Związek z tańcem: Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53 Posty: 538 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 12:22 pm
I tu czasami bywa problem z dzieckiem, no cóż bywają dni wolne czasami ,w tygodniu jak nie ma próby wieczornej to wyskocze z synem do na basen np: o 20-tej wieczorem,niedziela też bywa wolna .Ale za to urlop mamy dość długi ,najczęsciej jest to lipiec i sierpień i to jest czas na spędzenie z dzieckiem uroczych wakacji ( pod warunkiem ,ze sie gdzieś ekstra nie pracuje )
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 12:23 pm
Odpowiem Tobie Rotbart tak osobiście dzieci nie mam , tancerzem zawodowym nie jestem , ale powiedzmy gdybym był i miał żonkę też tancerkę to jakoś trzeba by było to wszysko pogodzić .
I gdybym miał tylko jakiś wolny czas to z chęcią bym go poświęcił rodzinie czy to na jakieś wyjazdy lub chociazby jak piszesz na wyjścia do kina czy do Zoo. Pozdrawiam . .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 12:39 pm
Hi hi rownierz dobry pomysł Rotbart z tą szkołą baletową i po prostu po kłopocie . .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 12:51 pm
Heh, właśnie, ciekawe, czy dzieci tancerzy często zostają tancerzami?
Gratulacje dla Pauli-koryfeja
@ Wojtek4p: wydaje mi sie, że wrażliwosc jest generalnie domeną ludzi zajmujących się sztuką, niezaleznie od tego, czy jest to taniec, rzeźba czy poezja.
Zgadzam się z sisi, że partner tancerza/tancerki musi podzielać entuzjazm swojej drugiej połówki do tańcowania Myślę, ze chyba tak samo jest z każdą pasją... Pewien bardzo mi bliski facet, oprócz tego, że lubił powtarzać, że rozciągnięte kobiety "strasznie kręcą facetów" (może Koledzy się wypowiedzą na ten temat? ), to przeżywał wraz ze mną, jak dostałam pointy z Opery i bardzo go rozbawiło to, że w ich czubkach jest gips. Opowiadał to potem jako anegdotę swoim znajomym ("a wiecie, kto ma gips w butach? Nie, nie na butach, tylko w butach"). Miło mi było
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Zawsze (przynajmniej ja nie spotkałm się z inną opinią) w wywiadzch tancerze mówią, że gdyby teraz mieli wybór, jeszcze raz wybraliby szkołę baletową, ale swoich dzici na pewno by tam nie posłali.
Ale do szkół baletowych chodzi sporo uczniów tancerzy =D.
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 1:19 pm
Witaj Czajori . Owszem zgodzę się z Tobą , że większość ludzi zajmujących się sztuką powiedzmy czy to jest taniec , muzyka , itp. itd. jest bardziej wraźliwa ale nie jest to na pewno regułą .
To wiem z żywego przykładu .
A jeżeli chodzi o kwestię , że rozciągnięte kobiety kręcą bardziej facetów .
To odpowiem tak : pewnie , że np . jak ktoś coś potrafi więcej od przeciętnego człowieka to potrafi tym innym zaimponować .
Ja osobiście jak patrzę na tancerkę to nie powiem , że nie zwracam na jej urodę jak mi się podoba , ale równierz zwracam uwagę na jej inne walory powiedzmy co przedstawia na scenie i jak dobrze to robi .
A jeżeli chodzi o gips w pointach to twoi koledzy użyli naprawdę zabawnego hasełka dobrze się uśmiałem . Ale śmiech to zdrowie i tak trzymać . . Pozdrawiam .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 1:46 pm
a propos zagadnień poruszanych w tym wątku:
istnieją książki -
Zofia Konaszkiewicz Tancerze polscy - wybrane problemy kształcenia i zawodu. Warszawa 1987, AMFC.
Zofia Konaszkiewicz Tancerze polscy - praca zawodowa w ich życiu. Warszawa 1994, AMFC.
opracowane na podstawie prac magisterskich studentów Pedagogiki Baletu. Zawieraja przytoczone wypowiedzi tancerzy na temat ich decyzji zawodowych i w życiu prywatnym, stosunku do szkoły baletowej, pracy w zespole, pierwszej pracy, czasu wolnego, posiadania dzieci. Polecam - to unikatowy materiał, nie wiem tylko czy sa one dostępne gdzie indziej niz w czytelni AM im. Chopina (no i zapewne w Bibliotece Narodowej)
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 2:24 pm
Wielkie dzięki dla Kasi G. za tytuły książek z , których możemy skorzystać no i oczywiście podziwiam Kasię G. za szybką reakcję w temacie i WIEDZĘ . . Pozdrawiam .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Ktoś tu powiedział, że nie-tancerz może nie zrozumieć specyfiki zawodu, że tancerz jako mężczyzna jest ciekawszy od nie-tancerza... Nie zgadzam się z ani jednym z tych twierdzeń!
Po pierwsze - nie musi być tancerzem, ani nawet innego rodzaju artystą, a może być wyrozumiały i przynajmniej starać się zrozumieć. Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale są przecież tacy, którzy nie interesują się ani tańcem, ani teatrem, ani sztuką w ogóle, ale nie robią żadnych wymówek w rodzaju 'po co Ci to', wręcz są w stanie zrozumieć, że pewne rzeczy wymagają poświęcenia i dyscypliny, i potrafią wspierać nawet jeśli sami nie uważaja tego za w najmniejszym stopniu ciekawe i użyteczne.
Po drugie, co to znaczy tancerz i -nie-tancerz? W czym niby ten pierwszy ma być lepszy od drugiego? Znam wielu ciekawych mężczyzn, którzy nie są tancerzami, a wiem, że mają zadatki na świtnych mężów
Oczywiście, jest wiele małżeństw 'zawodowych', ale dotyczą one chyba prawie każdej profesji. Znacznie łatwiej tancerzowi jest poznać tancerkę, bo przy takim trybie pracy, jaki prowadzą, i na pewno łatwiej jest im się dogadac jeśli chodzi o sprawy zawodowe, aspiracje, doświadczenia.
Ale jest i druga strona medalu - problem może pojawić się, kiedy np. jedno zaczyna odnosić znacznie większe sukcesy niż drugie. Poza tym wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że 'dobrze, że mój mąż/żona nie jest tancerzem/aktorem/etc., bo nie wytrzymalibyśmy tego napięcia'. Bo każdy zawód artystyczny to przede wszystkim ogromne napięcie, frystracja, presja, czekanie, a wszystko to kumuluje się najczęściej przed premierą, lub w momencie jakiegoś kryzysu. Inna sprawa to taka, że takie małżeństwa mają najczęściej przyjaciół prawie wyłącznie ze 'środowiska', a wtedy to już zupełnie przechlapane
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Z małżeństwami artystów reprezentujących tę samą "branżę" bywa różnie... Z jednej strony partnerzy lepiej rozumieją specyfikę swojego zawodu i własne potrzeby, z drugiej zaś istnieje niebezpieczeństwo mnożenia tych samych problemów i przenoszenia pracy do domu. Znam też przypadki (rzadkie co prawda) cichej rywalizacji między współmałżonkami!
Osobiście nie wyobrażam sobie życia z pianistką.
Za to z tancerką... ... to już zupełnie inna sprawa...
Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale są przecież tacy, którzy nie interesują się ani tańcem, ani teatrem, ani sztuką w ogóle, ale nie robią żadnych wymówek w rodzaju 'po co Ci to', wręcz są w stanie zrozumieć, że pewne rzeczy wymagają poświęcenia i dyscypliny, i potrafią wspierać nawet jeśli sami nie uważaja tego za w najmniejszym stopniu ciekawe i użyteczne.
Po drugie, co to znaczy tancerz i -nie-tancerz? W czym niby ten pierwszy ma być lepszy od drugiego? Znam wielu ciekawych mężczyzn, którzy nie są tancerzami, a wiem, że mają zadatki na świtnych mężów
Akceptacja i zrozumienie są najważniejsze - samo bycie tancerzem/tancerka nie oznacza szczęśliwszego małżeństwa czy związku. Przecież można uprawiać ten sam zawód, ale nie rozumieć drugiej osoby, zwłaszcza jeśli pojawia się rtwalizacja. Nie-tancerz może przecież tak samo dobrze rozumieć tancerkę i mieć zadatki na świetnego dla niej męża
Akceptacja i zrozumienie są najważniejsze - samo bycie tancerzem/tancerka nie oznacza szczęśliwszego małżeństwa czy związku. Przecież można uprawiać ten sam zawód, ale nie rozumieć drugiej osoby, zwłaszcza jeśli pojawia się rtwalizacja. Nie-tancerz może przecież tak samo dobrze rozumieć tancerkę i mieć zadatki na świetnego dla niej męża
Miło mi, że się ze mną zgadzasz
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Akceptacja i zrozumienie są najważniejsze - samo bycie tancerzem/tancerka nie oznacza szczęśliwszego małżeństwa czy związku. Przecież można uprawiać ten sam zawód, ale nie rozumieć drugiej osoby, zwłaszcza jeśli pojawia się rtwalizacja. Nie-tancerz może przecież tak samo dobrze rozumieć tancerkę i mieć zadatki na świetnego dla niej męża
dokładnie tak. mimo wszystko chyba tak bywa ze wiele tancerek ciągnie do mężczyzn jakkolwiek zaangażowanych w sztukę... (np. mnie choć to nie reguła.
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 53 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 11:09 pm
Witam . I zgadzam się z opiniami Joanny, Lupusa i Rotbarta bo wspólne zainteresowania zawodowe w zyciu człowieka to nie wszystko .
Wiadomo , że jak kobitka i facio dobrze się rozumieją i dogadują to nic im nie stanie na przeszkodzie ich związku .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Wrz 11, 2005 11:09 pm
Trudno powiedzieć - właściwie nie wiem, czy to w ogóle możliwe - czy mąż-tancerz jest lepszy od męża nie tańczącego zawodowo. Żadna zasada zdaje się nie istnieć i chyba nikt z nas nie podejmie się jednoznacznego sądu w tej kwestii. Tak samo nikt chyba nie stwierdził bezpośrednio, że tancerze są najciekawsi ze wszystkich facetów! O tym, czy facet jest fajny i ma zadatki na dobrego męża, decyduje tysiąc innych rzeczy, a nie tylko jego profesja...
O, właśnie, Wojtek świetnie to ujął
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Związek z tańcem: Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53 Posty: 538 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Wrz 12, 2005 10:27 pm Recepty nie ma .....
Prawda to i nie ma recepty .Każdy człowiek jest inny i mąż pewnie też .Ja jestem mężem mojej żony też tancerki i mam ją przy sobie i w domu i w pracy a czasami to bardzo przy sobie w parze na scenie choć kiedyś nie lubiliśmy ze sobą tanczyć teraz już nie ma takiego problemu .Chyba dorośliśmy .Ale czytałem tu we wcześniejszych postach o jakiejś rywalizacji ? u nas tego nie ma, raczej partnerstwo i zrozumienie zawodowe i żadnych konfliktów i oby tak wszystkie małżeństwa i te tańczące i te mieszane i te nietańczące!!! Pozdrawiam.
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 34 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Wrz 12, 2005 10:35 pm Re: Recepty nie ma .....
Tanc... napisał/a:
choć kiedyś nie lubiliśmy ze sobą tanczyć :lol: teraz już nie ma takiego problemu .Chyba dorośliśmy
A no własnie jak to jest z tańczeniem partnerskim, małżeńskim czy jakkolwiek to określić...
P.S. Tanc... fajnie że tu Pana/Ciebie mamy. Przynajmniej można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy od zawodowego tancerza :)
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Przez moment pojawił się tu wątek dzieci...no właśnie, czy ciąża i urodzenie dziecka są przeszkodą w karierze tancerek?
Bo rozumiem, że baletnica z brzuszkiem nie tańczy na scenie?
A tak w ogóle to do jakiego wieku baletnice występują na scenie?
Czy jeśli chodzi o barierę wiekową klasyka ma bardziej restrykcyjne ograniczenia, czy też nie ma to zupełnie znaczenia?
A tak w ogóle to do jakiego wieku baletnice występują na scenie?
chyba im starsza tancerka, tym rzadziej pojawia się na scenie, w tym wieku też gra się już inne partie. Znam tancerki, które po 40-tce jeszcze tańczą bądź tańczyły. Ale później to już raczej nie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach