Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 5:17 pm
Leżę na plecach w żabie i kłade sobie na kolanach po jednym lub po dwa tomy encyklopedii.... Nie robie tego tak często no bo encyklopedie trzeba troche trzymac, zeby nie spadły... Albo jeszcze robie żabe na brzuchu, a nogi przydniatam sobie do ziemi np. krzesłem... albo innymi przedmiatami...
Trzeba kombinowac
co do encyklopedii to chyba podobny sposob do mojego z hantlami:P od poniedzialku bede miala gume do rozciagania i zainstalowany ponownie drazek w pokou wiec:P a jak jest waszym zdaniem najlepiej rozciagac sie do sznurka.. brakuje mi troche i czuje ze poznij skrzywaim biodra tak ze moje nogi nie tworza 180 stopni jak sobie radzic??
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 30 Posty: 704 Skąd: z monitora...
Wysłany: Sob Lut 11, 2006 11:01 pm
Ja przez całe życie wszystko robię na siłę Jak nie mogę wystarczająco podnieść nogi - ciągnę, nie mogę w czymśtam usiąść - cisnę. Ot, proste i logiczne, a jak boli...
poczytaj na poprzednich stronach wątku, tam było dużo rad dot. sznurka
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
hmm chodzi mi o to ze im niej schodze tym bardziej wypycham pupe do tylu tak jakbym blokowala sie w biodrach albo poglebiala lordoze trudno mi to wytłumaczyc. chodzi o t ze patrzac z boku albo z gory moje nogi nie tworza kata 180st. a z tylu ze mam wypchnieta pupe. macie moze jakies rady? moze powinnam opierac sie na lokciach lub zupelnie polzyc korpus jak w zabce??
rety, jak można rozciągać sie na siłę???? mam już pod 30, i od ponad 10 lat mam kłopoty z kolanami (wiązadła krzyżowe i przeprosty), gdyż tańcząc w zespole dziecięcym pani nasza kazała nam rozciągać się na siłę!!!!!!!
zasada rozciągania jet bardzo prosto: praca- strech. dotlenienie-"wypompowanie". należy pamiętać o kierunkach, rotacji w biodrze, płaszczyźnie, oddechu relaksującym i działamy.
p.
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Pon Lut 13, 2006 1:02 pm
Da się jak najbardziej "nie na siłę". To co pisze Dorota jest neistety prawdą i takie rozciąganie wbrew możliwości organizmu jest niebezpieczne. Trezba dochodzić do pewnych elementów spokojnie, ćwiczyć intensywnie (często!) a wtedy efekty są najlepsze.
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
dlaczego "niestety nieprawdą"???? należy uświadamiać jak największą liczbę tancerzy o tym, do czego siłówka doprowadza. DO KONTUZJI NIEODWRACALNYCH!!!!
Tancerze dbajcie o siebie i nie pozwalajcie wmawiać sobie, że tylko rozciąganie z hantlami przynosi efekty.
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Pon Lut 13, 2006 1:20 pm
Niestety , gdyż wiele osób stosuje rozciąganie "na siłę" i (póki co) przynosi im to pozytywne efekty (sam tak robiłem do czasu aż naciągnąłem sobie ścięgno).
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Lut 13, 2006 1:39 pm
troche nie rozumie...
przecież jak np. cwicze żabe to po to ktoś mi staje na nogach żeby były one do ziemi... no wiec robi sie to na siłe... Albo jak leże z nogami rozłożonymi na ścianie na szpagat turecki, ktoś mi staje na udach też robie to po do, żeby nogi poszły jak najbardziej do ziemi, czyli na siłe. Jak siedze w takim zwykłym szpagacie na prawą lub na lewą noge to próbuje dociągną sie jak najbardziej w dół (do ziemi) czyli też na siłe... wiec nie rozumie...
ja też prosze o wyjasnienie jak nie rozciagać sie na siłe - nie ma nawet takiego sposobu.... rozciąganie bez uzycia siły trwało by latami i tak tak efektów by nie było wiadomo ze nie na siłe zeby odrazu sobie cos nadrywac, ale jednak z duzym uzyciem siły.... aanakaa podała przykłady
rety, Ty pozwalasz aby ktoś stawał ci na nogach????? co Ty sobie robisz???
w rozciąganiu chodzi o własny ciężar i oddech, i tylko tyle. jeżeli masz dobrze ustawioną miednicę , rozciąganie idzie samo.
można się LEKKO dociskać do ziemi, stopniowo i bez szaleństw. ale w momencie kiedy dociska się bardzo mocno, aż do okropnego bólu można łatwo sobie coś naciągnąć/naderwać.
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
ja kiedyś rozciągalam się bardzo na siłę, ale to zaowocowało zerwaniem ścięgna i teraz robie to delikatniej, a przynajmniej sie staram czasem jednak czuje taką blokadę w kolanach albo w biodrach i wtedy nie moge już nic zrobić i musze przerywac rozciąganie, nie wiecie dlaczego tak sie dzieje?? czy to dlatego, że nadal na mocno sie rozciągam?? czy wy tez macie cos takiego, taką blokadę??
_________________ Mądrość to umiejętność właściwego wykorzystania inteligencji.
wydaje mi sie ze blokada jest od złego ułozenia bioder... ja nie mam blokady, jedynie po rozciaganiu takim drastycznym mam jakby troche bardziej sciągniete sciegna (ale to wynik zerwania tych włókienek - nic dziwnego)
co do rozciągania to najlepiej jest się rozciągać do pierwszego bólu... i - co bardzo ważne - i zapewne było już tu mówione, nie "balansować" tylko starać się wytrzymać, na wydechu delikatnie pogłębiać skłon (np.). Trzeba także pamiętać o obowiązkowej rozgrzewce, bo bez niej także mogą być problemy późniejsze...
ja myślę, że z tą żabą to zależy i różnie bywa... jeżeli masz dobrze ustawioną miednicę i w miarę ją rozciągniętą to może ktoś ci stanąć na udach i docisnąć, ale bez przesady oczywiście...
ja np. zawsze kogoś proszę żeby mnie docisnął, bo nigdy z rozciągnięciem miednicy problemów nie miałem i zawsze kolana miałem na ziemi...
_________________
- A sztuka? - zapytał.
- Jest chorobą.
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Pon Lut 13, 2006 9:52 pm
rozciąganie do pierwszego bólu - jeżeli czujesz w pewnym momencie, np. robiac szpagat, że zaczyna Cie boleć, to znak byś jeszcze popracowała nad rozwarciem zanim rozjedziesz się w szpagacie. Wtedy po kilku minutach np. grands battements możesz spróbowac jesczze raz i powinno byc lepiej.
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
co do hantli to nie jest jakis masochizm mam 1.5 kg na kolanach jeest latwiej a co do dociskania na sile.. przeciez to chyba chodzi o taki stopien bolu ktory sie wyczuwa kiedy staje sie niebezpieczny dla zdrowia.. przy rozciagniau chyba najwazniejsza jst systematyka, a troche sily chyba tylko pomaga.
czasem jesteśmy tak zbudowani, że nie usiądziemy w szpagacie i nie wiem jakie rozciąganie nie pomoże. najważniejsze jak mamy zbudowaną miednicę- w sensie układu kostnego.
dlatego bardzo ważnajest jej pionizacja przy wszelkiego typu roziaganiach- na podłodze, czy drążku. oraz - ja to nazywam- równa wysokość kości biodrowych (szczególnie przy drążku).
a jak to jest u was z rozciąganiem wieczorem lub późnym wieczorem? bo jak próbowałam przed snem troche sie porozciagać to zawsze wychodziło mi to znacznie lepiej i lżej niż w dzień (zero uzycia siły) a rano wszystko mnie bolało...
dziwny jest ten organizm
mi obojętnie... jak się dobrze porozciągam (co rzadko się zdarza) to wyniki są takie same- czy rozciągam się wieczorem, czy rano...
A tak sobie pomyślałam, codo robienia szpagatów i warunków fizycznych... ja uważam, że (tak jak w wielu innych rzeczach--> leczeniu chorób, np. raka) poza rozciągnięciem jest podszebne...to COŚ... zacięcie, wierzenie, że się uda, niepodupadanie na duchu z powodu jakiejś porażki...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
popieram samozaparcie jest bardzo wazne.. tylko czasami mimo checi.. nie wychodzi i co wtedy??? trzeba sprobowac jeszcze raz!!!! i jesszcze i nastepny nie wolno sie poddawac!! w końcu nie od razu Rzym zbudowali
A dlaczego nie od razu Rzym zbudowano? Bo Chuck Norris go nie budował...
A z tym rozciąganiem popieram NaFFę--> hantle nie są straszne. Ja kładę na kolana po 3 kg i siedzę... jak przekraczam pierwszy ból zdejmuję hantle i dociskam rękoma (żeby nie przekroczyć tej granicy bólu). Poza tym żadko hantle są dla mnie za ciężkie i muszę je zdejmować--> nie są na tyle ciężkie, więc raczej pomagają w rozciągnięciu "normalnym", nie "na siłę". Gdyby były cięższe mogłyby coś zrobić, ale że nie jestem rozciągnięta na szpagat turecki tak jakby mam blokadę/granicę rozciągnięcia. Poza tym ja np. odruchowo przestaję się rozciągać gdy czuję, że mnie za bardzo boli....
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
ja najpierw kładę sie w żabie bez hantli potem jak nozki si "przyzwyczaja " dokladam hantle 2-2.5 kg ja zaczynam czuc ze juz wystarczy to je zdejmuje i probuje sie jeszcze sama docisnąc.. chyba to nie masochizm a jakie są jeszcze wasze sposoby??? moj problem polega na tym ze szybko nadwyręzam mięśnie sciegna, może ma to związek z moją dawna konmtuzja bioderka. ale mimo wszystko nie poddaje sie i wierzę ze jak w głowce bedę chciała to ciało kiedys sie podporządkuje i sie rozciagne jakbym chciala:) co wy na to???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach