Podziwiam Cię ag111111... Dla mnie zycie na krawędzi czynnego wulkanu nigdy nie będzie miało smaku... Ja wolę obejrzeć ten wulkan w telewizji... (używając metafory)
_________________ Wśród tandety lśniąc jak diament,
Być zagadką, której nikt nie zdoła
Zgadnąć nim minie czas...
Smak lodów to nie jest nic niebezpiecznego. I pragnę Ci powiedzieć Torinie, że nie wszyscy ludzie lubią od razu rzucać się w paszczę bestii... A ze akurat ludzie są najgorszymi drapieżnikami to akurat z nimi nie mam ochoty bawić się w niebezpieczne gierki... Bo ogień, lód i muzyka, w porównaniu z człowiekiem to jak baranki do tyranozaura...
_________________ Wśród tandety lśniąc jak diament,
Być zagadką, której nikt nie zdoła
Zgadnąć nim minie czas...
Pamiętaj, że każda prawdziwa miłość jest niebezpieczna grą i to pod każdym względem. Nie zapieraj się albowiem nie wiesz co ci przyniesie los. Jak sie zakochasz to i tak pójdziesz drapieżnikowi na pożarcie. A te Twoje dywagacje nie bedą nic warte.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Wrażenie nawet niezłe, choć nie ma porywających choreografii (jest raczej trochę wyginania się w bieliźnie i na poręczach). Film bardzo ładnie przedstawia burleske, a szczególnie jeden numer mi zapadł w pamięć - "be Italian" fergie... Numer zrobiony z tamburynami (skojarzyło mi się troche z moją ulubioną wariacją Esmeraldy) i niezła muzyka. Na film warto pójść, nawet żeby zobaczyć tyle sławnych aktorek ślizgających się po scenie w bieliźnie;)
_________________ Wśród tandety lśniąc jak diament,
Być zagadką, której nikt nie zdoła
Zgadnąć nim minie czas...
be italian to jedyny moment ktory warto obejrzec z Nine, wiec jesli ktos nie poszedl jeszcze do kina , to proponuje zaoszczedzic sobie czasu (np na obejrzenie jakis naszych tancerzy na zywo) i obejrzec fragment be italian na youtube
A mi się jeszcze podobało "Take it All" z resztą Marion - love <3 jak zawsze świetnie się wybroniła nawet z nudnej czesci jej roli. Przyznaję szału nie ma jeśli chodzi o całość. Fabuła - trochę nudy; piosenki też słabo wpadają w ucho, Sophia Lauren w ogoóle była bez sensu moim zdaniem ta pani najlepsze lata kariery ma już daleko za sobą... no i wielki zawód nad Nicole Kidman, ach śliczna Nicole, tylko szkoda że zapomnieli napisać roli dla niej w tym filmie tylko na siłe wciskają jej piosenkę gdziekolwiek.
i może mi ktoś powiedzieć dlaczego 9? miało być 9 kobiet, a ja naliczylam 7 <:
_________________ 'Elle danse, pour partir, pour devenir invisible...'
w sumie mysle, że gdybym nie szla na to z mysla , ze bedzie to drugie Chicago, to nie byloby jeszcze tak źle, ale jak sie te 2 porowna to niebo a ziemia
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 10 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 10:17 pm
Faktycznie w porównaniu do Chicago Nine wypada bardzo kiepsko.
Ogółem film nieciekawy, piosenki nie wpadały w ucho (z wyjątkiem be italian oczywiście), a po pewnym czasie już straciłam główny wątek filmu
Nie, ten film jest inny od Chicago i nie ma co ich porównywać... Inny, co nie znaczy że gorszy. Tu jest więcej "sexapilu" i zmysłowości, czego nie było i nie miało być w Chicago
_________________ Wśród tandety lśniąc jak diament,
Być zagadką, której nikt nie zdoła
Zgadnąć nim minie czas...
masz troche racji z porownaniami: bo porownania z zasady nie sa dobrym kryterium oceny.
Ale co do Chicago, ze tam nie ma zmysłowosci, to mysle, ze jest -tyle ze inna. Ja akurat wole tę inną tzn z Chicago- ale to juz zupelnie kwestia ocenna
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 9:09 am
Vickop, nie offtopuj.
Pytanie o "Nine" zadałam z premedytacją, bo wzbudza sprzeczne opinie - jak widzę, na naszym forum również.
Zaskakują mnie opinie, że film jest "nieciekawy". Ok, rozumiem że nie każdemu musi podejść i nie twierdzę, że jest to genialne dzieło kinematografii światowej, ale na pewno nie nudziłam się na "Nine". Jest parę bardzo dobrych kreacji aktorskich (świetni Daniel Day-Lewis i Penelopka, boska Judi Dench - tyle mocy w tak dyskretnej roli...to potrafią tylko najlepsi; jeszcze bardzo dobra Marion Cotillard). Jest parę niezłych piosenek (po powrocie z filmu nie mogłam się pozbyć "Folies Bergeres", natrętnie dzwoniącego w głowie , oczywiście "Be Italian" i zadziwiająco dobra Fergie, "Cinema Italiano" jeszcze może być, chociaż Kate Hudson jest w tym filmie wybitnie pozbawiona wdzięku).
No i, oczywiście, jeśli ma się świadomość kim był Federico Fellini, ma się ogólne pojęcie o jego filmach i życiu, to "Nine" można potraktować jako dosyć udaną fabularyzację jego biografii. Wiadomo, przerobiono jego życiorys na musical, nie spodziewajmy się więc głębokich myśli filozoficznych. Myślę jednak, że na tyle, na ile ten gatunek pozwala, twórcom "Nine"udało się stworzyć całkiem ciekawy obraz psychiki artysty i jego pokrętnych relacji . Tu znowu muszę wspomnieć o Marion Cotillard, która chwilami do złudzenia przypominała mi Giuliettę Masinę.
Wydaje mi się, że wiele osób traktuje "Nine" zbyt poważnie. W tym filmie jest dużo świadomego kiczu (na przykład scena, w której Penelopa trzęsie tyłeczkiem w kabaretkach) i typowo teatralnych rozwiązań, które w filmach raziłyby zbytnią dosłownością, ale w ekranizacji musicalu są, IMHO, na miejscu.
A "Chicago" w wersji filmowej to jedno z największych rozczarowań artystycznych, jakie przeżyłam, więc tego wątku nie podejmę
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach