Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 9:58 pm
Kto miał być był, a więc jak wrażenia? Ja dwa razy: wczoraj i dziś spontanicznie; udało mi się jeszcze kupić bilet, a później nawet prześlizgnąć z II balkonu do V rzędu na parterze:)
Nie wiem jeszcze, czy to kwestia tego że "Arię" i "Le chant du compagnon errant" widziałam już wcześniej, ale "Ce que l'amour me dit" było genialne, zachwyciło mnie w najwyższym stopniu i niemal przyćmiło swoim "blaskiem" całą resztą. I Elisabet Ros! Jest fenomenalna, już wcześniej bardzo lubiłam tą tancerkę (chociaż kojarzyłam ją przede wszystkim z roli Barbary) ale teraz przy bezpośrednim kontakcie na żywo zyskała jeszcze 100 razy więcej w moich oczach.. naprawdę jest fantastyczna. Julien Favreau oczywiście też, ale moim większym marzeniem było zobaczenie samego Roman, tylko niestety na to już trochę za późno.. no, w końcu zobaczyłam, tyle że trochę z innej perspektywy, z utytułowanego miejsca w szeregu innych tancerzy przesunął się na pozycję zajmowaną do niedawna przez mistrza. Ale i tak kiedy wyszedł na scenę był to dla mnie bardzo, bardzo wzruszający moment.
To tyle z relacji jeszcze na gorąco, na koniec dodam tylko że zdziwiła mnie dosyć duża ambiwalencja jeśli chodzi o odbiór i atmosferę - wczoraj było bardzo entuzjastycznie, nie tylko brawa na stojąco ale też okrzyki non stop, za to dziś mimo wszystko przyjęcie było mniej żywiołowe (bo trudno stwierdzić, że chłodniejsze), bez okrzyków i chyba mniej osób wstało - ale bardzo się nie rozglądałam, więc może tutaj się mylę
Związek z tańcem: miłośniczka
Wiek: 40 Posty: 110 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 11:40 pm
Dzisiaj chyba jakiś pijany szympans naciskał guziczki od świateł - gasły z zupełnie nieoczekiwanych momentach, więc i publiczność mogła być zdezorientowana. Ale rzeczywiście było kilka takich momentów w trakcie, że dziwiłam się, że nie ma braw - a sama nie zacznę
Generalnie uważam, że jakość utworów rosła, by w "Ce que l'amour me dit" osiągnąć poziomy szczytowe Bardziej szczegółowe wrażenia opiszę może, jak trochę ochłonę
To tyle z relacji jeszcze na gorąco, na koniec dodam tylko że zdziwiła mnie dosyć duża ambiwalencja jeśli chodzi o odbiór i atmosferę - wczoraj było bardzo entuzjastycznie, nie tylko brawa na stojąco ale też okrzyki non stop,
bo w sobotę ja byłam na widowni
generalnie podobała mi się atmosfera w Warszawie szczególnie na Le Chante .... odpowiednio skupiona, przeżywająca nie to co w Łodzi gdzie schodkowa młoda publiczność zachowywała sie wczoraj okropnie jak na jarmarku.
"To, co mi mówi miłość" jest faktycznie przepiękne, prawdziwe uniwersum Bejarta - te pejzaże ludzkich ciał w kontemplacji i ekstazie. Nic nie traci na aktualności może nawet zyskuje w zestawieniu ze współczesną choreografia baletową, która według mnie jest w lekkim kryzysie. To znaczy nie ma wśród młodego pokolenia aż tak wielkich osobowości jak np. Bejart, Neumeier, Kylian, Forsythe.
BBL w swietnej formie ciesze sie że mogłam zobaczyć ich nie tylko w Lozannie ale wreszcie na polskich scenach ,Elisabeth i Julien jak zwykle wspaniali.
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Pią Maj 13, 2011 12:00 am, w całości zmieniany 1 raz
eneralnie podobała mi się atmosfera w Warszawie szczególnie na Le Chante .... odpowiednio skupiona, przeżywająca nie to co w Łodzi gdzie schodkowa młoda publiczność zachowywała sie wczoraj okropnie jak na jarmarku.
Jestem zupełnie innego zdania. Na Sylvie, gdzie okoliczności tego wymagały, łódzka publiczność była doskonale skupiona do końca, było cicho jak makiem zasiał i z widowni nie dochodził nawet szmer. Na Bejarcie w I części, gdzie choreografie tego wymagały, było podobnie. Natomiast nie widze nic złego, ze w momencie, gdy na scenie trwa uczta bogów czy coś w tym stylu z okrzykami i oklaskami - publiczność się do nich przyłącza. Dla mnie to dowód na wyczuwanie klimatu i elastyczność, w odróżnieniu od Warszawy, gdzie większosc zawsze siedzi cicho, bo niejst pewna, jak sie zachowac. \
Ech ja chyba z moim temperamentem w zlym kraju sie urodziłam. Irytuje mnie momentami narzucanie publicznosci grobowej cieszy, zwlaszcza gdy okolicznsci tego nie wymagają.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 1:24 pm
Joanna Bednarczyk napisał/a:
bo w sobotę ja byłam na widowni
No i wszystko jasne (szkoda, że o tym nie wiedziałam swoją drogą )
A tak całkiem serio tego rodzaju entuzjazm naprawdę jest zaraźliwy - koło mnie siedział facet który był dość obojętny na to co dzieje się na scenie, zdawał się bardziej interesować swoją komórką, ale kiedy na końcu od razu poderwałam się do owacji na stojąco, on - o dziwo - też wstał. Więc jestem pewna że Ty Joanna swoim entuzjazmem zdołałaś zarazić co najmniej pół sali Co do tej atmosfery to możliwe że w niedzielę przyszło więcej snobów i celebrytów, żeby się pokazać, a mniej prawdziwych pasjonatów i stąd większa drętwota, ale w sobotę rzeczywiście było świetnie jeśli chodzi o odbiór.
Mamy już głos chyba największej miłośniczki BBL, ale poza tym mały odzew - czyżby tak mało osób się wybrało? Dla mnie to było najważniejsze wydarzenie sezonu, ba, gdybym takich tancerzy w takim repertuarze miała na co dzień do dyspozycji to przypuszczam że mogłabym ich oglądać niemal codziennie.
Odświeżyłam sobie jeszcze "Arię" którą nagrałam na mezzo. Na pierwszy rzut oka zmiany w choreografii niewielkie, ale dla mnie różnica jeśli chodzi o dopracowanie
i doszlifowanie różnych drobiazgów jest ogromna, wręcz kolosalna. Chociażby sam finał, który pierwotnie wypada trochę - nie chcę powiedzie banalnie, ale jeszcze nie tak jak trzeba, np. scena śmierci i ponownego zjednoczenia, teraz jest idealnie ułożona. I jest mnóstwo wyczyszczonych, zmodyfikowanych niuansów; dzięki temu odbiór jest jeszcze mocniejszy, tancerze idą jak burza i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Chciałabym mieć nagranie tej obecnej wersji (nawet kostiumy zostały poprawione) - poza tym obawiam się, że pierwszy i ostatni raz na żywo widziałam Elisabet Ros..
Ale, ale - co z relacją z Łodzi? Z występów i ze spotkań? O to drugie nie wypada mi przecież pytać gospodyni wieczoru ; ) a zżera mnie ciekawość dlatego dopraszam się jak najszybciej jakichś sprawozdań
Sagittaire napisał/a:
Jestem zupełnie innego zdania. Na Sylvie, gdzie okoliczności tego wymagały, łódzka publiczność była doskonale skupiona do końca, było cicho jak makiem zasiał i z widowni nie dochodził nawet szmer. Na Bejarcie w I części, gdzie choreografie tego wymagały, było podobnie. Natomiast nie widze nic złego, ze w momencie, gdy na scenie trwa uczta bogów czy coś w tym stylu z okrzykami i oklaskami - publiczność się do nich przyłącza. Dla mnie to dowód na wyczuwanie klimatu i elastyczność, w odróżnieniu od Warszawy, gdzie większosc zawsze siedzi cicho, bo niejst pewna, jak sie zachowac. .
Ej, chyba zupełnie nie zrozumiałaś o co Joannie chodziło. "Le chante.." to w końcu bardzo szczególne dzieło, wymaga koncentracji i uwagi, wyciszenia, wytworzenia nastroju kontemplacji i zaangażowania od wewnątrz, wczucia się w tą bardzo subtelną i piękną opowieść tworzoną na scenie. Jeśli zakłóci się ją w trakcie - automatycznie czar pryska. A więc te okoliczności które Joanna miała na myśli wymagały właśnie - jak sama mówisz - skupienia. Nie zauważyłam, żeby ktoś tu kwestionował wartość wyrażania swojego uznania i podziwu w odpowiednich momentach, przeciwnie. Jak byłam w waszym łódzkim teatrze to bardzo podobała mi się atmosfera i nie sposób się nie zgodzić, że w Warszawie bywa różnie, często nieciekawie jeśli o tym konkretnym aspekcie rozmawiamy. Ja np. nie wyobrażam sobie nie okazywania zachwytu, kiedy go autentycznie odczuwam, więc od razu wstaję i klaszczę najgłośniej jak się da, ale przyznaję że w sobotę nie mogłam się zdobyć na okrzyki, chociaż miałam taką chęć - a to z powodu rezerwy moich sąsiadów; nie znaczy to właściwie, że nie wiem jak się zachować i że tacy widzowie zmiejszają
w jakikolwiek sposób mój entuzjazm,ale po prostu onieśmielają.
eneralnie podobała mi się atmosfera w Warszawie szczególnie na Le Chante .... odpowiednio skupiona, przeżywająca nie to co w Łodzi gdzie schodkowa młoda publiczność zachowywała sie wczoraj okropnie jak na jarmarku.
Jestem zupełnie innego zdania. Na Sylvie, gdzie okoliczności tego wymagały, łódzka publiczność była doskonale skupiona do końca, było cicho jak makiem zasiał i z widowni nie dochodził nawet szmer. Na Bejarcie w I części, gdzie choreografie tego wymagały, było podobnie. Natomiast nie widze nic złego, ze w momencie, gdy na scenie trwa uczta bogów czy coś w tym stylu z okrzykami i oklaskami - publiczność się do nich przyłącza. Dla mnie to dowód na wyczuwanie klimatu i
Agnieszko czy ja pisałam o wystepach Sylvie, napisałam konkretnie o 11 maja więc proszę czytaj uważnie, reagujesz jakby każdy wieczór był taki sam. Jest duże prawdopodobieństwo że siedziałysmy w innym miejscu, chyba ze jestes wszedzie, a ja nie wymyslam sobie byleby krytykowć i małam na mysli klka młodych dziewczyn które siedziły blisko mnie a nie cała bublicznosc - proponuje troche proporcji. Może nie zaznaczyłam ze chodziło mi o rozmawianie w trakcie i smiechy to jednak co innego niz brawa i okrzyki- poza tym znaczylam, że chodziło mi o Le Chante ale Dionizosa chyba tez lepiej go po prostu oglądac iz dyskutowac półszeptem o urodzie Oscara Chacone - chyba mozna to zrobic w przerwie. Odnośnie Dionizosa bicie braw przez bubliczność w trakcie tego utworu nie jest grzechem śmiertelnym ale niestety sposób wybijania rytmu przez tancerzy jest jednak inny więc coś za coś.
ha, widze że jadnak zmieniłaś zdanie i doszłas do słusznego wniosku ze BBl raz to stanowczo za mało
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Czw Maj 12, 2011 2:35 pm, w całości zmieniany 1 raz
To ja jestem najwyraźniej człowiek, któremu w teatrze nic nie przeszkadza, bo tez doszły do mnie takie rzeczy jak lekki (cichy) śmiech na Le chant czy zachwyty (ciche) nad urodą cudownego zresztą Oscara ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Zresztą mnie zawsze b cieszy fakt, ze sa takie tłumy i mi to, co dochodzi do mnie z widowni z natury zupełnie nie przeszkadza. Generanie ja jestem czlwoiek, ktory nie oburza sie o takie rzeczy jak to, ze ktos powie komus, ze Oscar jest genialny. Zreszta jak
Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Pią Maj 13, 2011 10:38 am
Drogie Panie ....
Silentium !!!
Chciało by się zakrzyknąć mocniej ale nie wypada.
Ewo ! Ta dyskusja NIE MA (ja go nie zauważam) prowokacyjnego charakteru. Zostało wyrażone zdanie nie NARZUCONE tylko wyrażone. To nie jest prowokacja. Temat ładnie głownie merytoryczny i niecha tak zostanie !
A off topy ? Niech będą /wiem, że to politycznie nie poprawne/ ale nich będą nie zaczepne.
Ewo - Twoje posty, gdy piszesz o szeroko rozumianym balecie są cenna i bardzo potrzebne temu forum ! Inne już mniej...
<żart mode=on>gdybyście były facetami to poradziłbym wam udanie się na udeptaną ziemię wyjaśnienie tam wszystkich zadr a następnie wspólne spożycie napojów<żart mode=off>
To forum samo w sobie jest za dużą wartością aby psuć jego klimat niepotrzebnymi hmmm niesnaskami.
Torin piszący z dużą mocą ....
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
Torinie tak żadko sie odzywasz ale jak już to jak niezłej klasy Ojciec Chrzestny.
Powiem coś nieslychanego, mianowicie w teatrach powinna byc prawie calkowita wolnośc w sposobie wyrażania swoich uczuć bo to rodzi prawdziwa korzyść z obcowania ze sztuką.
Czasem jak jestem na spektaklu marzy mi sie kufel piwa i możliwość okrzyku -" O k....a"
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Czasem jak jestem na spektaklu marzy mi sie kufel piwa i możliwość okrzyku -" O k....a"
Byłam na Bajaderze z towarzyszem, który miał potrzebę wyrażenia głośno swojego nagłego zdziwienia, gdy siedzący na schodach Złoty Bożek się poruszył i okazało się, że nie jest elementem scenografii, na szczęście tego nie zrobił
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 16, 2011 10:48 am
Diafora napisał/a:
Trochę z innej beczki - Wojciechowska "zniknęła" z listy zespołu? Czy to internetowy chochlik czy kłótnia kochanków?
nie chochlik, co do kłótni to nie mam żadnych rzesłanek wiarygodnych by tak twierdzić, ale faktem jest ze Natalia Maria Wojciechowska nie tańczy juz w PBN
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 9:33 am
coś tam słyszałam, ale ponieważ sa aż 3 balety i w każdym inna obsada to trudno spamiętac - zreszta co to za obsada - w 2 Świetach jest "corps" i solistka/ta, w najnowszych bodajże tylko 6 solistów...
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
coś tam słyszałam, ale ponieważ sa aż 3 balety i w każdym inna obsada to trudno spamiętac - zreszta co to za obsada - w 2 Świetach jest "corps" i solistka/ta, w najnowszych bodajże tylko 6 solistów...
fakt w sensie ilosciowym pojęcie obsady jest skromne ale w sensie znaczenia tych ról zarówno w wersji Nizyńskiego jak i Bejarta to jednak te role ważą całkiem sporo. Wystarczy spojrzeć na liste nazwisk tancerzy/ tancerek kreujących solowe partie w wersji Bejarta więc tez jestem ciekawa kto dostąpi zaszczytu bycia wybranym /wybrana podczas polskiej premiery tych legendrnych dzieł. Dla mnie to jest nawet bardziej frapujące niz wielosobowa obsada np. Kopciuszka .
choć myślałam ze może "ktoś" uswietni tę premierę (ale nie mam na mysli Rubiego Pronka)
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
Coś podobnego! Słyszałam, że próbowała swoich sił w Mam talent, ma to może jakiś związek?
Natalia ma nową pasję Pole Dance, w najblizsza sobote startuje w Pole Dance Cup w Warszawie, jest również dyrektorem artystycznym Pole Dance Project - osoba tak wszechstronnie uzdolniona i o tak dużych osiągnięciach jest prawdziwym skarbem dla tej dynamicznie rozwijajacej sie dyscypliny taneczno-fitnesowej.
_________________ Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
to będzie niezwykłe, jedyne na świecie takie wydarzenie. Konferencja prasowa dziś byla orywajaca, ciekawa, wciągająca. Juz nie moge sie doczekac premiery
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Jeszcze o Natalii Wojciechowskiej, czekając na Święto Wiosny byłem na jej imprezie w sobotę
( wyścigi, helikoptery, rowery, Malysz, Saleta taki festyn, a w nim zawarty Pole Dance Cup
Dzięki temu, że byłem mogę podpisać się pod stwierdzeniem, które , ktoś zawarł w mailu:
Teraz lepiej rozumiem, co znaczy, ze Pole Dance Cup jest dzieckiem Natalii Wojciechowskiej, a tez i ukłonem dla tancerek. Żadna z nich i wszystkie razem nie mogłyby zrobić tego, musi się znaleźć osoba, która uchwyci wszystko w swoje ręce i ma doświadczenie wewnątrz ( sama tańczy, także pole dance ) oraz predyspozycje, intelektualne możliwości i kwalifikacje praktyczne, np. językowe, obycie ogólne i w kontaktach z publicznością.
Pole Dance w Polsce taką osobę znalazł.
Znalazł w osobie Natalii Wojciechowskiej, ona stworzyła Pole Dance Project i Pole Dance Cup, zawody, ktore wygrała profesjonalna tancerka z Węgier po Studium Baletowym, a trzecie miejsce zdobyła rewelacyjna absolwentka warszwskiej OSB Patrycja Tazbir ( występowała w baletkach). Widac było, że dominują elementy akrobatyki, ale przygotowanie baletowe daje wiele takze w tej dyscyplinie.
_________________ Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach