Wysłany: Czw Mar 17, 2005 11:53 pm nie jest za późno
Witam was!!
JA mam 18 lat balet zaczołem ćwiczyć we wrzesniu 2004 roku i chyba idziemi nieźle. Chce zdawać dyplom w Państwowej Szkole Baletowje. Zaczołem bardzo późno ale wierze w to ze moze mi sie udać!!!! Jeśli sie kocha to co sie robi napewno osiegnie sie swój cel. WIERZCIE W SIEBIE I WIERZCIE W SWOJE MOŻLIWOŚCI!!!!!!!
Drogi ZawszePrzyTobie,
mozna odrzucac wszelkie stereotypy, ale trzeba byc realista. Czy ktos w tej dyskusji podal choc jeden przyklad baleriny, ktora zaczela prace nad tancem po 20-tym roku zycia? To bylby jakis konkretny przyklad, ktory moglby zachecic nasza Chudzinke do dalszej pracy. Czytujecie na pewno biografie swych baletowych idoli - czy sa jakies przyklady poznego startu? Podajcie je tutaj. Taki entuzjam "na glupiego" naprawde do niczego nie prowadzi i nie mozna zaciecia w dazeniu do jakiegos nierealistycznego celu porownywac z walka z ciezka choroba.
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Czw Mar 17, 2005 11:56 pm
Witam wszystkich i muszę przyznać , że temat się bardzo rozwinął i zawiera dużo ciekawych wypowiedzi . I cieszę się , że znajdują się tu min. słowa te krzepiące , które dodają troszkę otuchy i odwagi w dążeniu przez tych nie spełnionych do osiągnięcia jakiegoś celu czy choć tej minimalnej satysfakcji . I tak na koniec zwracam się do różnych osób mogących poprowadzić takie zajęcia , oraz instytucji kulturalnych zajmujących się min. możliwością zorganizowania takich zajęć czy ich propagowaniem o pomoc i wyciągnięcie nieraz ręki . Bo gdy będą chętni do uczestnictwa w takich zajęciach to myślę , że jest to pomysł godny uwagi. Pozdrawiam wszystkich kochających tą piękną formę tańca jaką jest balet .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Joooasia Gość
Wysłany: Pią Mar 18, 2005 3:13 pm niespelnione marzenia
Czesc.Wiem ze to moze wydawac sie niemadre ale bardzo chcialabym chodzic na balet..!! Mam 16 lat.. to juz pewnie za pozno ale ja naprwade tego pragne.nie mowie ze jestem taka glupia i ze chce od razu zostac baletnica...wiem jaka to ciezka praca i pragne sie jej chociaz troszeczke podjac. jest mi smutno ze do tej pory tego nie zrobilam.ale gdzie sie o batel nie zapytalam to wszyscy mowili ze jest za pozno i smiali sie z moich marzen i zamierzen!:( podaje moj nr gg 4642348 i prosze o pomoc! chcialabym chodzic na jakies kursy lub coskolwiek z baletem...czekam niecierpliwie o odpowiec. z gory dziekuje.
@Ariodante (tudzież Izo) Nie potrafie (nie wiem czy chce) być racjonalistą. Twoje słowa polecam wszystkim bo mówią całkowitą prawdę! I jest właśnie tak jak mówisz. Ale nie w "moim świecie".
@Joooasia każda droga do sukcesu jest trudna. Ale wierz w siebie. Wszystko (ale to wszyyystko) przed Tobą
@baletmistrz z krakowa ;] dobra robota
Pozdrowienia!
_________________ Kto kocha, musi cierpieć.
Kasia G Gość
Wysłany: Pią Mar 18, 2005 11:58 pm
Ariodante napisała:"Rano obudzilam sie z .... okropnym bolem miesni, takim, jakbym co najmniej zdobyla trzy sredniej wielkosci szczyty. Byl to typowy bol po solidnym wysilku fizycznym, tyle ze nie moglam go niczym wyjasnic. "
Prof. Ewa Wycichowska opowiada w takich razach o głebokich receptorach czucia, które przenoszą niejako ruch który widzimy na nasze mięśnie, które mimowolnie trochę jakby pracują odtwarzając ogladany ruch. Robi sie to bezwiednie, często wręcz niezauważalnie. Niektórzy mają je bardziej rozbudowane i bardziej wrażliwe. Wystarczy popatrzeć na widownię podczas ogladania baletu - ludzie którzy nigdy nie tańczyli czasem poruszają sie w fotelach, "rzucają głową" itp. Ciekawa teoria, prawda?
marzycielka Gość
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 12:23 am
No coz, ciezki to temat, musze przyznac... Chcialabym moc zgodzic sie z Ariodante, chcialabym moc spojrzec realistycznie, przestac marzyc, oczekiwac cudow, szansy z nieba. Zreszta moja glowa wciaz mi podpowiada ze tanczyc zawodowo nie bede (skonczylam juz 20 lat), ale z drugiej strony jakas czesc mnie nie chce sie z tym pogodzic. Dlatego lapie sie na tym oczekawiniu cudu. Choc nie interesuje sie (w sensie praktycznym) az tak klasyka, bardziej tancem wspolczesnym, to i tak nie widze dla siebie szansy. Mysle ze to na zawsze pozostanie tylko moja pasja. Nie chcialabym byc zle zrozumiana - bardzo sie ciesze ze mam taka pasje, ze moge sie w tej dziedzinie jako tako (chcialabym moc cwiczyc wiecej) rozwijac, ale wizja, ze bede musiala w zyciu zajmowac sie czyms co mnie nie interesuje (z czegos zyc w koncu trzeba), powoduje ów wszechobecny zal i poczucie niemocy. Chcialabym by slowa baletmistrza z Krakowa okazaly sie prawda pozdrawiam wszystkich.
hejdyna Gość
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 2:15 am
Witajcie! Zgadzam się z tym, że dziewczyna, która zaczyna przygodę z tańcem klasycznym w wieku ok. 20 lat ma nikłe szanse na zostanie primabaleriną, ale z pewnością, jeśli okaże się niesłychanie zdolna i, co bardzo istotne, rozciągliwa, to będzie mogła tańczyć zawodowo - zapewne nie w Balszoj, ale w jakimś mniej znanym teatrze Piszę "dziewczyna", bo ta kwestia inaczej trochę wygląda u facetów. Oni i w tej dziedzinie mają łatwiej, ale nie chodzi o dyskryminację, ale o proste prawa rynku: u kobiet podaż zdecydowanie przewyższa popyt, a facetów chcących i potrafiących tańczyć jest zawsze mniej.
Pytacie o przykłady primabalerin, które rozpoczęły naukę późno. Nie znam ich, ale znam za to wyśmienitych baletmistrzów, którzy już dziećmi nie byli, kiedy zaczęli próbowac swoich sił w tej dziedzinie. Waldemar Staszewski - wieloletni solista Opery Wrocławskiej (tańczył główne role, m.in. Zygfryda w "Jeziorze Łabędzim"), a teraz świetny pedagog zaczął tańczyć jako 15-latek. A co powiedzą wszystkie niedowiarki na przykład Jarosława Józefczyka? To również solista z Wrocławia. Zetknął się z baletem W WIEKU 20 LAT!!! Jak widać prawdziwa miłość do tańca potrafi zdziałać cuda!
Jeśli jednak jesteś płci pięknej, to nie jest powód do rezygnacji. Przecież można czerpać satysfakcję, nie będąc solistką. Jeśli Twoje ciało nie daje się uformować (To są sprawy indywidualne) i figura nie ta, to pozostają przecież jeszcze grupy amatorskie. Poza tym oprócz baletu jest tyle innych wspaniałych rodzajów tańca! Moją pasją są tańce ludowe i narodowe i traktuję balet (mimo, że zachwyca mnie sam w sobie) jako technikę pomocniczą, która udoskonala mnie w tamtych. Na razie mam zajęcia z klasyki raz w tygodniu, ale od kwietnia zamierzam wziąć się za siebie i zapisać na dodatkowe zajęcia. A niedługo kończę 24 lata!
W Gliwicach, w Akademii Tańca "Alhambra" (www.alhambra.com.pl) organizujemy balet dla dorosłych (17-19 lat). Zapraszam
_________________ alhambra
Joooasia Gość
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 4:55 pm
.:Odylia:. napisał/a:
A skad jesteś Joooasiu?
widzisz ja jestem z ozarowa mazowieckiego spod warszawy. jezeli znajdzie sie osoba, ktora pomogla by m i to bardzo bym ja poprosila zeby sie do mnie odezwala na gadu-gadu..
Choc nie interesuje sie (w sensie praktycznym) az tak klasyka, bardziej tancem wspolczesnym, to i tak nie widze dla siebie szansy. Mysle ze to na zawsze pozostanie tylko moja pasja.
Jak najbardziej możesz jeszcze osiągnąć coś we współczesnym w tym wieku, jest wielu tancerzy w tych technikach, którzy zaczynali późno, zwłaszcza w Polsce, gdzie współczesny dopiero co się rozwija.
Trzeba tylko mieć dużo samozaparcia i kształcić się, gdzie się da
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Pati Gość
Wysłany: Sob Mar 26, 2005 11:25 pm
Ja tanczyłam w EURO-DANCE 8 lat. Niestety problemy ze stawem skokowym i kolanami po upadku z konia nie pozwoliły mi na chodzenie na zajecia. Z drugiej strony na poczatku cieszyłam sie ze mam to za soba bo spadały na mnie rozne obowiazki takie jak np. prowadzenie zajec za pana i odpowiedzialnosc za klucze. Jednak jak juz przestałam chodzic to zrozumiałam ze nie jest łatwo odzwyczaic sie od czegos co robiło sie tyle lat !! Najgorsze jest to ze moj lekarz zabrania mi chodzenia na lekcje...I co teraz??
Tak bywa, ale jest też tak, że zawsze znajduje się rozwiązanie choć być może niewidoczne na pierwszy rzut oka. Po pierwsze (nie wiem jak się to pisze dokładnie) rekowalescencja;] (czyli po prostu ćwicz stawy i kolana by powolutku przywracać im dawną zręczność), nie rezygnuj z wszystkich zajęć (słuchaj tam lekarza, ale jakieś spokojne ćwiczenia na pewno możesz robić). Pozatym, skoro masz (przynajmniej) 8 letnie doświadczenie, to na pewno możesz robić inne rzeczy związane z tańcem (nie koniecznie sam taniec), ale może jakaś pomoc instruktorska? Jakiś kurs do tego.. - idzie myśleć o różnych takich sprawach
Pozdrawiam w te Święta
_________________ Kto kocha, musi cierpieć.
aggsia Gość
Wysłany: Wto Mar 29, 2005 6:33 pm trojmiasto!
Czy sa jakies zajecia z klasyki na terenie trojmiasta?
Witam wszystkich cieplutko!!
mam pomysł na tego posta ale nie wiem jak zacząć...może tak...
w lutym skończyłam 23 lata, dziś kupiłam sobie baletki. w drodze do domu biegłam tak, jak chyba nigdy jeszcze nie biegłam... żeby je załozyć...żeby znowu założyc baletki. kiedy juz je wyjęłam z torby, to tylko ściskałam w dłoniach i się w nie wpatrywałam...nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać.
Moja przygoda z baletem zaczęła się kiedy miałam 3 lata - podstawy pokazywała mi mama. kiedy juz miałam 4 lata zaczęłam uczeszczać na zajęcia do ogniska baletowego, moja pierwszą nauczycielką była p. Halinka, której nazwiska nie pamiętam, drugą i ostatnią p. Ewa Napiórkowska. do 10 roku zycia uczyłam się klasyki w ognisku baletowym przy gdańskiej SB, byłam przekonana że dalej tylko baletówka...niestety, los płata różne figle. zaczęły sie problemy z gospodarka hormonalną, leczenie i...tycie. z baletówką mogłam się pożegnać. tak mnie to bolało, że zupełnie wymazałam taniec z mojego serca. nie chciałam miec nic wspólego z baletem, nic, żadnego oglądania spektakli, żadnych cwiczen, żadnego tańczenia. po jakims czasie mój organizm sie uspokoił. czułam że brakuje mi ruchu. pod koniec podstawówki zaczęłam trenować karate (niezły przeskok, co?) oczywiście to, co lubiłam najbardziej i co najlepiej mi wychodziło to rozciąganie, mostki, żabki- tego typu rzeczy po niecałych 2 latach wiedziałam ze to nie dla mnie, a kiedy sensei powiedział: "dziewczyno, ty się tu marnujesz, do baletu idź" to najpierw się rozryczałam a potem znowu zamknęłam drzwi z napisem "taniec" w moim serduchu. ale karate dało mi coś bardzo ważnego. rozruszałam się, ważyłam 47 kilo przy moich 160cm wzrostu, uzyskałam w końcu dobrą sylwetkę. w zasadzie aż do konca liceum tą wagę trzymałam, potem znowu ultyłam, ale to juz z mojej własnej winy. na 1 roku studiów zaczęłam walczyc i udało się...w miarę. studia przerwałam, ciągle coś mi nie pasowało, czegoś brakowało. i potrzeba mi było prawie 3 lat i filmu "billy elliot" żeby się obudzić!! ten film zobaczyłam jakieś 3 dni temu u znajomych. trzy czwarte przeryczałam, pod koniec to już się zanosiłam od płaczu. coś we mnie pękło...coś się skończyło...i coś się zaczeło.
zaczęłam szperać w necie, znalazłam to forum, kupiłam baletki i dziś (w zasadzie wczoraj) dałam sobie wycisk. rozciąganie, podstawowe pozycje...i powiem wam że ciało pamięta, ręce i nogi same zaczęły się poruszać. teraz wszystko mnie boli, ale to jest ból, za którym tęskniłam. i pomimo tego że nie będę tańczyć zawodowo to na pewno nie zamknę sie już nigdy na balet, taniec. czas się rozruszać i zacząc żyć!!
pozdrowienia dla wszystkich!!!
chudzinka Gość
Wysłany: Czw Maj 19, 2005 9:35 am niespełnione marzenia
Leila jesteś niesamowita,to cudowne,że wrociłaś do marzeń,że odnalazlaś siebie i możesz sie spełniać.Bądź teraz bardzo wytrwała...
Związek z tańcem: obserwacyjny
Posty: 612 Skąd: z błota, z dna bajorka
Wysłany: Czw Maj 19, 2005 9:52 am
Miłości nie można oszukać Odnajdzie nas gdy już dawno myśleliśmy, że o niej nie pamiętamy.
Nierozwiązane problemy, a myślę, że to, iż musiałaś zrezygnować z tańca było dla Ciebie wielkim problemem, po jakimś czasie, gdy je wypchniemy ze świadomości wracają ze zdwojoną siłą.
To cudownie, że postanowiłaś wrócić do swojej pasji. Przecież nie musisz być zawodową tancerką, żeby tańczyć! Taniec jest tak wspaniały sam w sobie. Daje spełnienie i szczęście.
Tylko nie próbuj odrobić straconego czasu. Przed Tobą nowe, taneczne perspektywy, z których już nie zrezygnujesz, prawda?
Dzięki wam za miłe słowa!! Kurcze w końcu czuję że JESTEM. To jest niesamowite, zupełnie inaczej się czuję. moja mama dzis rano spojrzała na mnie i powiedziła (żartobliwie): "co ty brałas że masz taki błysk w oczach" , a ja jej przyniosłam baletki i powiedziałam "przyszyj mi tasiemki" minę miała prześmieszną, obiecała że w pracy się zajmie przyszywaniem:)
a ja po prostu latam pod sufitem. zaraz idę do pracy, i po raz pierwszy jest mi tak lekko. w końcu mam swój cel.
Straconego czasu nie mam zamiaru odrabiać, co się stało to się nie odstanie, ważne żeby iść do przodu. tak jak napisała Justyna, nie trzeba byc zawodowcem żeby tańczyć, ja poprostu chcę to robić. wiem że dużo przede mną pracy i trudu i trochę czasu minie zanim moje ciało się rozrusza ale, raz mi się udało to i teraz mi się uda!!
pozdrowionka!
I to jest to o czym mówie. Oby wszyscy odnaleźli się w taki sposób oby wszyscy znaleźli swój własny cel w życiu i potrafili tak dążyć do niego by kiedyś móc powiedzieć "te marzenia to się jednak spełniają" =]
Z czystej przekory nie wierze że nie ma przed Tobą zawodowego tańcerstwa. Ale też nic nie mówie. Zobaczymy co czas przyniesie, no i witamy przede wszystkim na Forum obyś tu była jak najdłużej ;]
Pewnie jak większość osób mam swoje niespełnione marzenia związane z tańcem. tylko, ze ja zdawałam do SB w Warszawie ale się nie dostałam. Tam szły dziewczynki juz dobrze rozciągnięte, a moja mama nie wiedziała. Jednakże żałuję, ze wtedy się nie zainteresowała już istniejącym studium baletowym dla dzieci i dorosłych właśnie w SB w Wawie. Często łazka kręci mi się w oku jak widzę cudnie tańczące tancerki. Obecnie uczę sie tam klasyki, wszystkim straszym których największa pasją jest balet serdecznie polecam, są tam wspaniali pedagodzy i chodzą naprawdę różni ludzie. Moim największym marzeniem jest by choć raz zatańczyć na scenie, nawet w najmniejszym przedstawieniu, kto wie może kiedyś się spełni.
Jeszcze raz polecam to studium baletowe.
Cieszę się Leilo,że jesteś szczęśliwa. Jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji. Ja mam 23 lata i tańczę klasykę. Nigdy nie zostanę tancerką zawodową i nikt niemal z moich znajomych czy rodziny nie umie zrozumieć dlaczego ja to robię, co jest niestety bardzo, bardzo przykre. Ale ja tańczę bo to kocham. Rób wszystko aby spełniać swoje marzenia i tańcz jak najwięcej, nigdy nie zwracaj uwagi na to co uważają inni ludzie, oni zazdroszczą nam tej pasji )))))Głowa do góry i tylko tak dalej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach