A ja odkryłam ciekawostkę: jak w domu robię pique na parkiecie, to nawet podwójne zrobie 8/10. A na zajęciach... klapa... gdy mamy zrobić taki ciąg: pique, pique, pique (i ileś tam razy pique) a potem na końcu podwójne, to jest KLAPA. W połowie sali zaczyna mi się kręcić w głowie, chciaż naprawdę się staram dobrze obracać łepetynką A jak w głowie mi się kręci, to podwójnego za wszystkie skarby świata
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
.....moim zdanie bardzo ważna jest pachwina nogi na krórej kręcimy....bo gdy"siada" sie na boidrze nic z naszego obrotu nie wyjdzie.....punkt....ręce itd to tez wazne rzeczy ale biodro podciągniete do góry daje nam znakomity pion!!!!
_________________ Dancing in the desert blowing up the sunshine
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Kwi 14, 2006 9:48 pm
hmmm... chyba spróbuję... Tylko najpierw musze usunąc z pokoju wszystkie przedmioty i obłożyc wszystkie ścianyi podłoge materacami. Zapobiegnie zabiciu sie
A ja tym razem chciałabym o obrocie, ale nie o pique, tylko o zwykłym en dehor, np. z czwartej. O ile pojedynczy jeszcze dokręcę (jakoś ), to podwójnego za nic nie mogę... Kończę po półtora obrotu. A jak chcę przejść magiczną granicę 'półtora', to w ogóle spadam gdzieś, ale przede wszystkim chodzi o to, że mi po półtora ten obrót wygasa siłami naturalnymi . Ale jak spróbuje wziąć odrobinę większy force na początku, to w ogóle mnie to zbija z pionu.
Chyba mi ta głowa nie chce dobrze popracować...
Więc ponawiając główny temat wątku: jak zrobić podwójny obrót?
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 34 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw Maj 18, 2006 4:17 pm
Ostatnio coraz częściej udaje mi się zakręcić potrójny (oczywiście zwykły z czwartej). Moja recepta... cieżko powiedzieć. Po prostu nie biorę za dużego force'u bo mnie zarzuca. Po drugie staram się stać mocno na nodze i 'ciągnąć' sie w górę. Po ptrzecie może trochę niezgodnie z zasadami ale nie przykładam aż tak ogromnej wagi do patrzenia w jeden punkt. Tylkjo zabieram głowę ale nie tak z przesadą zeby się w ten punkt gapić bo mnie to wytrąca. A i jeszcze prze obrocie trzymam mocno ręce (oczywiście jak mi się uda).
Naturalnie są to rzeczy do których sie stosuję i rzeczywiście wykręcam te trzy. Ale żeby nie było nie zdarza mi się to nadwyraz często bo moim głównym problemem jest force.
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Joanno spróbuj moze od "oszukiwanych" podwójnych - tzn. po I piruecie zejdź nogą oporną na plie , nie opuszczając pracującej i z tego zacznij kolejny piruet
poza tym zwroc uwage na rece i prawidlowa postawe
wedłóg mnie żeby zrobic dwa obroty nie trzeba nawet brac jakiegos ogromnego zamachu, wystaczy dobty pion, i obroty wtedy wychodza
z tego co widziałam na przedstawieniach baletowychi wogóle w warjacjach jak kręci się dużo piruetow dziewczyny no i faceci też dają ramie w przod tak jakby chcieli brac naped...nie wiem czy dobrze to opisuje ale tak jest. jedno ramie musi wyprzedzaćcały korpus
_________________ Dancing in the desert blowing up the sunshine
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Maj 20, 2006 12:07 am
Ja też boje sie próbowac robic trzy piruety... Przy dwóch niekiedy portawie wylądowac na podłodze, szafie, biórku (to w domu) lub drążku (w sali). Więc potrójnych wole nie próbowac, bo to mogłoby byc niebezpieczne dla mnie i dla mojego otoczenia... A zresztą i tak by mi nie wyszło... Jak sie dobrze naucze podwójnych to pomyśle nad potrójnymi
Ostatnio zmieniony przez aankaa_baletnica=) Sob Maj 20, 2006 12:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Chciałam sie pochwalic, że zrobiłam dzisiaj podwójny! Co prawda na razie tylko raz, ale zawsze musi być ten pierwszy A wywaliłam się chyba z 60 razy...
Najbardziej pomogło mi myslenie o tym, żeby rozluźnić górę, i to, co mi przypomniała małgo... (w sumie wiedziałam to wcześniej, ale zapomniałam), a co się nazywa taka lekką 'spiralą' w ciele (z takim określeniem się spotkałam - bardziej chodzi o takie poczucie w ciele, niż duży ruch).
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
ja raz na pointach zrobiłam przez przypadek podwójny (en pointe)... na zajęciach robię pique i jakoś tak się zakręciłam... trochę się przeraziłam, ale nic. co prawda lądowanie było lekkko makabryczne, bo podłoga była za śliska i jedną nogą zrobiłam ślizg o mało nie tracąc równowagi, przy czym od pani usłyszałam "Gosia, tylko się nie zabij" dyrastyczne przeżycie...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach