Żałuję strasznie wielu rzeczy. Ale jeśli chodzi o balet, to główna sprawa - nie pójście do OSB, bo jednak amatorstwo to nie to samo co profesjonalizm... Jestem pewna, że życie potoczyłoby mi się inaczej, lepiej. I to nie tylko pod względem tańca.
Nie żałuj Fleuve, jako amatorka lepiej tym sie bawisz, masz większy dystans i napewno spełnisz się gdzie indziej. A Twoja baletowa pasja tylko Ci w tym pomoże ponieważ stajesz sie bardziej atrakcyjnym i wszechstronnym człowiekiem.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Father, w sumie masz rację. Ale mimo wszystko mam pewien niedosyt i wrażenie, że gdyby OSB to byłabym szczęśliwa [mimo ciężkiej pracy i dwóch godzin drogi od domu].
Fakt I w sumie powinnam się cieszyć z tego co mam. [Chociażby z książki, której nikt w szkole nie może zdobyć, a ja weszłam do księgarni i ją zdobyłam ot tak z marszu - pomocna przy nauce do egzaminu > historia].
Teraz to jestem całkowicie załamana, i strasznie żałuję tego, że nie zapisałam się rok temu na balet(a już byłam na jednych zjęciach!!!). Jakoś się przestraszyłam, i treraz, w grudniu miałam się znowu tam zapisać, ale skręciłam sobie rzepkę w kolanie i już o tańcu prawdopodobnie nie ma mowy. Niestety... szkoda, że debilizmu nie da się wyleczyć;(;(;(;(
Nie ma czegoś takiego jak debilizm.
To się nazywa popełnienie błędu i nieprzewidziane wypadki losowe.
Nie masz się co zadręczać.
Da się na pewno wyleczyć rzepeczkę i jeszcze sobie pobrykasz na zajęciach. ;]
, ale skręciłam sobie rzepkę w kolanie i już o tańcu prawdopodobnie nie ma mowy.
nie ma tak źle... też miałam skręconą rzepkę, dodatkowo uszkodziłam sobie cos tam w środku... hmmm łękotkę chyba. Było to półtorej roku temu po 3 miesiącach od wypadku znów tańczyłam. I ne jest źle... co prawda tańczę współczesny a nie balet ale tańczę znów.
Żałuję bo mogłam zacząć trochę wczesniej... i żałuję tego ze dopiero raz byłam na warsztatch w Bytomiu...
I żałuję jeszcze tego, że tańczyłam kiedyś taniec towarzyski. ( w ogóle sie w tym nie odnajdywałam ale ciagnęłam to ze względu na rodziców....)
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Gru 12, 2007 4:41 pm
tak, to jest trudne aczkolwiek wykonalne
Myślę, że trzeba mocno po prostu mocno pracować nad sobą, swoim myśleniem i życiem żeby było to do zrealizowania.
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
Związek z tańcem: Miłośniczka, uczeń
Wiek: 28 Posty: 33 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw Gru 13, 2007 1:17 pm
Ja żałuję...czego? Napewno nie tego, że poszłam do szkoły baletowej. Jedynie tego, że na początku nie uwieżyłam w siebie i mi tak bardzo nie zależało, ale kiedy raz nauczyciel tak się na mnie wydarł chciałam mu pokazać, że wcale nie jest tak jak on mówi. I zrobiłam mu na złość...Teraz zawsze daję z siebie 200% możliwości
_________________ "Tańczę żeby żyć,
żyję żeby tańczyć"
Związek z tańcem: uczeń/miłośnik
Wiek: 33 Posty: 134 Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: Czw Maj 01, 2008 6:38 pm
Żałuję, że nie poszłam do OSB, ale nie miałam w sumie takiej możliwości, bo u mnie w mieście nie ma. Żałuję, że wcześniej niei zapisałam się na balet do mojego studia, że zbytnio się bałam, czy wstydziłam. W ogóle, ze moja przygoda z tańcem nie zaczęła się wcześniej tylko dopiero rok temu. A najbardziej jestem na siebie zła, że jak byłam mała mama mnie zapisywała do różnych zespołów tanecznych, a ja nigdzie nie chciałam zostać dłużej niż miesiąc.
_________________ "To co się w największym wysiłku tworzy, winno wyglądać tak, jakby powstało szybko, prawie bez wysiłku, z zupełną łatwością, na przekór prawdzie." Michał Anioł //Nena:*
Związek z tańcem: amator
Wiek: 30 Posty: 340 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Maj 01, 2008 6:59 pm
Ja żałuję, że nie zaczęłam tańczyć kiedy byłam w odpowiednim wieku i kiedy była możliwość. Teraz jest trochę za późno.
Żałuję, że pozwoliłam sobą manipulować. Rodzice zaprowadzili mnie za rękę do POSM-u (Państwowa Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna). Przecierpiałam półora roku. I odpuściłam. Ale jestem z tego dumna.
Żałuję, że jestem jaka jestem. Ale to nie temat na rozważania o charakterze niedoszłej flecistki, słuchającej gothic metalu ;D
_________________ Never give up, it's such a wonderful life
/Hurts-Wonderful life/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach