www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Córka Źle Strzeżona
Autor Wiadomość
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 08, 2012 5:05 pm   

dla porównania kilka fotek z wersji Ashtona:

http://imageshack.us/phot.../706/crka1.jpg/

http://imageshack.us/phot.../703/crka2.jpg/

http://imageshack.us/phot.../600/crka3.jpg/

http://imageshack.us/photo/my-images/37/crka4.jpg/
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 08, 2012 10:26 pm   

Sagittaire napisał/a:
Ali - ten balet to żadna zasługa.

A może jednak - choćby to, że zaprosili jednak Madię (którego chyba cenisz) i przekonali go, aby coś zrobił dla tego zespołu. Myślę, że to jednak było lepsze niż "Dziadek" w choreografii (pożal się Boże) ich kierowniczki - co niestety widziałem ze dwa lata temu i do dziś nie mogę się otrząsnoć z niesmaku.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 08, 2012 10:53 pm   

Kasia G napisał/a:
domniemywać mogę, ze chorografia mooocno jest inspirowana "klasyczną" choreografią sir Fredericka Ashtona - są wszystkie charakterystyczne dla niej sytuacje - pas de trois, gdzie Lisa wymyka się Alainowi a on całuje Colina itd, itp, (...) Trochę mnie to denerwuje (mam nadzieję, ze niesłusznie): wziąć humor z Ashtona, zdjąć pointy i dać "nowocześniejsze" kostiumy.. i już mamy własne dzieło.

Może to zbyt pochopne przypuszczenia. Fakt, wersja Ashtona to dzieło wybitne, ale nie on jednak wymyślił "Córkę źle strzeżoną" w 1960 roku. Owszem przywrócił ją do życia w XX wieku, ale scena po scenie, taniec po tańcu i gag po gagu - według wcześniejszej tradycji sięgającej korzeniami twórcy tego baletu, czyli według praźródła Daubervala z 1789 roku i jego następców, a zwłaszcza Mariusa Petipy. Korzystał też bowiem z wielkiej tradycji rosyjskiej, gdzie zachowano i doskonalono wykonanie tego baletu przez cały wiek XIX, a pomagała mu w tym sędziwa już wtedy Tamara Karsawina. I tak powstało to arcydzieło Ashtona, dobrze nam znane także ze sceny warszawskiej.

Zatem źródło wszystkich tych pomysłów, przepisywanych przez Ciebie Ashtonowi, a także komizmu tego baletu, tkwi tak naprawdę znacznie głębiej i dawniej. Zdjęcie point też mnie specjalnie nie szokuje, bo tancerze Daubervala, kiedy rodził się ten balet, nie mieli o nich zielonego pojęcia. Miał zatem prawo Madia do takiego ujęcia i może tez był to pomysł na pokrycie braków warsztatowych wrocławskiego zespołu. Ale to tylko tak na marginesie Twoich niepokojów. Poczekajmy na wiarygodna relację - byle nie wrocławskich recenzentów, którzy wykazują na ogół zbyt daleko idąca łaskawość dla wyczynów swojego zespołu baletowego. Oby tym razem było na to pokrycie!
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Lut 09, 2012 8:25 am   

Ali - zaraz dostanę pewnie po głowie, ale dopowiem do końca - według mnie zaproszenie Madii, to jest przejaw tego jak tragicznym kierownikiem jest szefowa wrocławska, która ma największy wpływ na wybór choreografów. Od czasów poprzedniej, pożal się Boże, kierowniczki łódzkiej, szefowa wrocławska jakoś ciążyć zaczęła do Łodzi. Zrobiony był wspólnie spektakl, zapraszani są tancerze z obu zespołów przemiennie itd. Jak się zacząłą obracać w świecie łódzkiego baletu, to najłatwiej było iść po najmniejszej linii oporu i ściągnąć Madię. To jest właśnie tryb pracy we Wrocławiu- zero własnych pomysłów, kompletny brak wizji, a działanie jedynie na zasadzie, że podpatrzyłam u koleżanki to ja też. Podobnie w swoim czasie zrobiono w Krakowie. Mnie to wkurza, bo świadczy o zaściankowości, braku inicjatywy, braku wizji, któa moim zdaniem jest najgorszym grzechem. Oprócz tego Madia nie pasuje do zespołu wrocławskiego, który przez ostatnie kilka lat był kompletowany pod klasykę, bo to jest choreograf, którego dzieła rozkwitają, jeżeli mają z jednego chociaż tancerza nie klasyka- a takich we Wrocławiu po prostu teraz jest brak.
Sądzę, ze ktoś kto ma własną wizję jak np. Przybyłowicz w życiu by nie działał na takich zasadach. Jak raz nabrał "ochoty" na inspirację jedną łódzką premierą, to nie poszedł w tę stronę, żeby ściągnąć Madię, tylko zauważył swoim sprawnym okiem, ze gwiazda, która w łódzkiej premierze tańczyła u Madii również ma coś ciekawego do powiedzenia i zatrudnił Giovanniego di Palmę jako choreografa do swojej premiery. To jest właśnie przykłąd jak dyrektor z polotem nie musi kopiować, a jedynie się inspiruje, robiąc coś nowego i własnego.
Zresztą w Polsce to narodowa specjalność- zero polotu i myślenie na zasadzie od kogo by ściągnąć, bo mi pomysłów brak. Jak się robi na uczelniach technicznych duże granty, to najbardziej należy skupiać się, zeby inni się nie dowiedzieli o pomyśle, bo zaraz ściągną. Osobiście tego nie znoszę i działa na mnie to jak płachta na byka.
A zatem mimo, że u Madii wiele rzeczy cenię, to uważam, że są takie dziesiątki choreografów zza granicy, którzy by zrobili premierę innowacyjną i bardziej pasującą do charakteru zespołu, że takie powielanie jest dla mnie po prostu czymś, co świadczy o tym, ze ta pani nie powinna sprawować swojej funkcji.

A co do tej premiery to zgoda. To była tragedia ten Dziadek, chociaż Jezioro też nie lepsze - pomyślane zresztą na zasadzie - zaprosić swoją koleżankę E. Wycichowską, niech zrobi gniot. Tam w repertuarze, poza jedną skamieliną, ciekawą swoją archaicznością, nie ma kompletnie nic, a samorząd który wykłada pieniądze na teatr w dalszym ciągu finansuje nowe pomysły.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 09, 2012 10:44 am   

Ali, oczywiście, ze mam świadomość, ze Ashton "tylko" rewitalizował ten balet - nazywany najstarszym zachowanym baletem (w sensie fragmenty muzyki, fragmenty chorografii i libretto) w jakiej takiej całości. Chciałam tylko zwrócić uwagę, ze libretto i połączone z nim "numery" (sceny) nie sa przypisane w każdej wersji tak samo, ba, nawet nie tej samej muzyce, stąd mówię o INSPIRACJI Ashtonowską wersją, a nie zadną inną (Spoerli'ego, rosyjskiej czy innej). Te same sceny (zaloty Alaina, jego taniec zakończony niefortunnym lądowaniem na kolanach ojca, wdowy Simone itd), wyzania miłosne na wiązkach zboża, czy taniec kurcząt można rozwiązać, jak przypuszczam, na sto sposobów. Stąd tylko moje twierdzenie o podobieństwach rzucających sie w oczy. Oczywiście, oceniam TYLKO na podstawie zdjęć i nie daje mi to prawa do wydawania jakiejś miarodajnej oceny, ani tym bardziej przygany. Napisałam tylko co od razu rzuciło mi sie w oczy. Zwłaszcza, ze dopiero co przeczytałam książkę Krzysztofa Felchnera o choreografii w świetle prawa autorskiego (http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/113162/choreografia-i-pantomima-w-swietle-prawa-autorskiego.html), gdzie opisywał tak kuriozalne spraw, jak wytaczanie procesu o zamieszczenie zdjęcia sceny podobnej lub takiej samej jak w innym balecie, jako naruszenie praw do choreografii, czy protest Balanchine Trust dotyczący publikacji ksiazki ze zdjęciami z baletów Balanchine'a, jako o naruszenie praw do choreografii :))) Ja tylko napisałam ze inspiracja zbyt widoczna, prosta i oczywista i ze szoda - skoro tworzy się "nowoczesną" wersję jakiegos baletu, to pewnie oczekiwałabym większej samodzielności, "inności" po prostu od tego co znamy.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 15, 2012 11:37 am   

recenzja, znalazłam tylko jedną?

Love story z pewną dozą pieprzu
"Córka źle strzeżona" w chor. Georgia Madii w Operze Wrocławskiej. Pisze Katarzyna Kaczorowska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

«To właściwie błaha historia. Ot, pewna wdowa ma córkę, którą chce wydać za syna zamożnego jegomościa. Córka jednak zakochana jest w kimś zupełnie innym i o porywach jej serca nie decyduje grubość portfela kandydata do ręki. W dodatku, mimo starań matki, czy też raczej z jej nieświadomą pomocą, uda się jej wywinąć z niechcianego mariażu. Wszystko kończy się szczęśliwie, nikt nie umiera, nikt nikogo nie zabija i nie cierpi. A wszystko to w scenerii bliżej nieokreślonej wsi, pośród domyślnych łanów zbóż, krów, w czasie i po żniwach.

Z tej niby-błahej historyjki Giorgio Madia, niegdysiejszy solista baletu Maurice'a Bejarta, wyczarował cacko pełne świeżości, młodzieńczego wdzięku, radości i dowcipnej pikanterii. Pod ręką Madii balet Opery Wrocławskiej dał z siebie wszystko.

Paulina Woś jako tytułowa córka źle strzeżona jest i liryczna, i zabawna, i urocza. Z Łukaszem Ożgą w roli jej ukochanego Colasa tworzą świetny duet, w którym umiejętności taneczne idą ręka w rękę (i noga w nogę) z aktorskimi.

Rewelacyjny jest również Anatoliy Ivanov w roli niekochanego Alaina - postać rodem z burleski, przypominająca śmiertelnie poważnego Bustera Keatona czy niezdarnego Charliego Chaplina. Już choćby tylko dla niego warto zobaczyć ten spektakl.

Madia, który podkreślał przed premierą, że jego "Córka

źle strzeżona" będzie inscenizacją czystą, odwołującą się do korzeni baletu, jego historii, pokazał we Wrocławiu, że bliski jest mu też teatr i zabawa konwencją. Bo taką zabawą jest nie tylko burleskowy rys postaci Alaina, ale też budząca salwy śmiechu rubaszna wdowa Simone, czyli Dariusz Raczycki z przyczepionym monstrualnym biustem, atrybutem kobiecości tyleż kuszącym, co przerażającym. Raczycki w duecie z równie komicznym Piotrem Oleksiakiem (Thomas, ojciec Alaina) zapewniają widzom sporą dawkę śmiechu, jak przystało na prawdziwą komedię, a kto nie lubi się śmiać, zwłaszcza gdy za oknem temperatura jak w zamrażarce?

"Córkę źle strzeżoną" warto też zobaczyć nie tylko dla dobrej zabawy czy umiejętności baletu. Urzeka scenografia - minimalistyczna i w formie, i w kolorze, a przecież przebogata dzięki świetnej pracy reżysera świateł (wielkie brawa dla Łukasza Różewicza, nie wiedziałam, że szary ma w sobie wszystkie kolory tęczy). Kostiumy Małgorzaty Słoniowskiej miały w zamyśle Madii być dowodem na spotkanie - jak mówił - polskiego chłopa z Giorgiem Arma-nim. I rzeczywiście spotkali się. We Wrocławiu, w minioną sobotę i niedzielę. I nie da się ukryć, że spotkanie to obie strony powinny uznać za wyjątkowo udane. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, że "Córka źle strzeżona" to nieostatnia realizacja Madii w Operze Wrocławskiej. Włoski tancerz i choreograf najprawdopobniej wystawi u nas "Coppelię" - równie słynne dzieło baletowe.»

"Tańczą dla widzów romantyczną love story z pewną dozą pieprzu"
Katarzyna Kaczorowska
Polska Gazeta Wrocławska nr 32
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 29, 2012 11:26 pm   

Skrót (pierwszy chyba wrocławski, bo Madia zawsze dba, aby kazdy jego balet miał skrót). Język tańca i humor typowe dla Madii . oprócz tego widze, ze nie zabrakło głownej wady tych spektakli - dziur choreograficznych, nie wypełnionych tańcem.



http://www.youtube.com/wa...layer_embedded#!

a tymczasem Madia ma robic kolejna premierę dla Wrocławia,...
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 12:19 am   

A mnie się wydaje, że ten trailer wygląda bardzo apetycznie. Czyżby coś drgnęło w balecie wrocławskim?
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 10:07 am   

E tam drgnęło, nie rozumiem skąd ta ekscytacja. Spektakl na moje oko jeden z najgorszych Madii. Plus tylko taki, że jest estetyczny, więc publiczności się może podoba. Język ruchu powtarzalny, zabiegi rozśmieszające podobne, reszta ściągnięta z innych choreografów. Zero nowości. Jakby recenzje były pisane przez osoby, które znają jakieś spekatklae poza wrocławskimi np łódkzie i mają ogólną wiedze o balecie, to nie byłyby takie przychylne. Na dłuższą metę Madia psuje tancerzy, bo zdejmują pointy i generalnie tam nie ma wybitnie trudnych elementów. Dlatego można miec w repertuarze z jeden jego spektakl ale więcej to chodzenie na łatwiznę. Porównując np ostatnia premierę poznańską i tamtejszy język ruchu i stopień trudności z tą wrocławska to poziomy jak szkoła podstawowa i liceum. Do tego znając sposób wybierania przez Madię fragmentów do skrótów śmiem twierdzic, że poza tym co tam jest jest nie dużo więcej tańca. Generalnie spektakle Madii są przechodzone, a jak są ciekawsze momenty, to sa ujmowane w skrótach. W tym skrócie nic nie zaskoczyło - ruch szalenie powtarzalny, jednym słowem jak dla mnie nuda.
A we Wrocławiu nic się nie zmieni póki jest ta szefowa. Jej się nawet nie chce robic lekcji codziennie, a to jest skandal, bo w takim trybie nie da się utrzymać poziomu zespołu. Jeszcze jak im wejdzie seria spekatkli Madii, które nie są trudne dla tancerzy, to poziom pójdize w dół.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 7:24 pm   

Sagittaire napisał/a:
nie rozumiem skąd ta ekscytacja.


Ekscytacji nie było, jeno odrobina nadziei. A za prostotę środków bym raczej Madii nie winił. Cała sztuka w tym, by z marnym zespołem zrobić dobry spektakl takimi środkami, które ukrywają słabość tancerzy. Dobrym tego przykładem był np. "Zniewolony umysł" Roberta Bondary w Operze Nova w Bydgoszczy. Mądrość choreografa polega na tym, by nie stawiać zespołowi zadań ponad jego możliwości, a zrobić swoje z sukcesem.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 9:21 pm   

Nie znam wnikliwie każdego członka zespołu wrocławskiego ale nawet ja wiem, ze kilka fajnych osób na świetnym poziomie tam jest. a Madia ma to do siebie, ze z natury robi rzeczy poniżej mozliwości zespołu...
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 09, 2012 12:39 pm   

skoro juz zastanawiamy się nad kondycja i rozwojem zespołu krakowskiego to warto zacytowac (za stroną PBN): Emil Wesołowski otrzymał także propozycję z Opery Krakowskiej, aby wystawić tam w przyszłym sezonie Romea i Julię Prokofiewa. Po warszawskiej, gdańskiej i poznańskiej, byłaby to już czwarta jego inscenizacja tego baletu na scenach polskich.

Romeo i Julia w Krakowie - ho ho! Moze to rzeczywiście doby prognostyk
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pią Mar 09, 2012 1:47 pm   

Zależy jak dla kogo - warszawski Romeo i Julia to jedyny w moim życiu spektakl, z którego wyszłam w trakcie. Gdyby to miało być wystawiane w Łodzi, to bym się dusiła własnymi rękoma.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 09, 2012 9:42 pm   

no, nic na to nie poradze, to jeden z moich ulubionych baletów w Warszawie w ogóle. Ale abstrahując od "podoba się/nie podoba" to uważam ze to wyzwanie dla krakowskiego baletu - długi i obszerny spektakl z licznymi rolami solowymi
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Mar 10, 2012 1:02 pm   

To to na pewno, tyle że o ile poznańska wersja już wyszła średniawo, to krakowska będzie musiała miec duzo zmian, zeby zespół ja udźwignął.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 12