Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 890 Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 12:03 pm
Kasia G napisał/a:
no przeciez to tylko film - a film ma być atrakcyjny czyli niepodobny do normalnego zycia a co do strzeszczania libretta Jeziora to wiadomo ze było ono wplecione z mysla o widzach którzy Swan Lake kojarza tylko z 4 małymi łabędziami i nie wiedza o co chodzi, a nie dla tancerzy
To wiadomo, ale mimo tego komentarz Pancho jest zabawny.
Kasia G napisał/a:
Mam propozycje wytropienia wszelkich błędów z punktu widzenia baletomaniaków w tym filmie. ja mam na poczaek dwa: tancerka klasyczna nawet z S. Francisco (Lily) nie moglaby raczej miec wielkich skrzydeł wytatuowanych na plecach, a główna bohaterka nie rozbijała by sobie point tuz przed poranna lekcja po przyjściu do teatru
Mnie zastanowiła inna rzecz - że wszystkie solistki malowały się w garderobie, upinały włosy itd. rano, przed ćwiczeniami. Normalnie też tak się robi? Takie przygotowania kojarzą mi się raczej z przygotowaniem już do spektaklu, a nie wyłącznie do ćwiczeń, choć pewnie w przypadku gdy grafik jest napięty i przed spektaklem nie ma za dużo czasu, lepiej przygotować się rano.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 1:31 pm
Hmm, no, że upinały włosy to tak, przecież nie muszą i nawet nie chcą wychodzić w koczku, ja tam widuje tancerki zdążające rano na 10tą na lekcje z pieknymi rozwianymi włosami więc sądze ze upinają je dopiero w teatrze, natomiast z ttm malowaniem to oczywiście przesada - nawet na próbe sceniczną w kostiumach nikt nie będzie robił pełnego makijazu, chyba ze to proba foto, co innego poprawić troche urodę, ale bez przesady z tym "malowaniem sie".
Aha, jeszcze jedna wpadka, - scena - skądinąd niezwykła brania miary na kostium - obywa sie dzien przed premierą - niemozliwe - kostium trzeba obtańczyć przynajmniej na 1-2 próbach scenicznych, choc zdarzają się wpadki z kostiumami poprawianymi na ostatnia chwile no ale nie szytymi dzien przed premierą - zwłaszcza paczka Odetty!
nathaliye - masz rację i oczywiście to tylko taka nasza "zabawa" w szukanie dziury w całym - sama napisałam wielokrotnie ze to nie jest film o balecie, no ale z drugiej strony w niektórych momentach bardzo realistyczny i gdyby np. dział sie w srodowisku prawników tez wytknęlibyśmy gdyby np. nie mówili prawniczym językiem albo gdyby pojawiły się tam niedociągnięcia podobnego typu A co do mrocznych korytarzy to akurat w wielu teatrach jest normalne - czesto budowano je tak ze garderoby sa w podziemiach i sprawiają własnie takie klaustrofobiczne i ponure wrażenie, choć np. w starych teatrach balet i jego sale prób czesto umieszczano na poddaszu No a ten teatr w filmie to aki ani nowy ani stary - więc moze jak w Operze Wileńskiej tam większośc pomieszczeń "roboczych" znajduje się w podziemiach
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 890 Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 2:11 pm
Kasia G napisał/a:
nathaliye - masz rację i oczywiście to tylko taka nasza "zabawa" w szukanie dziury w całym - sama napisałam wielokrotnie ze to nie jest film o balecie, no ale z drugiej strony w niektórych momentach bardzo realistyczny i gdyby np. dział sie w srodowisku prawników tez wytknęlibyśmy gdyby np. nie mówili prawniczym językiem albo gdyby pojawiły się tam niedociągnięcia podobnego typu
Też traktuję to jako zabawę, wydaje mi się, że jeżeli ktoś wyrobił sobie opinię o filmie, to wytknięcie kilku błędów nie zmieni całkowicie punktu widzenia.
Poza tym stwierdzam, że wspomniane tu wpadki jakoś szczególnie mnie nie rażą i na pewno nie wpływają na ogólne wrażenie. Np. wspomniana przez Kasię scena rozrabiania point bardzo mi się podobała, dlatego też ciekawie jest się dowiedzieć, że niekoniecznie tak to się odbywa.
A z wpadek - chyba jedna z największych to Nina tańcząca premierę właściwie bez rozgrzewki. Cały czas też miałam wrażenie, że zespół baletowy nie robi właściwie nic poza przygotowaniem się do jednego spektaklu - ale tutaj to nie wiem, czy reżyser założył, że Nina tańczy w ABT czy New York City Ballet, czy w jakimś mniej prestiżowym zespole, który wystawia spektakl raz na miesiąc.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 3:50 pm
Dokładnie, Nina ćwiczy tylko interpretację, wszyscy kręca sie tylko wokół Jeziora, ba, nie ma scen mcia sie po treningach - Nina (rozumiem ze to oddaje jej stan psychiczny) wpada i wypada z teatru bez prysznica, a czasem mam wrażenie że wręcz w baletkach
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 12:26 pm
Dokładnie, to samo mówiły też w Dzień dobry TVN kilka dni temu z tym ze mówiły tez więcej ogólnie o zawodzie tancerki, równiez o rodzeniu dzieci i wpływie tego na karierę, ze jeszcze kilkanascie lat temu to było odbierane jako wyzwanie, dziś już to najzupełniej normalne. Generalnie starały sie pokazac ze film owszem pokazuje coś tam z baletu, ale balet jest lepszy, piękniejszy i mniej sraszny niż film
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 890 Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 7:04 pm
Doszłam do wniosku, co jeszcze mnie w filmie raziło, choć to jest tylko i wyłącznie kwestia gustu i może ktoś ma odmienne zdanie. A chodzi mianowicie o sam finał, scenę z czarnym łabędziem (w ogóle zastanawiające jest to, że nie używa się tam imion Odetta/Odylia, jedynie "black swan" i "swan queen") - dla mnie czarny łabędź Niny wcale nie był "doskonały", nie był ani trochę demoniczny czy mroczny, czyli taki jak z założenia w filmie miał być. Może to też kwestia choreografii i sposobu filmowania, ale wyraz twarzy Natalie Portman jest w tym momencie tak pusty, że nie potrafię ani trochę wczuć się w atmosferę jakiejś euforii, która w filmie się pojawia po występie Niny. Może to też zdecydowało o moim odbiorze filmu.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 7:16 pm
możliwe, bo ja własnie odebrałam go jako demonicznego - przez charakteryzacje i przez podkład muzyczny - jak tarcie łusek węża o skałę Dla mnie był mroczny - do niego dazył cały film. Dlatego tez pewnie to miał być "czarny łabędź" bo jak wiemy pierwotnie Odylia to córka Rotbarta i wcale łabędziem nie jest tylko naśladuje ruchy Odetty aby się pod nia podszyć. Dopiero potem na Zachodzie nazwano ją "czarnym łabędziem" i film oddaje te "zachodnią" wersję, dla nas to Odylia
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 114 Posty: 3 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 7:42 pm
Byłam na tym filmie w kinie. Później obejrzałam go w domu. Raz i drugi. Za każdym razem byłam tak samo zakochana w całym filmie. Jest to jeden z lepszych filmów, jaki widziałam. Widać było także, że Natalie nie gra tej roli. Ona jest tą rolą. Mam nadzieję, iż film dostanie Oscara. Dla mnie był magiczny i taki pozostanie. Końcówka na długo zapisała się w moim sercu. Oby więcej takich filmów.
Związek z tańcem: tribal/flamenco/bale
Wiek: 42 Posty: 56 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 09, 2011 11:16 am
Mnie się film podobał z filmowego punktu widzenia, czyli, jako widzowi, który oczekuje dobrej rozyrwki ("dobrej" w sensie wciągającej fabuły od początku do końca, a nie np. komedii:D). O stronie czysto baletowej się nie wypowiadam, bo nie jestem znawczynią Podobały mi się zdjęcia, nastrój, muzyka i mocno zarysowane postaci, równie dobrze zagrane. Zazwyczaj nie oglądam horrorów i thirllerów, ale tu podskoczyłam tylko raz (jak Nina miała już maksymalne zwidy w domu ), więc nie jest AŻ tak straszny
Jedno mnie tylko zastanawia - co się stało z Beth? Faktycznie się "zapilniczkowała" na śmierć, czy to też były zwidy Niny? Jak myślicie? Może właśnie na tym siła tego filmu polega? Nie tylko Nina nie wie co jest rzeczywiste, a co nie, ale w paranoję za nią podąża też widz....
Ostatnio zmieniony przez carmenta Sro Lut 09, 2011 10:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 890 Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Sro Lut 09, 2011 2:50 pm
Kasia G napisał/a:
możliwe, bo ja własnie odebrałam go jako demonicznego - przez charakteryzacje i przez podkład muzyczny - jak tarcie łusek węża o skałę Dla mnie był mroczny - do niego dazył cały film.
Właśnie dla mnie muzyka i charakteryzacja to było za mało. Cała jej przemiana opierała się na wyglądzie. To, że zachowywała się agresywnie wobec matki i pocałowała Cassela to dla mnie trochę za mało . Może to kwestia tego, że widziałam niejedną naprawdę demoniczną i uwodzicielską Odylię, a Natalie Portman nie oddała tego ani trochę. Tak jakby reżyser założył, że czerwone oczy i wyrastające skrzydła są ważniejsze .
Kasia G napisał/a:
Dlatego tez pewnie to miał być "czarny łabędź" bo jak wiemy pierwotnie Odylia to córka Rotbarta i wcale łabędziem nie jest tylko naśladuje ruchy Odetty aby się pod nia podszyć. Dopiero potem na Zachodzie nazwano ją "czarnym łabędziem" i film oddaje te "zachodnią" wersję, dla nas to Odylia
O tym to wiedziałam, ale nie pomyślałam, że to ma ciągle tak duży wpływ, myślałam, że imiona już się bardziej przyjęły. A może to też reżyser nie chciał mieszać widzom w głowie wprowadzając obok czarnego i białego łabędzie jeszcze jakieś imiona .
to też reżyser nie chciał mieszać widzom w głowie wprowadzając obok czarnego i białego łabędzie jeszcze jakieś imiona .
dokładnie tak samo myślę, a nawet powiem więcej, mówiąc "Swan Queen" i "Black Swan" rozróżniamy od razu dobro od zła. dla nas oczywiście to jest jasne że Odetta jest dobra, a Odylia to ta zła, ale z takim widzem to jak z dzieckiem - trzeba postawić sprawę jasno. bo czym się różni Kryśka od Gabryśki...?
Królowa łabędzi kojarzy się z dobrem, ciepłem, kobiety pokroju bogini, pięknej i łagodnej, natomiast Czarny łabędź, to czerń zwiastująca niepokój, nieszczęście, pech, kobieta równie piękna ale demoniczna, zła, zimna. Jak czarny kot albo czarna owca.
myślę że to zamysł jest celowy by od razu rozróżnić dobrą postać od tej złej. i jak dobra i miła, delikatna i spokojna bohaterka zamienia się w tą wyrachowaną, demoniczną i szaloną, dążącą do wytyczonego celu bez względu na cokolwiek kobietę.
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
Związek z tańcem: uczennica sb ;)
Wiek: 26 Posty: 364 Skąd: Gliwice
Wysłany: Sro Lut 09, 2011 8:57 pm
Może i ja jako młodsza osoba powinnam powiedzieć coś o tym filmie? (oczywiście po jego obejrzeniu)
Więc... uważam że film jest świetnie nakręcony, gra aktorów genialna i nie jest aż taki straszny jak się by mogło wydawać ; ) Taniec bardzo dobrze przedstawiony - było kilka niedociągnięć, ale one aż tak nie wrzucały się w oczy. Oglądając ten film nie nudziłam się, wręcz przeciwnie nie mogłam się doczekać następnej wypowiedzi, czy gestu. Bardzo podobało mi się przedstawienie świata oczami Niny (uwieżyłam nawet że zabiła swoją konkurentkę), i malutkie, pozytywne wstrząśnięcie po filmie.
Po raz drugi do kina na ten film nie pójdę, gdyż wolałabym ominąć pewne sceny... lecz jak wyjdzie na dvd, to od razu je kupię
Związek z tańcem: zaręczeni
Posty: 220 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 12, 2011 7:03 pm
w niektórych kinach jest napisane że od 15. ale to tylko teoria, bo nikt nie patrzy na wiek przy kupowaniu biletów. widziałam dziewczynki, które miały po 11- 12 lat.
Związek z tańcem: Tancerka
Wiek: 29 Posty: 317 Skąd: Bytom
Wysłany: Sob Lut 12, 2011 7:13 pm
Cytat:
o maatko, nie no takie dzieci to nie sa psychicznie gotowe na ten film... nawet nie do konca zrozumieja, ze to sie nie dzieje naprawde!
Oooo tak... Boże, jak słyszę, że ten film jest głównie o balecie to mnie mdli. Nie ogląda sie filmów, których się nie rozumie. TYM BARDZIEJ NIE WYPOWIADA SIĘ O FILMIE, KTÓREGO SIĘ NIE ROZUMIE.
_________________ "Black hole sun,
Won't you come
And wash away the rain?"
Związek z tańcem: uczeń
Wiek: 28 Posty: 82 Skąd: Warszawa- Piaseczno
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 10:28 am
Lienka napisał/a:
Zocha napisał/a:
o maatko, nie no takie dzieci to nie sa psychicznie gotowe na ten film... nawet nie do konca zrozumieja, ze to sie nie dzieje naprawde!
bez przesady, dwunastolatek potrafi odróżnić fikcję od rzeczywistości, ale ten film rzeczywiście nie nadaje się dla dzieci w tym wieku.
bardziej chodzilo mi o to, ze nie odroznia tego, ze to jest tylko wyobraznia bohaterki... bo zalozmy jest scena, ze Nina zabija tancerke, a potem sie okazuje, ze ona nadal zyje, to jest takie... pogmatwane.
Związek z tańcem: uczennica sb ;)
Wiek: 26 Posty: 364 Skąd: Gliwice
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 10:56 am
Zocha uwierz że dziecko 11-12 lat potrafi odróżnić wyobrażenia bohaterki od realnego świata (filmowego)
I jak jest scena np. gdy Nina jest w swoim pokoju i zginają jej się kolana w drugą stronę to chyba nie myślisz że dziecko ot tak sobie w to uwierzy? Chyba że uważasz takie coś za normalne...
A jak Nina zabija tancerkę to właśnie chodzi aby widz uwierzył, i oczywiście zrozumiał potem że to się działo w jej umyśle. Może ty jako nieliczna wiedziałaś to od razu.
Wiem trochę o co ci chodzi z tym pogmatwaniem, ale jak Lienka powiedziała bez przesady I osobiście myślę że film jest ok dla dziecka tylko bez pewnych scen.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach