www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kasia G
Sro Maj 14, 2008 7:23 pm
Vladimir Malakhov (w Polsce i nie tyko)
Autor Wiadomość
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 6:03 pm   

Cytat:
Odnośnie Sylwii, to ciekawa jestem tego fragmentu, gdy V.M. mówił o tym chyba jak poznał Siemionovą. nic z tego nie zrozumiałam, możliwe że chodziło o coś innego. Jeśli ktoś z Was to zrozumiał, to błagam o przetłumaczenie.

Mówi, że odwiedził szkołę Bolshoi w dniu urodzin Poliny. Poprzednia dyrektor szkoły zaprosiła go, żeby pokazać mu klasę dziewcząt, którą prowadziła. Gdy siedział, zwrócił uwagę na młodą dziewczynę, dyrektor mu mówiła "Nie, spójrz tam", ale on cały czas odwracał wzrok i patrzył na Polinę. Na końcu chyba też mówi, że Polina miała propozycje z Maryjskiego i Bolshoi, ale wybrała Berlin (tego jednak nie jestem pewna, bo to nie zgadzałoby się z tym, co czytałam w wywiadzie z Poliną, gdzie powiedziała, że w zasadzie nie otrzymała żadnej oferty z teatru, więc gdy Malakhov chciał ją wziąć do Berlina od razu jako pierwszą solistkę, to nie mogła odmówić).
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 6:14 pm   

ag111111 napisał/a:
Co do tego linku maestro.hb.pl..... to mi się nie wyświetla ta strona, tzn wyświtla się ale pusta.


To może teraz się uda ;) http://209.85.229.132/sea...lient=firefox-a
Ale w takim wypadku nie będziesz mogła niestety podziwiać kilku zdjęć z "Czajkowskiego" i makatki wyhaftowanej własnoręcznie przez Vladimira ;)

ag111111 napisał/a:
Ja też coraz częściej myślę, żeby zrobić sobie taką baletową wycieczkę do Berlina ale na nieszczęście najbliższy rok to dla mnie decydujący rok katorżniczej pracy od 4 rano do nocy z ewentualną przerwą na jakieś przedstawienie w Łodzi czy DVD, czy forum i mocno okrojone zycie prywatne.

Ja w styczniu tego roku też już raczej nie pojadę, a tuż tuż, za kilka dni bo 5, a później 18 będzie można zobaczyć "Czajkowskiego". A pod koniec lutego premiera
"La Péri" w jego choreografii, będzie Diana Vishneva.. tylko właśnie, teraz najgorszym wrogiem jest czas. Z bólem serca muszę przyznać, że tańczy teraz mniej
niż w ubiegłym roku, a kiedy pomyślę, że to już naprawdę ostatnie lata, że nie wiadomo, kiedy będzie koniec, to aż mnie coś szarpie w środku.. najchętniej rzuciłabym wszystko w diabły, jak to ja mam w zwyczaju, ale że i tak jestem już oskarżana o mało odpowiedzialną postawę ostatnimi czasy, to będę musiała w końcu zainteresować się własną maturą. Ale strasznie się zaczęłam bać, że mogę nie zdążyć zobaczyć wszystkiego, w czym teraz jeszcze występuje, a później... wszystko się skończy.

ag111111 napisał/a:
To jak: kto jutro wstaje o 5 rano???? żeby obejrzeć? :D :D :D :D Ja wstaję o 4 jak co dzień prawie ale niestety nie mam tego programu w domu. Ale jakby ktoś z Was chciał pobudki, to służę pomocą :)

No wiadomo, że ja, chociaż nastawienie budzika na 5 rano wzbudzi zapewne duże kontrowersje i protest u mnie w domu.. ale trudno ;) I jestem mądra swoją drogą, jak przeglądałam program arte jakiś czas temu to mignął mi przed oczami tytuł tego dokumentu, ale później oczywiście musiałam zapomnieć.

ag111111 napisał/a:
i na koniec jeszcze jedno odnośnie tego sklwepu w Tokyo: co stamtąd stanowi dla Was najbardziej pożądany produkt? a co tam, pomarzyć dobra rzecz....

Dla mnie przede wszystkim te dwa filmy dokumentalne, o których wspominałam, bo chociaż oba powstały w Europie - jeden w 1991r. dla telewizji rosyjskiej (Brawo, Malakhov!), a drugi w 1992r. w Niemczech (Narcyz - tancerz Vladimir Malakhov), to niestety jak widać w Europie wcale dostępne nie są i nigdzie nie można ich dostać.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 8:02 pm   

Ewa J. napisał/a:

to jeszcze kostiumy kojarzyły mi się bardzo z Węgrami - jak widać oglądanie w dzieciństwie filmów o Sissi nie poszło na marne ;) .

Ewo! jak już to prawidłowo powinno być: z Austro-Wegrami, bo to jednak jest różnica tym bardziej, że Sissi była Austryjaczką.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 9:47 pm   

No tak, Father, owszem, zgadza się, ale weź poprawkę na to, że jakkolwiek państwa te były ze sobą połączone politycznie, to zachowały jednak odrębność kulturową
(co za tym idzie także stroje) i co więcej ludność węgierska wcale nie była aż tak entuzjastycznie nastawiona do połączenia z Austrią, przeciwnie, ani do pary cesarskiej, jak to jest pokazane na filmie (szczególnie podczas sceny koronacji Franciszka Józefa i Elżbiety na króla i królową Węgier, ale prawdą jest, że cesarzowa bardzo lubiła Węgrów, z Rudolfem np. rozmawiała i korespondowała tylko po węgiersku). Poza tym nie miałam na myśli strojów otoczenia dworskiego, które w większości składało się oczywiście z Austriaków, ale bohaterów pochodzenia węgierskiego - np. hrabiego Andrássy.
Spójrz i porównaj kostium z tymi, które są wykorzystane w omawianym Koncercie Noworocznym, nawet nie trzeba kadru z filmu, skoro jest oryginał:
http://pl.wikipedia.org/w...=20050903172656

I czy nie podobne? To miałam na myśli ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 10:47 pm   

Oczywiście, że podobne. Czyżby kultura wegierska odcisnęła tak wyrażne pietno na Austrii , Polsce, Słowacji i Czechach? Strój Benczura jest bardzo podobny do strojów dragonów np wiśniowieckich a parzenica na spodniach jako żywo przypomina podhalańską. Zresztą komtusz, nasz narodowy strój szlachecki jest strojem węgierskim.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Sty 02, 2010 7:44 am   

Na wstępie podziękowania dla Blanche za tłumaczenie :)

Co do tego listu od konsula, to z którego on był roku? mniej więcej. Chodzi mi o to, żeby się upewnić, że zapowiadana w nim wizyta w Polsce to już przeszłość. Bo z tego co kojarzę, to V.M. już był we Wrocławiu chyba z jakieś 2 lata temu czy jakoś tak.

Co do uciekającego czasu to poruszyłaś Ewo niezwykle istotną i dla mnie rzecz. Ale -jako że z natury zawsze widze fakty w przyjaznym świetle - to popatrzcie:
-) V.M. jest teraz dyrektorem Staatsballett berlin i z pewnością nim pozostanie przez dłuższy czas. Z takiej pozycji zachowa przez długi jeszcze czas możliwosć pojawiania się w choreografiach, które mu technicznie odpowiadają;
-) V.M. wciąż jednak pojawia się w ciężkim repertuarze, więc jeszcze trochę lat myślę, że go pooglądamy, wciąż są premiery itd.
-) już teraz masz satysfakcję Ewo, że go widziałąś na żywo;
-) na szczęście obecnie nie żyjemy w czasach Niżyńskiego i taniec nieaktywnego tancerza -oprócz tego, że pozostaje w e wspomnieniach to jeszcze na płytach;
-) już teraz choreografie V.M mniej go eksploatują niż jeszcze z 10 lat temu- a czy to umniejsza efekt?? Moim zdaniem , i sądzę że Waszym również - nie. Umniejszają się pewne skrajne możliwości organizmu ale z każdym dniem rośnie coś innego - jakaś klasa, współgranie z dźwiękiem i dojrzałość sceniczna. Sądzę, że jeszcze długi czas będziemy oglądać V.M. tyle że z czasem może cześciej we współczesnych rzeczach, co mi osobiście coraz mniej przeszkadza, a nawet momentami cieszy (o ile cieszy to tu właściwe słowo);
-) i po ostatnie jak tancerz zdobędzie to co V.M. to już nie zniknie ze scen - weźmy np. Barysznikowa, który w ubiegłym roku zatańczył na ŁSB :lol: . Fakt -nie zatańczył Zygfryda z Jeziora i nie zrobił kilkudziesięciu piruetów jak w Białych nocach, ale czy kogoś z widowni to zmartwiło? Sądzę, że i V.M będzie długo jeszcze gościł u nas. A i tak mamy szczęście, że teraz związany jest z Berlinem , który jest blisko i sądzę, że coraz częściej może gościć w Polsce.

Co do matury to dobrze, że masz troskliwych rodziców ;) . Ja przyznam szczerze, że jak zdawałam maturę to byłam strasznie wściekła jak mi ktoś o niej mówił, bo w młodym człowieku jest jeszcze taka nieumiejętność zapanowania nad emocjami i sposób reakcji bywa nieadekwatny do bodźca.. I nauka do matury - w porównaniu z obecną nauką była dla mnie czymś strasznie nieprzyjemnym, bo jakoś tak nauka zaczęła mi sprawiać prawdziwą przyjemność dopiero po studiach,

A czy coś jeszcze ztego sklepu - w sensie nagrań - jest unikatowe w Europie? Pytam, bo przypuszczam, że bardziej jesteście chyba obeznane z rynkiem europejskim niż ja????
-)
Ostatnio zmieniony przez Sagittaire Nie Sty 03, 2010 9:25 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 02, 2010 3:26 pm   

Tak, ten występ we Wrocławiu odbył się bodajże w październiku w 2008 r. A co z tego japońskiego amazonu jest jeszcze niedostępne u nas? Na pewno właśnie "Giselle" z Dianą Vishnevą, album ze zdjęciami autorstwa Suinoyama Kishina i kilka innych książek, a co do reszty to raczej wszystko już można kupić u nas ;) (tj. w Europie, bo w Polsce to niekoniecznie).
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Sty 07, 2010 9:27 pm   

http://www.youtube.com/wa...feature=related

to już z pewnością widzieliście, ale mimo wszystko zamieszczam, bo takie fajne.
Swoją drogą, to po bejrzeniu tego + przeczytaniu dawno temu czegoś zastanawia mnie jedna rzecz, o której jednak napisać nie mogę, bo wyrzucilibyście mnie z forum... dyscyplinarnie :wink: Ale zostawmy to bez komentarza.

A na temat, to powiem, że dziś po raz pierwszy obejrzałam Cindirellę, jakoś wcześniej nie chciało mi się. Po obejrzeniu tych fragmentów myślę,że bardzo fajnie to chyba wyszło. Swoją drogą, to ciekawe, że Malakhov zatańczył sam kobietę. Zazwyczaj bywało chyba tak, że jednak jeśli w Kopciuszku panowie grali złe panie, to role te otrzymywali mniej znaczący tancerze danej sceny. To też chyba dobrze świadczy o V.M: w sensie o jego dystansie do samego siebie i braku zachwycania się poczuciem swojej wielkości. Ogólnie bardzo fajne to fragmenty.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 08, 2010 5:11 pm   

Co do "Kopciuszka" to sam wybrał sobie rolę złej siostry (chociaż wcześniej zawsze był księciem), bo według niego rola ta jest śmieszniejsza i bardziej charakterystyczna, kiedy występują w niej mężczyźni ;)
A poza tym Agnieszko nikt Cię z forum na pewno nie będzie wyrzucał, a że jestem ciekawa co Cię zastanawia i nurtuje, to myślę, że spokojnie możesz się tą myślą tutaj podzielić, nie sądzę, żeby było to coś na tyle dziwnego, żeby nie można było o tym chociaż napomknąć:)

A tak poza tym: wszystkiego najlepszego z okazji 42 urodzin! (Co prawda mających miejsce wczoraj, ale postanowiłam nie przesadzać z postami pod rząd, które już mi się w tym temacie zdarzały ;) Największemu tancerzowi naszych czasów, tancerzowi stulecia życzę dużo sił, dużo zdrowia, spokoju, szczęścia i spełnienia wszystkich tych marzeń, które jeszcze się nie ziściły, a sobie z tej okazji życzę, żebym jeszcze przez długi czas mogła podziwiać na scenie to nadzwyczajne zjawisko w tańcu ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 2:02 pm   

Wasz ulubieniec w bardzo młodym wieku w jednej z moich ulubionych choreografii:
Festiwal kwiatów w Genzano
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 2:11 pm   

wasz i nasz :wink: prawda?
Nie wiem czemu ale jakoś mi się bardziej podoba patrzenie na niego w dzisiejszym wieku..., mimo, że ten numer jest rzeczywiście popisowy, forsujący, trudny i świetnie wykonany
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 4:02 pm   

Agnieszko, to chyba dlatego, że teraz wykształciło się w nim coś, co ja przywykłam nazywać dojrzałością artystyczną (chociaż nie wiem, czy to właściwe określenie),
ale myślę, że ta właśnie dojrzałość determinuje w dużym stopniu jego "niezwykłość", również znacznie bardziej lubię oglądać go teraz ;)

A ja już widziałam to nagranie dużo wcześniej, jest na którejś płycie "Gwiazd rosyjskiego baletu", tak samo jak to (zresztą z tego samego dvd, o ile dobrze pamiętam, zdaje się, że 4 część):
Grand Pas Classique - Vladimir Malakhov i Tatiana Paliy

I jeszcze rozbawiło mnie to nagranie:
http://www.youtube.com/watch?v=gbdXOiKPG0Y

W opisie jest: Vladimir Malakhov - Romeo i w tytule również, a tymczasem tyle go tam widać, co kot napłakał. Za to bardzo silnie eksponowana jest postać Merkucja,
a kiedy wczoraj w komentarzach ośmieliłam się napisać, że mimo wszystko to Romeo, nie Merkucjo jest główną rolą w tym balecie, nie wspominając o tym, że nazwisko Malakhova figuruje w tytule video, a wcale jego tańca nie widać, to wygląda na to, że autorowi nie spodobała się ta uwaga.. bo dziś już nie ma śladu po moim wpisie.
Ale, jak ja bym chciała go zobaczyć jako Romea! ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 4:31 pm   

co do Grand Pas Classique - Vladimir Malakhov and Tatiana Paliy, to mimo młodego wieku V.M. coś jest w tym nagraniu... No i Tatiana jaka cudowna...

A co do drugiego z tematów, to z drugiej strony patrząc , to ten Merkucjo całkiem jest do rzeczy :wink: A tak poważnie, to ja Romea nie żałuję, bo jakoś tak nigdy nie lubiłam tego baletu w żadnym wykonaniu. Muzycznie mi nigdy nie odpowiada i ogólnie nigdy mnie jeszcze zadne wykonanie Romea i Julii nie powaliło z uwagi na choreografię głównie.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 1:57 pm   

No, trudno, żeby w nim "czegoś" nie było, w jakimkolwiek by wieku nie występował ;) Nawet już w 17 letnim Vladimirze widać ogromny potencjał, który jak nam wiadomo w ciągu przyszłych kilkunastu lat miał się rozwinąć w ogromy talent. Według mnie to widać tak naprawdę już od samych początków kariery tancerza, czy osiągnie najwyższy poziom, czy też nie - a już w przypadku Malakhova takie nagrania jak chociażby "Leda i łabądź", albo "Pocałunek wieszczki" dobitnie tą tezę potwierdzają ;)
A "Romea i Julię" lubię ogromnie, ale pod warunkiem, że jest w wersji choreograficznej McMillana, która jest według mnie fenomenalna, co do muzyki Prokofiewa to też ją wprost uwielbiam i często słucham nie tylko jako "podkładu" do tańca, ale również samodzielnie, więc jak widać - wszystko zależy od gustu ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 8:27 am   

Właśnie sobie przejrzałam ten temat od początku i gryzie mnie kilka kwestii co do Czajkowskiego (o którym mowa na pierwszej stronie).

Po obejrzeniu zaledwie 4 marnych fragmentów Czajkowskiego ze staatsballett Berlin mam takie wrażenie, że zgranie pomiędzy Czajkowskim a Alter Ego to niemal kluczowa rzecz w tym spektaklu. Musiało to wkurzać, jeżeli podczas tego Warszawskiego spektaklu, takiego zgrania nie było.
Obecnie w Berlinie - z tego co wiem - jak V.Malakhov tańczy Czajkowskiego, to ZAWSZE , tylko i wyłącznie w roli alter ego tańczy mój ukochany W.Dudek. W krótkich fragmentach ( które zamieściłam w temacie Opera Warszawska-Opera Berlińska, w zbiorze Teoria) widać między tymi moimi dwoma idolami niesamowite zgranie partnerowania, którego zabrakło warszawskiemu spektaklowi...
Ubolewam od kilku dni, że mam tylko te nędzne strzępy nagrania dwóch wspaniałych i to jeszcze w takiej koszmarnej jakości. Gdyby Berlin wydał jakies nagranie, to jakos by łatwiej bylo przeżyć. Ale z tego co szukałąm, to nie widzę, żeby cos takiego się ukazało... Niestety :cry:
 
     
Migotka 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń-amator :)
Posty: 43
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 20, 2010 4:03 pm   

ag111111 napisał/a:


A co do książek i DVD, to z tego co pamiętam na stronie Staatsballett Berlin jest sklep i dużo rzeczy do zakupienia. Biorąc pod uwagę mniejszą odległość i niemiecką precyzję i rzeczowość być może to będzie bardziej realne wyjscie niż Tokyo...
http://www.staatsballett-...ser=&spielzeit=

Swoją drogą ciekawe czy książki mają tylko w wersji niemieckiej czy też angielskiej? Ale to trzeba by było do nich napisać z zapytaniem - ja jakoś od 3 dni próbuję i nie mogę, bo wyświetla mi się komunikat, żebym poprawiła mój e-mail. Tyle, że sprawdziłam i do innego teatru na świecie mi poszło jak trzeba, nie wiem już sama, czy się im coś zablokowało.

Przepraszam za offtof: czy ktoś robił zakupy w tym sklepie? Jeśli tak, to bardzo prosze o informację na PW :)
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 23, 2010 7:57 pm   

"Nowości" z youtube (ostatnio nawet często się pojawiają):
http://www.youtube.com/wa...feature=related - "Kazimir's colours", co prawda Blanche już dawała jakiś czas temu link z yahoo, ale tutaj inne nagranie, chyba również w lepszej jakości.

http://www.youtube.com/watch?v=gcICXbkSgls - a tutaj taki "unikat", film z kategorii tych, gdzie możemy zobaczyć Vladimira w możliwie najmłodszym wieku - według mnie ma tutaj jakieś 17, 18 lat, ale mogę się mylić. W każdym razie sam fakt, że zdecydowali się sfilmować tak młodego tancerza i to jeszcze w tamtych czasach mówi sam za siebie, a jego piękne linie - już są widoczne ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Sty 23, 2010 8:43 pm   

obydwie rzeczy rewelacyjne.

co do duetu to jest to zawsze niesamowite, patrzec jak para najlepszych tancerzy świata (moim skromnym zdaniem :) ) tanczy razem. Wszystko idealne i wykonanie i oddanie ducha tej choreografii m. Bigonzettiego swoja droga ciekawej , inspirowanej tworczoscia rosyjskiego malarza Kazimira Malevic`a.

Jakie to uroczo harmonijne wykonanie harmonijnej choreografii, w ktorej przeplatają się radośc, światło, kolor, mozność -siła i współgrają z muzyką. Niczego w wykonaniu nie zabrakło, nic nie przeszkadzało a wrecz przeciwnie .

Ogólnie odbieranie V. Malakhova i Diany we współczesnych choreografiach wprawia mnie w coraz wiekszy zachwyt. Zwłaszcza wtedy, gdy akurat się wcześniej wczytałam w tę choreografię i znam zamysł choreografa, bo taniec Malakhova nigdy nie zawodzi.
Żeby to lepiej nazwać: jak się czyta książkę i potem ogląda film na jej podstawie zrobiony, to z zasady film zawodzi, jeśli nie grają w nim rewelacyjni aktorzy, którzy uchwyca głębię i tak przekażą, że to nie gryzie sie z wczesniejszymi wyobrazeniami czytelnika. T
ak samo jak sie wczytalo w choreograficzny zamysł, to ma sie jakies wyobrazenia i czasem tancerz moze to popsuc ale jak tanczy Malakhov to all wykonanie wykracza poza moje wczesniejsze wyobrazenia, a wręcz je ubogaca.
Dziękuje za przypomnienie tego fragmentu.

PS na post w temacie Poliny Semionowej odpowiem potem, bo (na szczeście jest tam wiele ciekawych wątków i potrzebuję czasu :wink: ) ale co do offtopu tam zawartego tzn min Malakhova to już teraz tu piszę: widzieliście wyraz twarzy Malakhova w powyższym fragmencie Kolorów Kazimira? idealny: nic dodać nic ująć. A teraz odtwórzmy sobie w wyobraźni chociazby, wszystkim najbardziej znanego na pamięć, Korsarza i wyraz twarzy Malakhova. Ja czuję różnicę... Nie zeby Malakhov jakos źle odtworzyl handlarza niewolników ale kurczę to nie było tego kalibru mistrzostwo jak obecnie . Teraz Malakhov jest ideałem we wszystkim od Jeziora przez chor. współczesne, po satyrycznego Kopciuszka i w tancu i co do zachowania na scenie itd. A w Korsarzu cóż, świetny taniec ale tej wielkości jakos brak (ale to moze jego problemy osobiste w tamtym okresie jakos tak sie odzwierciedlily na jego twarzy. nie ma co do tego wracać).
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 23, 2010 9:25 pm   

Co do "Korsarza" to może się będę powtarzać, ale po pierwsze, to moim zdaniem z partii Lankedama nic więcej się nie da wycisnąć ponad to, co on tam zrobił i pokazał. No bo co to w końcu jest za postać? To ma być trochę zabawna, to groteskowa, ale gdyby się ktokolwiek nie wiem jak nad nią wysilał, męczył i siódme poty z siebie wyciskał, to naprawdę, ani źdźbła czegokolwiek artystycznego w tej roli nie znajdzie.. po prostu nie da się doszukać czegoś, co nie istnieje. Poza tym mniej więcej z tego samego okresu jest chociażby jego występ w "Remanso", który jednak cechuje już bardzo duża dojrzałość artystyczna.
Jeśli zaś mówimy o "Kazimir's colours" to również jest dla mnie rozkoszą oglądanie ich razem, po prostu miód na serce - dwoje najbardziej uwielbianych przeze mnie tancerzy i to jeszcze w choreografii Bigonzettiego, czegóż można chcieć więcej? I również zastanawia mnie to, że Bigonzetti ma skłonność nawiązywania do twórczości różnych malarzy.. to już drugi znany mi przykład. Chociaż tutaj nie ma tak idealnego operowania światłem, jak w "Caravaggiu", a z tego co sugeruje sam tytuł i co czytałam na stronie choreografa ma to duże znaczenie, to i tak wykonanie rekompensuje wszystkie inne ewentualne braki jeśli chodzi o stronę aranżacji.

PS. Ale skoro już tak żarliwie zaczęłyśmy się rozwodzić nad tą mimiką, to rzeczywiście muszę dodać jeszcze jedną rzecz - to prawda, że im jest starszy, tym bardziej panuje nad wyrazem swojej twarzy, nad emocjami i uczuciami, które chce przekazać. Doszedł w tym do takiej perfekcji, jakiej nie widziałam u żadnego innego tancerza. Są takie momenty, że - nawet pomijając sam ruch - wystarczy dostrzec jego spojrzenie, które dosłownie przeszywa i przyprawia, przynajmniej mnie - o dreszcze.
Nawet Witkiewicz niby się z tego śmiał, bo w rozmowie z nim starał się go przekonać, że przecież to nie jest wcale ważne, czy w danym momencie spojrzy tak, czy inaczej, bo publiczność i tak z daleka nie dostrzeże. A on i tak się upierał, że jest to niezwykle ważne w kreowaniu postaci, jak spojrzy, nawet gdyby publiczność tego miała nie widzieć - dla niego samego jest to niezwykle istotne. I czyż nie miał racji? Geniusz, kochany geniusz i perfekcjonista ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 8:25 am   

brakuje mi ostatnio rozmow o malakhovie.
co teraz (dzis , wczoraj) z nim ogladacie????
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 11:18 am   

La vita nuova

On jest cudem wcielonym, a już w układach solowych to po prostu jest obłęd.. może to nie jest choreografia tej miary co "Aria", albo "Voyage", ale i tak jak zawsze - nieziemski!
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:32 pm   

z pewnością skojarzyłaś Ewo, ze ten moj ostatni post "co ogladacie" w moim zamyśle brzmiał "co oglądasz Ewo" ;) , bo kto jak kto ale Ty bez Mamakhova to zyc nie potrafisz...

Fragment świetny i rozumiem, ze jest to dla nas wszystkich oczywiste...

A skoro ten fragment, badajze sprzed roku, zostal przywołany, to podzielę sie moimi myslami. Czytalam kilka dni temu ciekawą dyskusję na forum (nie naszym) na temat Malkhova. Rzecz była o jego wieku dziś. Jedni mowili, ze najlepsze ma juz zasobą , a inni ze teraz dopiero osiaga najlepsze, bo teraz dopiero jest artystą w pełni dojrzałym.

Moje zdanie?
Nie będę przeczyć, że technicznie obecnie nie forsuje sie tak, jak z 10 lat temu. Jest to fakt i polemika z nim byłaby jak polemika z tym, ze 2x2 jest 4.
Jednak z drugiej strony, czy takie forsowanie jest konieczne, zważywszy na to, JAK ON TANCZY? Ostatnio jestem na etapie wpatrywanie sie wlasnie w rzeczy , ktore Malakhov zatanczyl w ostatnich latach i chyba zaryzykuje pogląd, że bardziej mnie wciągają...
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 7:48 pm   

Tak, ale ponieważ wtedy akurat nie widziałam nic nowego, to też nic nie pisałam; za każdym razem, gdy trafiam na coś, czego jeszcze nie było, od razu daję znać ;) Staram się być trochę krytyczna wobec siebie, oczywiście w nieskończoność mogłabym się tak zachwycać, ale raz, nic tym nowego do tematu przecież nie wniosę, dwa, inni forumowicze pewnie też nie do końca mają ochotę czytać tyle tego typu wynurzeń, których i tak chyba w tym temacie zdecydowanie nadużyłam:)

A wracają do meritum - to co mówisz jest oczywiście w stu procentach prawdą ;) Te dwa poglądy, które ścierały się w tej dyskusji - według mnie się zgadzają, a nawet wzajemnie uzupełniają; niby jedno wyklucza drugie, ale tak naprawdę zależy to od punktu widzenia. Bo tak, po pierwsze - najlepsze lata jeśli chodzi o sprawność fizyczną, a w związku z tym i możliwość bardzo intensywnego eksploatowania swojego ciała w tańcu, ma już rzeczywiście za sobą, jest to fakt. Z drugiej strony, jako dojrzały tancerz, dorósł osobowościowo i psychicznie do różnych artystycznych zadań, których w żaden sposób nie jest w stanie podźwignąć 20-latek. Innymi słowy: z upływem czasu zaczął (co jest naturalnym procesem) tracić możliwość dużego fizycznego forsowania się, ale za to zyskał bardzo wiele jeśli chodzi o inne walory jego artystycznej wypowiedzi, jaką jest taniec. Jednym słowem - coś za coś ;) Jest cudownym tancerzem, ogromnie cenionym, ale mimo to nie jest też jakimś nadczłowiekiem i taka utrata sił z biegiem lat jest czymś naturalnym, co każdy w tym fachu będzie musiał zaakceptować.. Wiadomo, że to strasznie trudne i szczerze mówiąc myślę, że już teraz jest mu bardzo ciężko psychicznie z tą myślą (ale oczywiście nigdy nie da tego po sobie znać, taki już jest). Mi też jest z tą myślą trudno, ale nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić. Gdybym mogła mu oddać swoje siły związane z wiekiem (może nie do końca siły, bo jego siła i moja jest jak porównanie hm.. mocy atlety z przepiórką).. no nie ważne, w każdym razie gdybym mogła przelać na niego jakieś fluidy młodości, od razu bym to zrobiła, nie tyle może z altruizmu, czy nawet z powodu mojego uwielbienia, ale po prostu wiem, ile może swoim tańcem przekazać innym, ile powiedzieć, ja za to żadnej życiowej misji tego typu nie mam, a on wart jest dużego poświęcenia.. Niestety w żaden sposób nie jestem w stanie czegoś takiego zrobić.
Ale tu abstrahowałam od tematu; ja tak samo jak Ty wolę go w dojrzałym repertuarze, jest mi w nim bardzo bliski, bardzo drogi i taki, jakiego ja osobiście najbardziej cenię. Ale ktoś inny z kolei może woleć klasykę, popisową stronę tańca i - z tego punktu widzenia - rzeczywiście najlepsze ma już za sobą. Nie mnie to oceniać, czy ten pogląd jest zły, a tamten dobry, bo myślę, że próbując patrzeć obiektywnie nie można o żadnym z nich powiedzieć, że jest zły lub dobry ;) Wszystko zależy od patrzącego i tego, co się dla niego najbardziej liczy. Ja akurat jestem w tej samej opcji co Ty - bez żadnego ryzyka mogę powiedzieć, że to co tańczy dzisiaj nieporównanie bardzie mnie interesuje od tego, co robił jako powiedzmy dwudziestoparolatek ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 11:35 am   

Co prawda znane już od dawna ze strony Staatsballett, ale za to tutaj w lepszej jakości - "Jezioro łabędzie": http://www.youtube.com/watch?v=Q7Qizlv-XxA

Przy okazji łatwo zauważyć, że powstało (i to całkiem niedawno) konto Staatsballett Berlin, chociaż na razie mają "powtórki" ze strony, tyle, że w lepszej jakości, to można chyba liczyć też na coś więcej, dlatego warto śledzić ich kanał ;)
Tak nawiasem mówiąc, był już dawniej taki użytkownik na youtube (myślałam, że właśnie jakiś mniej oficjalny przedstawiciel Staatsballett), który ma tylko filmy z Berlina i raczej oficjalne, nie takie nakręcone amatorsko - ale to też głównie to, co już jest na stronie, np: http://www.youtube.com/watch?v=DSvY9cpMg-0
My z Agnieszką możemy tutaj dostrzec min. fragmenty dobrze już nam znane z łódzkiej gali, czyli np pas de deux z "Diamentów" i "Serait-ce la mort?" :)
Blanche za to, nie wiem, czy we fragmencie z "Czajkowski pas de deux" nie dopatrzyłaby się swojej ulubienicy - Evgenii Obraztsovej, a jeśli się mylę, to te dwie tancerki muszą być do siebie naprawdę bardzo podobne;)

Acha i poza tymi "ogłoszeniami", tak za pamięci - co do różnego rodzaju nagrań, filmów baletowych etc. to pewnie już całkiem dobrze udało nam się wyeksploatować ten temat, dlatego jeśli ktoś znajdzie jakiś ciekawy artykuł, wywiad, czy tak jak Agnieszka ostatnio jakąś ciekawą dyskusję na innym forum - i oczywiście jeśli zechce się nimi podzielić, to ja jestem jak najbardziej chętna i na wszystko otwarta ;) Sama do tej pory zamieszczałam niewiele (i tylko z tego, co udało mi się znaleźć po polsku), bo raz, nie wiem, czy kogokolwiek interesowałyby jakiekolwiek materiały w innych językach, dwa, po prostu jakoś tak nie przyszło mi to do głowy i tym bardziej, kiedy to były teksty np. niemieckie, albo rosyjskie, które sama z trudnością przy pomocy google translatora mogłam zrozumieć ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 1:25 pm   

Ach to Jezioro.. Że tak powiem Jezioro moich marzeń i snów... Fragment ten krótki, mimo, że widziałam ze sto razy, to z przyjemnością teraz zobaczyłam teraz jeszcze 3 razy :) . O Jeziorze napisze jeszcze za chwilę kilka słów w wątku Opera Warszawska/berlinska, zeby tu nie robic balaganu.

Odnoście samego V. Malakhova w tym berlińskim Jeziorze, to nie wiem, czy zwróciliście uwagę na wyraz twarzy Malakhova w tym krótkim fragmencie. Często są prowadzone na całym swiecie żarliwe dyskusje na temat min i gry aktorskiej tańczacych w Jeziorze ale dotyczą one zazwyczaj Odetty/Odylii, a nie Zygfryda. Fakt, wyraz twarzy czarnego łabędzia jest wazny, ale też ważny jest wyraz Zygfryda. Jak dla mnie Malakhov świetnie tu wcielił sie w Zygfryda. On ogólnie, w mojej ocenie, ma taką fajną umiejętność wyrażania uczuć na scenie w taki sposób, że zachowany jest pewien realizm i nie popada w skrajność tzn. przesadną czasem, widzianą u tancerzy Zygfrydów, wzniosłość-ktora bywa śmieszna.

Podobnie w Giselle (w wykonaniu duetu Malakhov + Vishneva). Tam też Vladimir wyraził uczucia: uwielbienia, smutku, przejęcia czy wzruszenia w taki sposób, że to było bardzo prawdziwe ale też nie przesadzone. W swoim czasie niesamowicie słusznie to wyłąpała nasza Ewa w recenzji - laureatce forumowej nagrody :wink:

No bo tak był Nurjejew, był Barysznikov - oni mieli w sobie jakas taką zadziorność, taki pazurek (każdy inną ale tak teraz uogólnię i uporszczę). To było świetne i super ale jak tancerz - aktor wyraża cos tak bardziej negatywnego z uczuciami raczej zadziornosci czy innej zlosci, to nie wpadnie w przesadną wzniosłosć i to będzie z pazurem. Malakhov jest artystą, który wyraża wzniosłość taką bardziej słodką ale o dziwo też z pazurem . I to jest sztuka... w mysl zasady, ze zlego zawsze latwiej zagrac, a zagrac dobrego, zeby to nie było mdłe, o to juz trudniej. (Strasznie pogmatwałam ale byc może zrozumiecie, co mialam na myśli...)


Odnoście "Malakhov and Friends", to w swoim czasie, byłam niepocieszona, gdy znalazłam ten powyższy link i ..... okazało się, że nie ma w nim "Arii"... Tak mnie to wkurzyło w pierwszym momencie, ze nawet nie wpatrzyłam się w ten filmik.
Potem jak trochę drążyłam temat, to mi wyszło, że "Malakhov and Friends" w tej swojej pierwotnej postaci wykonywanej w Berlinie nie zawierał "Arii"... Możliwe, że dlatego brak w filmie fragmentów tej choreografii, bo to przecież była to -jak dla mnie- kluczowa rzecz w programie, wiec jesli by byla, to i w filmie pewnie tez.

Drążąc dalej temat "Malakhov and friends", to dla chętnych mam link do ciekawej recenzji:

http://www.ballet.co.uk/m...riends_1008.htm

Pewnie ją czytaliście ale myślę, że warto ją przywołać. Recenzja ta dotyczy "Malakhova and Friends" tego trochę "innego" niż tego z grudnia 2009 roku. Nie jest ona jakaś odkrywcza, nie zachwyca też specjalną fachowością czy odniesieniami ale mimo tego, jak dla mnie, przyjemnie się ją czyta, a to dlatego, że autor miał odczucia wyjatkowo zbieżne z moimi (wiem, wiem nie wiem czy to dla Was taki argument na plus ale dla mnie tak :D ). Po pierwsze ja też po zobaczeniu PDD z Diamentów zatęskniłam za całymi Klejnotami w wykonaniu Statsballett Berlin. Po dugie zaś ja mialam dokłądnie takie same odczucia co do Dinu Tamazlacaru i jego Les Bourgeois (też nie moglam oczom uwierzyc, ze on skacze tak wysoko i tez było mi tego wykonania tak mało ....).

I na koniec odnośnie Malakhova and Friends jeszcze jedna uwaga, poczyniona nieco na boku wczorajszego wątku. Program ten (ten nietypowy) jest jak dla mnie wyjatkowo świetnie ułożony. Z jednak strony skoki na "kilometr" Dinu, ktore- jak dla mnie -sa zjawiskowym popisem mlodości i talentu, a z drugiej Aria - zjawiskowy popis Malakhova takiego, jakim jest dzis- ponad 40 letniego tancerza wyrobionego artysty- zjawiskowy w sensie niesamowitej majsterii artystycznej , wyrazu, dawania z wnętrza.

PS na koniec odnośnie tego nowego konta na youtube, to usmiechnelam sie jak zobaczylam kto jest tam jako przyjaciel - oczywiscie znany nam wszystkim BalletFan. Ale to tak na marginesie. I jeszcze jedno, ze zauwazylam, ze oni sie pojawiaja tego samego dnia. Zaczelam sie zastanawiac, czy to nie ta sama osoba. mniejsza o to.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 14