www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak poderwać baletnicę?
Autor Wiadomość
inaenka 
Koryfej


Związek z tańcem:
bliski
Posty: 762
Skąd: Manchester
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 11:51 am   

Nie zwróciłam uwagi wcześniej na ten wątek, ale ostatnie posty sprawiły, ze przeczytałam wszystko od początku i muszę przyznać, że oko mi się mrużyło przez cały czas :)
Ta nagła wrogość i powaga wzięła się ewidentnie z "niedoczytania nieukrytych sensów" (z obu stron). Swoje trzy grosiki dorzuciły, ponadto, osóbki najwyżej o szesnastu wiosnach i trudno się teraz połapać w tej gmatwaninie wypowiedzi.

Trzymam kciuki Fakebooku za trzymanie tego Twojego łabędzia w ramionach, a ewentualnemu łabędziowi, żeby mu się one przystanią szczęśliwą okazały :)

(Fakebooku (ekhem, nick powalający :/ ), podoba mi się Twój styl - ładna i prawie doskonała polszczyzna plus ta odrobina ironii.... :D )
_________________
""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos

-------------------------------------------------------
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 12:22 pm   

No miało być pół żartem pół serio, były cztery strony żartem, to trzeba było w końcu napisać coś serio ;]

Że się tak odniosę do powyższego, jaka wrogość? Nie ma wrogości, po prostu ten przemądrzały ton Fakebooka jest trochę męczący i niezbyt przyjemny, to wszystko. Oczywiście życzę ślicznego łabędzia, tak, ale proszę mnie nie wyganiać z forum dlatego, że mi się nie spodobała czyjaś wypowiedź.
 
     
inaenka 
Koryfej


Związek z tańcem:
bliski
Posty: 762
Skąd: Manchester
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 1:18 pm   

Nie wygląda, żeby ktoś chciał Cię stąd wypraszać. Raczej wygląda na to, że Fakebook pomyślał, ze irytuje Cię ten temat, dlatego zasugerował skorzystanie z opcji "ignoruj" :)
_________________
""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos

-------------------------------------------------------
 
     
nathaliye 
Pierwszy Solista


Posty: 2264
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 2:52 pm   

Mniemam przypuszczać, iż niektóre osoby uraziło / zdziwiło "sprowadzanie" wartości baletnicy do tego, ze tańczy, a nie tego, że może być mądra, wykształcona itp. Ja osobiście nie rozumiem i nie lubię porównywania: "a baletnice to mają tak ciężko....ale prowadzą takie ciekawe życie a kelnerka ma życie nudne, monotonne i nie warto się nią interesować" jeśli rzeczywiście wykonywana profesja jest głównym argumentem by się dana osobą zainteresować.

Jestem skłonna zrozumieć potrzebę niemalże 30 letniego mężczyzny do związku (tak zrozumiałam, jeśli to nie prawda to sprostuje) i niechęci po luźnych poszukiwań lub czekania aż księżniczka zawoła z wieży tylko szuka konkretnego typu. Zgrzyty polegają na tym, iż na tym forum są albo osoby bardzo młode których taka postawa odrzuca albo starsze które takie tematy nie interesują. Więc osobiście sądzę, że znalezienie partnerki w wieku Fakebooka graniczy z cudem, ponieważ to jest dość hermetyczne środowisko i tancerze łączą się w pary z innymi tancerzami (nie zawsze, ale przyznacie, że jest to środowisko dość zamknięte, zwłaszcza na zawody nie artystyczne). Albo spotka ustatkowaną baletnicę albo jakby młodą dziewczynę nie zainteresowaną spełnieniem fantazji dorosłego mężczyzny.
_________________
http://www.funpic.hu/swf/monitor_cleaner.swf

sukces? 100% talentu, 100% pracy
 
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 3:00 pm   

inaenka napisał/a:
Nie wygląda, żeby ktoś chciał Cię stąd wypraszać. Raczej wygląda na to, że Fakebook pomyślał, ze irytuje Cię ten temat, dlatego zasugerował skorzystanie z opcji "ignoruj" :)


Oczywiście wiem, chodzi o ton wypowiedzi, nie był szczególnie miły.

nathaliye, to "spełnienie fantazji dorosłego mężczyzny" nie zabrzmiało zdrowo :D
 
     
inaenka 
Koryfej


Związek z tańcem:
bliski
Posty: 762
Skąd: Manchester
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 3:30 pm   

Po co robić burzę w szklance wody? W tonie żartobliwym, acz z nutką powagi człowiek pyta jak poderwać tancerkę. Gdzie miał o to spytać - na forum o motoryzacji? Nie zauważyłam ani generalizowania, ani wartościowania, ani porównywania. Mojej koleżance zamarzyło się mieć faceta o czarnym kolorze skóry i nikt nie wpierał jej, że tym samym znaczy to, że uważa białych za mniej wartościowych, albo że wartością jest dla niej tylko kolor skóry a nie co ten człowiek ma w głowie i w duszy. Nie padło stwierdzenie, że Fakebooka interesują tancerki z uwagi na taniec, tylko na wrażliwość jaka z nich emanuje i sposób w jaki się poruszają plus to, co jeszcze pod tym wszystkim się kryje. Myślę, że to piękne podsumowanie, wręcz - definicja tancerki idealnej w ogóle. Nie chcę wytykać niekonsekwencji (również w nazewnictwie), ale nie lepszy wątek powstał tutaj i to z inicjatywy parających się w jakiś sposób tańcem :)
_________________
""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos

-------------------------------------------------------
 
     
Piotr Malaga 
Adept Baletu


Wiek: 49
Posty: 169
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 5:30 pm   

Bajaderka pokazała mi ten wątek, wspomniała z resztą o mnie, bo i kontekst pasuje.
Rzeczywiście poderwaliśmy się, a od ponad dwóch lat jesteśmy szczęśliwą rodziną.

Tak więc mogę Ci dostarczyć rzetelnych rad i to z pierwszej ręki :) Choć tak naprawdę inni już większość powiedzieli.

Przy czym nie jestem pewien, o co tak naprawdę Ci chodzi.

Z Twojej wstępnej deklaracji i innych wypowiedzi wynika, że chcesz wyrwać laskę pół żartem, niezobowiązująco. Gdy coś nie będzie pasować, porzucanie przychodzi Ci lekko, i nie obchodzi Cię tort, tylko wisienka (nie mówiąc o daniu głównym).

Może "trener" na kursie NLP z "wyrywania lasek" dał zadanie domowe, żeby wyrwać baletnicę? Tutaj moja rada brzmi - nie warto. Przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze:
jeżeli ktoś naprawdę mocno angażuje się w taniec (albo cokolwiek innego), poświęca mu bardzo wiele. To wiąże się z ogromną ambicją, wyrzeczeniami, rezygnacją z wielu przyjemności, rzetelnością w pracy, konsekwencją. Ale także poznaniem swoich słabości i instynktów i nie uleganie im. Jak więc widzisz, twoja szansa że spotkasz tancerkę która jest podatna na "wyrywanie" na niezobowiązujący romans jest niewielka - te dziewczyny ZAZWYCZAJ nie są takim układem zainteresowane - szkoda im życia, bo same mają inne priorytety. To po prostu mało atrakcyjny target dla Ciebie.

Najłatwiej pójdzie ci z "baletnicą", która ćwiczy balet ot tak sobie, traktując to jako zabawę ruchową - ot takie zajęcia po godzinach, żeby mieć lepszą sylwetkę jak np. fitness. A przy tym aktualnie szuka chłopaka na chwilę.

Tak czy inaczej - upewnij się że macie ten sam cel. Jeżeli szukasz lekkiego i przyjemnego romansu a naściemniasz dziewczynie o miłości, poczuciu bezpieczeństwa, stabilności związku i w ten sposób dopniesz swego, to współczuję: jej, ale bardziej Tobie. Ona będzie przez Ciebie cierpieć, a Ty masz gwarantowane, że spotka Cię zasłużona kara. W tych sprawach już tak jest, że jak się nabroi, to potem wszystko do Ciebie wraca.

A drugi powód jest taki: jeżeli jesteś głodny, to samymi wisienkami się nie najesz. Im więcej ich zjesz, tym bardziej Cię zemdli, ale głodny i tak będziesz dalej!

Wiem wiem, każdy by chciał, żeby w życiu były same przyjemności i nie było zmartwień. Żebyśmy dostawali mannę z nieba i nie musieli się starać... ale niestety tak po prostu nie jest. Tancerki właśnie dobrze to wiedzą.

Dlatego, warto sięgnąć po danie główne. Prosto nie jest i nie będzie, ale tyle Ci powiem - warto. Wisienka będzie Ci się należała i to pewne, ale... na deser.

Gdy dwoje ludzi naprawdę się kocha i ufa sobie, wtedy nie jest problemem żeby obdarzali się zaspokajaniem swoich pragnień, również tych najbardziej intymnych. Warto się z nich zwierzać kochanej osobie. Ale pamiętaj - że to nie jest główną treścią trwałego związku.

Żeby prawdziwie i na dłużej przekonać do siebie kobietę (w szczególności baletnicę) musisz jej zaoferować to, czego od Ciebie jako mężczyzny może oczekiwać. Dziewczyny już pisały, na czym polega męskość - nie ma nic wspólnego ze STEREOTYPAMI, które wymieniasz.

Picie z kolegami, wyrywanie lasek, szybka jazda na motorze, mecze, boks (traktowany jako rozrywka związana z agresją), i inne tego typu "pirackie" sprawy (w skrajnej postaci np. ustawki) nie czynią z nas mężczyzn. To nie są cechy męskości, tylko chłopięce zabawy. Oczywiście - facet ma prawo do rozrywki i jeżeli bawi się właśnie w taki sposób, to świetnie. Byle z umiarem - oprócz zabawy są też inne rzeczy do zrobienia.

Dziewczyny same przecież piszą, że taki "zabawowy" chłopiec po prostu nie jest postrzegany jako mężczyzna...

Albo inaczej - umięśniona, atletyczna sylwetka jest również synonimem męskości. I to też jest stereotyp. Jeżeli tancerz (albo sportowiec) pracuje ciężko i ćwiczy swoje ciało, robi to po to, żeby nabrać unikalnych umiejętności, sprawności. I to jest wartość - jego trud, praca, wysiłek, poświęcenie. A potem wynik - że mając technikę którą z trudem osiągnął wykorzystuje to - pięknie i wzruszająco tańczy albo np. rzuca oszczepem. A że ma umięśnioną sylwetkę - to jest niejako efekt uboczny.

A gdy chłopak na osiedlu pójdzie kilka razy "na siłkę" i poje sterydów, też mu mięśnie urosną. Ale myślisz, że zaimponuje tancerce? W najprostszym skoku tanecznym będzie wyglądać jak pajac. A gdy będzie chciał ją podnieść nad głowę (jak tancerz) to najwyżej bąka puści. Gdy mu się jakoś technicznie uda podnieść, to podniesie nie tancerkę tylko... ciężar. Która dziewczyna lubi być dźwiganym ciężarem? Taki gość zaimponuje swoim kolegom na dzielnicy i poderwie na swój umięśniony kark najwyżej laskę w osiedlowej dyskotece - bo w takim towarzystwie umięśniona sylwetka jest sama w sobie męską wartością.

A tancerka wie, bo sama pracuje, że tutaj chodzi o coś więcej. Taniec, traktowany profesjonalnie, wymaga rzetelności i autentyczności. Oszukać można najwyżej siebie. Na egzaminie np. z matematyki możesz ściągać, na egzaminie z tańca widać dokładnie to, co wypracowałeś. Ściąganie jest niemożliwe. Tancerki też to wiedzą - same starają się być rzetelne i tego będą oczekiwać od Ciebie.

Mam nadzieję, że te przykłady przybliżają Tobie (albo komuś innemu kto chce poderwać tancerkę) ich potrzeby.


Według mnie powinieneś działać następująco:
1) porzucić stereotypy. Wiele stereotypów dotyczących mężczyzn, kobiet i baletu to bzdury. Często są zasłoną dymną na nasze słabości a męskość czy balet polega na czymś zupełnie odwrotnym niż owe stereotypy głoszą! Z resztą przeczytaj ponownie wypowiedzi tancerek w tym temacie - są w temacie baletu przez niemal całe życie i wiedzą o czym piszą.

2) Uważaj, komu pokazujesz i udowadniasz swoją męskość. Jeżeli kobiecie, w taki sposób w jaki ona tego oczekuje, to dobrze. Ale jeżeli chcesz być "facet na 100%" przed kolegami i wszystkimi wokoło - odpuść. Oni często działają w imię stereotypów o których pisałem w pkt 1

3) wrodzona agresja, to NIE JEST nasz (mężczyzn) atut, tylko problem. Dla kobiety męska siła jest dużo bardziej atrakcyjna w innym wydaniu, niż poprzez agresję. Kobiety lubią męskie zdecydowanie i pewność, ale agresja to zupełnie co innego - stanowi zagrożenie również dla nich. A Ty w większości spraw, będziesz dużo bardziej skuteczny działając w inny sposób - wykorzystując wiedzę swoją inteligencję, negocjując. Agresja pojawia się wtedy, kiedy jesteśmy zdenerwowani bo nie potrafimy sobie z czymś poradzić - ale to nie znaczy, że jest sposobem żeby problem rozwiązać. Lepiej więc nauczyć się ją możliwie kontrolować, a nie podsycać i ulegać.

4) Jeżeli to ma być akurat tancerka, to mocno nalegam, żebyś zgłębił ten temat - najlepiej w praktyce. Przecież zaangażowanie w taniec to część osobowości tancerki, a Ty tę pasję adorujesz, kochasz i podziwiasz... (no chyba, że interesuje Cię tylko jej "wisienka"...). Dziewczyna realizująca się w balecie będzie oczekiwać, że będziesz rozumiał to co robi i jakie wiążą się z tym problemy, niedogodności, co ją cieszy i co lubi. I uszanuje, gdy uda Ci się coś osiągnąć, nawet w stopniu elementarnym. Będzie zachwycona, mogąc dzielić z Tobą pasję. Tak więc nie lekceważ tego - one po prostu tego potrzebują i to najlepszy sposób, żeby się zbliżyć do tancerki.

5). Gdy zaczniesz ćwiczyć, sam nauczysz się rozpoznawać tancerki baletu (i to nie zawsze trafnie). Zostało już powiedziane, że na ulicy wyglądają tak samo jak inne kobiety i zazwyczaj nie widać różnic. Pewne różnice np. w chodzie, w przyjmowanych pozycjach mogą się pojawiać, ale są bardzo subtelne i nie nauczysz się tego z żadnego opisu. Poza tym nigdy nie wyłowisz z tłumu dziewczyn akurat baletnic - niektóre z cech ruchu, stroju czy charakteryzacji prywatnie występują bardzo rzadko. Będziesz tylko mógł je odnotować u osób, o których wiesz że tańczą klasykę, albo co najwyżej będziesz mieć większe prawdopodobieństwo że dana dziewczyna jest baletnicą. No chyba, że zauważysz jakąś ewidentną oznakę - np. transportuje, paczkę albo pointy w prześwitującej siatce - ale to są pojedyncze incydenty.

6) poznaj jakieś dziewczyny dokładniej - nawiąż znajomość na forum, na koncercie baletowym, w szkole baletowej. To wymaga cierpliwości, zaangażowania, twoich wielkich starań i pokory. Czasami ktoś obiecuje podryw z sukcesem w 5 minut, ale przykro mi - to tyczy się tylko "wisienki". W ten sposób nie tworzy się związku i nie buduje zaufania. Możesz najwyżej kogoś poznać, ewentualnie zjeść wisienkę. Jak wspomniałem, głodny będziesz dalej, bo - w dalszej konsekwencji - naszą potrzebą którą możemy spełnić i zaspokoić jest potrzeba stabilnego związku, a nie wyrywanie kolejnych lasek. Musisz na to być gotowym. Powiem Ci szczerze, ja byłem ledwo-ledwo, żeby się na coś takiego porwać, bo budowanie związku jest po prostu trudne i tak naprawdę wychodzi rzadko. Tak samo jak balet. Ale warto - gdy się uda, jesteś szczęśliwy.

7) Ideały są tylko w baśniach, realni ludzie zawsze różnią się od tego, co sobie wyobrażasz. Tak więc nie idealizuj proszę baletnic. To piękne kobiety i jak sam wiesz - poprzez ćwiczenia nabywają gracji w ruchu i mają zgrabne ciało. Ale też z ćwiczeniami wiąże się wiele niedogodności dla ciała, typowych dla tancerzy. Różne wady kręgosłupa, czy sterczące haluksy raczej urody nie dodają. Zdarzają się też kontuzje - te drobne gdy się ćwiczy w zasadzie cały czas. Tancerki zawodowe od częstych charakteryzacji miewają zniszczone włosy, cerę. Czasami charakteryzują się tak, jak jest to potrzebne do danej roli w teatrze, a niekoniecznie jak Tobie się podoba. O tym, w jaki sposób ćwiczenie wpływa na psychikę nie będę się rozpisywać. Dość powiedzieć, że u wielu tancerzy ich geniusz graniczy z obłędem i potzeba naprawdę "niezłych jaj", żeby sobie z tym poradzić.
Kolejna rzecz, to błędne wyobrażenia które masz w głowie, że partner na sali dotyka tancerkę w sposób, w jaki dotyka ją kochanek. Tak nie jest.
Zdecydowana większość póz które wykonują tancerze opiera się na chwycie za ręce, w pasie, za boki bioder. Czasem gdy podnosi się partnerkę, trzyma się ją za udo. Z póz które wiążą się z miejscami intymnymi zdołałem sobie przypomnieć tylko jedną - podnoszenie na siodełko, na jednej ręce - gdy partnerka jest podtrzymywana w okolicach krocza, pomiędzy pośladkami. Ale ta poza jest wyjątkowo mało powszechna, wykonuje się ją rzadko. Jest jeszcze podniesienie w jaskółce - krocze partnerki leży na ramieniu partnera. Nie czuć tego. Ale gwarantuję Ci, że tutaj nie chodzi o miejsce chwytu - żeby w ogóle to robić, skupienie na innych rzeczach musi być tak wielkie, że to po prostu wyklucza erotyczny kontekst dla tancerzy. Muszą się maksymalnie wysilić nad tym, żeby wykonać poprawnie tą pozę i nie ma miejsca na - jak to zostało określone - biologię. To co intymne między kochankami, można robić gdy jest na to miejsce, a w trakcie ćwiczenia czy występu po prostu robimy co innego.

Oto doskonała: Reklama piwa Insebeck
Która właśnie jest świadomie oparta o kilka nieprawdziwych stereotypów (dotyczących zarówno mężczyzn jak i tańca).
Uwiebiam tą reklamę, właśnie za to, że tak bezlitośnie "jedzie" po owych stereotypach i przeciwstawia je sobie.


8 ) Staraj się poznać przede wszystkim osobowość i oczekiwania tancerek, które uda Ci się spotkać. Szczere mówienie o swoich potrzebach i różnych intymnych bzikach kiedy już sobie ufacie jest bardzo ważne, ale oparcie się na tym temacie spłoszy każdego. Po prostu dziewczyna pomyśli, że zależy Ci na jednym, nawet gdy tak nie jest. A w związku naprawdę nie to jest najważniejsze. Co z tego, że będziesz ze swoją wymarzoną baletnicą - nawet idealnie taką jak ją sobie wyobraziłeś - jeżeli trudno będzie Ci wytrzymać jej światopogląd, narzekanie, kapryszenie i inne przykładowe cechy, które poznasz a które Cię będą wkurzać?

9) Trudności i problemy zarówno w szukaniu jak i budowaniu znajomości będą, masz to jak w banku. Być może spotkacie się z jakąś tancerką i zakochacie w sobie. Wtedy przez jakiś czas problemów się nie dostrzega, ale to nie znaczy że ich nie ma :) Kiedyś i tak trzeba im będzie stawić czoła. I tutaj takie cechy jak cierpliwość, wytrwałość, rzetelność, szczerość, opanowanie itd... stają się pożądane. To są właśnie owe tajemne męskie cechy (choć oczywiście nie tylko męskie). Musisz też być przygotowanym, że chcąc zyskać od kobiety bliskość której pragniesz, będziesz musiał zrezygnować z wielu rzeczy - przede wszystkim ze swoich dotychczasowych rozrywek. Ale nagroda jest tego warta - szczęście ukochanej kobiety i mnóstwo wisienek!

10) Gdy piszesz:
Cytat:
...może i jestem zimnym draniem, ale zawsze ogarnia mnie namiastka smutku, gdy po raz kolejny widzę łzy w oczach dziewczyny której właśnie dałem kosza. Cieszę się że rozstajemy się bez urazy!
to wiedz, że obrażasz ją i mnie. Nie mam do Ciebie żalu, odbieram to w ten sposób, że próbowałeś jakoś odżałować jej potencjalną kandydaturę i to mi nawet schlebia. Ale napiszę życzliwie, że tego typu próba leczenia swojego zranionego ego tylko Ci szkodzi. W ten sposób zrażasz do siebie inne tancerki, które mają okazję to czytać. (Już właśnie to podsumowały). Po prostu: kobiety (tancerki w szczególności) nie szukają mężczyzn lowelasów, którzy porzucają kolejne dziewczyny. A przy tym oczekują, że będąc zranionym (a zdarzy Ci się to jeszcze wiele razy, słowo) zachowasz się taktownie - na tym właśnie polega męskość. Pogadaj z dziewczynami, jak nie wierzysz :)

Na zakończenie dodam, że oprócz piętrzących się wyrzeczeń i trudności jest również druga strona medalu. Jest mnóstwo negatywnych stereotypów które przedstawiaja sprawy dużo gorzej niż jest w rzeczywistości i to działa na Twoją korzyść!

Np. jest stereotyp, że facetom to niby tylko wisienki w głowie, a kobietom - niekoniecznie.
Prawda jest taka, że kobiety również uwielbiają wisienki i nawet mają różne swoje bziki na ich punkcie. Wręcz czasami bardziej niż faceci - serio! Tylko że są na tyle skubane, że rzadko wyżerają same wisienki bo wiedzą że to najczęściej kończy się rozstrojem żołądka. Zazwyczaj zaczynają od dania głównego - ale za wisienką bardzo tęsknią. Uwielbiają potem tą wisienkę w pasji sobie zjadać, razem z facetem, gdy danie główne się udało i czują się w związku dobrze.

Albo inny stereotyp, też fałszywy, że balet to jest taka naiwna, czysta forma, gdzie w ogóle na żadną "biologię" nie ma miejsca...
Gdy się ćwiczy to jak wspomniałem - nie o to chodzi, fakt. Gdy ćwiczą dzieci, ten aspekt w ogóle nie jest ważny. Ale w końcu tancerze to ludzie - i to zwykle wrażliwi. Nasze intymne sprawy siłą rzeczy przeplatają się poprzez różne dziedziny życia i poprzez taniec również. Przecież jedną z pierwotnych form tańca są właśnie zaloty. Wystarczy spojrzeć na libretta baletowe - co balet, to para kochanków (albo trójkąt). Spektakle baletu romantycznego (i nie tylko) po prostu obfitują w romanse, kochanków targanych namiętnościami, mają mnóstwo erotycznych poddtekstów które można różnie interpretować. Erotyzm aż z nich kipi. Tancerze eksponują swoje piękne ciała i są obiektem nie tylko podziwu, ale też pragnień... to również jest ważny, piękny aspekt w życiu, a więc również w tańcu. Tylko co ważne - erotyzm jest tutaj jedną z integralnych części całości (wisienką właśnie) a nie treścią główną. Świat nie kręci się wyłącznie wokół d... Obejrzyj kilka spektakli baletowych. Obejrzyj koniecznie popularny ostatnio film "Czarny Łabądź" (są "momenty", a jakże). Jak zamierzasz zrobić dobre zdjęcia taneczne, skoro nie znasz kontekstu?

Częściowo moje rady są powtórzeniem lub rozwinięciem rad innych, część napisałem od siebie. Jak sam zauważyłeś, być może mamy zupełnie inne oczekiwania wobec kobiet i moje rady po prostu nie są dla Ciebie. Tym bardziej, że facet w temacie podrywania, tworzenia i utrzymywania związku musi się naprawdę sporo nauczyć; można więc przyjąć, że do eksperta w tym temacie mam jeszcze drogę daleką. Ale Bajaderka jest ukochaną kobietą, na której wsparcie mogę ciągle liczyć.

Tak więc fakebooku drogi, powodzenia i spełnienia! Żebyś znalazł i żeby spełnienie nastąpiło wzajemnie.
_________________
Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy.
 
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 6:29 pm   

Temat sie zrobil baaardzo poważny skoro Szanowny Pan Piotr głos zabrać raczył.
Z przyjemnością to przeczytałem i uprzejmie sie zapytuję czy częściej nas będziesz Waść odwiedzał? :smile:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 6:23 pm   

Bajaderko i Piotrze - nie za bardzo się wczytywałam wcześniej w Wasze posty ale jak teraz je przyswoiłam , to zaczęłam Was ogromnie jakos lubic - znaczy Wasz stosunek do podrywania itd. Cieszy mnie ogromnie, ze macie takie mądre podejcie do życia i życze wam z calego serca wszystkiego dobrego. Piotrze -dobrze, ze napisales. Kazde slowo jest madre i rozsądne. Milo to czytac. :)
 
     
Biedronka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośniczka
Wiek: 40
Posty: 110
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 8:42 pm   

Wyszła różnica między Prawdziwymi Mężczyznami, a podróbkami ( po angielsku - fake :lol: )
_________________
諸共に哀と思へ山桜
花より外に知人もなし
 
     
Fakebook 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
Milosnik
Posty: 73
Skąd: Krakow
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 1:22 am   

inaenka napisał/a:

Ta nagła wrogość i powaga wzięła się ewidentnie z "niedoczytania nieukrytych sensów" (z obu stron). Swoje trzy grosiki dorzuciły, ponadto, osóbki najwyżej o szesnastu wiosnach i trudno się teraz połapać w tej gmatwaninie wypowiedzi.

(Fakebooku (ekhem, nick powalający :/ ), podoba mi się Twój styl - ładna i prawie doskonała polszczyzna plus ta odrobina ironii.... :D )


Uffff... co za ulga że nie tylko ja zauważyłem ten surrealistyczny jad i agresję pod moim adresem, które zalały wątek.

Za komplementy dziękuję, robię to tym chętniej, że skoro udało Ci się zauważyć te cechy moich wypowiedzi, bazując na których przez co poniektórych zostałem nazwany "nieinteligentnym" (ale to tak na marginesie), wiem że mam do czynienia z kimś, dla kogo warto budować w pocie czoła te zdania wielokrotnie złożone. I dlatego jestem nawet w stanie wybaczyć Ci to "prawie doskonała polszczyzna" ;)
 
     
Fakebook 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
Milosnik
Posty: 73
Skąd: Krakow
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 1:39 am   

Piotr Malaga napisał/a:
Bajaderka pokazała mi ten wątek, wspomniała z resztą o mnie, bo i kontekst pasuje. (ciach)


Piotrze, zanim ustosunkuję się do tej ściany tekstu, chciałbym się dowiedzieć, czy wszystko co napisałeś kierujesz do mnie, czy jest to luźny tekst bazujący na obiegowych opiniach, dotyczący kogoś-tam? Bo nie ukrywam że miejscami się zgadzam, miejscami jest zabawny, niestety zbyt często nie tylko powielasz krzywdzące stereotypy pod moim adresem, których autorami są 16. letnie Cosmo-psycholożki, ale obrażasz mnie zarzucając mi lub sugerując zachowania i tok myślenia, który ma tyle wspólnego z rzeczywistością co obrazy sprzedawane pod Bramą Floriańską z malarstwem. A takie podejście mogę jedynie skwitować pobłażliwym uśmiechem, o ile znajdę odpowiednią emotikonę.
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 7:06 am   

Chyba masz na tyle inteligencji aby wydedukować iż tekst Piotra jest skierowany głównie do Ciebie.
Fakebook napisał/a:
niestety zbyt często nie tylko powielasz krzywdzące stereotypy pod moim adresem, których autorami są 16. letnie Cosmo-psycholożki,

To Ty w swoich inwektywach bazujesz na stereotypach i obrażasz forumowiczów.
Miarka sie przebrała, jestes aroganckim,nadętym i elokwentnym, ........ .
Nie trzeba być specem od psychologii aby stwierdzić iż z Twoją psychiką jest coś nie tak.
Poszukaj sobie innego forum.
Kończ Waść i wstydu oszczędż.
Inaenko! Mam poważanie dla Ciebie ale wydaje mi sie , że błędnie oceniasz psychopatyczne teksty tego gościa.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
jurecq 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
irlandzkim (luźny)
Posty: 241
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 7:20 am   

takie tematy sa swietna miara dystansu do samego siebie. fajnie sie czytalo, ale robi sie niemilo i sadze ze niedlugo porzadek zostanie tu odgornie zaprowadzony... Piotrze, bardzo dobry i rozsadny 'zyciowo' tekst.
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 7:54 am   

Tak Jureq masz rację. Wkurzyłem się ale przyznasz, że facet powinien konkretnie działać a nie szukać porad jak u mamusi, no chyba, że ma jakiś defekt :wink:
Lubimy wcześnie wstawać, nawet w niedzielę. :)
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Fakebook 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
Milosnik
Posty: 73
Skąd: Krakow
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 10:31 am   

Father napisał/a:
Chyba masz na tyle inteligencji aby wydedukować iż tekst Piotra jest skierowany głównie do Ciebie.


I przy okazji kompletnie mija się z faktami? Do takiej dedukcji nie jest potrzebna inteligencja, tylko jej przytłaczający brak.


Father napisał/a:
To Ty w swoich inwektywach bazujesz na stereotypach i obrażasz forumowiczów.


Jeśli nie zauważyłeś, ataki pod moim adresem zaczęły się dużo, duuuużo wcześniej. "Kali komuś ukraść krowe-dobrze, ktoś Kalemu- źle", prawda? Winszuję ideologi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 11:03 am   

Słuchajcie - nie wiem jak moderator tego tematu zareaguje ale proponowałabym, do czasu zajęcia się wątkiem przez odpowiednia osobę, nieco poprzestac... Zagłębianie się czy dziewczyny mają racje czy nie oraz czy Fakebook jest inteligentny czy nie dowodzi, że troszkę nas wszystkich troszkę poniosło. Każdy ma prawo do swoich poglądów ale proponuje wyciszenie. A wracajac do wątku głównego - z mojego doświadczenia Fakebooku powiem tak - najlepszym i najbardziej naturalnym sposobem wejścia nieco w środowisko jest chodzenie na spektakle, zapisanie się na lekcję tanca prowadzona przez tancerkę zawodową itd. Jeżeli zainteresujesz sie tematem, wejdziesz w niego, będziesz chodził na spektakle i dasz się porwac baletowi jako baletowi i przestaniesz myślec o poznaniu dziewczyny, to ani sie obejrzysz, a poznasz kogos ze srodowiska. a dwa z wiedza i pasja baletową dużo bardziej wzbudzisz sympatię tancerzy niż z czymkolwiek innym. Dlatego serdecznie bym Cie zapraszała do poczytania innych wątków, przyjrzenia nagrań, pójścia na balet do Krakowa czy w innym mieście. Zachęcam do dyskusji w innych tematach, nawet jakbys mial przeczucie, ze za mało wiesz, bo to obszerna dyscyplina i zgłębia się ja latami, więc ja sama jestem po 4 latach w punkcie - wiem, ze nic nie wiem. A poglądy Twoje i innych osób znamy, przyjelismy, nie sądzę, zeby sie ktoś dał przekoanac, wiec dyskusję nt użytkowników proponuje zakończyc, no chyba że ktos w temacie głównym by mial cos do powiedzenia.
 
     
inaenka 
Koryfej


Związek z tańcem:
bliski
Posty: 762
Skąd: Manchester
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 5:40 pm   

Father napisał/a:

Inaenko! Mam poważanie dla Ciebie ale wydaje mi sie , że błędnie oceniasz psychopatyczne teksty tego gościa.


Oj Fatherku, jakiś nielogiczny ten Twój zarzut/sugestia :) Jaki ma sens, komentowanie jak oceniam czyjeś teksty? No chyba, że chodzi Ci o to jak je odbieram? Ale odniosłeś się do słów, a nie bezpośrednio do autora, to dobrze, bo nie oceniam nikogo.Wyraziłam tylko swoją opinię jako osoba całkiem postronna, i to opinię dotycząca samego tematu jak i stylu wypowiedzi Fakebooka. Owszem, całkiem subiektywną opinię, ale do posiadania takiej, jak i do wyrażania jej, dopóki nikogo nie obraża, wszyscy mamy prawo. Nie staję po niczyjej stronie, co chciałam skomentować - skomentowałam, a ponieważ posty z obu stron są coraz niższych lotów (nie chcę wytykać, ale tekst o puszczeniu bąka jest tak samo żenujący jak i charyzma ogiera, smutek z powodu dawania kosza, itp.) temat przestał mnie zupełnie interesować.

Do zobaczenia w wątkach pozytywniejszych :)
_________________
""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos

-------------------------------------------------------
 
     
Bergsma 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
ze środowiska
Wiek: 51
Posty: 23
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 1:48 am   

Piotr Malaga napisał/a:

5). Gdy zaczniesz ćwiczyć, sam nauczysz się rozpoznawać tancerki baletu (i to nie zawsze trafnie). Zostało już powiedziane, że na ulicy wyglądają tak samo jak inne kobiety i zazwyczaj nie widać różnic. Pewne różnice np. w chodzie, w przyjmowanych pozycjach mogą się pojawiać, ale są bardzo subtelne i nie nauczysz się tego z żadnego opisu. Poza tym nigdy nie wyłowisz z tłumu dziewczyn akurat baletnic - niektóre z cech ruchu, stroju czy charakteryzacji prywatnie występują bardzo rzadko. Będziesz tylko mógł je odnotować u osób, o których wiesz że tańczą klasykę, albo co najwyżej będziesz mieć większe prawdopodobieństwo że dana dziewczyna jest baletnicą. No chyba, że zauważysz jakąś ewidentną oznakę - np. transportuje, paczkę albo pointy w prześwitującej siatce - ale to są pojedyncze incydenty.


Rany boskie - jakbym była na forum dla fetyszystów i dewiantów...

Cały tekst tego "wykładu", z którego wybrałam najbardziej "krwisty" fragment - normalnie zgroza! Co to jest w ogóle i dlaczego coś takiego jest tolerowane przez administrację forum. Czy nikt nie dostrzega, ze ten facet to seksualny fetyszysta zorientowany na "baletniczość" kobiety.

Ale może to i dobrze, że coś takiego mogą tu czytać kobiety, młode dziewczyny. Niech wiedzą i nie mają złudzeń. Nie wszyscy mężczyźni są normalni :( :P :lol:
_________________
"Taniec jest jak morze. Widzimy fale. Lecz to, co je porusza, płynie z głębi." Rosella Hightower
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 10:37 am   

kurcze, a ja jako administrator nie widze w tym nic złego - jednych fascynują kobiety wysokie, innych rude, jeszcze innych tancerki. Oczywiście ma to sens o tyle, o ile poznana ruda/wysoka/tancerka okaze se osoba z która mozna zyć/się zakochac/pospoykać. Tzw.ideał wymyslony rzadko w rzeczywistości okazuje się trafiony. Natomiast rozumiem ze moze fascynować. Sama swego czasu oglądałam się za rudymi :))) Nie traktowałabym tego wątku az tak powaznie.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Bajaderka 
Pierwszy Solista


Związek z tańcem:
tancerz
Posty: 2382
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 1:25 pm   

Bergsma napisał/a:
any boskie - jakbym była na forum dla fetyszystów i dewiantów...

Raczej jesteśmy miłośnikami baletu lub innych technik tańca,chociaż większość z nas jest naprawdę "zakręcona" na punkcie baletu. Uwierz, ze niektórym ciężko byłoby przeżyć bez-co już można podciągnąć pod jakieś zaburzenie, jeśli Ci na tym zależy. Jednak większość nas ma na pewno w sobie namiastkę dewiacji-masochizmu....w końcu to, że boli, oznacza, że idziemy do przodu, że jest jakiś postęp (między innymi chodzi mi o rozciąganie,naciąganie,przeciąganie itd). A więc przy bólu jest pewna satysfakcja.
Przynajmniej ja się do niej przyznaję oraz część osób które znam. Niemniej jednak jeśli owa forumowa "większość" uważa inaczej, to przepraszam.

Bergsma napisał/a:
Czy nikt nie dostrzega, ze ten facet to seksualny fetyszysta zorientowany na "baletniczość" kobiety.

Rozśmieszyło mnie to zdanie :)
Szczególnie iż jest to mężczyzna z którym żyję na codzień, mam nadzieję, że rozumiesz, dlaczego pojawił się na mojej twarzy uśmiech.
Piotr, którego część wypowiedzi forumowych pewnie poznałaś skoro posuwasz się do tak dalekiej oceny (by oceniać człowieka,trzeba go trochę lepiej poznać,prawda?) dość głęboko siedzi w tańcu,szczególnie w balecie, sam ćwiczy i prawie na codzień widzi tańczące dziewczyny. A co za tym idzie MUSI być naprawdę dobrze zorientowany w charakterystycznych cechach i ruchach (jeśli występują) baletnic lub tancerek. Po prostu to taki efekt "uboczny" tego, że przebywa się z ludźmi wykonującymi określone czynności.
Szczególnie iż mnie tańcząca ma na codzień i dobrze mnie zna (dla poprawki: jest dobrze zorientowany na moją "BALETNICZNOŚĆ" :) ), więc uważam że jest jak najbardziej kompetentny do udzielania rad na temat charakterystycznych cech tancerek co nie upoważnia Ciebie do snucia tak daleko idących wniosków.

Bergsma napisał/a:
Niech wiedzą i nie mają złudzeń. Nie wszyscy mężczyźni są normalni :( :P :lol:

Tak czytam i czytam- no i sobie myślę, że jeśli dla Ciebie "normalny" mężczyzna to ten siedzący na kanapie z kuflem zimnego piwa w ręku wpatrzony ślepo w telewizyjną transmisję kolejnego meczu lub robiący inne "normalne" rzeczy którego cechują typowo normalne "męskie" zachowania to ja bardzo dziękuję za to, ze są jednak tacy "nienormalni" mężczyźni jak na przykład Piotr, robiący tak "nienormalne" rzeczy jak ćwiczenie baletu i tak bardzo zorientowani na ową baletniczność kobiety.
Naprawdę jestem pewna, że wiele z nas preferuje mężczyzn którzy zainteresują się naszym życiem-a skoro nim jest taniec, to jednak muszą się trochę w tej naszej 'baletniczności" zorientować.
Co nam,baletnicom po facetach, których nudzą opowiadania o nas samych...
_________________
You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
 
 
     
jurecq 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
irlandzkim (luźny)
Posty: 241
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 5:41 pm   

czyli jak powiem glosno jakie kobiety mi sie podobaja (bo przeciez jednak nie wszystkie) to od razu jestem traktowany jak dewiant i zboczeniec. ok, moze byc. chce sie tylko w takim razie zapytac: gdzie ja zyje...? ;)
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 5:49 pm   

Bajaderko nie zaperzaj sie . Przeca jej t.z.n. Bergsmie chodziło o tego nieszczesnego Fakebooka :D
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Paź 03, 2011 8:50 pm   

No ja też myslę, ze jej chodziło o Fakebooka, a jeżeli nie tzn tylko tyle, że niezrozumiane zostały kompletnie dobre intencje Piotra, które sa oczywiste dla mnie.
 
     
Bergsma 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
ze środowiska
Wiek: 51
Posty: 23
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 04, 2011 12:27 am   

Kochani. Zainteresowanie kobietą tylko i wyłącznie ze względu na wykonywaną przez nią profesję - jest zachowaniem z kręgu fetyszystycznych. Nie wymyśliłam sobie tego, odsyłam do źródeł, co to jest fetysz. (to raczej nie są preferencje w kwestii urody, choć mogą być, ale FETYSZ jest czymś znacznie radykalniejszym)

Mój protest wobec tonu "wykładu" p. Piotra jest jedynie dowodem, jak przez obcą kobietę może być odebrana tego typu wypowiedź mężczyzny, którego ona nie zna osobiście, więc nie ma do niego sentymentu - dzięki czemu zachowany jest dystans, co przekłada się na szczerość reakcji tej kobiety, czyli w tym wypadku moją.

Moją reakcją na te wszystkie "fachowe porady" zbliżenia się do tancerki, jakieś "wisienki na torcie", zauważenie "point w prześwitującej siatce" - jest chłód i odskoczenie "gdzie pieprz rośnie" i mam prawo do takiej reakcji.

Kochana Bajaderko!! Jest mi strasznie przykro, że to na tekst Twojego faceta tak się zesrożyłam. Ale ja się zesrożyłam na TEN TEKST, nie na całą osobę jego, którego nie znam i to chyba dobrze, bo po tym tekście nie byłabym dla niego miła.. (muszę?.. )

A pisząc, że "nie wszyscy mężczyźni są normalni", miałam na myśli tylko i wyłącznie "seksualnych maniaków, dewiantów i fetyszystów". Po prostu szkoda mi kobiet, które są nieświadome sytuacji, że np. są tylko przedmiotem, środkiem do osiągnięcia satysfakcji seksualnej dla facetów rekrutujących się z "grup" wyżej wymienionych. Ok?

I bynajmniej nie mam męża w typie kanapowego dziada z piwskiem w łapie i z piłkami nożnymi w pustych gałach. Nawet nie znam osobiście podobnego rodzaju mężczyzn. Nie to środowisko.

http://www.facebook.com/profile.php?id=1052276879

xoxo
_________________
"Taniec jest jak morze. Widzimy fale. Lecz to, co je porusza, płynie z głębi." Rosella Hightower
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 12