www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Dylematy ojca .....
Autor Wiadomość
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 11:27 am   Dylematy ojca .....

Witam

W pierwszych słowach mojego listu uprzejmie proszę o odłożenie kawy (szczególnie parzonej), wina (szczególnie czerwonego), oraz innych napojów mogących pobrudzić ubranie tudzież klawiaturę :)
Pisze laikkkkkkkkkkkkk - który jeszcze rok temu jak by sie dowiedział, że się zaloguje na forum balet.pl to by kółko na czole nakreślił.

Dobra przejdźmy do ad remu.
Córka moja kochana minionego września zaczęła chodzić do szkoły, a na początku roku pojawił się w niej (znaczy w szkole) desant ze Szkoły Baletowej z ul. Łąkowej 31 zachwalając balet itp itd.
I o dziwo znalazło się tyle chętnych, że w szkole otwarto coś na kształt fili tejże szkoły. Całe dwie grupy małych stworków się uzbierało w tym i moja mała dziewuszka. W naiwności (oraz niewiedzy) swojej myślałem sobie tak a pochodzi z rok dwa czegoś sie nauczy, porusza się, dyscypliny jakiejś nabierze - będzie dobrze :)
Na a tu proszę, zaskoczenie jest lepiej - albo gorzej :)
Dziewuszkę moją wciągało na amen - dość szybko rytm tygodnia płynął od baletu do baletu. Wielka tu zasługa pani Karoliny która sama młodziutka potrafi dzieciaki zachęcić do ćwiczeń i pokazać im że to jest nie tylko fajne ale i piękne :)
I tu zacząłem myśleć, szukać w internecie itp :D
No i wyszło mi, że z tym baletem to nie ma tak prosto :) 12 lat nauki minimum i w zasadzie tylko dla własnej przyjemności. Bo jak rozumiem takie szkoły to po prostu dla amatorów ("zawodowe" to są OSB jak rozumiem).
I tu rodzą sie mi pytania które skłoniły mnie do napisania tego jak widzę już za długiego posta.
Moja córa jak każda "baletnica" w jej wieku jest na razie jest na etapie fascynacji strojami, puentami (jak Pani im pokazała na sali jak sie tańczy w puenach to ze dwa dni o niczym innym mówiła) itp itd.
Wiadomo że tego typu fascynacja przechodzi (he he chyba ...) i następuje bardziej "konkretne" zainteresowanie się baletem czy też tańcem w ogólności.
Napiszcie mi proszę jak to jest jak taki proces przebiegał u was (wiadomo, że u każdego ludzia inaczej) kiedy wyczułyście że balet to jest to co chcecie robić.
Zastanawiam się po prostu dość przewrotnie i skrótowo pisząc czy nie zrobiłem sobie i jej niedźwiedziej przysługi zapisując ją na ten balet ;)
Jakieś tam predyspozycje do baletu ma - rozciągnięcie przychodzi jej łatwiej niż innych dzieciakom na grupie (to po mnie, szpagat turecki jeszcze do niedawna trzaskałem ;) ) , wyczucie rytmu występuje u niej też :D Ale i pazurki są i niezbyt poukładany charakterek już w niej widać.
Ostatnio występowały na końcoworocznym koncercie w NCK-u (myszom była) i widzę że sie jej to podoba. Ale sam mam wątpliwości - warto się "męczyć nie wiadomo po co" ??
Spróbujcie mnie przekonać, że warto - jest fajne - albo i coś innego - ciągnąć to przez nie wiadomo ile z nie wiadomo jakim efektem :)

Howgh
Torin
p.s.
sorry za dłuuuuugiego posta ale mnie dziś na takie przemyślenia naszło :)
 
 
 
gonia 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 1705
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 11:34 am   

jeśli chciałaby chodzić na balet rekreacyjnie, nie wiążąc z tym przyszłości, to mimo wswzystko polecam! będzie się inaczej ruszała, będzie rozciągnięta itd. itp., będzie miała koordynację ruchową, grację i wdzięk [hehe... co prawda u mnie tego nie ma, chociaż jak porównam się z nietańczącymi koleżankami...]

inna sprawa, gdy będzie chciała pójść do OSB, ale to może na ten temat niech wypowiedzą się tamtejsi uczniowie.
_________________
Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
 
 
 
przyjaciolka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń,miłośnik i in.
Posty: 156
Skąd: z serca
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 1:26 pm   

A ja odnoszę wrażenie,Drogi Ojcze ;) że z jednej strony niby prosisz o opinię tutejszych forumowiczów,ale z drugiej wyczuwam w Tobie niechęć do baletu - "przekonajcie mnie,że...". Ja na pewno kibicowałabym córce,dużo z nią rozmawiała - należy pozwalać dziecku rozwijać pasje,bo nie ma nic gorszego niż odciąganie go od tego,co kocha - kończy się to albo wieczną frustracją i przegranym,niespełnionym życiem albo powrotem po wielu latach do owej pasji,gdy jest już dużo trudniej,bo to już nie te lata i zupełnie inne możliwości,masa ludzi lepszych...To jej życie,to ona poniesie konsekwencje obranej ścieżki,dlatego nie dopuść do tego,by realizowały się Twoje marzenia,że np.córeczka ma być prawnikiem a już nigdy artystką,bo to taki niepewny zawód..to ona ma być szczęśliwa :) człowiek robiący coś z pasją,dający z siebie wszystko daleko dalej zachodzi od tego,który jest gdzieś z przypadku...
Nie wiem ile mała ma lat,ale rozważ przerzucenie jej do OSB (jeżeli ma predyspozycje i nie ma przeszkód zdrowotnych) albo...(co też jest bardzo dobrym wyjściem,gdyby nie mogła uczyć się w szkole baletowej z jakichkolwiek względów a ma słuch muzyczny i chciałaby w tę stronę iść) - zapiszcie ją do szkoły muzycznej I stopnia :) Tylko tutaj też trzeba najpierw pójść do jakiegoś nauczyciela muzyki,sprawdzić jej słuch,niech weźmie wtedy kilka lekcji...i się zobaczy ;) wiem wiem,byłbyś bardziej zadowolny ze SM niż OSB,ale naprawdę to nie Ty decyduj,ale postaraj się jej słuchać...nie martwić na zapas. Jeżeli naprawdę kocha balet i nie ma żadnych przeciwskazań,niech to robi :) na pewno będzie potrzebowała Waszego wsparcia,bo to ogromnie ciężka praca,to nie tylko zadowolenie,ale też krew i łzy...ale piękno często jest okupione ogromnym wysiłkiem ;) A jeżeli jej organizm jest raczej słaby bądź nie zakwalifikują jej do OSB,to SM jest o tyle świetnym rozwiązaniem,że wciąż będzie blisko muzyki :) Wiem po sobie - nie mogłam myśleć o balecie ze względów zdrowotnych a nauka gry na instrumencie była dla mnie ogromną frajdą,takim moim światem ;) a do tańca teraz wróciłam...choć zdaję sobie sprawę,że gdybym zajęła się tym jako dziecko na poważnie,byłabym teraz pewnie gdzieś indziej ;)

Życzę Wam powodzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________
*Miej zawsze w sercu Nadzieję*
*Cierpienie szlifuje serce jak diament*
*Radę,którą dajesz innym,zastosuj najpierw u siebie*
*I LOVE DANCE*
 
 
karolinkaaa 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
miłośnik,uczeń
Posty: 276
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 1:35 pm   

Drogi Ojcze,
taniec klasyczny to coś przewspaniałego,ludzie,którzy związani są z tańcem,żyją w zupełnie innym świecie.Jeżeli w tym wieku zainteresowała się nim chodź trochę,to oczywiście,niech chodzi na te zajęcia.
A co do :"męczyć nie wiadomo po co" ?? "-normalnie paruje ze mnie :roll: Jak to po co?Wybacz,ale nie skomentuje tego.Gdy połknie azyla,dopiero przekonasz się po co to.

Pozdrawiam.
_________________
Spotkanie człowieka z kotem czyni człowieka lepszym,a kota gorszym.
 
 
aankaa_baletnica=) 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 31
Posty: 1516
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 1:37 pm   

U mnie było tak:
Zaczęłam chodzić na balet kiedy miałam 4 lata (też na Łąkową, a dokładniej filię Łąkowej). Jakoś 4 lata tam chodziłam... potem okazało się, że likwidują filię i trzeba jeździć dużo dalej... do siedziby szkoły - na Łąkową. Mama wtedy chciała mi znaleźć jakieś inne zajęcia... taniec ludowy, jakieś inne zajęcia tanecznie... dużo było pomysłów. No, ale ja już wtedy jako chyba 8-letnia dziewczynka wiedziałam, że chcę chodzić do szkoły baletowej i tańczyć. No i jeździłam kolejne chyba 4 lata (czy 5) na Łąkową. Okazało się, że wcześniej była zabawa w balet. Zaczęłyśmy ćwiczyć przy drążku, cała lekcja itp. Ale też mi się podobało... nawet chyba bardziej niż wcześniej. Kiedy byłam w 4 klasie podstawówki poszłyśmy do starszej klasy i zaczęła nas uczyć jeszcze inna pani. Tam zaczął się na prawdę prawdziwy balet. Ale też mi się zaczynało podobać coraz bardziej. Po roku zaczęłyśmy chodzić częściej... doszedł modern i rytmika, później jeszcze teoria. Zaczęłyśmy tańczyć na pointach, pojechałyśmy na kilka konkursów. Od 1,5 roku chodzę do Krakowskiego Centrum Baletowego i Tańca Współczesnego. Mamy jeszcze więcej zajęć niż w tamtym roku, jest ciężej, ale jest super. Tak więc u mnie jakoś zamiłowanie do tańca powstało samo z siebie... Do dziś tańczę i jeszcze tak szybko nie przestanę.

A czy warto... WARTO :D Taniec jest fajny, może kiedyś będzie chciała iść do osb, może coś osiągnie. A może będzie tańczyć dla przyjemności. Już moje poprzedniczki dużo napisały i sie z nimi zgadzam :D A co do szkoły muzycznej... To nie jest to samo... myślę, że jak nie osb to lepiej zostać w prywatnej szkole baletowej.

A układ myszek był jednym z najfajniejszych. Dzieci najwięcej tam robiły i takie to fajne było. Ten wielki ser na scenie :P
 
 
 
Kasia :)) 
Pierwszy Solista


Związek z tańcem:
oby wieczny!
Wiek: 73
Posty: 2627
Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 3:21 pm   

Ja na razie nie mam czasu się rozpisać(co niniejszym postaram się uczynić wieczorem ;) ), ale na razie podrzucę ci kilka linków, które powinny zainteresować osobę z takimi wątpliwościami ;)

Co najbardziej lubicie w balecie?

Dlaczego kochacie taniec?

Czy nie przeszło wam nigdy przez myśl, żeby odejść?

Magia tańca

:) :) :) :)
_________________
wieczny tańcogłód.
 
 
 
Carmenn 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
tancerz
Wiek: 35
Posty: 30
Skąd: Neverland
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 3:31 pm   

Hehe, też widziałam układ myszek, chociaż nie cały i zza kulis. Cieszę się niesamowicie, że Karolina Kursa odnosi sukcesy nie tylko jako tancerka ale i nauczycielka :wink: . Ja rok temu miałam przyjemność tańczyć w jej układzie dyplomowym -grupowym.
Wg. moich obserwacji wszystkie "myszki" to dzieci kolo 5-6 lat, więc tyle gdzieś pewnie ma twoja córka. Jak może już sprawdziłeś naukę w OSB zaczyna się później, tak więc jakby co macie jeszcze sporo czasu aby zdecydować, czy zapisać córkę do takiej szkoły, czy zostawić w prywatnej szkole. Myślę, że przez te kilka lat, okaże się, czy córka naprawdę ma dobre warunki i czy jej fascynacja baletem nie była tylko krótkotrwała i własciwa dla co drugiej małej dziewczynki i nie przejdzie jej po jakim czasie :wink: .

Ja zaczęłam chodzić na balet później niż większość moich koleżanek, bo w wieku 8-9 lat. Zawsze raczej traktowałam to jako hobby i zabawę, gdyż moje zdolności nie były niestety nigdy za wielkie. Na początku chodziłam do filli SB przy Łąkowej (wtedy jeszcze przy Łobzowskiej), po kilku latach przeniosłam się do klasy w siedzibie szkoły. Z roku na rok kolejne osoby rezygnowały, po prostu traciły zainteresowanie, miały inne zajęcia, które były dla nich ważniejsze. Ja też praktycznie co roku myślałam, czy by się nie wypisać, ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności zostałam, taniec z roku na rok stawał się dla mnie coraz ważniejszy, wkładałam w to coraz więcej pracy.... I tak doszłam do VII klasy SB i nie wyobrażam sobie życia bez tańca :wink: .
_________________
http://edenamarga.deviantart.com/
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 4:17 pm   

Cytat:
warto się "męczyć nie wiadomo po co"


Ostatnio jakas pani rozmawiajac ze mna stwierdzila "ze wlasciwie to mozna by pomyslec ze zawod artystyczny to takie nie wiadomo co" ( :roll: ).

Az cos sie robi, jak sie obserwuje takie podejscie.

Szkoda. Nie wiem, moze niektorzy nie rozumieja, jak mozna miec jakas pasje, i cokolwiek dzialac i podjac jakikolwiek wysilek, tak po prostu dla siebie. Czasem mam wrazenie, ze wiekszosc ludzi za normalne uwaza, ze najlpiej jest 'robic aby sie nie narobic', a jeszcze lepiej nie robic nic, a tych, ktorzy inaczej do tego podchodza, traktuje sie jak dziwakow. Troche to przykre, bo chyba powinno byc odwrotnie.

Moja odpowiedz: WARTO.
Nie bede wymieniala zadnych konkretnych korzysci, ktore oczywiscie sa, ale nie to jest najistotniejsze. Ale to, ze jest to pasja. Tyle. To nie potrzebuje zadnych dalszych tlumaczen.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 4:48 pm   

przyjaciolka napisał/a:
A ja odnoszę wrażenie,Drogi Ojcze ;) że z jednej strony niby prosisz o opinię tutejszych forumowiczów,ale z drugiej wyczuwam w Tobie niechęć do baletu - "przekonajcie mnie,że...".


Witam Drogie Panie :wink:

No właśnie chodzi o to, że mnie się to zaczęło CHOLERNIE podobać !!!
I boję się, że by nie przesadzić w zachęcaniu - bo to nie jest miesięczny wyjazd, tylko droga która może trwać całe życie. A widziałem już przypadki dzieci które np chodziły na lekcje pianina bo tak chciała mama i kropka.
Jak już pisałem wcześniej jak Dorota zaczynała chodzić na balet był to dla mnie świat całkowicie obcy (tylko stereotypy - jakie, nie powiem bo jeszcze dokona sie lincz na forum :) ) teraz też jest - nawet bardziej ale przynajmniej wiem czego/o czym nie wiem :D
Pytania jakie zadałem były dość zaczepne :) specjalnie ! Nie mam siły przedzierać sie przez całe forum, (napisałyście tegooooooo duuużo :) ) więc nie ma to jak mała prowokacja.
Boziu kochana chciałbym coby ona została baletnicą, pot i łzy mnie nie przerażają doskonale wiem (w tym również po sobie) że nic nie dostaje sie za darmo, nie ma lekko i już.
A odsłaniając drugie dno mojego posta - to chcę jak najwięcej wchłonąć aury baletowej aby zrozumieć o co chodzi :)
Jestem informatykiem - który jest kompletnym antytalentem tanecznym (nad czym moja żonka ubolewa cały czas). A qurcze lubię wiedzieć/czuć w co pakuję swoją myszę.
Niech sie nikomu nóż w kieszeni nie otwiera czytając - "męczyć nie wiadomo po co" to tylko prowokacja.
Chcę poczytać o waszych drogach, spojrzeniach, odczuciach baletowych.
Po prostu widzę, że to może być przygoda nie tylko na dwie pierwsze klasy szkoły - ale na duuużżżooo dłużej. A coś takiego warto poznać.
(I to wcale nie według zasady wroga trzeba poznać, aby skutecznie się przed nim bronić ;) )

Torin
p.s.
pisze qurcze i pisze robota leży a Dorota na balecie :)
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 4:55 pm   

Cytat:
"męczyć nie wiadomo po co" to tylko prowokacja.


To prosze takich prowokacji nie uprawiac na tym forum.
I tak na co dzien trzeba wokolo wszystkim udowadniac, ze jednak ludzie zajmujacy sie sztuka potrafia - o dziwo - myslec, i ze moze to byc zawod jak kazdy inny (nawet lepszy, bo przynajmniej uprawiany z przyjemnoscia, pasja, mimo roznych trudnosci), a nie beztroskie skakanie sobie w koleczku. Wlasnie z braku swiadomosci i kontaktu ze sztuka/ kultura duzej czesci spoleczenstwa.

Bez przesady, nie zamierzam na forum baletowym udowadniac nikomu, ze jednak taniec to moze byc cos wartosciowego i sensownego. Po to wchodze na forum baletowe, aby pisac z osobami, ktore podzielaja moje pasje, a nie na nowo udowadniac, ze 'jednak warto', i wcale nie jestem glupia, poswiecajac sie temu. Mozesz poczytac inne posty - po to bylo tyle pisane, zeby ktos to sobie mogl przeczytac, a wiesz mi ze bylo to skoro ciekawych rzeczy.


Moim zdaniem taniec, czy sztuka w ogole, to jedna z najpiekniejszych drog, jakie mozna sobie w zyciu wybrac. Nie mowie, ze najlatwiejsza, czy wdzieczna - wrecz przeciwnie. Ale bez watpienia piekna, wzbogacajaca i rozwijajaca czlowieka, i pozwalaja mu przezyc to zycie po prostu pelniej i ciekawiej.
Zreszta, zycie wcale nie musi byc latwe, to tylko taki wspolczesny wymysl. Liczy sie wytrwalosc i wysilek, o tym sie dzisiaj czesto zapomina, bo jest tendencja, zeby wszedzie isc na skroty. A praca (nad soba) i pokonywanie trudnosci i wlasnych slabosci daje naprawde duzo satysfakcji.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 7:22 pm   

[quote="Joanna"]
Cytat:

Bez przesady, nie zamierzam na forum baletowym udowadniac nikomu, ze jednak taniec to moze byc cos wartosciowego i sensownego. Po to wchodze na forum baletowe, aby pisac z osobami, ktore podzielaja moje pasje, a nie na nowo udowadniac, ze 'jednak warto', i wcale nie jestem glupia, poswiecajac sie temu. Mozesz poczytac inne posty - po to bylo tyle pisane, zeby ktos to sobie mogl przeczytac, a wiesz mi ze bylo to skoro ciekawych rzeczy.


Joanno, on tylko poprosil o opinie, rade. Nikt Tobie nie kazde odpowiadac. Wiec nie musisz po raz kolejny czegos udowadniac. To jest forum zwiazane z baletem, wiec takie pytanie ma racje bytu na tym forum. Ojcec pyta czy warto corke wyslac do OSb, to powazny krok. A kogo lepiej zapytac niz nie ludzi ktorzy sie tancem zajmuja? To kwestia baletowa , wiec kto chce moze odpowiedziec. Ciebie nikt nie zmusza jak Ci sie nie chce.
_________________
Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.
 
 
Wojtek4p 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik itp.itd...
Wiek: 52
Posty: 259
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 8:44 pm   

Witaj Torin. Na pytanie czy warto aby córeczka dalej uczęszczała na zajęcia z klasyki, odpowiem krótko jako pasjonata-amator-fascynat tańca klasycznego NAPRAWDĘ WARTO :!: :!: :!: .
Jeżeli lubi te zajęcia i jest nimi zafascynowana to wielkim błędem byłoby jej zakazać robić to co sprawia jej radość.
Mała przestroga Torin, niech córeczka nie podzieli losu wielu forumkowiczów naszego forum, którzy kochają taniec i niestety nie mogą z róznych przyczyn spełniać się w swojej pasji.
A wiadomo nie wszystkie błędy można zawsze skorygować, może być za późno.
A tak jak wspominają inni przedmówcy być może ta fascynacja jest okresowa, czyli może kiedyś sama podjąć dobrowolnie decyzję, że kończy swoją przygodę z tańcem i taką opinię też trzeba uszanować.

Pozdrawiam. :) .
_________________
Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 8:59 pm   

Olimpia napisał/a:
Joanno, on tylko poprosil o opinie, rade. Nikt Tobie nie kazde odpowiadac. Wiec nie musisz po raz kolejny czegos udowadniac. To jest forum zwiazane z baletem, wiec takie pytanie ma racje bytu na tym forum. Ojcec pyta czy warto corke wyslac do OSb, to powazny krok. A kogo lepiej zapytac niz nie ludzi ktorzy sie tancem zajmuja? To kwestia baletowa , wiec kto chce moze odpowiedziec. Ciebie nikt nie zmusza jak Ci sie nie chce.


Mnie chodzi o samo podejscie, bo wlasnie z takim czasem sie spotykam, ktore uwazam jest kompletnym nieporozumieniem, i z takimi stereotypami (typu "to takie niepowazne zajecie") walcze. A nie to, ze ja mam cos pisac, czy nie.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
M. 
Koryfej


Wiek: 39
Posty: 737
Skąd: znad morza :)
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 9:26 pm   

Dodam swoje trzy grosze do off topu. Niewiedza i stereotypowe myślenie niektórych osób często wynikają z tego, że naprawdę nie mieli oni nigdy szansy na porządne spotkanie z baletem. Nie potępiajmy ich za to. Nie każdy ma to szczęście odkrycia świata klasyki. Ja sama przez większość mojego życia przechodziłam obok Opery obojętnie i dopiero ostatnio tak mnie złapało :wink:
_________________
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski
 
 
 
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 9:31 pm   

[quote="Olimpia"]
Joanna napisał/a:
Cytat:

Bez przesady, nie zamierzam na forum baletowym udowadniac nikomu, ze jednak taniec to moze byc cos wartosciowego i sensownego. Po to wchodze na forum baletowe, aby pisac z osobami, ktore podzielaja moje pasje, a nie na nowo udowadniac, ze 'jednak warto', i wcale nie jestem glupia, poswiecajac sie temu. Mozesz poczytac inne posty - po to bylo tyle pisane, zeby ktos to sobie mogl przeczytac, a wiesz mi ze bylo to skoro ciekawych rzeczy.


Joanno, on tylko poprosil o opinie, rade. Nikt Tobie nie kazde odpowiadac. Wiec nie musisz po raz kolejny czegos udowadniac. To jest forum zwiazane z baletem, wiec takie pytanie ma racje bytu na tym forum. Ojcec pyta czy warto corke wyslac do OSb, to powazny krok. A kogo lepiej zapytac niz nie ludzi ktorzy sie tancem zajmuja? To kwestia baletowa , wiec kto chce moze odpowiedziec. Ciebie nikt nie zmusza jak Ci sie nie chce.


Ano święte słowa - kogo lepiej zapytać niż ludzi którzy tańczą od dawna i już tą drogę przeszli. Taki był zamysł i myślę że nikogo nie obraziłem. Oprócz słów czasem warto zwrócić uwagę na formę. Specjalnie post był hmm mało poważny, bo choć sprawa jest poważna i jak najbardziej dla mnie ważna, to starałem się ubrać ja w słowa nieco luźniejsze.

Łopatologicznie rzecz ujmując zastanawiam się - czy krocząc drogą baletu częściej bywa się w niebie czy w piekle. Czy te pobyty w piekle rekompensowane są nawet niechby chwilowymi wzlotami.
Tego przeca nie wiem :)
A oceniam na podstawie szczątkowych obserwacji - patrząc na Panią Karolinę można założyć, że warto, czuć w niej ogień a to jest to co uważam niezbędne w artystycznym działaniu. Aleee
Jedziemy teraz po bandzie - szanując forum baletowe nie chcę pisać takich rzeczy ale dla przestawienia swoich poglądu myślę, że warto.
Parę lat temu kuzynka mojej córki chciała sie zapisać na balet, i nawet się chyba zapisała/chodziła ale trafiła na nauczycielkę traaaaaggeeediiiaaaa.
Chodzące nieszczęście z poczuciem osobistej klęski i cholera wie czego jeszcze. No bardziej zrazić do baletu to NAPRAWDĘ trudno. Nie umiem ocenić czy była dobrą baletnicą czy nie ale pieniądze dostawała więc pewnie coś umiała. Ale wyobrażając sobie moja córke w takiej postawie życiowej to naprawdę bym jej zabronił i już. Zero radości piękna jeszcze mniej.
Mam tylko takie przykłady - więc w pewnym sensie skrajności. Zaczynając wątek chcę się dowiedzieć więcej :)
Miłe Panie (szczególnie Joanno), w żadnym razie nigdzie nie twierdziłem, że balet to coś niewartościowego ! Temu służyły wszystkie nawiasy cudzysłowy i inne uśmieszki. Jeśli były nie zbyt wyraźne powtórzę otwartym tekstem - uważam balet za działalność tak piękną ale i poważną że aż warta rozwagi.
Jakiekolwiek decyzje i tak będą podejmowane później. OSB to jak na razie dla mnie jeszcze całkowita abstrakcja i wspomniałem o tym bo wyczytałem, że jest cóś takiego. I powiedzmy jest to wyższy stopień "zabawy" (znów użyłem cudzysłów !! ;) )
Postów na forum jest baaardzo dużo - o tym już pisałem, przedzieranie sie przez te stosy dla osoby z boku nie jest łatwe, dlatego dziękuję Kasi za konkretne linki - ułatwiają życie !! :)
Wyczuwam - Joanno z twoich odpowiedzi że nie raz musiałaś sie tłumaczyć ze swojej pasji. o dla mnie też cenna informacja :) Po pierwsze stereotypy które naświetliłem a które Cię tak ubodły trzymają się wśród ludziów dobrze, ale i po drugie przeszkadzają tylko trochę - można sie zirytować na następnego ignoranta (ciśninko podskoczy a to kawy mnie si wypije ;) ) ale i tak robimy swoje. Miedzy innymi o takie informacje mi chodzi :D

Pozdrawiam
Torin
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 9:42 pm   

Tlumaczyc niespecjalnie, chyba ze przed rodzina, bo wiadomo, a przed obcymi szkoda jezyka strzepic, bo jak ktos tego nie rozumie, to raczej i tak do niego nie trafi. Ale b. czesto wyczuwam takie podejscie, i ono nie jest przyjemne, raczej smutno sie robi, jakby nie patrzec nie jest fajnie sie czuc, ze jest sie traktowanym przez kogos niepowaznie. Ot cala rzecz.
Bo 'powazne' sa oczywiscie 'normalne, konkretne' studia, i 'normalna, konkretna' praca [w ktorej kazdy tylko marzy o wyjsciu z niej i urlopie :? a glowne rozrywki w zyciu to impreza tudziez zakupy :? - to jest podejscie (zbyt) wielu ludzi].
Tzn nie krytykuje takiego sytlu zycia, kazdy robi jak mu pasuje, jesli sie z tym dobrze czuje, tylko nie znosze, jak ktos przez to patrzy lekcewazaco na pasje innych (bo to jest tak, ze jak ktos ma prawdziwa pasje, to sie z nia utozsamia, i na cale zycia patrzy przez ten pryzmat).


Co do dalszej czesci posta - jesli kocha sie taniec to tak, te momenty nieprzyjemne sa rekompensowane po stokroc cudownymi momentami. Ktorych moze w porownaniu do tych pierwszych nie ma zbyt wiele, ale wystarcza, aby wynagrodzic zmeczenie, bol, itd. i to z nawiazka.
Poza tym, jak juz pisalam wczesniej, kazdy kontakt ze sztuka wzbogaca czlowieka, uwrazliwia go. Nie sa to rzeczy typowo wymierne, ale przeciez rownie istotne. Poza tym uczy dyscypliny, szacunku do pracy i wlasnego ciala, wytrwalosci i wytrzymalosci.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 9:45 pm   

A czy ktos tutaj na to patrzy lekcewacaco?
_________________
Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.
 
 
przyjaciolka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń,miłośnik i in.
Posty: 156
Skąd: z serca
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 10:17 pm   

Dziewczyny,s'il vous plait ! Nie kłóćcie się ;)
Trzymajmy się tematu - odpowiadaniu troskliwemu tatusiowi :D
Osobiście zgadzam się z Joanną,bo sama spotykam się z wieloma uprzedzeniami do ludzi tańczących,niestety :( uważam,że jesteśmy daleko na wschodzie,jeżeli chodzi o taniec. Na zachodzie to szanowany zawód (choć z tym wschodem to przesadziłam,bo przecież w Rosji bardzo docenia się balet,prawda?) a u nas...znaleźć uczelnię z kierunkiem tanecznym po prostu graniczy z cudem !
Tylko Kielce,Warszawa i od tego roku Łódź.

Podoba mi się bardzo poczucie humoru naszego tatusia :D
Tak trzymać - z dystansem,ale i zaangażowaniem.

Pozdrawiam ciepło.
_________________
*Miej zawsze w sercu Nadzieję*
*Cierpienie szlifuje serce jak diament*
*Radę,którą dajesz innym,zastosuj najpierw u siebie*
*I LOVE DANCE*
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 19, 2007 11:42 pm   

tak, bardzo proszę o podejscie do sprawy jak tego sprawa wymaga - nigdzie nie zauwazyłam tu przejawów lekcewazenia baletu, jako zabawy, hobby czy pracy. A ze Torin pisze lekko zartobliwie-przesmiewczo - zwróćmy uwagę na styl i intencje a nie słowa. I przede wszystkim trzymajcie się meritu i nie uspokajajcie nawzajem, bo potem administrator musi czyścić wątki takie jak ten ;)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Soprana 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
amator, miłośnik
Posty: 100
Skąd: śląsk
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 10:08 am   

Fajnie, że córa Torina ma takiego tatę. Gołym okiem widać, że jest zainteresowany pociechą i tym co ją zajmuję, a w przypadku zajęć baletowych to zwykle mamusie biorą się za takie rzeczy.Także brawa dla tego pana za zaangażowanie.
Co do rad. Wcale nie jest tak łatwo jak niektórzy mówią: chce- dam mu rozwijać swoją pasję, nie chce- to nie. Bardzo uważaj szczególnie na początku na "nie chce mi się", chwile słabości i wzloty. Powiedziano tu, że nie można zmuszać dzieci do niczego i to święta prawda. Ale zawsze jest jakieś ale...Moja historia jest taka, że gdyby nie moi rodzice, którzy zmartwieni o moją aktywność fizyczną nie zmuszali czy zachęcali mnie przez jakiś czas do "tańców"nie wiem co by było. Ćwiczyłam byle jak, ale nie straciłam kontaktu ze sceną choćby. ot chwilowe dziecięce wymysły -to się nazywa okres buntu 8)Dopiero po tych akcjach znowu mi się zachciało i teraz zakręcona będę chcieć już chyba zawsze. Zamiast leżeć przed telewizorem- rozwijam się. Ile jest osób, które po latach żałują, że kiedyś zrezygnowały. Oczywiście to nie jest bezwzględnie tak, że jak widzisz, że dziecko naprawdę nie jest szczęśliwe masz mu kazać tańczyć i kropka. Pasje i fascynacje mogą być różne i czasem zmieniają się. Ważne jest wsparcie zamiast rzucenie młodego człowieka na głęboką wodę. Nie żałuj czasu na rozmowę, pochwalenie ani oszczędności na warsztaty i takie tam :lol: Wtedy nie będzie tylu problemów, a mała kiedyś podziękuje Ci za wszystko. Pozdrowienia
 
 
groteska 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
uczeń
Wiek: 33
Posty: 500
Skąd: Krzywe Zwierciadlo
Wysłany: Sro Cze 20, 2007 10:22 am   

Mysle, ze do linkow, ktorte podala Tatusiowi Kasia:)) moge dolaczyc jeszcze ten: http://www.balet.pl/forum...postrzegaja+was ("jak was postrzegaja ludzie nietanczacy?").
Oczywiscie prosze nie traktowac tych postow jako zniechete do baletu, bo jjakis ledwie kojarzacy czym jest balet czlowiek powiedzial cos nieprzyjemnego pasjonatce klasyki. Z ta niewiedza niektorych trzeba sie raczej pogodzic, bo nie zawsze jest sens sie tlumaczyc (i tu popieram to, co Joanna napisala na temat tego, ze "przed obcymi szkoda jezyka strzepic [...]". Bo czasem na prawde nie warto. I tak nie robi sie tego dla nich i to nie im na to przynosic radosc, spelnienie i co tam sie jeszcze chce. To sie robi dla siebie!).
Ten link moze pomoc choc troche nas zrozumiec :)
_________________
***
Tańczę, więc jestem.
 
 
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Nie Cze 24, 2007 5:38 pm   Podsumowując nieco ...

Witam miłe (te przemiłe i niemiłe również :)) Panie i Panów.

Parę dni temu zacząłem ten dość poboczny dla głównej tematyki forum wątek, a dziś już nieco bogatszy w "wiedzę" obserwację i przemyślenia chcę go zakończyć krótkim (ciekawe czy mi sie uda) podsumowaniem :)
Baaardzo dziękuje wszystkim, którzy starali sie mnie naprowadzić - tak na prawdę na trop właściwych pytań jakie muszę sobie zadać i na jakie muszę szukać odpowiedzi.
Pisząc pierwszego posta na tym forum chciałem sie po prostu głośno zastanowić nad pytaniem czy "fajnie" być tancerzem/baletnicą i czy warto poświęcić sporo siebie aby odnaleźć inny wymiar swojego ja a może nawet JA.
Będąc tata stworka który chce/któremu się wydaje że chce być baletnicą (nie mając oczywiście o tym żadnego pojęcia) to istotne pytanie.
Motywować - czy zniechęcać, jedynka i zero dość istotna różnica. Czas podsumowania roku (w tym wypadku szkolnego) sprzyja takim pytaniom :) .
Ostatnie parę dni spędziłem sporo czasu na tym forum, wertując jutuba videogoogle, wikipedię itd itd.
Główna obserwacja jest taka, że z większości tematów pachnie pasją pozytywną energią i radością no wierzyć sie nie chce ;) . A to pewnie dla tego, że te zołzy co budzą sie rano z myślą - o Boże znów muszę tańczyć ta ch....ną Odettę, no cóż trudno z czegoś żyć trzeba. Nie pisują na forum :D
Dużo łatwiej zadaje sobie teraz pytania i powoli umiem sobie na nie odpowiadać. Pytanie główne czy motywować czy zniechęcać odpowiedź ma już zdecydowanie pozytywną. I ta odpowiedź jest już w miarę dobrze umocowana w obserwacjach i argumentach.
Parę rzeczy tylko już na koniec poruszę - nie do końca zgadzam się że "przed obcymi szkoda języka strzępić" (czemu ja qurcze polemizuje głównie z jedna Panią - no nie wiem :)) Uważam, że czasem kilka słów powiedzianych z sensem rozsądnemu ludziowi jest w stanie przynajmniej jakąś klapkę w głowie otworzyć - a to już coś. Stereotypu rządzą obecnie swiatem - ale to nie powód aby nie probować tego zmienić. Czasem pomaga dystans - nawet do własnych wypowiedzi ;)
Druga wypowiedź (groteski) z która nie całkiem sie zgadzam można streścić w sformułowaniu, ze tańczymy głownie dla siebie - eee tam myślę jednak że widz jest ważny a może nawet całkiem ważny. Te oklaski bukiety rafaello :) Chyba warto czasem kogoś uświadomić coby przyszedł oglądnął i wsiąknął :)
Tu zaczyna sie już inny temat - którego raczej nie po drążę, mam wrażenie że to nie to forum (inna sprawa, że innego nie znalazłem). Sam powoli zaczynam "wsiąkać w oglądanie" baletu. Dwa przedstawienia zobaczone na żywo całkowicie odwróciły moje spojrzenie na balet. I jak nie wierzyć ze cuda sie zdarzają :)

I tym optymistycznym akcentem wypada zakończyć (i tak chyba mojego posta nie da się sklasyfikować jako krótki)

Pozdrawiam
I do zobaczenia na scenie (znaczy sie ja was zobaczę)
Torin
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pon Cze 25, 2007 1:03 am   

Forum jest o balecie ogólnie, w każdej postaci, i z każdej pozycji - wykonawcy, pasjonata, amatora, widza, każdego.
Różne punkty widzenia baletu są tutaj mile widziane (o ile oczywiście nie urażają nikogo, ale nie przypominam sobie specjalnie takich sytuacji).

Co do tańczenia 'dla siebie' - wydaje mi się to bardzo ważne, aby właśnie samemu umieć czerpać z tego radość. Oczywiście, tańczy się dla widza, tylko z pozycji osoby tańczącej często poza brawami (które często dostaje ogólnie po prostu zespół), niewiele jest tych interakcji z widownią (a kiedy,ś jeszcze były czasy w teatrach, że kategorycznie wychodziło się tylko innymi drzwiami, itp. ;) ), dlatego warto mieć samemu, swoje wewnętrzne przekonanie o tym, że to co się robi, jest wartościowe :)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
M. 
Koryfej


Wiek: 39
Posty: 737
Skąd: znad morza :)
Wysłany: Pon Cze 25, 2007 1:21 am   Re: Podsumowując nieco ...

Torin napisał/a:
Sam powoli zaczynam "wsiąkać w oglądanie" baletu. Dwa przedstawienia zobaczone na żywo całkowicie odwróciły moje spojrzenie na balet. I jak nie wierzyć ze cuda sie zdarzają :)


Czytając Pana dotychczasowe wypowiedzi, zaobserwowałam, że prezentuje Pan już wszystkie znane objawy zarażenia wirusem baletomaniakus non-pospolitus. Musze ostrzec, że choroba ta często ma przebieg fatalny a objawy niezwykle szybko postępują ogarniając cały oraganizm, serce i duszę. Teraz gdy odwróciło się Pańskie spojrzenie, odwróci się również całe życie by krążyć wokół tylko jednego tematu... jednym słowem - witamy wśród baletowych świrów :wink: bo z tym tańcem to naprawdę jest jakieś szaleństwo, które tym bardziej nas ogarnia im bardziej próbujemy się przed nim bronić :twisted:
_________________
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski
 
 
 
Wojtek4p 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik itp.itd...
Wiek: 52
Posty: 259
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Wto Cze 26, 2007 10:21 pm   

Witaj M. Bardzo mi się spodobały sformułowania jakie zostały użyte przez Ciebie w odpowiedzi dla Torina, uśmiałem się co nie miara. :D .
Równierz się zgadzam z opinią iż miło jest powitać w gronie pozytywnie zakręconych, kolejnego baletowego-świrka :) :wink: , i oby ich nam przybywało bo takich uczulonych na prawdziwą sztukę to jest ich niewielu. :) :) :) .

Pozdrowionka dla baleto-maniaków. :wink:
_________________
Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 13