www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
VLADIMIR YAROSHENKO
Autor Wiadomość
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 18, 2013 3:03 am   

Ali napisał/a:
Zobacz koniecznie jego Tezeusza-Oberona, ja mam to już za sobą i wciąż brak mi słów. Z pewnością nie pożałujesz...

Nie wątpię, ale mogę jeszcze pożałować, jeśli nie dostanę biletu :wink: Póki co - strona TW nie otwiera mi się przez cały dzień, więc nie wiem nawet, jak wygląda sytuacja.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 24, 2013 11:59 am   

Nie zdezerterowałem w „swoim” wątku. Przeciwnie, czekałem na jakiś punkt zaczepienia. Konwencja forum lubi wszak ton polemiczny, a Vladimir Yaroshenko wzbudził tym razem podziw lub zainteresowanie wszystkich bez wyjątku – jako Tezeusz-Oberon w recenzjach, a jako Lizander – tymczasem u Ewy J. na forum, z którą zgadzam się w pełni. Ledwie dostrzegalny i raczej niepewny ślad jakiegoś niedosytu znalazłem tylko w artykule p. Katarzyny Gardziny-Kubały: http://www.taniecpolska.pl/tekst/175 :
Kasia G napisał/a:
Partneruje jej (Yuce Ebiharze) piękny i wspaniale prezentujący się na scenie Vladimir Yaroshenko jako Tezeusz/Oberon. Artysta bardziej podobał mi się w drugiej z tych ról – silnego, a momentami nawet brutalnego króla elfów, nie pozbawionego jednak męskiego wdzięku. Gdy przemieniał się w eleganckiego Tezeusza jakby nieco tracił z tej pewności, jaką miał w scenach onirycznych, co odbijało się na wykonaniu – mimo to weselny, trudny duet z Ebiharą zatańczył brawurowo.

Chwytam się więc choćby tego, przyznaję - trochę na siłę... Że „tracił” coś, gdy „przemieniał się w Tezeusza”? Rozumiem, że mowa jest o jedynej „przemianie” z Oberona w Tezeusza (bo wcześniej było na odwrót), czyli po scenie snu, w II akcie, kiedy Tezeusz pojawia się już jako uosobienie czystego liryzmu. Rzecz jasna, że nie było tam już miejsca na „tę pewność ze scen onirycznych”. Ale żeby „coś odbijało się na wykonaniu”? Wykonaniu czego mianowicie? Czy jego rozmarzonego wejścia do sypialni Hipolity, refleksyjnego kontaktu z różą upuszczoną u łoża i czułego potem duetu miłosnego z na pół śpiącą jeszcze narzeczoną? A może w tej uroczej interpretacji sceny, gdy przepojony własnym szczęściem książę Tezeusz udziela podwójnego błogosławieństwa Hermi z Lizandrem i Helenie z Demetriuszem? Czy w wykonaniu kolejnego pięknego duetu kochanków rozpromienionych miłosnym spełnieniem? Szczerze mówiąc nie zauważyłem, aby coś odbijało się na wykonaniu tych wszystkich scen przez Yaroshenkę. Oczywiście mogłem czegoś nie zauważyć, choć obejrzałem go w tych rolach dwa razy.

W istocie, od pierwszego wejścia w prologu Vladimir stworzył piękną postać księcia Tezeusza, posągowo arystokratyczną, o wspaniałej prezencji, z lekka uwodzicielską, wytworną w każdym kroku, geście, spojrzeniu, używając słów Kasi – także tutaj pełną „męskiego wdzięku”. Potem, już jako Oberon w I akcie – był faktycznie silny, władczy, momentami nawet brutalny – zwłaszcza w ostrym dialogu tanecznym z zazdrosną o elfa Tytanią, niezwykle wyrazisty w swym niejednoznacznym stosunku do urokliwego, acz niesfornego Puka, a przy tym wspaniale wystylizowany plastycznie przez Neumeiera jako król elfów. Wreszcie powrócił znów jako Tezeusz w II akcie, zmieniony jednak nie do poznania po nocy w zaczarowanym lesie – na wskroś liryczny, czuły, skruszony miłością do bezgrzesznej Hipolity. A na koniec był rzeczywiście stylowo „brawurowy” i idealnie zespolony z Yuką Ebiharą w promiennym pas de deux weselnym, poprzedzającym ich ponowne, ale jakże odmienne teraz w nastroju, liryczne spotkanie finałowe jako pogodzonych już na trwałe Tytanii i Oberona.

Osobiście nie dostrzegłem słabych momentów w tej najtrudniejszej, bo wielobarwnej i wieloznacznej u Neumeiera partii. Porównywalnej pod tym względem jedynie z równie doskonałą w każdym względzie Hipolitą-Tytanią pięknej Yuki Ebihary. Tezeusz-Oberon to moim zdaniem największe z dotychczasowych osiągnięć artystycznych Vladimira Yaroshenki na naszej scenie, a było ich już niemało.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 24, 2013 6:12 pm   

Podoba mi się bardzo to jak opisujesz najświeższe dokonanie Yaroshenki - choć nie oglądałam, mam wrażenie, że jego ostatnia duża rola jest niemałym osiągnięciem artystycznym. Zazdroszczę dwukrotnego obejrzenia, co prawda sama jestem sobie winna, że nie dopilnowałam - cóż, przeliczyłam się, myślałam, że będę miała szczęście jak zawsze i dostanę bilet.
Mogę tylko powiedzieć, że wczorajszy krótki reportaż, gdzie można było zobaczyć zaledwie migawki ze spektaklu, wzbudziły we mnie takie emocje, jakie opisujesz. To zaskakujące, ale wydaje mi się, że trzeba stworzyć naprawdę pełną wyrazu i artystycznej mocy postać, żeby w kilka, czy kilkanaście sekund zdołać zaabsorbować całą uwagę widzę i wywrzeć na nim jakieś wrażenie. Oczywiście oceniać mogą jedynie ci, którzy obejrzeli cały spektakl, ja mam tylko przeczucie, ale kształtuje się też na podstawie obserwacji ścieżki rozwoju artysty. A mi sama rola Lizandra uświadomiła, że Yaroshenko rozwinął się bardzo (i przeobraził) - przez długi czas miałam wrażenie, jakbym oglądała nowego tancerza w naszym zespole, ewentualnie kogoś, kto przeszedł całkowitą metamorfozę. Odczuwałam do tej pory mniejszy lub większy, ale jednak dystans, czy nawet chłód emocjonalny wobec tego tancerza, był mi w jakiś sposób obcy, a teraz z kogoś dalekiego stał się nagle i całkiem nieoczekiwanie bardzo bliski. To dziwne doświadczenie, zupełnie nie spodziewałam się takiej przemiany - pewnie będziesz Ali polemizował, a mnie być może trudno będzie się bronić, bo niełatwo mi teraz zwerbalizować nie do końca jeszcze wykrystalizowane spostrzeżenia. Może rzecz w tym, że wcześniej - mimo że był na scenie, zdawało mi się, jakby go nie było, a jego ostatnie wcielenie było tak soczyste, przesycone różnorodnymi, wielobarwnymi emocjami i świadomością tego, co ma na scenie pokazać, ze trudno było go nie wyróżnić.
Co do Tezeusza/Oberona dzięki urywkom nabrałam przeświadczenia, że silnie zaakcentował dwoistość i różnorodność swojej podwójnej roli, a przy tym - jedność w odmienności. Może brzmi to niezbyt logicznie, ale rozumiem to tak, jakby każdy reprezentował dwa odmienne, jednak uzupełniające się obrazy męskości. Wiem, to brzmi śmiesznie, bo widziałam łącznie może.. 3 minuty, więc można uznać, że plotę trzy po trzy, ale naprawdę zostawiły na mnie silne wrażenie. Mam skłonność do pochopnych ocen, ale często nie chybię;)
Rozwinę to, o czym wcześniej napomknęłam - tak samo rzuciła mi się w oczy wzruszająca czułość Tezeusza, jego wrażliwość, potrzeba kobiecej bliskości i otwartość w okazywaniu uczuć (zapadł mi w pamięć moment, kiedy układa głowę na kolanach Hipolity, był to pełen czułości, a zarazem subtelny gest), a z drugiej strony - męska siła i władczość Oberona, myślę, że również słowo "brutalność" którego użyłeś jest tutaj bardzo na miejscu, ale rozumiane raczej jako podkreślenie mocy tych wcześniej wymienionych cech, chęci męskiej dominacji, niż skłonności do przemocy.
Nagrałam i dlatego obejrzałam już wiele razy obraz zamykający dzieło - Yaroshenko był w nim po prostu genialny. Całe napięcie zostało skumulowane w jego powolnym wejściu na scenę, Tezeusz i Oberon stopili się w jedno przez ukazaną wspólnotę cech charakterystycznych przedtem dla jednej z dwóch odrębnych postaci - erotyzm, zmysłowość i męska siła z jednej strony, z drugiej czułość i subtelność. O Ebiharze mogłabym powiedzieć to samo, jednak tym razem prawie cała moja uwaga skoncentrowała się na bohaterze męskim.
Finał, czyli - pozorne zatarcie granic między światem realnym, a rzeczywistością snu, czy jak kto woli, powrót do tego drugiego. Jednak teraz, mam wrażenie - metafora osiągnięcia kresu psychicznej drogi, jaką przeszła dwójka bohaterów, kiedy z tezy i antytezy rodzi się synteza. A prościej - pogodzenie się jednostki z dwoma światami, w których musi funkcjonować - rzeczywistością norm i ładu społecznego oraz rzeczywistością instynktów, z której często pochodzą pragnienia rugowane z tej powszechnie akceptowanej sfery ludzkiego doświadczenia.
Tak, to wyda się zabawne - ale tych kilka ujęć, w tym zbliżenia, które zobaczyłam wczoraj, pozwoliły mi otworzyć oczy szerzej. Bo co innego czytać, lub słyszeć różne rzeczy, a co innego samemu naprawdę zrozumieć - no i czyja w tym była nieoceniona zasługa, łatwo się domyślić - choreograf, mistrz i jego wizja to jedno, ale dopiero wyjątkowa interpretacja wieńczy dzieło :wink: Szkoda mi tylko bardzo, że muszę teraz czekać do listopada..
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 25, 2013 8:00 pm   

Ewa J. napisał/a:
...był mi w jakiś sposób obcy, a teraz z kogoś dalekiego stał się nagle i całkiem nieoczekiwanie bardzo bliski. To dziwne doświadczenie, zupełnie nie spodziewałam się takiej przemiany - pewnie będziesz Ali polemizował...

Z czym tu polemizować Droga Ewo? Mnie to Twoje osobiste „odkrycie” sprawiło zwyczajnie dużą radość. :smile: Też mam za sobą taki proces, bo ten tancerz przybył do nas zupełnie nieznany, z daleka. Obserwowałem uważnie jego rozwój, bo wyczuwałem talent. Dlatego właśnie starałem się tu niejednokrotnie rzucić na niego światło naszego zainteresowania. Czy to coś dało? Nie wiem, bo jednak najważniejsze jest osobiste przekonanie każdego z nas i dokonania samego artysty. Czasem jest jednak tak, że ulubieni tancerze tak przykuwają nasz wzrok, iż tracimy z pola widzenia całość przedstawienia i nie zauważamy artyzmu innych. Właśnie dlatego warto wybrać się na spektakl baletowy parokrotnie i szerzej otworzyć oczy. Zalecałbym to zwłaszcza krytykom, bo oni także miewają swoich ulubieńców, a wtedy nie zawsze są sprawiedliwi wobec innych. Sama widzisz, studiując parokrotnie wspomniany reportaż, jak zmienia się wtedy ogląd dzieła lub jego elementów. To trochę tak jak byśmy wracali do galerii, by patrzeć wielokrotnie na ulubiony obraz. Zawsze odkryjemy w nim coś nowego. A balet jest jednak przede wszystkim obrazem trwającym w czasie, ruchomym obrazem, wypełnionym żywymi ludźmi i ich kreacjami.

„Wydaje mi się - piszesz, że trzeba stworzyć naprawdę pełną wyrazu i artystycznej mocy postać, żeby w kilka, czy kilkanaście sekund zdołać zaabsorbować całą uwagę widza i wywrzeć na nim jakieś wrażenie”. Celna myśl, a przy okazji wielki komplement dla Vladimira Yaroshenki. Z dużą uwagą wczytywałem się w Twoją wnikliwą analizę obu ról tego artysty. I choć znałem już wcześniej Twoją spostrzegawczość jako widza, to wciąż podziwiam Twoją wrażliwość na wszelkie niuanse interpretacji tanecznej. To wielka satysfakcja czytać takie wpisy na tym forum.

PS. A przy okazji, czy zauważyłaś Ewo, że snując nasze refleksje nt. „Snu” Neumeiera i Tezeusza-Oberona Yaroshenki, ani razu nie wymądrzaliśmy się o technicznych niuansach i wyczynach, choć one tam były bez wątpienia – nawet w większym niż kiedykolwiek nasileniu. To dla mnie jeszcze jedno świadectwo, że mieliśmy do czynienia z wielką Sztuką.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 26, 2013 4:40 pm   

Ali napisał/a:
A przy okazji, czy zauważyłaś Ewo, że snując nasze refleksje nt. „Snu” Neumeiera i Tezeusza-Oberona Yaroshenki, ani razu nie wymądrzaliśmy się o technicznych niuansach i wyczynach, choć one tam były bez wątpienia – nawet w większym niż kiedykolwiek nasileniu. To dla mnie jeszcze jedno świadectwo, że mieliśmy do czynienia z wielką Sztuką.

Zauważyłam ;) Wbrew pozorom nie jestem taka wyrywna do drobiazgowych analiz strony technicznej:) Mam to szczęście, że mój kierunek studiów pozwala mi na pisanie trochę o tańcu, zwracam wtedy chętnie uwagę na intertekstualne związki tańca i innych sztuk, danego spektaklu baletowego (przyjemności pisania o Neumeierze również nie mogłam sobie odmówić;) analizuję tak, jak powyżej, a o technice baletowej co najwyżej napomykam, tam, gdzie wydaje mi się to konieczne - jednak forum nie wszystko zniesie i zostaję przy wcześniej wyrażonym sądzie, że dużo zależy od rozmówcy:) Ty jesteś skory do przyglądania się temu, co niesie ze sobą dzieło w warstwie artystycznej, mi również taka postawa jest najbliższa, dlatego o porozumienie nie tak trudno :)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 30, 2013 8:50 pm   

Ewa J. napisał/a:
...obejrzałam już wiele razy obraz zamykający dzieło - Yaroshenko był w nim po prostu genialny. Całe napięcie zostało skumulowane w jego powolnym wejściu na scenę, Tezeusz i Oberon stopili się w jedno przez ukazaną wspólnotę cech charakterystycznych przedtem dla jednej z dwóch odrębnych postaci - erotyzm, zmysłowość i męska siła z jednej strony, z drugiej czułość i subtelność...

Piszesz Ewo o tym wszystkim tak plastycznie, z taką pasją, że chętnie obejrzałbym ten obraz i cały reportaż raz jeszcze, aby spojrzeć nań także Twoimi oczami. Ale jak to zrobić, niestety ja go nie nagrałem. Żałuję teraz.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 30, 2013 11:32 pm   

Myślę że da się temu zaradzić, mogę zamieścić reportaż jutro na youtube i wkleję link na forum, ustawię tylko film jako niepubliczny, żeby TVP mnie nie ścigało ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 31, 2013 6:08 pm   

Zgodnie z obietnicą:
http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be :wink:
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 02, 2013 12:30 am   

Dziękuję Ewo za Twój trud, to była dla mnie miła niespodzianka po powrocie ze świąt do domu. Miałaś rację pisząc:
Ewa J. napisał/a:
...krótki reportaż, gdzie można było zobaczyć zaledwie migawki ze spektaklu, wzbudziły we mnie takie emocje, jakie opisujesz. To zaskakujące, ale wydaje mi się, że trzeba stworzyć naprawdę pełną wyrazu i artystycznej mocy postać, żeby w kilka, czy kilkanaście sekund zdołać zaabsorbować całą uwagę widza i wywrzeć na nim jakieś wrażenie...

Kiedy obejrzałem ponownie ten materiał, we mnie także wracały chwilami emocje, jakich doznawałem podczas trzech oglądanych przedstawień. Ale przy kolejnym przejrzeniu zacząłem niestety dostrzegać słabości samego reportażu. Jego wielkim walorem są oczywiście krótkie sceny z tego pięknego przedstawienia, ale nie są one przecież zasługą realizatorów tego filmu - raczej teatru, który je udostępnił telewizji. Przeciwnie, oni zrobili z cennego, cudzego materiału prawdziwy groch z kapustą. Przemieszali wszystko bez pojęcia, grzesząc przeciw chronologii zdarzeń scenicznych, montażem rządzi chaos, kompletny przypadek. Montował to ktoś, kto miał mętne pojęcie o spektaklu. Mając do dyspozycji samego Johna Neumeiera, wykorzystali go właściwie w minimalnych stopniu. Bardziej interesowało ich bieganie z kamerą po piętrach sceny i widowni, filmowanie z przodu, boku, dołu, góry - ot dla domniemanej "oryginalności" samego filmowania. Niekompletny jest też dobór rozmówców-tancerzy. Spotykamy wprawdzie pełną osobistego uroku Yukę Ebiharę, ale nie wiemy co mieli do powiedzenia inni główni wykonawcy premiery - właśnie nasz tu Vladimir Yaroshenko, ale także Patryk Walczak. Wypowiedzi pozostałych tancerzy - od Sasa do Lasa, bez jakiejś myśli przewodniej autorki reportażu. Nie ma jakiejkolwiek wypowiedzi dyrygenta Łukasza Borowicza. I generalnie - brak puenty, czyli migawek choćby z sukcesu premiery, owacji dla tancerzy i dla Johna Neumeiera po przedstawieniu. Cieszył mnie ten reportaż początkowo - choćby dlatego, że był, to też ważne. Ale teraz widzę, że TV Kultura - mając taki klejnot w ręku - raz jeszcze zmarnowała szansę dotarcia do swoich widzów z dobrym materiałem filmowym na temat kultury wysokiej. Szkoda.

Co nie przeszkadza, że co do znaczenia i wykonania finałowej sceny Tytanii i Oberona masz Ewo rację. Niesie ona ze sobą w wykonaniu Ebihary i Yaroshenki wszystko to, co tak pięknie opisałaś. Interpretacja nie do zapomnienia.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 04, 2013 1:37 am   

Wszystko to prawda, na co zwróciłeś uwagę, u nas powstaje tak mało dokumentów przedstawiających pracę tancerzy i ich środowisko, a to co powstaje.. no cóż. Niedociągnięcia o jakich piszesz wpływają na nijakość i pośledniość tego materiału filmowego. Ale prawdę mówiąc - na nic więcej nie liczyłam.
Ali napisał/a:
Mając do dyspozycji samego Johna Neumeiera, wykorzystali go właściwie w minimalnych stopniu. Spotykamy wprawdzie pełną osobistego uroku Yukę Ebiharę, ale nie wiemy co mieli do powiedzenia inni główni wykonawcy premiery - właśnie nasz tu Vladimir Yaroshenko, ale także Patryk Walczak. Wypowiedzi pozostałych tancerzy - od Sasa do Lasa, bez jakiejś myśli przewodniej autorki reportażu. Nie ma jakiejkolwiek wypowiedzi dyrygenta Łukasza Borowicza. I generalnie - brak puenty, czyli migawek choćby z sukcesu premiery, owacji dla tancerzy i dla Johna Neumeiera po przedstawieniu.

Nie wiem, może próbowali zrobić jakiś montaż atrakcji? :) Myśleli, że takimi migawkami przyciągną uwagę widza (zapomniano chyba tylko, że tutaj odbiorca, do którego ma film dotrzeć, jest specyficzny). Stąd te poszatkowane wypowiedzi, fragmenty baletu i sklejanie wszystkiego w całość na zasadzie, jak mówisz, od sasa do lasa ;)
Ali napisał/a:
Bardziej interesowało ich bieganie z kamerą po piętrach sceny i widowni, filmowanie z przodu, boku, dołu, góry - ot dla domniemanej "oryginalności" samego filmowania.

Zabawne, kiedy o tym piszesz - też zwróciłam na to uwagę. Wg mnie szkopuł tkwi w tym, że realizatorzy powinni mieć chociaż blade pojęcie o tym, co filmują/montują/dystrybuują. Jeśli teatr, tancerze, spektakl, ich praca są im w jakiś sposób bliskie, w naturalny sposób znajdą się środki wyrazu, żeby to zainteresowanie przekazać widzowi, żeby wszystko sensownie zmontować, znaleźć jakąś, jak mówisz, myśl przewodnią. Jeśli natomiast ten świat jest im całkiem obcy, to taki filmowiec wchodzi do teatru, gdzie odbywają się próby niczym na wielki jarmark - widzi, że coś się dzieje, tylko nie bardzo wie i rozumie co, przekazuje więc coś z atmosfery tego miejsca, ale w sposób nie do końca świadomy i uporządkowany. Raczej dowolnie i przypadkowo poszatkowane fragmenty scenicznej rzeczywistości. Ja jednak cieszę się, że było cokolwiek, właśnie z powodu fragmentów spektaklu, którego pierwszej obsady nie widziałam.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 04, 2013 10:06 am   

myślę, ze po prostu zarówno Teatr Wielki jak i specyficzna atmosfera za kulisami na tyle zawsze frapują twórców dokumentów, że nie potrafią sobie odmówić usiłowania przekazania poprzez kamere tego wszystkiego widzowi. Niezaleznie od strony poznawczej dokumentu to ma swój walor, dla "zwykłego widza" silniejszy niż "wiedza". Rozumiem, choć chciałoby sie więcej niedostępnych na co dzień wywiadów i wiadomości niż ciekawych artystycznie obrazków. Ale one sa takie "inne", że nie dziwię się, że chce sie ich naładowac do filmu ile się da :)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 04, 2013 10:40 pm   

Ewa J. napisał/a:
...prawdę mówiąc - na nic więcej nie liczyłam.

Ja także, dlatego dobre i to. Natomiast liczę teraz na Vladimira Yaroshenkę jako Bejartowskiego Wybrańca w "Święcie wiosny" pod koniec kwietnia, bo dla mnie jest on tam najbardziej bejartowski. :smile: Wciąż nie wiadomo, w którym z trzech przedstawień wystąpi, więc trzymam rezerwacje na wszystkie. Jak tylko ogłoszą obsady wtedy zwolnię swoje miejsca na pozostałe. Niech inni też mają swoją frajdę.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 05, 2013 3:00 pm   

Ali napisał/a:
Wciąż nie wiadomo, w którym z trzech przedstawień wystąpi, więc trzymam rezerwacje na wszystkie.

A tak z ciekawości - kiedy rezerwowałeś i do kiedy musisz odebrać bilety? Pytam, bo ja całkiem niedawno i mam termin odbioru krótszy, niż zazwyczaj..
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 05, 2013 10:20 pm   

Ewa J. napisał/a:
...kiedy rezerwowałeś i do kiedy musisz odebrać bilety?

W październiku zeszłego roku i mam jeszcze tydzień na decyzję. Dlatego czekam na obsady w internecie, a jak się nie doczekam będę strzelał, albo stracę rezerwacje i spróbuję polować na bilet w kasie (są chyba jeszcze), albo przed spektaklem na wejściówkę. Zawsze są jakieś wolne miejsca, nawet przy wykupionej widowni, nie wiem jak to się dzieje. Tak czy inaczej zobaczę ponownie jego Wybrańca. Jestem tego prawie pewien. :wink:
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 09, 2013 11:56 pm   

Ewa J. napisał/a:
A tak z ciekawości...

... zerknąłem właśnie w poszukiwaniu obsad i są. Wybiorę się więc 30 kwietnia :smile: a przy okazji obejrzę Dagmarę Dryl jako nową Wybrankę: http://www.teatrwielki.pl...onth=4&kid=1024
I jest jeszcze trochę całkiem niezłych biletów, więc nawet jeśli minął mi termin wykupienia rezerwacji nic nie szkodzi.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 10, 2013 11:37 am   

Ja się wybieram 27 kwietnia i to będzie moje pierwsze "Święto...", wcześniej jakoś nie mogłam dotrzeć :smile: Bilet kupiłam już dawno, bo nie miałam jakiejś szczególnie pożądanej obsady, liczę na to, że w razie chciałabym zobaczyć kogoś innego, to upoluję jeszcze coś w kasie :wink:
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 10, 2013 4:08 pm   

a ja moge tylko 30go i bardzo się ciesze ze względu na Dagmarę
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 10, 2013 10:43 pm   

A więc trzydziestego - dla każdego coś miłego :wink: a może i vice versa...
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 11, 2013 12:23 am   

Ja też 30-tego (chociaż moja rezerwacja przepadła, zanim pojawiły się obsady) i również b się cieszę z powodu Dagmary Dryl. Niestety Anna Lorenc jako Wybrana całkiem do mnie nie przemówiła, ale myślę, że obecny duet może okazać się świetnym wyborem obsadowym, mam takie przeczucie :smile:
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 11, 2013 1:00 pm   

W mojej obsadzie jest Anna Lorenc, ja tam się cieszę, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła :smile:
 
     
bibi86
Nowicjusz

Posty: 11
Wysłany: Czw Kwi 11, 2013 7:18 pm   

widziałem w zeszlym roku w bydgoszczy - Lorenc jako wybranka wspaniała!!
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 11, 2013 10:59 pm   

bibi86 napisał/a:
widziałem w zeszlym roku w bydgoszczy - Lorenc jako wybranka wspaniała!!

Cześć Bibi :smile: tośmy byli na tym samym przedstawieniu w Bydgoszczy. :? Anna Lorenc tańczyła wtedy z Wybrańcem - Yaroshenką. O jego wspaniałym wykonaniu wspominałem tu chyba przed rokiem, ale ona także bardzo ujęła mnie wówczas jako Wybranka. Jednak chętnie zobaczę teraz Dagmarę Dryl z p. Vladimirem. Kto wie czy Ewa J. nie ma racji - taka para to obiecujący wybór obsadowy. Przekonamy się 30 kwietnia. Nie mogę się doczekać.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 17, 2013 2:12 am   

Nie widziałam Lorenc z Yaroshenką (to ważne jeśli chodzi o interakcje partnerów, ale przy ocenie tego co stworzyła - jako całości, już mniej). Ktoś pisał przy okazji premiery, że nie do końca oddała biologiczność tego baletu (pewnie Joanna Bednarczyk;) - zgadzam się z tym, to po pierwsze, po drugie w solowym tańcu Wybranej b ważny jest pulsujący ruch ramion, bioder i całego ciała. Miałam wrażenie, że u Lorenc to było dość mechaniczne, bez emocji, trochę obdarte z właściwego znaczenia (od razu uprzedzam, że nie oczekuję tu żadnej dosłowności). Poza tym wg mnie całkiem nie potrafiła oddać niepokoju, który odczuwa Wybrana, wynikającego z osaczenia i przymusu, nieuchronności aktu, do którego zostaje popchnięta. Do dziś pamiętam, że drażnił mnie u niej szczególnie ruch bioder - chociaż mam wrażenie, że zależy może trochę od budowy.. nie jest przecież skomplikowany, a jednak u każdej tancerki wygląda inaczej. Ok, może wystarczy o tym.. wbrew pozorom nie chodzi tu wcale a wcale o technikę;)
No i może zależy jeszcze od tego, z kim porównujemy - dla mnie wzorcowa w tej roli jest Elisabeth Platel, aż trudno opisać, co jej udało się osiągnąć.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
bibi86
Nowicjusz

Posty: 11
Wysłany: Sro Kwi 17, 2013 5:35 pm   świeto

uwazam, ze trochę inaczej niż ja odczytujesz "Swięto Wiosny" Bejarta. Wybranka jest tutaj silną kobietą, wybraną przez jej towarzyszki w przeciwienstwie do "Swięta" Nizynskiego. Jest to jedna z najsilniejszych- stąd brak u niej niepokoju wynikajacego z osaczenia i przymusu.Ona "dąży do prokreacj, która odbywa się wiosną.." Na spektaklu w Bydgoszczy- dla mnie Lorenc była idealna- nie przesadzona w emocjach, nie wulgarna- a jednak przemawiająca! A co do porównywania- wszystko idzie do przodu, pewnie i choreografia od czasów Platel mocno ewaluowała..Przecież to asystenci wybierali solistów- wiec czymś sie musieli kierować :)
 
     
bibi86
Nowicjusz

Posty: 11
Wysłany: Sro Kwi 17, 2013 5:48 pm   

oto najnowsze nagrania z Lozanny..mam wrazenie ze ruch bioder został zminimalizowany .. w porówaniu do starszych wersji..
http://www.youtube.com/watch?v=pNsI13xXc5o
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 13