www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
pedagodzy :)
Autor Wiadomość
Marysia W 
Koryfej


Wiek: 29
Posty: 815
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 5:08 pm   

Nie, to nie jest tak, że "sobie siedzi z założonymi rękami". Przynajmniej nie w mojej szkole, i nie u pani Karpuchiny. Wydaję mi się, że od tego poprawiania to męczy się tak samo jak my... :roll: Ale nigdy nie siada sobie, i nie krzyczy poleceń z odległego kąta sali.
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 5:25 pm   

Nie jestem w SB, ale mnie się wydaje, że to zalezy od klasy, materiału, który się w danej chwili przerabia... Wiadomo, że na początku trzeba dane ćwiczenie pokazać, a jesli chodzi o najmłodsze dzieci, to u nich dużą rolę odgrywa właśnie naśladowanie nauczyciela. Ale potem często wystarczy powiedzieć, co ma się zrobić, czy ewentualnie zamarkować ćwiczenie, i wszyscy wiedzą, co mają zrobić... I wtedy pedagog może sobie siedzieć na krzesełku...
Bo co to za filozofia zeby zrobić np. dwa echappe, a potem dwa sissony (to tylko przykład, proszę mnie nie strofowac, jesli nietrafiony, bo ja się nie znam :) ), jak się to robi od codziennie? Po co wtedy ma skakać jeszcze pedagog? Lepiej, żeby skupił się na uczniach, a nie na swoich krokach.

Co innego na współczesnym, kiedy tam często na bieżąco wymyśla się choreografie, i ma tak sztywnych reguł, ale w klasyce, jak sie codziennie przez kilka lat staje do drążka, i cały czas pilnuje tych samych zasad... Więc np. to, że na współczesnym pedagog cały czas sam pokazuje, to akurat norma - tutaj liczy się inna jakość ruchu niż w klasyce, trzeba na bieżąco tłumaczyć, co ma się zdarzyć w danym momencie (bo każda kombinacja jest inna, nie ma stałego 'zestawu' kroków).
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Gość 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
tancerka
Posty: 1107
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 10:29 pm   

U mnie jest duży przekrój - od niewstających do niesiadających. Np. moja aktualna nauczycielka baletu właściwie nie siada, pokazuje wszystkie ćwiczenia, a w trakcie chodzi i poprawia. Ale też zdarzają się tacy, które tylko siedzą, dyktują i w trakcie nic nie mówią.
A na modernie to chyba nie ma wyboru - kiedyś nauczycilka (w ramach eksperymentu) zaczęła nam z rzesełka dyktować ćwiczenie. Chyba trzy kroki konkretyzowaliśmy przez ok. 5 minut.
 
 
czekoladka
Corps de Ballet


Posty: 328
Skąd: Kielce
Wysłany: Sob Lut 04, 2006 10:41 pm   

jak Pan Galiński ktory teraz jest w komisji "taniec z gwiazdami" ukladal nam spektakl "być albo brać" to wogole nie mial szacunku do dziewczyn nawet nie powiem jak je ponizal ale szkoda gadac to bylo straszne jak by wogole nie mial szacunku do dziewczyn tnz nie mial
_________________
tu warto zajrzec zapraszam www.ktt.pl (Kielecki Teatr Tanca)
 
 
 
sisi
ADMINISTRATOR


Posty: 1620
Skąd: z daleka
Wysłany: Sob Kwi 15, 2006 5:52 pm   

post wydzielony z wątku o skzole na łąkowej:

Piotr Malaga napisał/a:
Tylko że teraz nasza dyskusja zaczyna dotyczyć nie tylko szkoły na ul. Łąkowej a spraw ogólniejszych - roli nauczyciela, roli szkoły baletowej, ogólnych celów pedagogicznych itd. Może więc warto przenieść te wypowiedzi do stosownego wątku - do decyzji moderatorów.

Pod listem Wieszczki podpisałbym się jedną i drugą ręką. To wszystko prawda, podba mi się - dzięki za tą wypowiedź! Ale też w tej wypowiedzi jest pewien idealizm, nieco uogólnień a wręcz pretensji (choć ich adresata niektórzy możemy się tylko domyślać) Pozwólcie więc, że sprowokuję dalsze opinie formułując kilka pytań.

W szkole która jest dla dzieci, nauczyciele poświęcają swój czas, wiedzę, umiejętności i ambicje dzieciom. Wszyscy zapewne zgodzą się z tym, że nauczyciel który realizuje swoje osobiste cele kosztem ucziów jest złym pedagogiem. Jak się Wam jednak wydaje - czy lepszym nauczycielem będzie ten u którego takie poświęcenie oznacza ciągłe wyrzekanie się i rezygnowanie z własnych celów i który ciągle cierpi z tego powodu, czy może ten, który przy okazji oddawania się uczniom sam też się spełnia i realizuje również swoje własne ambicje - ale nigdy kosztem uczniów? Który z nich będzie miał lepsze efekty? Czy znacie może takich pedagogów (nie chodzi rzecz jasna o nazwiska)?


Co dokłądnie masz na myśli Wieszczko pisząc o traktowaniu dzieci jak śmieci?
Czy "szkoła dla uczniów" oznacza, że uczniowie zawsze dobrze się w niej czują? Zawsze wszystko jest po ich myśli i robione pod ich dyktando? (postawa płacę to wymagam)? Czy zdarzają się sytuacje, w których uczeń chciałby postąpić w określony sposób, ale pedagog wie, że to na dłuższą metę przyniesie mu szkodę a uczeń tego nie rozumie? Znacie takie sytuacje? Ideałem byłoby porozmawiać z uczniem, aby zrozumiał punkt widzenia nauczyciela. Ale czasami jest to niemożliwe, ponieważ uczeń nie ma takiego doświadczenia albo brakuje czasu na dyskusję a decyzję trzeba podjąć szybko.

A może znacie sytuacje, kiedy uczeń czegoś zaniedba albo po prostu mu się nie chce?

Jak powinien wtedy postąpić pedagog? Czy jeżeli postąpi wbrew woli ucznia i sprawi uczniowi przykrość - to znaczy że go nie szanuje, traktuje jak śmiecia? Czy zdarzyło się Wam kiedyś, że ktoś o dużo większym doświadczeniu (np. rodzic gdy byliście dzieckiem) zmusił Was w dobrej wierze do czegoś wbrew waszym marzeniom, wyobrażeniom - cierpieliście, ale potem byliście mu wdzięczni bo po czasie wyszło że miał rację? Czy są na to recepty które działają w każdej sytuacji, czy może jest z tym różnie?

Zapewne wiemy, że podobne konflikty występują też w świecie dorosłych - np. pracownikowi nie pasuje polecenie szefa, rady doświadczonych pracowników nie są brane pod uwagę przez młodszych itp. Czy można określić, kiedy jest to brak szacunku, traktowanie jak gówniarza? To dotyczy większości dziedzin życia a nie tylko pedagogiki baletu Czy byliście świadkami takich konfliktów, może macie jakieś doświadczenia w ich łagodzeniu, rozwiązywaniu, znajdowaniu wspólnego stanowiska?
_________________
you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
 
 
Piotr Malaga 
Adept Baletu


Wiek: 48
Posty: 169
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Kwi 15, 2006 9:28 pm   

Powyższy post przeniesiony przez Sisi pasuje lepiej do tego wątku niż do wątku o szkole na Łąkowej, gdzie został napisany. Dotyczy ciekawych zagadnień pedagogiki w szeroki sposób, nie zaś konkretnej szkoły.

Jednak wywodzi się z dyskusji, która była prowadzona właśnie tam i bezpośrednio nawiązuje do jej kontekstu. Jeżeli dyskutanci życzą sobie zapoznać się z tym kontekstem, rozumieć ciągłość dyskusji i mieć jasność co do podstawy pytań które sformułowałem, powinni tam zajrzeć:

http://www.balet.pl/forum...p?p=46957#46957
_________________
Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy.
 
 
 
Tanc... 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53
Posty: 538
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Kwi 16, 2006 9:19 pm   

Nefretete napisał/a:
no tak juz jest. czesto widze lekcje w OSB - i tak to własnie wygląda - pani siedzi i patrzy a dziewczynki tanczą. czy to norma w baletówkach?
To znowu jakiś "stereotyp" nie ma czegoś takiego ,że nauczyciel siedzi na stołku i krzyczy z daleka z uwagami - bo by klasa osiadła totalnie ,gdyby nie było paru innych bodźców ...!!! i motywacji dla uczniów - nie jest łatwo być belfrem - 8) ale miło jest przekazywać swoją wiedzę :D
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pon Kwi 17, 2006 6:39 pm   

A ja znam pewną pedagog, która przy drążku, owszem, jeszcze pokaże ćwiczenia, ale na środku to już tylko od większego dzwonu, kiedy coś z liczeniem trzeba sprawdzić, albo nikt nie łapie, o co chodzi ;) A tak to tylko nazwy lecą. A przy tym jest przemiłą osoba z b. dużym autorytetem, że własciwie do ćwiczeń mobilizuje samo to, że patrzy , bo jakos tak nie głupio nie starać się u niej :)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Tanc... 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53
Posty: 538
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Kwi 17, 2006 10:35 pm   

Ja też znam takie osoby ,ale uwierz mi Joasiu ,takie osoby prędzej lub poźniej "przepadną" młodzież jest teraz coraz bardziej leniwa i trzeba taką młodzież więcej motywować - czyli pokazać samemu - co i jak i jescze czasami ich do tego zachęcić i "podkręcać ich słomiany zapał " bo i tak bywa .Czasy się zmieniły - że "MAESTRO SIEDZI NA STOŁKU I MACHA RĘKOMA I ZADAJE ĆWICZENIA "to już mit ....Pozdrawiam 8)
 
 
Paula 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
instruktor fitness
Wiek: 34
Posty: 1116
Skąd: Szczecin
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 8:55 am   

Jak bym widziała moją nauczycielkę. Dokładnie machca rękoma i zadaje ćwiczenia. Czasem tylko wstanie i coś pokaże "na żywo"
_________________
denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
 
 
 
Nena 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 30
Posty: 704
Skąd: z monitora...
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 9:30 am   

Moja pani dyrektor zawsze ćwiczenia na środku pokazuje i robi z nami, a przy drążku lecą nazwy, ale nas poprawia.

EDIT: A co do układów na jubileusz, to bez przez cały czas słyszymy: "DWÓJA, DWÓJA I JESZCZE RAZ DWÓJA!!!"
_________________
Gość, masz ode mnie buziaka :)
Ostatnio zmieniony przez Nena Wto Kwi 18, 2006 11:44 am, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Ewuunia 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń, fotograf?..
Wiek: 34
Posty: 252
Skąd: zza światów.....
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 11:17 am   

Mój nauczyciel jest wymagający, ale czasami wydaje mi się, że wymaga od nas za mało. Zdaje mi się, że ma pupilki... bleeh. Ogólnie jest z nim świetnie, gdyby nie to, że na każdej lekcji zmienia układy - więc siłą rzeczy - pokazuje co mamy tańczyć.
_________________
STAR WARS
And may the Force be with you.
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 11:48 am   

Ewuunia napisał/a:
Ogólnie jest z nim świetnie, gdyby nie to, że na każdej lekcji zmienia układy - więc siłą rzeczy - pokazuje co mamy tańczyć.


No i własnie tutaj dyskusja toczy się o to, że niekoniecznie - robiąc nowy układ też mozna rzucić parę nazw, dodać coś rekami, + parę kroków (bynajmniej nie baletowych, po prostu zwykłych przejść ;) ). A przepraszam, zazwyczaj końcowa poza jest pokazana ;)
Ale tez trudno wymagać, aby każdy pedagog w wieku mniej więcej półwiecznym skakał jak x lat wcześniej. No i lepiej, żeby się skupił na patrzeniu i poprawianiu ćwiczacych.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Piotr Malaga 
Adept Baletu


Wiek: 48
Posty: 169
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 3:57 pm   

Według mnie to po prostu zależy od kontekstu.

Jeżeli nauczyciel wprowadza nowy element, lub koryguje nieprawidłowo wykonywany gdy uczeń nie czuje ruchowo o co chodzi, to pokazanie jest konieczne. Może to być pokazanie osobiście przez nauczyciela, albo podejście do ucznia i ustawienie jemu np. nogi lub innego elementu ciała - pokazanie ustawienia błędnego i prawidłowego.

Jeżeli uczeń już dobrze rozumie o co chodzi i potrafi przyjąć prawidłowe ustawienie, tylko po prostu nie pamięta o tym żeby dany element wykonywać prawidłowo, to wystarczy zwrócenie uwagi z krzesła - o ile tylko jest pewność, że ta uwaga zostanie prawidłowo zrozumiana i odniesie się do już wcześniej pokazanych rzeczy.

Czasami wystarczy tylko mały skrót myślowy, pewnie każdy nauczyciel ma swoje własne powiedzonka np. "nie czytaj książki", "nie szukaj dolarów na podłodze" oznacza brak pracy głowy, która jest opuszczona w dół, zaniedbana pod kątem uwagi gdy uczeń skupia się nad innymi aspektami techniki tańca.

Z drugiej strony jeżeli nauczyciel jest młody i ma możliwości aby wykonać każde ćwiczenie razem z uczniami którzy je znają i nie potrzebują już dokładnego pokazywania, to rzeczywiście działa bardziej mobilizująco, choć na dłuższą metę przyzwyczaja do podglądania i oducza pamiętania ćwiczeń.

Można ewentualnie na trzy etapy:
1) powiedzieć ćwiczenie słowami ewentualnie markując dla lepszego zobrazowania, przypomnieć na jakie aspekty ćwiczenia uczniowie powinni zwrócić baczną uwagę tym razem
2) nauczyciel wykonuje sam na full przy muzyce gdy uczniowie patrzą
3) uczniowie robią a nauczyciel nie, jedynie kontroluje

To dosyć dokładna metoda, niestety czasochłonna i ćwiczenia przy drążku mogą zająć godzinę zamiast 30 min.
_________________
Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy.
 
 
 
sisi
ADMINISTRATOR


Posty: 1620
Skąd: z daleka
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 4:05 pm   

Joanna napisał/a:
do ćwiczeń mobilizuje samo to, że patrzy , bo jakos tak nie głupio nie starać się u niej :)


u nas jest pdobnie. nasza nauczycielka często robi kombinacje razem z nami - po pierwsze po to, aby pokazać elementy, a potem zeby nauczyć "co jest po czym", bo prawie nigdy nie mamy dwóch takich samych kombinacji z lekcji na lekcje. czasem jednak, gdy już lepeij znamy układ, siada na ławce i tylko patrzy (i nic nie mówi). muszę przyznać, ze bywa to bardzo stresujące, bo mam wrażenie ze dokładnie mnie sonduje i widzi każdy najmniejszy błąd. tym bardziej, ze moje miejsce jest w pierwszym rzędzie na samym środeczku, tuż przed jej nosem :shock: bodziec, zeby się starać jest naprawdę ogromny, ale też to dość stresująca częsc lekcji.
_________________
you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 5:25 pm   

Cytat:
Jeżeli nauczyciel wprowadza nowy element, lub koryguje nieprawidłowo wykonywany gdy uczeń nie czuje ruchowo o co chodzi, to pokazanie jest konieczne. Może to być pokazanie osobiście przez nauczyciela, albo podejście do ucznia i ustawienie jemu np. nogi lub innego elementu ciała - pokazanie ustawienia błędnego i prawidłowego
.

Ale nie chodzi o takie rozdrabnianie się. Wiadomo, że nowy element trzeba pokazać, bo z nieba nikt sobie nie wymyśli. Chodzi tylko o generalny sposób prowadzenia lekcji. Wiadomo, że skrajnosci - że ktoś cały czas wszystko ćwiczy, albo że tylko i wyłącznie siedzi i wstaje tylko po to, aby wyjść z sali - nie zdarzają się raczej zbyt często ;)


sisi - a mówisz o współczesnym czy o klasyce? Bo np. na współczesnym trzeba najpierw pokazać układ, i raczej trudno tu markować. A w klasyce czasem wystarcza rzucić parę nazw, zamarkować całosć - połowę nogami, połowę rękami ;) , i już wszyscy wiedzą o co chodzi. Muzycznie tez nie ma takiego problemu, bo nie ma żadnych nieregularnych rytmów, ani specjalnych udziwnień.



Czasami dobrze jest, jak nauczyciel robi cwiczenie z uczniami, jeśli kombinacja jest nowa, chociaż równie dobrze może po prostu podpowiadać w trakcie. Ale generalnie pedagog tańczy razem z uczniami, to wtedy nie zwraca na nich takiej uwagi, jaką mógłby im poswięcić /i poprawić ich/. Przy tym nie mówie tutaj o dzieciach, które najwięcej uczą się z patrzenia, bo o tym zresztą wspominałam już kilka postów wyżej.[/quote]
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Tranquility 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
uczeń/tancerz
Posty: 1173
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 6:06 pm   

chyba najlepszym rozwiązaniem jest wypośrodkowanie wszystkiego, czyli przez pewnien czas tańczenie z uczniami, zwłaszcza, kiedy choreografia jest nowa, a później już tylko korygowanie błędów.
_________________

- A sztuka? - zapytał.
- Jest chorobą.
 
 
 
sisi
ADMINISTRATOR


Posty: 1620
Skąd: z daleka
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 7:16 pm   

Joanna napisał/a:
sisi - a mówisz o współczesnym czy o klasyce? Bo np. na współczesnym trzeba najpierw pokazać układ, i raczej trudno tu markować. A w klasyce czasem wystarcza rzucić parę nazw, zamarkować całosć - połowę nogami, połowę rękami ;) , i już wszyscy wiedzą o co chodzi. Muzycznie tez nie ma takiego problemu, bo nie ma żadnych nieregularnych rytmów, ani specjalnych udziwnień.


tu akurat pisałam o nauczycielce od współczesnego. Jesli chodzi o klasyke to chyba normalne ze nauczyciel nie robi z uczniami drązka prawda? przynajmniej nie wyobrażam sobie tego ;) bardzo odpowiada mi ze w tym czasie nauczyciel podchodzi do mnie i poprawia, pokazuje jak ponosić wyżej nogi itp.... Jesli zaś chodzi o kombinacje... nie zgadzam się ze wystarczy rzucić hasłem. przecież ważne są też kierunki, a nie zawsze chodzi tylko o lewy diagonal czy prawą przekątną. oczywiscie masz racje ze tego pokazywania jest znacznie mniej - ale nadal... no chyba ze klasa ćwiczy przez cały rok jedną kombinację ;)
_________________
you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 7:46 pm   

Znam takie, co to i drążek robią ;) Np. stają na środku z krzesłem, albo przy jakimś widocznym drążku i robią. Ale zwykle nie dochodzą do drugiej nogi :D

A jeśli chodzi o werjsę 'krzesełkową' lub 'chodzoną' - przy pokazywaniu układu wystarczy sie po prostu przejść kawałek po sali w jedną i drugą stronę rzucając parę nazw :) . Poza tym ile tych kierunków w balecie jest? Eface, croise, ecarte, en face, + tył w sumie 8 punktów. Czasami można mieć wątpliwości, czy noga się zmienia czy nie, bo inaczej nie wyjdzie, a tak to co tu jest do pokazywania? ;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
sisi
ADMINISTRATOR


Posty: 1620
Skąd: z daleka
Wysłany: Wto Kwi 18, 2006 7:53 pm   

masz rację, wystarczy ze się nauczyciel "przejdzie" - przynajmniej na pewnym etapie nauki. to jednak i tak więcej niż tylko rzucanie nazw z krzesełka, co wg mnie przynosi mniejsze efekty niż pokazanie od razu o co chodzi (zeby nie było wątpliwosci). co oczywiscie nie oznacza ze nauczyciel ma biegać w poitach każdą kombinację w każdej grupie ;)
_________________
you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
 
 
Cheryl 
Solista Baletu


Posty: 1890
Wysłany: Wto Sie 22, 2006 5:22 pm   

Np. w Teatrze jest tak, że p.dyrektor (prowadząća lekcję) staje do drążka i pokazuje ćwiczenie w szybkim tempie. Potem po prsotu pokazuje rękoma i podaje tempo. I każdy wie o co chodzi. Oczywiście podczas ćwiczenia rzuca jeszcze nazwami. I po prsotu siedzi, albo jeśli widzi, że jakaś tancerka robi błąd (chcoaiż jest to rzadko) to po prsotu podchodzi i co nieco poprawi. A tak to tylko siedzi i obserwuje. I bardzo podoba mi się zwyczaj, że po lekcji zawsze się klaszcze!! :)
_________________
Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
 
 
Ewuunia 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń, fotograf?..
Wiek: 34
Posty: 252
Skąd: zza światów.....
Wysłany: Sro Sie 23, 2006 9:35 am   

dokładnie, u mnie było tak samo :) ogólnie to nauczyciel chyba powinien pokazywać ćwiczenia kiedy te są bardziej skomplikowane :)
_________________
STAR WARS
And may the Force be with you.
 
 
 
Krushyna 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
Instruktor/Tancerz
Wiek: 34
Posty: 71
Skąd: Lublin / Warszawa
Wysłany: Sro Sie 23, 2006 10:10 am   

Te bardziej skomplikowane oczywiście, ale z czasem wszystkie nazwy wpadają w ucho, osłuchujemy się i sami, bez pomocy instruktora potrafimy wykonać. Chociaż i te proste ćwiczenia czasem wymagają dokładnej prezentacji instruktorskiej, żeby nie było wątpliwości gdzie robimy błędy.
_________________
Taniec to druga najlepsza metoda porozumiewania się bez słów.
Some things never die. They just go quiet for a time but never go die...
 
 
magda170c
Adept Baletu


Posty: 50
Skąd: krakow
Wysłany: Czw Lut 08, 2007 1:16 pm   nauczyciele

moim zdaniem nawet ktos kto jest swietnym tancerzem i ma swietna technike nie musi byc dobrym nauczycielem do tego potrzebna jest cierpliwosc i wyrozumialosc i umiejetnosc pokazania bledow w taki sposob by zachecic ucznia do pracy przedewszystkim do systematycznosci i musi on nauczyc ucznia ze kazdy moze popelniac bledy. Nawet nauczyciel. nie wolno powtarzac uczniowi w kolko ze jest zle ale trzeba mu cierpliwie tlumaczyc co zrobic zeby bylo lepiej i isc razem z jego tokiem myslenia. znam nauczycielke ktora jest swietna technicznie ale jej lekcja to istny rezim wiecej sie zmeczysz i zestresujesz niz zrobisz postepy jej tekst z serii: " chcesz zebym ci powiedziała co jest zle?! wszystko jest zle !" i jak w taki sposob cos poprawic jak sie nie dostalo konkretnej uwagi? ta dziewczyna po serii takich tekstow stwierdzila ze odejdzie ze szkoly choc jest jedna z lepszych osob w klasie. zero motywacji i wyczucia bo na kazdego ucznia dzialaja inne metody wiec sposob karania i nagradzania trzeba indywidualnie dostosowac do osoby. ja takze udzielalam korepetycji z baletu dla kuzynki i bardzo balam sie ze nie bede umiala jej odpowiednio przygotowac i psychicznie i fizycznie do szkoly. ale po 5 lekcjach ( z ktorej 3 trwaly bite szesc godzin) i nie polegaly na cwiczeniach silowych tylko ogolnego poznania na czym polega balet zdala do trzeciej klasy baletowej choc jeszcze nie jest oficjalnie przyjeta do klasy ale juz cwiczy razem z klasa. po dwuch tygodniach jest moze nie naj lepsza ale radzi sobie z cwiczeniami i stoi jako nie liczna na pionie . (nie poza noga oporna) taki eksperyment z uczeniem mi takze duzo dal wiecej bledow zaczynam wylapywac u siebie. :)
 
 
SYJKA 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
uczeń, miłośnik
Wiek: 29
Posty: 164
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon Lut 23, 2009 6:17 pm   

Na chwilę obecną uczę się według mnie u najwspanialszych pedagogów. Są niesamowici. Potrafią krzyknąc, ale jakimi tancerzami są ich uczniowie! Niesamowite. Pani chodzi, poprawia, tłumaczy, pomaga. Pan tak samo. Są świetni. Ale dyscyplina musi byc. Nie ma gadania, śmiechów czy braku zainteresowania lekcją. I mimo, iż jest to prywatna SB to czuję się w niej jak w prawdziwej OSB, gdzie wszystko jest takie profesjonalne, gdzie każdy wkłada całe serce w taniec. Miałam także stycznośc z pedagogiem, który zajmował się tylko jedną osobą...Nie zwracał większej uwagi na wiele ważnych szczegółów i naprawdę teraz nie rozumiem jak mógł mnie nie poprawic, kiedy tyle cwiczeń nie robiłam tak jak trzeba. No i mówił do mnie na pani :roll: SB, do której teraz chodzę jest dla mnie szczególnym miejscem, w którym mogłabym przebywac dzień i noc... :smile:
_________________
"Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho

Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12