Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Gru 22, 2006 4:14 pm
My mieliśmy kiedyś na wf-ie taki sprawdzian ze skoczności. Właśnie stawało się przy ścianie, wyciągało jak najbardziej w górę i zaznaczało punkt. Potem robiło się zamach (ale z miejsca, nie można robić żadnego rozbiegu) i skakało się zaznaczając kolejny punkt. Potem pan mierzył odległość od jednego do drugiego punktu. Miałam +5 (zabrakło mi chyba 3 cm do 6...).
aaaa..spoko..no to ja tak zrobiłam i wyszło mi jakoś te odcinki ze 25 cm czy cos takiego..ale sufit za nisko był i musiałam zgiąć reke nadgarstek tak troche.. wiec pewnie troszke wiecej jest to chyba nie jest aż tak zle z moją skoczaścią..????????? oczywiscie skakałam z miejsca z lekko ugietych nog i z prostymi nogami w kolanach w czasie yyy lotu
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Gru 22, 2006 10:46 pm
Nie pamiętam jakie były te kryteria dokładnie czyli ile cm trzeba było podskoczyć na jaką ocenę, ale ja pamiętam, że miałam chyba 37 cm...
Więc nie chce cię martwić, ale 25 to nie jest jakiś zachwycający wynik.
Mocno sobie zegnij nogi i zrób porządny zamach (przynajmniej my tak wtedy mieliśmy robić). I zrób to w miejscu gdzie sufit nie jest za nisko
a to super, bo ja w domu podskoczyłam tlyko jakieś 20 cm... jak można poprawić skoczność?
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Nie pamiętam jakie były te kryteria dokładnie czyli ile cm trzeba było podskoczyć na jaką ocenę, ale ja pamiętam, że miałam chyba 37 cm...
Więc nie chce cię martwić, ale 25 to nie jest jakiś zachwycający wynik.
Mocno sobie zegnij nogi i zrób porządny zamach (przynajmniej my tak wtedy mieliśmy robić). I zrób to w miejscu gdzie sufit nie jest za nisko
aaa..to ja mam zrobic prozadny nzamahc i ugiąć mocno kolna... ??? bo ja skakałam na bardzo mało ugietych kolanch gdzies na 5 cm.. musze sprobowac z z mocno zgfietymi nogami...ale to chyba na balkonie zrobie bo w domu to mam sufit za nisko ;\
A przy tym wyciąganiu trzeba stanąć na palcach??
I stoi sie przodem, czy tyłem do sciany?? Może moje ostatnie pytanie zabrzmi troche głupkowato, ale jak mozna zaznaczyc punkt na scinie opodczas skakania?? Bo ja nie wiem
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Wto Gru 26, 2006 6:16 pm
bokiem najpierw wyhciagasz reke zalozmy z kawalkiem tasmy i przyklejasz ja na wysokosci reki. potem odbijasz sie jak najmocniej z miejsca i przyklejasz drugi kawalek tasmy w skoku(jak najwyzej). następnie bierzesz miarke i mierzysz odleglosc miedzy kawalkami tasmy.
sa rozne sposoby
ja czegoś nie mogę zrozumieć (ten mój geniusz....) - czym różni się sissonne od skoku kitri? bo ciągle się nad tym zastanawiam i ciągle nie mogę tego zrozumieć...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
aha. a w skoku kitri masz zgiętą?
i w obu skokach nogę z przodu masz prostą, prawda?
to już chyba rozumiem. czyli się różnią tylko dwoma szczegółami...
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
nie myślałam (chociaż gzieś widziałam fotkę z don kichota z prostą tylną nogą). tylko teraz wreszcie wiem, jak te oba skoki dokładnie wyglądają i cyzm się różnią.
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Mam ogromny problem. Za nic w swiecie nie moge zrobic glissade. Po prostu, tak jakbym sie nie wyrabiala zeby obciagnac palce u lewej stopy [zaczynajac skok od prawej]. Po prostu taki hak mi zostaje. Jak mam cwiczyc, zeby w koncu wykonac to poprawnie?
Szczerze, też mam często ten problem.
Mimo iż gilssade oznacza takie przesunięcie się, prześlizgnięcie, to może nie myśl tak o tym, tylko bardziej jako o skoku jednak trochę w górę. Wiele osób zbyt sugeruje się tym, że to ma być taki niemalże ślizg nad podłogą, ale to jednak jest skok. I myśl o tym, że będąc w górze obciągasz obie stopy, musisz się na tym skoncentrować.
Ale też nie skacz tego ze zbyt dużym imptem, bo wtedy wyjdzie jete
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Wlasnie o to chodzi ze ja mysle o tym jak o skoku, staram sie obciagnac obie nogi, ale za nic nie moge obciagnac tej lewej stopy! Tak jakby u mnie nie bylo tego momentu zawieszenia.
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Sty 28, 2007 4:19 pm
Tutu, glissade rób bardziej "pod siebie" i ciągnij się maksymalnie w górę. Tzn w glissade masz się przemieszczać,ale nie od razu metr, musisz mieć taki moment zatrzymania w powietrzu żeby były dwie proste nogi z obciągniętym podbiciem. I jeszcze raz powtarzam: w górę, nie w dal. I pamiętaj o plie przed glissade.
Widocznie za słabo skaczesz - staraj się nie myśleć o tym skoku tak, jak jego nazwa wskazuje, a bardziej wybić się w góre, sama twierdzisz że nie masz tego momentu zawieszenia - to skocz tak, żeby mieć
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach