www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Joanna
Sob Paź 24, 2009 4:24 pm
Czy tancerka ma wyglądać ładnie?
Autor Wiadomość
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Paź 20, 2009 10:23 pm   Czy tancerka ma wyglądać ładnie?

Temat wydzielony z Jak to jest z tą wagą?.

Tytuł ma na celu nie tylko w miarę zwięzłe oddanie treści dyskusji (a przynajmniej jej początkowej tezy), co również być chwytliwym zachęceniem do czytania :) . Stąd proszę o wybaczenie za drobną 'dyskryminację' mężczyzn - tancerki, wydaje mi się, jednak trochę lepiej się 'sprzedają', drodzy Panowie ;)

Słowa kluczowe :wink: :
ładnie, tancerka, gimnastyka, sport, zdrowie, wyczyn, estetyka, tańczenie, balet klasyczny

PS. Nie wiem, na ile Pogadalnia jest odpowiednim działem, jestem otwarta na inne sugestie co do umiejscowienia tematu.



jaromir napisał/a:

(...) wiedza na te tematy jest wazna i przypuszczam, ze w takich zespolach jak marinski, czy paryski, gdzie na stronie www chwala sie opieka medyczna, to nie dotyczy ona tylko np. kontuzji, ale i formy, kondycji tancerza i sterowniu pewnymi sprawami (jak w sporcie ).


Tancerz ma przede wszystkim ładnie wyglądać, a nie osiągać maksymalne życiowe wyniki, do czego potrzeba jest i maksymalna kontrola zdrowia i tego, co da się z organizmu wycisnąć. To tak w pewnym uproszczeniu i skrócie, oczywiście.

Ale generalnie tancerze w porównaniu ze sportowcami (tymi na wysokim szczeblu, mam na myśli, koło których biega trener, lekarz, masażysta, itp.) mają bardzo mało wiedzę własną/ opiekę w tym zakresie. W tańcu współczesnym już znacznie częściej zwraca się uwagę na to, jak faktycznie funkcjonuje to ciało, a nie jak my je zmuszamy do funkcjonowania. Poza tym na Zachodzie też większą się zwraca uwagę na to, ale to chyba zależy od ogólnego rozwoju społeczeństwa i świadomości zdrowego trybu życia, odżywiania się, itp., i to przekłada się też na takie zawody jak tancerz. U nas wśród tancerzy baletowych przede wszystkim pokutuje spaczenie co do chudości, jedzenia, a właściwie niejedzenia jako najlepszego sposobu na schudnięcie, i jakoś niewiele się tutaj zmienia. Chociaż teraz w prasie jest znacznie więcej artykułów na ten temat odywiania/ odchudzania, więc jest lepiej niż np. 20-30 lat temu, większa wiedza trochę.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Sro Paź 21, 2009 12:46 am   

Wielkie dzięki za interesujące wyjasnienie, kogos kto jet blisko tych spraw
Joanna napisał/a:
Tancerz ma przede wszystkim ładnie wyglądać, a nie osiągać maksymalne życiowe wyniki, .

Ale z tym w pełni zgodzić się nie moge, ładnie to musi wygladac np. miss polonia, a robota tancerza dla mnie jest jednak porownywalna ( nie jednakowa ) z wysilkiem sportowca.
pozdrawiam
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Czajori 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
na całe życie! :)
Posty: 1638
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Paź 21, 2009 11:47 am   

jaromir napisał/a:

przypuszczam, ze w takich zespolach jak marinski, czy paryski, gdzie na stronie www chwala sie opieka medyczna, to nie dotyczy ona tylko np. kontuzji, ale i formy, kondycji tancerza i sterowniu pewnymi sprawami (jak w sporcie ).


"Sterowanie" to jak najwłaściwsze słowo, akurat na wschodzie podejście do wagi jest o wiele bardziej radykalne niż w naszej części Europy i dalej na zachód.
_________________
Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sro Paź 21, 2009 10:15 pm   

raisa napisał/a:
Myślę, że Joannie chodziło o ładny wygląd co do proporcji ciała, nieprzesadnej chudności, braku tłuszczu w niektórych miejscach, chyba o to chodziło. Moim zdaniem tancerka powinna być chuda ale bez przesady, bo tancerki za chude często wyglądają jakby w tańcu zaraz miały się rozlecieć.


Nie, zdecydowanie NIE o to mi chodziło.
Mam na myśli dokładnie to, co napisałam - tancerz (klasyczny) ma za zadanie ładnie wyglądać, w sensie tak tańczyć, żeby mieć ładne linie ciała, dbać by ruch był płynny, nie garbić się, itp.
Nawet jeśli podniesie nogę super wysoko, to liczy się to dopiero wtedy, jak całość będzie wyglądała estetycznie, czyli np. dobrze ustawione biodra, wykręcone nogi, niepodgięte kolana, proste plecy, ściągnięte łopatki, i 5000 innych tego typu rzeczy.

A to, czy ktoś jest chudszy (w sensie budowy ciała) czy ma trochę krótsze nogi, to zupełnie inna sprawa - typu rzeczy dane, na które niekoniecznie mamy wpływ, a mówię o tym, co jest zadaniem tancerza, czyli czego dotyczy jego materia pracy.


Jaromir - napisałam, że chodzi o 'skrót telegraficzny', więc potraktuj to proszę jako pewne uproszczenie, generalizację.

W sporcie jednak jest trochę inaczej, liczy się wyczyn i maksymalne 'wyciśnięcie' z zawodnika ile się da, a tancerz musi utrzymywać pewną formę nie cyklicznie, a latami, na pewnym poziomie, i pamiętać o tym właśnie, jak wygląda w ruchu całościowo, a nie czy za każdym razem skacze najwyżej jak się da czy robi za każdym razem swój maksymalny szpagat, bo to zupełnie nie o to chodzi.
Często tancerze robią na scenie fizycznie trochę mniej, niż byliby w stanie, w sensie nie dochodzą do granic własnej wytrzymałości właśnie po to, aby móc kontrolować to, co się robi, co się przekazuje, przede wszystkim TAŃCZY, bo przecież jest jeszcze muzyka, a nie umiera na scenie z myślami maratończyka "jak zrobię jeszcze jeden ruch, to się przekręcę, po czym dalej biegnie z każdym krokiem myśląc, że to już koniec, a na mecie mdleje z wysiłku ;) tancerz sobie na to nie może pozwolić. Oczywiście, jest zmęczenie, wysiłek, i to ogromny, ale nie zapominajmy o bardzo ważnym aspekcie występowania, grania, tworzenia teatru, magii, a nie tylko zwracając uwagę na wyczyn.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 12:50 am   

Super, chyba się rozumiemy, a ja porównując do sportu niekoniecznie miałem na mysli, jeden raz na maxa, aby zaistnieć. ( sa sporty profesjonalne, wyczynowe, gdzie sportowiec tez kalkuluje i startuje z premedytacją, by starczyło emocjji na dłużej, nie bede dawal przykladow, bo to nie forum sportowe ).
Ja tylko zwrociłem uwagę na aspekt fizycznosci, sprawnosci, wydolnosci, a czy na jeden raz , czy na dłuzej, na całe życie zawodowe i nie tylko - to własnie sprawa eksperta, fizjologa. No i oczywiscie celem jest efekt, ktory nie jest mierzalny wysokoscia skoku, liczbą obrotów itd, ale estetycznym wrazeniem, ktore zalezy w głownej mierze od czegos co jest wrodzone ( dar Boga, DNA, geny, czy cos tam jeszcze o co mozna byloby spytac genetyka).
Wszyscy chcemy, przynajmniej na tym forum, aby tańcżacym było lepiej mieli lepsze możliwości, aby cieszyć się wrażeniem na spektaklu, podziwiać czlowieka, który robi coś niezwykłego.
Ładny wygląd= wrazenie estetyczne ?
pozdrawiam Joasiu
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 9:48 am   

Oczywiście, że byłoby genialnie, gdyby tancerze mieli choć połowę takiej opieki rehabilitacyjno- medycznej jak sportowcy (ci z wyższego szczebla), niestety tak nie jest - chociaż wielu osobom niezwiązanym z tańcem wydaje się to wręcz nie do pomyślenia, porównując np. świat sportowców. Stąd moje podkreślenie. Nie znaczy to, że jest też jakoś strasznie źle, no ale wiadomo, że wiedza o odżwywianiu, trybie życia, doleczaniu kontuzji, przydało by się, by była, wyższa, niż obecnie.

jaromir, mówimy o balecie. Taniec, zwłaszcza balet, to sztuka wizualna. Zadaniem tancerza jest dobrze wyglądać w tym co robi. Oczywiście, nie wyklucza to innych aspektów sztuki, czyli przekazanie jakiejś prawdy, to 'coś', itp. Nie mówię tu o tzw. 'gwiazdach', czyli o osobam z danymi od Boga super warunkami i właśnie tym 'czymś', a nawet, że się dostać do corps de ballet, to trzeba przecież jakoś wyglądać, dlaczego niby nie przyjmuje się nikogo z ulicy? Jedna rzecz to umiejętności (w praktyce: ileś lat uczysz się podnosić nogę do tyłu wg pewnych kanonów właśnie estetycznych, a nie żeby to wyglądało jak człowiek z ulicy probujący byle wyżej podnieść nogę), no i zwróć uwagę, że ciało z biegiem trewningu klasycznego też się zmienia, w sensie nabiera pewnych linii (i powtórzę, NIE mam tu na myśli wagi, a bardziej chodzi o postawę, czy ułożenie całego ciała podczas tańca). Sztuka baletowa właśnie polega na ładnych liniach, itp., a nie na tym, by jak najwyżej podnieść nogę czy się wygiąć. Inna rzecvz, że kanony piękna też się zmieniają, i dzisiaj za ładne uważane sa właśnie wysokie nogi np. - ale właśnie, w ciele wykształconym klasycznie. Ale to już za bardzo wykracza poza ten temat.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 11:47 am   

Sens tego co przeczytałem jest taki, że poza sprawnością fizyczną - "fizycznością" i talentem " tym czymś " ważna jest szkoła, która kształtuje piekno, estetyke wg. określonego kanonu i który wizualnie się objawia na scenie - stąd najważniejsze jak tancerz / tancerka wygląda, jaki jest efekt wizualny.
Z mojego poprzedniego, poprzednich postów wynikało, że widzę to inaczej :?

Teraz zrozumiałem, przynajmniej tak myślę, co ważne w odpowiednim porządku.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 3:24 pm   

Tak, wydaje mi się, że doszliśmy do jakiegoś zrozumienia :)

Jeszcze bym chciała tutaj rozwinąć:) No właśnie, owa 'szkoła', o której wspominasz. To jest właśnie ta różnica, która jest między gimnastyczką a baletnicą - obie podnoszą nogi, siłują się z własnym ciałem, itp. Tylko robią to w inny sposób, i w innym celu. U tancerki nadrzędną rzeczą jest linia, równe biodra i inne techniczne 'drobiazgi', oraz płynne przeprowadzenie sekwencji ruchów, to czy się nie garbi :) (bo kto chce oglądać tancerkę, która wszystko robi pięknie w nogach, a ma skrzywioną linię pleców, szyi?). U gimnastyczki wykonanie układu plega na wykonaniu iluś określonych elementów (gdzie akcent nie jest położony na dzianie się, opowiadanie historii, muzyki, itp., a na jak najlepsze wykonanie konkretnego elementu, z jak największym wyczynem, itp.) oraz do tego dochodzą pewne 'łączniki', żeby wypełnić te półtorej minuty. Tancerka tańcząc krótką wariację ma wypełnić każdy moment, nawet małymi krokami, małymi ruchami, a nie tylko większymi pozami; w gimnastyce z kolei zupełnie o co innego chodzi.


jaromir napisał/a:
stąd najważniejsze jak tancerz / tancerka wygląda, jaki jest efekt wizualny.


Ja bym podkreśliła, a właściwie dodała jeszcze jedną rzecz, o której mam wrażenie - być może złudne - o której zapominasz (albo być może to ja zapomniałam sprecyzoweać). Tancerka MA ładnie wyglądać, ale warto zwrócić uwagę, że jest to perspektywa tancerza/ choreografa, w sensie praca tancerki, i za co dostaje kasę, to to, że 'ładnie' się rusza, tak że inni są gotowi za to płacić. To trochę co innego, niż perspektywa widza. Oczywiście, na owo 'ładne' składa się zarówno wspomniana przez Ciebie szkoła, w sensie treningu, jak też muzykalność, sprawienie, by ruch był interesujący. Celowo mówię o tej perspektywie, bo właśnie z punktu widzenia widza, pisząc 'ładny', oddziela się bardziej aspekt czysto wizualny, od np. przeżycia estetycznego towarzyszącego - nomen omen - właśnie odbieraniu wizualnemu! Tancerza za sceny nie słuchamy, tylko na niego patrzymy, to nasze oczy mogą 'kupić' jego taniec (albo i nie ;) ). To, co widzimy, sprawia że czujemy się poruszeni (bądź nie ;) ). Oto dlaczego tancerz MA wyglądać dobrze. Dobrze = dobrze w zależności od przyjętych kanonów estetyczej danej sztuki. Przypominam, że rzecz o balecie klasycznym, bo np. w butoh ta teoria nie wydaje mi się, aby się do końca sprawdziła ;)


PS. Wydaje mi się, że warto by tę naszą dyskusję wydzielić? Jest całkiem interesująca, niezbyt pasuje tutaj, a z drugiej strony mogłaby zaginąć, jak zaraz będzie kolejne 40 stron wątku o tym, czy BMI jest dobre dla tancerek, czy nie.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 8:13 pm   

Rzeczywiście fajnie temat rozwinęłaś, nie jest to zswykły off top, uświadomił mi pewną ważną rzecz, przecież gdy patrze sie na taniec ( klasyczny) , to nie mierzę jedynie wysokości skoków i liczę ilość obrotów w piruecie, a nawet nie przychodzi mi to do głowy, ale odbieram wrażenie na ktore sklada się wiele rzeczy, o których piszesz.

Oczywiście bez odpowiedniego poziomu sprawnosci fizycznej nie jest możliwy balet, ale to oczywiste.
Jeseś adminisratorem Joanno to zorientujesz sie od jakiego momentu to wydzielić, a masz przecież uprawnienia.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 10:34 pm   

Ja też wtrącę swoje 0,03 zł.
Balet dla mnie to esencja piękna ruchu, esencja lekkości, pewnej wręcz nadrealności.
Oglądając spektakl nie zastanawiam się czy tancerka podniosła nogę na 2 metry i czy zrobiła milion piruetów. Ona musi pozostawić po sobie wrażenie - a technika musi być tylko drogą do celu. Nie może być celem, bo robi się nam cyrk zamiast sztuki. (Choć i cyrk bywa sztuką - ale teraz upraszczam of kors ; )
Chłonąć balet kolekcjonuje wrażenia z innego świata, nastawiam się na odbiór doznań na co dzień nie spotykanych.
Czy tancerka ma wyglądać ładnie ?? Hmmm zależy jak zdefiniujemy pojecie ładnie. Powiem tak - tancerka na scenie ma wyglądać cudownie - bosko - nierealnie (oczywiście koloryzuje nieco aby zbyt się nie rozpisywać, ale mam nadzieję iż jest to czytelne) - słowo ładnie niesie jakby mniejszy ładunek...
Poza sceną - aaa po za sceną to fajnie by było aby była ładna :) Ale to już inny temat ;)

Torin
_________________
Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
 
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 10:42 pm   

Chciałam tylko jeszcze raz podkreślić, że akurat pojęcia 'ładnie' nie użyłam w kontekście urody, ani nawet danej z natury budowy ciała, długich nóg, itp., a w sensie rodzaju pracy nad sobą, jakby "do czego to wszystko służy?", te wszystkie battement tendus, to wykręcanie ciała, itp., dlaczego akurat w tak specyficzny sposób, podług bardzo specyficznych zasad, a nie po prostu wykonanie jakiegoś ruchu naturalnie, organicznie? Bo jest to pewien kanon estetyczny, do którego się daży, właśnie owo 'boskie' wrażenie, używając jednego z wyrażeń Torina.
Praca nad tym, aby ruch, i ciało [tancerza] w tańcu były ładne, to coś zupełnie, zupełnie innego, niż po prostu bycie ładnym [człowiekiem].

I właśnie - na owo "ładne w tańcu" składa się wiele rzeczy, a nie tylko warunki i wytrenowanie (te dwa elementy to jest jakby podstawa - niezbędne, ale niekoniecznie wystarczające, aby 'błyszeć'), ale też i 'iskra', to 'coś', co sprawia, że patrzymy na jakąś osobę, i jesteśmy zauroczeni jej nawet najmniejszym ruchem. :smile:
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Czw Paź 22, 2009 11:49 pm   

Torin napisał/a:
tancerka na scenie ma wyglądać cudownie - bosko - nierealnie

Torin


No własnie, podzieklę się moim wrazeniem z innego podwórka - gdzie było to czymś wyjątkowym, kiedyś oglądałem w TV przypadkowo w niedzielne przedpołudnie - czekając na coś, na kogoś - dość tandetny film "Red Sonja", jedną z głownych ról grała jedna z zauważonych przeze mnie aktorek, a mniej popularna Sandahl Bergman, zapamiętałem ja, bo debiutowała w filmie All that jazz - Cały ten zgiełk Boba Fosa w wieku ok 30 lat, była wcześniej tancerką.
Wracając do wspomnianego filmu jest tam scena gdzie niby walczy z mieczem, robi to z taką gracją, fruwa, unosi sie ( skacze ) w sposób niespotykany w takich filmach, absolutny balet z mieczem - tego nie zagrałby, ani aktor, ani szermierz, wrażenie z tej sceny niesamowite i niezapomniane - to jest to o co uswiadomiłaś mi Joanno, a ty Torin ująłeś właściwie.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pią Paź 23, 2009 1:32 am   

Widzę wspaniałą dyskusję celnie podsumowaną przez Torina.
Wydaje mi się iż na tą "boskość" składa sie przede wszystkim osobowość tancerza i talent aktorski bo przecież jest on aktorem mającym ograniczoną ilość środków wyrazu.


Ten temat bardziej nadaje sie do działu "Teoria"
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Paź 23, 2009 9:27 am   

Torin napisał/a:
Ja też wtrącę swoje 0,03 zł.
Balet dla mnie to esencja piękna ruchu, esencja lekkości, pewnej wręcz nadrealności.
Oglądając spektakl nie zastanawiam się czy tancerka podniosła nogę na 2 metry i czy zrobiła milion piruetów. Ona musi pozostawić po sobie wrażenie - a technika musi być tylko drogą do celu.
Torin


Czasem nawet dzieki temu zachwycającemu wyglądowi technika staje się mało wazna a nawet wybacza sie błędy. Ostatnio usłyszałam celne okreslenie "Uroda nie dopuszcza uwagi do nóg" ;)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pią Paź 23, 2009 11:11 pm   

Ale nie zapominajmy, że można być nie tylko wybiotną tancerką, ale i złą tancerką. A żeby w ogóle być tancerką, trzeba się najpierw wyszkolić. Czyli właśnie poddać ciało specyficznemu treningowi, który m.in. ukształtuje je w specyficzny sposób, oraz nauczy płynnie i muzycznie przeprowadzać ruch przez określone pozy (wq przypadku tańca klasycznego). Ludzi 'surowych' do teatru nie przyjmują.

A że najważniejsze w całej tej zabawie jest tak naprawdę to, co 'błyszczy' gdzieś pod całą tą warstą techniki i wykonania, to jest chyba rozmowa - obszerna - na kolejną, podejrzewam, że równie pasjonującą dyskusję :)
Bo właśnie, często ruch jest dla nas ładny - czy można go też nazwać 'boskim', wedle upodobań - niekoniecznie wtedy, kiedy cała technika jest idealna, a kiedy tancerz 'mówi' coś jeszcze', poza samym wykonanie układu. No ale jak mówię, to jest już trochę inny aspekt (tej samej rzeczy tak naprawdę).

Generalizując, jakby zapytać za co tancerz dostaje kasę, to właśnie za to, że dobrze wygląda (w tańcu oczywiście, dlatego to oglądamy), tak jak aktor za to, że umie dobrze mówić (...w taki sposób, że nas wzrusza; i bynajmniej, nie o 'wyraźnej dykcji' mowa) ;)

PS. Chyba się trochę powtarzam, ale jakoś tak ostatnio bardzo mi 'wszedł' ten temat, więc pewnie jeszcze zdarzy mi się coś tutaj powtórzyć ;)


Btw, mam jeszcze jedno skojarzenie. Zwróciliście uwagę, że na lekcji baletu, uwagi, jakie się dostaje, to że coś jest złe = brzydkie, a dobrze = w domyśle ładnie? W warstwie językowej w praktyce chyba najczęściej używa się opozycji brzydko - dobrze. Oczywiście, są też 'źle' w znaczniu tylko i wyłącznie technicznym, typu praca głowy w piretach, ale takich jest mniejszość. Znakomita większość 'źle' dotyczy błędów owszem technicznych, ale ściśle związanych z estetyką oraz tym, jak dane ćwiczenie ma wyglądać (np. ostry charakter battement jete albo frappe).
Z kolei jakby się przejść na zajęcia gimnastyki i akrobatyki, to nie słyszy się określeń odnoszących się do estetyki, a właśnie 'dobrze - źle', czyli np. jak się robi super szpagat albo mostek, to jest dobrze, i zazwyczaj znaczy to również, że następnym krokiem powinno być pogłębienie szpagatu (poprzez podstawienie czegoś pod przednią nogę :D ), czy mostka. Nie ma znaczenia, Twoje biodra są równe, palce obciągnięte, i czy pokazujesz ładną linię szyi. Nie ma znaczenia, dopóki któreś z tego nie będzie potrzebne do wykonania jakiegoś elementu czysto technicznie (czytaj: aby się nie zabić :D ), czyli np. stając na rękach obciąga się palce, bo całe nogi muszą być spięte, bo to daje siłę i pion, i tylko i wyłącznie dlatego! Z tego korzysta się również i w balecie, to jest to tylko jedna z funkcji obciągania stóp (siła całej nogi), a inną funkcją jest właśnie estetyka. 2w1:)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 8:18 am   

Joanno! Błagam a zarazem o wybaczenie proszę za to co teraz powiem.
My tu rozmawiamy o boskości a Ty nas sprowadzasz do parteru. Wszystko co prawisz to i racja ale misterium boskości nie podlega logicznym regułom. W boskość się wierzy lub nie, to tyle. :roll:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 2:30 pm   

Father napisał/a:
W boskość się wierzy lub nie, to tyle.


W momencie, kiedy masz tę 'boskość' na scenie uprawiać, to wcale nie jest takie proste i lakoniczne do stwierdzenia, że można wierzyć w nie. Wymaga głębszej analizy (wewnętrznej, ale miło jak ktoś się później tymi spostrzeżeniami dzieli/ rozmawia o nich) :)

Ale niespecjalnie chciałabym mieszać tutaj pojęć, i zaczynać rozmowę na kolejny, nowy temat, żeby później nie było wymieszania różnych znaczeń, aspektów, postrzegania sztuki tańca (co też nie znaczy, że któryś wyklucza drugi).
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 5:20 pm   

Joanna napisał/a:
W momencie, kiedy masz tę 'boskość' na scenie uprawiać, to wcale nie jest takie proste i lakoniczne do stwierdzenia, że można wierzyć w nie. Wymaga głębszej analizy

Poddawać boskość analizie? Nie to świetokradztwo a przynajmnie grzech pychy.
Taniec nie jest dziedziną scisłą i w dużej mierze opiera sie na intuicji(nie mówie o technice jego ruchów). Wybitni tancerze boską charyzmę maja wrodzoną i nie muszą na scenie jej uprawiać. Oni nią emanują wykorzystując do tego technikę tańca. A więc sam taniec jest tylko narzędziem do wyrażenia tych głębszych "boskich" wartości.
Ciekawe co na to odpowiesz? Bo być może zabrzmiało to obrazoburczo dla Ciebie?
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 5:34 pm   

Father, nie, nie zabrzmiało obrazoburczo. Może źle się wyrażam, ale może Ty przeczytałbyś raz eszcze, co pisałam w tym temacie - przecież ja na to, co Ty teraz mówisz już pisałam. Nie mówię o tym, czy jest wybitność, a co jest cechą tego zawodu i zadaniem tancerza, jako praca w jakiś sposób, tak jak śpiewak ma po pierwsze ładnie śpiewać, tego się wymaga od tej profesji i tyle. A że kolejnym etapem jest tworzenie Sztuki, przez duże S, to jak powtarzam, kolejny aspekt, kolejny etap. To wszystko przecież już pisałam, tylko innymi słowami.

No i przecież nie każdy jest 'wybitny', chociaż oczywiście, jest to coś, do czego należy dążyć. To jak z wiarą w Boga - nie każdy jest święty, ale to coś, to czego wierzący powinni dążyć (tak mnie przynajmniej uczono swojego czasu na religii). Jest też takie powiedzenie "artystą się nie jest, artystą się bywa".
Więc rozgraniczmy, o czym w ogóle mówimy - czy o 'zawód: artysta' (ktoś kto zajmuje się sztuką), czy 'Artysta' (ktoś, kto właśnie wywołał u mnie Katharsis) - jedno drugiego nie wyklucza, ale i nie musi występować jednocześnie. Tylko nie mieszajmy pojęć, kiedy jedna strona mówi o jednym, a druga o drugim, bo robi się nieporozumienie, zupełnie niepotrzebne.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 8:03 pm   

No w zasadzie mogę sie z Toba zgodzić. Poznałem Twój sposób rozumowania. Jest bardzo skomplikowany ponieważ masz talent do poruszania wielu wątków na raz. Taki masz styl i chyba dobrze Ci z nim do "twarzy" :smile:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 11:34 pm   

Ha, już rano miałem zabrac głos, ale nie mialem czasu, jako racjonalista nie uważałem, aby grzechem była chęc poznania jak do tej boskości się dochodzi.
Tymczasem widzę, ze rrzeczywiscie, Father skalnia sie ku prawdom objawionym i juz, bez dyskusji, taka cecha nie obca ludziom w kraju katolickim ( dlugi czas czytanie Biblii bylo zakazane ). Ja z przyjemnoscią jednak przeczytałem jak do tej " boskosci " W balecie klasycznym się dochodzi.

Mniemam jednak, ze talent, to cos co ma w sobie Artysta i jest tym czym wyróznia adeptów sztuki baletowej przy podobnym warsztacie formalnym.
Dodam jeszcze jeden aspekt - umiejetnośc bycia gwiazdą, czyli emanowanie zwrotne, ktore sprawia, ze kogoś postrzegamy w sposób doskonały, mimo, ze w samej istocie nie wyróżnia sie tak bardzo lub na etapie, gdy juz zabłysnął ( -ęła ) i może jedynie odcinac kupony - sorry, to już inny temat.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sob Paź 24, 2009 11:42 pm   

Father napisał/a:
Jest bardzo skomplikowany ponieważ masz talent do poruszania wielu wątków na raz.


Ów talent bywa chyba częściej utrapieniem, ale i czasem się przydaje, m.in. w nauce - można jednocześnie ogarnąć różne teorie i aspekty, które na pozór wydają się sprzeczne (a w rzeczywistości wszystko ma swoje miejsce, zależy tylko, z którego miejsca na to spojrzeć...) :) Gorzej, jak w rozmowie zawsze chcę też powiedzieć to wszystko naraz, i dość często rozmówca się przez to gubi, niestety. Może to też znaczy, że reaguje on za szybko, nie prześledziwszy słyszanej/ czytanej myśli do końca? ;)

Z drugiej strony, jakoś nie umiem nie poruszać wielu wątków naraz, bo poruszając tylko jeden, mam wrażenie że zaraz usłyszę zarzut ignorowania innych, i że przecież 'tak nie jest', bo komuś innemu wydaje się inaczej, nie przyjmując do wiadomości, że gdyby nie wielość aspektów i punktów widzenia, oraz kryteriów opisu jakiejś rzeczy (jednej i tej samej), nie istniałby np. podział na dyscypliny w nauce, które w większości badają to samo (w skrócie: człowiek i przyroda), a jednocześnie w zupełnie inny sposób.

Sorry za off, tak jakoś mi się rozpisało, będąc zmęczona, i nie bardzo już kontrolując, co mi tam na klawiaturę wypływa ;)


jaromir
Cytat:

Mniemam jednak, ze talent, to cos co ma w sobie Artysta i jest tym czym wyróznia adeptów sztuki baletowej przy podobnym warsztacie formalnym.


Ja nie umiem tak zwięźle pisać, ale podoba mi się to zdanie :)

Natomiast co do pozostałej części wypowiedzi - ja naprawdę uważam, że poza owym warsztatem formalnym;) jest coś jeszcze, że tym 'czymś' nie są tylko kwestie dająca się łatwo opisać i wymienić, jak linia, płynność, muzykalność. To wszystko oczywiście zostaje, ale kwestia, o której myślę też się rozchodzi Fatherowi, to kwestia skąd to właściwie wypływa, i właściwie co? Co jest ową iskrą, charyzmą, która sprawia, że ktoś potrafi nas zaczarować? Tyle, że to odrębna rzecz, od samej techniki, umiejętności, i warunków. Co więcej - mają ją nie tylko tancerze przecież. Czasem ludzie nie związani w żaden sposób ze sztuką mają w osobowości ogromną siłę oddziaływania na innych. A i tancerze czy aktorzy bywa, że jej nie mają.
Czasem w przypadku tańca porusza nas idealne ciało, z idealną techniką, i to nam wystarczy, a czasem porusza nas właśnie to 'coś'. Nie ma jedej wersji, ani jednego 'przycisku', który uruchamia w nas jakieś wzruszenia. I o to chyba też chodzi.
Tak jak tzw. alternatywna definicja sztuki. Może nas poruszyć coś piękne, ale puste, albo 'brzydkie', ale pełne prawdy (dyskusję, czy prawda może być de facto 'brzydka' zostawmy na bok ;) or ask Socrates), oraz różne inne możliwe kombinacje powyższych :)

Czy Torin określi owo 'coś' boskością, czy Father mu zawturuje, czy jaromir uzna, że boskości nie ma - to już doprawdy dyskusja zbyt filozoficzna się robi;)
Dla mnie osobiście lepiej jest przyjąć, że istnieją różne poziomy, czyli ze strony funkcjonalnej możemy powiedzieć, że tancerce płacimy za to, że ma wyglądać ładnie i tańczyć ładne, jak muzykowi płacimy, żeby ładnie grał (ładnie to też pojęcie względne, oczywiście), w sensie - o, właśnie znalazłam dobre słowo, którego mi brakowało, a o które w dużej mierze mi chodziło :D - chodzi o to, że tancerz czy inny ma robić swoją pracę po prostu profesjonalnie. A jeśli do tego ma talent, charyzmę, itp., to już w ogóle cudownie. Ale pamiętajmy też, że nawet najgenialniejszy artysta niekoniecznie każdego spektaklu czaruje i czyni cuda (z nami) ;)

Inna rzecz, również czysto techniczna - sama dyskusja zaczęła się od tym, co odróżnia piruet zakręcony przez baletnicę, a przez gimnastyczkę. Niby to samo, a jednak ile różnic, i to właśnie nie tylko w wykonaniu jako takim, ale i całym podejściu do wykonania danego elementu (w teoretycznym kontekście całej dyscipliny rzecz jasna, bo sama zaintersesowana wykonawczyni to tylko myśli o odwróceniu głowy ;) ).

PS. Mam nadzieję, że to co napisałam, brzmi składnie. Naprawdę jestem już trochę zmęczona przez ostatnie kilka dni.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 1:00 am   

Hmm widać głownie jedną różnice w wypowiedziach moich Fathera a Joanny.
Od razu widać, że my som widze - a łona jezd artystka :)
O dziwo różnica ta szczegolnie dobitnie uwypukla się w podejściu do detalu, do szczegółu. W rozłożeniu zagadnienia na czynniki pierwsze. Joanna jest profesjonalistka w każdym calu - to czuć, to przebija z jej wypowiedzi.
Siła oddziaływania na innych SZTUKĄ, poprzez sztukę - to jest to co wyróżnia artystów od pozostałej części ludzkiej populacji.
Jasne - że jest sporo ludzi którzy potrafią swoją osobowością odcisnąć się na innych (złe sformułowanie - ale sorry dzień był długi i męczący nie wymyśle lepszego ;) ) Choćby wielcy przywódcy (nie przejdzie mi przez gardło słowo politycy...) Ale im płacimy za co innego.
Artystom płacimy za wzruszenia.
I jasnym jest że aby być artystą niezbędne jest najpierw bycie rzemieślnikiem. Bez warsztatu - jak słusznie zauważyła Joanna - nic się nie osiągnie. Ale dopiero ta "iskra boża" czyni z rzemieślnika artystę.
Tak Joanno - tancerce płacimy za to że ma ładnie wyglądać i ładnie tańczyć. (Niekiedy nawet wciśniemy banknot za podwiązkę ...)
Ale nie zastanawiamy się nad wydanymi pieniędzmi gdy widzimy coś co powoduje, że dusza w nas wibruje.
I to jest właśnie sztuka.
Nie ważne czy to jest taniec czy muuuzyka architektura czy inna cholera.
JA - właśnie tego szukam np. w balecie.
Szczególnego doświadczenia. I guzik mnie (w tym momencie - w chwili percepcji zjawiska) obchodzi, że tancerka musiała fafnaście lat morderczo ćwiczyć aby teraz wyglądać lekko niczym nimfa. Gniecie mnie to, że muzyk który gra dwudziesty koncert w miesiącu chętnie by już pieprznął tym i poszedł się schlać do baru. Gdy ta chwila trwa - warsztat jest nie ważny, wysiłek jest nieważny liczy się przekaz.
Mówię to ja - łowca wrażeń. Nałogowiec emocji. Czciciel piękna rodzącego się w bólu.
Ja umysł ścisły. Ja informatyk, czasem błądzący po krainach z pozoru mi niedostępnych.

Ja - Torin
_________________
Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 2:28 am   

rozpisaliscie sie tak moi drodzy, ze trudno nawet nocą to ogarnąc - Joanno warto się wczytać w twoj tekst, nie wszystko mozna wyrazic lapidarnie i byle powiedzonkiem.

Jestem przekonany, ze jest jeszcze to COŚ, o czym wspominamy, i dzieki czemu wprowadzamy sie w stan nirwany, ten ruch, ktory zauwazylem np , raz u skoczkini do wody na zawodach, a raz u sekretarki-asystentki w dawnej mojej pracy - obie, gdyby przeszly szkole i wyladowaly na scenie - bylyby doskonale, byc moze boskie, miały COŚ w swoim ruchu z natury, genetycznie , i ta estetyka jest niesamowicie wazna, jesli chodzi o mężczyzn jest podobnie, stąd jakby więcej wśród predystynowanych do perfekcyjnego piękna jest zorientowanych inaczej.

BTW: nie wiem jak tu jest, ale chyba nie naruszylem taboo - administrator?
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Nie Paź 25, 2009 2:27 am   

jaromir napisał/a:
Joanno warto się wczytać w twoj tekst, nie wszystko mozna wyrazic lapidarnie i byle powiedzonkiem.

To jest truizm. Ale ja uważam, sa rzeczy ktorych sie nie da wyrazić żadnym językiem, chyba, że czynią to poeci.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 13