Tak Joanno - tancerce płacimy za to że ma ładnie wyglądać i ładnie tańczyć. (Niekiedy nawet wciśniemy banknot za podwiązkę ...)
Ale nie zastanawiamy się nad wydanymi pieniędzmi gdy widzimy coś co powoduje, że dusza w nas wibruje.
I to jest właśnie sztuka.
To zdanie również mi się podoba
A właściwie czemu ja się tak torchę 'bronię' przed takimi górnolotnymi stwierdzeniami, że tancerka boska, wzrusza, itp.? Mianowicie dlatego, że nikt nie tworzy Sztuki 24/7, nie da się za każdym razem wywołać Katharsis u widza, każdego spektaklu, i podczas każdej pracy. A jeść chleb przecież za coś trzeba!! Gdyby płacić tylko za to, ile w teatrze było wzruszeń, to artyści by chyba jednak z głodu poumierali (a ile razy jest tak, że wprost się mówi 'nie podobało mi się to', 'nie dotyka mnie to, itp'. Poza tym tak też jest z chałturami - nie wnoszą one nic do Sztuki, ale też i coś trzeba umieć, żeby się nimi zajmować, w końcu - no właśnie - za coś się te pieniądze dostaje.
To właśnie tak lekko, jakby powiedział Father - sprowadzjąc na ziemię
Ale generalnie Torin - bardzo się zgadzam z tym co piszesz, bardzo podoba mi się Twoje podsumowanie tematu. Też uchwyciłeś to, co wydaje mi się ważne w Sztuce, bez odmawiania wartości warsztatu, itp., czyli tego co codzienne, powszechne w życiu, bo właśnie, 'owe' wzruszenia, dodam, nie dzieją się na co dzień, a pracować nad sobą trzeba codziennie. Nie zapominajcie o tym, drodzy Panowie Wy idziecie do teatru co jakiś czas, a spektakl to czas taki trochę specjalny, 'świąteczny', dla artystów również. A na co dzień nikt przecież nie staje do drążką czy na środek, emanując swoim genialnym talentem aktorskim, tylko spokojnie ćwiczy, właśnie takie techniczne 'niby' detale. Na tym polega codzienna praca, granie przed publicznością to tylko jej jakiś procent - chociaż najważniejszy, taki 'sprawdzian' czy poza sceną dobrze się pracowało Bo jak pisze Torin - dla widza nie mają znaczenia właśnie te codzienne plie przy drążku, tylko co widzi teraz.
jaromir napisał/a:
Jestem przekonany, ze jest jeszcze to COŚ, o czym wspominamy, i dzieki czemu wprowadzamy sie w stan nirwany, ten ruch, ktory zauwazylem np , raz u skoczkini do wody na zawodach, a raz u sekretarki-asystentki w dawnej mojej pracy - obie, gdyby przeszly szkole i wyladowaly na scenie - bylyby doskonale, byc moze boskie, miały COŚ w swoim ruchu z natury, genetycznie , i ta estetyka jest niesamowicie wazna, jesli chodzi o mężczyzn jest podobnie, stąd jakby więcej wśród predystynowanych do perfekcyjnego piękna jest zorientowanych inaczej.
Jest ok.
No ale właśnie poruszasz - może marginalnie, ale jednak - też ciekawą kwestię. Czesto mnie zastanawia, jak własnie osoby z pozycji widza, naprawdę bardzo emocjonalnie - wręcz filozoficzny;) duchowo;) czasem interpretują to, co widzą na scenie:)
Ja przypomnę tutaj to, co się mówi o teatrze - jest artysta (wykonawca), i jest widz. Teatr to jest to, co się dzieje pomiędzy nimi. Ta przestrzeń interakcji. Nie sam wykonawca, który też jest takim samym jak widz człowiekiem, tylko to, co się dzieje wtedy, kiedy jedna osoba pokazuje, a druga to ogląda.
Z mojej perspektywy to naprawdę jest bardziej 'codzienne' to, co mówisz. Nie znaczy to że prostsze. Ale np. w szkołach aktorskich uczą, jak stanąć na scenie, aby stworzyć napięcie, tak samo w tańcu w którymś momencie pracujesz nad tym jak tańczyć, aby jednocześnie tym ruchem nie tylko go gimnastycznie wykonać, a przekazać coś, tak jak my na co dzień mówimy słowami, tak czasami (tak średnio połowę czasu? ) ruchem.
Ano właśnie - owo 'coś' mają ludzie różnych profesji, jak widać, tyle że w tych scenicznych to się ceni bardziej (dosłownie).
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Dziękuję, miło mi
Ale przyznam,że nie mam pojęcia czym;) heh... naprawdę. Nie napisałam nic takiego pecjalnego raczej, a i o godz. 8 rano różne myśli wypływają z człowieka, podobnie o 12 wieczorem;), więc ciekawa jestem, co dokładnie tak trafiło w punkt?
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
A właściwie czemu ja się tak torchę 'bronię' przed takimi górnolotnymi stwierdzeniami, że tancerka boska, wzrusza, itp.? Mianowicie dlatego, że nikt nie tworzy Sztuki 24/7, nie da się za każdym razem wywołać Katharsis u widza,
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
a to dodam jeszcze, że to zależy też od widza, od jego wrażliwości, doświadczeń, skojarzeń, nawet od tego jaki miał dzień. Magia sceny to coś, co dzieje się pomiędzy. Nie umniejszająć oczywiście przy tym roli dobrego tancerza i wrażliwego widza
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach