Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Sty 30, 2006 10:00 pm
Tak, podbicia bolą, bo kiedy jedziesz, to największą siłę kładziesz na środek ostrza. Mnie zawsze bolą kostki, i chyba pięć razy poprawiam wiązania, bo stale wiążę za luźno
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Jak jezdze na takich małych lodowiskach gdzie praktycznie cały czas jedzie sie skrecając, to potem mam obtarte nogi i troche nagwyreżony staw skokowy.... Ale ogólnie łyżwiarstwo jest fajne
Mnie zawsze na początku sezonu łyżwowego bolą łydki, bo muszę się na nowo przyzwyczaić do jazdy na lodzie i strasznie spinam łydki, żeby utrzymać równowagę
A jak jest z Waszym jeżdżeniem ? Czy Wy też zawsze tak jak ja próbujecie kombinować jakieś piruety i skoki, czy jeździcie tylko 'w kółko' ? Bo mnie osobiście taka jazda nudzi i zawsze wymyślam sobie jakieś układy na lodzie, chociaż często ludzie wtedy patrzą się na mnie jak na wariatkę
a ja nie umiem jeździć na łyżwach w zeszłym roku próbowałam (miałam figurówki) i poł godzinie zrezygnowałam z obawy o stan moich kostek po takim przedsięwzięciu - strasznie mnie bolały przez kilka godzin. za to bardzo lubię podziwiać układy sportowców - zwłaszcza pary:)
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
mnie też nudzi taka jazda w kółko, ale niewiele rzeczy moge wymyślic, bo nie jezdze za dobrze czasemukładam łyżwy tak jak w pozycji I w balecie (no może nie tak idealnie) i tak moge krecić się dość długo - tez wtedy ludzie się dziwnie patrzą
Ja tez zawsze kombinuje sobie rozne rzeczy na lodzie Zreszta kilka rzeczy pamietam po szkolce łyżwiarskiej, do ktorej kiedys chodzilam Bardzo lubie jezdzic tyłem, a inne elementy mi w tym roku prawie wcale nie wychodza, bo rzadko bywam teraz na lodowisku
Paula zadała pytanie o ból w łyżwiarstwie i o przyczynę ran na stopach.
Oglądałam ten film ("Princess on ice") otóż łyzwiarka miała rany na stopach dlatego, że trenertka (to byl podstęp) dała jej zupełnie nowe łyżwy.
W tym cały problem, nowe łyżwy trzeba rozjeździć, trwa to około dwóch tygodni i jest dosyć bolesnym procesem. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jak wyglądają profesjonalne łyżwy. Są dużo grubsze, twardsze i mają inną krzywiznę i np dla solistów większą ilość ząbków w trochę innym układzie niż takie zwykłe figurówki. Porównując do baletu to jest taka róznica jak baletki (miękkie, materiałowe) a pointy.
Łyżwy się "rozjeżdza" około dwóch tygodni, jest kilka róznych sposobów, aby było to troche mniej bolesne: smaruje się niektóre miejsca od wewnątrz olejem rycynowym, lub spirytusem. Wkłada się też w niektóre miesjca takie gąbeczki. U niektórych łyżwiarek budowa stopy (np za bardzo wystające kostki) powoduje, że przez cały czas stosowane są rózne gąbki.
Co do samego bólu jest go dużo w łyżwiarstwie głównie ze względu na ćwiczenia skoków (i częste upadki przy tym). Siniaki nabite niestety długo się goją bo zazwyczaj są to miejsc typu bok ud, pośladki narażone bardzo często przy skokach. Do tego dochodzi "zwykły" ból z powodu mocnego treningu i to nie tylko takiego na lodzie ale też tego kondycyjnego typu bieganie, poprawianie skoczności, rozciąganie.
Trening jest bardzo cięzki ale potem jak w balecie solista wychodiz i wydaje się , że jest to takie prostę i łatwe, osiągane bez żadnego wysiłku.
jak ktoś chce obejżeć "Princess on ice" to odsyłam do kanału HBO i programu telewizyjnego albo jak mi się ze chce to sama poszukam (ale w to wątpię xDD)
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
sobota 11.02
TVP2 20.55 - łyżwiarstwo figurowe - program krótki par sportowych
poniedziałek 13.02
TVP1 21.40 - łyżwiarstwo figurowe - program dowolny par sportowych (moje ulubione...)
wtorek 14.02
TVP2 21.00 - łyżwiarstwo figurowe - program krótki solistów
czwartek 16.02
TVP1 21.20 - łyżwiarstwo figurowe - program dowolny solistów
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Złości mnie nieco pewna cecha łyżwiarstwa figurowego (chociaż i w hokeju bywają figury, w rodzaju "ręka noga mózg na ścianie"), że kiedy kto się wywróci chociaż raz, natychmiast traci szansę na wygraną, niezależnie od tego, jak doskonale się spisywał w reszcie występu.
A nie chodzi mi bynajmniej o to, że ten upada najczęściej, kto najbardziej się stara, włączając do programu najryzykowniejsze elementy. Chodzi mi o marnowanie tak doskonałego materiału tanecznego, jakim jest upadek. Być może jednym z najpiękniejszych elementów tego sportu jest ryzyko najtrudniejszych skoków; lecz czy nie przyznacie sami, że doskonale wykonany, bolesny doprawdy, nie afiszowany upadek - bo jakże inaczej - byłby czymś o wielkiej dozie tragizmu i ekspresji?
Ja się już w życiu naupadałem dość, i mam na ten temat bardzo wiele do powiedzenia. Natomiast tym, którzy tego nie próbowali - może i nie polecam, ale i nie odradzam (:
_________________ Przystępuję do Ciebie
w milczeniu
bo chciałbym jeszcze rzecz bardzo niewysłowioną
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Nie zawsze tak jest, że upadek od razu oznacza brak miejsca na podium, jeżeli inne elementy były wykonane perfekcyjnie a w dodatku trudne technicznie to jest szansa "nadrobić" starcone punkty.
Z drugiej strony jest to sport więc wygrywa ten kto jest lepszy czyli lepszy technicznie popełnia mniej błędów i ma dobre oceny za "wyraz artystyczny". Jeśli ktoś jest dobry do dobrze skacze oczywiście zdarzają sie gorsze dni i nagle skok który się dotąd wykonywało prefekcyjnie zaczyna źle wychodzić, czasem lód nie podpasuje ale to nic idzie się dalej.
Dodatkowo czasem łyżwiarze podejmują ryzyko i wiedząc co wykonali rywale próbują wykonać element technicznie trudniejszy co czasem kończy się właśnie upadkiem.
Taki to niestety bolesny sport, upadki na treningach to nic wielkiego ale potem jaki jest efekt.
Owszem, sport jest sportem, oznacza to pewne zasady, których należy przestrzegać. Mam jednak na myśli pewną odmianę tych zasad w nowym gatunku, który oto wynajduję:
Czym innym jest doskonalenie techniki, jeśli nie eliminacją błędów? A gdyby tak wynaleźć gatunek tańca, nazwijmy go "Błędnikiem" (ostatecznie może być "Obłędnikiem (: ), w którym błąd byłby istotnym, a nawet (dlaczego nie) naiistotniejszym elementem pokazu. Składałby się on niejako z dwóch warstw: Wyższej i Niższej. Wyższą warstwą były dany przykładowy model tanecznego gatunku, Niższą natomiast błędy. Zamiast doskonale dopasowywać się do z góry przyjętych zalożeń, należałoby skupić się w równym, a może i większym stopniu na niemożności ich wykonania. Weźmy to jako metaforę życia choćby... błądzić można tam różnie, a przecież wiadomym jest, że są błędy marne i błędy wspaniałe...
Czy użyć ich obu, oba doprowadzić do rangi sztuki?
Pytanie mogłoby zabrzmieć tak: jeśli błąd byłby istotą występu - to w jaki sposób popełniać go, aby nie pobłądzić w błędzie, a może pobłądzić w nim właśnie? Moim zdaniem, wymagałoby to zręczności umysłu bardziej niż ciała, zaś ciała na poziomie może molekularnym, jak to się praktykuje na Wschodzie, tzw. "cellular fitness".
_________________ Przystępuję do Ciebie
w milczeniu
bo chciałbym jeszcze rzecz bardzo niewysłowioną
dzisiaj wpadłem przypadkowo na przejazd polskiej pary... jak Wam się podobali? ładne podnoszenia i ładne skoki wg mnie... ale wyraz artystyczny przeciętny jak dla mnie...
_________________
- A sztuka? - zapytał.
- Jest chorobą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach