www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Święto Wiosny
Autor Wiadomość
tata 
Nowicjusz

Posty: 5
Wysłany: Pią Cze 10, 2011 10:23 pm   Święto Wiosny

Po próbie generalnej. Niestety, nie zdążyłem na Niżyńskiego :( .
Gat podobał mi się średnio.
Ael Bejart genialnie. Jeszcze nie mogę się otrząsnąć.
A co będzie jutro...
Pozdrawiam
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 10, 2011 10:26 pm   

Fajnie by było gdybys rozwinął swoje spostrzeżenia - np. czemu Gat średnio... bo że bejart poraża to oczywiste zwłaszcza jesli dobrze wykonane (precyzyjnie, ostro, sprężyście). Ja wypowiem się dopiero po premierze bo próba, chocby i generalna to tylko proba :)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
tata 
Nowicjusz

Posty: 5
Wysłany: Pią Cze 10, 2011 10:40 pm   

Kasiu,
nie jestem znawcą ani krytykiem.
Prawdę mówiąc w tym środowisku znalazłem się przypadkowo.
Nie mam wielkich doświadczeń, widziałem niewiele.
Napisałem tylko o swoich wrażeniach - ogólnym odbiorze.
Przyznam, że np. "deszcze" Pastora nie podobały mi się.
Nie potrafię więc fachowo ocenić.
Dzisiaj jednak poczułem dreszcz.
Prosta scenografia, genialne oświetlenie.
Moim zdaniem perfekcyjne wykonanie.
Żałuję, że nie widziałem Niżyńskiego, bo słyszałem że pani Hodson też przygotowała to wspaniale.
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 10, 2011 10:45 pm   

tata napisał/a:

Prawdę mówiąc w tym środowisku znalazłem się przypadkowo.


A to ciekawe ;>

Strasznie żałuję, że nie zobaczę Święta Wiosny w tym sezonie (o ile planowane są wznowienia), także dzielcie się wrażeniami na bieżąco, jestem bardzo ciekawa. I na pewno nie tylko ja.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Cze 11, 2011 9:01 am   

tata napisał/a:
Nie potrafię więc fachowo ocenić.

Nie musisz się w żaden sposób martwic: ani tym, że Deszcze Cię nie poraziły ani tym , że fachowo nie umiesz, bo to nie jest forum dla krytyków tylko dla ludzi, których coś poruszyło, bez względu na to, jaki jest nasz zasób wiedzy. Dziękujemy za opinię. Bejart często porusza osoby, któe rozpoczynaja przygode z tańcem. Jak wiele lat temu Bejart był w Łodzi, to zaszczepił baletową miłosc u dziesiatek Łodzian, którzy do teraz z raz na rok albo częściej chodzą na balet i mówią, ze to od Bejarta, bo widząc Bolero miały dreszcze i zatraciły poczucie czasu i przestrzeni, a zatem Cię rozumiem.
A zatem , tak jak mówiła Kasia, pisz śmiało i nie martw się, czy to jest fachowe czy nie, bo kazdy może miec swoje zdanie.
PS ja I przejdą uważam za wydarzenie roku, wspaniała rzecz.
 
     
tata 
Nowicjusz

Posty: 5
Wysłany: Sob Cze 11, 2011 10:16 am   

Co do wznowień, o ile wiem, Święto ma być wznowione w lutym 2012.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 11, 2011 3:00 pm   

nie nazywałabym tego "wznowieniem" bo wznowienie to powrót do teytułu po dłuzszej przerwie - czyli np. kilka sezonów, kiedy to nie było go w repertuarze teatru. Zagranie tytułu po np. kilkumiesięcznej przerwie to wprawdzie wymaga pracy prawie jak przy wznowieniu, ale tego statusu nie ma - w teatrach gdzie gra sie spektakle blokami co kilka miesiecy to normalne. Niestety z przyczyn ekonomicznych większosc duzych teatrów przechodzi na ten system co oznacza ze co miesiac nie zobaczymy ych samych tytułów tylko kiedy oglądamy 4 spektakle Jeziora łabędziego, to na Świeto wiosny musimy poczekać..

PS. Jesli Twoje inforamcje sa pewne to szkoda - liczyłam na Świeta już po wakacjach - podczas Dni Tańca
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 12:16 am   

venus-in-furs napisał/a:
tata napisał/a:

Prawdę mówiąc w tym środowisku znalazłem się przypadkowo.


A to ciekawe ;>

Strasznie żałuję, że nie zobaczę Święta Wiosny w tym sezonie (o ile planowane są wznowienia) .


Dobre, wysłali do TW wymienić kabel, trafił na próbę i zainteresował się baletem, witamy tatę w gronie baletomanów!

Premiera w ramach bloku 4 spektakli, ja wolę schemat blokami, zawsze jakiś termin w pobliżu mozna dostać, mialem rezerwacje na 19go, nie mogłem znalazlem 21go. a tak jak kiedyś od czasu do czasu i nie wiadomo kiedy. Fakt, ze to organizacyjno - ekonomiczne czyniki, a nie moja wygoda decydują o schemacie, ale ok.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
tata 
Nowicjusz

Posty: 5
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 2:13 am   

[quote="jaromir"]
venus-in-furs napisał/a:
tata napisał/a:

Prawdę mówiąc w tym środowisku znalazłem się przypadkowo.


A to ciekawe ;>

Strasznie żałuję, że nie zobaczę Święta Wiosny w tym sezonie (o ile planowane są wznowienia) .


Dobre, wysłali do TW wymienić kabel, trafił na próbę i zainteresował się baletem, witamy tatę w gronie baletomanów!

Dobre, nie umiem wymieniać kabli. Ale sprzątam w domu.
Kiedyś pisałem na tym forum. Nie pamiętam pod jakim nickiem. Potem jakoś mi się nie chciało.
Niemniej dziękuję za przywitanie.
Z baletem jestem związany od 10 lat.
"Przypadkowo", bo to nie był świadomy wybór.
Ale ad rem.
Już po premierze Święta. Okazuje się, że nie tylko mnie się podobało.
Długie owacje na stojąco.
Powtórzę jeszcze raz. Bejart porażający. Nie mogę się otrząsnąć.
Jak tylko możecie wybierzcie się!
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 10:17 am   

Dobrze, że nie uraził mały żart, może być 1000 powodów użycia słowa "przypadkowo".

A jeszcze lepiej, ze tak przyjęto Święto Wiosny, podobno były obawy, niedługo sam zobaczę.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 11:44 am   

Tu duzo do poczytania o premierze
http://szwarcman.blog.pol...wieto/#comments
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 12:57 pm   

No to może teraz ja :) O Święcie, a własciwie Świetach wiosny w TW-ON wykonanych przez Polski Balet Narodowy.
Idea wieczoru okazła sie nie tak karkołomna jak wiele osób oczekiwało i mówiło: "kto to wytrzyma". Okazało się, ze nie tylko wytrzyma, ale było cos fascynujacego - pomiędzy przygodą a praca badacza - w oglądaniu po sobie 3 interpretacji tego samego utworu muzycznego. Od razu o muzyce: rzeczywiście: 3 interpretacje muzyczne narzucały 3 różne interpretacje partytury i na ile udało mi sie wysłuchac i sledzić temta, a zwłaszcza pauzy i artykulacje to dyrygent Łukasz Borowicz i orkiestra zagrani tez 3 rózne interpretacje. Z drugiej strony jestem przekonana ze to na co w tym czasie patrzylismy czyli 3 rózne formy sceniczne, style choreograficzne i języki ruchu wpływały na percepcje takze odnośnie muzyki i warunkowały ja do tego stopnia ze rzeczywiście słuchało sie tego prawie jak trzech "róznych" utworów. Pierwszy raz - z choreografią Nizyńskiego - prymitywną w zamierzony sposób - muzyka wydawała się chropowata, bardzo współczesna, ostra pełna dysonansów jak nie oszlifowany kawałek drewna. W drugiej - pomysły Emanuela Gata - muzyka na podobieństwo wykreowanego przez niego ruchu muzyka lała sie i wiła bardziej jak miękkie masło (albo ze względu na oswietlenie) jak to ujeła moja Mama - jak płynna gorąca lawa. W trzeciej choeografii Bejarta - muzyka podobnie jak taniec stała się czysta, precyzyjna i poteza jak złocisty spizowy gong lub dzwon. Miałam okazje obejrzec i wysłuchac wszystkiego az dwa razy - na próbie generalnej i na premieze i mam dwie uwagi - na próbie było odrobine czyściej, precyzyjniej, bez tak słyszalnych "wpadek" w orkiestrze jak na premierze, choć nie czepiałabym się za bardzo wykonania - było przyzwoite i starało się nadążac za choreografia i tancerzami, po drugie - to nie tylko tancerzy subiektywne odczucie - na premierze było szybciej, tempa były generalnie bardziej "ogniste" co oczywiście ma swoje plusy i minusy :) Jak słusznie zauważyła Dorota Szwarcman w dyskusji na swoim blogu - Świeto wiosny to utwór dla orkiestry złożonej z bardzo dobrych solistów grajacych zwłaszcza w sekcji detej więc jest to bardzo trudna rzecz i orkiestry operowe rzadko coś takiego grywają by osiagnac w tego typu repertuarze mistrzowswo. Więc było ok, choc nie zachwyajaco, inna sprawa ze podczas spektaklu baletowego człowiek jednak bardziej ma zajęte oczy i analizuje wrażenia wzrokowe niż słuchowe.

Przejdźmy zatem do wzrokowych czyli do tego po co tu jestesmy: do tańca.
Choreografia Nizyńskiego rzeczywiscie nadal współczesna, brytalna, a jak człowiek pomysli ze stworzona 100 lat temu i wówczas pokazana to kompletnie rewolucyjna. Z jednej strony wiadomo, ze jest to "obiekt muzealny" - zywy czy raczej ozywiony eksponat z muzeum historii tańca, ale z drugiej - ogląda się bardzo dobrze, zadziwia połączeniem róznych układów ruchowych dla róznych rup lub postaci przy ekwencjach bardzo ubogich i statycznych. Miesza się am wyrafinowanie stylizowanego gestu z naturalnoscia przebiegów - koła i linii, uszeregowania grup, przy nagłych pojawieniach sie 2 -3 sekundowych akcji solowych. Z jednej strony kapitalna postac Staruchy (która jednak musi na samym poczatku baletu fenoenalnie pare razy podskoczyć - Iwona Kurowska) i peknie ucharakteryzowany Mędrzeć (Siergiej Basałajew), z drugiej śliczne Trzy małe dziewczeta w czerwieni i pięciu młodzieńców którzy uprawiają walke na pięści. No i dziewczea które sposród siebie wybierają Dziewczyne Ofiarną. Tu juz Nizyński sięgną geniuszu - czysty i przejmujący taniec kreg dziewcząt a potem Wybranej to majstersztyk. Tak samo jak przejmujące grozą wejsciemęzczyzn w skórach zwierzecych pilnujących dokonania ofiary. No i bardziej niż wyczerpujący taniec przerażajacy bezruch Wybranej która czeka na rozpoczecie anca - nie ucieka, nie stara się uratowac spetana powinnościa i strache. Rewelacyjne wykonanie tej roli przez Magdalene Ciechowicz - bardzo zywiołowe i inaczej niż na próbie nasycone emocjami. Na generalnej było bardzo precyzyjne, na premierze bardziej zywiołowe i przez to przejmujace - byc moze równiez dlatego ze tempo było zabójcze ;)
Choreografia NIzyńskiego odebrała same pozytywne reakcje, owacja bła długa, wbrew obawom nie okazała się po muzealnemu sucha i nie emocjonalna. Ja sama dodatkowa przyjemnosc czerpałam z oglądania wspaniałych kostiumów Nikołaja Roericha - uwielbiam je od zawsze, eszcze z czaro-białych zdjęć.

Choreografia gata to nie dość ze przeciwieństwo pierwotnej choreografi na wszystkich planach, to takze niemal zaprzeczenie idei Świeta wosny wogóle. Bo przeciez ta muzyka powstaławała do konkretnego scenariusza i opowiadała o tym, o czym miała opowiaac. A u Gata - własciwie nie ma opoweści, nie ma oakcji, jest tylko piekny, zaskakujacy ruch (niby prosty, a tak naprawde bardzo skomplikowany w przejściach, połaczeniach kroków, ich splotach). Ta wersja jest bardzo kameralna, na 5 zaledwie osób, 2 mezczyzn i 3 kobiety. Mozna sie spodziewac, ze ostatecznie jedna z kobiet przyjmie lub wejdzie w role "wybranej" czy raczej "odrzuconej" bo w tym ukladzie oczywiste jest ze pan jest za duzo, ze zawsze ktos zostanie "bez pary". tancerze tańcza salse, sa w nieustanym ruchu kobiety staraja się tak wslizgiwac w ramiona partnerów, by zawsze tanczyć, nie stac z boku, ale fizycznej, aktorsko wyrazonej rywalizacji nie ma. balet pozbawiony jest jakby emocji, ale te buduje muzyka. Każdy widz w układach 2 na 1, 3 na 2, 1 na 1 cos sobie dopowiada, wymysla. Brakowało mi moze jednak odrobiny narracji, mocniejszych punktów zwrotnych, bo pomysłu i piekna ruchu wymyslonego przez Gata (cudowna plastyka ciał tancerzy na małym czerwonym dywanie oświetlonych czerwonym swiatłem) starczało na jakie 15 - moze 20 minut baleu. Na 40minutowe Świeto wiosny z trudem daje sie rozciagnąć, alejakośc wykonania i uroda obrazu to rekompensuje. Zadziwiało mnie zwłaszcza jak choreografia tworzona nemal obok muzyki, sama dla siebie, w punktach kulminacyjnych i wyraźnych akcenach swietnie sie znią zbiegała. Nie uważam zatem ze to choreografia chybiona, uważam raczej to za ciekawy, pełen odwagi a nawet buty eksperyment, o którym sam Gat powiedział ze jest jak wejscie na Mount Everest - Świeto wiosny jest czyms takim dla choreografów i on chciał tez tego spróbowac. Uważam ze z conajmniej ciekawym i dajacym do myslenia skutkiem, choc rpzumiem tez ze wielu osobom moze się to "nie podobać". Choć buczenia mnie zadziwiły - na scenie TW-ON widywano wielokrotnie żałosne tardycyjne lub żałosne "awangardowe" tanuszki które ani sie umywały do choreografii gata i nie wywoływały ani odrobiny atkiej reakcji. Z wykonawców trudno kogokolwiek wyróznic bo iatka solistów wtym wypadku miała absolutnie równożedne zadania i wszyscy też pokazali jednakowe mistrzoswo,zaaagazowanie, umiejętnosci i elegancję ruchu. Nie chce pisac która z pań ostatecznie stała się "wybraną" ale wszystkie trzy były znakomite - Marta Fiedler ze swim temperamentem idealnym do "latynosiej" w wyrazie choreografii, Izabela Szylińska - elegancka i plastyczna jednoczesnie i Aleksandra Liaszenko - gibka i bardzo "awangardowa" w tym swoim wcieleniu. Do tego swietny, skupiony Robert Bondara i może nieco bardziej ekspresyjny Kurusz Wojeński.

O choreografii Bejarta chciałoby się napisać ajwięcej ze względu na doskonałośc wykonania (rozumiem że moze ono nie wytrzymywac porównania z baletem XX wieku w jego najlepszych czasach ale to chyba z góry porównanie nieuprawnione - z zespołem który całe zycie tańczył tylko dzieła Mistrza...), jak i ze względu na genialnośc dzieła, czystość, harmonie, piekno przy jednoczesnej brutalności, zwierzęcych i anielskich konotacjach i mocno erotycznym wyrazie. Przyznam jednak ze wole chwilowo nie próbowac ubrac w słowa moich wrażen na temat Świeta wiosny Bejarta - wydaja się trywialne, lepiej po prostu obejrzec. Podresle więc tylko jeszcze raz - świetne wykonanie, zespoły - zarówno męski jak i kobiecy stanęły na wysokości zadania (pomine milczeniem jedneo tancerza który niestety odstawał od reszy i zwracał ym powszechną uwagę). Tak równiutko nasz zespół nie tanczył bardzo dawno, tak precyzyjnie, nie wygladał tez tak pieknie w nie zawsze przeciez "twarzowych" opietych cienkich Bejartowskich trykotach. Świetni byli soliści wśród męzczyzn muskularni Adam Kozal i Wojciech Ślęzak (Przywódcy) i energiczni Młodzi mężczyźni Paweł Koncewoj i Egor Menshikov. Podobnie dobrze choc w niej eksponowanych partiach solowych kobiecych srawdziły sie Agnieszka Pietyra, Karolina Sapun, Margarita Simonowa (nie moge sie przekonac do tej tancerki) i Maria Żuk. No i soliści, niewątpliwi bohaterowie tego baletu: Anna Lorenc - Wybranka i Maksim Wojtiul -Wybraniec. Oboje darzę podziwem, szacunkiem i sympaia od dawna, te partie to dla obojga wspaniałe utwierdzenie w ich umiejętnosciach, wyróżnienie, wyzwanie. Oboje udźwignęli je wspaniale, byli piękni, wzruszajacy, znakomici. Anna Lorencmogła z powodzeniem wydawać się jasniejąca kobiecością która pojawia sie w chmurach był połaczyć się z ziemskim bytem męskim, władcza, ale delikatna, trwożliwa ale zdeterminowana. Piekne linie, energia w tańcu, niebagatenla w tym przypadku uroda i elegancja syletki. Maks - wiadomo, trudno napisac coś nowego.. Niezwykle wyczerpująca partia, szczególnie narażajaca jego mocno juz zadwyrężone kolana ale kto nie wie mógł smiało mysleć ze tancerz ten na codzień pokonuje równie trudne lub trudniejsze wyzwania taneczne z usmiechem na ustach. Widac bylo ogromne skupienie przekładajace się na precyzje wykonania i dyskretne atorstwo dodajace wiarygodnosci choreografii. Jednym słowem - dla mnie rewelacja.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 3:02 pm   

Dzięki za recenzję, dala mi napewno wiecej niż wpis szwarcman i tamta dyskusja.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 3:05 pm   

dlaczego? warto poznac rózne stanowiska i komenarze. Na blogu Doroty Szwarcman wypowiadają sie gównie osoby zajmujące się i interesujące się muzyką samą w sobie, teatrem muzycznym w mniejszym stopniu, a juz baletem chyba najmniej. Nie jest to przestepstwo. pani Dorota Szwarcan też zawsze zastrzega ze na balecie sie nie zna ale na muzyce jak najbardziej, a jako posiadaczka słuchu absolutnego moze być naprawde ciekawym komentatorem wykonania od strony muzycznej. Dlatego tez wkleiłam tu link
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Cze 12, 2011 4:00 pm   

O jej, zabrzmialo jakbym dezawuował ich kompletnie.
Nie , ja tylko dodałem, ze Twoja recenzja Kasiu jest dla mnie lepiej informująca.
To widac z ich dyskusji czym się interesują.
Natomiast spotkalem się niedawno z głosami obawy czy 3 kawalki tego samego będą do strawienia, ze to tylko dla koneserow, ze moze różne choreografie to tak, ale 3 razy tej samej muzyki słuchać - to jak?

Okazuje sie i tak myślałem, ze jest sens takiego spektaklu.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 11:19 am   

a to bardzo mi miło - staram sie zawsze pisac troche tez dla tych co nie zobaczą albo zeby zachęcić do zobaczenia więc mam nadzije ze i tym razem sie udało
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 1:00 pm   

Na mnie podziałało :)
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 2:32 pm   

Dodam tylko, że mnie choreografia Gata, właśnie ze względu na plastykę ruchu, podobała się.

Na drugim przedstawieniu orkiestra też grała bardzo przyzwoicie, a wykonania rzeczywiście były zróżnicowane co do tempa i stopnia "chropowatości".
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 5:49 pm   

Akurat w temacie Swieta, Pani Dorota ma racje - przynajmniej dla mnie. Pozatym Jej blog jakby nie bylo, jest dla mnie dosc istotny bo uczy jak rozumiec muzyke. Oddzielanie muzyki, opery i baletu od siebie jest pomylka. Blog tez informuje o ciekawych wydarzeniach w muzyce i sztuce i nie wszyscy tam sa znawcami muzyki a raczej jej pasjonatami.

Dla mnie po bejartowskiej wersji Wiosny - nikt juz nie dorowna. Lepiej jesli wspolczesni choreografowie biora sie za rzeczy nowe i dzisiejsze, lepiej to rozumieja. Niestety nie kazdy choreograf intelektualnie dorownuje do tego aby siegac po te choreografie nie mowiac juz o muzyce Strawinskiego, ktora dla mnie jest muzyka trudna i ciezko mi ja zniesc jesli nie towarzyszy temu taniec.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 7:11 pm   

ale co to znaczy "ma rację" - ja nie twierdzę ze nie ma racji, tylko ze odbiera tak, a nie inaczej i wyraża swoje zdanie, głównie z punktu widzenia muzyka i znawcy muzyki. ja odbieram inaczej i wyrazam swoje zdanie, głownie z punktu wiedzenia miłosnika baletu. Sta dla mnie na odbiór tego wieczoru nie miało wpływu jak źle, nierówno, czy niedokładnie grała orkiestra, ani też nie mam podejscia ze "zegoś nowym choreografom nie wolno" lub "nie powinni" - cały czas w sztuce czegoś się poszukuje i ryzykuje - nawet z porażek mozna się wiele nauczyć, nie mówiąc o tym ze komuś sprawic przyjemnosc jesli choć garstce widzów sie podobało. Stąd uważam ze mozna i trzeba powiedzieć"mnie się nie podobało" i uzasadnić, lub "podobało mi się" i uzasadnić, a nie powiedzieć "i tak nikt nie dorówna Bejartowi więc po co się za to brać". Bo to po prostu nie ma sensu w sztuce. Po Leonadro da Vinci nikt nie namaluje czegoś tam lepiej, ale moze inaczej :)

PS. Nikt tu, a już napewno nie ja nie deprecjonował wartości i wagi bloga DS. Wręcz przeciwnie - inaczej nie zamiesciłabym linka. Zgazam się ze do świetne źródło informacji o róznych ciekawych wydarzeniach. Natomiast nie znaczy to że nie mozna polemizowac z wyrazonymi tam poglądami - autorki czy kogokolwiek innego. Sa one własnie inspirujace do dyskusji :)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 10:14 pm   

Kasia G napisał/a:
(pomine milczeniem jedneo tancerza który niestety odstawał od reszy i zwracał ym powszechną uwagę).


Zanim porzucimy temat tej osoby, czyli za chwilę, spytam - ten co zazwyczaj?
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 14, 2011 10:23 am   

nie wiem czy "zazwyczaj" ten sam - nigdy az tak nikt nie zwracał uwagi w sceach zbiorowych, moze dlatego ze tym razem było naprawde równiusieńko

recenzja w RZp

Wacław Niżyński znów jest Polakiem

Jacek Marczyński14-06-2011, ostatnia aktualizacja 14-06-2011 00:09

Genialnym „Świętem wiosny” zrekonstruowanym w Operze Narodowej spłacamy nasz dług wobec legendarnego tancerza


Ta premiera jest symbolicznym powrotem artysty, którego zawłaszczyli sobie Rosjanie za aprobatą świata. To prawda, że Wacław Niżyński urodził się w Kijowie, uczył się w Petersburgu, tam debiutował w carskim teatrze, a największe sukcesy odnosił w Baletach Rosyjskich Diagilewa. Jednak czuł się Polakiem.

Nam brakowało zaś chęci, by się starać o odzyskanie kogoś, po kim została jedynie legenda i trochę fotografii. Nawet gdy ćwierć wieku temu brytyjsko-amerykański duet Millicent Hodson i Kenneth Archer zrekonstruował jego słynne „Święto wiosny", baletu nie wystawiono w Polsce.

Doprowadził do tego Krzysztof Pastor i oto choreografia Niżyńskiego, która w 1913 r. zbulwersowała Paryż, doczekała się premiery w Warszawie. Sto lat to w sztuce kilka epok i rewolucji, ale dziś jesteśmy w stanie w pełni ocenić geniusz Niżyńskiego.
Igor Strawiński dał mu w „Święcie wiosny" muzykę pełną dysonansów i gwałtownych rytmów, odpychającą i zmysłową zarazem. A on wykreował pierwotny obrzęd, całkowicie zrywając z ówczesnymi kanonami tańca. W intuicyjny sposób przewidział drogę, którą podąży balet w XX wieku. Wymyślił krok z pięty, zastosował charakterystyczne skrzywienie sylwetek, a każdemu na scenie przypisał oddzielne zadania.

Kiedy dziś oglądamy to „Święto wiosny", odnajdujemy w nim pomysły wielu późniejszych choreograficznych sław. Utwierdza nas w tym przekonaniu inne „Święto wiosny" złączone z choreografią Niżyńskiego w jednym wieczorze. Zrealizował je w 1959 r. Maurice Béjart.
Jego balet także wywołał burzę. Ta choreografia będąca apoteozą nieskrępowanej, zmysłowej miłości zapowiadała rewolucję obyczajową lat 60. Ale Béjart oddał w niej hołd wielkiemu poprzednikowi, wprowadzając wręcz cytat z „Popołudnia fauna" Niżyńskiego.

Balet Béjarta zachwyca nadal karkołomnie trudną, a plastycznie piękną choreografią scen zbiorowych, witalnością mężczyzn, delikatnością tancerek. W warszawskiej premierze ta choreografia jest kulminacją wieczoru, gdyż Polski Balet Narodowy przygotował ją perfekcyjnie, a ozdobą są solowe role Anny Lorenc i Maksima Wojtiula. U Niżyńskiego razi niedopracowanie scen zespołowych, w pamięci pozostaje Magdalena Ciechowicz (Wybrana).

W programie do spektaklu wyliczono wszystkie sceniczne realizacje „Święta wiosny" od 1913 r., im bliżej naszych czasów, tym ich więcej. Pół wieku po Béjarcie przyszłaby więc pora na kolejne rewolucyjne dzieło. Nie da się tego jednak powiedzieć o choreografii Emanuela Gata uzupełniającej wieczór Polskiego Baletu Narodowego.
Izraelsko-francuski artysta zrealizował w 2004 r. spektakl dla piątki tancerzy, a chropawe brzmienia Strawińskiego zderzył z miękkim tańcem salsy. Dyrygujący czujnie Łukasz Borowicz starał się więc znaleźć równowagę między tymi muzycznymi światami.
Pomysł Gata zaciekawia przez chwilę, na resztę zabrakło konceptu, bo też większość choreografów nowej generacji to twórcy jedynie krótkich form.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Wto Cze 14, 2011 11:21 pm   

Nie mam o nic zadnej pretensji, napisalam od siebie co daje mi ten blog i cala reszta zwiazana z tym tematem.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 15, 2011 11:51 am   

Opera Narodowa: ''Święto wiosny'' razy trzy

Jacek Hawryluk, Polskie Radio

2011-06-14, ostatnia aktualizacja 2011-06-14 22:55

W Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wystawiono ''Święto wiosny'' Igora Strawińskiego
Kompozycja, której premiera w 1913 r. w Paryżu stała się jednym z największych skandali w historii muzyki XX wieku, została zaprezentowana trzykrotnie w trzech różnych choreografiach: Wacława Niżyńskiego, Emanuela Gata i Maurice'a Béjarta. Zestawienie inteligentne i doskonale oddające rozwój tańca współczesnego w minionym stuleciu. Pomysł unikalny w skali światowej.
Oryginalna choreografia Niżyńskiego i Marie Rambert została pieczołowicie zrekonstruowana przez Amerykankę Millicent Hodson, która swą pracę porównuje do ogromnej układanki: „Wszystkie kawałki z ich dziwacznymi kształtami, kolorami i nierównościami metrycznymi trzeba było złożyć z powrotem w kompletny obraz »pogańskiej Rusi w dwóch aktach «”. Trzeba przyznać, że doskonale jej się to udało - na swym koncie ma ogromne zasługi w przywracaniu scenie klasycznych baletów z pierwszych dekad XX wieku. Towarzyszy jej Kenneth Archer odtwarzający dekoracje. Ich rekonstrukcja z 1987 roku nigdy dotąd w Polsce nie była pokazywana (podobnie zresztą, jak i pozostałe dwie choreografie). To pouczająca lekcja historii baletu. Widzimy, jak awangardowe, na swoje czasy, miał pomysły Niżyński, jak traktował tancerzy i ruch na scenie, grupy synchronicznych i asynchronicznych tańców (w warszawskim spektaklu dobrze wypadła Joanna Drabik jako Wybrana).

Kolejna choreografia - Emanuela Gata, izraelskiego tancerza i choreografa pracującego obecnie we Francji, była całkowitym zaprzeczeniem tradycji wywodzącej się od Niżyńskiego. Na scenie panował całkowity chłód, minimalizm, czerwone oświetlenie przebijało się przez mrok. Gat idzie w poprzek tradycji, jego "Święto wiosny" jest kameralne, rozgrywa się między pięcioma tancerzami, którzy poruszają się w rytmie salsy. Gat opowiada zupełnie inną, współczesną opowieść rozgrywającą się gdzieś w kręgu młodych ludzi. Ten balet globalny po dziesięciu minutach nuży.

I wreszcie na koniec otrzymujemy choreografię Maurce'a Béjarta, która bezpośrednio wynika z Niżyńskiego. Béjart, pomimo że od premiery jego wersji w 1959 r. upłynęło ponad pół wieku, zachwyca siłą obrazów, scen zbiorowych, czystością i przejrzystością przekazu (pięknie realizowanego przez Polski Balet Narodowy). Jego "Święto wiosny" jest witalne, barbarzyńskie i seksualne. Inscenizację ogląda się z napięciem, z hedonistyczną wręcz przyjemnością.

Trzykrotne wykonanie "Święta wiosny" to nie lada wyzwanie dla Orkiestry TWON, która pod batutą Łukasza Borowicza radziła sobie zupełnie przyzwoicie. Karkołomność partytury Strawińskiego, traktowanej podczas tego wieczoru za każdym razem trochę inaczej, wciąż jest świetnym sprawdzianem dla dyrygenta.

W sumie mamy wydarzenie. Choć wolałbym, by kolejność była inna. Po Niżyńskim mógłby następować wynikający z niego Béjart. A wszystko mógłby spuentować Gat, który pokazuje rozpad i zagubienie współczesnego świata.

Od Administratora: w tekscie znajdują się błędy, nie nalezy czerpac z niego wiedzy o historii wystawień Świeta wiosny: Choreografia oryginalnego Świeta jest wyłącznie autorstwa Niżyńskiego, M. Rambert pomagała tylko zapisac ją i rozliczyć wg metody Émile Jaques-Dalcroze'a. Choreografie Bejarta i Gata były już wczesniej pokazywane w Polsce.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Wto Cze 21, 2011 11:38 pm   

Zobaczyłem dzisiaj, czwarte wystawienie. Nie rozumiem buczenia po drugiej wersji choreograficznej Gata, ktore miało podobno miejsce na premierze oraz recenzji, ze nużył. To zupelnie coś innego, zatanczone doskonale, szczególnie przez dziewczyny, kazda miała to coś, swietne przejścia. Jeżeli mnie cos nuzyło to raczej Niżyński.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 12