www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Kasia G
Sro Maj 14, 2008 7:23 pm
Vladimir Malakhov (w Polsce i nie tyko)
Autor Wiadomość
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pią Paź 31, 2008 1:11 pm   

Tu są zdjęcia:
http://www.wroclaw.pl/m37614/p103339.aspx
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Migotka 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń-amator :)
Posty: 43
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Paź 31, 2008 7:18 pm   

Niesamowita była Shoko Nakamura i Alles Walzer- dostala największe brawa wśród solistek, ostatnie Serait- ce la mort? rownież było doskonałe, bardzo chcialabym wiedzieć o czym opowiada ta cchoreografia.
Cała reszta też niczego sobie, cudowna Polina Semionova zarówno w klasycznej werssji w Diamentach jak i w Serait..., i Beatrice Knop w Umierającym łabędziu.
Oddzielna histori to Malakhov i Voyage, bardzo podobała mi sie choreografia i oczywiście doskonałe wykonanie :)
Wyszłam urzeczona, szczególnie że Opera Wrocławska jest o wiele mniejsza niż TW-ON i dzięki temu nawet z 4 balkonu idealnie wszystko widać, a wspomagałam się również profesjonalna lornetką:)
 
     
Migotka 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
uczeń-amator :)
Posty: 43
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 01, 2008 11:49 pm   

Ja dowiedziałam sie w piatek i cale szczesice udalo sie :)
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Sro Lis 26, 2008 12:30 pm   

Migotka napisał/a:
, ostatnie Serait- ce la mort? rownież było doskonałe, bardzo chcialabym wiedzieć o czym opowiada ta cchoreografia.


"Czyżby to była śmierć ?" - balet opowiada o mężczyźnie u kresu życia, cztery postacie kobiece to kobiety które kochał, trzy z nich odegrały w jego życiu ważna rolę, czwarta spotkana przelotnie powraca ze szczególną wyrazistością. kim jest ? ... może zgodnie z tytułowym pytaniem zwiastunem śmierci - według mnie to jedna z piekniejszych choreografii jakie stworzył Bejart i jakie wogóle powstały w XX wieku

chociazby tylko dla baletu Bejarta warto było wybrać sie do Wrocławia choć widziałam ten spektakl w wykonaniu wspaniałych tancerzy BBL to bardzo podobała mi sie interpretacja tancerzy berlińskiego baletu - bejartowska par excellence

Małachow był niezwykle wzruszajacy w solowej choreografii "Le Voyage"
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 02, 2009 9:57 am   

podczas noworocznego koncertu z Wiednia zaprezentowano dwa fragmenty baletowe w wykonaniu baletu pod kierunkiem i w choreografii Małachowa. Sam artysa wykonal partię solową (czy raczej pierwszej pary) w ulozonym przez siebie walcu. Może ktos ogladał? Drugim fragmentem był taniec węgierski (stylizowany oczywiscie) do galopa w stylu węgierskim. Na zakończenie słynny walc Nad pieknym modrym Dunajem, w którym wstawki baletowe wykonalo 6cioro uczniow szkoły baletowej - 3 dziewczynki i 3 chlopców w strojach amorków :)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pią Sty 02, 2009 12:49 pm   

Ja oglądałam i byłam zachwycona, jak zawsze zresztą :) . Bardzo mi się podobał Dinu Tamazlacaru w tańcu węgierskim, nie tylko ze względu na taniec, ale przez spojrzenia i uśmiechy, które rzucał - nie mogłam przestać się uśmiechać patrząc na niego :) .
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 06, 2009 1:19 pm   

jesli ktoś jeszcze nie wie to ukazała się książka - wywiad-rzeka z Malakhovem (Wydawnictwo ISKRY), obficie ilustrowana czarno-bialymi zdjęciami

http://www.arkady.com.pl/product/7128.html
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 10, 2009 9:02 pm   

Ostatnio miałam okazję obejrzeć "Voyage" w wykonaniu Małachowa i od tego czasu jestem nim absolutnie urzeczona. Toż to arcydzieło, do tego on - geniusz! Piękne, poruszające, głęboko zapada w pamięć. Te emocje, ekspresja, wszystkie uczucia widoczne na twarzy - żal, lęk, niepewność, tęsknota, aż trudno to wszystko opisać - trzeba zobaczyć i przeżyć! Widać przecież, że bohater z kimś się żegna, że już tęskni, że coś nieodwracalnie traci. Że wyrusza w metafizyczną podróż, ale gdzie dokładnie?
A co do samego Małachowa, owszem, widziałam go już wcześniej w "Korsarzu" ABT, ale w związku z tym, że nie grał tam pierwszych skrzypiec, pozostał dla mnie trochę w cieniu innych artystów i nie miał chyba możliwości zaprezentowania w pełnej krasie swoich umiejętności technicznych i charyzmy. Widziałam go jeszcze w pięknym pas z "Manon" oraz w "Duchu różu" i muszę przyznać, że w tym ostatnim szczególnie tak samo jest fenomenalny, jego interpretacja podoba mi się najbardziej ze wszystkich, które widziałam dotychczas. Jako duch róży, podczas sceny budzenia jest subtelny, delikatny, efemeryczny, jak na istotę nieziemską i nierzeczywistą przystało, ale zarazem energiczny i pełen werwy, np. podczas skoków. Poza tym jakie on ma piękne linie ciała! Jaki jest giętki, gibki, elastyczny, jak ogromna plastyczność i swoboda, a zarazem elegancja i harmonia cechują jego taniec! Nie trzeba dodawać, jak zręcznie potrafi tę harmonię zburzyć poprzez niektóre gesty, pozy i pozycje nie czysto klasyczne. Przykładem są chociażby gesty wysyłania przez niego pocałunków właśnie w "Le voyage". Czyż to nie jest zjawiskowe i zapierające dech w piersiach? ;)

Myślę, że Małachow ma wszystko, co cechuje prawdziwego artystę, ale podkreślam - artystę - bo to w moim przekonaniu tancerz nie tylko doskonale przygotowany warsztatowo, perfekcyjny technicznie, o niezwykłych predyspozycjach, ale też, nie tyle świetny aktor, tylko przede wszystkim ktoś, kto mową swojego ciała i mimiką potrafi przekazać najbardziej złożone, głębokie emocje i uczucia. To trzeba czuć, nie można tego tak po prostu zagrać. A on to wszystko robi, w moim przekonaniu tak dobrze, jak mało kto! Ach, jak mi brakuje takich tancerzy, jak on. Moi rodzice, którzy czasem tylko podpatrzą, co oglądam, pokusili się nawet o stwierdzanie, że według nich Małachow jest o wiele bardziej charyzmatyczny i lepszy wyrazowo od Nureyeva i Barysznikowa (żeby nie było wątpliwości: to są tancerze, których naprawdę ogromnie cenię, dlatego myślę, że podobne stwierdzenia dość trudno rozpatrzeć całkiem obiektywnie, bo moim zdaniem każdy wybitny tancerz ma swój wkład w tworzeniu czegoś całkiem odrębnego i niepowtarzalnego, nawet w tak hermetycznej sztuce, jaką zdaje się być taniec klasyczny).

PS. Powiedzcie mi, myślicie, że są jeszcze jakieś realne szanse, żeby zawitał w najbliższym czasie znowu do Polski? Wiem, że był w październiku ubiegłego roku, ale we Wrocławiu, a poza tym wtedy jeszcze go nie "odkryłam" i nie byłam na pewno do tego stopnia zdeterminowana, żeby jechać za nim w każdy kątek Polski. Jeśli nadarzy się jeszcze taka okoliczność, a przy tej okazji zostanie zorganizowany jakiś zlot, to możecie być pewni mojej obecności i to w jakimkolwiek polskim mieście, a nie tylko w Warszawie :wink:

I Kasiu, jak książka, czytałaś już może? A jeśli tak, to jako specjalistka nie zechciałabyś pokusić się chociaż o jakąś krótką recenzję? I tak mnie nic nie powstrzyma od kupna, ale mam nadzieję znaleźć choć jedną towarzyszkę mojego uwielbienia, choć zdaję sobie sprawę z tego, że być może reprezentuję w tym momencie postawę krańcowo skrajną..

W każdym razie mogę powiedzieć jedno, nawet jeśli zabrzmi to jak przesada: Małachow - objawienie! ;)
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Pią Gru 25, 2009 3:33 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 11:17 am   

ja tak sobie przeczuwam, że chociaż - jak na dzień dzisiejszy - VM mnie jeszcze nie zauroczył, to najprawdopodobniej kiedyś to się stanie.
To co minie jakoś "uprzedziło" do niego (jeśli to jest dobre określenie) to jego rola w Korsarzu, gdzie mi się wydał dobry technicznie ale bez polotu i trochę przestraszony sceną.
Ale jedno nagranie z pewnością o niczym nie świadczy.
Sam taniec w jego wykonaniu jest niesamowity, czego próbkę można zobaczyć na oficjalnej stronie.
ps. mi osobiście bardziej do gustu przypadł w the prince niż w Voyage, ale to już zupełnie subiektywna opinia...
ps 2. czy VM zdobył benois prix de la dance? czy tylko był nominowany?
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 12:11 pm   

Owszem, zdobył, w 1998 roku. Nie jestem jeszcze na tyle obeznana we wszystkich jego osiągnięciach, ale obecnie czytam "Rozmowę z tancerzem stulecia" Witkiewicza i tam jest zamieszczony wykaz najważniejszych faktów i jego dokonań artystycznych.

A czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o "The prince", gdzie go widziałaś, w czyjej jest choreografii etc., bo nie wiem jak to się stało, ale jakoś do tej pory nic mi się nie obiło o uszy.. czy można go gdzieś kupić? I czy "Voyage" widziałaś na żywo, czy też było to nagranie dvd z "Great dancers of our time"?

Ag, na pocieszenie powiem Ci, że pierwszy raz również widziałam go w "Korsarzu" ABT i nawet nie tyle, że mnie zniechęcił, ale był mi tam po prostu najzupełniej w świecie obojętny. Nigdy techniki nie uznaję za pierwszorzędne kryterium, bo oczywiste jest, że jeśli ktoś tańczy na najlepszych scenach świata to technicznie musi być co najmniej bardzo dobry. Po prostu wtedy mnie do siebie nie przekonał i już. Nigdy nie jest tak, że kocham jakiegoś tancerza, bo wszyscy go uwielbiają, bo jest powszechnie uznany. Miałam nawet taki okres, że bardzo kręciłam nosem na Nurejewa, ale wystarczyło, że zobaczyłam go we fragmentach "Korsarza" i wtedy właśnie najbardziej mnie zachwycił - jego charyzma, wyraz sceniczny itd., ale nie da się ukryć, że również technika. I jeśli tak samo - mogę zachwycać się występami Alessandry Ferri, to tymczasem dajmy na to, taniec takiej Zakharovej, którą uznaje się zazwyczaj za lepszą technicznie, zupełnie mnie nie przekonuje, spływa po mnie dosłownie jak woda, bo moim zdaniem nie ma właściwie nic oprócz świetnej techniki, nie jest dla mnie prawdziwą artystką.

No dobrze, koniec tych dygresji, a co do Malakhova, to trzeba go po prostu poczuć. Rzeczywiście, nie skłamię i nie powiem, że był moją baletową miłością "od pierwszego wejrzenia", bo tak nie było, ale teraz jestem na etapie, w którym przez zachwyt dla jego sztuki nie mam już właściwie miejsca dla innych. Teraz już bardzo dobrze rozumiem, dlaczego właśnie o nim mówi się jako "tancerzu stulecia", kolejnym bogu tańca, bo dla mnie rzeczywiście nim jest. I to na równi z resztą, nie jako sympatyczny dodatek do znanego już pocztu, a jeśli nawet bardziej - to chyba właśnie dlatego, że jego taniec tak bardzo mnie poruszył.

A czy widziałaś może w jego wykonaniu "Remanso"? Albo "Ducha róży", czy też "Giselle" z Tokyo Ballet? Myślę, że naprawdę warto. W najbliższym czasie mam też w planach obejrzenie dokumentu "Born to be wild", widziałam już fragmenty na youtube, ale uznałam, że całość chcę zobaczyć w przyzwoitej jakości.

I Ag, jak najbardziej życzę, żeby Cię zauroczył, bo naprawdę jest tego wart ;) A sobie, żebym doczekała jeszcze tego momentu, kiedy go zobaczę na scenie - na żywo.

PS. Jeśli mogłabyś mi powiedzieć coś więcej o "The prince", a także kiedy i gdzie miałaś okazję obejrzeć, to będę niezwykle wdzięczna :wink:
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 3:45 pm   

Ewo bardzo mi moło zacząć tę rozmowę o VM, bo czuję, że jesteś nim bardzo zafascynowana i nie traktujesz tego zauroczenia powierzchownie, ale przeciwnie - do głąbi i do cna. dlatego też Twoje posty miło mi się czyta.
Udzielając odpowiedzi na zadane mi pytanie, to powiem szczerze, że jestem dziś okropnie zaganiana i jakoś mi tak dwuznacznie sie napisało to co napisałam... Ale już wyjaśniam.
VM jak wiadomo jest "bohaterem" 3 filmów: Bravo Malakhov (1991), Narcise. The Dancer Malakhov (1993) and The True Prince (1996). Czyli ów książę, o którym napisałam - strasznie przyznam nieporadnie - jest filmem o VM.
Film ten zawiera w sobie fragmenty następujących rzeczy: Manon (Vienna State Opera Ballet), Voyage, i Giselle (National Ballet of Canada). Całość trwa niecała godzinę.
W związku z tym , że oprócz tego Korsarza9 ( z serii kioskowej La scalii ) widziałam tylko ten jeden film i to gościnnie to napisałam, że mi się w nim podobał. Film jest z lat 90 tych io a już nie wiem w który z fragmentów mi się podobał.
Na teraz musze juz konczyc, bo mam jeszcze dzis potwornie duzo pisania, a na 19 wybieram sie na balet... więc nie wiem jak zdążę ze wszystkim.
Odezwę się jutro
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 17, 2009 7:43 pm   

Ag, mi też jak zwykle miło z Tobą rozmawiać, przypomniała mi się nawet jakoś nasza dyskusja, bodajże sprzed dwóch lat, na temat dziennika Niżyńskiego i Niżyńskiego w ogóle :wink:
Tak właśnie myślałam, że chodzi o film "The True Prince", jeszcze go nie widziałam (ale zamierzam nadrobić to najszybciej jak tylko będzie możliwe), tylko kiedy napisałaś, że podobał Ci się tam znacznie bardziej, niż we "Voyage", to pomyślałam sobie, że być może rzeczywiście coś mi umknęło i miałaś na myśli jakiś konkretny jego występ. Ja za to nie daruję sobie, że się nie wybrałam do Wrocławia w październiku, bo mam bardzo pesymistyczne przeczucia, że to mogła być ostatnia taka szansa. I cóż teraz zostaje, chyba tylko samemu się pofatygować i odwiedzić pewnego razu Deutsche Staatsoper w Berlinie. Całe szczęście, że do wszystkiego jestem zdolna, szczególnie jeśli o takie sprawy chodzi ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 4:02 pm   

a to on teraz tańczy w Berlinie? to by było w sumie nawet blisko...
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 5:12 pm   

Tańczy w Berlinie, co więcej - nie tylko tańczy, ale jest też intendantem, dyrektorem berlińskiego baletu od 2002 roku (nawet ponoć do dzisiaj podtrzymywana jest propozycja, żeby został również dyrektorem Wiener Staatsoper).

Ojej.. właśnie przed chwilą ośmieliłam się zawracać głowę Kasi G. pytaniem, czy może mogłaby mi udzielić jakichś wskazówek dotyczących tego, w jaki sposób mogłabym się dowiedzieć o gościnnych występach artystów z Deutsche Staatsoper. Na stronie są informacje tylko o występach do końca czerwca w Staatsballet (no dobrze, jeszcze 1, 2 lipca), w internecie również nic nie znalazłam i wszystko wskazuje, że mimo być może mojej nieporadności nie tylko ja. Dlatego zastanawiam się właśnie nad napisaniem na jakiś oficjalny e-mail Staatsballet, ale z drugiej strony odpowiedź może być taka, że co ich tancerze zaplanują sobie podczas wakacji i gdzie gościnnie występują, to już nie ich rzecz.

Nawet gdybym się uparła, to nie pojadę już w czerwcu na "Śpiącą..", bo to musiałoby być zaraz i już, a konkretnie to 1 lub 3 czerwca. Chciałabym jednak widzieć go w roli księcia, a nie Carabosse.. poza tym szczerze mówiąc, to chyba nawet bardziej marzy mi się jakiś wieczór baletowy, a jeśli klasyka w najczystszej postaci, to najchętniej jakiś spektakl również z Vishnevą, Semionovą.. no tak, nie ma to jak marzenia ściętej głowy, ale może jeszcze coś się uda z tych planów wykrzesać.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 6:49 pm   

pomarzyć dobra rzecz... czasem się spełnia.
Ja bym chciała go zobaczyć z Malakhov and Friends czyli we fragmentach m.in.: ‘Blumenfest in Genzano’, ‘Diamonds pdd’, ‘Le Corsaire pdd’, ‘Nutcracker pdd’, ‘Tchaikovsky pas de deux’, ‘Serait-ce la Mort?’, ‘Les Bourgeois’, ‘Carmen – Don Jose pdd’, ‘Parting duet’, ‘Alexander the Great’, ‘In The Middle Somewhat Elevated’, ‘Splendid Isolation’, ‘La Vita Nuova’

Planowane jest tournee, ale z tego co widzę (chyba że źle widzę) to tylko po Niemczech: 12 grudnia 2009 we Frankfurcie. Cena od 100 do 50 Euro.
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 8:57 pm   

Jeśli chodzi o mnie to chciałabym go zobaczyć absolutnie we wszystkim, ale gdybym miała zdecydować się tylko na kilka rzeczy.. byłoby bardzo trudno ;) Na pewno "Serait-ce la mort?", jeśli chodzi o "Dziadka do orzechów" to można nawet kupić dvd (jako Klara występuje Nadia Saidakova), ale jak na tą chwilę wygląda to tak, że sprowadzenie ze Stanów "The true prince" z przesyłką wyniesie mnie taniej, niż sprowadzenie "Dziadka.." i to bez przesyłki z Niemiec..
Jeśli chodzi o balety czysto klasyczne - na pewno "Giselle", gdybym zaś miała obejrzeć wieczór baletowy - mój sentyment do "Voyage" ani trochę nie osłabł, wręcz przeciwnie, z przyjemnością zobaczyłabym go też w jakichś choreografiach Nacho Duato (widziałam fantastyczne "Remanso" i dość duży fragment "Without words".)

Za to ostatnio - moim ogromnym marzeniem jest zobaczenie go w "Czajkowskim" Ejfmana. Od pewnego czasu to chodzi za mną cały czas:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Wiem, że warszawska premiera była ponoć trochę niedopracowana i było sporo niedociągnięć, zdarzały się niezgrane partnerowania, ale premiera w Berlinie była podobno wielkim wydarzeniem. Czytałam opinie osób, które były bardzo wzruszone i twierdziły, że to jeden z najpiękniejszych spektakli, jakie widziały w życiu. To, co widać powyżej, jest dla mnie tego jakąś próbką ;)

Ag, i chciałam się zapytać; czy masz może pojęcie z którego roku jest nagranie "Voyage", które widziałaś na dvd "True prince"? Bo na pewno nie może to być ta wersja: http://www.youtube.com/wa...feature=related
W każdym razie może być to jakieś starsze nagranie, z tego co pamiętam choreografia do tej miniatury powstała w 1992r. A pytam, bo to jest jednak istotne - już dość dawno doszłam do wniosku, że tancerz im starszy, tym lepszy (oczywiście do pewno czasu ;) Chodzi mi tutaj oczywiście tylko o walory wynikające ze wzrastającej dojrzałości jeśli chodzi o interpretację pewnych ról, ale także o technikę, która także staje się coraz doskonalsza.
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Nie Cze 07, 2009 12:34 pm   

właśnie ukazał się na DVD spektakl Mauro Bigonzettiego "Caravaggio" w roli tytułowj Wladimir Małachow w obsadzie również inne gwiazdy berlińskiego baletu. Nagranie można nabyć na www.amazon.co.uk

Spektakl miał premierę zaledwie 6 miesięcy temu, miałam okazje go widziec w Berlinie, pod względem choreografii ( bardzo fizycznej i sensualnej) oraz realizacji plastycznej zachwyca,( myśle o "odtworzeniu" słynnego dla Caravaggia chiaroscuro) trochę słabiej wypada strona dramaturgiczna ale i tak uważam że to jeden z ciekawszych spektakli z nurtu baletu współczesnego jakie ostatnio zrealizowano.

Ps. Obsady w berlińskiej operze podaja z miesięcznym wyprzedzeniem
_________________
Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 4:10 pm   

A ja dzięki postowi Joanny również jestem już po obejrzeniu "Caravaggia" - ostatnio doszedł do mnie wraz z "Dziadkiem.." w choreografii Patrica Barta, który tak nawiasem mówiąc mnie nie zachwycił.
Co zaś do tego pierwszego - naprawdę jestem pod wrażeniem. Raz, fantastyczna choreografia Maura Bigonzettiego, dwa - wykonanie, trzy - cała otoczka, czyli nawet nie tyle scenografia, ale przede wszystkim fantastyczne rzeczy, które dzieją się w tym spektaklu ze światłem - mistrzostwo! To tyle z gorących wrażeń, tak na szybko, żeby napisać coś bardziej merytorycznego potrzebuję chyba jeszcze trochę czasu na ochłonięcie ;)

Ale Joanno, pozwolę sobie dodać jeszcze coś do Twojej wypowiedzi na temat strony dramaturgicznej - wydaje mi się, że nasze punkty widzenia dość mocno się różnią, ponieważ Ty widziałaś spektakl na żywo, ja na DVD. I chociaż zazwyczaj jest odwrotnie - tzn. lepszy odbiór spektaklu gwarantuje zobaczenie go właśnie na żywo, to myślę, że w przypadku "Caravaggia" tak duży nacisk kładziony jest na emocje oddawane nie tylko za pomocą całego ciała, ale także twarzy, ogólnie mimiki, że nie sposób tego wszystkiego wychwycić śledząc spektakl z oddalenia. Jeśli można tak to określić - bardzo emocjonalnie przeżywałam cały pierwszy akt, wciągnął mnie niesłychanie, natomiast tak jakby załamanie tych emocji nastąpiło dla mnie w drugim. Chyba już nawet wiem, z czego to bezpośrednio wynika. W każdym razie brawa należą się jeszcze operatorom - spektakl mistrzowsko sfilmowany, różne plany, również "z lotu ptaka", często uwaga widza skupiona zostaje nie tylko na zbliżeniach i półzbliżeniach, ale nawet na detalach, jak np. dłoń tancerza etc. i moim zdaniem właśnie to pozwala podkreślić dramaturgię dzieła - ta bliskość odbiorcy i wykonawcy, możliwość śledzenia z bliska tych wszystkich niuansów mimiki tancerza, które z daleka są zupełnie nie do zaobserwowania - nawet z lornetką ;)

PS. Joanno, czy dysponujesz może pełnym librettem? Bo to "coś" w książeczce dołączonej do płyty zupełnie mnie nie zadowala, co więcej, jest trochę rzeczy dla mnie niezupełnie jasnych i czytelnych.. Jak chociażby sama koncepcja II aktu, czyli Tryptyk świętego Mateusza. Czy nie zechciałabyś dodać coś od siebie na ten temat? Nie obrażę się, jak powiesz jeszcze coś więcej na temat całości ;)
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 20, 2009 5:09 pm   

VisVersa napisał/a:

A tak poważnie to jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym, że rozczula mnie swoim obliczem Corella, bo nie tylko imię, ale i twarz ma iście anielską, ale to się zmieniło. O tyle, że moje ubóstwienie dla Malakhova się wciąż zwiększa i potęguje, i z wolna nie pozostawia miejsca na darzenie ubóstwieniem nikogo innego. W ogóle to teraz wszyscy pozostali przy nim wydają mi się zbyt mdli.
Jego uwielbiam absolutnie.

Przeglądałam sobie właśnie ten wątek i natrafiając na Twój post Visversa, byłam przekonana, że jest on niczyj inny tylko mój! Naprawdę, słowo w słowo to co dotyczy również Corelli - mikroskopijna dokładność! Ja myślę, że to się powinno nazywać "syndrom Malakhova". Zanim się go pozna, można podziwiać jeszcze innych tancerzy, a później podziw dla niego, uwielbienie i ubóstwienie tak wzrasta, że istotnie wypiera możliwość zachwycania się kimkolwiek innym. Ale witaj w gronie tych, którzy poznali się również na talencie jak dla mnie nie tylko tancerza stulecia, ale zapewne także ostatniego w dziejach boga tańca ;)

VisVersa napisał/a:
Myślę sobie tylko po cichu- choć ostatnio słabość mam do blondynów- że bardziej podobałby mi się z ciemniejszymi włosami, bo na zdjęciach, na których takie ma albo wydaje się mieć zyskuje jak dla mnie na powabie ;)
Ponadto, cóż, nie wiem o jego wyglądzie zbyt wiele, ale poprzez dostępne mi fotografie zafascynowała mnie uroda Niżyńskiego. Myślę nawet, że jest w Malakhowie coś co nieco mi Niżyńskiego przypomina (choć tamten miał subtelniejszą buzię). Tak czy siak oboje są piękni i intrygujący

Kolejna część brzmi również jak moje słowa! I mam podobne spostrzeżenia - że choć w gruncie rzeczy Niżyński i Malakhov są zupełnie innymi tancerzami, chyba szczególnie jeśli chodzi o wyraz, to tak naprawdę bardzo wiele ich łączy. Na pewno przede wszystkim to, że jeden i drugi potrafił tak bardzo zawładnąć publicznością, zagrać na emocjach itd.
A co do ciemnych włosów, to z tego co udało mi się ustalić, musiał się przefarbować na blond w 93 lub 94. Ale dla mnie tak jak teraz jest dobrze, nic w ten sposób nie stracił na atrakcyjności, raczej wręcz przeciwnie. Chociaż rzeczywiście, kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam wydał mi się wręcz brzydki, za to teraz jego urodę uważam za intrygującą i pociągająca. Dzięki niej wyróżnia się spośród innych tancerzy, a dla mnie w każdym calu jest ideałem ;)

Piękni i intrygujący - otóż to! Ten fragment zupełnie jak z ust mi wyjęty.
Ostatnio zmieniony przez Ewa J. Czw Lut 25, 2010 8:48 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
VisVersa
Adept Baletu


Posty: 149
Wysłany: Wto Lip 21, 2009 8:29 pm   

W takim razie bardzo mi miło Ewo znaleźć tak pełne zrozumienie dla moich upodobań w innej osobie :)
A co do czupryny Małachowa to ja pomyślałam w końcu, że może to tylko kwestia kontrastu fotografii, że wydawała mi się ona ciemniejsza na niektórych zdjęciach, bo już na filmach zawsze widywałam go tylko złotowłosego. A z tego co piszesz okazuje się, że 'Jegoboskość' dopuściła się jednak ingerencji w swoją niebanalną powierzchowność ;)
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 24, 2009 8:12 pm   

Nie wiem, czy to dzięki Twoim sugestiom, czy tak po prostu sama z siebie zaczęłam się skłaniać ku naszemu cudownemu tancerzowi w ciemniejszych włosach ;)
A tu dowód, że jednak Ci się nie przywidziało:
http://www.amazon.com/gp/...TF8&n=130&s=dvd

I tu, tym razem w postaci filmów:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
http://www.youtube.com/wa...IQMlz56464&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=Gm-8_9vOLEA

Pewnie już widziałaś (te dwa pierwsze pochodzą z płyty Gwiazdy rosyjskiego baletu, część 4), ale swoją drogą, uwielbiam te nagrania z nim jeszcze z czasów, kiedy tańczył w Moskiewskim Balecie Klasycznym. Nie mogę się zdecydować, czy lubię bardziej "Ledę i Łabędzia", czy "Serenadę-Nokturn", bo każde jest dla mnie w pewien sposób wyjątkowe i niepowtarzalne. I właśnie na nich można oglądać Malakhova z ciemniejszą czupryną ;) Niestety, to aż wstyd, ale nie mam jeszcze w swoich zbiorach ani "Pocałunku wieszczki", ani "Hamleta".. bo te dwa tytuły są dostępne na rynku.

Poza tym nie zapomnę, jak powiedział, że kiedy był młody to "tylko" tańczył, nie zastanawiając się nad wyrazem, ekspresją itd., ale po obejrzeniu powyższych nagrań stwierdziłam, że chyba kłamał. Przez długi czas wyznawałam też zasadę, że tancerz im starszy, tym lepszy, ale widząc go tutaj musiałam zmienić zdanie. Zachwyca mnie absolutnie w tych rolach, zarówno od strony taneczno-technicznej, jak i aktorskiej. Jest genialnym, boskim, porywającym, jedynym i najlepszym tancerzem, jakiego znam.
Ale mam nieodparte wrażenie, że rolę łabędzia z powodzeniem mogłaby tańczyć tancerka.. tylko, że i tak nie miałaby szans na takie wykonanie, jakim on tutaj się popisał ;)
 
     
VisVersa
Adept Baletu


Posty: 149
Wysłany: Pon Lip 27, 2009 6:30 pm   

Hmmm, mówić, że ja coś "pewnie widziałam" to zdecydowanie bardzo mnie przeceniać ;) Bo niestety- ja ogólnie widziałam niewiele ...
Trudno mi się ustosunkować do wszystkich nagrań, które zapodałaś, bo nie mogę się odczepić od "Ledy"... owszem widywałam wcześniej fragmenty, ale nie ten no i nie z Volodią. I stwierdzam ponownie, że jednak warto nieraz być wielką ciemnotą, bo jak miło można się w życiu zaskoczyć ! ;) Jakby Malakhova było mało już na samym początku poczułam drgnięcie, słysząc moje ukochane Mahlerowe Adagietto a to co dane było mi zobaczyć... nie mogę wyobrazić sobie, ani nawet przypuszczać, że mogłoby istnieć doskonalsze dopełnienie tej muzyki.
Co do jego daleko posuniętej 'samodegradacji' w odniesieniu do wcześniejszych dokonań... to wspaniała cecha wielkich artystów, że nawet kiedy -wydawać by się mogło- sięgają szczytów, stać ich na krytyczny stosunek do własnych osiągnięć a tym samym nieustanny rozwój i pogłębianie artystycznej osobowości, ale zgadzam się z Tobą, że trudno przyznać mu rację- to, co objawiło się moim oczom to z pewnością nie "tylko taniec" a najczystsza poezja zaklęta w ruch. Cóż, wynika z tego, że Malakhov poetą był mimowolnie i nieświadomie od zawsze, nawet wówczas, kiedy rzekomo niewystarczająco się o to starał ;)
... A schodząc na totalne niziny czyli nurtujący mnie (choć nie wypada...) problem koloryzacji- gdy był 'ciemniejszy' o ileż bardziej był wyrazisty i demoniczny ! :D
Niepojętym dla mnie jest fakt, że tak uparcie tkwi w tym jasnym owłosieniu...
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 32
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lip 27, 2009 9:47 pm   

O, tak, „Leda i łabędź” od początku ogromnie mnie ujęła, do tego stopnia, że nagranie wzięłam ze sobą na wakacje i moja nieszczęsna koleżanka cierpiała katusze, kiedy oglądałam te wszystkie występy w pokoiku na górze. W końcu przyszła na „Remanso”, które chyba nawet jej się spodobało, bo co prawda w oszczędnych słowach – ale wyraziła swoje uznanie dla jego sztuki ;) Za to mój tata na „Ledzie..” nawet nie udawał zainteresowania, tylko rozglądał się nie wiadomo gdzie, więc ostatecznie uznałam, że sztuka taneczna tak „wysokich lotów” niestety, ale nie do wszystkich dociera, i w związku z tym nie ze wszystkimi należy się nią dzielić.. Ale jego łabędź jest, ach! Tutaj naprawdę brak słów, żeby opisać tą jego kreację. I tylko kiedy tak jak on pomniejsza się swoje sukcesy, mówi się z dezaprobatą o rolach ze swojej młodości jako niedopracowanych, przy takim mistrzostwie, jakie on osiągnął w tym wieku, a inni tancerze nie osiągają nawet połowy tego u szczytu swojej kariery, to w tym miejscu naprawdę, nie wiadomo już, kogo zawstydza, ale chyba tylko tych nieszczęśników, którzy oprócz techniki nic więcej nie posiadają. I jak już wcześniej wspominałam ogromnie swoim urokiem ujęła mnie Serenada-nokturn. Jest to dla mnie przede wszystkim humorystyczne ujęcie i podejście do tańca klasycznego, i mam wrażenie, że po części wyśmiewa się tutaj trochę (oczywiście z dużym przymrużeniem oka) z takiej wyszukanej wirtuozerii, epatowania techniką - właśnie poprzez komiczne ukazanie niektórych popisów. Zawsze zachwyca mnie tutaj jego naturalność, humor i gra aktorska. Od strony choreografii również ta miniatura niezwykle mi się podoba – jest taka świeża i żywa, spontaniczna. Nie wiem, czemu takie „kawałki” są zazwyczaj mało znane i niedocenione, moim zdaniem jest naprawdę perfekcyjna, jeśli wziąć dodatkowo pod uwagę przyozdobienie osobą Boskiego tancerza ;)

PS. Wydaje mi się, że mogłabyś się też pokusić o obejrzenie „Caravaggia” – może przekonasz się do, jak mówisz „Jegoboskości” w blond kolorze włosów;) A tak poważnie – szczególnie pierwszy akt niesamowity, bardzo zapadł mi w pamięć. Na youtube coś udało mi się znaleźć, a więc oto próbka:
http://www.youtube.com/watch?v=JBj8eP7-BjY
(i mam nadzieję, że mi wybaczysz tak nachalne zarzucanie Cię przeróżnymi linkami :)
 
     
VisVersa
Adept Baletu


Posty: 149
Wysłany: Sro Sie 26, 2009 10:58 am   

Nie tyle, że wybaczę tylko jestem zdecydowanie bardzo wdzięczna :)
Jeżeli o Caravaggio chodzi połknęłam przynętę ;> Koniecznie muszę zobaczyć całość... Malakhov jest po prostu obłędny a i cieszę się ogromnie z obecności Semionovej w tej choreografii bo uwielbiam jej taniec.
I owszem,zgodzę się- uparcie brnąc w apsekty fryzjerskie tego nadzwyczajnego istnienia jakim jest Malakhov- że prezentuje się ono w płowych włosach na tym nagraniu dość imponujaco... ;)
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Czw Sie 27, 2009 4:53 pm   

Przesunąłem tutaj posty z wątku o najurodziwszym baletnicu - baaardziej pasuje.
Dziękuję za sugestie Ewie J. :)

Torin
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 13