Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 30 Posty: 704 Skąd: z monitora...
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 11:05 pm
1. nic nie widzę
2. nic nie słyszę
3. nie myślę o kłopotach, zmartwieniach itp.
4. mam satysfakcję, że znowu tyle ćwiczę
5. czuję, że fruwam (o ile nie fruwam w rzeczywistości: patrzcie punkt 1.)
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 11:23 pm
a nie bylo juz przypadkiem jakiegos adekwatnego tematu do tego?
jesli nie to bede zaskoczona...
a nie bylo tematu "co widzicie w balecie"?
zdaje sie ze chyba cos takiego widzialam..
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 11:53 pm
dla mnie taniec jest... nalogiem.
dobrze okresla to podpis pod moimi tekstami.
jakkolwiek bym sie nie starala, nie dam rady calkowicie zrezygnowac z tanczenia.
A ja sam nie wiem, czym dla mnie jest taniec. Co by było, gdyby ktoś spróbował mi go odebrać. Kto wie, może kiedyś powstanie przepis, który zabroni tańczyć? Bo taniec jest wolnością. Mógłbym tańczyć godzinami, do upadłego, a gdy upadnę będę tańczyć leżąc. Ja nie podążam za muzyką - nie dorabiam figur do melodii. Ja sam jestem muzyką, ja i muzyka poruszamy się z tą samą prędkością, jakby była to rozmowa, w której dwoje przemawia jednym głosem. Cóż z tego, że niektórzy zwą to chaosem? Przecież nie jest to chaos. Czym jest chaos? Przepis to dobra rzecz, ale trzeba go umieć jeść - jak powiedział Lars Turms Porsenna Zając Poziomka. Sztuką jest ani podążać za przepisem, ani go jednak wyprzedzać. Sztuką jest iść z przepisem krok w krok - a żeby tak czynić, należy mieć w sobie głębokie poczucie harmonii, wręcz być jej uosobieniem.
Dobrze to wyraża się w tańcu właśnie. Albowiem taniec nie czyni nikomu krzywdy. Samą najgłębszą naturą tańca jest dar: istota wyraża siebie, ofiarowuje swą pasję, metaforycznie powiedziałbym życie nawet, swemu partnerowi, partnerce, widzowi. Tańczyć można na scenie, tańczyć można w ciemności samotnego pokoju, tańczyć można w deszczu. Dwoista molekuła tanczy bezustannie - cząstka i fala. Inne sztuki są pozbawione tej siły, w innych sztukach jest zakłamanie: bo przecież wszystko jest plagiatem, nawet muzyka, przecież nie tworzymy lecz przepisujemy nasze dzieła z nieba (czasem z piekła). Inne sztuki to handel, na który trzeba bardzo uważać. Jakże to - handel? Tak, iż kompozycja utworu czy wiersza ma na celu wywarcie określonego skutku na odbiorcy. Lecz czy słyszeliście powiedzenie że "nigdy nie dostaje się tego, co się kupuje"? Albowiem co się kupuje? Co chce się kupować? Wbrew pozorom, ludzie chcą kupić nie chleb, nie samochód, nie imperium, lecz... życzliwość drugiego człowieka, jego bliskość. Ale są niezgrabni, nieudolni, nieutalentowani i kupują samochody, imperia, młotki i konie arabskie, a przecież wszystkim czego chcą jest uśmiech drugiego człowieka, uścisk jego przyjaznej dłoni. Jak powiedział Leto II Atryda, robak-cesarz największego królestwa kosmosu: "jedynym grzechem jest nieudolność". A jak wyzbyć się nieudolności?
Złapać rytm wszechświata. Patrzeć. Widzieć. Słuchać. Słyszeć. Malować. Rozmawiać. Pisać. Wyrażać się. Tańczyć.
Po prostu żyć.
_________________ Przystępuję do Ciebie
w milczeniu
bo chciałbym jeszcze rzecz bardzo niewysłowioną
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Lut 12, 2006 12:19 pm
balet jest.... własciwie nie potrafię powiedziec.... jest wszystkim....
Napewno jest nałogiem... i to co Kasie ma w podpisie jest wielką prawdą, jest też sposobem na życie... bez baletu moje życie byoby... byłoby puste, beznadziejne, niewykorzystane...
Wysłany: Nie Lut 12, 2006 12:41 pm Re: Moje zdanie
aazrane napisał/a:
A ja sam nie wiem, czym dla mnie jest taniec. Co by było, gdyby ktoś spróbował mi go odebrać. Kto wie, może kiedyś powstanie przepis, który zabroni tańczyć? Bo taniec jest wolnością. Mógłbym tańczyć godzinami, do upadłego, a gdy upadnę będę tańczyć leżąc. Ja nie podążam za muzyką - nie dorabiam figur do melodii. Ja sam jestem muzyką, ja i muzyka poruszamy się z tą samą prędkością, jakby była to rozmowa, w której dwoje przemawia jednym głosem.
Cytat:
Samą najgłębszą naturą tańca jest dar: istota wyraża siebie, ofiarowuje swą pasję, metaforycznie powiedziałbym życie nawet, swemu partnerowi, partnerce, widzowi. Tańczyć można na scenie, tańczyć można w ciemności samotnego pokoju, tańczyć można w deszczu. Dwoista molekuła tanczy bezustannie - cząstka i fala.
Cytat:
Złapać rytm wszechświata. Patrzeć. Widzieć. Słuchać. Słyszeć. Malować. Rozmawiać. Pisać. Wyrażać się. Tańczyć.
Po prostu żyć.
podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. i chyba nie mam już nic do dodania.
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
tancząc zapominam o wszystkim co zle ,moge sie oddać mu całemu,pozwala mi zobaczyc swiat w innych kolorach ale mozna tez powiedziec tak jak Kasia ze jest sposobem na zycie poprostu jest wszystkim najwieksza radością i oczywiście spełnieniem marzeń, tańcząc można nic nie mówić a zarazem powiedzieć i wyrazic bardzo wiele
_________________ tu warto zajrzec zapraszam www.ktt.pl (Kielecki Teatr Tanca)
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 30 Posty: 704 Skąd: z monitora...
Wysłany: Nie Lut 12, 2006 3:15 pm
Mimo punktów które spisałam, chciałabym jeszcze coś dodać...
Taniec jest, możnaby powiedzieć, moim "partnerem życiowym". Gdyby był facetem, nie oderwałabym się od niego ani na krok. Starczy go zawsze dla wszystkich. To jedna z takich rzeczy, której każdy człowiek powinien chociaż raz w życiu spróbować. Jest piękny, delikatny... pod każdą postacią. Ma ich tak dużo, a zarazem tak mało... tak mało, że człowiek wciąż nienasycony. Mogę tańczyć dzień i noc, tydzień, dwa, miesiąc, rok, 10 lat i wciąż mi mało. Pot spływa po czole, poranione nogi pieką, a ja nadal chcę tańczyć. Tańczę śpiąc, jedząc, siedząc w szkole... To jest narkotyk. Tyle że zdrowy. Gdyby ktokolwiek zabronił mi tańczyć... chyba popełniłabym samobójstwo. Tancerz nie może żyć bez tańca.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 34 Posty: 65 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Lut 22, 2006 11:06 pm
Kocham tańczyć nie za co, lecz mimo wszystko... Mimo tych ran na stopach, upokorzenia, jak mi coś nie wychodzi na pointach, poczucia bezsilności i innych uczuciach, których często doświadczam.
Związek z tańcem: Absolwentka OB
Wiek: 34 Posty: 500 Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią Lut 24, 2006 10:03 am
przeciez balet jest 1/2 mojego życia
Nie wiem co bym teraz robiła gdybym nie chodziła na balet ...
Gdy jestem na sali ... staram się zapomnieć o problemach ...
gdy skaczę ... to nic mnie nie obchodzi :D:D
_________________ " Artysta, który sprzeniewierza się prawdzie, natychmiast traci talent "
Kocham taniec, jak już napisałam za wszystko- czyli i za jego wady, zalety, reguły, i za to, co trzeba całymi dniami znosić. Taniec jest dla mnie najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie kiedykolwiek spotkać... i nie tylko balet, ale i inne rodzaje tańca. Tańcząc, zapominam o całym świecie, o tym, co się dzieje dookoła, gdzie jestem, jaka jest pora dnia... Wsłuchuję się w muzykę, i po prostu zapominam. To jest coś, od czego nie można się oderwać- taki dobry nałóg, potrzebny... bo tańczyć powinni wszyscy ludzie, o każdej porze dnia i nocy, zawsze i wszędzie. Śpiąc, chodząc, ucząc się, wewnętrznie tańczyć.
Taniec pozwala mi zapomnieć o codziennych problemach, jest ucieczką od szarej rzeczywistości. Dzięki niemu mogę marzyć... Jest dla mnie tak ważny, że gdyby ktoś mi zabronił tańczyć, to nie wiem jak bym dalej potrafiła żyć. Kocham Taniec także za to, że umiem się dzięki niemu zmotywować, że mam jakiś cel do którego dążę... Bez tej magicznej rzeczy, jaką jest Taniec moje życie byłoby puste...
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Mar 19, 2006 10:55 am
ja kocham balet, bo jest on wszystkim co mam...jest jedyną rzeczą jaka mi w życiu pozostała. Jak tańczę, to nie czuję bólu, nie czuję tych ran, które zadali mi najbliźsi.... na jakiś czas to wszystko się goi, ale po balecie znów boli tak samo.....
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
Jak tańczę, (..) nie czuję tych ran, które zadali mi najbliźsi.... na jakiś czas to wszystko się goi, ale po balecie znów boli tak samo.....
Mam dokładnie tak samo, Bajaderko. Tańcząc, nic nie wydaje się straszne, życie piękne, świat cudowny... ale potem... wszystko powraca na ziemię, zwyczajne sprawy, zwyczajne życie i zwyczajny świat ze wszystkimi spalinami samochodowymi, śmieciami i tak dalej. Dlatego powinniśmy tańczyć zawsze, by nie opuszczała nas ta pogoda ducha.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach