po pierwsze używanie tytułów angielskich w momencie gdy szeroko znany jest polski brzmi trochę pretensjonalnie, a po drugie nie można porównywać estetyki Aronofsky'ego do filmowych tancerzy, owszem mógł Ci nie przypaść do gustu ale to porównanie co jest lepsze co nie jest nie na miejscu, moim zdaniem
Dziękuję za ten zwiastun Kawko:)
Co do posługiwania sie tytułami angielskimi, to przyznam, ze sama to też robię. W rozmowie z nie Polakiem i tak trzeba sie posługiwac tytułami angielskimi, więc jakoś wchodzą w krew. a dwa, ze dziś wtrącanie zwrotów po angielsku w polskim zdaniu mniej razi niz kilkadziesiąt lat temu (choc nauczyciele uczą jeszcze w szkołach wg tego, co było jak sami konczyli studia ech ...- to tak na marginesie). Prof Miodek kiedys mówił, że teraz idzie w tym kierunku, zeby była większa tego dopuszczalnosc; zreszta jest to chyba bardziej zaakceptowanie rzeczywistości niz wymysł...
Generalnie bym sie jakoś strasznie nie oburzała też na to, ze Kawka napisała "film o tańcu" - jako tancerka zdaje sobie ona z pewnoscią z tego sprawę i sadzę, ze to był jakiś skrót myślowy...więc bym nie dręczyła jej tym.
ze dziś wtrącanie zwrotów po angielsku w polskim zdaniu mniej razi niz kilkadziesiąt lat temu (choc nauczyciele uczą jeszcze w szkołach wg tego, co było jak sami konczyli studia ech ...- to tak na marginesie)
wiem, że to oftop, ale nie mogę się powstrzymać.
Czy uważasz, sagittare, że używanie angielskich zwrotów powinno być dopuszczone jako poprawne i nauczyciele nie powinni zmuszać uczniów do posługiwania się poprawną, czystą polszczyzną?
Tak zrozumiałam te Twoje słowa, które zacytowałam.
_________________ Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieli co z tobą zrobić - św. Augustyn
Nie Lienko:) Uwazam tylko, ze posługiwanie sie na forum angielskim tytułem filmu jest w porządku. W pracy magisterskiej czy na maturze nie ale na forum tak- zwłaszcza, jesli chodzi o tytuł filmu, ponieważ często zdarza się dziś, ze sie rozmawia o filmach z cudzoziemcami i czasem ma sie w głowie tylko angielski tytuł. Wówczas nie widze potrzeby, zeby szukac polskiego tłumaczenia. Ja np sporo rozmawiam z osobami ze Wschodu i jakoś mi tak weszło w krew angielskie określanie filmów, ze nawet nie pamietam polskich tytułów. Tym bardziej, ze jak oglądam w Internecie to zawsze też angielską wersję zazwyczaj, więc czasem nie kojarzę na szybko polskiego tytułu.
A co do nauczycieli, to taka luźna refleksja, bo w obliczu tego na co pozwala prof. Miodek mam czasem wrażenie, ze poloniści ze szkól tkwią na poziomie tego, co obowiązywało kilkadziesiąt lat temu, gdy wszelkie makaronizmy były absolutnie niedopuszczalne i wtrącanie słów angielskich było prostactwem a kazde nazwisko czy termin musial byc przetłumaczony na polski.
Na wstępie chciałam oznajmić, że skorygowałam post, aby nie raził po oczach użytkowników;).
Tytuł angielski jest oryginalny i zwyczajnie wszedł mi w krew, ogólnie nie uważam tego za zbrodnię;). "O tańcu" - rzuciłam tylko taką subiektywną i spontaniczną myśl, ale faktycznie można to źle odebrać.
Zakończmy już te rozważania i cieszmy się zwiastunem;).
_________________ Dokąd idziesz córko zła?
Do kabaretu matko ma!
Ostatnio zmieniony przez Kawka Pią Lut 04, 2011 9:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
wiem, że off ale się wypowiem, po pierwsze nic mnie nie razi i nic mnie nie oburza, sama wielokrotnie znam nazwy angielskie a no np nie pamiętam polskich ale jesteśmy na forum polskim i jeśli pojawi się tu więcej obcokrajowców to możemy w ogóle przejść na język angielski, ja się bardzo cieszę, że forumowicze znają język angielski i się biegle nim posługują ale skoro takie tytuły jak Swan Lake czy Black Swan znane są dość powszechnie po polsku to po prostu ja osobiście wole by były po polsku.
Podsumowując albo rozmawiamy po polsku albo po angielski, wszelkie wtrącenia obcojęzyczne modne były w baroku, teraz brzmią pretensjonalnie, to jest moje zdanie, a wy możecie się z nim nie zgadzać, i tyle
Nathaliye- z tego, co widzę sama piszesz bardzo ładną polszczyzną i z tej perspektywy rozumiem cie, że skoro sama posługujesz się nienagannym językiem, to drażnią Cie takie pisania. Ja jednak -jesli pozwolisz troszkę się z Toba nie zgodze - uważam, ze nie ma nic złego w używaniu tytułów angielskich. Nie tak dawno jedna osoba zwróciła mi uwagę, że pisze Swan lake zamiast Jezioro. Mnie nie razi to, bo skoro np ogladam w miesiącu ileś tam razy balet, na którego okładce czy w tytule na youtube jest CINDERELLA , a potem idę kupic bilet w kasie TW na balet Cinderella, a potem idę na balet do Łodzi i na bilecie mam napisane Cinderella i ani pół słowa Kopciuszek, to szczerze mówiąc nigdy nie myślę o tym balecie jako o Kopciuszku tylko o Cinderelli.
Jeszcze kilkanaście lat temu, jakbym powiedziała, ze idę na Cinderellę do Łodzi, to by było odebrane jako chwalenie sie prostacze, że znam angielski ale teraz czy ja wiem czy to ma taki wywięk? Kiedyś nie funkcjonawały niemal żadne angielskie wyrazy bez tłumaczeń, ba nawet nazwiska angielskie nie funkcjonowały, bo były ściśle przestrzegane zasady transkrypcji, opisane w każdym słowniku. Teraz jednak te zasady wprowadzania angielskich zwrotów do polskiego sie zliberalizowały. Tym samym śmiem twierdzic, ze o ile na maturze Cinderella bym moze nie napisała (cho z drugiej strony, skoro w repertuarze tak jest to moze tak powinno byc???) to na forum mnie to nie razi i sama tak piszę. nie jest to może poprawne w 100% ale naturalne i na użytek forum bym to osobiście w pełni tolerowała.
No ale rozumiem też Nat Twoje argumenty i odnajduję w nich sporo racji. W sumie jeżeli więcej osób sie zbierze, które myśla tak jak Ty, to obiecuję nie posługiwac sie blizsza mi Cinderellą tylko Kopciuszkiem
(swoją drogą to moznaby z tego zrobis inny temat w Pogadalii i dołączyc ankietę, bo bardzoc iekawa jestem , jakie macie zdanie. Byc moze w ten sposob udaloby sie tez wypracowac wspolne stanowisko )
czasem tytuly filmow sa tak 'tlumaczone' ze lepiej poslugiwac sie nazwa oryginalna... chocby 'dirty dancing-wirujacy seks' ktore to przeszlo juz do kanonu obok wielu innych wcale nie gorszych, ale jakos teraz pamietam tylko tego klasyka...
dokładnie
a najśmieszniej jest , jak się próbuje potem cudzoziemcowi przetłumaczyc jakis wirujący seks czy cos w tym stylu, kiedy polska nazwa tylko utkwila człowiekowi w pamięci
Ja uwielbiam Gwiezdne Wojny ale film, który mnie wzruszył to Godziny. Bardzo polecam. Nieziemska muzyka wspaniali aktorzy. Oglądałam też Plac Waszyngtona to taki dobry dla romantyków
Ta choreografia nosi tytuł Le Jeune Homme et la Mort. Jest wydane na płycie DVD i dostępne online nagranie w obsadzie Nicolad Le Riche i Marie Gillot.
A ten fragment, który zamieściłaś to pierwsze sekundy i minuty filmu Białe Noce, który mi osobiście średnio się podoba, mimo całej mojej sympatii do Baryshnikova.
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sro Paź 05, 2011 2:53 pm
Przed chwilą obejrzałam film "Sala samobójców".
Szczerze powiem, że dobre kilka minut siedziałam jak wryta i nie mogłam uwierzyć, że ta cała historia tak się zakończyła... Do teraz jestem oszołomiona. BTW coś dla fanów baletu, jest tam jedna postać, Weronika, baletnica, córka jakiegoś urzędnika ministerialnego, który jest przyjacielem rodziców głównego bohatera.
Uważam, że każdy powinien obejrzeć ten film, choć mojego kolegę z klasy tak zbulwersował, że wyszedł w połowie filmu mówiąc, że nie zniesie widoku "emola".
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Nie Paź 09, 2011 9:33 pm
W mojej opinii ten film pokazuje całą okropność depresji i samobójstwa. Z autopsji wiem, że cała choroba wygląda tak, jak na filmie. Dlatego uznaję go za wartego obejrzenia. Niestety oglądałam go z klasą, większość zachowała OGROMNY dystans do filmu, uznając go po prostu za dobry żart. Mnie do śmiechu wcale nie było. Wyszłam z niego z łzami w oczach.
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Związek z tańcem: uczeń/tancerz
Wiek: 28 Posty: 346 Skąd: Jarosław
Wysłany: Nie Paź 16, 2011 12:27 am
Ja mam ostatnio totalną fazę na Czarnego Łabędzia i na wszystkie ekranizacje powieści N.Sparksa... ogólnie to uwielbiam filmy kostiumowe... Ach...ta Maria Antonina z K.Dunst...
po co Ci ściągac? wszedzie jest pełno do obejrzenia on line. wpisz black swan on line to wyskoczy Ci w 10 portalach do woboru: wersja z lektorem, z napisami albo tylko po angielksu.
Jestem pod wrażeniem francuskiego filmu "CHANEL I STRAWIŃSKI", który właśnie obejrzałam na portalu KinoLand.pl
- mniej znana karta z życia wielkiego kompozytora:
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 113 Posty: 21 Skąd: ze Śląska
Wysłany: Pon Cze 11, 2012 7:02 pm
nie wiem, czy wątek umarł, czy dogorywa, ale mam ochotę dopisać jeszcze coś do niego. obejrzałam ostatnio kilka (moim zdaniem) dobrych filmów, m.in.: "Spadkobierców", którego, ze względu na George'a, długo wzbraniałam się obejrzeć i cieszę się, że wreszcie to zrobiłam, bo postać przez niego grana bardzo mi się podobała. marzy mi się nawet tak dojrzale postępujący mężczyzna .
Poruszył mnie też ostatnio bardzo film pt.: "Notatki o skandalu" - lubię oglądać, jak ludzie radzą sobie z wyborami w extremalnie trudnych warunkach, a zasadzie - w zwykłych ludzkich sytuacjach. jestem zafascynowana tym, że nie uciekają, ale próbują odnaleźć drogę do siebie, do życia!
Ogromnie podobał mi się francuski film: "Nietykalni"! oraz norweska "Wyspa skazańców"!
Związek z tańcem: uczennica OSB
Wiek: 25 Posty: 44 Skąd: Wa-wa
Wysłany: Sro Sie 22, 2012 7:01 pm
Ja dziś obejrzałam film pt. "Mój tata Barysznikow" . Według mnie przyjemny, ale jakoś również nie zachwyca. Jeśli porównywać by go do filmu "Billy Elliot" to jest dosyć duża różnica i Billy tu wygrywa. Ale chciałabym też poznać wasze zdanie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach