www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
tancerz/tancerka - mąż/żona
Autor Wiadomość
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pon Lip 23, 2007 11:22 pm   

Tak sobie to wszystko czytam i dochodzę do następujących wniosków:
-szukanie partnera życia tylko dlatego aby nie zostać na stare lata samotnym ma może sens ale jest czegoś pozbawione i mało kto tak robi zwłaszcza gdy jest młody.
- ci co tak czynią są z reguły ludżmi nieciekawymi i małokreatywnymi.
-o starości należy myślec z umiarem ponieważ życie jest wielką niewiadomą i wcale nie mamy pewności, że do niej dotrwamy.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pon Lip 23, 2007 11:35 pm   

Father, ale czmeu tak to interpretujesz? Nikt nie szuka partnera zyciowego mytslac tylko o starych latach, przynajmniej nikt tu z nas o tak nie pisze?? Ja np. sobie tutaj rozwazam rozne modele zycia itd., a nie wymyslam jakies zwiazki przyczynowo-skutowe, czy nie wiadomo co jeszcze, ze np. ktos z premedytacja mysli tylko o starosci itd., przeciez nie o to chodzi!
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Wto Lip 24, 2007 4:06 am   

Twoje modele są dosyć trafne i chyba opierają się na życiu. Ja nie interpretuję tylko Twoich i innych rozważań ale staram sie obserwować życie. Nie widzę sprzeczności między Twoimi rozważaniami a moimi wnioskami które są trochę może uproszczone.
Zgadzam się z Tobą,że nie można twierdzić o odtwórczej roli tańca ponieważ o tym stanowi jego interpretacja.Ty i niektóre inne Dziewczyny zamieszczacie takie obszerne i wnikliwe rozważania,że ja się w tym czasem gubię i poprostu za Wami nie nadążam.No ale to już offtop a mi sie oczy kleją.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lip 24, 2007 9:25 am   

jasne, zostafmy na boku offtop o twórczo - odtworczej roli TANCERZA (nie tańca) bo pamietam zę był kiedyś taki watek a poza tym w moim poście pisałam raczej o jakimś większym lub mniejszym procencie tworzenia w pracy (tańcu) tancerza. - to temat na zupełnie osobną dyskusję.
Mysle ze Father trafnie podsumował to co wynikło z naszej tu dyskusji, słusnzie też zabrała głos carewna. Nie chodzi o to czy ktoś widzi swoją drogę zyciową w małzenstwie lub nie bo jest tancerzem/tancerką, albo ze ktos wybiera przedstawiciela tego zawodu. To mozę być pierwszy impuls, ale to tylko początek drogi której celem jest zwiazek. Zależy od dobrej woli, osobowości i po prostu... miłości. Jak się chce z kimś być i druga osoba też - to wiele problemów wynikajacych np. ze specyfiki zawodu mozna pokonac o ile jak już tu stwoerdziliśmy sie je rozumie ;) (wiem, jestem niepoprawną optymistką)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
carewna
Adept Baletu


Posty: 182
Wysłany: Wto Lip 24, 2007 9:53 am   

Kasiu nie o to chodzi ze jestes niepoprawna optymistka, a moze (bo ja tez taka jestem i dla tego tak Cie rozumiem), nie chodzi tez o to ze poki tancerz/tancerka udziela sie czynnie na scenie to nie ma czasu na zwiazek. Ma!-Ma, czas zawsze mozna znalezc/zorganizowac (jezeli sie chce). Tylko zwiazek, to cos takiego gdzie nie mozna/nie ma sensu robic cos na sile. Mozna swietnie laczyc taniec i bycie w zwiazku pod jednym malym warunkiem-jezeli trafi sie osoba odpowiednia, w ten czas mozna nawet gory przewracac i nie tylko :wink:
Tak naprawde to chyba wszytko zalezy od tego kto ma jakie wymagania/oczekiwania i na ile sa realne, wtedy napewno predzej czy pozniej znajdzie sie i swa druga polowe.
Znam takie pary gdzie widuja sie rzadko (z racji tego co czynia zawodowo) i tak sa szczesliwi nawet jezeli maja dla siebie tylko pare dni w miesiacu. I znam tez takich co zyja ze soba lecz calkiem obok...
Zapedzilam sie cos w swych wywodach ufff..............
_________________
Nie można iść do przodu patrząc w tył...

carewna.bloog.pl
 
 
 
staace 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczennica, tancerka
Wiek: 34
Posty: 144
Skąd: Malbork
Wysłany: Nie Paź 21, 2007 5:06 pm   

Tancerz i tancerka mogą być tak samo swietnie dobrana para jak nauczyciel i nauczycielka czy inni. Chyba nie am to jakiegoś większego znaczenia jeżeli się kochaja i wiedzą, że to ten/ta. Oboje bardzo dobrze sie rozumieja i wspieraja bo sami wiedzą jak to jest być tancerzem. Myślę, że takie związki jak najbardziej ciągle będą się tworzyć.

Pozdrawiam
_________________
"Talent i zdolności to nawet nie połowa sukcesu. Podstawa to systematyczność, determinacja i upór w dążeniu do celu"
 
 
     
Lady_Miśka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
Uczeń
Wiek: 33
Posty: 71
Skąd: z Daleka.
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 5:24 pm   

Ja i mój Misiek :D
Zawsze wspólne przedstawienia, role grane razem, ta sama szkoła, ta sama klasa,
moja największa miłość. Co prawda mamy ze sobą dobry kontakt ale wyjechaliśmy za granicę tańczyć i nie wiem jakim cudem rodzice się zgodzili abyśmy mieli wspólne mieszkanie- niby mamy swoje pokoje ale mieszkanie wspólne, kuchnia też. Wszystko razem i kiedyś sie to odbiło na przedstawieniu. Ale to tylko raz :D
Nie wiem czy będziemy małżeństwem ale chciała bym... Dorastaliśmy razem i jest jedyną osobą która potrafiła ze mną rozmawiać kiedy było naprawdę źle.
Dla niego zrobię wszystko co nie raz udowodniłam.
_________________
`Jedna rzecz, która może zaćmić twoje problemy to taniec.-James Brown`
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Sob Sty 10, 2009 1:26 am   

Lady_Miśka napisał/a:
Ja i mój Misiek :D
Nie wiem czy będziemy małżeństwem ale chciała bym... Dorastaliśmy razem i jest jedyną osobą która potrafiła ze mną rozmawiać kiedy było naprawdę źle.
Dla niego zrobię wszystko co nie raz udowodniłam.


Jestescie wspaniałą parą, ludzmi dojrzalymi psychicznie, emocjonalnie.
To tak milo sie czyta tren post.
Nie wiem co rodzice, wazne jak wy, juz , a moze nie dlugo bedizecie samodzielni i decydujecie, czy to formalizowac, czy nie i co z tego wyniknie.

Ja sadze, ze problem pojawia sie wowczas, gdy jedna osoba w zwiazku jest tancerzem, tancerka i chyba o to chodzilo w tym watku.
pozdro
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Lady_Miśka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
Uczeń
Wiek: 33
Posty: 71
Skąd: z Daleka.
Wysłany: Pią Sty 23, 2009 11:29 pm   

Ale mi to pochlebia :D Miło mi się to czyta więc powiem `Dziękuje`.
Znam pary ` Zwykły człowiek i tancerka`, no i różnie sie sprawdza. Kwestia wieku i zaangażowania. :D
_________________
`Jedna rzecz, która może zaćmić twoje problemy to taniec.-James Brown`
 
 
     
M. 
Koryfej


Wiek: 39
Posty: 737
Skąd: znad morza :)
Wysłany: Sob Sty 24, 2009 1:40 am   

wow, jaromir - to teraz Ty mnie nieźle zdziwiłeś tym co napisałeś...
niby nic takiego - normalna sprawa, że różni ludzie mogą mieć różne poglądy na niektóre sprawy, czy różnie "odbierać" niektóre rzeczy - a jednak czasem ta różnica wydaje się tak trudna do zrozumienia, że hej...
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Sro Paź 28, 2009 1:03 am   

Dopiero teraz zauważyłem powyższy komentarz, cóż mój post był przecukrzony?
Trochę optymizmu, nic więcej, jeżeli niewiele można podpowiedzieć, bo za mało wiadomo o układzie, inaczej mogą być konsekwencje jak w filmie „Przypadkowy mąż”.

A na poważnie odnosząc się do poprzednich postów, pary tancerz-tancerka tworzą się głownie z pewnej hermetyczności w jakiej tancerze się znajdują, natomiast przykład o którym pisano, ze jak jedno robi Karierę to psuje związek, znaczy tyle, ze był on słaby, moim zdaniem, własnie wtedy, osoba nie robiąca Kariery, może wesprzeć partnera/ę jak nikt inny. Niestety egoizm i egocentryzm zdarza się często, ale o osobowości, temperamencie itd. i o 100 innych rzeczach nie będą wspominał.

Zwrócę uwagę natomiast na to, że ograniczeniem w „wyborze, znalezieniu partnera” jest także to, ze jednak dla znacznej części mężczyzn, ładnie poruszająca się i lekko umięśniona tancerka nie jest atrakcyjna, może budzić nawet obawę – wiem jak wielu ma gust sprzeczny z moim. A atrakcyjność fizyczna jest ważna do zaistnienia fascynacji, nawiązania szczególnego kontaktu.
Na szczęście dla tancerek podobno wg. pewnych badań ustalono, że na zgrabne nogi, a nie duże biusty zwracają uwagę faceci o wyższym IQ, lepiej wykształceni, mniej nadużywający alkoholu i innych używek – z wyższej półki po prostu.
Jeśli chodzi o mężczyzn, to mogę sobie wyobrazić jak wielu przyszłych teściów i teściowych podchodzi do faktu, ze zięc zawodowo będzie „fikał nogami”, pomimo, że nawet doceniają balet – nie ma lekko.

Dla mnie imponującym jest np. taki konkretny związek „muzyk/stomatolog – tancerka” ( info tylko z róznych źrodeł publicznie dostępnych );

On jako młody człowiek, muzyk producent muzyczny, robi nagrania, a także studiuje stomatologię.
Ona po OSB wygrywa nagrody na konkursach dostaje angaż w TW, równocześnie studiuje w AMuzycznej.
On wyjeżdza na Zachod i dalej zajmuje się muzyką jako producent nagrań.
Ona kilka lat później wiąże się w tej miejscowości z uznaną sceną na kilkanaście lat, tańczy jako solistka, mają 2 dzieci, teść w wywiadzie mówi jak bardzo jest szczesliwy, ze ma 2 wnuków, i synową tancerkę - solistkę.
On wspólprodukuje oscarowy film na podstawie pamiętników zmarłego ojca. W międzyczasie uaktywnia się w zawodzie stomatologa, własny gabinet-klinika.
Ona gdy przestaje tańczyć, dokańcza studia magisterskie, współpracuje z wielu scenami baletowymi.
Oboje przenoszą się do krainy jezior i gór, także zapewne ze względu na łagodniejszy system podatkowy mając na uwadze napływające pieniądze (film ) – moje domniemanie.
On – człowiek orkiestra.
Ona utalentowana, ambitna, spełniona zawodowo ( tak myślę ) tancerka i mama.

Na podstawie tego ich „micro CV” , mogę sądzić, ze cały sukces i trwałość związku nie byłaby możliwa, bez udanych relacji w sferze prywatnej, intymnej, życia na co dzień.
Nie podaję nazwisk, ale łatwo odgadnąć kto mi zaimponował.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Czajori 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
na całe życie! :)
Posty: 1638
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Lis 04, 2009 8:55 am   

Jaromir, myślę, że nie chodziło o przecukrzenie tylko o zbyt poważne potraktowanie posta...
Koniec offtopu
_________________
Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
 
     
przyjaciolka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń,miłośnik i in.
Posty: 156
Skąd: z serca
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 2:07 pm   

A czy jest Waszym zdaniem możliwy związek faceta-nietańczącego z tancerką,gdy on tańczyć nie lubi,ale lubi ją oglądać?
Znacie jakieś pary tancerzy?
Na ile takie małżeństwo tancerzy na ogół się razem wspiera i rozwija tanecznie a na ile po kilku latach dochodzi do pęknięć i kłótni,ponieważ wkrada się rywalizacja?
Wreszcie..może być tak,że będą szczęśliwym małżeństwem do momentu,gdy tancerka spotka w życiu zawodowym tancerza,który okaże się świetny nie tylko na parkiecie,ale też w rozmowie itd. i ona zechce być właśnie z kimś takim,kto podzieli jej pasję i będzie zarazem towarzyszem życiowym...
_________________
*Miej zawsze w sercu Nadzieję*
*Cierpienie szlifuje serce jak diament*
*Radę,którą dajesz innym,zastosuj najpierw u siebie*
*I LOVE DANCE*
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 3:34 pm   

w zyciu jest jedna podstawowa zasada: że nie ma zasad. Wszystko zalezy od tego kto komu pisany: czasem z tej samej branzy, czasem z zupełnie innej
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 5:21 pm   

przyjaciolka napisał/a:
w rozmowie itd
;)
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
przyjaciolka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń,miłośnik i in.
Posty: 156
Skąd: z serca
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 10:49 pm   

oj, dopiero teraz widzę jak to zabrzmiało...Father...ekhm :oops:
_________________
*Miej zawsze w sercu Nadzieję*
*Cierpienie szlifuje serce jak diament*
*Radę,którą dajesz innym,zastosuj najpierw u siebie*
*I LOVE DANCE*
 
     
Kasia :)) 
Pierwszy Solista


Związek z tańcem:
oby wieczny!
Wiek: 73
Posty: 2627
Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Pon Sty 18, 2010 11:59 pm   

Nie przejmuj się, przyjaciółko, nikt inny tak nie skojarzył :D :D
_________________
wieczny tańcogłód.
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 8:25 am   

o ja też tego wcale nie zobaczylam, a nawet teraz nie uważam, zeby w tym co napisalas byla jakas niezgrabnosc. No bo oprócz rozmowy jest w koncu jeszcze 100 innych rzeczy jak wspieranie sie, przyjazń, opiekowanie sie itd.
A swoja droga to tak sobie mysle wlasnie, ze najlepsze pary, jakie znam tworza ludzie z calkowicie innych zawodow. Bo to tez ciezko tak z kims trenowac , potem wystepowac na scenie a potem wracac do domu: toż to musi skutkowac nieraz jednak wkurzaniem sie na siebie. Jak sie kogos caly dzien nie widzi to czlowiek sobie odpocznie, stęski sie i jest ok. (Choc czasem sa tez kobiety, ktore otaczaja faceta jak bluszcz, pracuja razem z nim, kontroluja kazdy krok i tez jest dobrze, ale to wtedy przy zalozeniu, ze osobnik meski lubi byc zdominowany calkowicie).

Z drugiej strony jakby zalozyc ze oboje zostali by tancerzami i tanczyli w innych zespolach to tez zle, bo to znając zycie by znaczylo, ze jedno sie wyprowadzi do drugiego miasta (nie myslac juz panstwa). A na odleglosc to jakos ciezko. Z tej strony patrzac latwiej podążyć za dziewczyną do innego miasta np informatykowi niż tancerzowi.

Z drugiej jednak strony , to bycie tancerzem niesie duzo konsekwencji w zyciu prywatnym, oddzileic sie tego nijak nie da. Bo a to wieczne zmeczenie, a to kontuzja i cos boli i nie chce sie czlowiekowi byc slodkim, a to stres, a to caly styl zycia rodzinnego dostowany do pracy, planowanie all itd. to by oznaczalo, ze jednak tancerz dobry :) , a conajmniej ktos kto naprawdę docenia to co dziewczyna robi i to jest dla niego conajmniej tak wazne jak dla niej.
Ale kochani: rozwazania rozwazaniami a życie życiem. Przekonalam sie ze ilekroc sobie cos przemyslalam, przeanalizowalam i wymyslilam, to okolicznosci sie potem tak ulozyly, ze bylam pewna ze musze zrobic inaczej. Trzeba sie nauczyc czytac to co zycie nam proponuje...
A co do tego ze jest 2 fajnych facetow i nie wiadomo ktorego wybrac, to z mojego doswiadczenia wynika, ze czas zawsze pokaże, ze do wybrania byl tylko i wylacznie 1 albo zaden z nich.
Upraszaczajac milosc w psychologii ma 3 fazy: 1) okres miodowy (zafascynowanie, nie zauwazanie wad), 2) okres prawdy - dostrzezenie wad i wkurzanie sie na nie 3) przyzwyczajanie sie , ktore moze sie skonczyc na 3 sposoby a) starciem sie i zaakceptowaniem b) rozstaniem c) nienawiscia najwiekszego kalibru właczajac smierc , wrabianie w przestepstwa , szkalowaniem u pracodawcy - jednym slowem niszczenie zycia.

Tak juz jest ze w zyciu spotykamy kilkadziesiąt osob z ktorymi moglibysmy przezyc rewelacyjnie faze pierwszą ale tylko jednego z ktorym daloby sie pomyslnie przejsc faze 2 konczac ja na zgraniu sie i partnerstwie doskonalym.

A jak to sprawdzic, że x jest tym jednym: czas jest jedynym testerem . Jest przy tym 1 wskazówka: świadomosc ze ktos chce byc z nami nie dla sukcesu jaki akurat osiagnelismy, ale tak ogolnie trwac przy nas jako przyjaciel na dobre i zle.

Z tym ze to tez nie jest takie znow proste, bo czesto my dziwczyny mamy tak, ze jak juz wiemy, ze ktos chce byc z nami na zle, to nas jego zapatrzenie w nas zaczyna doprowadzac do szewskiej pasji. Wiec musi byc tez jakies obustronne , spowodowane różnymi czynnikami dążenie, zeby za wszelka cene byc razem

Czyli wniosek: jest jedna zasada, ze nie ma zasad. życie samo pokaże :D .
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 9:31 am   

Cytat:
Czyli wniosek: jest jedna zasada, ze nie ma zasad. życie samo pokaże .

Tak nie ma zasad! Twoje trzy fazy nie zawsze się sprawdzają. Czasami zaczyna sie od fazy trzeciej chociaż bardzo rzadko.
przyjaciolka napisał/a:
oj, dopiero teraz widzę jak to zabrzmiało...Father...ekhm
Kasia :)) napisał/a:
Nie przejmuj się, przyjaciółko, nikt inny tak nie skojarzył

A nawet gdyby to co w tym złego?
Wszyscy unikacie tego jak ognia w Waszych teoretycznych rozważaniach( bo jesteście tylko teoretykami :D ).
W zasadzie większość związków tworzy sie dzieki atrakcyjności seksualnej a tancerki sa pod tym wzgledem szczególnie atrakcyjne :)
Ja faktycznie to zrozumiałem dwuznacznie i oprócz seksu miałem na myśli gadatliwość kobiet ktore często rozmowę przekształcają w nieznośny dla faceta monolog. :evil:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Ostatnio zmieniony przez Father Wto Sty 19, 2010 1:15 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 10:37 am   

A moim zdaniem bycie w jednym zespole jest jeszcze o tyle znośne, w porównaniu do sytuacji, gdzie trzeba wybierać między karierą partnerem - znam tancerki, które np. są w jednym mniejscu i nie przeprowadzą się np. na rezydencję, czy nie próbują nawet dostać się do zespołów w róznych krajach - a by mogły! - bo ich narzeczony/ mąż/ partner, itp., się w życiu nie przeprowadzi ze swojego miasta... W stronę odwrotną być może też to działa, ale 'przypadków' nie znam, może to faktycznie jednak kobiety częściej się poświęcają.
Albo gdy oboje tańczą, to oboje chcą się rozwijać, a to znaczy probówać sił w różnych projektach i zespołach w różnych miastach/ krajach + jeździć ze spektaklami również, i tu się siłą rzeczy albo poświęca w jakiś sposób związek (bo widujemy się rzadko), albo karierę (bo nie jeździmy szukać szczęścia - kariery czyli;) - po świecie).
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 10:50 am   

witaj Joanno :) , dawno nic Twojego nie czytałam

Joanna napisał/a:
, może to faktycznie jednak kobiety częściej się poświęcają.
).

a to akurat chyba typowe dla naszej plci. Choc powiem szczerze, ze -moze nie powinnam sie do tego przyznawac, bo przypuszczam ze malo kto sie ze mna zgodzi -ale nie rozumiem tego.
No ale każdy sobie zyje jak chce i ma prawo do innych priorytetów niz moje. Tylko czasem smutno jak widze obrazki z zycia, ze kobieta postawila swoją swietnie zapowiadajaca sie kariere pod zastaw milosci, a po kilkudziesieciu latach facet odchodzi z inna, bo "dusi sie w zwiazku" - najczesciej - o ironio ta inna to ta, ktora zrobila dużą kariere.... I wtedy zostaje bez partnera, bez kariery i tylko - o ile byli formalnie malzenstwem - moze sie od bylego meza domagac alimentow na siebie, co jest marnym pocieszeniem. No ale przynajmniej z glodu nie umrze :)

ps Co nie oznacza, że nie nie wierze w szczęśliwe życie rodzinne, bo wierze i stanowi ono dla mnie ogromna wartosc, Zwłaszcza ogromnie szanuje ciezka prace kobiet, ktore sa znakomitymi mamami
Ostatnio zmieniony przez Sagittaire Wto Sty 19, 2010 10:57 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 10:56 am   

ag111111, ja się całkowicie z Tobą zgadzam, też nie rozumiem tego poświęcania się kobiet, a mężczyzn prawie zupełnie nie, w dodatku takiego oczekiwania, że jeśli ktoś ma się poświęcić (np. swoją karierę), to właśnie kobieta. jestem na NIE;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Bajaderka 
Pierwszy Solista


Związek z tańcem:
tancerz
Posty: 2382
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 11:53 am   

Joanna napisał/a:
w dodatku takiego oczekiwania, że jeśli ktoś ma się poświęcić (np. swoją karierę), to właśnie kobieta. jestem na NIE;)

Dlatego związek, gdzie któraś ze stron za bardzo sie poświęca nie ma szans- najlepiej starać się to wypośrodkować. Nikt nie ma ani poświęcać swojej kariery ani zainteresowań- tylko rozwijać to w takim stopniu, aby można było też przy tym dbać o związek i mieć na to czas.

Nie jestem zdania ,że żeby związek mógł istnieć trzeba być dwóch innych zawodów- skąd taki wniosek? W końcu dla wielu z nas (szczególnie tancerzy, nawet amatorów) lepiej jest, jak druga osoba potrafi zrozumieć, że kolano jednak bardzo nas boli, a nie, że wydziwiamy....potrafi zrozumieć dlaczego nas boli, dlaczego jesteśmy zmęczeni i rozdrażnieni.
_________________
You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 12:34 pm   

nie napisalam, ze aby zwiazek byl udany to trzeba 2 roznych zawodow tylko ze akurat wsrod moich znajomych najbardziej udane zwiazki sa w takiej korelacji . A to przeiez zupelnie co innego znaczy :) .
A swoja droga to Nietzsche w Wiedzy radosnej napisal cos swietnego, z czym zawsze sie podswiadomie zgadzalam, jaka powinna byc kobieta, aby zwiazek byl udany. ale to za dlugie rozwazania i nie wiem czy ktos z Was chce wchodzic w takie filozoficzne rozprawy . jesli tak to odsylam do wiedzy radosnej - bo warto
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 12:36 pm   

ja po proszę wersję skrótową, ag, bo jakoś ciężko mi zawsze było przebrnąć przez język Nietzschego;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13