www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Tancerze i spektakle Opery Paryskiej
Autor Wiadomość
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 1:56 pm   Tancerze i spektakle Opery Paryskiej

Uznałam, że bardzo brakuje mi takiego tematu, dlatego zakładam - chociaż to prawda, że tancerze Opery Paryskiej są na naszym forum zdecydowanie mniej popularni, niż ogółem - Rosjanie, zarówno z Maryjskiego, jak i Bolszoj. Ale chyba nie warto zaniedbywać tego teatru, według mnie Opera Paryska jest obecnie najbardziej nowoczesnym ośrodkiem ze wszystkich prestiżowych zespołów baletowych na świecie - oprócz kontynuowania tradycji nienagannego francuskiego stylu i baletu klasycznego, ma w swoim repertuarze różnorodne i ciekawe choreografie współczesnych twórców z różnych stron świata. Śmiem twierdzić, że obecnie żaden inny zespół nie może zaoferować widzowi na tak wysokim poziomie jednocześnie repertuaru: klasycznego i współczesnego.

A na początek, dobra wiadomość - Stéphane Bullion dwa dni temu został mianowany etoile!

http://www.youtube.com/wa...ature=browsetag
http://www.youtube.com/wa...07zPq-9FEQ&NR=1

A więc jednak, wykrakałam - moje gratulacje ;)
I nie tak dawno przypominałam sobie film Dominique'a Delouche'a "Sergiusz Lifar - Musagetе", gdzie młodziutki Stephane przygotowywał się pod okiem niezwykle surowych nauczycieli do "Le Chevalier et la Damoiselle" Lifara. Miał wtedy tylko 16 lat, był jeszcze w szkole, a ponoć już zwracał na siebie uwagę. Poza tym jego Armand Duval w "Damie kameliowej" - uwielbiam.

Gdyby kogoś interesowało, jak udało mu się zadebiutować w tej roli, cytuję samego Bullion:
It was also Brigitte [mój dopis: Brigitte Lefevre - dyrektor artystyczny tańca w Operze Paryskiej] who brought me to the attention of John Neumeier, suggesting I take over the role of Armand, partnering Agnès Letestu in the filmed version of his Dame aux Camélias, when Hervé Moreau was injured. Of course I was worried as I’d never partnered her before nor interpreted the role, but John put me immediately at ease when we went to work with him in Hamburg. All he said was, “Armand is not a prince”. I never thought I had the profile of a prince as, up until then, I tended to be cast as the “villain” in roles like Rothbart or Hilarion.

A tutaj można poczytać więcej: http://www.culturekiosque...Bullion367.html
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Nie Cze 06, 2010 3:25 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 8:01 pm   

Ja tez się cieszę z nominacji Stephane'a - to jeden z najciekwaszych młodych tancerzy Opery Paryskiej pierwszej lini jego siłą jest osobowość, wrażliwość potrafi być naprawdę róznorodny. O czym można się przekonać na nagraniach ale na zywo robi jeszcze wieksze wrażenie w czym nie mały udział ma jego uroda czasem na scenie jest wręcz "nieznośnie piekny" :)
Choć widziałam kilku Neumeierowskich Armandów jego interpretacja też bardzo, bardzo mi się podoba.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 3:58 pm   

To może Joanno zechcesz zdradzić, w czym na żywo widziałaś Stephane'a? ;) Ja niestety miałam szansę widzieć go tylko na nagraniach ("Proust, czyli bicie serca", "Dama kameliowa", "Siddharta", "MC 14/22", "To jest moje ciało" i jeszcze "W nocy" w II pas de deux), więc jestem bardzo ciekawa wrażeń ze spektaklu na żywo. Co do tego, że na scenie bywa "nieznośnie piękny" muszę się zgodzić - zazwyczaj nie przywiązuję dużej wagi do powierzchowności tancerzy, ale u niego to bardzo duży atut. Może to nie tej klasy tancerz co Laurent Hilaire (on też należy u mnie do tych wyjątków, tancerzy, którzy oprócz swojej niezwykłej osobowości przyciągają uwagę bardzo mocno urodą - szczególnie w "Le parc") , czy Legris, ale tak samo ma w sobie coś nieprzeciętnego. Mam wrażenie, że szczególnie technicznie, jeśli chodzi o różnego rodzaju popisowe elementy nie czuje się w nich najlepiej, ale w końcu nie to jest przecież najważniejsze.

Zmieniałam nazwę tematu na bardziej "uniwersalną" - jeśli zechcesz Joanno kiedyś podzielić się wrażeniami po kolejnej wyprawie do Paryża, kolejnym obejrzanym tam spektaklu ;) to wiedz, że będę czytać z dużą uwagą - mam nadzieję we wrześniu wybrać się na jakąś baletową wycieczkę, Paryż znajduje się w sferze planów (może lepiej powiedzieć: marzeń), dlatego wszystkie opinie, wskazówki byłyby mi bardzo pomocne. I pewnie widziałaś już najnowszą produkcję Preljocaja? Jeśli tak, to jak wrażenia? Nikt tutaj na forum jeszcze o "Siddhartrze" nie pisał, a na mnie to przedstawienie duchowej wędrówki młodego człowieka (bo przecież niekoniecznie o Buddę tu chodzi) zrobiło dość duże wrażenie, chciałabym poznać inne punkty widzenia.

I - wybaczysz to wścibstwo (pewnie bierze się z powodu braku rozmówców na te tematy), czy ulubiony Armand pochodzi też z Paryża, czy z jakiegoś innego zespołu?
Ja jak zwykle nie mam żadnego porównania (no dobrze, jeszcze oprócz tego nagrania z Haydee i Liską, które nie przemawia do mnie jednak tak mocno jak to z Opery Paryskiej). Tak się dopytuję, ponieważ czytałam kiedyś, że wolałabyś nagranie z Paryża z Legris i Dupond. Zastanawiałam się, czy to przez większą sympatię do tych artystów, czy po prostu widziałaś z nimi spektakl i ich wykonanie bardziej przypadło Ci do gustu? ;) Chociaż lubię jedną parę i drugą (z Legris i Dupond widziałam tylko dwa pas de deux z "Damy kameliowej"), to jednak cieszę się, że wyszło dvd z Letestu i Bullion. Skontrastowanie dojrzałości Agnes z jego młodzieńczą świeżością wydało mi się naprawdę ciekawe i odpowiednie w tym właśnie balecie.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Pon Cze 07, 2010 3:30 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 12:34 pm   

niestety nic nie moge napisać dłuższego bo wszysko mi wcina juz dwa razy próbowałm, nie wiem czy zmieniły się ustawienia. Chyba że będę dopisywąć na raty :wink:

Laurent to numer jeden w kategorii nieznośnie pięknych, o jego urodzie można napisać dysertacje naukową via malarstwo europejskie :wink: :lol: (A Park to już apogeum dlatego za często nie mogę oglądać)

Manuel Legris to jeszcze inna, oddzielna historia ...... niestety tacy tancerze zdarzają się raz na 30 lat

co do Bulliona to widziałm go w III symfoni Mahlera chor. Neumeiera i Domu Bernardy Matsa Eka gdzie występował również Legris - a więc za jednym zamachem moc wrażeń. Może Stephane faktycznie nie jest absolutnie maksymalnym technikiem ale potrafi znakomicie odnajdywać sie w różnych stylach i konwencjach, łączy delikatność i siłę, wcielając się w jakąś postać nie musi się tak zagrywać aby w pełni wyrazic emocje i charakter swego bohatera.

Dama świetnie ilustruje jego potencjał z Agnes stworzyli wspaniały duet i idealnie pasują do tych ról. Jego Armand jest cudownie zapamiętały i taki seriozny w tym pięknym afekcie pierwszego pas de deux. Dlaczego chciałam Manuela i Aurelie bo uwielbiam ich razem, ich interakcje energie, chemię i sposób w jaki się dopełniają

Jaki jest mój ulubiony Armand - przede wszystkim Neumeier stworzył wspaniałą rolę mężczyzny kochającego miłościa pierwszą i najważniejszą. Z tancerzy których oglądałam kazdy wniósł coś swojego, wyjątkowego. Inny był Legris - pal licho, że wiek się nie zgadza ale Manu wybacze wszystko. :wink: Bardzo podobał mi się Benjamin Pech i Jiri Bubenicek. Ale gdybym miała któregoś wyróznić i stworzyć taką skalę tej roli to Manuel był najbardziej dojrzale przejmujący, a Bullion najbardziej młodzieńczo żarliwy.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ika 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń
Wiek: 31
Posty: 13
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 1:47 pm   

mój ulubiony tancerz Opery Paryskiej... serdecznie polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=mBirmGosMQw
 
 
     
Ika 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń
Wiek: 31
Posty: 13
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 1:48 pm   

ooo niezauwazylam ,ze ktos wczesniej juz o nim wspomniał :) w kazdym razie milego ogladania:)
 
 
     
Ika 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń
Wiek: 31
Posty: 13
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 1:54 pm   

http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 2:08 pm   

Co do Legris to niestety nigdy na żywo go już nie zobaczę.. zostają, na szczęście, nagrania. Jeśli chodzi o jego duety z Aurelie to zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiam genialną "Sylwię". To jest po prostu ich balet, są w tym przez nikogo innego nie do zastąpienia. Manuel w innych duetach; ostatnio podziwiam go w "Romeo
i Julii" oraz jego partnerkę - Monique Loudieres. Mam wrażenie, że jest mniej popularna, niż inne "starsze" tancerki Opery, np. Isabelle Guerin, a po "wgryzieniu" się
w choreografię Nuriejewa i cały spektakl myślę, że jest po prostu genialna w roli Julii. Wielka szkoda, że nie ma z nią innych nagrań, tylko dokumenty. Do tej pory moją ulubienicą była Alessandra, ale teraz, po przemyśleniu, zarówno choreografia Nuriejewa wydaje mi się bardziej dojrzała, niż McMillana, jak i interpretacja Loudieres.
Na początku miałam wrażenie, że Nuriejew ze wszystkiego sobie kpi - w pewnym momencie, że nawet ze śmierci. Konflikt między zwaśnionymi rodzinami wydawał mi się czasem tak groteskowy, że aż śmieszny. Ale chyba właśnie o to chodziło - wszyscy w tej swojej zawziętości mieli być śmieszni, mali, głupi. I co jeszcze mi się podoba; że w tej choreografii-opowieści nie ma żadnych uproszczeń. Jest i Parys w grobowcu kochanków, a później jego trup, dlatego znowu to coś więcej, niż tylko historia miłości
i tragedii zakochanych, tragedia tutaj ma o wiele większy wymiar, niż u McMcMillana. Tak czy inaczej Legris jako Romeo jest nadzwyczajny, właśnie ta interakcja, jaka była widoczna między nim a Loudieres jest naprawdę piorunująca. Nigdy nie zapomnę sceny po śmierci Tybalta, kiedy Julia pojawia się, żeby płakać nad jego ciałem, a później dostrzega zabójcę - Romea. Na początku to wszystko wydawało mi się zbyt monumentalne, ale teraz rozumiem, że to nie jest przerost formy nad treścią, przeciwnie ;) To na razie tyle tytułem moich zachwytów nad artystami Opery, tymi obecnymi i z dawniejszych czasów.. teraz marzę o tym, żeby na mezzo raczyli kiedyś wyemitować starsze nagrania, z lat 80, 90. Przecież tyle tego jest, "Giselle" z Noellą Pontois, "Rajmonda" z nią i Nuriejewem i tyle innych, a wszystko pewnie marnieje w archiwach przykryte grubą warstwą kurzu..

PS. Właśnie, ostatnie pas de deux z "Sylwii". Jeśli ogląda się po raz pierwszy, spokojnie można je nazwać "wyciskaczem łez" (może wydaje się, że przesadzam, ale mniej więcej taka właśnie była moja reakcja ;) ) Ale oglądanie akurat tego pas de deux na youtube w takiej jakości to już chyba trochę "zbrodnia" :wink:
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Pon Cze 07, 2010 3:37 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ika 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń
Wiek: 31
Posty: 13
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 2:21 pm   

zdecydowanie zgadzam się z Twoją opinią....najbardziej w całym genialnym obrazie Sylwii podobała mi się właśnie postać Amintasa,w ktora wcielił się właśnie sam Lergis.
jestem oczarowana .pozdrawiam :)
 
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 2:37 pm   

Ewa J. napisał/a:
PS. Właśnie, ostatnie pas de deux z "Sylwii". Jeśli ogląda się po raz pierwszy, spokojnie można je nazwać "wyciskaczem łez" (może wydaje się, że przesadzam, ale mniej więcej taka właśnie była moja reakcja ;)


dokładnie to jest baletowa "Casablanca" :wink: (a wcześniej można i znaleźć nawet pewne aluzje do "Snu nocy letniej ")

Do wersji Nurejewa faktycznie trzeba się przekonać w czym na pewno pomagają krecje Monique i Manuela. Przez lata stanowili wspaniałą sceniczną parę Manuel zawsze podkreslał że to jego ukochana partnerka ... no i oczywiście druga ukochana to Aurelie. Myślę że gdyby kariera tancerzy była z gumy to trzecią ukochana mogła by byc Dorothee Gilbert

z Monique Loudieres pare nagrań by sie jeszcze znalazło ale w tamtych czasach wiele z nich nie wydawano nawet VHS.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 09, 2010 12:50 pm   

Tym bardziej szkoda, że jest z nimi tylko jedno oficjalne nagranie... ostatnio jestem bardzo przywiązana do Loudieres, więc tym boleśniej odczuwam brak spektakli z nią, a nie mogę w końcu bez przerwy oglądać "Romea..". Tutaj jest fantastyczne pas de deux z "Don Kichota" w wykonaniu tej pary: http://www.youtube.com/watch?v=rldWXFcpQ9I
Szczerze mówiąc zdecydowanie wolałabym obejrzeć ten spektakl właśnie w ich interpretacji, czyli Aurelie zamieniłabym na Monique ;) Nie wiedziałam też, że jest jego "ukochaną" partnerką, dlatego wielkie dzięki za informacje, takie ciekawostki zawsze są bardzo interesujące :) Co prawda zauważyłam, że mówi o niej bardzo pozytywnie w tym filmie: http://www.youtube.com/watch?v=E_oMSgmNz7I - ale niestety mało rozumiem.

I rzeczywiście, na pewno jest jeszcze "Pietruszka" z nagrania VHS "Paryż tańczy Diagilewa" (występuje tam też Aurelie Dupont, po dokładnym wpatrzeniu się można ją zobaczyć w I obrazie) i "Kopciuszek" z Guillem, gdzie Loudieres z Guerin tańczą w rolach złych sióstr.. ale to przecież bardzo mało.
Jeszcze a propos nagrań - wczoraj na youtube pojawiły się fragmenty "Giselle" z Legris i Cojocaru zarejestrowane na Światowym Festiwalu Baletu w Tokio w 2006:
http://www.youtube.com/wa...eos=_nsZC9mShgI
http://www.youtube.com/wa...feature=channel

Co prawda już dawniej było pas de deux z II aktu, ale dopiero teraz się dowiedziałam, że tą "Giselle" można było obejrzeć tylko w japońskiej telewizji. Szkoda, bo chociaż "Giselle" z Royal Ballet nie lubię, to tutaj Cojocaru z doskonałym partnerem wypada zupełnie inaczej. Poza tym zawsze zastanawiało mnie to, że w Japonii mają więcej nagrań, niż my, z różnymi europejskimi "gwiazdami" (głównie rosyjskimi). Nie mam pojęcia, czemu tak się dzieje? Co prawda zazwyczaj są to jakieś Don Kichoty
z Zakharovą itp., ale jak widać prawdziwe perełki też się trafiają. I tylko później spróbuj do tego człowieku dotrzeć.. Poza tym przepiękne są fragmenty paryskiej "Giselle"
z tym samym duetem, szczególnie II akt:
http://v.youku.com/v_show/id_XMTExMTc5MzI4.html
http://v.youku.com/v_show/id_XMTExMTc5MzY4.html

I tutaj znowu mam powód do złości, bo zamiast "Giselle" z Pujol i Le Riche, którzy według mnie się zupełnie nie sprawdzili, mogli wydać z Legris i jakąś inną tancerką Opery, chociaż trudno mi teraz wskazać, która byłaby odpowiednia. A właśnie brak mi nagrań z Manuelem w bardziej tradycyjnych, klasycznych rolach amantów,
w których przecież też świetnie się sprawdzał, nawet na tych filmach nie najlepszej jakości widać, że jego Albrecht jest wyjątkowy i nic, tylko na niego patrzeć i patrzeć.

PS. A czy ty Joanno oglądałaś niektóre z tych baletów emitowane w latach 80, 90, czy dostęp do tych wszystkich unikatów był raczej nie do pomyślenia? ;) Dosyć szczegółowa lista tych wszystkich spektakli jest tutaj: http://www.danser-en-fran...heque/video.htm i jak na nią patrzę to już nawet sama nie wiem, czego najbardziej powinnam żałować..

Noella Pontois - Raymonda
Rudolf Noureev - Jean de Brienne
Jean- Guizerix - Abderam
Manuel Legris et Laurent Hilaire - Bernard et Béranger
Monique Loudières – Clémence
Claude de Vulpian - Henriette
Isabelle Guérin et Frédéric Olivieri - les Sarrazins
Françoise Legrée et Patrick Dupond - les Espagnols
Marie-Claude Pietragalla et Fabrice Bourgeois - Czardas
Yvette Chauviré - la Comtesse Doris
Nelly Gorlia - la dame blanche

Chociaż bez wątpienia obsada "Rajmondy" z 1983 mnie.. zabija ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Czw Cze 10, 2010 10:14 pm   

Ewa J. napisał/a:

PS. A czy ty Joanno oglądałaś niektóre z tych baletów emitowane w latach 80, 90, czy dostęp do tych wszystkich unikatów był raczej nie do pomyślenia


Tak kilka oglądałam np wielką szachownicę Patrick Dupond 1985 i wieczór z Arlesienne gdzie Legris jest assoluto. Był też czas że TVP emitowało sporo francuskich programów o tańcu ze stacji La Sept - wreszcie można było się przekonać że oprócz Rosjan, Francuscy tancerze też coś niecoś potrafią :wink:

Jest jeszcze nagranie Loudieres i Patricka Duponda w spektaklu Alvina Aileya
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Pią Cze 11, 2010 10:51 am   

La Sept miala swego czasu swietne filmy i programy edukacyjne. Pamietam chyba 6 odcinkowy serial o historii tanca w XX wieku, powinno to byc obowiazkowe dla tych wszystkich ktorzy zdaja taniec na maturze jak i dla nauczycieli w komisjach.
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Pią Wrz 24, 2010 4:31 pm   

Powracając do „Młodzieńca i śmierci” – właściwie to dzieło kolektywne Petita i Cocteau, ten drugi miał duży wpływ szczególnie na jego wymowę ale też i kształt. Jak pisał to nie balet a „mimo-dram bądź pantomima tak przesadna że staje się tańcem”. Kanwą stał się krótki wiersz Cocteau – młody malarz pełen leku oczekuje kogoś, gdy pojawia się młoda kobieta traktuje go brutalnie, ma nad nim władzę, ale czy on chce się od niej uwolnić czy jednak pragnie by została. Właściwie kim ona jest czy klasyczną femme fatale, która sprowadza na niego nieszczęście czy też dosłownie tytułową śmiercią ?. Przyznam, że ja skłaniam się do tego drugiego wariantu bowiem na moją interpretację tego utworu nakłada się późniejsze dzieło Cocteau, a mianowicie jego film „Orfeusz” z 1950 roku. W tej uwspółcześnionej wersji greckiego mitu, pojawia się również postać tajemniczej, pięknej młodej kobiety zwanej Księżniczką, która fascynuje tytułowego bohatera właściwie jest nią opętany, zapomina o swoje żonie Eurydyce. Jak się okazuje Księżniczka jest Śmiercią i to nie figurą uniwersalnej śmierci, tylko własną śmiercią Orfeusza, przysłaną specjalnie dla niego i po niego, bowiem jak sama mówi śmierci są różne – stare, młode. Zresztą ten motyw powraca w pisarstwie Cocteau – naszej prywatnej śmierci, która towarzyszy nam od urodzenia. A i jeszcze ciekawy szczegół wspólny w Młodzieńcu i Śmierci dziewczyna ma żółtą sukienkę a w Orfeuszu żółte są „rękawiczki niewidki” dzięki którym można bezpiecznie zejść do Hadesu.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Paź 07, 2010 4:01 pm   

Joanna Bednarczyk napisał/a:

Tak zdecydowanie to Herve Moreau miał wystąpić w nagraniu, planowanym na początku lipca 2008 "Dama" była wtedy wystawiana prawie przez cały czerwiec bo oni mają jak pewnie zauważyłaś tzw. system stagione, a nie jak nasz repertuarowy gdzie jakiś tytuł jest prezentowany w różne miesiące. Ta intensywność i kumulacja spektakli w jednym czasie sprawia, że tancerze są na dany tytuł, na stałe sparowani. Agnes i Herve, tańczyli razem "Damę Kameliową" już w 2006, a ponieważ Neumeier chciał koniecznie żeby w nagraniu wystąpiła Agnes – żadna inna tylko ona, także automatycznie Moreau miał być jej partnerem, poza tym jako jeden z młodych etoiles nie miał jeszcze nagrania w głównej roli. Ale podczas jednego z pierwszych występów Damy w 2008 Herve podczas przerwy w trakcie rozgrzewki wpadł na reflektor no i kolano odmówiło posłuszeństwa. Natomiast Stephane tańczył wtedy Damę… w obsadzie z Isabelle Ciaravolą także do roli i tańczenia tego baletu był jak najbardziej przygotowany no tyle, że nie z Agnes – drobny szczegół inna partnerka. :wink: Ale efekt tej nieoczekiwanej zmiany miejsc znamy. Mnie osobiście Stephane niesamowicie wzrusza, „dotyka” swoją interpretacją, to właśnie ta szczególna szczerość i właściwa amplituda emocji, melancholijność połączona z żarliwością (wspaniała mieszanka) szalenie mi się u niego podobają, zresztą nie tylko w Damie Kameliowej, plus rzecz jasna jego możliwości i umiejętności taneczne. Co do większego doświadczenia Moreau w tamtym czasie to w sumie nie było ono aż tak bardzo znaczne oprócz różnicy w rangach. Ale premier danseur to jest jednak już bardzo wysoka pozycja w BOP i tancerze, tancerki tej rangi też tańczą główne role danego tytułu, właśnie tak jak w Damie. Od 2007 Stephane miał na swym koncie sporo ważnych ról. Co nie zmienia faktu, że faktycznie Armand był swoistym przełomem w karierze Bulliona, a właściwie powrotem jego świetnie zapowiadającej się kariery na właściwe tory, zmąconej chorobą, chemioterapią.

A co do nagrania z Manuelem i Aurelie jak wiesz Ewo bardzo chciałam i chciałabym żeby takowe istniało. Są takie pary, o których można powiedzieć, że przeżywają swego rodzaju romans sceniczny no i to się wspaniale ogląda. Jak kiedyś pisałam widziałam Manuela Legrisa w Damie Kameliowej ale z Delphine Moussin bo wtedy Aurelie była w ciąży. Przyznam że początkowo był to lekki zawód choć Moussin to wspaniała, świadoma artystka. Właściwie zawód pomieszany z radością ze względu na Manuela. Tak jak piszesz wbrew pozorom nie zawsze dojrzałym tancerzom udaje się jeszcze zachować ten rodzaj wrażliwości czy świeżości, które pozwalają im kreować przekonująco młodzieńcze postacie, a niewątpliwie Armand do takich należy. Natomiast w przypadku Manuela i Delphine zupełnie nie miało znaczenia, że metrykalnie są dużo starsi niż ich bohaterowie.


Cytuję tutaj cały post Joanny z tematu: Kolekcja Agory "Balet i taniec", bo pomyślałam że lepiej będzie jeśli odpowiem tu, mam nadzieję że tym samym nie wprowadzam zbyt dużego chaosu ;)
Może to trochę temat poboczny, bo związany z prywatnym życiem tancerza, ale zawsze zastanawiało mnie: jak psychiczne Bullion znosił tą ciężką chorobę, jak potem wracał na scenę? Wiem oczywiście o tym, że chorował na raka i że to było dla niego najcięższe doświadczenie, jakie tylko można sobie wyobrazić, ale niestety nie znam szczegółów.. Zazwyczaj oddzielam wyraźnie życie prywatne tancerzy od ich życia zawodowego, nie zajmuję się raczej szukaniem plotek i smaczków o małżeństwie Aurelie Dupont i Jeremie'ego Belingarda itp, ale w przypadku Stephane'a to trochę inna rzecz. Jestem ciekawa, jak to wpłynęło na jego karierę - być może źle szukałam kiedyś informacji na ten temat, a możne po prostu w internecie brak materiałów w języku angielskim, bo z francuskim u mnie już gorzej. Jeśli uznasz Joanno, że ten wątek z życia prywatnego da się podciągnąć do dyskusji tutaj - ze względu na jego niewątpliwe oddziaływanie na życie zawodowe tancerza - to chętnie dowiedziałabym się coś więcej. Nie tylko ze względu na samego Stephane'a , ale też chęć dowiedzenia się jak tancerz prestiżowego teatru na wysokiej pozycji może być kształtowany przez taką skrajnie ekstremalną sytuację życiową. Już wiem jak mogą wyglądać losy tancerzy chorujących psychicznie, ale co w przypadku, gdy zostaje pełna świadomość, a wali się to co jest dla artysty całym życiem - fizyczność, zdrowie. Nie wiem, ale gdybym miała obstawiać na ślepo, to zdaje mi się że ta choroba mogła mieć także częściowy wpływ na ukształtowanie się tej jego specyficznej, dużej wrażliwości i dojrzałości..

A wracając do Manuela i po części Damy: widziałam z nim tylko czarne pas de deux, ale wydaje mi się, że jestem w stanie wyobrazić go sobie w całym spektaklu. Z czasem uświadomiłam sobie, że to co w jego kreacjach podoba mi się najbardziej, to taka ogromna dawka.. człowieczeństwa. Może to niezbyt fortunne określenie, ale nie wiem jak to inaczej nazwać. Nie jest modelowo piękny, przynajmniej jeśli chodzi o powierzchowność (nie mówię tutaj o ciele), jest w każdej z ról niezwykle szczery (co za każdym razem uderza mnie przede wszystkim przy oglądaniu Sylwii) i całkiem oddany postaci, którą kreuje, nigdy nie zauważyłam, żeby tańczył pragnąc przypodobać się publiczności, nawet w baletach zdaje się do tego stworzonych - takich jak Śpiąca królewna, czy Don Kichot. Ale klasykę może lepiej zostawić. Kiedy myślę o roli Armanda to "na zdrowy rozum" i oczywiście zgodnie z założeniami bardziej pasuje do tej roli Bullion - młody, bardzo przystojny, w dodatku idealny interpretator. Ale z drugiej strony, paradoksalnie, to Legris jakoś bardziej wzrusza mnie w czarnym pas de deux, wydaje mi się jeszcze bardziej szczery i prawdziwy. Oglądam wtedy twarz nie tak piękną i w dodatku nie młodzieńca, ale za każdym razem uderza mnie w niej po prostu ludzkość i prawdziwość - wtedy jestem pewna, że Legris to także jeden z najbardziej wytrawnych aktorów, a nawet myślę sobie, że w tym wypadku słowo "aktor" nie jest całkiem trafne..
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Czw Paź 07, 2010 7:20 pm   

Ostatnio ukazało się sporo wywiadów z Bullionem zarówno w internecie i w magazynach tanecznych, kwestia choroby pobrzmiewa w nich, ale ani dziennikarze ani on sam nie rozwodzą się nad tym. Może wynika to z tego, że jak sam mówi jest nieśmiały i skryty. ale lubi opowiadać o swojej pozatanecznej pasji - fotografii. Najbardziej mnie ujęła jego odpowiedź na pytanie: Co najbardziej lubisz w swojej pracy? poranne ćwiczenia i najwspanialsze jest poczucie, że mam siłę na codzienną pracę przy drążku. Przyznam że generalnie z wypowiedzi prasowych i telewizyjnych jawi się jako bardzo sympatyczny i faktycznie skromny i nieśmiały człowiek, który niesamowicie docenia nie tyle splendor tytułu etoile, ale że udało mu się powrócić do tańca.

Co do określenia "człowieczeństwa" – może w języku polskim mamy wrażenie, że to pojęcie naznaczone jest patosem ale w języku francuskim czy włoskim często się go używa i brzmi bardzo a propos, myślę że dla Manuela to piękny komplement. W jego interpretacjach ja najbardziej cenie oczywiście jego czucie ale też myślenie. Są tacy tancerze, których sposób ekspresji określam jako inteligentny. A mówiąc inaczej nie ma w jego emocjonalności sztampy takich „wyświechtanych” min, spojrzeń czy gestów. Manuel potrafi być przejmujący czasem wręcz rozdzierający i trafia w punkt bez fałszywego tonu a jednocześnie „prosty”, naturalny bez sztucznej przesady, emfazy, manieryzmu – zresztą te jakości generalnie cenię u tancerzy francuskich choć oczywiście nie wszyscy potrafią sięgnąć tak głęboko i dotknąć tak mocno jak Manu.

A co do urody to dla mnie jednak jest on również bardzo ciekawym mężczyzną :smile:
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 11, 2010 1:01 pm   

To ciekawe, bo ja też mam zawsze podobne odczucia i często przy ocenie kreacji tancerza, sposobu oddawania przez niego emocji i uczuć, używam tego samego przymiotnika. Bo można, tak jak mówisz, oddać je właśnie inteligentnie, ale można też pójść na łatwiznę i zrobić to w sposób sztampowy. Chociaż tutaj, to oczywiście kwestia nie tylko intelektu jako takiego, danej osoby, ale też kształcenia. Według mnie, gdyby przeprowadzono kiedyś badania na współczynnik inteligencji emocjonalnej wśród tancerzy w różnych znanych teatrach (której stopień nie jest przecież uwarunkowany genetycznie, tak jak IQ, ale nabyty w procesie wychowania, kształcenia) to najwyższe wyniki osiągnęliby właśnie tancerze Opery Paryskiej. To sprawa kształcenia, tego do jakich wartości przykłada się największą wagę. Dlatego z jednej strony Manuel jak najbardziej tak, jako przykład jednostki wybitnej - co do tego nie mam wątpliwości, z drugiej strony mam wrażenie, że w szkole baletowej przy Operze do takiego "inteligentnego" interpretowania ról przygotowuje się wszytkach młodych tancerzy, co jest wynikiem zwracania uwagi nie tylko na fizyczność w tańcu;) No dobrze, przepraszam za to rozwodzenie się, a co do urody Manuela to dla mnie jest również bardzo ciekawym mężczyzną - nie chciałabym, żeby wyglądał inaczej. Przez porównanie ze Stephane'm chciałam raczej podkreślić to, że nie ma takich subtelnych, klasycznych rysów, które najłatwiej uznać za modelowe i doskonałe, ale przecież koniec końców ideał urody (czy to męskiej, czy kobiecej) dla każdego może być inny :) Już nie wspominając o tym, że często nawet nienaganne rysy potrafią sprawić, że ktoś wydaje się prędzej nudny, niż piękny ;)

A tak a propos ja też najbardziej cenię Operę Paryską za te wartości, które wymieniłaś i dlatego na pewno pozostanę jej wierna:)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Wto Paź 12, 2010 5:44 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 12:49 pm   

Ewa J. napisał/a:
A tak a propos ja też najbardziej cenię Operę Paryską za te wartości, które wymieniłaś i dlatego między innymi cenię ją najbardziej ze wszystkich zespołów baletowych:)


No to jest nas dwie :wink:

Plus szeroki zakres repertuaru, choć podobno to ma swoje minusy. Często o tym problemie mówi właśnie Legris, że takie nieustanne przechodzenie z techniki w technikę czy z jednego stylu w drugi jak to ma miejsce w tym maison jest jednak bardzo wymagające dla ciał tancerzy i niestety kontuzjogenne.

Sama byłabym ciekawa wyników tych badań :wink: , masz rację niewątpliwie edukacja ma podstawowe znaczenie – a jakości o jakich pisałam, które nam obu tak pasują, szczególnie odpowiadają mi właśnie w męskim tańcu.

Co do rozwodzenia się o urodzie tancerzy czy tancerek to w sumie nie ma nic w tym złego, abstrahując od prywatnych zauroczeń - na naszym forum i tak trzymamy się w ryzach w porównaniu z tym co czytam gdzieniegdzie, wyznania typu "Stephane kochamy twoje loki" :lol:
ale określona fizyczność i cielesność jest również istotnym znakiem w sztuce wizualnej : malarstwie, kinie, tańcu wpisanym w szeroki kontekst kulturowy - inaczej nie mielibyśmy takie naturanego skojarzenia że np. Bulllion idelnie wpisuje się w ikoniczne wyobrazenie 19 - wiecznego, romantycznego bohatera, co w "Damie" rzecz jasna zostało to odpowiednio podkreślone.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 5:34 pm   

Ojej, przepraszam za to masło maślane, zauważyłam, że odkąd chodzę na studia zaczynam bredzić coraz bardziej - to zdanie, które zacytowałaś z mojego postu jest tego najlepszym przykładem. W tej drugiej części chciałam chyba dodać, że właśnie dlatego pozostanę Operze Paryskiej wierna, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że to z przemęczenia spowodowanego rozpoczęciem studiów - tak to jest kiedy z czteromiesięcznej laby i nic nierobienia trzeba znowu przestawić się na rytm "harówki" ;)

Joanna Bednarczyk napisał/a:

Co do rozwodzenia się o urodzie tancerzy czy tancerek to w sumie nie ma nic w tym złego, abstrahując od prywatnych zauroczeń - na naszym forum i tak trzymamy się w ryzach w porównaniu z tym co czytam gdzieniegdzie, wyznania typu "Stephane kochamy twoje loki" :lol:

Hm, no tak, to pewnie na jakimś francuskim forum? ;) Loki niewątpliwie dodają mu wiele czaru i wdzięku, dzięki nim aura romantycznego kochanka przybiera na sile, ale również jestem za powstrzymywaniem się od tego typu wyznań na forach związanych szerzej z tańcem - chociaż od czasu do czasu to może być jakieś urozmaicenie i atrakcja, byle nie za często. Dobrze, że, jak mówisz, Stephane jest taki skromny, bo jeszcze nieborak stałby się próżny, gdyby zaczął czytać pochwały nie tylko na temat swojego tańca, ale też loków, a może i oczu, ust, nosa itd. - a nie wątpię, że to prawdopodobne - w końcu najbardziej zagorzałe fanki nie powinny pomijać najmniejszych detali:)
Jak będę miała trochę czasu to muszę się zabrać za poczytanie jakichś wywiadów z nim, bo do tej pory miałam większe szczęście trafiać przede wszystkim na różne francuskie teksty, ale tym razem poszukam dokładniej;) I, nadrabiając te zaległości, zajmę się jeszcze bardziej szczegółowym dowiadywaniem co słychać u Manuela, który od tego roku sprawdza się przecież w nowej roli.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 21, 2011 3:01 pm   

Wszystkim wielbicielom tego zespołu polecam bardzo kanał użytkownika cyrcatfran na youtube: http://www.youtube.com/user/cyrcatfran

Śledzę go niemal od początku, od kiedy tylko zamieszczone były pierwsze filmy, ale ostatnio nie nadążam z oglądaniem, bo prawie każdego dnia pojawia się coś nowego; tak czy inaczej to prawdziwy zbiór skarbów dla każdego fana Opery Paryskiej - można tam znaleźć duże fragmenty spektakli z różnych lat, z największymi i najważniejszymi tancerzami Opery.

Miałabym wielką chęć niemal o wszystkim coś napisać, ale po raz kolejny przytłoczona nawałem kolokwiów nie mam zupełnie czasu ;) Więc wspomnę tylko o tym, co mnie ostatnio najbardziej zdziwiło, zaskoczyło, olśniło.

Po pierwsze to zachwyciłam się "Les Mirages" Lifara z Dupont, Legris, Ciaravollą. Chociaż tak naprawdę nowością tutaj był duet Isabelle i Manu, bo taniec Aurelie już kiedyś można było oglądać na youtube (zanim skasowali konto użytkownika SeejayLurtzmann) to mogłam się przekonać jak mniej więcej może wyglądać balet jako całość:
http://www.youtube.com/wa...nel_video_title
http://www.youtube.com/wa...n_order&list=UL

Nie mniej jednak to wciąż tylko fragmenty, ale naprawdę piękne i dla mnie - zupełnie nowe i fascynujące ;)

To teraz o największym zaskoczeniu (pozytywnym). Powiem krótko: Leatita Pujol jako Kitri w "Don Kichocie". Leatitię w całości widziałam do tej pory tylko w "Giselle". Mogę dodać, że od tego czasu straciłam do niej resztki sympatii, tak bardzo mi się w tym balecie nie podobała i zniechęciła mnie do siebie zupełnie, nigdy też nie mogłam do końca zrozumieć, czemu w ogóle została etoile. I chyba ostatnią rolą, w jakiej mogłabym sobie ją wyobrazić była właśnie partia Kitri. Tymczasem obejrzałam ją właśnie przed chwilą w "Don Kichocie" i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona - to dla mnie najlepsza Kitri z Opery, jaką dotychczas widziałam! A na porównanie mam Dupont, Loudieres, Ould-Braham i od wczoraj Gillot (te dwie ostatnie po dużych fragmentach spektaklu, ale jednak dających niemal całościowy obraz ich interpretacji).
Tajemnica jej powodzenia? Chyba jej największy atut, jaki ma do dyspozycji, czyli naturalność. Poza tym elegancja i wdzięk, bo żeby była wirtuozką i techniczką tego o niej chyba nigdy nie można było powiedzieć ;) Bardzo ładnie partnerował jej Benjamin Pech i chociaż on też nie jest jakimś fajerwerkiem jeśli chodzi o całokształt jego scenicznej prezencji to razem tworzyli bardzo zgraną, dobrze dopasowaną parę. Poza tym podobał mi się w wariacjach, szczególnie w I akcie i w duecie z 2 tancerkami, widać, że potrafi czasem ujawnić w swoim tańcu jakąś dużą spontaniczność i niewymuszoność, co jest jak najbardziej na plus i co korespondowało z interpretacją jego partnerki. Więcej nic nie mogę dodać, w całości widziałam go wcześniej tylko w "Romeo i Julii" z Elizabeth Maurin dlatego ten tancerz nadal jest dla mnie w jakiś sposób zagadką - po prostu zbyt dobrze go nie znam.

Wracając do Pujol - wszędzie mi się podobała, w I, II i III akcie. Nie spodziewałam się, że potrafi wykazać taką energię w tańcu, myślałam, że jako tancerka jest zdecydowanie bardziej flegmatyczna i.. po prostu nudna. Dlatego bardzo się cieszę, że mogłam na nią spojrzeć teraz z innej strony.. sprawdziła się jako temperamentna i pełna wdzięku trzpiotka, jako elegancka Dulcynea (bardzo piękna i bardzo naturalna) i na koniec jak dumna, weselna Kitri, ale - znowu bardzo naturalna, dlatego nawet to, że w Grand pas nie olśniewała techniką, kiedy tancerki zazwyczaj z dumą prezentują swoje aplomb, zupełnie mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Słowem - piękna i godna polecenia interpretacja :)

http://www.youtube.com/wa...n_order&list=UL - pierwszy akt
http://www.youtube.com/wa...n_order&list=UL - drugi akt
(Isabelle Ciaravola jako Królowa i Myriam Ould-Braham jako Amorek)
http://www.youtube.com/wa...n_order&list=UL - Grand pas
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Wto Mar 22, 2011 4:04 pm   

Benjamin Pech jest tancerzem, który chyba najlepiej prezentuje się w choreografiach współczesnych. Choć jak piszesz może bez fajerwerków ale wypada w Don Kichocie bardzo przyzwoicie, co prawda nie jestem pasjonatką akurat tego tytułu jako wersji klasycznych podobnie jak Korsarza, Sylwii , Córki faraona więc tez nie mam jakiś swoich preferencji wykonawczych. Pecha widziałam na żywo w trzech choreografiach i najbardziej mi się podobał w Genus Mcgregora. Zresztą ma on i współczesną urodę i wrażliwość, która pasuje to tego typu estetyki. Odebrałam go pozytywnie również w „Damie”ale może też dlatego ,że tańczył z Eleonorą Abbagnato, którą bardzo lubię i tworzyli zgrany duet. Choc nie był to Armand tej klasy co Bubenicka, Legis czy Bulliona. Bardzo podoba mi się w nagraniu „In the night” Robbinsa w pas de deux z Ostą. Odnośnie Pujol to faktyczne też nie wzbudza we mnie zbyt wielkich emocji, ale może dlatego, że za mało się ja ogląda w różnych kreacjach. Ale w Giselle zdecydowanie mnie nie porywa.

Oczywiście pojęcia typu bardzo przyzwoity odnoszę do wysokiego standardu jaki zazwyczaj stawia się tancerzom z tak prestiżowych zespołów , porównując ich do wybitnych indywidualności typu Legris, Le Riche, Hilaire, Platel, Guerin, Letestu, Dupont w tym sensie Pech podobnie jak Paquette i Belingard z kobiet Pujol i Cozette nie mają dla mnie w stosunku do pozycji jaką zajmują prawdziwej qualite de etoile – ale oczywiście daj Boże oglądać tancerzy na takim poziomie na co dzień w Polsce i nie tylko. :wink:
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Nagash 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 46
Posty: 131
Skąd: Shaolin Temple
Wysłany: Wto Lip 26, 2011 7:51 pm   

Że się tak zapytam - czy Laetitia Pujol to nie ma założonego tematu czy ja znowu jak zwykle nie mogę znaleźć? :wink:

a swoją drogą fantastyczna muzyka

http://www.youtube.com/wa...feature=related
_________________
Pieniądze to nie wszystko... liczą się jeszcze obrazy, nieruchomości i diamenty.
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lip 27, 2011 10:03 pm   

O ile się nie mylę, to tematu nie ma, więc jeżeli masz coś do napisania, to śmiało zakładaj nowy (najwyżej się scali ;)) .

Wzmiankowo była o tym mowa tutaj:

http://www.balet.pl/forum...=laetitia+pujol
+ w Yczy x
 
     
Nagash 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 46
Posty: 131
Skąd: Shaolin Temple
Wysłany: Sob Lip 30, 2011 10:23 pm   

No to trudne będzie bo to ja właśnie sie chciałem o niej dowiedzieć czegoś więcej niz te strzępki informacji co można znaleźć :D :P (a strasznie biedne to info w internecie o niej)
_________________
Pieniądze to nie wszystko... liczą się jeszcze obrazy, nieruchomości i diamenty.
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Lip 31, 2011 10:55 am   

A to widziałeś?? :)
Cinderella:
http://balletoman.com/201...lla-nureev.html

Giselle:
http://balletoman.com/201...iche-pujol.html

Gala:
http://balletoman.com/201...allet-gala.html
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 13