Wysłany: Czw Gru 15, 2005 7:39 pm Teatr - czyli co widzieliście w teatrze
Pojawiły sie tematy dotyczce filmu, muzyki i książek, warto byłoby porozmawiać też o teatrze Czy często chodzicie do teatru? Co interesującego widzieliście ostatnio? A co zupełnie beznadziejnego? Co Was zachwyciło w teatrze? Czas podyskutować
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně.
Capitol wymiata! Ja chodze bardzo często, właściwie od małego, nie pamietam żebym kiedyś opuściła jakieś przedstawienie dla dzieci. Nawet ja Capitol był jeszcze operetką też tam chodziłam... nie bede wymieniac na czym byłam, bo nie starczyło by mi dnia Teatr jest bardzo wazny w moim życiu - tak ogólnie mówiąc... chciazby Teatr Polski nieopodal Capitolu
póki nie zakochałam się w baletach, częsciej bywałam na "zwykłych" spektaklach teatralnych, ale oczywiscie nadal raz poraz się pojawiam. moja ostatnia zdobycz to "Namiętność" Krystyny Jand. miodzio! wspaniała intryga, uśmiałam się do łez
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Czw Gru 15, 2005 8:20 pm
Nie lubię taniej farsy amerykańskiej, więc staram się jej unikać.
Lubię ambitny repertuar , na którym można się zmęczyć.
Ostatnia barzdo dobrą sztuką, jaką widziałęm był "Wujaszek Wania" w reż. Luka Percevala - marka mówi sama za siebie...
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
Generalnie to jestem zakochany po uszy w teatrze... ...
ja tez moje ostatnie sztuki na których byłam to "troja moja miłość" teatr Modrzejewskiej w Legnicy, "Made in Poland" też tego Teatru, no i jeszcze Capitol "Kaj i Gerda" i "Scat, czyli od pucybuta do milionera" ) KOCHAM TEATR
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Czw Gru 15, 2005 9:51 pm
Bardzo lubię szeroko pojęty teatr muzyczny, czyli wszelkie musicale, operetki, śpiewogry, rock opery i koncerty piosenki aktorskiej.
Jeśli chodzi o dramę, to uwielbiam wszelkie inscenizacje genialnych sztuk pewnego Pana ze Stratfordu, im bardziej niekonwencjonalne, tym lepiej Na przykład parę lat temu byłam na inscenizacji "Antoniusza i Kleopatry" w gdańskim kościele św. Jana, gdzie bitwy morskie, których jak wiadomo jest w owym dramacie sporo, odgrywane były z dwóch przeciwległych ramion transeptu, w każdym stała grupa aktorów, grająca na wielkich plastikowych beczkach jak na bębnach. Publiczność siedziała pośrodku. Efekt i akustyka nie do opisania...
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 15, 2005 10:17 pm
Czajori napisał/a:
uwielbiam wszelkie inscenizacje genialnych sztuk pewnego Pana ze Stratfordu, im bardziej niekonwencjonalne, tym lepiej Na przykład parę lat temu byłam na inscenizacji "Antoniusza i Kleopatry" w gdańskim kościele św. Jana, ...
och, a ja miałam okazje oglądać w tym samym miejscu "Burzę" w wykonaniu jakiegos angielskiego zespołu - publicznośc siedziała na beczkach rozstawionych na niewielkiej przestrzeni (byliśmy skałami) a aktorzy grali miedzy nami - niesamowite wrażenie
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Cóż , bardziej dla informacji innych forumowiczów niż świetnie zorientowanego w temacie autora wątku:) : najćzęściej bywam w warszawskich Rozmaitościach, z których najczęściej wychodzę "pozytywnie" zdruzgotana. Ostatnio zawiodłam się na "Hauście" w Teatrze Dramatycznym, a zachwyciłam-chociaz nie wiem, czy to dobre słowo w odniesieniu do tej sztuki - "Oczyszczonymi" Warlikowskiego w TR. Poza tym częściej opera, to chyba kwestia silnie ukierunkowanej w tamtą stronę organizacji czasu:)
_________________ still this is someone else's form of bliss
Kiedy inne dzieci chodziły do szczecińskiej „Pleciugi” na bajki o misiach uszatkach, krasnalkach i innych cholernie nudnych, nieokreślonych stworach, plątałam się gdzieś koło nóg taty, nie mogąc napatrzeć się na wszystkie poetyckie szaliki, awangardowe zarosty, artystyczne wyrazy twarzy i nieprzeciętną powierzchowność publiczności w Teatrze Kana. Wychowałam się na spektaklach właśnie w tym teatrze, a więc na tekstach np. Rolanda Topora (po których nie mogłam spać) i Sarah Kane (wywoływały płomienne rumieńce na twarzy i zakłopotanie). Poza tym taniec butoh (i teatr tańca w ogóle), koncerty poezji śpiewanej i wielkie spektakle plenerowe – m.in. Teatr Ósmego Dnia i Biuro Podróży (widzieliście ich „Carmen funebre”?).
Kiedy miałam 12 czy 14 lat, nie chciałam chodzić już z tata do Kany – czułam się tam niebezpiecznie; wciąż rozpoznawana przez „starych znajomych” i do tego jeszcze ci aktorzy… tak często szukali bezpośredniej relacji z widzem. nie potrafiłam znieść spojrzenia aktora, który zbliżał twarz do mojej, prawie dotykając nosem mojego, dreszcze przeniknęły mnie, kiedy tancerz butoh przywiązał do nogi mojej siostry kawałek materiału, poza tym zawsze było ryzyko zostania zaangażowanym do spektaklu, oblanym wodą itp. Wtedy właśnie zakochałam się w balecie – był piękny bezwarunkowo i w odróżnieniu do spektakli, na które zabierał mnie tata, nie był całkowicie niezrozumiały i nie wymagał fizycznej aktywności widza. Poza tym nikt nigdy w rodzinie baletem się nie zajmował i nie interesował, a przecież to też forma teatru.
Potem nastąpiła era festiwali, tzn. Festiwalu Małych Form Teatralnych Kontrapunkt i Festiwalu Artystów Ulicy. Oznaczało to uciekanie z lekcji (w przypadku Kontrapunktu) i spędzanie całego dnia na spektaklach. Siedem, osiem dziennie. I tak jest do teraz.
„Teatruję” sobie teoretycznie (Olimpiada Języka Polskiego, spec. teatrologiczna ) i praktycznie – „zaczepiłam się” w jednym z młodych szczecińskich teatrów, który bardzo sobie cenię. Poza tym wybitnie często chodzę do opery. Ale o tych powodach może kiedy indziej.
Przepraszam za tą może zbyt osobistą wypowiedź, ale miałam na nią szaloną ochotę
Ja chodzę na Narodowego, bo mam wejściówkę za 7 zł (normalnie jest za 17)
Ostatnio z kolei byłam w TR na 'Oczyszczonych'. Co ja tu moge napisać, to trzeba zobaczyć. Teatr Warlikowskiego można lubić albo i nie, ale trzeba mu przyznać, że jest niesamowitym reżyserem, posługujący sie językiem teatru w swój własny, oryginalny sposób.
Trzymając się nadal Sary Kane, to a propos Teatr Kana - widziałam kiedyś ich 'Miłość Fedry', świetne! Do dzisiaj jest to jeden z moich ulubionych spektakli, a trochę i już widziałam
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 34 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Gru 17, 2005 9:49 am
W naszym Teatrze Współczesnym zachwycił mnie wyreżyserowany przez Annę Augustynowicz "Oskar i pani Róża". Przed pójściem na ten spektakl zastanawiałam sie jak można przedstawić na scienie listy pisane przez małego chłopca do Boa. P. Annie się to udało...
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Związek z tańcem: tancerka
Wiek: 33 Posty: 113 Skąd: Szczecin
Wysłany: Nie Gru 18, 2005 10:29 am
Ja nie chodze do teatru poniewaz nie mam czasu... Codziennie szkoła => dom => balet => dom i tak w kółko, a w sobote to średnio od 11 do 14:30 próby ( naszczęście już koniec) wiec na teatr mi brak czasu, ale jestem jeszcze młoda więc na jakąś piękną sztuke napewno się wybiore kiedyś
_________________ A miało być tak pięknie,
Miało nie wiać w oczy nam
I ociekać szczęściem
Miało być "sto lat sto lat".
Adolescente, a Ty myślisz że kiedy wiekszość ludzi chodzi do teatru - właśnie sobota, niedziela wieczorem, ewentualnie na tygodniu po zajęciach, pracy, ale też nie każdy może sobie na to pozwolic. Wierz mi, że większość publiczności teatralnej wcale nie ma jakoś mniej czasu niż Ty
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
I o to własnie mi chodzi... Niemam zamiaru nikogo przekonywać do teatru. Tylko uwazam, że troche bez sensu jest pisanie np. dziesięciu postów 'ja nie chodzę do teatru, bo nie lubię', 'a ja bo nie mam czasu', etc., zwłaszcza, że niedokładnie o tym jest wątek. No chyba że ktoś musi w każdym temacie dołozyc swoje przysłowiowe trzy grosze, nie zawsze z sensem...
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Wysłany: Wto Sty 03, 2006 5:07 pm powrót na pustynię
Trudno wybrać konkretną sztukę, podobnie jak książkę czy film, ale chciałbym zwrócić uwagę forumowiczów na sztukę ,,Powrót na pustynię" Bernarda-Marie Koltesa w reżyserii Anny Augustynowicz (warszawski Teatr Powszechny). Nie nudziłem się ani przez chwilę, chociaż przypuszczam, że wielu osobom nie spodoba się ascetyczna inscenizacja. Świetne role Ostałowskiej i Woronowicza (jedni z najlepszych aktorów młodego pokolenia). Dobrze jest mieć miejsca w pierwszym rzędzie Najbliższe spektakle (i możliwe, że ostatnie) : 12-15 stycznia.
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně.
Ja ostatnio byłam w Romie na "Tańcu Wampirów". Na początku nie bardzo mi się podobało, ale na koniec byłam zachwycona! Teraz "wałkuję" w kółko muzykę ze spektaklu, niemal nie rozstaję sie z płytką ("słyszę jak mnie wzywa jakiś głos...")
Zazwyczaj chodzę na musicale albo komedie. Często zabieram moich znajomych na takie spektakle, żeby im udowodnić, że teatr to nie tylko sztywna i śmiertelnie poważna Antygona, czy Wesele ale też rozrywka (a niestety większość ludzi ma takie wyobrażenie o teatrze-ciekawe skąd? może ze szkoły...?). Pamietam, że jak raz byłam z koleżanką na "Mayday" w T.Kwadrat, to tak sie uśmiałysmy, ze następnego dnia bolały nas mięśnie brzucha, hehe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach