www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Skąd się biorą mężczyźni w balecie?
Autor Wiadomość
kicaj1 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
przyszly tancerz
Posty: 22
Skąd: Poznań
  Wysłany: Nie Gru 30, 2007 2:34 am   

mam 14 lat jestem chlopakiem i balet mnie fascynuje przyciaga jest czyms nie samowitym naprawde zaczynam go kochac teraz musze sie zapisac do jakies szkoly !!! teraz w styczniu ide do poznanskiego osb jako iz jestem chlopakiem bedzie mi owiele latwiej jestem tez szczuply i wysportowany ale rozwniez hi hop mnie pociaga ale balet z nim wygrywa
 
     
kicaj1 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
przyszly tancerz
Posty: 22
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Gru 31, 2007 8:05 pm   

mam do was wszystkich pytanie juz przedtem pisalem na forum chce sie zapisac do szkoly baletowej ale nie na zajecia dla doroslych tylko normalnie do szkoly
_________________
Kocham Ballet jest on moja pasja !!!
 
     
kicaj1 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
przyszly tancerz
Posty: 22
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Gru 31, 2007 11:43 pm   

mam szanse sie dostac jak mam predyspozycje ???
_________________
Kocham Ballet jest on moja pasja !!!
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Sty 01, 2008 12:47 am   

Zdaje się, że Milton się dostał jeszcze później niż ty więc pewnie szanse są :)
Poszukaj wątku gdzie się bogato wypowiadał w tym temacie.

Torin
_________________
Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
 
 
     
kicaj1 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
przyszly tancerz
Posty: 22
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Sty 01, 2008 1:35 am   

no oki ale normalnie do szkoly gdzie bede miec lekcje itp i potem lekcje baletu tak ??
 
     
Marysia W 
Koryfej


Wiek: 29
Posty: 815
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Wto Sty 01, 2008 1:37 am   

Nie zawsze "potem", zależy w jakiej szkole, ale zazwyczaj lekcje ogólnokształcące są przemieszane z zawodowymi. :)
 
 
     
pmd
Nowicjusz

Posty: 17
Wysłany: Czw Cze 19, 2008 10:05 am   

Hmmm... temat ma już prawie 2 lata, ale też dorzucę swoje 0,03 PLN ;)

Na początku chciałem Wam, dziewczyny bardzo podziękowac za naprawdę bogatą... analizę teoretyczną hipotetycznych powodów (przeprowadzaną przecież "na sucho", bo patrzyłyście na sprawę z drugiej - kobiecej - strony)

Pojawiłem się na tym forum bardzo niedawno, toteż napiszę może coś o sobie - sądze, że wiele może to wyjaśnic jeśli chodzi o moje podejście...

Mam w tej chwili skończone 25 lat, balet na żywo widziałem... raz - 1 czerwca tego roku byłem w Teatrze Wielkim na "Śpiącej Królewnie" Czajkowskiego. Aż wstyd się przyznac, ale nigdy wcześniej nie miałem czy to chęci, czy okazji się tam wybrac. I co mogę powiedziec - będzie to może trochę poza tematem, ale tylko pozornie... Pierwszy raz od naprawdę dawna się dosłownie zachwyciłem. Nie potrafię powiedziec tak po prostu dlaczego. Nie umiem tego rozgraniczyc, że np. tak podziałała na mnie muzyka, że "zakochałem się od pierwszego wejrzenia" w Swietlanie w paczce... Tym bardziej, że byłem na najwyższym balkonie i to dośc mocno na skos (trochę ponad pół sceny widziałem). Sama muzyka... cóż - specjalnie bliska muzyka nigdy mi nie była, słuchu muzycznego praktycznie nie mam (jeśli dźwięki są od siebie dalej niż pół tonu i usłyszę jeden po drugim, potrafię powiedziec, który jest wyższy, który nie... Jesli jest pół tonu, lub mniej pomiędzy nimi, to czasem trafię :P ), nie chodziłem do szkoły muzycznej (trochę to wynika z poprzedniego... i poprzednie z tego) i ogólnie rzecz biorąc nie wychowałem się w domu, w którym sztuka miałaby jakąś istotną "pozycję". Jedyne co pamiętam, co było u mnie "dziwne", to jeszcze z czasów podstawówki (czyli kilkanaście lat temu) - kiedy w szkole wszyscy (no, większośc) słuchała muzyki, że tak określę dyskotekowej (czyli głównie rytm, do tego trochę nut i jakieś - z reguły totalnie kretyńskie - słowa), ja słuchałem... Chopina... Znaczy nie tyle słuchałem non stop, co jeśli już mi się zdarzyło coś włączyc (a nie zdarzało się często), to był to Chopin, albo walce Straussa. To jedyne, co było takiego... dziwnego.

Ale wrócę może do tematu...

Pomimo, że wcześniej nie miałem żadnych z tańcem klasycznym związków (no, może prócz tego, że jadąc autobusem przejeżdżałem często koło OSB Turczynowicza ;) ...), balet mnie po prostu zachwycił... Do tego stopnia, że zamierzam w październiku (teraz to trochę niewykonalne) zapisac się na kurs tańca klasycznego (do Riviery, albo do EDS - nic innego, gdzie przyjęliby takiego "dziadka" (chociaz niekoniecznie do orzechów :P ) jak ja nie udało mi się w Warszawie znaleźc...). Jedno w tej chwili wiem na pewno - żałuję, że nie mam te 15 lat mniej, że nie mogę iśc do OSB... Nie wiem, czy bym sobie tam poradził, czy bym miał dośc motywacji, wytrwałości, samozaparcia, ale... chciałbym. Niestety jest za późno :(

No i teraz, dochodząc do sedna, postaram się odpowiedziec (albo raczej zastanowic) nad pytaniem "dlaczego"...

Czytając wcześniejsze posty co najmniej parokrotnie spotykałem się ze stwierdzeniami z którymi się zgadzam, oraz z takimi, które są moim zdaniem całkowicie błędne. Nie będę jednak cytował - w pracy siedzę, a tą odpowiedź klepię w Notatniku pomiędzy dwoma innymi oknami, nie jestem w stanie szukac kto w którym poście co napisał - mam nadzieję, że wybaczycie...

Pierwsze z czym się totalnie nie mogę zgodzic, to stwierdzenie, że to dlatego, że chłopcy/panowie/mężczyźni (dalej będę dla skrócenia posługiwał się okresleniem chłopcy, ale w domyśle chodzi o każdy wiek ;)) widzą na scenie tancerza, podoba im się jak wygląda (muskulatura itd.) i chcieliby też tak.
Uważam to za bzdurę! Dlaczego? Jeśli chłopiec będzie chciał "dobrze wyglądac", to zamiast na balet pójdzie na siłownię! Osiągnie w kilka miesięcy podobne efekty (wizualnie, nie mówię o np. świadomości własnego ciała itd, tylko o tym, co widac) co tańcząc przez kilka(naście?) LAT! Poza tym siłownia jest "męska", a balet nie...

Druga sprawa, to po prostu taniec. Przez ponad rok chodziłem na kurs tańca towarzyskiego. Ale mimo wszystko nie powiem, żeby mi szczególnie przypadł do gustu. Jak się zastanawiałem dlaczego, to dochodzę do wniosku, że przez "bylejakośc"... Może to była kwestia prowadzenia zaję, może kwestia "zaawansowania" grupy (mojego oczywiście też), ale doszedłem do wniosku, że nie tego szukałem. Tak naprawdę motywacją do zapisania się były dwie sprawy - po pierwsze bo miałem okazję (znajoma sama mi zaproponowała, czy bym nie chciał, bo ona chciała się zapisac), a po drugie (a może to było pierwsze, a tamto drugie?...) - jak już ktoś wspominał w tym wątku, zaczęło mnie już drażnic "podpieranie ściany" ;) W każdym razie przygoda z tańcem towarzyskim skończyła się jakiś czas temu.

Taniec klasyczny jest - w moim odczuciu - czymś... doskonałym (nie obawiam się uzyc tego słowa). Nie zawsze wykonanie jest doskonałe, ale sam taniec, same zasady są na tyle szczegółowe, konkretne, że uważam go za coś doskonałego (w którymś wątku ktoś napisał coś ciekawego - że z jednej strony ludzie uważają, że wystarczy "kiwnąc palcem" na scenie i już się dostaje oklaski, ale z drugiej, żeby to "kiwnięcie" wyglądało tak, jak powinno, to potrzeba wielu godzin cwiczeń... - właśnie o tej dbałości o szczegóły piszę...). Ale teraz pytanie, czy samo dążenie do doskonałości wystarczy? Nie sądzę... Jest wiele róznych dróg, które w taki, czy inny sposób prowadzą do samodoskonalenia. Począwszy od typowo "duchowych", jak wszelkiego rodzaju religia, czy medytacje, zbliżając się do coraz bardziej "fizycznych" przechodząc przez Tai Chi, Jogę, Kung Fu, Karate (celowo w tej kolejności - Kung Fu to przede wszystkim sztuka medytacji - ruch ciała ma tylko temu pomagac, o czym wielu "adeptów" nie ma pojęcia...) czy inne sztuki walk (zwłaszcza dalekowschodnie), w których przecież też jest niezwykła dbałośc o szczegóły... I z pewnością jako droga do "samodoskonalenia" sztuka walki jest dla chłopca bardziej "pociągająca" niż taniec...

Jest jeden element w tańcu klasycznym, którego próżno szukac w innych wcześniej przeze mnie wymienionych "drogach"... Jest to piękno. Kiedy byłem w TW nie zachwyciła mnie "męskośc" solisty, warunki fizyczne tancerzy i tancerek, nie myślałem o tym jak o ich dążeniu do doskonałości, czy nawet jako o własnym katharsis... Zachwyciło mnie piękno! Bo to było naprawdę coś pięknego. W dzisiejszym świecie jest tego tak mało, że stanowi naprawdę towar deficytowy. Wszystko jest sztuczne, plastykowe, nie ma żadnych większych wartości, muzyka jest "szybka, łatwa i przyjemna", w tańcu jest "wolnośc" (polegająca na tym, że każdy po prostu porusza się w takt muzyki w mniej lub bardziej estetyczny sposób i nikt nikomu nie powinien niczego narzucac, bo jest demokracja - wiem, że przesadzam, ale tak to czuję), wszystko można kupic, wycenic, przeliczyc na inne pseudowartości. Zastanawiające dla mnie jest to, że nawet patrząc na samą muzykę - Czajkowski, Chopin... w końcu tworzyli "kilka" lat temu i jeszcze ludzie się tym zachwycają, a "wielcy muzycy" dzisiejszych czasów popkultury są jak ten "płaz w skorupie" z Ody do Młodości Mickiewicza - "wtem jak bańka prysnął o szmat głazu..." - gwiazdki jednego sezonu, a potem się już o nich nie pamięta, przyjdzie ktoś inny, popularniejszy, może w krótszej spódniczce, może bardziej beszczelny... Ech, znowu od tematu odbiegam - wybaczcie...

Podsumowując... Dlaczego? Uważam, że konieczne jest kilka elementów. Po pierwsze kwestia wartości (trzeba umiec dostrzec piękno tu, gdzie jest, a nie tu, gdzie MTV pokazuje), po drugie zachwyt (trzeba się baletem zachwycic), po trzecie możliwości różne (np. odpowiedni wiek, budowa anatomiczna, sytuacja rodzinna - jesli rodzice dziecku powiedzą "wybij to sobie z głowy", to będzie raczej ciężko...). Takie jest moje zdanie.

Mam nadzieję, że coś wniosłem do dyskusji :)
pozdrawiam
Piotrek

ps. jeszcze jedno - dziewczynki mogą wyglądac lekko w tańcu, byc delikatne itd, ale dlaczego wg. stereotypów, chłopcy powinni byc jak - przepraszam za wyrażenie - "nieruchome kloce"?...
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 19, 2008 3:13 pm   

absolutnie chłopcy nie maja być jak "nieruchome kloce" - jak to stereotyp-zazwyczaj jest błedny lub co najmniej wykoślawiony.

Super post, dzieki Piotrze za podzielenie się Twoimi przemysleniami. Miło poczytać jak ktoś taki jak Ty tak angazuje sie i odkrywa piekno baletu w jeden wieczór. Po prostu serce rosnie ;)

Mam nadzieje ze teraz będziemy sie od czasu do czasu mijać na korytarzach TW-ON podczas spektakli baletowych

PS. Dorosłych, nawet bardzo ucza tez o ile wiem w Studio na Moliera..... przynajmniej wiem ze ćwicza tam sobie nawet pary w okolicach 40-tki :)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Wojtek4p 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik itp.itd...
Wiek: 53
Posty: 259
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Cze 22, 2008 10:40 pm   

Witaj Piotrek. Wielkie bravka dla Ciebie, że jako kolejny facio na tym forum przyznałeś się do swojej fascynacji tańcem klasycznym.
Ja wcześniej też pisałem o swojej bardzo późno odkrytej fascynacji do tej formy tańca, i cały czas załuję po raz enty, że kilkanaście lat wcześniej nie walnęłą mnie cegiełka z jakiejś kamienicy, która po olśnieniu doprowadziła by mnie w mury jakiejś szkoły baletowej.
Zgodzę się z Tobą czy byłaby to trafna decyzja ?, czyli czy miałbym tyle samozaparcia żeby wytrzymać tak mordeczą pracę to już inna sprawa, ale uważam że zawsze warto spróbować bo nie robienie niczego jest gorsze.
Życzę powodzenia i spełnienia marzeń związanych z tańcem klasycznym- to jest najpiękniejsza forma tańca. Pozdrawiam Wojtek.
_________________
Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
 
 
     
pmd
Nowicjusz

Posty: 17
Wysłany: Nie Cze 22, 2008 10:47 pm   

:) Miło zauważyć, że nie jestem.. jedynym takim dziwakiem ;)
pozdrawiam
 
     
Wojtek4p 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik itp.itd...
Wiek: 53
Posty: 259
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Cze 22, 2008 11:06 pm   

Witaj Piotr ponownie. Nie uważałbym to za dziwactwo ani faceta za dziwaka interesującego się tańcem klasycznym, bo przyjmijmy taką wersję wydarzeń jak np. analogicznie w filmie Sexmisja, że tańczą w przedstawieniach tylko same kobitki-tancerki ileż sam taniec klasyczny by na tym stracił.
Przecież facet tancerz też wnosi dużo wiele do tańca klasycznego, co tu pisać ile wspaniałych duetów tancerzy i tancerek dzieki temu można podziwiać, ech aż słów brakuje ze wzruszonka by moć je wyrazić.
Jeszcze raz pozdrawiam Wojtek. :smile: :wink: .
_________________
Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
 
 
     
pmd
Nowicjusz

Posty: 17
Wysłany: Nie Cze 22, 2008 11:25 pm   

Wiesz... ja się z Tobą zgadzam... żeby nie było :P Określenie "dziwak" jest odzwierciedleniem - jak sądzę - stereotypów... Bo chyba nie zaprzeczysz :)
pozdrawiam
 
     
nathaliye 
Pierwszy Solista


Posty: 2264
Wysłany: Wto Cze 24, 2008 8:18 am   

ja uważam ze nie ma w tym żadnego dziwactwa, ogólnie nie lubię takiego stwierdzenia ze ktoś sie ujawnił że ogląda taniec klasyczny, boks zazwyczaj oglądają mężczyźni ale jest wiele kobiet tym zafascynowanych i nie ma w tym żadnej anomalii, tak samo jest z tańcem klasycznym i tak samo jest z wieloma rzeczami, i nie ma w tym nic dziwnego
_________________
http://www.funpic.hu/swf/monitor_cleaner.swf

sukces? 100% talentu, 100% pracy
 
 
     
pmd
Nowicjusz

Posty: 17
Wysłany: Wto Cze 24, 2008 8:47 am   

nathaliye, masz całkowitą rację, że nie ma w tym "dziwactwa". Ja to wiem, Ty to wiesz, zapewne wszyscy na tym forum uznaliby to za rzecz całkowicie normalną. I się z tym zgadzam. Faktycznie dośc niefortunnie użyłem tego określenia - wybacz...
 
     
MichalSuperstar 
Nowicjusz

Związek z tańcem:
tancerz
Wiek: 32
Posty: 3
Skąd: Puławy
Wysłany: Sro Lis 05, 2008 1:01 pm   

ja tancze juz dwa lata, zapisałem się na balet ponieważ chciałem poczuć swoje ciało, popracować nad sylwetką...

ale jezeli chodzi o chłopcow, ktorzy w wieku 6/7 lat idą na egzamin do OSB, tak naprawde nie wiedzą co to jest balet i tutaj powiem wiecej poprostu rodzice zapisują dziecko bo chcieliby aby był tancerzem, lub jest to ich niespełnione marzenie :) :razz:
 
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sro Lis 05, 2008 1:18 pm   

MichalSuperstar, drobna poprawka - egzamin do OSB jest w wieku lat 10 ;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
DariaD14
Adept Baletu

Posty: 79
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: Pią Lis 14, 2008 7:12 pm   

Witam,
Do ogniska baletowego -organizowanego w SB przyjmowane są dzieci od 4roku życia. Przy zapisach zdają jakby egzamin-bada się przydatnosć. Nie ukrywam, ze te dzieci później uczą się od 4klasy w SB. Ale można powiedzieć, że juz w wieku 6-7 lat są wybierane dzieci do szkół baletowych. Oczywiście sa 'dobierane dzieci do klas-najczęsciej odbywa sie poszukiwanie przyszlych uczniów w 3klasach szkół w rejonie. Nauczycile jeżdzą po szkolach od listopada. W lutym jest pierwsze spotkanie wybranych dzieci wraz z rodzicami w szkole, gdzie przechodzą dalszą "selekcję"(sorry za słówo). Do czerwca już zazwyczaj jest znany skład uczniów. Prawda jest, że do ogniska baletowego przychodzą dziewczynki. Chłopców zawsze szuka sie dłuzej. No i fakt, że chłopcy szybciej rezygnują z nauki w SB. Zazwyczaj odchodzą sami w okresie dojrzewania, tak było u mojego syna w klasie (z 14 chłopców, zostało 9)1-odszedł po skończeniu 3klas, 2- w 2klasie gimn , no i odeszło 2 od listopada br. czyli byli na półmetku nauki w SB.
_________________
Miłego dnia, życzę Wszystkim///papa
 
     
Lady_Miśka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
Uczeń
Wiek: 33
Posty: 71
Skąd: z Daleka.
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 8:52 pm   

No to ja dopiero teraz przychaczyłam ten temat. Poprosiłam Michała aby napisał co jego zafascynowało w balecie bo sama byłam ciekawa. A on się nie obrazi jak napiszę.
______________________
Miałem 11 lat jak trafiłem do szkoły baletowej. 1 klasa to była, ale rok róznicy nie robił żadnych problemów.
Co mi się wtedy podobało w balecie? Delikatność... i erotyzm. Wtedy oczywiście nie miałem świadomości
TEGO erotyzmu, i nie odbierałem tego w ten sposób. Taniec był piękny i perfekcyjny. Poprosiłem mamę
aby zapisała mnie na balet. Od razu było OSB. Pierwsze 2 klasy ok, ale w 3 zaczełem się nudzić.
W klasie była większość dziewczyn do tego sztywnych. Mimo to poszłem do 4 klasy i tam był przełom:
pojawiłaś się Ty. Wtedy jak podeszłem do Ciebie, pierwszy raz od dawna balet wydawał mi się az tak piękny.
Taniec zajmował mi więcej czasu. Koledzy wołali `Michał daj se spokój z tym pedalskim baletem`. 4 klasa mineła szybko. Gorzej z 5, tutaj chciałem żucić
balet bo pokochałem Breakdance. Całe półrocze mnie to mordowało balet przestał być piękny- za to był nudny, sztywny i obciachowy. Nie chciałem już nosić baletek, ani ćwiczyć przy drążku. 16 latek miał nasra*e we łbie że chce być taki jak `ci z honey`. pierwsze półrocze mineło. Wtedy powiedziałaś że wyjedziesz za granice uczyć sie baletu. Jak zapytałem co ze mną powiedziałaś-
`Ty już nie kochasz tego. Nie pójdziesz do 6 klasy mimo że jesteś zdolny. Będe dzwoniła i pisała.`
Wtedy wiedziałem że moje miejsce jest przy tobie i zdecydowałem - ja też jadę. To półrocze się postaram,
Charowałem jak wół, starałem się mimo że żygałem baletem. Rodzice się zgodzili
abym jechał miałem przecież prawie 17 lat. Jak Ci to powiedziałem byłaś szczęśliwa. To mi wystarczyło.
Kiedy wieczorem po naszej rozmowie w łózku leżałem myślalem- ` .Ja wcale nie chcę tańczyć baletu!`
Potem kiedy już dojechaliśmy i zabrałaś mnie do opery pokochałem na nowo balet. Dużo wpływu na to miała nasza szkoła- nauczyciele i sposób nauki. Przestałem myśleć
o Hip-Hopie i Breaku. Żyłem baletem. I tak żyjemy już 2 rok.
Teraz do baletu mnie ciągnie WSZYSTKO. Muzyka, delikatność, skoczność, erotyzm, piękno sztuki.
___________________________
Chciała bym powiedzieć że nie miałam kontroli nad tym co pisał, i jeszcze nie pozwala mi tego czytać świnia jedna. Zasłania monitor ręką. JEGO WINA jak coś. :D

PS:. Własnoręcznie ocenzurowana wersja. Ja na serio nie mam nad nim kontroli.
_________________
`Jedna rzecz, która może zaćmić twoje problemy to taniec.-James Brown`
Ostatnio zmieniony przez Lady_Miśka Pią Sty 02, 2009 11:13 am, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 02, 2009 8:37 am   

Michał pewnie się nie obrazi zę przytoczyłaś tu jego wyznania dtyczące nie tylko baletu ale i połązonego z nim życia osobistego, ale byc może inni uczestnicy forum poczująsie lekko zażenowani czytając to i chcąc nie chcąc wkraczająć w Wasze życie intymne... Mnie osobiście tak osobiste posty na forum niezbyt odpowiadają

PS. Uważaj na ortografię!
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
vickop 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
tancerz, uczeń
Wiek: 31
Posty: 75
Wysłany: Wto Lip 13, 2010 12:09 pm   

Mnie nie obchodzi opinia innych na temat tego że tańczę. Zawsze byłem typem sportowca (p. nożna, koszykówka, pięściarstwo - boks itp.), więc było to trochę zdziwienie dla znajomych że tańczę balet.
Kocham to!
__________________________________________________________________________
/Vickop
_________________
Non! Rien de rien ...
Non! Je ne regrette rien...
C'est payé, balayé, oublié
Je me fous du passé!
 
     
porky 
Nowicjusz


Wiek: 29
Posty: 45
Wysłany: Sro Lip 21, 2010 12:56 am   

Vickop u moich znajomych nadal to jest dziwne ;) . Ale tak samo jak ty robię to dla siebie. Skąd się biorą mężczyźni w balecie? z ulicy hehe ;) . Trzeba mieć trochę odwagi i dystansu do siebie, silną wolę i chęci. Ludzie mogą się śmiać kolesi z "kolesi w rajtuzach" ... Nie obchodzi mnie to zbytnio, ale niech każdy z nich wyjdzie i pokaże to co my czyli tancerze musimy zaprezentować na scenie. Żeby zostać klasykiem trzeba być perfekcjonistą, balet to nie miejsce gdzie skacze się jak rusałka,rusałek po scenie, tylko miejsce gdzie piękno zwycięż nad bólem. Nie ukrywajmy, warunki fizyczne ułatwiają sprawę, i tak u chłopców się mniej wymaga, niż od kobiet nie ukrywajmy tego. Co prawda jedyne co mi przeszkadza w pełnym "rozwinięciu skrzydeł" jest moja postura ... niestety jestem potężnie dość zbudowany, myślę iż nawet Acosta przy mnie wymięka hehe ( oczywiście nie w technice). Zastanawia mnie też to, czemu ludzie idąc do opery/teatru nie dziwią się, że występują tam mężczyźni, a chłopak w szkole baletowej robi po prostu takie zdziwienie :shock: ;) , oni myślą, że w kinder niespodziance się wykluwamy?
_________________
jak zawodowy balet
gdzie nawet najmniejszy palec
wprawia w zachwyt całą salę
 
     
grzesiek1x3 
Nowicjusz

Posty: 1
Wysłany: Sro Paź 20, 2010 9:21 am   

Mysle ze to samo co np. kobiety jezdzace na motocyklach:)Poza tym co ma bawienie sie w dziecinswtwie samochodzikami do tanczenia w balecie?!mozna byc baletmistzrem przeciez umiejacym zlozyc silnik samochodowy jaki problem;)tak na powaznie to mysle ze mezczyzni chca po prostu byc w czyms dobrzy.jesli akurat maja jakies predyspozycje do baletu to sie tym zajmuja.aha no i jeszcze jedna sprawa kobiety lubia jak facet ladne tanczy wiec mi przynjamniej taniec kojarzy sie z meskoscia wbrew temu co niekotrzy sadza.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Paź 20, 2010 4:18 pm   

dobry głos. jedna uwaga - baletmistrz to ten kto uczy baletu, szefuje zespołowi baletowemu, główny pedagog - a ten kto tańczy, wykonawca to zawsze tancerz
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Czw Paź 21, 2010 7:02 pm   

grzesiek1x3 napisał/a:
jeszcze jedna sprawa kobiety lubia jak facet ladne tanczy wiec mi przynjamniej taniec kojarzy sie z meskoscia wbrew temu co niekotrzy sadza.

Mam ten sam pogląd ale pod warunkiem, że w tańcu podkreśla meskość :wink:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
takedream 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
fascynatka
Wiek: 28
Posty: 33
Wysłany: Wto Sty 25, 2011 6:21 pm   

w filmie pt. 'Światła Sceny' pewien mężczyzna (hmmm, to akurat był chyba ten homo ;)) mówił, że 'tańczy, bo balet jest daleko od świata'. może coś w tym jest, co przyciąga facetów.
poza tym myślę, że nie tylko kobieta czuje się spełniona gdy tańczy, może Ci, którzy zaczynali, wcześniej zauważyi, jak to na nich działa?
Nie mam pojęcia, czy to zabrzmiało tak, jak chciałam, więc w razie czego Przepraszam. :D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 13