Związek z tańcem: tancerz, miłośnik
Wiek: 32 Posty: 171 Skąd: Bełchatów
Wysłany: Pon Kwi 07, 2008 4:21 pm
Dzisiaj rano oglądałam spektakl Pana Jiri Kyliana, pt. "Sleepless". Jeżeli macie taka możliwośc to gorąco polecam obejrzec, bo według mnie jest mo mistrzostwo.
Obie wersje: Typowy dla okresu romantycznego balet zachował się w światowym repertuarze za sprawą prostej, lecz bardzo harmonijnej choreografii. Libretto zostało oparte na legendzie o willidach dziewczętach zmarłych przed zamęściem, spisanej przez Heinricha Heinego. Prapremiera odbyła się w czerwcu 1841 r. w Paryżu, premiera polska miała miejsce 7 lat później w Warszawie. Akcja baletu rozgrywa się w nadreńskiej wsi. Leśniczy Hilarion stara się o rękę Giselle, ale ta kocha innego, nie wiedząc, że jej ukochany to przebrany za chłopa książę Albert.
reż.Hugo Niebling, David Blair, wyk.Carla Fracci (Giselle), Erik Bruhn (Albert), Karena Brock (Berta), Richard Gain (Hilarion), Robert Gladstein (Książę Kurlandii), Paula Tracy (Batylda), Cynthia Gregory (Mirta)
Niemcy 1968
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 11, 2008 8:27 pm
warto pamiętać ze to dośc stara i do tego filmowa wersja z zywymi zwierzątkami w I akcie i bardzo czasami nie-baletowymi ujęciami. TV Kultura puszcza to już bodaj po raz 3-ci?
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Ja tą Giselle widziałam na TVP Kultura 2 razy teraz tez pokażą 2 to daje 4 razy, lubię tą wersję przedstawienia Carla Fracci jest świetna (oczywiście trzeba pamiętać że przedstawienie powstało bodajże po koniec lat 60-tych), ale litości ....
Moim zdaniem zawsze warto obejrzeć tę wersję Giselle.To nic, że jest archiwalna, ale jest piękna.Carla Fracci doskonale pasuje do swej roli, jest pełna młodzieńczego powabu, a jednocześnie jest taką...trzpiotką. A już najpiękniej na świecie wykonuje "Wariację Giselle"-
z taką gracją, posyłając jednocześnie całusy swemu ukochanemu...Jakby bez pośpiechu i z całym spokojem podskakuje na jednej nodze, wykonując wszystko tak dokładnie...aż się chce na nią patrzeć, rewelacyjnie odegrana rola Giselle. Cały balet zasługuje na uwagę, także Corps de Ballet. Jedyny minus jaki zauważyłam, to nietypowe ujęcia kamer, które często filmowały łydki i stopy tancerek (zapewne, aby zwrócić uwagę widza, na kunszt tańczenia w puentach i na zespołowe zgranie).
Widziałam siedem wersji Giselle, a ostatnio jeszcze jedną, najświeższą: z Opery Paryskiej z Laetitią Pujol i Nicolas Le Riche i powiem tak: jest pięknie, jak zawsze, niesposób wybrać najpiękniejszą Giselle, ale wariacja najbardziej mi się podoba w wykonaniu Carli Fracci i właśnie Laetity Pujol. Ferri czy Zakharova jakoś tak za szybko ją wykonały, ale generalnie Giselle to piękny balet. Mam Carlę Fracci w roli Giselle także w duecie z Nurejewem, także wykonanie archiwalne, ale zatańczone nie tylko perfekcyjnie technicznie, ale zatańczone aktorsko. Po prostu. I po raz kolejny Fracci mnie oczarowała. Warto obejrzeć w/w balet, to nigdy nie będzie czas stracony.
Związek z tańcem: uczeń-ekstern w osb
Wiek: 36 Posty: 408 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 09, 2008 8:40 pm
Naprawdę warto obejrzeć. W/g mnie jest to najlepsza wersja na rynku. Leżnina jest absolutnie boska w tej roli (zresztą ona jest zawsze cudowna). Faruch jak zwykle powala. Wróżkę bzu robi Machalina w tej roli jest bardzo dobra. No i świetna Florina (bodaj Tieriechowa). No i oczywście sam corps de ballet.....
btw.....Fjedotow to dyrygent;)
_________________ Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 890 Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Nie Wrz 14, 2008 6:18 pm
Mi się ogólnie bardzo podobało . Śpiącą królewnę widziałam tylko raz w "Złotej dwunastce baletów", nagranie z Opery Paryskiej i z tego co pamiętam nie było tam ani niebieskiego ptaka, ani czerwonego kapturka w ostatnim akcie, a były to naprawdę miłe elementy (i czy mi się wydało, czy był też kopciuszek? Był tam taki moment, gdy na wesele wchodzi jakiś książę i podaje dziewczynie pantofelek). No i w wersji paryskiej wróżka bzu wcale nie tańczyła, a szkoda, bo jej tańce są piękne, nie mogłam oderwać oczu od Julii Makhaliny
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach