czyli jak powiem glosno jakie kobiety mi sie podobaja (bo przeciez jednak nie wszystkie) to od razu jestem traktowany jak dewiant i zboczeniec
Dokładnie tak przyjacielu. Masz mówić że liczy się TYLKO wnętrze, nie dostrzegać kobiecych piersi, nóg, talii, stóp, twarzy, broń Boże nie mów jej że pięknie wygląda bo to takie niepoprawnie polityczne, i sprowadza kobietę do roli tylko i wyłącznie kawałka mięsa, ale dla bezpieczeństwa, utnij sobie pewną część ciała, aby przypadkiem prawda nigdy nie wyszła na jaw.
Jak na ironię, najbardziej oburzają się te, których ten temat nie dotyczy.
jezeli wypowiadam sie luzno w takich miejscach jak to o swoich preferencjach to kieruje sie wygladam - bo na jakiej innej podstawie moge powiedziec jakie np. aktorki/tancerki/whatever mi sie podobaja? nie znam ich osobiscie, tak wiec wyglad jest jedyna cecha podlegajaca jakiejs ocenie.
a w zyciu to inna sprawa i w poszukiwaniu kobiety na jego na reszte wyglad - owszem ma dla mezczyzny pewne znaczenie - ale jest on (u normalnego, porzadnego faceta) na znacznie dalszym miejscu niz kobietom sie to wydaje. pokochac kobiete, a nie tylko jej cialo.
zainteresowanie ze wzgledu na wykonywana profesje moze oznaczac to ze takie osoby posiadaja czesto poszukiwane cechy charakteru/zainteresowania/hobby/tematy do rozmow. czemu od razu upatrywac tu zboczenia? juz niedlugo bedzie u nas tak samo jak w Stanach: lepiej siedziec cicho, nic nie mowic, nie patrzec bo bedzie proces - zaraz i o wszytko
A pisząc, że "nie wszyscy mężczyźni są normalni", miałam na myśli tylko i wyłącznie "seksualnych maniaków, dewiantów i fetyszystów". Po prostu szkoda mi kobiet, które są nieświadome sytuacji, że np. są tylko przedmiotem, środkiem do osiągnięcia satysfakcji seksualnej dla facetów rekrutujących się z "grup" wyżej wymienionych. Ok?
xoxo
Ja uważam Bergsmo, że przesadzasz i zycie mierzysz swoimi wyobrażeniami zabarwionymi nutką ortodoksji. Oczywiscie, że moge sie mylić ale czas to zweryfikuje. ;)
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Nie chciałabym podchodzic do tematu zbyt poważnie, ale kto przyczytałby caly ten temat uważnie, to by stwierdził, że całe to pisanie Piotra było próbą wytłumaczenia rzeczy kompletnie innych niż się mu tu usiłuje przypisac i dodam rzeczy, które sa w moim odczuciu bardzo fajne. Ludzie - czytajmy dokładnie posty!!!
A co do reszty zgadzam sie z Jurqiem - nie przesadzajmy w upatrywaniu wszędzie spaczeń. Na co dzień mam wrażenie, ze żyjemy w czasach, kiedy wszędzie usiłuje się dopatrywac a to spaczen, a to zboczen, a to innych głupot. Dla mnie fakt, że Piotrowi podobała się tancerka, w której sie zakochał i z którą załozył trwały i fajny związek jest najnormalniejsza rzecza na świecie, a jeszcze fajniejsze jest to, ze jak ktoś inny próbuje pisac o tancerkach przedmiotowo jak o fajnych d, to jasno wystąpił -jako mąz jednej z nich - w ich obronie. Co jest w tym złego? A to, ze jako chłopak podarwał baletnicę to matko - tu na forum mysle ze wszyscy to rozumiemy, a w kazdym razie ja rozumiem i sie kompletnie temu nie dziwie. Tak się czasem zdarza - zresztą jeden nie czynny juz tancerz Opery Narodowej ożenił się ze swoja oddana fanką, która przychodziła na spektakle dla niego i go wielbiła, a po jakims czasie zbudował z nią trwały związek. Czy to racjonalne, zeby krytykowac to, ze ktos sie komus podoba? Dla mnie nie.
Moim zdaniem sam wątek jest może nie dla kazdego poprawny i pisząc stąpa sie tu jak po linie, ale Bergsma przegięła, ze aż trudno uwierzyć , że ktos może tak pryncypialnie potraktować interpretację wskazówki Piotra.
Nie wiem czy chodzi o to, ze nalezy na wszystko spogladąc aseksualnie, czy ma być jedo upodobanie, jedno kryterium piękna, powabu, atrakcyjności, a wyodrębnienie jednego, skupienie sie na jednym jako głownym to fetysz, dewiacja, czy relacje i odniesienia międzyludzkie dotykające seksualności to w ogole absolutne tabu.
W czerwcu mialem taki dzien, ze czekajac na kogoś na Brackiej, zobaczyłem dwie panie, rozpoznałem, ze tancerki, ze jedna jest solistką w TW, wiodlem trochę za nimi wzrokiem, aż usiadły w ogrodku kawiarni, kwadrans później, znowu czekajac tym razem na Traugutta, zauważłem dwie starsze nastolatki, na 100% ze szkoly na Moliera, nie napiszę, ze specjalnie mi się spodobały ani pierwsze, ani drugie jako kobiety, ale bylo mi miło, przyjemnie, a nawet pózniej dzień uznalem za bardzo udany, może podświadomie nawet z tego powodu.
I co jestem dewiantem, ja tak mam, niczym nie ograniczoną sympatię do tej grupy ZAWODOWEJ - to jest fetyszyzm?
Niech tak będzie, nie przejmuję sie tym wcale.
_________________ Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
Związek z tańcem: Tancerz, miłośnik
Posty: 198 Skąd: Tychy
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 8:35 pm
Bergsma a ja nie widzę tam niczego, o czym mówisz. Albo na siłę doszukujesz się w wypowiedziach innych takich rzeczy, albo masz zaburzone procesy myślowe i manię prześladowczą oraz zdolność do przeinaczania faktów co rodzi urojenia odnośnie sądów. To nawet zostało tak ładnie nazwane, a zwie się to nagłym początkiem schizofrenii... Może i nawet hebefrenicznej. Jeżeli nie starasz się doszukiwać na siłę absurdalnych faktów radzę się przebadać (choć i w pierwszym i w drugim przypadku radzę coś ze sobą zrobić, bo to normalne nie jest)...
_________________ "An teileichi, an tasuri l’vadeich?
Ei darkeich yordah, sapri li, Shecharchoret?
Sod li kat, asu’ach li badad.
Laruchot egal sodi."
albo masz zaburzone procesy myślowe i manię prześladowczą oraz zdolność do przeinaczania faktów co rodzi urojenia odnośnie sądów. To nawet zostało tak ładnie nazwane, a zwie się to nagłym początkiem schizofrenii...
Sagi ma racje z tym doszukiwaniem się spaczen
_________________ It is our choices… that show what we truly are, far more than our abilities.
Zastanawia mnie czy ktoś z tutaj wypowiadających się, używających słowa "fetyszysta", zdaje sobie sprawę z jego znaczenia? Niestety częściej niż nie, pada ono w kontekście który świadczy niestety o wielkiej ignorancji.
ok chłopcy kochani i nie tylko (ja tez, bo tez sie wdalam w ten wątek ) - czas chyba ochłonąc nieco, bo zaczynamy pisac kompletnie nie na temat. Sam temat, jako ten z kategorii bardziej luźnych i traktowanych z przymrużeniem oka, niech sobie będzie, ale chociaż trzymajmy sie wątku przewodniego.
Chłopcy spokojnie,taka nieuprzejmość nic nie wnosi do wątku.
Po co się kłócić?Może wyskoczyłam,ale wasza polemika jest dosyć irytująca.
Tematem jest jak poderwać baletnicę,więc przenieście tą kłótnię chociażby na PW.
Przegapilam inetersujaca dyspute ?
Trudno mi w tej kwestii zabrac glos, jam nie mezszczyzna, ale cos nie cos wiem o zawisci kobiet wobec kobiet ktore maja to cos, co fascynuje mezczyzn.
Wracając do tematu (nie dałam rady przebić się przez cały wątek ).
Podejrzewam, że z poznawaniem na ulicy i podrywaniem tancerek klasycznych, jest podobnie jak z np. tancerkami orientalnymi (oraz wieloma innymi tancerkami).
Po czym poznać na ulicy tancerkę orientalną? Rzadko chodzi "w charakterystyczny sposób". Jak ma chęć - to pobuja biodrami, ale nie musi. Owszem, może ładnie chodzić, drobnymi kroczkami, z palców, ale może też chodzić jak "chłoporobotnik po wypłacie". Czyli po chodzie poznać jej nie można. Podejrzewam, że z tancerkami klasycznymi jest podobnie.
Owszem, można podejrzeć jakiś strój połyskujący cekinami w przezroczystej torbie, woale, skrzydła w futerale, czy assayę w ręku, ale też nie zawsze. To samo dotyczy tancerek klasycznych: mogą nieść pointy w przezroczystej siatce, czy paczkę w futerale.
Czasem, idąc na występ, tancerka orientalna może mieć na sobie dżinsy i rozciągnięty sweter, torbę treningową oraz mocny makijaż (albo być bez makijażu, jeśli planuje pomalować się na miejscu). Pewnie tancerki klasyczne udając się na występ też się raczej z tłumu nie wyróżniają, ew. koczkiem i makijażem.
Można poznać tancerkę, gdy wchodzi do szkoły tańca orientalnego. Tancerkę klasyczną też można poznać w wejściu do szkoły baletowej. W innych miejscach pewność "tak, to jest tancerka" jest bardzo wątpliwej próby.
Łatwiej poznać tancerkę na występie. Bo wiadomo wtedy, że kto na scenie, ten tancerz/tancerka W przypadku tańca orientalnego, można zrobić jej zdjęcie, potem rozpytać się, jak się nazywa ta tancerka, gdy się dowie nazwiska, szukać kontaktu z nią, wysłać kosz z kwiatami, etc. Im bardziej znana tancerka, tym większa szansa, że osoby "ze środowiska" będą ją znały. Oczywiście, nie gwarantuje to, że rzeczona tancerka będzie zainteresowana kontaktem z rzeczonym wielbicielem
I chyba ta metoda jest najlepsza. Zachwycać się.
Pojawiła się jeszcze kwestia kasy... Cóż, w przypadku tancerek orientalnych, potrafią one sporo kasy wydać na kursy, warsztaty, stroje, etc. Aktywne tancerki rzadko mają czas na życie prywatne, bo ciągle są w rozjazdach (kursy/warsztaty/szkolenia/występy), są na próbach lub na występach, a wieczorami bywają tak zmęczone, że na nic, poza spaniem, nie mają siły. Czy przynoszą do domu dużo pieniędzy? Raczej nie.
I pewnie w przypadku tancerek klasycznych jest baaardzo podobnie.
Związek z tańcem: Tancerz, miłośnik
Posty: 198 Skąd: Tychy
Wysłany: Nie Paź 09, 2011 12:08 pm
Ni, A po czym poznać na ulicy tancerkę ludową? Po długim warkoczu? Niekoniecznie. Może dopinać. Po elementach kwiatowych czy ludowych np na torbie, szaliku, sukience? Niewykluczone, ale też nie zawsze. Wydaje mi się, że trudno jest rozpoznać jakąkolwiek tancerkę. To tak samo jakby zapytać się "jak rozpoznać wokalistkę czy dentystkę na ulicy?". Więc pierwsze miejsce, gdzie należy zacząć szukać jest chyba teatr czy jakiekolwiek deski sceny i tam rozpocząć swe "łowy".
_________________ "An teileichi, an tasuri l’vadeich?
Ei darkeich yordah, sapri li, Shecharchoret?
Sod li kat, asu’ach li badad.
Laruchot egal sodi."
Shecharchoret, toteż napisałam, że "i inne tancerki".
Wydaje mi się, że tylko nowicjuszki, zachwycone tym, że w ogóle tańczą i tym, co tańczą, mogą starać się jakoś wyróżniać z tłumu (i nie zawsze, i nie wszystkie). Ale osoby, które tańczą już trochę dłużej, zachowują się normalnie, jak normalny człowiek.
Shecharchoret, toteż napisałam, że "i inne tancerki".
Wydaje mi się, że tylko nowicjuszki, zachwycone tym, że w ogóle tańczą i tym, co tańczą, mogą starać się jakoś wyróżniać z tłumu (i nie zawsze, i nie wszystkie). Ale osoby, które tańczą już trochę dłużej, zachowują się normalnie, jak normalny człowiek.
Chodziło mi raczej o pewne szczegóły anatomiczne, pewną specyficzną mechanikę ruchu, bo wiadomo że czasem zdarzy się że dziewczyna będzie szła częściowo przebrana, ale prawdopodobieństwo małe
Toteż Ci mówimy z uporem maniaka, że nie zobaczysz szczegółów anatomicznych, a tym bardziej nie poznasz tancerki po ruchu, bo poza scena , zawsze mam wrazenia, że poruszaja się one czasem ciężej niz przeciętne dziewczyny (nie wiem sama skad to wynika, ale chód tancerki baletowej poza sceną jest zazwyczaj bardzo mało zgrabny (może ból???), no chyba ze sie stara i chce zwróci na siebie uwagę itd)
Fajnie, ale pozwól się wypowiedzieć innym, bo jak widać powyżej, co osoba to inny punkt widzenia. Twój już znam, nie ma potrzeby go powtarzać, z uporem maniaka czy bez.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach