www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy rosyjskie szkoły baletowe działają na korzyść baletu?
Autor Wiadomość
Anna-Maria 
Koryfej


Posty: 640
Skąd: Luboń / Poznań
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:17 pm   

Zaczynam się zastanawiam czy w polskich szkołach są preferowane tego typu czynności które opiszujesz, Olimpio?
Czy ktoś może mnie oświecić? Żebym nie zrobiła tego błędu i własnego dziecka do takiej szkoły nie posłyłała.

Co do stawania sobie na pupach czy tudzież innych częściach ciała, my to robimy regularnie na zajęciach ;- )
Chociażby przy żabce - koleżanka staje mi na nogach.

Dla mnie w ogóle pręgi na plecach to jedno wielkie śmiechu warte, co takie postępowanie ma zdziałać? Ciekawe jak byście zareagowały, gdyby Wasza kilkunastoletnia córka przyszła z plecami pełnych czerwonych kresek. Bo tak uczy jej pani...Może zbyt dramatyzuję, jednak uważam, że, osoby które nie były nigdy w OSB mogą sobie pomyśleć że OSB to nie ciężka praca, tylko jakiś horror.


Olimpio nie musisz także bulwersować się na gonię. Napisała swoje zdanie, a to że ma taki styl pisania. Cóż.
_________________
she wolf
 
 
gonia 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 1705
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:36 pm   

Olimpia napisał/a:
goniu a nie wiesz ze czasem jest tak, ze nawet jak sie cos trzyma, wykreca, podnosi, spina i tak dalej to nauczyciel i tak chce wiecej i mocniej? Taka jest przeciez specyfika szkol baletowych. Ale nie...Ty oczywiscie musisz byc zlosliwa i od razu pisac takie rzeczy. Skad mozesz wiedziec czy ich nie trzymalam? Moze to, moze to drapanie wcale nie oznacza ze ich nie trzymalam...Zastanow sie zanim znowu cos glupiego napiszesz na czyjkolwiek temat! To juz bylo bezczelne.


(post ocenzurowany) skoro nie chcesz, żeby Tobie ludzie odpowiadali, to dlaczego piszesz o tym?
_________________
Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
 
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:44 pm   

bardzo proszę o uspokojenie emocji oraz nie używanie w dyskusji wyrażeń typu "bezczelność" "głupota" itd. Gonia zagalopowała isę pochopnie pisząc ze "jakbyscie łopatki trzymały to byście pręg nie miały" - to nie było zbyt mądre, ale to nie upoważnia dyskutantek do nazywania tego "bezczelnoscią". Zdania które wywołały spór wykasowuję
administrator Kasia G
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:50 pm   

goniu ludzie moga odpowiadac, nie musza. Po prostu juz nie po raz pierwszy zwracasz mi uwage na jakis temat i piszesz, cos czego nie mozesz potwierdzic. Niesprawiedliwe jest stwierdzenie, ze gdybym lopatki trzymala to nikt by mnie nie podrapal. Nie masz bladego pojecia o tym czy je trzymalam czy nie, poza tym to nie jest tematem dyskusji.

Anno-Mario, takie rzeczy dzieja sie w polskich szkolach owszem, ale raczej nie sa preferowane. To sa naprawde sporadyczne przypadki, raczej wystepuja u nauczycieli starej daty. I mysle, ze nie musisz sie obawiac o swoje dziecko :) ale poslij je tam tylko wtedy kiedy samo bedzie tego chcialo. Mam wiele kolezanek, ktore znalazly sie w tej szkole z woli rodzicow, bardzo nieszczesliwe dziewczyny...No ale to juz inny temat.
Co do reakcji rodzicow...Oni doskonale wiedzieli jaka jest moja nauczycielka, zdawali sobie sprawe z tego ze taka jest specyfika tej szkoly. Co mogli zrobic...Ale tez nie mieli jakichs wiekszych powodow do nerwow, bo to drapanie to bylo sporadyczne. Co innego, ze u niektorych zdarza sie nagminnie, wtedy to juz trzeba jakos interweniowac.
Mysle, ze takie osoby ktore nie byly w OSb nie powinny wyciagac wnioskow na wyrost. Owszem, to jest baaardzo ciezka praca, stresujaca, meczaca i czasami tylko taka "krwawa" :) Przede wszystkim to wielka przyjemnosc, radosc i pasja. Zawsze trzeba rozpatrzyc wszystkie za i przeciw.

Staram sie nie bulwersowac, ale mi nie wychodzi :) Zadziorna jestem...i impulsywna. Nie lubie sie klocic, ale jeszcze bardziej nie lubie jak ktos mi cos zarzuca.
Pozdrawiam.
 
 
Anna-Maria 
Koryfej


Posty: 640
Skąd: Luboń / Poznań
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:53 pm   

Jednak czy robić coś, co tak naprawdę może w pewnym momencie złamać psychikę?
_________________
she wolf
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 10:10 pm   

na temat drastycznych metod nie mogę się za bardzo wypowiadać, bo ani ich nie doświadzyłam, ani nie znam takich przypadków. Na pewno nie powinny miec one miejsca zbyt czesto - ideałem byłoby aby nigdy, byc moze czasem sa konieczne ale oczywiscie co innego ukłucie paznokciem a co innego zapalniczka itp....
natomiast ogólniej - co do łamania psychiki to nigdy nie wiemy do konca co i w jakim stopniu włynie na psychike dziecka, zwłaszcza kiedy jeszcze mało znamy jego reakcje. Czasem moze się wydawac, ze nie robimy nic złego, a dziecku dzieje się własnie straszna krzywda ale nie umie o tym mówić - coś tam weźmie sobie do serca i przezywa. Natomiast - niestety - w zawodach scenicznych, kiedy jest się wystawionym na "ogląd i osąd" generalnie trezba miec psychike mocną - takie jest prawo dżungli. Wyobraźmy sobie tancerkektóra załamuje sie bo jej piruet nie wyszedł, nie dostała roli, a pedagog nazywa ją grubą. Miłosc do tańca to jedna z sił napędowych ale silna psychika to podstawa To można powiedziec jeden z innych elementów obok predyspozycji fizycznych, który powinien cechowac tancerza (zreszta nie tylko - krytyka czasami też ;) )
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 10:19 pm   

Dokladnie tak jest. Ten zawod wymaga przede wszystkim odpornosci psychicznej. Wiadomo, ze czlowiek nie jest ze stali i w pewnym momencie cos peka - to naturalne. Ale psychika to podstawa. Pamietam taki przypadek, to bylo z reszta w mojej klasie :) , ze nauczycielka zawsze bardzo chwalila jedna dziewczyne. Ale nadszedl taki czas kiedy przestala sie do niej odzywac i zwracac na nia uwage. Potem zaczela wrecz sie jej czepiac, pozniej juz wrzeszczala. No i poszlo, dziewczyna zaczela beczec bo nie byla przyzwyczajona do takiego traktowania. Tymczasem to jeszcze bardziej rozwscieczylo pania i wywalila ja za drzwi. Kolezanka nie mogla sobie poradzic z ta sytuacja i uwierzyc w to co sie stalo. Wpadla w tak histeryczny placz, ze wyladowala w gabinecie lekarskim po tabletki na uspokojenie. W ogole za kazdym razem gdy ktos zwracal jej uwage od razu miala czerowne i szkliste oczy.
W szkole baletowej nauczyciele zawsze powtarzaja, ze ten zawod jest dla silnych psychicznie. Bo nawet jesli ktos jest dobry w tym co robi, ale nie ma psychiki mocnej, to odleci. Wykonczy sie.
 
 
aankaa_baletnica=) 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 31
Posty: 1516
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 10:22 pm   

hmmm... a teraz to sie tak zastanawiam... nie wiem jak to co myślę ująć w słowa, ale spróbuje...
Więc ja te metody z paznokciami znam w trochę inny sposób... Nikt mi nie wbija paznokci do krwi i nikt mi nie robi pręg na plecach. Takie coś nie jest ok. Ale wbijanie paznokci trochę, żebyś poczuła jak masz coś robić, żebyś czegoś nie wypuszczała itp. i nie zostawia to jakiś długotrwałych śladów (no może oprócz tego, że przez następne 30 minut czujesz, że jednak ci ktoś coś wpijał, no i może kilka razy miałam sinika na tyłku...) to jest ok. Boli, nie jest przyjemne, ale nie jest tragiczne, horrorystyczne itp. Ja chyba znam te metody z tej normalnej strony, nie też przesadnej i dlatego tak nic do nich nie miałam (no i w normalnym stopniu dalej nie mam).
 
 
 
Anna-Maria 
Koryfej


Posty: 640
Skąd: Luboń / Poznań
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 11:55 am   

U nas jedynym tego typu sposobem na reformowanie nas, jest szczypanie po pośladkach żebyśmy je napięły ;]
Kinga zawsze się śmieje: "Aaaa, widzicie kiedy podchodzę to od razu wszystkie napinacie"
_________________
she wolf
 
 
Scarpia 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
Scarpia
Posty: 208
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 5:51 pm   

Podoba mi się ostatni post aankii_baletnicy=) ponieważ postrzegam w nim nieśmiałą, pierwszą próbę zauważenia, że jednak istnieją jakieś inne (być może w ogóle jeszcze nie odkryte) metody na wymodelowanie pewnych poprawnych zachowań i fizycznej postawy tancerki baletowej.

Mi jako inorantowi-zapaleńcowi-tylko-widzowi-baletowemu oczywiście trudno jest wskazać metody alternatywne do tych, które stosują pedagodzy "starej daty" i które - jak widać - w mniejszym lub większym stopniu serwują Wam w szkołach (nie tylko jak widać rosyjskich).
Ale w tym własnie zadanie dla Was, oddanych i zafascynowanych adeptek i adeptów tej sztuki. Może zechcecie patrząc na własne doświadczenia i cierpienia sami w przyszłości odrzucić stare metody i wymyśleć nowe, lepsze i humanitarne. Chyba się nie mylę, jeśli sądzę, że absolwentkom i absolwentom szkół artystycznych co jak co, ale fantazji i pomysłowości raczej nie powinno brakować.
Nauczycieli "starej daty" już nie da się zreformować, podobnie jak nie nagina się już starego drzewa. Nie sposób też wymazać czy zmienić przeszłości. Trudno. Trzeba to przeżyć i nie dać się zniszczyć. Trzeba wam odwagi, siły dla Was samych, dla sztuki, dla tańca, dla baletu. Aby trwał i nie został zapomniany jak pewne starożytne języki.
Za jakiś czas, gdy skończycie szkołę i wytrwacie w tym co tak bardzo ukochaliście, spróbujcie wybaczyć tym z nauczycieli, którzy Was jakoś skrzywdzili. Byli ułomni, jak widać inaczej niestety nie umieli przekazać palmy sztuki... trudno... nikt nie jest doskonały.
Tym, którzy nie widzą innych metod poza tymi których oni doznawali życzę aby któregoś dnia doznali takiej prawdy, że do szczęścia i spełnienia prowadzą różne drogi, nie tylko jedna, jedyna ta bardzo ciernista i wyboista.
Dobra czy zła przyszłość baletu zależeć będzie od Was i to szybciej jak myślicie. Czas mija tak szybko...
Wszystko w Waszych rękach (i nogach rzecz jasna)...
 
 
Marysia W 
Koryfej


Wiek: 29
Posty: 815
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 6:18 pm   

Tylko ile jeszcze talentów się zmarnuje, zanim 'stare' metody zostaną wymienione na 'nowe'? :roll:

Niestety, ja już nic zmienić nie mogę, ponieważ ze szkoły baletowej odeszłam (przede wszystkim dlatego, że nie dawałam rady, ale poniekąd również przez nauczycieli, którzy nie wspierali mnie, a tylko mówili że jestem beznadziejna i się nie nadaję, a jak postanowiłam odejść to odrazu "o jaka szkoda!" :evil: )
 
 
 
Anna-Maria 
Koryfej


Posty: 640
Skąd: Luboń / Poznań
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 6:25 pm   

Jeśli nauczyciele tak mówią, to rzeczywiście wspierają swoich podopiecznych bardzo mocno :|
Do czego to podobne, że nauczyciel tak powiedział.
Szczyt beznadziejności.
_________________
she wolf
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 7:23 pm   

No ale tak niestety jest. Ciezko jest zachecic kogos do bardziej efektywnej pracy przy pomocy metod, o ktorych wczesniej juz pisalismy no a tym bardziej kiedy sie wykrzykuje "ty słonico, ruszaj tymi swoimi raciczkami/paróweczkami". Wtedy to juz naprawde sie odechciewa wszystkiego.
Oczywiscie trzeba dodac i podkreslic, ze to zalezy tez od nauczyciela, bo nie kazdy jest taki.
 
 
Cheryl 
Solista Baletu


Posty: 1890
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 7:58 pm   

Anno-Mario ale wiesz jednak zdażają się uczniowe, którzy w OSB ogólnie nie powinni być. Taki nauczyciel nie może robić złudzeń. Mówi i już.
_________________
Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
 
 
milton 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
uczeń-ekstern w osb
Wiek: 36
Posty: 408
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 8:10 pm   

Pisałem swój post 2 dni temat ale przez przypadek się skasował tekst który pisałem godzinę. Trudno....ale nie jestem w stanie jednak patrzeć na to.......
Scarpia, bez urazy, ale ty pojęcia nie masz o czym piszesz i żyjesz w świecie jakiś fantazji. To jest kompletnie nierealne co piszesz......wypadek który Olimpia napisał to przypadek, który jednak niewiele zmienia (dziewczyna bez warunków jednak kariery by nie zrobiła, i może lepiej że przerwała naukę, boże w czymś innym się zrealizuję). W ogóle Scarpia to, co pisałeś w niektórych fragmentach jest bardzo bardzo obraźliwe. Nie masz prawa oceniać, że ktoś zniszczył innemu życie, bo najczęściej taka osoba odbiera to zupełnie inaczej (vide Carewna). To że się ingeruje w ciało....normalne, cała klasyka jest niefizjologiczna i ciało się DEFORMUJE żeby dostosować do wymogów klasyki.Więc z punktu widzenia nauki nie istniej ktoś taki jak ZDROWY TANCERZ. Trudno...kto kocha musi cierpieć. Nie da się inaczej pewnych rzeczy osiągnąć jak przez ból, krew pot i łzy. Tak jest specyfika tego zawodu, który jak nie jest pasją, to się nie wytrzyma.
Piszecie o tym jak nauczyciel traktuje....Olimpio jeżeli ktoś tak przyżywa tak teksty o rękach jak parówki czy raciczki, to się po prostu nie nadaje do tego zawodu. To jest nic, w porównaniu z tym co je w życiu czeka. I musi się zahartować fizycznie i psychicznie zawczasu. Bo naprawdę lepiej odejść wcześniej niż potem zostać na lodzie...bez wykształcenia wyższego za to z nienawiścią i żalem do tańca. Balet nie jest dla wszystkich. To jest coś elitarnego ale równocześnie niestety bardzo brutalnego. Ale takie pozostanie na wieku, bo nie da się osiągnąć odpowiedniego efektu scenicznego bez tego. A na Nauczyciel nie jest od głaskania po głowie, chwalenia, pocieszania i zachęcania. Nasza miłość i chęć do baletu musi wypływać z nas samych a nie od nauczyciela. On ma być mistrzem, autorytet, wzorem.
Scarpia, tego ze sceny nie widać ale takie jest życie. Niestety albo stety.
I na koniec. Bardzo nieprawdziwe jest to co napisałeś 2 strony wcześniej.
Taniec jest dla nas a nie my dla tańca.
Pisząc to widać że nie czujesz, nie rozumiesz i być może dlatego nie akceptujesz tego że można się całkowicie poświecić dla baletu. Tak jest w przypadku niektórych osób. Otóż jest odwrotnie właśnie
My poświęcamy nasze życie dla baletu, ponieważ bardzo to kochamy.
_________________
Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
 
 
 
karolinkaaa 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
miłośnik,uczeń
Posty: 276
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 8:26 pm   

Tylko prezycję osiągnie się przez ból.Nauczyciele rosyjscy to złoto baletu.
_________________
Spotkanie człowieka z kotem czyni człowieka lepszym,a kota gorszym.
 
 
Anna-Maria 
Koryfej


Posty: 640
Skąd: Luboń / Poznań
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 8:34 pm   

Cheryl zdaję sobie z tego sprawę całkowicie, ponieważ słyszałam od pewnego nauczyciela OSB, że niektórzy nie powinni się znaleźć w takiej szkole i jakim cudem są np. w ostatniej klasie.

Miltonie, ślicznie ująłeś to wszystko.
Aż mi się chce to czytać i czytać :- )
_________________
she wolf
 
 
Olimpia 
Koryfej


Związek z tańcem:
tancerz, choreograf
Wiek: 36
Posty: 808
Skąd: Koszęcin
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 10:40 pm   

milton napisał/a:
Olimpio jeżeli ktoś tak przyżywa tak teksty o rękach jak parówki czy raciczki, to się po prostu nie nadaje do tego zawodu. To jest nic, w porównaniu z tym co je w życiu czeka. I musi się zahartować fizycznie i psychicznie zawczasu.


milton zgadzam sie ze wszystkim co napisales oprocz tego fragmentu. Mozna bardzo bardzo przezywac teksty o parowkach i raciczkach (i nie chodzi tu o rece, ale o nogi) i to wcale nie oznacza, ze sie ktos taki nie nadaje do tego zawodu. Mozna takie cos powiedziec jeden raz, dwa, trzy. Ale bez przesady jesli nauczyciel nie zwraca sie do ucznia po imieniu przez caly rok tylko mowi mu per słoniu. I wcale ta osoba nie wyglada jak ciężarowiec. Mozna w pewnym momencie juz nie wytrzymac... Kazdy z nas jest czlowiekiem, nauczyciel i uczen tez. Kazdy ma swoja godnosc i nalezy mu sie szacunek. Bo skoro ten nauczyciel ma byc wzorem, autorytetem i mistrzem to niech sie tak zachowuje.
Ostatnio zmieniony przez Olimpia Sro Kwi 25, 2007 10:41 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
carewna
Adept Baletu


Posty: 182
Wysłany: Sro Kwi 25, 2007 10:40 pm   

Milton pieknie to ujeles!
A co do osob ktorych nie powinno byc w szkolach baletowych,to uwy wydajemi sie ze takowych bedzie co raz wiecej.Nikt normalny wiedzac o obecnej perspektywie tego zawodu nie pojdzie do takiej szkoly,a szkoly musza jakos sie utrzymac,wiec beda przyjmowac wszystkich jak leci.
_________________
Nie można iść do przodu patrząc w tył...

carewna.bloog.pl
 
 
 
Marysia W 
Koryfej


Wiek: 29
Posty: 815
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 8:41 am   

Cheryl napisał/a:
Anno-Mario ale wiesz jednak zdażają się uczniowe, którzy w OSB ogólnie nie powinni być. Taki nauczyciel nie może robić złudzeń. Mówi i już.

Masz rację, Cheryl. Ale np. w moim przypadku moja profesor bardzo się zasmuciła, że odchodzę, że byłam dobra, mało tego, na początku roku mówili mi, że zostanę primabaleriną. :roll: Po jakimś czasie zupełnie się pogubiłam, i sama już nie wiedziałam jak jest.
 
 
 
.:Agga:. 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
uczeń
Posty: 1164
Skąd: Gdynia
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 10:00 am   

marysiu, moze pozniej zaczeli traktowac Cie jak reszte uczniow. W koncu w szkole baletowej kazdy musi przez to przejsc. Nauczyciele w tego typu szkolach dzialaja w troche inny sposob, zamiast chwalic wytykaja bledy zeby je poprawiac, zeby osoba ktora chce z tancem zwiazac swoje zycie bardziej sie starala, pracowala nad tym co robi zle. Od czasu do czasu dobrze jest uslyszec ze cos robi sie dobrze. Sama to znam, kiedy przez 1,5 godziny staram sie robic cos najlepiej jak tylko moge, caly czas jestem skupiona, staram sie zwracac uwage na kazdy szczegol i kied w koncu uslysze z ust nauczyciela jedno slowo"dobrze" odrazu rosna skrzydla, wiem ze caly wysilek ktory wkladam w wykonanie cwiczenia sie oplaca.
Realia w szkole wygladaja inaczej, mysle ze to dobrze. Jesli ktos naprawde chce tanczyc to wklada w to cale serce i nauczyciel nie musi tak czest zwracac mu uwagi na np napiete posladki czy wyprostowane kolana i dociagniete rzepki, taka osoba sama wie ze musi o tym pamietac. Nauczyciele chca jak najlepiej tylko roznymi sposobami staraja sie to osiagnac.
 
 
 
Gość 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
tancerka
Posty: 1107
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 10:11 am   

Olimpia napisał/a:
Kazdy ma swoja godnosc i nalezy mu sie szacunek.

czyli taka osoba, jak pójdzie do teatru to powie: "przepraszam, należy mi się szacunek, więc nikt nie może mi zwracać uwagi, ani powiedziec nic nie miłeg"?? realia sa inne...

i jak ktos nie wytrzyma napiecia w szkole, tym lepiej dla niego - gorzej jakby to sie stalo juz w teatrze


i zgadam sie z miltonem (sama zbieralam sie, zeby cos napisac, ale mnie ubiegles)
 
 
Scarpia 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
Scarpia
Posty: 208
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 10:21 am   

1.„Scarpia, bez urazy, ale ty pojęcia nie masz o czym piszesz i żyjesz w świecie jakiś fantazji. To jest kompletnie nierealne co piszesz”

Miltonie, mam poczucie że nie doceniasz mnie troszkę chyba. Jak mógłbym się obrazić na kogokolwiek za to, że w jasny, kulturalny sposób prezentuje mi i innym na tym forum swoje poglądy? To że Twój pogląd jest polarnie sprzeczny z moim nie może być dla mnie żadnym powodem do obrażania się (przynajmniej wg mojego światopoglądu). Gdyby tak było pokazałbym jakim małym człowiekiem jestem, więc jest wręcz odwrotnie - cieszę się że dyskutujemy. A z tym nazwijmy to „fantazjowaniem i wizjonerstwem” to zawsze trzeba ostrożnie: bo po pierwsze jako arysta zgodzisz się chyba, że cała sztuka to jedna wielka wizja i fantazja , a po drugie czasem w historii (również baletu) tak bywało, że ktoś miał jakieś odrealnione fantazje a nawet się strasznie buntował a potem powstawały z tego całkiem niezłe podwaliny nowego (chyba nie muszę tu „sypać” nazwiskami z almanachu baletu :wink:

Ale przejdźmy do polemiki. Twoja wypowiedź, a nawet samo Twoje motto "Piękno rodzi się w bólu" jednoznacznie definiuje Twoją przynależność do świata, który umownie tu nazwałem "starą szkołą". A fragmenty Twoich słów typu "Trudno...kto kocha musi cierpieć. Nie da się inaczej pewnych rzeczy osiągnąć jak przez ból, krew pot i łzy." bardzo dokładnie potwierdzają poprawność moich obserwacji. Bo są to tylko obserwacje a nie zarzuty.
Zauważ proszę samo Twoje stwierdzenie: „Nie da się inaczej”. Upsssssssssss! Czyżby jednak pewnemu artyście zabrakło fantazji i twórczej inwencji? Skoro wszystko już wymyślono i uzyskaliśmy jedynie słuszną i poprawną drogę (w tym przypadku uprawiania i nauczania pięknej sztuki baletu) to po co my jeszcze żyjemy? Coż jest jeszcze do zrobienia oprócz... śmierci?

2.„W ogóle Scarpia to, co pisałeś w niektórych fragmentach jest bardzo bardzo obraźliwe”
Oj poproszę o konkrety, bo nie wiem jak się ustosunkować.

3.„Balet nie jest dla wszystkich”
Truizm. Truizm. Truizm. Tak jak nie każdy się nadaje do programowania komputerów, gotowania smakołyków w ekskluzywnej restauracji czy bycia komiwojażerem...

4.„Bardzo nieprawdziwe jest to co napisałeś 2 strony wcześniej. Taniec jest dla nas a nie my dla tańca. (...) Otóż jest odwrotnie właśnie. My poświęcamy nasze życie dla baletu, ponieważ bardzo to kochamy”

Masz święte prawo do takiego myślenia. Ponieważ Twoje życie należy do Ciebie i masz wolność wyboru jak je przeżyjesz i którą drogę czy ideologię sobie wybierzesz. O ile dotyczy to wolnego wyboru konkretnej osoby to żaden Scarpia nie ma prawa w to ingerować bo to nie życie Scarpii. Scarpia ma jednak niezbywalne prawo opisywać wydarzenia których jest świadkiem i w nich uczestniczyć, ponieważ też urodził się na tej Ziemi i w ten sposób nabył prawo do brania udziału w kształtowaniu jej życia. Ty i osoby które podzielają Twój pogląd wybraliście tę drogę w balecie, którą ja nazwałem „ciernistą i wyboistą”. W porządku. A przynajmniej... jest to w porządku dopóki świadomie ją wybraliście a nie została Wam narzucona jako jedyna i słuszna. Bo mam nadzieję że nie została? Nie mylę się, prawda? Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię systemów w którym ktoś mi mówi co jest jedynie słuszne. W ogóle to jakieś bardzo małe wydaje mi się myślenie, że świat jest jednowymiarowy. To jakieś niepokorne myślenie wobec ogromu bogactwa Wszechświata – według mnie przynajmniej. „Nie da się inaczej” jakoś mi niaładnie mi pachnie dyktaturą, hegemonią itp...

5. Epilog. Pisałem bo chciałem pobudzić do życia maleńkie nasionko samej tylko myśli, że może jednak można inaczej, a nie po to aby ktoś poczuł się źle. Ci którzy mnie trochę znaja wiedzą, że jestem najdalszy od takiego patrzenia. Byłbym też skończonym głupcem gdybym pomyslał, że prezentacja moich poglądów zadziała jak za dotknięciem różdżki, a wszyscy gremialnie i ochoczo się ze mną zgodzą. Jak każdy pomysł na pewno trafi on na ziemię skalistą, jałową, między ciernie... będzie miał wrogów i zwolenników. Ces’t la vie. Ale może gdzieś na grunt żyzny i za parę albo parędziesiąt lat... Pozdrawiam.
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 11:11 am   

a propos polemiki miltona i Scarpii:
wczoraj znów obejrzałam sobie "Sławę" (Fame). jest tam postać dziewczyny-tancerki, która na drugim roku nauki dowiaduje się ze nauczycielka nie widzi dla niej miejsca w swojej klasie, ze nigdy nie będzie dobra. Ponadto wczesniej wielokrotnie zwaraca jej uwagę - czasem nie zawsze w miły sposób. No i z czym tu dyskutować - nie była dobra i szkoda i jej zycia i pracy innych z nią. (to trochę na boku głównego wątku tej dyskusji czyli drastycznych metod rosyjskiej szkoły).
Generalnie milton ma rację - balet, czy to w nowym czy staym podejści BOLI. Naturalnie nalezałoby się starac aby ten ból zmniejszać, stad rózne udogodnienia, co innego też zwracanie uwagi a co innego poniżanie, znęcanie się i wręcz kaleczenie. Ale powtarzam - czasem nie trzeba strasznych rzeczy żeby ktoś się załamał - czasem wystarczy drobiazg i na prawde jesli taki jest, jesli nie daje rady to lepiej wczesniej (jak z przejściem choroby dziecięcej) niz później z większymi i bolesnymi konsekwencjami. Co nie znaczy ze nauczyciel ma specjalnie wystawiac dziecko na stresy - ich jest i tak zupełnie wystarczajaco w zawodzie wymagajacym takiego poświęcenia
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Czw Kwi 26, 2007 1:39 pm   

jest jedno takie amerykańskie forum baletowe, które ma oddzielne "wejscie" jedno dla tancerzy i jest to forum dotyczace problemów zwiazanych z praktykczną stroną tańca drugie dla tych którzy TYLKO balet oglądają czyli widzow, krytków.

przysłuchując się tej dyskusji a szczególnie tym postom na lini Scarpia - forumowicz widz i forumowicze tancerze dochodze do wnosku ze moze taki podział jest uzasadniony bo okazuje sie ze osoba która nie jest związana z tańcem w sensie praktycznym nie moze sie wypowiadać w kwestii słusznosci czy braku słusznosci np: brutalnosci czy rygoru w szkołach baletowych. A jezeli sie już wypowie to wywołuje to jakieś personalne emocje wyrazone w zdaniu typu - ty się na tym nie znasz nie wiesz o czym mówisz bo nie stoisz codziennie przy drązku.
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Czw Kwi 26, 2007 1:47 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 12