłem Kasiu, a jakże! Nawet na obu jego przedstawieniach. Czy wyszlachetniał? Może, o ile nasz najszlachetniejszy może to jeszcze pomnożyć. Że dojrzał? Niewykluczone, bo wyobrażam sobie, że ta niefortunna i długa przerwa w najlepszym okresie jego kariery musiała być bardzo bolesna, pełna głębokich przeżyć. To było niewątpliwie bardzo poważne doświadczenie życiowe i z pewnością pozostawiło jakiś wewnętrzny ślad. Tym bardziej, że przecież minął się w tym okresie z Neumeierem i jego Armandem w „Damie”, wielka szkoda. Musiał też mocno nad sobą pracować, bo wrócił w dobrej formie. I to jest na koniec dobra wiadomość po tych dziewięciu miesiącach jego nieobecności.
A może po prostu Kasiu stęskniliśmy się za nim na scenie i stąd takie wrażenie? Tak czy inaczej niech nam (i sobie samemu) nie robi już takich niespodzianek.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Kiedyś niezapomniany Fryderyk, a dziś znów Odrodzony w tonacji f-moll – niezłomny, szlachetny, uduchowiony i romantyczny – piękny i symboliczny, jak muzyka Chopina.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
I znów „Dziadek do orzechów”, słusznie okupowany przez publiczność, która najlepiej wyczuwa co naprawdę wartościowe. A to rzeczywiście jedno z piękniejszych przedstawień w repertuarze Teatru Wielkiego, z galerią kreacji tanecznych. A na tym świątecznym torcie On – Vladimir Yaroshenko – bajkowy Książę, ozdoba zespołu. Szlachetna aparycja, młodzieńcza sylwetka, idealne proporcje, popisowa technika tańca, niezawodność w partnerowaniu, nienaganne maniery, urok osobisty... Krótko mówiąc, klasa – uroczy prezent pod wigilijną choinkę. Niechaj nam trwa!
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie uważasz, że po tej przerwie Władimir jakoś tak, nie wiem jak to ładnie nazwać - dojrzał? wyszlachetniał?
À propos, nie byłaś Kasiu na niedzielnym przedstawieniu, bo inaczej mielibyśmy tu już Twoje pierwsze wrażenia. Żałuj, bo genius loci, czy raczej tchnienie artyzmu nieczęsto dotyka z takim skutkiem sceny baletowej. Oczywiste, że Neumeier z Chopinem pospołu tworzą w „Damie kameliowej” genialny grunt dla rozkwitu dwóch wielkich kreacji. Ale one nie zaistnieją tu w pełni (pal licho puste skoki i piruety!) bez uduchowionych osobowości i prawdziwej „chemii” między nimi. Tym razem złożyło się wszystko czego trzeba, by ten wspaniały balet zrobił na mnie tak głębokie wrażenie.
Chinarę Alizade znałem już z roli Małgorzaty sprzed roku. Bardzo pięknie tańczyli swoje role z Kristófem Szabó. Odniosłem jednak wrażenie, że teraz otworzyła się bez reszty, czując obok siebie nowego, inspirującego partnera. Była uwodzicielska i refleksyjna, wytworna, sielankowa lub romantyczna, urzekająco dziewczęca i dojrzale dramatyczna. Doskonale przedstawiła złożony portret psychologiczny Małgorzaty. Do tego, jakaż ona „francuska” i „chopinowska” zarazem w moim odczuciu.
A obok był debiutujący w roli Armanda Vladimir Yaroshenko. Młodzieńczy, nieśmiały i pełen lęków, potem żarliwy, liryczny i bezkompromisowy, namiętny, impulsywny i gwałtowny, a na koniec wzruszający autentyzmem przeżycia dramatycznego pamiętnika kochanki. Od dawna cenię tego artystę i obserwuję go uważnie w rozmaitych rolach, ale nie widziałem chyba dotąd tak natchnionej, dojrzałej i wielobarwnej jego kreacji. Cóż to może wydobyć z tancerza genialna materia literacka, muzyczna i choreograficzna! Niewiarygodne.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Dziś był ozdobą „Śpiącej królewny”. Cóż za osobowość i charme sceniczny, dojrzałość artystyczna i wyczucie stylu w każdej scenie, jakaż prezencja, idealne proporcje, elegancja ruchu, pełna szlachetnego umiaru technika tańca i galanteria wobec urzekającej księżniczki Yuki Ebihary. A wszystko to w pięknym i wyjątkowo twarzowym dla niego „francuskim” kostiumie bajkowego księcia Désiré. Prawdziwy danseur noble, idealny bohater najpiękniejszego baletu Petipy i Czajkowskiego w świetnym wykonaniu Polskiego Baletu Narodowego.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Pauzował w tej roli w czerwcu, sprawiając swoim fanom (i mnie wśród nich) wielki zawód. Ale już znowu jest Carewiczem w „Jeziorze łabędzim”. Trzykrotnie: 1, 3 i 5 października. I to w doborowym towarzystwie Ksenii Ovsyanick z Berlina https://teatrwielki.pl/ludzie/ksenia-ovsyanick/ w roli Matyldy Krzesińskiej. Wielka radość...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Poszedłem dzisiaj zobaczyć go raz jeszcze w roli Carewicza Nikiego. Podobno „Jezioro łabędzie” znika na dłużej z repertuaru Teatru Wielkiego, więc kto wie... Mógłbym oczywiście długo wymieniać walory jego dojrzałego talentu, świetnej prezencji, znakomitego tańca i aktorskiej intuicji w tej roli, ale wiele z nich eksponowałem już wcześniej przy rozmaitych okazjach. Dziś więc jedynie potwierdzam je wszystkie w całej rozciągłości, dodając niezwykłą, wspaniale estetyzującą i dialogującą kulturę gestu, która ujawnia się zresztą w wielu jego wykonaniach romantycznego repertuaru. Jego Carewicz jest emanacją ducha wszystkich wcześniejszych osiągnięć w tym gatunku – spotęgowaną, bo to rola znacznie bogatsza choreograficznie i emocjonalnie od pozostałych. Obie jego dzisiejsze partnerki - Ksenia Ovsyanick z Berlina i młoda koreańska tancerka Jaeeun Jung znalazły dziś idealnego partnera. Świetne przedstawienie.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Całkiem świeże zbliżenie z Vladimirem Yaroshenką:
http://www.taniecpolska.pl/krytyka/690
w świetnie poprowadzonym wywiadzie przez Macieja Krawca.
A już za parę dni rozpocznie swoje występy w roli Armanda w "Damie kameliowej". Od dawna czekam w napięciu
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Święta prawda: http://www.naczubkachpalc...orzata-gautier/
Nic dodać, nic ująć, poza tym może, że moje wzruszone oko nie wypatrzyło nic takiego, w duetach Anny Tsygankovej z Vladimirem Yaroshenką, jak "bezlitosne oko" Pani Katarzyny - poza godną podziwu dojrzałością artystyczną obojga, doskonałym wzajemnym partnerowaniem i prawdziwą eksplozją uczuć ich bohaterów. Wypatrzyło za to pewne nieczystości techniczne w popisach kawalerów z sielankowej sceny wiejskiej - dla mnie właśnie nie dość "wirtuozowskich". Może jednak byliśmy na dwóch różnych przedstawieniach
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie znałem baletowego „Korsarza”. Do dziś. Niewiele ma wspólnego z Byronem, ale jest bardzo widowiskowy. Jak dla mnie, nie dorównuje innym słynnym baletom klasycznym, choć podobnie jak „Bajadera” i „Don Kichot” udanie przenosi nas w klimaty lokalne, tutaj tureckie. Dlatego spodziewałem się, że uwiodą mnie tańcem jakieś haremowe piękności. Nic podobnego, urzekły mnie żywiołowe tańce korsarskie. I on – Vladimir Yaroshenko jako tytułowy Konrad – postawny, bohaterski, szlachetny, romantyczny, charyzmatyczny, dominujący osobowością. Prawdziwie byronowski. Nie sądziłem, że po tylu rolach jeszcze mnie w jakiejś zaskoczy. A jednak, utalentowany artysta.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Piękna i obiecująca inauguracja roku: fruwający Kamil w Innsbrucku i w Bischofshofen, i galowy Vladimir w Bajaderze i Don Kichocie. Wielki kunszt, doświadczenie, doskonała forma, ujmująca skromność, po prostu klasa. Moje Złote Orły na Rok 2021
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
A więc jednak, wracamy na widownię. Ja już 28 lutego, na „Romea i Julię” Krzysztofa Pastora. Dla Romea Vladimira Yaroshenki w jego pamiętnej sprzed paru lat, po szekspirowsku lirycznej i po pastorowsku dramatycznej interpretacji – urodzonego wszak do tej roli, w każdym anturażu choreograficznym. Ale też dla całkiem nowej Julii u jego boku – debiutującej w tej roli Chinary Alizade, tak dawno nie oglądanej na scenie. Jestem pewien wzruszającego wieczoru.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach