Hm.. moim zdaniem rosyjskie szłoy baletowe nadal są surowe, jednak na pewno nie tak jak kiedyś. Ostatnio jakaś osoba napisała do nie na GG (znalazła mó numer na blogu) z pytaniem czy to prawda, że w rosysjkiej szkole baletowej dzieci z bursy na śniadanie dostają liść sałaty i pół jajka? widzicie więc zatem sami jakie opowieści o Rosji chodzą po ludziach...
W tych szkołach naprawdę wiele się zmieniło, aczkolwiek niewątpliwie jest tam surowo i ostro. "W balecie nie ma demokracji" > jak powiedziała pewna pani profesor. I ma rację. Na tańcu trzeba dawać z siebie wszystko żeby do czegoś dojść i wykonywać ściśle wskazówki pedagoga. Wtedy jest sukces.
[quote="aankaa_baletnica=)"]
Może pokażesz?
[quote]
Niestety, nie pokażę bo zdjęcia i filmy kręcone za granicą zostały mi udostepnione tylko do miejscowego wglądu z prośbą o anonimowość. Tak więc nawet gdybym chciał nie posiadam żadej kopii w swojej dyspozycji. Poza tym absolutnie macie rację, że nie wolno generalizować! Na pewno znaczna i przeważająca wiekszość pedagogów i w Chinach i w Rosji i każdym innym kraju jest znakomitymi fachowcami i fantastycznymi ludźmi. I mają napewno wielu, wielu spełnionych, zdrowych i zadawolonych uczniów. To pewne. Ale na Boga! Ktoś tu sam pisał o paznokciach, szpilkach, przypaleniach! To są cywilizowane metody? Uważacie że to jest OK? W XXI wieku? Co to ma być?!? Akceptujecie to? Uwazacie że to "dobra szkoła baletu"? Jezu Miłosierny!
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 7:47 pm
Paznokcie da się przeżyć... Nie jest to takie straszne...
Szpilki też się da przeżyć, ale to już gorsze od paznokci.
Zapalniczki to jest przegięcie (ale tej metody na szczęście nigdy nie doświadczyłam).
Jestem po prostu tym załamany...
a ostatni post mnie dobija po prostu...
aankaa_baletnica=) proszę Cie tylko o jedną odpowiedź: Jak kiedyś tam w przyszłości dane Ci będzie uczyć Twoje następczynie i nastepców (jesli balet nie umrze). Czy zastosujesz te same metody którymi "poczęstowano" Ciebie?
Mi kiedyś nauczycielka wbiła paznokcie w udo i? Nie mam żadnego urazu, a może po prsotu nie jestem aż tak delikatna psychicznie? Jednak żeby do OSB chodzić trzeba mieć mocną psychikę, żeby jednego dnia przyjąc ostrą króytykę i dowiedzieć się, że jest tragedia a następnego dnia z uśmiechem przyjść na klasykę. W obrotach nie raz zostałam uderzona w rękę, ale uważam to za zło konieczne i nie uważam, żeby były to przeżycia tak truamtyczne żeby trawiły psychikę...
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 8:37 pm
Nie, nie zostawiło to śladu na mojej psychice, ani troche... w ogóle nie rozumie jakby takie coś mogło zostawić ślad... Jak wbicie paznokcia może zostawić ślad na psychice??!!
Przeżyć nie przeżyć Marysiu. To był rodzaj przenośni. To jest chwila, która przemija, tak jak wszystko inne. Nawet jak wbijany paznokieć boli to po chwili to przechodzi i bo sprawie. Nie jest to naprawdę takie straszne, chociaż boli... Ale też przecież nie tak bardzo, że coś ci się stanie. Ale jednak przynajmniej przez jakiś czas nie wypuścisz np. żebra czy czegoś.
Metody ze szpilkami doświadczyłam dawno. Jak byłam mała (4,5 lat miałam, coś takiego). Na sali przy listwach leżały sobie szpilki. Pani czasami brała i mówiła, że mamy wciągać pośladki i chodziła z tą szpilką. Czasami tam kogoś ukłuła. Nie pamiętam tego dokładnie, to było dawno, ale nie miała i nie mam, przez to ani urazu do baletu, ani do zajęć, ani tej pani... Też mi się wydaje, że to nie jest jakieś makabryczne przeżycie... teraz to raczje wspominamy ze śmiechem.
Kiedyś miałyśmy warsztaty z nauczycielem z Rosji. On walił po nogach rękach i czym tam jeszcze jak coś było źle. No i co? Nawet jeśli bolało... Też nie zepsuło mi to psychiki, jakby ten nauczyciel przyjechał jeszcze raz na warsztaty to nie wystrzegałabym się pójścia na nie... Zgadzam sie, że to już troszkę przegięcie, ale też nie jest to takie strasznie i też nie zostawia śladów na psychice... Jak dla mnie przynajmniej...
Ogólnie zgadzam się z Cheryl. A jak ktoś wam dociśnie żabkę, czy szpagat, albo naciągnie podbicie czy wykręci nogę to też powiecie, że to straszne przeżycie zostawiające ślad na psychice? Bo takie myślenie zaczyna do tego prowadzić...
Jakbym w ogóle kiedyś uczyła... Szpilki raczej nie, bicie na pewno nie, w paznokciach nie widzę nic takiego strasznego...
Anko! Powiedziałaś bardzo mądre i trafne rzeczy
Z takim podejściem gdzie traumą jest wbicie paznokcia w udo daleko się w OSB nie zajedzie... Wiadomo, że nie jest to przyjemne ale skuteczne. Spowódu uderzenia w rękę nie zostaniesz kaleką, bo ręka Ci się w skomplikowany spsób nie złamie ani nie odpadnie...
Więc bez przesady. Są rzeczy, które trzeba przeżyć, czasem zagryźć zęby a nie iśc po najmniejszej lini oporu...
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
bo niektórzy (a może raczej duża większość) nigdy nie mieli lekcji z rosyjskim pedagogiem
swoją drogą- popieram paznokcie i szpilki do czasu. mogą być używane raz na jakiś czas,żeby poprawić duży błąd ucznia, ale nie żeby zastępowały mniej bolesne metody. osobiście uważam, że jeśli będzie za dużo rosyjskich metod to może faktycznie tancerz zatraci to coś, co powinien być, ale też nie przesadzajmy, po wbiciu raz czy dwa paznokci to jeszcze nikt nie umarł...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 30 Posty: 704 Skąd: z monitora...
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 9:18 pm
Scarpia napisał/a:
Nena napisał/a:
dla mnie ideał szkoły baletowej: ostra praca, dyscyplina, po prostu akademia po której stajesz się mistrzem
albo... wrakiem człowieka gdy 1 młodość szybciutko minie.
później napisałam, że jak komuś się coś takiego nie podoba i czuje się zbyt słaby psychicznie, to są przeróżne ogniska baletowe i prywatne szkoły, niektóre naprawdę niezłe. balet jest dla wybranych, to nie jest rodzaj tańca, na który zapisujesz się, bo nie masz nic lepszego do roboty. trzeba przetrwać lub odejść - przecież nikt nikogo w takiej szkole nie trzyma na siłę. balet rządzi się swoimi prawami, tak powinno być i zostać. dobrej baletnicy talent nie wystarczy - musi być mocna psychicznie i zdecydowana. nikt nie będzie rozwijał czerwonego dywanu, by utalentowany uczeń mógł po nim dojść do sławy wśród braw i uśmiechów. świat jest okrutny i niestety wszędzie na uznanie trzeba zapracować.
A wracajac do tak zwanego lomania charakterow,to to co sie dzieje w szkolach,to sa kwiatki w porownaniu do tego co czasami z ludzmi sie wyrabia w teatrach
_________________ Nie można iść do przodu patrząc w tył...
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 9:40 pm
Nawet jak ci ktoś 100 razy wbije paznokieć no nie umrzesz (i jak dla mnie nie będziesz miała zepsutej psychiki...)
Ale ja proszę o wytłumaczenie, bo dla mnie to jest totalnie niezrozumiałe...
Jak wbijanie paznokci, szpilek czy tam że czasami ktoś cię walnie itp. wpływa na psychikę??!!
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 36 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 10:12 pm
A ja jestem pewna, ze moze wplywac. Wplywa na pewno. Szczegolnie jesli nauczyciel nie przebiera w slowach, a potem posuwa sie do rekoczynow (ze sie tak brutalnie wyraze). Slowa naprawde zapadaja na dlugo w pamieci, wierca dziure w mozgu, ciagle tam sa. I obsesyjnie sie mysli o tym co powiedzial nauczyciel. No a potem drapanie, wbijanie paznokci, wspomniane zapalniczki, rzucanie kluczami. To jest tylko potwierdzenie tych slow. No i w ogole...Przeciez na logike biorac. Nawet wbijanie paznokci moze powodowac traume. Zaczynasz bac sie tego co kiedys sprawialo przyjemnosc. Kojarzy ci sie to z bolem, krzykiem, strachem i ciagle mysli sie o tym zeby znowu sie to nie powtorzylo. No kurcze, poza tym to jest ingerencja w cialo czlowieka, to jest przemoc, znecanie sie. Nie wspominajac juz o tym, ze mozna kogos powaznie uszkodzic.
Pewna nauczycielka w mojej szkole postanowila przemowic mojej kolezance do rozumu i pomoc jej w rozciaganiu. Dziewczyna robila zabke na brzuchu, a pani profesor podeszla i stanela jej calym ciezarem ciala na pupie, poniewaz brakowalo jej troch edo podlogi a ona chciala zeby uczennica wreszcie ta zabke zrobila...Moja kolezanka juz nie wstala z podlogi i chlopcy musieli ja zniesc do gabinetu lekarskiego. Potem byly masci, tabletki, naswietlania. Zwolnienie z cwiczen. Ale niestety, nadal ja pachwina bolala i nie mogla utrzymac nogi w gorze. Jakby panewka nie miala sily na trzymanie nogi, bezwlad. No i dziewczyna ze szkoly musiala odejsc. To autentyczna historia.
Sama nie raz mialam pręgi na plecach od paznokci. Raz tez prawie uszkodzono mi szyje. Stalam w croise na srodku i mialam zle glowe. I pani profesor bez zwrocenia mi uprzednio uwagi, podeszla i mi ta glowe wykrecila w druga strone - tak jak powinno byc. Ja oczywiscie mialam szyje usztywniona lekko, wiadomo...cwiczylam, bylam skupiona. No i chrupnelo...To bylo dosc glosne i pani chyba tez poczula, bo szybko wziela reke.
Bez wzgledu na to jak bardzo pedagog jest na nas wsciekly, nie powinien uciekac sie do takich drastycznych srodkow o jakich rozmawiamy. Nie powinien i koniec.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 10:35 pm
Ja sie jakoś nie boje, że mi nauczyciel jeszcze raz wpije paznokieć... Jak wbije to wbije. Oczywiście staram się robić ćwiczenie czy coś tam dobrze, ale nie, że się boję, bo jak tylko coś zrobię źle to ktoś mi wpije paznokieć i to takie straszne...
Pręgi na plecach od paznokci... to przegięcie... Ja tu mówię o takim wpijaniu w tym celu, żebyś zrozumiała, że coś masz trzymać itp... Jak ktoś ma pręgi na plecach to wygląda jakby sie nauczyciel wyżywał...
Uszkodzić paznokciem??
To z szyja to może być nieszczęśliwy wypadek. Nie znam szczegółów, ale mogła chcieć cię normalnie poprawić, a tak się akurat stało...
A z żabką... Nie musiała na tym tyłku stawać, mogła normalnie docisnąć rękami, kolanem czy jakoś tak. Bo mogło bardziej boleć to, że czyjeś stopy wgniatają się w tyłek niż dociskanie żabki... Ale jak jej mało brakowało to chyba nie umrze z tego, że ją ktoś dociśnie (jak była po rozgrzewce...).
Dalej mnie nie przekonaliście, że to niszczy psychike... Albo ja jestem dziwna, albo nie wiem...
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 36 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 11:43 pm
No i te pregi byly wlasnie od tego zebym zrozumiala, ze mam trzymac lopatki spiete.
A co do tej zabki, to pani nie docisnela tak sobie stopami tylko stanela jej na pupie, tak jak sie stoi na podlodze normalnie. I oczywiscie, ze nie umrze od tego ze jej ktos docisnie, ale problemy z noga ma. I ze szkoly zrezygnowac musiala. Pani profesor w niedlugim czasie po tym zdarzeniu opuscila mury naszej szkoly. Nie tylko ona z podobnych przyczyn zniknela.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Kwi 23, 2007 11:48 pm
No to to jest przegięcie... U nas metody z paznokciami i dociskaniem są, ale nie w takim wymiarze... Jeśli chodzi o te metody stosowane do tego stopnia to mogą źle wpływać i są złe. Ale jak są stosowane rozsądnie i z umiarem to śmiem twierdzić, że są ok...
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 36 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 1:04 pm
No to wiadomo, ze jak Cie ktos klepnie w miare lekko czy uszczypnie to sie nic nie stanie z Twoja psychika. Ale jak juz sie taki hardcore zdarza jak napisalam, to nie jest dobrze.
Anko, źle zacytowałam, chodziło mi raczej o szpilki i ogólnie te wszystkie.... metody typu zapalniczka, ale paznokcie też ( w sensie wbijania do krwi, a nie zwykłego drapnięcia czy czegoś, no bo to akurat normalne).
A lekcje z rosyjską nauczycielką miałam, może i nie duzo, bo tylko rok, ale miałam. Paznokcie wbijała, bardzo mocno wszystko wykręcała, biła po nogach, kolanach, rękach (miałam siniaki a także wspomniane pręgi na plecach), i te metody były być może dobre, w każdym razie ślad zostawiły, niewielki, ale jednak tak.
ale z drugiej strony zastanówmy się- pręgi na plecach, żeby trzymać łopatki. rozumiem, że to nie takie fiku-miku, ale powiedzmy szczerze- gdybyście trzymały łopatki, to byście pręg nie miały...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 36 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Wto Kwi 24, 2007 9:05 pm
goniu a nie wiesz ze czasem jest tak, ze nawet jak sie cos trzyma, wykreca, podnosi, spina i tak dalej to nauczyciel i tak chce wiecej i mocniej? Taka jest przeciez specyfika szkol baletowych. Ale nie...Ty oczywiscie musisz byc zlosliwa i od razu pisac takie rzeczy. Skad mozesz wiedziec czy ich nie trzymalam? Moze to, moze to drapanie wcale nie oznacza ze ich nie trzymalam...Zastanow sie zanim znowu cos napiszesz *** (post ocenzurowany)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach