Czy czasami załamujecie się podczas ćwiczeń? Macie problem ze zrobieniem "sznurka" lub innego rodzaju szpagatu? Możesz się pożalić
Ja, niestety, o balecie mogę tylko marzyć. Kiedy miałam pięć lat, chciałam być baletnicą. Mama mówiła, że jeszcze za wcześnie. Aż mój wiek osiągnął pełną dziesiątke, karate i jazda konna zapełniły moje życie. Lecz niedawno zobaczyłam balet "Giselle". Wtedy po prostu...rozpłakałam się. Przypomniałam sobie marzenia, w których byłam ja...W pięknej, czarnej tutu, stojąca w pointach...Na balet mama absolutbie się nie zgadza...To mnie właśnie boli.
Zpraszam do zwierzeń, i witam wszystkich:)
Związek z tańcem: uczennica SB FEA
Wiek: 31 Posty: 252 Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Paź 21, 2008 8:10 pm
przepraszam,ze robie offtop... ale powiedz mi ,Princess Kraehe, dlaczego Twoja mama nie pozwala spełniać Twoich marzeń ? może nie traktuje tego poważnie ? wytłumaczyłaś jej, że to dla Ciebie bardzo ważne?
co do załamywania się... zdarza mi się czasami wątpić w siebie, zwłaszcza po intensywnym dniu w szkole, kiedy jestem zmęczona i nie mam na nic sił. wtedy nic mi nie wychodzi. Ale tak to jest, kiedy człowiek bierze na siebie strasznie dużo rzeczy, a potem musi wszystkiemu podołać...
_________________ W milczeniu nawet słaby krzyk robi wiele hałasu.
Mama nie bierze tego poważnie. Mówi, że to mi przejdzie itp. A ja naprawdę bardzo chcę tańczyć. Ona myśli, że zaraz będe miała deformacje, naciągnięte ścięgna, krzywe kolana (chociaż nie wiem, co ma balet do krzywych kolan 0_O). I powiedziałam przed chwilą, że ona już woli złamany nos, niż rozwalone nogi. Kocham karate i jazdę konną, ale balet...chyba bardziej. Niestety, tracę nadzieję.
Dopuszczam do słowa innych baletomaniaków z problemami
Związek z tańcem: uczeń
Wiek: 28 Posty: 37 Skąd: Nowy Sącz
Wysłany: Wto Paź 21, 2008 9:36 pm
jesli mieszkasz w miescie gdzie nie ma szkoły baletowej to trudna droga, bo bardzo trudno jest byc baletnica ,,W pięknej, czarnej tutu, stojąca w pointach". Ale moze zapisz sie na jakies zajęcia, np.tak jak ja raz w tygodniu. A stopy deformuja sie od point, kola trzeba bardzo mocno wykrecać. Na scenie wydaje się to łatwe i przyjemne (i ma się tak wydawac) ale jest to opłacone godzinam ćwiczeń. Nic dziwnego, że mama c nie chce pozwolic, więc pokaż jej, że naprawdę tego chcesz. Dokładnie zaznajom się z teorią i ustal z mamą, że np po roku znów to omówicie. Nie poddawaj się. Nie gwarantuję, że się uda, ale warto spróbować.
Byłyśmy raz z mamą na lekcjach baletu, ale jakaś dziewczyna zdjęła pointy, a mama, gdy zobaczyła jej stopy, powidziała że "to jednak nie jest dobrze przemyślana decyzja".
A tak ogólnie co mnie gryzie? Szlag mnie trafia, że jeszcze te 10 stopni zostało mi do szpagatu. Czyli, aby wykopać nogę 10 cm nad głowę, aby zaliczyć na egzaminie (karate) muszę poćwiczyć jeszcze dwa tygodnie. A zresztą naciągnęłam ścięgno, lekarz powiedział, że moje włókna kolagenowe są w fatalnym stanie. Czyli cios poniżej pasa w kwestii Princess Kraehe+balet. Ale walczę
_________________ Moja miłość, nadzieja, pasja...wszystko zamknięte w jednym słowie: balet...
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 4:57 pm
Może powiem o moich załamaniach. W wakacje, kiedy mój tata pod żadnym pozorem nie zgadzał się na lekcje baletu, miałam totalne załamanie. Sądziłam, że nie nadaję się do niczego, a tymbardziej nie do baletu. Ale po kilku rozmowach tata przekonał się do całej akcji "balet" i nawet cieszył się, że kupiłam nowe pointy Wszystko da się załatwić i jestem teraz najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Robię to, co kocham, mam kogoś bliskiego mojemu sercu (czyt. chłopaka ) i wspaniałych przyjaciół. Nawet mama przyznała, że odkąd chodzę na balet, jestem bardziej uśmiechnięta i bardziej chętna do pomocy. Mam w sobie więcej życia niż wtedy, gdy miałam myśli samobójcze a i takie czasy się zdarzały pozdro i głowa do góry wszystkim załamanym
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Związek z tańcem: kompletna amatorka;)
Wiek: 33 Posty: 196 Skąd: Gliwice/ Kraków
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 5:20 pm
co do Rooni. coś w tym jest, taniec dodaje dużej pewności siebie. a to widzę po sobie. zresztą samo zdecydowanie 'ide się zapisać' było już wyzwaniem, bo zawsze musiało być tak, że szłam wszędzie z koleżanką. a nikt nie chciał ze mną iść tańczyć. udało mi się zebrać w sobie, bo albo się chce coś osiągnąć, spełniać marzenia, albo wiecznie ciągnąć wszędzie koleżanki.
a co do załamań: jeszcze w lipcu byłam na tyle rozciągnięta, że do szpagatów brakowało mi odobinę, bez problemu byłam w stanie się kłaść na nogach, a teraz przez własną cholerną ambicje, chyba za dużo samozaparcie i chcenie mieć wszystkiego na już, ponaciągałam sobie tak ścięgna, że ledwo mogę się schylić do stóp. i wtedy przychodzi to 'nie dam rady'
Załamał mnie dzisiejszy wkręt mamy.
Ona "nie chce mieć w domu anorektyczki" x_X
A czy czasami pomyśli, czego ja chcę?!
(trochę przesadzam z pisaniem w tym temacie-będe miss deprechy)
Mam myśli samobójcze. Jak oglądałam zdjęcia dzieci tańczących balet, to się popłakała, bo pomyślałam, że ja mogłabym tak samo. Ale przez mamę to niemożliwe.
_________________ Moja miłość, nadzieja, pasja...wszystko zamknięte w jednym słowie: balet...
Związek z tańcem: kompletna amatorka;)
Wiek: 33 Posty: 196 Skąd: Gliwice/ Kraków
Wysłany: Sro Paź 22, 2008 6:43 pm
proponuje, usiąść i porozmawiać na poważnie. powiedzieć co czujesz, ale tak bez płaczów i krzyków. moja mama na wiele rzeczy się nie zgadzała (ciągle się nie chce zgodzić na wspinanie po skałach i łażenie po jaskiniach), z tańcem w tym roku było tak samo ( tu argument 'masz mature'), ale poważna rozmowa i tłumaczenie ile to dla mnie znaczy zmieniła jej podejście. twoja z tego co widzę po prostu się boi o ciebie, to normalne. musisz się starać jej wszytsko spokojnie wytłumaczyć i najlepiej przygotować się do rozmowy, bądź też dojść do jakiegoś porozumienia, godzić się na pewne ustępstwa. myśle też, że pokazując, że codziennie ćwiczysz i że to nie jest słomiany zapał są większe szanse że mama w końcu ' się złamie; powodzenia. ;*
Związek z tańcem: uczeń,miłośnik i in.
Posty: 156 Skąd: z serca
Wysłany: Nie Lis 02, 2008 5:59 pm
a ja powiem tak - przeczytaj kilka razy to,co napisała sasetka 2505...
baaardzo ważne jest to,abyś umiała skonfrontować swoje marzenia z rzeczywistością.
może to dziwnie zabrzmi,ale na marzenia nie zawsze jest się gotowym, ba! bywa tak,że nas przerastają ZAWSZE należy im się dokładnie przyjrzeć,przeanalizować czy jestem w stanie je zrealizować (w Twoim przypadku - czy masz zdrowie,kondycję? czy jesteś gotowa na ból, jakiego jest mnóstwo podczas ćwiczeń w balecie? czy masz w sobie wystarczająco dużo determinacji,by się nie poddać przy pierwszej przeszkodzie? to droga,która pozornie wydaje się być usłana różami,bo tyle w niej lekkości,wdzięku i łagodności..ale porozmawiaj z dziewczynami na forum ile kolcy im wbiły te "róże" zanim wyszły na scenę i wyglądały tak cudownie jak Ty sobie wyobrażasz siebie...
spokój to podstawa przy podejmowaniu decyzji
emocje nie są dobrym doradcą i będą dawały przewagę rodzicom nad Tobą - spokojny,przemyślany dialog więcej da niż krzyki i pretensje,że ktoś staje Ci na drodze do Twego szczęścia zwłaszcza,że absolutnie rozumiem obawy Twojej mamy.
Daj sobie czas i obserwuj,co się w Tobie dzieje...wsłuchaj się w swoje serce i pomódl się
POWODZENIA!!!
_________________ *Miej zawsze w sercu Nadzieję*
*Cierpienie szlifuje serce jak diament*
*Radę,którą dajesz innym,zastosuj najpierw u siebie*
*I LOVE DANCE*
no dobrze, ale jesli chodzi o Princess Kraehe, to tez nie ma co tego demonizowac, bo chyba mowimy o zwyklych zajeciach, a nie zawodowym cwiczeniu, czyli pojsciu do OSB (gdzie faktycznie nie ma przepros - albo sie zgadzasz na bol, wysilek, itp., albo do widzenia)? W przypadku zwyklych zajec pozaszkolnych nie ma takiego rygoru, i to tylko od samego zainteresowanego zalezy, ile bedzie sie przykladal, dawal wysilku, itp. - moze sobie bardziej odpuscic, jak jest za ciezko, jak i z drugiej strony moze duzo pracowac i tez osiagac dobre wyniki, rozwijac sie. Wiec tutaj nie za bardzo rozumiem, czemu rodzice nie chca sie zgodzic - tzn. moim zdaniem stwierdzenie typu 'nied chce anorektyczki w domu', swiadczy raczej o malym rozpoznaniu tematu przez mame - z calym szacunkiem. Nigdzie nie jest napisane, ze balet = anoreksja, to po prostu kolejny stereotyp, zwlaszcza w przypadku zajec dodatkowych, gdzie nie ma takiej presji, a kontrola rodzico nad tym, co dzieje sie na takich zajeciach moze byc wieksza, niz w przypadku szkoly panstwowej, nastawionej na wyksztalcenie do zawodu tancerza.
Balet jak najbardziej moze byc dla kazdego, wcale nie musi oznaczac az takiego bolu i wysilku, jak w przypadku profesjonalistow, czy az tak zniszczonych stop - to jest kwestia wyboru wlasnego, i wlasnych celow, im lepszym chce sie byc, to wiadomo, ze wklada sie w to wiecej wysilku i wiecej poswieca, ale nie jest powiedziane, ze kazdy kto przychodzi na zajecia i staje do drazka, od razu godzi sie na katusze. Nie robi sie w koncu nic ponadto, czego nie usprawiedliwi milosc i pasja do tanca (no, o ile oczywiscie nie trzeba zarabiac tymi nogami na chleb... ale chyba o tym na razie nie mowimy? )
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Pią Lis 07, 2008 10:05 am
Kolejne załamanie... a raczej Z(a)ŁAMANIE... palucha lewej stopy...
CO jeśli nie będę mogła tańczyć?? Przecież to całe moje życie! Jestem skłócona z połową rodziny, że robię to, co kocham... A teraz się okaże że przez głupią kontuzję nie będę w stanie nawet stanąć na releve...
godz. 13:59
Po badaniach ortopedycznych lekarz zabronił mi tańczyć. Muszę zrezygnować z baletu. Jestem załamana!...
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Rooni- weim, że może jesteśmy w trochę różnych sytuacjach (nie tańczyłam nigdy klasyki) to ja też miałam złamany paluch, a teraz mogę wszystko...może jak się zrośnie to się okaże, że możesz tańczyć. Trzymam kciuki
_________________ ...cos I'm thirsty for your love...dancing underneath the skies of lust...
pff taki lekarz to głupoty pieprzy, idź do ortopedy zajmującym się sportowcami, tylko ten racjonalnie wytłumaczy jaki jest stan zdrowia i jak to się odnosi do dalszego tańczenia.
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sob Lis 08, 2008 1:10 pm
Byłam u ortopedy/chirurga/traumologa. Powiedział co powiedział. Nawet na wf nie mogę ćwiczyć, a codopiero taniec...
Doszłam do wniosku że się nie poddam i ciągle będę tańczyć bez względu na to, co powiedział jakiś lekarz. Za bardzo kocham balet by go rzucić z byle powodu.
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
zdrowie to nie byle powod;]
ale hm to w sumie tylko palec gorzej gdybys miala cos z kolanem/kostka... tak jak mowila dusia jej sie zrosl i jest ok, poczekaj spokojnie, teraz go nie nadwyrezaj i jak siewyleczy to zastanowisz sie co dalej
Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Sob Lis 08, 2008 2:44 pm
Zabronił Ci pewnikiem ćwiczyć aż do wyleczenia !
I to jest jaaaaaak najbardziej rozsądne !!! Daj mu się wyleczyć.
To długo nie potrwa. Potem możesz normalnie wszystko robić.
Kapkę cierpliwości ....
Torin
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sob Lis 08, 2008 3:06 pm
Tzn. Uderzyłam tym palcem o próg ok. miesiąc temu. Był pęknięty staw i źle się zrósł. Teraz już nic nie idzie zrobić, mam jakieś lekarstwa, pomagają bardzo, od wczoraj zeszła mi spora część opuchlizny Jest lepiej, palec nie boli już nawet jak staję w pointach bez wkładek
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Sob Lis 08, 2008 3:29 pm
monika napisał/a:
rooni napisał/a:
nawet jak staję w pointach bez wkładek
nastepnym razem chwilke pomysl czy warto
Ale wkładki mam prawie zawsze. Jak chcę sobie w domu tak stanąć, tak sobie, to czasami (rzadko) nie wkładam, ale wkładam zawsze jak ćwiczę dłużej niż jedno parosekundowe stanięcie en pointe.
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach