www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Balet we Francji
Autor Wiadomość
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Lut 20, 2010 3:47 pm   

Z czasem coraz bardziej zaczęłam sie przekonywac do francuskiego stylu, czy jak niektorzy pisza: francuskiej szkoly baletu charakteryzujacej sie naciskiem na precyzję, elegancję i jakas taka farme powagi.

Dawno temu wychwycilam to sformulowanie z jednego artykulu, bo jest w nim - w mojej ocenie - uchwycona jakas istota.

A swoja droga czy ucielesnieniem tych wszystkich wartosci nie jest obecnie A. Dupont?
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 21, 2010 12:18 pm   

To prawda, ja już dawno się do niego przekonałam, bo chociaż niektórzy nie lubią tego stylu właśnie ze względu na to, że jest taki "sztywny" i hermetyczny (według mnie zdecydowanie bardziej, niż szkoła rosyjska), wszystko musi być wykonane według ściśle określonych zasad i nie ma nigdy sytuacji: wysokość kosztem jakości - właśnie za to najbardziej tę szkołę cenię.
Przy tym trzeba zauważyć, że chociaż Opera Paryska hołduje tradycjom jeśli chodzi o kształcenie tancerzy (i bardzo dobrze, chwała im za to), to jednocześnie nie ma tam "zacofania", nie brak zróżnicowanego repertuaru (także współczesnego), który jest bardzo bogaty, obejmuje wszystkie epoki, wszystkie style, najważniejszych choreografów :)
Myślę, że Aurelie jak najbardziej jest ucieleśnieniem tych wartości, ale tutaj muszę dodać jeszcze - jak w zasadzie każda francuska etoile ;) No może nie każda, bo w końcu są chyba jedynym z prestiżowych teatrów na świecie, gdzie jest przewaga etoile - mają ich obecnie aż 18, nad pierwszymi tancerzami (16), ale przynajmniej jeśli chodzi o te najważniejsze. Ogólnie francuskich tancerzy bardzo łatwo rozpoznać, czasem mam wrażenie, że znacznie łatwiej niż wychowanków innych szkół ;)
Co do samej Aurelie to oczywiście bardzo ją cenię i szanuję, ale przy tym mam czasem mieszane uczucia co do niej.. bardzo podobała mi się w "Rubinach", duecie z "In the night", "Sylwii" itp., ale jednocześnie w "Śpiącej królewnie", "Don Kichocie", a nawet "Sylfidzie" czasem wydawała mi się trochę.. nudna. Ale może to wynika z faktu, że była pierwszą tancerką z Opery Paryskiej, której nagrań na początku dużo się naoglądałam i teraz jestem w sytuacji, kiedy mam jej przesyt. Podoba mi się, że jest charakterna, bo ma mocną osobowość, nie przeszkadza mi również dystans, jaki buduje w stosunku do widza (na to również wiele osób zwraca uwagę), ale mimo to nie we wszystkich baletach jest dla mnie interesująca. Ze współczesnych tancerek Opery Paryskiej (bo tych starszej daty też jest co najmniej kilka dla mnie bardzo ważnych) najbliższe mi są Agnes Letestu i Marie Agnes-Gillot, obie o bardzo mocnych charakterach i również typowe reprezentantki francuskiej szkoły, no ale to już rzecz gustu ;)
Co do Aurelie to jeśli tylko będę miała możliwość, również chciałabym ją zobaczyć w "Kopciuszku", jestem ciekawa jej w tej roli ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Lut 21, 2010 2:54 pm   

Ewa J. napisał/a:
..... [ten styl wg niektorych MP] jest taki "sztywny" i hermetyczny (według mnie zdecydowanie bardziej, niż szkoła rosyjska), wszystko musi być wykonane według ściśle określonych zasad i nie ma nigdy sytuacji: wysokość kosztem jakości - właśnie za to najbardziej tę szkołę cenię.
;)



świetnie to ujęłaś, to bylo takie moje nieuchwytne wrazenie, ktore mi sie od jakiegos czasu się tak snulo po glowie ale nie umialam go nazwac.

Co do ksztalcenia tancerzy we Francji, to tez jest to jakis europejski ewenement, bo o ile Royal Ballet Angielski czy Statsballet Berlin i.in. bazują jednak na podkupieniach (rzecz jasna nie tylko, bo w kazdej z tych kompanii jest kilku wybitnych czy to Anglikow czy Niemcow), to w Paryżu było zawsze dostatecznie duzo wybitnych Francuzów, tak wybitnych, zeby byc gwiazdami. Kiedys sie nad tym nawet zastanawialam skąd to się tam bierze?

I jeszcze jedna kwestia, ktorą poruszyłaś, a ktora jest w balecie francuskim (i to nie tylko operze paryskiej najbardziej w mojej ocenie urzekająca) - ten właśnie repertuar. Kurczę, nie wiem, czy jest jakis inny kraj tak bardzo otwarty na nowosć i umiejący wychwycić juz w pierwszych momentach rodzace sie, jeszcze raczkujace, nowe piękno, nową jakośc.
To otwarcie francuskiego baletu na nowe jest niesamowite. Przecież w XX w to wlasnie Francja byla miejscem, w ktorym mialy warunki do rozwoju nowe kanony baletowego piekna począwszy od Rosyjskich baletów Diagiliewa itd.


I na koniec jeszcze jedno zaakcentowanie, osobiscie jestem zauroczona nie tylko opera paryska (co oczywiste) ale tez Ballet National de Marseille. Pamietam, jak ich kiedys widzialam w takich jeszcze czasach, kiedy balet to dla mnie tylko klasyka i nic wiecej i juz wtedy wyszlam z ich wystepu urzeczona kompletnie. Fantastyczna rzecz, i wlasnie taka bardzo francuska , w pozytywnym znaczeniu tego slowa. Jak znajde chwilke to załączę linki.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Lut 21, 2010 3:48 pm   

Kilka słów o Ballet National de Marseille. Pisze w osobnym poscie, bo chce to wyodrebnic, jesli ktos za jakis czas chcialby poszukac jakis informacji.

Tamat nigdy nie rozwinięty bardziej na forum, a szkoda, bardzo szkoda...

Ballet National de Marseille został założony w roku 1972 przez wybitnego francuskiego choreografa Rolanda Petit. W roku 1984 otrzymał status Krajowego Centrum Choreograficznego.
W roku 1998 Roland Petit opuścił zespół, a dyrekcję objęła Marie-Claude Pietragalla, która diametralnie zmieniła kierunek artystyczny zespołu.
W roku 2004 nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora i nowym szefem Ballet National de Marseille został Belg Frédéric Flamand.

Ja sie w swoim czasie zachwycilam 3 ich wykonaniami tj:
"Morning Ground" - choreografia David Dawson, muzyka Fryderyk Chopin;
"Apollon Musagete" - choreografia George Balanchine, muzyka Igor Strawiński.
"In G Major" - choreografia: Jerome Robbins, muzyka Maurice Ravel.
w wykonaniu m.in.: 1i 2: Laurence Ponnet, Mylene Martel, Cinthia Labaronne;
3: Agnes Lascombes, Julien Lestel, Gilles Porte, Valérie Blaecke, Cristina Crescenzi.


Podaje kilka linkow do nagran Ballet National de Marseille. Niestety nie znalazłam ani na youtube ani na ich stronie tego, co najbardziej chcialbym tu zamiescic, a szkoda, bo to takie były perełki ale za to :

Silent Collisions:
http://www.youtube.com/watch?v=Mh3eKNlu5-I


Matamorphoses:
http://www.ballet-de-mars...hp?rubrique192#

Roland Petit - Les cygnes blancs / The White Swans
http://www.youtube.com/watch?v=rqFn2vOH8sw

PS. odnośnie ostatniego z linków, to nie wiem jak Was ale mnie te białe łabędzie płci męskiej po prostu rozkładają na łopatki :) (szczegolnie ruchy rąk i DŁONI sa niesamowite)
 
     
Inga 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
uczeń OSB
Posty: 24
Skąd: Warszawa.
Wysłany: Pon Lut 22, 2010 8:52 am   

No, no :) jezioro łabędzie jest takie delikatne i te ruchy dłoni ;) kurcze , podoba mi sie bardzo.
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Lut 22, 2010 5:16 pm   

ciesze sie, ze myslisz podobnie do mnie :) .

Swoja drogą bardzo ciekawie choreograficznie to pomyslano. Taniec klasyczny facetow z zasady jest raczej bardziej dynamiczny i zywilowy: skoki, skoki, skoki.

A tu sami faceci tancza to po swojemu , a jednoczesnie ciekawie i kurcze rzeczywiscie w desen bialych labedzi. Mnie urzekly te ruchy rak, a zwlaszcza dloni, ale tez sa inne b fajne rozwiazania np takie spowolnione podnoszenia czy przewroty . cołosc świetna.

Cóż mozna wiecej dodac: Roland Petit świetnym choreografem jest (jest bo jeszcze zyje , prawda? w 2009 zyl na 10000%)
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 22, 2010 7:18 pm   

Agnieszka P. napisał/a:
osobiscie jestem zauroczona nie tylko opera paryska (co oczywiste) ale tez Ballet National de Marseille. Pamietam, jak ich kiedys widzialam w takich jeszcze czasach, kiedy balet to dla mnie tylko klasyka i nic wiecej i juz wtedy wyszlam z ich wystepu urzeczona kompletnie. Fantastyczna rzecz, i wlasnie taka bardzo francuska , w pozytywnym znaczeniu tego slowa. Jak znajde chwilke to załączę linki.

Ja z baletu z Marsylii jakoś najbardziej zapamiętałam dwie klasyczne rzeczy "Jezioro.." z Pietragallą i Dupond i "Dziadka do orzechów" w choreografii Petita właśnie z Noellą Pontois i Denysem Ganio. "Dziadka.." polecam, jest to moja ulubiona wersja choreograficzna tego baletu zrobiona z dużym poczuciem humoru.. i zakończenie jest przeurocze ;)
Tak a propos, możesz Agnieszko zdradzić, gdzie widziałaś tego "Apolla", kiedyś na youtube może? Pytam z ciekawości, bo dostęp do tego baletu jest niezwykle utrudniony, a ja osobiście "Apolla" uwielbiam ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 1:01 pm   

Co do tego Apolla, to widzialam go w ramach wlasnie Łódzkich Spotkan Baletowych. Tuż po tym spektaklu przeszukałam cały internet, zeby jakis fragment, jakis ochlap chociaz... ale nic nie było.
Jeszcze jak zespol z Marsylii mial to w repertuarze, to pamietam, ze był krotki fragment na ich stronie ale to dawne czasy; teraz tego juz od kilku lat nie ma.

Przyznam szczerze, ze tego dziadka R. Petit, to zupelnie nie kojarze, a z tego co piszesz to jest z pewnoscia fajna rzecz. Czy jest to gdzies na youtube, moze?

Generalnie R. Petit jest - w moim mniemaniu wybitnym choreografem, ktory mimo tego, ze w czasach kiedy tworzył, w balecie wymyslono juz wszystko, to caly czas zaskakiwał. Sypal pomyslami jak z kapelusza. I to wszystko bylo wlasnie takie wlasnie zaskakujace.

Przechodzac jeszcze na chwile do tematu tego, ze Francja jest takim krajem, w ktorym od zawsze bylo wiekie otwarcie na nowosc i na nową jakość w balecie, to musze powiedziec ze brak takiej otwartosci w Polsce mnie osobiscie strasznie męczy. Bo u nas to takie skostnienie czasem, ze szok i przez to takie bycie 100 lat za murzynami (ze sie posluze takim rasistowskim odniesieniem :D : w Stanach za to by mnie juz pewnie zamknęli, ale tu na szczesie jeszcze nie zglupielismy do konca :D ).

Bo jak u nas w Łodzi zrobili b. fajne Jezioro, w ktore wpeciono troche wspolczesnego i troche humoru i rozebrano labedzie z point, to zaraz recenzje poszly nie za specjalne.

Jeden z bardziej znanych lodzkich krytyków wrecz szaty na sobie rozdzierał i wrzeszczał z ram gazetowej recenzji "profanacja", "coz na tupet choreografa, ktory uwazal sie za lepszego od Mariusa Petipy" itd.
Fakt, ze pewnie dla Was taki tekst to bardziej komedia niz dramat ale dla mnie to dramat. Bo co innego zwykly czlowiek z ulicy ale osoba, ktora jest zatrudniona dla pisania o balecie, to sorry troche otwarcia powinna miec. Dlaczego u nas to trzeba tak all pisac przez porownania: 200 lat temu bylo tak, my tez robmy tak, bo jak nie to... I przez to na scenach w Polsce jest co jest.
A ja tak tęsknię, zeby na 1 chociaz scenie baletowej u nas bylo np takie "Shut up and dance!"- cos takigo w ten deseń, takie nowe zupełnie, swieże. Nie zebym nie chciala klasyki; bo chce , ale obok niech bedzie tez to co nowe. Toz przeciez w koncu mamy XXI wiek!.

A we Francji co? Weżmy np to Jezioro R. Petit, w ktorym łabędzie nie tylko rozebrano z point, ale tez zmieniono ich płeć i all co sie tylko dalo i czy ktos pisal ze R. Petit zrobil tak, bo jego przeslanka bylo to, ze wynosil sie nad M. Petipa. (swoja droga jakas tez zbieznosc mala nazwisk mi wyszla :) Przeciez to nonsens. Czy u nas nie ma bardziej otwartych krytykow? Przeciez sa: ze juz nie wspomne o niektorych z forum.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 2:29 pm   

Agnieszka P. napisał/a:
Przyznam szczerze, ze tego dziadka R. Petit, to zupelnie nie kojarze, a z tego co piszesz to jest z pewnoscia fajna rzecz. Czy jest to gdzies na youtube, moze?

Na youtube znalazłam tylko ten jeden fragment, pas de deux z II aktu:
http://www.youtube.com/watch?v=d4kpPc65Wc4

Co prawda bardzo ładne, ale nie widać wcale tego poczucia humoru, o którym pisałam, że jest tutaj zawarte. Swoją droga to chyba najbardziej klasyczna część tego spektaklu, reszta jest już typowo neoklasyczna ;)
Np. w I akcie podczas spotkania świątecznego jest wstawka muzyki jazzowej, do której tańczy Drosselmeyer (notabene wyglądający trochę jak tancerz latynoamerykański dzięki swojemu kostiumowi) wraz z dwójką dzieci, czyli wszystko zaaranżowane jest na kształt prawdziwej zabawy, kiedy wujek chce rozerwać swoich bratanków, co bardzo mi się podobało ;) Później Klara ma sen, w którym lalki ożywają i przemieniają się w postacie o rozmiarze żywych ludzi, z tymże są to trochę "upiorne" lalki, ale bardzo ciekawie został pomyślany ich taniec i zainteresowanie Klary tymi dziwnymi straszydłami.
Dalej oglądamy "zmodyfikowany" walc śnieżynek, w którym przedstawione jest coś na kształt pensji dla panien (tak mi się przynajmniej wydaje), gdzie na zmianę przewijają się podopieczne i przełożone, które występują na scenie w komicznej roli "śpiewając" wstawki chóru.
Kiedy pojawia się dziadek, jest on tak jakby wyczarowany przez Drosselmeyera, przez prawie cały spektakl ma na plecach coś na kształt garbu (dopiero w wyżej podanym pas de deux się go pozbywa), a brodę pomalowaną na biało (co chyba podkreśla, że nie przemienił się do końca w prawdziwego człowieka). Następnie Klara bierze z nim ślub - pierwszy raz się z takim rozwiązaniem spotkałam, co również zaaranżowane jest w dość zabawny sposób, a zwyczajowa podróż do krainy słodyczy to po prostu ich podróż poślubna ;) Wszystkie tańce charakterystyczne są w tej części naprawdę świetnie ułożone, bardzo pomysłowo i dlatego też bardzo mi się podobały;) Cóż dalej, Klara oczywiście się budzi i wszystko znika, ale koniec jest zaaranżowany w taki sposób, na jaki żaden choreograf chyba do tej pory nie wpadł, a dokładnie tego mi tutaj brakowało.
Muzyka wprowadza chwilę grozy, Klara podnosi się z fotela i stoi sama na środku pokoju przyglądając się zabawce dziadka. Wtedy drzwi wyjściowe się otwierają i wchodzą jakieś dwie, przez ciemność niezbyt wyraźnie widoczne postaci (stan grozy w ścieżce dźwiękowej nadal jest podtrzymywany). Muzyka jest świetnie poprowadzona (to ten moment z pierwszego aktu, kiedy Klarę napadają myszy, a potem po raz pierwszy pojawia się dziadek), Klara odwraca się i widzi, że Drosselmeyer przyprowadził jakiegoś młodzieńca, ale już nie żadnego dziadka, księcia etc., ale ubranego normalnie chłopaka. Młodzieniec wygląda oczywiście identycznie jak wyśniony przez Klarę książę, dlatego jest zachwycona, ale chłopak przez chwilę zdaje się nie zwracać na nią uwagi. Po chwili patrzy na nią i delikatnie się uśmiecha, Drosselmeyer wycofuje się w tył, a on powoli wyciąga z kieszeni chustkę i zawiązuje ją na szyi Klary. Co do chustki to trzeba zwrócić uwagę, że nie jest to zwykła, jakaś tam chustka, ale dokładnie ta, którą wcześniej Klara zawiązała głowę jeszcze zabawki-dziadka, kiedy została uszkodzona przez jej niesfornego brata. Czyli wygląda na to, że młodzieniec wynurza się z marzenia sennego, pozornie się nie znają, ale od początku jest coś, co ich łączy, czego "symbolem" staje się właśnie ta chustka. Później Drosselmeyer bierze do ręki dziadka i patrzy na niego znacząco, a młodzi zaczynają razem tańczyć, koniec;) Wiem, że jak staram się opowiedzieć to pewnie brzmi banalnie, ale naprawdę strasznie miło się to oglądało.. nareszcie zakończenie miało ręce i nogi, to znaczy jakoś sensownie domknięto najważniejszy wątek.
I oczywiście świetna obsada, Noella Ponois jako Klara rewelacyjna, świetny Rudy Bryans jako Drosselmeyer no i Ganio również ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 3:04 pm   

aaaaaa o tę wersje chodzi :) . Myślałam, ze potem R. Petit "zrobił" jeszcze jakąś miniaturę dla grupy w Marsylii; cos w stylu tych bialych łabędzi.

A skoro o tą paryska wersję Dziadka chodzi, to bardzo dziękuję za fragment nagrania i bardzo plastyczny opis ;) . Cudowna rzecz. Sądzę, ze gdybym obejrzala całe nagranie, to mogłoby to byc moje ulubione nagranie Dziadka i zdecydownie przebić mojego dotychczasowego faworyta czyli Dziadka z Royal Ballet z Anglii.

No i sama Noëlla Pontois .... mistrzyni po prostu. Lekkość, wyjatkowa rownowaga, romantyczna gracja i delikatny styl . Wielokrotnie cudowna partnerka cudownego Rudolfa Nureyev`a.... Szkoda, ze tuz po moich urodzinach została emerytką . Gdyby dzis tanczyla , to nie wiem szczerze, czy by nie stanęła na moim subiektywnym podium ex equo z Dianą Vishnewą, czy nawet ciut wyżej... Ciężko przesądzić, bo w zbyt niewielu rzeczach Noelle mialam okazje widziec...

Ogolnie to najlepsze chyba PDD z Dziadka , jakie widzialam. A przynajmniej żeńska jego część...
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 3:54 pm   

Też uwielbiam Noellę Ponois, na pewno jest jedną z największych i najważniejszych tancerek w historii francuskiego baletu. Ale niestety, nagrań z nią jak na lekarstwo, nie ma właściwie nic, sama w całości widziałam z nią tylko tego "Dziadka.." i na tym koniec.
Co do tego, że tańczyła z Nureyevem to owszem, musieli tworzyć fantastyczną parę. Tutaj zaraz na początku fragment próby Pontois i Nureyeva do "Dziadka..", ale tym razem w choreografii Nureyeva:
http://www.youtube.com/wa...e2LnrxELBI&NR=1

Tak na marginesie, ktoś w komentarzu napisał, że według niego to ostatnia prawdziwa etoile z POB.. coś w tym na pewno jest ;) Ja przynajmniej mam sentyment do wielu tych francuskich tancerek starszej daty, te najbardziej znane miały jakąś ogromną klasę i elegancję, nie mówię, że obecne nie mają, ale mimo wszystko to jednak nie to, czymś się bardzo różnią..
I radzę zwrócić uwagę na fragment wariacji Rajmondy około 8 minuty, jest w tym cudowna (zawsze się zastanawiałam, czemu obecnie jest moda na wydawanie tylko współczesnych nagrań, czasem nawet na siłę, kiedy nie ma tancerzy sprawdzających się w danej roli, to i tak każda opera musi wydać cały "kanon": "Jezioro..", "Dziadka..", "Don kichota" itd. Nie mówię, że to źle, ale czemu by tak czasem nie wydać czegoś starszego, jakichś archiwalnych nagrań? Myślę, że wbrew pozorom znalazłoby się wielu chętnych).
No, chyba wprowadziłyśmy trochę bałaganu, ale szczerze mówiąc to nie wiem, czy jest jakiś oddzielny wątek poświęcony francuskim tancerzom/ tancerkom. Niestety chyba nie ma takiego, a szkoda.
Na sam koniec dodam, że Pontois nawet w dojrzałym wieku (co widać w tym dokumencie, do którego link podałam), nie straciła ani trochę klasy i elegancji, co więcej w dalszym ciągu widać jej urodę, mało się postarzała ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 24, 2010 12:19 pm   

co do klasy i elegancji dawniej i dzis, to z pewnoscia cos w tym jest. Mysle, ze generalnie obecnie klasa jest ale okazywana jest w inny sposób; zmienily sie chyba pewne kanony. Dzis nawet tak cudne tancerki jak np Diana Vishneva nie mowia , nie poruszaja sie i nie usmiechaja tak jak wielkie gwiazdy sprzed kilkudziesieciu lat.
z tym , ze ja osobiscie nie oceniam tego jakos pejoratywnie, patrze na to jako na pewna inna jakosc; inna co nie znaczy gorsza, tylko bardziej naturalna i wdzieczna. Jezeli tej innej jakosci towarzysza duze wartosci, to nie patrze w przeszlosc :) .

skoro zrobil sie tu taki watek na filmy z tancerzami z Paris Opera Ballet , to ja tez cos zalaczam. Doskonale z pewnoscia wszyskim znany link do czesci I domumentu: Etoiles Dancers of Paris Opera Ballet .

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Ja osobiscie co kilka miesiecy sobie lubie ten dokument przypomniec, bo jest bardzo fajnie zrobiony. Wszystkiego tu po trochu: i paryskich gwiazd, i corpsu i zycia codzinnego ze szkoly i prob i prawdy o zyciu tancerzy.
ps a tam w czesci 3 jest tez troche Noelli Pontois, ktora mowi o macierzynstwie.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 24, 2010 3:34 pm   

a właśnie, właśnie: skoro temat macierzynstwa Noelli Ponois sie wywolał, to co sie teraz dzieje z Miteki Kudo (jej corka)? wciaz tanczy w paryzu? i czy awansowala ?

Bodajze w 2002 roku byla w corpsie w Operze Paryskiej. Czytałam cos o jej delikatnosci w tym corpsie itd ale to byla tylko taka zajawka, i to zajawka zwiazana bardziej z tym, czyja jest corka niz tym, ze sie jakos wyrozniala.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pią Cze 25, 2010 10:22 pm   

Czy ktos z Was "wejrzał" sie kiedyś w Paquitę w chor. P. Lacotte?

Chodzi mi oczywiście o tę wersję z Opery Paryskiej.

Jakie macie zdanie na temat tej pw choreografii ale też libretta, muzuki i ogólnie paryskiej inscenizacji.
 
     
Agasiek 
Koryfej


Posty: 761
Wysłany: Sob Cze 26, 2010 3:47 pm   

Ja oglądałam Paquitę z Opery Paryskiej z Agnes Letestu ale czy to ta o ktora ci chodzi?
_________________
Taniec jest najwznioślejszą, najbardziej wzruszającą, najpiękniejszą ze wszystkich sztuk, bo nie jest tylko prostą interpretacją czy wyobrażeniem życia; jest samym życiem. Havelock Ellis
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Cze 26, 2010 4:14 pm   

tak to ta :) .
Jakie masz o niej zdanie?
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 26, 2010 7:49 pm   

Innej "Paquity" nie ma w całości, tylko wersja Lacotte'a, w oryginalnej choreografii Petipy zachowało się tylko słynne grand pas;) No i innego nagrania raczej nie znajdziecie - z tego co mi wiadomo Opera Paryska ma wyłączność na wystawianie tej właśnie choreografii Lacotte'a. Co do produkcji - jak na Paryż przystało, kostiumy, scenografia przepiękne, żadnego kiczu jaki w co poniektórych teatrach można nadal spotkać, no ale tam to już norma, nie wyjątek ;) Co do samego baletu to choreografia odtworzona z dużą starannością, Lacotte ma dużą wiedzę, dotarł do wielu materiałów i osób, które widziały pierwowzór, min. na podstawie znalezionych opisów odtworzył pantomimę z II aktu (jeden z najbardziej interesujących i zabawnych fragmentów baletu, według mnie). "Paquita" realizuje dwa z trzech punktów "programowych" Opery wg. Claude Bessy, czyli: "Tradition, evolution, perfection" - I i III bez wątpienia. Jest to balet, który ma przede wszystkim zaprezentować doskonałą technikę tancerzy i ich nienaganny, czysty styl. Przy tym mam wrażenie że nie jest to też tak zupełnie czysta "popisówka" jak "Korsarz" np., z powodzeniem wprowadzono dużo elementów humorystycznych (świetnie odegranych przez Agnes Letestu przede wszystkim), które odpowiednio rozluźniają atmosferę i dzięki temu można pozbyć się wrażenia, że oglądamy sztampę. Letestu i Martinez technicznie świetnie, tak samo w warstwie wymagającej gry za pomocą pantomimy, poza tym dużo okazji do zaprezentowania się solistów tak samo perfekcyjnie przygotowanych. Jeśli ktoś ma w danej chwili ochotę na czystą klasykę nic więcej to jest to spektakl w najlepszym wydaniu pod każdym względem; tańca, scenografii, kostiumów. Można obejrzeć z dużą przyjemnością, ja jednak zdecydowanie preferuję interpretacje tego głębokiego i nowoczesnego repertuaru przez tancerzy Opery - z tego w końcu nie bez powodu najbardziej słyną, chociaż w klasyce również są niepokonani i trudno im dorównać (myślę, że wydanie takiego spektaklu to między innymi ma pokazywać).
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 9:22 am   

Tak, zgadzam sie, tylko ze w tym roku z tym "głębokim" repertuarem dosc krucho. Paquita , Jezioro i zbior 3 miniatur pod nazwą Roland Petit (no ale to tez nie wiem czy mało, bo doszłam chyba do wniosku, że jest to najbardziej ceniony przeze mnie choreograf)to w sumie pierwsze pol sezonu 2010/2011.

Co do samej Paquity, to ja jestem w tym momencie jeszcze na etapie wyrabiania sobie zdania. Z całą pewnością mogę jednak chyba już teraz stwierdzić, że jest to coś przyjemnego dla oka pod wzgledem poprzednich wykonań i całej oprawy. A jedną z głównych zachęt jest chyba właśnie to, ze poza fragmentami na konkursach, niegdzie indziej nie jest tańczona. Ale czy to wystarczy?
Ciekawe kto będzie tańczył w tym sezonie (tzn głównie czy Letestu).
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 2:30 pm   

Dobrze, a co w takim razie z baletami Eka, Bausch, Neumeiera, McGregora, Brown i Keersmaeker, które w sezonie 2010/11 również będzie można zobaczyc w Operze? To ma być rzekomo tradycyjny, klasyczny repertuar? A "Paquity" to na pewno "głębokim" repertuarem właśnie bym nie nazwała, to samo odnośnie "Jeziora..", które chociaż w przemyślanej oprawie i choreografii, nadal pozostaje tym, czym jest pewnie też w innych teatrach - niezbędnym i bardzo potrzebnym elementem klasycznego repertuaru. Co do poprzednich wykonań tego baletu to szczerze mówiąc nie mam pojęcia o jakich mówisz, bo jak już wspomniałam oryginalna wersja Petipy jest niezachowana, a rekonstrukcja Lacotte'a powstała 9 lat temu i jest wystawiana tylko w Operze Paryskiej, więc siłą rzeczy nie ma możliwości zobaczenia innego wykonania, nie mówiąc już o innej wersji tego baletu. I nie wiem co masz na myśli zadając pytanie: czy to wystarczy? To trochę tak jakbym obejrzała jakikolwiek inny klasyczny spektakl, z pięknymi kostiumami, scenografią i choreografią, a potem zapytywała: czy to wystarczy? Myślałam, że dla wszystkich baletomanów to jasne, że klasyka zazwyczaj służy olśniewaniu widza tymi elementami, jeśli ktoś będzie miał ochotę na bardziej intelektualną rozrywkę to chyba oczywiste, że nie pójdzie na "Śpiącą królewnę" ale wybierze np. spektakl Ejfmana.
Co do sezonu 2010/11 to nie sposób w jednym roku "wepchnąć" wszystkiego naraz. Jeśli twierdzisz, że krucho z nowoczesnym repertuarem, to może porównaj sobie jak proporcje przedstawiają się w innych znanych teatrach na świecie (np. w Rosji). Poza tym nie należy zapominać, że to nie jest niezależny zespół baletowy, w którym nagle stwierdzą, że przerzucają się tylko na prace współczesnych choreografów, a klasykę porzucają na zawsze. Takie są zasady, a co więcej - podstawy sukcesu (to jest: różnorodność). Bardzo proszę, tutaj np. można sobie obejrzeć repertuar Opery: http://www.danser-en-france.com/repertoire.htm I przy okazji porównać z tym co proponują inni. Nie tylko tytuły, ale też ich ilość, która jest naprawdę duża i oferuje widzowi szeroki wybór bardzo różnych spektakli.
Nie wiem też skąd pomysł, że mogłaby tańczyć głównie Letestu, czy ktokolwiek inny - to nie jest i raczej nigdy nie był teatr jednej gwiazdy, wszyscy utalentowani artyści mają równe szanse do rozwoju.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 3:11 pm   

Sagittaire napisał/a:
Tak, zgadzam sie, tylko ze w tym roku z tym "głębokim" repertuarem dosc krucho.


ja chyba jednak mogłabym się cieszyć taką "kruchością" repertuaru tylko chociażby w Operze Narodowej, choć oczywiście że w przeszłości niektóre sezony baletowe Opery Paryskiej bywały jeszcze atrakcyjniejsze. W przyszłym sezonie myśle ze głowna atrakcją jest premiera nowego baletu McGregora - chętnie bym zobaczyła... nie wiem może sie uda.
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 3:39 pm   

Ja na repertuar Polskiego Baletu Narodowego teraz nie narzekam (przy założeniu, ze inną miarą mierzę to co w Łodzi, to co w Warszawie i to co w Paryzu).

A co do Opery paryskiej, to nie zebym jakoś narzekała strasznie na to, co ma do zaproponowania Opera Paryska ale jak wczoraj czy przedwczoraj patrzyłąm to Petit, Paquita i Jezioro + 2 inne spektakle, ktore jednak z roznych wzgledow nie wchodza w gre-jako jedyne propozycje do stycznia bodajże -troszke mnie rozczarowaly (bo akurat mnie interesuje tylko ten okres paxdziernik-styczen -). Nie , zebym cos mogla zarzucic im, ale przyznam, ze mialam nadzieje, ze na jesien (paxdziernik-grudzien ew styczen) bedzie cos innego w repertuarze. No ale to moje subiektywne odczucia, uwzgledniajace tylko moje upodobania...

A balet McGregora? Ja sie jakos już tak przyzwyczaiłam do wykonań jego choreografii przez zespoly angielskie i jak na teraz, to mam "duzo wiekszy głód" na inne spektakle w Paryżu niz ten. Ale to juz moje zupelnie subiektywne odczucia.
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 7:31 pm   

no tak tylko ja zakładam, a przynajmniej mam nadzieję ,że spektakl McGregora przygotowany specjalnie dla POB nie będzię dokładną kalką spektakli jakie tworzy dla swego zespołu czy ROH. Poza tym POB w każdej nawet mocno zafiksownej estetetyce danego twórcy odsłania coś wyjatkowego i własnego, np. Święto Wiosny Bejarta myślałam, że o tym utworze wiem wszystko, a gdy zobaczyłam je w wykoniu POB - istna iluminacja :wink:

PS. w TW-ON faktycznie jest lepiej, ale zychwytu jeszcze za nowej dyrekcji nie doświadczyłam, cierpliwie czekam :wink:

jasne, że trzeba mierzyć inną miarą, ale często miara zachwytu jest silniejsza iż miara zdrowego rozsądku. :wink:
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Nie Cze 27, 2010 7:43 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Cze 27, 2010 7:42 pm   

oj Joanno burzysz mi myśli, bo ja juz sobie poukladalam, ze McGregor to w ROH i to w dużo dalszej kolejnosci, a na pewno nie w tym roku, a istotnie cos w tym jest, ze McGregor zatanczony przez zespoly angielskie to musi byc jeszcze inna jakosc niz przez tancerzy opery francuskiej.

A co do Warszawy, to ja juz jestem zadowolona i dzis juz zyje tym, ze na jesieni do Wwy. Tylko sama nie wiem na co, bo ustalilam sobie ze na Kurta a tym co Kasia dzis napisala narobila mi ogrooomna ochotę na Tanczymy Bacha

PS Joanno jak juz jestes, to moze "skusze Cie" na rozmowe o sezonie mijajacym w Łodzi???? *(temat w z balet: rozmowy o tancu w lodzi) Bylabym wniebowzieta, bo nikt o tym mowic nie chce a ja moglabym o tym bez konca: zwlaszcza o debiutach sezonu :)
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Gru 05, 2010 4:19 pm   

wczoraj, w ramach dnia poworotu do baletowych gigantow w wieku 80 lat, zanurzylam sie w balety z Mają Plisiecką i balety Rolanda Petita. Przede wszstkim obejrzałam całość Notre Dame de Paris w choreografii R. Petit i w wykonaniu:
Esmeralda Isabelle Guérin
Quasimodo Nicolas Le Riche
Frollo Laurent Hilaire
Phoebus Manuel Legris.
Cudowny spektakl. Cudowny jezyk choreograficzny, w ktorym ruch jest czasem klasyczny czasem prosty, czasem bedacy bardziej grą aktorską. Ta specyficzna prostota ruchu, zwłaszcza w scenach zbiorowych, rozbudza niesamowite emocje. Swoją drogą ja uwielbiam sceny zbiorowe u R.Petit. To jest cos wiecej niz balet, to taki teatr ruchu, bazujacy na klasyce. W kazdym razie cudowne sa choreografie Petita. Uwielbiam. A kreacja Phoebusa...- slowa tego nie wyrażą - lepiej niz perfekcyjnie.
Wspaniala rzecz, polecam wszystki, bo calosc jest do zobaczenia na youtube i to w bardzo dobrej jakosci.

oto probka:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Mar 23, 2011 7:21 pm   

Pod wpływem tego dokumentu o M. Murru naszło mnie na ogladanie Carmen - R. Petit. Niestety nie jest to Carmen z Dianą Vishnevą i Legris ani z M. Murru - tylko z Osta, Le Riche i G. Charlo ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Choreograficznie - odlot. Nie będę pisac więcej, bo szkoda słów. Petit jest geniuszem...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,38 sekundy. Zapytań do SQL: 13