www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
pesymiści i optymiści

Jesteś pesymistą czy optymistą?
optymistą
45%
 45%  [ 36 ]
pesymistą
26%
 26%  [ 21 ]
sam(a) nie wiem...
28%
 28%  [ 23 ]
Głosowań: 26
Wszystkich Głosów: 80

Autor Wiadomość
sari
Adept Baletu

Związek z tańcem:
uczennica KT
Posty: 173
Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Lip 27, 2005 2:31 pm   pesymiści i optymiści

Ostatnio coraz częściej zostaję zaskakiwana przez moich znajomych, którzy- choć wydają mi się być optymistami- zaliczają siebie do pesymistów. Trochę to przytłaczające... Z jakimi ludźmi wy macie do czynienia, czy otacza was coraz większe grono pesymistów [jak mnie] czy może całkiem odwrotnie i macie wrażenie, że wasze otoczenie się "optymizuje"? Do której grupy zaliczacie samych siebie? I które postawy uważacie za pozytywne [o dziwo pesymizm też ma swoje zalety, żeby nikt tu nie pomyślał: "Co za głupie pytanie, przecież wiadomo że to optymizm zwycięża!"]. I w ogóle interesuje mnie, jakie macie refleksje na ten temat: oparte na własnych doświadczeniach, bądź powstałe z obserwacji innych ludzi... Mam nadzieję, że ujawnicie swoją aktywność w dyskusji. :) Pozdrawiam
 
 
 
Isadora
Adept Baletu


Posty: 79
Skąd: Chorzów
Wysłany: Sro Lip 27, 2005 5:06 pm   

Ja uważam siebie za niepoprawną optymistkę, ale otoczenie, muszę przyznać, czasem mnie dobija. Dookoła siebie widzę tylko pesymizm. Wychodzę rano z domu pełna energii do działania, uśmiecham się do ludzi, ale całe moje szczęście przygasa, gdy widzę te smutne, non stop marudzące osoby :( Wiem, że całkowity optymizm również nie jest dobry, bo ciężko przeżywam wszystkie rozczarowania itp. ale ogólnie łatwiej żyje się z osobami z natury optymistycznymi. Takie jest moje zdanie. A co sądzą inni? :)
 
 
 
Basia
Adept Baletu


Związek z tańcem:
znowu tańcząca
Wiek: 47
Posty: 92
Skąd: Katowice
Wysłany: Czw Lip 28, 2005 2:16 pm   

U mnie to dość skomplikowana sprawa. Czuję w sobie ogromną radość życia, ale szczerze mówiąc przebywając w otoczeniu tzw. "zdołowanych" osób sama zaczęłam nabierać takich cech i marudzących przyzwyczajeń. Mój optymizm został stłamszony i to do tego stopnia, że gdy zdarzy mi się spotkać osobę optymistyczną i ciągle uśmiechniętą, to budzi się we mnie natychmiast pytanie: czy ona przypadkiem nie udaję przede mną, a może i nawet przed samą sobą też?? Jest wokół mnie tylu pesymistów, że taki napotkany optymista jest dla mnie całkowitą zagadką. Z jedną z takich osób planuję spędzić 2 tygodnie wakacji, więc kto wie: albo uda mi się ją rozszyfrować, czyli wydobędę z niej prawdę o jej nastawieniu do życia albo też moja towarzyszka podróży pomoże mi odzyskać ten mój zatracony optymizm...
W trakcie jednych z zajęć na studiach mieliśmy kiedyś dyskusję na temat różnic między kobietami,a mężczyznami właśnie w tej kwestii. I okazało się, że kobiety zwykle mają tendencję do tego, aby przedstawiać swoje życie jako czarny scenariusz. Licytują wzajmnie między sobą, która ma się gorzej, która wymaga większego pożałowania. Jednym słowem stawiają na szalę wagę swoich problemów i utrapień. U mężczyzn jest odwrotnie-(nasz wykładowca bardzo się zdziwił, gdy zaprezentowałyśmy mu to nasze babskie podejście do życia)-panowie zwykle licytują swoje osiągnięcia: kto ma lepszy samochód, kto złowił większą rybę, itd... Coś w tym chyba jednak jest, prawda??
_________________
"Taniec jest jak kwiat, balet jest jego rozkwitem" Margot Fonteyn
 
 
sari
Adept Baletu

Związek z tańcem:
uczennica KT
Posty: 173
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lip 30, 2005 10:55 am   

Czytałam niedawno książkę Seligmana (o ile się nie mylę co do poprawności tego nazwiska): "Optymizmu można się nauczyć" i było tam poświęconych parę stron tematowi wpływu płci na postrzeganie świata. Faktycznie kobiety są bardziej skłonne do pesymizmu, a bierze się to stąd, że w przypadku pojawienia się jakiś niepowodzeń one roztrząsają problem, analizują, tak jakby "siedzą" w tym, co je oczywiście pogrąża w smutku i rozpaczy i nie pozwala na radość. Mężczyźni ponoć w takich sytuacjach zachowują się wręcz całkiem odwrotnie: zajmują się całkiem czymś innym, starają się o tym nie myśleć, nieco rozerwać (różnymi sposobami). I dlatego ten pesymizm ich tak nie przytłacza. Myślę, że po części ta teoria jest prawdziwa, ale należy tu oczywiście rozumować tak "ogólnikowo"; bo każda teoria ma w sobie choć ziarnko prawdy, a też często zdarzają się wyjątki.
 
 
 
Isadora
Adept Baletu


Posty: 79
Skąd: Chorzów
Wysłany: Sob Lip 30, 2005 7:56 pm   

To prawda, kobiety mają skłonność do 'gdybania' :wink: Z racji, że miałam w liceum rozszerzoną biologię, więc uczyli nas nawet takich głupotek :) Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że kobiety mają bardziej rozwinięte spoiwo wielkie (jeśli się nie pomyliłam w nazwie) mieszczące się w mózgu i mają więcej połączeń nerwowych :D
 
 
 
Tranquility 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
uczeń/tancerz
Posty: 1173
Wysłany: Sob Lip 30, 2005 9:22 pm   

optymiści górą !! :) (ze skłonnościami do realizmu) :)
_________________

- A sztuka? - zapytał.
- Jest chorobą.
 
 
 
Gość 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
tancerka
Posty: 1107
Wysłany: Sob Lip 30, 2005 9:44 pm   

U mnie to chyba właśnie realizm sprawia, że nie jestem optymistką....
 
 
tancereczka19
Adept Baletu

Posty: 64
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 01, 2005 9:59 am   

Ja w sumie sama nie wiem, bo właściwie u mnie rzadzi realizm, chociaż bardziej skłaniam sie w strone optymizmu :wink: Jestem za tym że trzeba widzieć rzeczy realnie, ale z zabarwieniem optymistycznym. Nie po to jest życie by się cały czas zamartwiać. :wink:
_________________
"zanim wejdziesz na sale baletową zastanów sie kim chcesz być, a nie co masz robić"
 
 
 
sari
Adept Baletu

Związek z tańcem:
uczennica KT
Posty: 173
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Sie 01, 2005 1:58 pm   

najważniejsze jest nie popadać w żadne skrajności. :) (Choć ja często popadam, i to w tą gorszą!).Zbytni optymizm też przecież może zniekształcić obraz rzeczywistości. :wink:
 
 
 
tancereczka19
Adept Baletu

Posty: 64
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 02, 2005 9:54 pm   

Powiem Ci Sari (w sposób dosyć pesymistyczny;), że czasami sama nie wiem która ze skrajności jest gorsza. Skrajny optymizm przynosi wiele rozczarowań a skrajny pesymizm nie pozwala sie niczym cieszyć. Ja jeszcze "złotego środka "nie znalazłam i chyba nie znajdę;) Po prostu staram sie brać rzeczy takimi jakie są i cieszyć sie tym co mam.. (pieknie brzmi,wiem ale nie zawsze mi ta sztuka wychodzi;)
_________________
"zanim wejdziesz na sale baletową zastanów sie kim chcesz być, a nie co masz robić"
 
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Wto Sie 02, 2005 10:40 pm   

Co do tego wpadania w skrajności to jestem całkiem za!!!!
Czy jest coś piękniejszego jak oczuwanie przeróżnych emocji? niezależnie czy są one pozytywne, czy nie - są prawdziwe. I ani pesymizm, ani optymizm ani realizm nie są dobre :D należy łączyć wszystko. Kiedy jest nam smutno trzeba płakać, kiedy wesoło śmiać się i cieszyć!!! :)
A coś pomiędzy...:/ to co najwyżej można udawać... ale to chyba nie jest dobre.
A jak często komuś kto płacze mówimy : "nie płacz" albo "uśmiechnij się".
Nie po to ktoś dał nam umiejętność(dar) płakania, byśmy z niego nie korzystali :D W życiu należy spróbować wszystkiego. Sky is limit ;) i dotyczy to wszystkiego .
Pozdrawiam :wink:
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
Tanc... 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53
Posty: 538
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Sie 03, 2005 10:14 pm   T.OPT......

Napiszę krótko - JESTEM TAŃCZĄCYM OPTYMISTĄ.
 
 
sari
Adept Baletu

Związek z tańcem:
uczennica KT
Posty: 173
Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Sie 04, 2005 2:29 pm   

heh, tańczący optymista- ładnie :)
Ja wiem, że sztucznie naginać się do życia nie jest dobrze, że to szczere emocje nadają wszystkiemu sens. Myślę sobie jednak (to miałam na myśli), czy aby ciągła dominacja jakiejś skrajności- czy to zbytniego optymizmu czy pesymizmu- nie jest najbardziej męcząca ze wszystkich innych ewentualności, czyli różnego typu mieszanek nastrojowych, bądź umiarkowanego optymizmu, pesymizmu czy realizmu. Bo- jak już ktoś tu wspomniał (tancereczka19)- jedno gotuje nam wielkie rozczarowania, drugie nie pozwala się z niczego cieszyć.
Ale jak narazie, to widzę, że więcej w naszym światku optymistów niż pesymistów. No no, brawo :)
 
 
 
sisi
ADMINISTRATOR


Posty: 1620
Skąd: z daleka
Wysłany: Pią Sie 05, 2005 7:38 pm   

jestem optymistka, to wiem na pewno - moze nawet czasem za bardzo...? chociaz stram sie myslec realnie.
_________________
you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
 
 
Pati_jazzy 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 34
Posty: 65
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 6:43 pm   

Jestem raczej pesymistką, zresztą to zależy od sytuacji-gdy mi się coś przez jakiś czas nie wiedzie, to staję się baaardzo czarnowidzącą przyszłośc pesymistką. Gdy zaś mam jakiś okres super sukcesów, to jestem optymistką.
 
 
 
just_me 
Corps de Ballet


Wiek: 34
Posty: 372
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 8:33 pm   

Ja niestety muszę się przyznać do bycia całkowitą pesymistką, ale przynajmniej nigdy nie jestem rozczarowana, jeżeli coś mi się nie udaje. (jednak kiedy tańczę, to towarzyszy mi jedynie radość :))
_________________
What would happen to Juliet if there was no Romeo?
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 10:06 pm   

gdybym nie była niepoprawną optymistką, nie robiłabym tego co robię :P Choć rzeczywiście ostatnimi czasy to coraz trudniejsze - znaczy jedno i drugie: bycie optymistą i pisanie o balecie :cry:
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Nena 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 30
Posty: 704
Skąd: z monitora...
Wysłany: Pon Lut 06, 2006 6:43 pm   

Ja jestem straszną pesymistką. Ale nie narzekam... :roll:
 
 
 
drCoppelius 
Corps de Ballet


Wiek: 32
Posty: 559
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon Lut 06, 2006 9:58 pm   

a ja nie wiem czy jestem pesymistką czy optymistką :roll: chyba bardziej optymistką, ale w 99% jak już się z czegoś ciesze to wszystko się psuje(np szukam butów rozm.40 to są wszystkie rozmiary oprócz 40), więc teraz już moje nastawienie do życia się zmieniło :D
 
 
 
aankaa_baletnica=) 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 31
Posty: 1516
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 1:21 pm   

Gość napisał/a:
U mnie to chyba właśnie realizm sprawia, że nie jestem optymistką....

U mnie chyba Gościu podobnie.... Nie mogę się napewno nazwac optymistką... Ale tak do końca pesymistką to też nie jestem choc raczej mi do tego raczej bliżej niż do optymistki... A myślenie realnie też wprowadza często w pesymizm... :? Tak jak drCoppelius ma pecha np. z butami to ja z pogodą. Zazwyczaj mama zawozi mnie i przywosi ze szkoły. A jak idę albo wracam sobie na nogach to jest albo śnieżyca (tak jak dziś...), albo wali gradem, albo leje i wszędzie jest mnóstwo błota, no a w lecie jest taki upał, że można sie ugotowac... I jak byc optymistką... :?:
 
 
 
gonia 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 1705
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 3:00 pm   

A ja jestem realistyczną, zaciętą pesymistką (no i feministką, ale to na marginesie). I tyle.
_________________
Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
 
 
 
czekoladka
Corps de Ballet


Posty: 328
Skąd: Kielce
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 4:35 pm   

ja natomoast jestyem optymistka choc czasem zdarzaja sie pesymistyczne mysli :wink:
_________________
tu warto zajrzec zapraszam www.ktt.pl (Kielecki Teatr Tanca)
 
 
 
Goosia
Corps de Ballet

Posty: 449
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 5:16 pm   

u mnie okropny pesymizm, realizm i racjonalizm przysłania ciągła maska usmiechu i pozornego optymizmu :P dlatego pomimo moich protestów, wiekszosć ludzi uwaza mnie za rozesmianą niepoprawną optymistke - przez pozory jakie stwarzam :/
 
 
aankaa_baletnica=) 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 31
Posty: 1516
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 5:24 pm   

Goosia napisał/a:
u mnie okropny pesymizm, realizm i racjonalizm przysłania ciągła maska usmiechu i pozornego optymizmu :P

ja mam chyba podobnie.... :D
 
 
 
Tanc... 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53
Posty: 538
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Wto Lut 07, 2006 10:36 pm   

Czytam co tu opowiadacie ( w piśmie ) i dalej uważam ,że trzeba być OPTYMISTĄ !!!! A co Wam da pesymizm ,który prowadzi nie w tą stronę w którą chcemy ..... Czyli trzeba zawsze pozytywnie myśleć !!! i dążyć cały czas do tego optymistycznego toku myślenia i działania nawet jeżeli się czasami człowiek "potknie " lub co nie idzie po naszej myśli .Pisze to bo już przerobiłem życiowo różne scenariusze .......i dalej uważam ,że nie wolno się poddawać PESYMIZMOWI .Realia są jakie są ,ale zawsze jest ta nadzieja na lepsze wszystko !!!! .Pozdrawiam i głowy do góry :D :D :D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 14