www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Balet na dvd i nie tylko
Autor Wiadomość
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 33
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 17, 2010 12:44 pm   

Też obejrzałam ostatnio Giselle, ale z Monique Loudieres i Manuelem Legris. Nagranie co prawda jest w jakości dalekiej od ideału, ale czego w końcu oczekiwać od zrzutu VHS (który jeszcze podobno zamókł) z 1992 ;) Od razu się przyznam, że poza "Damą Kameliową" z nimi była to najbardziej przeze mnie upragniona rzecz do zobaczenia.

I to nagranie tylko mnie upewniło o tym, że Monique jest moją ulubiona tancerką Opery, co do Manuela - rozumie się chyba samo przez się, nie ma zbyt dużej konkurencji - jeśli wziąć pod uwagę to, w jak wielu rolach się sprawdza i jak wiele razy mnie już zachwycił. Co prawda wcześniej widziałam już z nim "Giselle" z Aliną Cojocaru z 2006 - nagrania dzieli 14 lat - ale według mnie to było zupełnie coś innego nie tylko ze względu na jego dojrzały wiek. Być może w tym drugim technicznie doszlifowany był już do perfekcji, ale jednak tancerka również zmienia sposób interpretacji roli swojego partnera i vice versa. Legris w duecie z Cojocaru (pewnie ze względu na dużą różnicę wieku obojga i to, że Alina jest bardzo słodka) był Albrechtem, któremu spodobała się miła i ładna wiejska dziewczyna - od początku nie było widać między nimi specjalnej chemii, w tej interpretacji przeważyła jego chęć uwiedzenia Giselle. Nie znaczy to, że podobna sytuacja nie była widoczna w jego duecie z Monique. Tylko tutaj było nieco inaczej. 28 letni książę Manuela był bardzo zainteresowany Giselle - na początku przeważała fascynacja dziewczyną, chęć zbliżenia się do niej i jej głębszego poznania. Stąd podczas spotkania i niezbyt dyskretne próby skradzenia pocałunków i upojne spojrzenia. Giselle Monique była nieco zawstydzona, ale nie w tak naiwny sposób jak dziecięca Alina. Poza tym - wreszcie zobaczyłam coś, gdzie nie wszystko jest odgrywane w stereotypowy, oklepany sposób.
Znam ten balet niemal na pamięć, i przyzwyczaiłam się, że w scenie spotkania z Albrechtem, Hilarionem, wieśniaczkami itd. Giselle ma się zachowywać mniej więcej tak
a tak. Dlatego kiedy Monique odgrywała wiele z tych scen zupełnie inaczej - byłam po prostu zdziwiona. Miałam do tego stopnia zakodowane w głowie, że tutaj tancerka powinna zachować się w taki a nie inny sposób, że dopiero po drugim obejrzeniu docierało do mnie, jakie zmiany zaszły w danym miejscu i co nowego one wnoszą.
Ale była to dla mnie bardzo wartościowa i odkrywcza produkcja nie tylko pod względem interpretacji, ale i zmian w choreografii, szczególnie w pierwszym akcie. Zaczynając jednak od produkcji - nie mogę dojść, która to. Wspomagając się ta stroną: http://www.danser-en-fran...lle/giselle.htm nie dopasowałam żadnej z wymienionych tutaj do tej, którą ja widziałam. A nie jest to na pewno produkcja Patrice'a Barta i Genia Polyakova z 1991 roku ze scenografią Loïca le Groumelleca.
Dla przykładu: Giselle w tej wersji nosi paczkę projektu według tej z rysunków Carlotty Grisi - http://www.danser-en-fran...rs/image122.jpg

Najbardziej znaczące zmiany w choreografii - przede wszystkim dodatkowe pas de deux dla Giselle i Albrechta w akcie I, również do muzyki Adama, ale nie z tego baletu. To dało również dwie dodatkowe wariacje Giselle i Albrechta. Myślę, że to był bardzo ciekawy pomysł, aczkolwiek wątpię, czy zawsze by się sprawdził - Monique i Manuel byli boscy i w pas de deux i w wariacjach. A czemu nie byłam aż tak zaskoczona widząc to pas de deux? Bo widziałam je już wcześniej w bardzo lubianej przeze mnie wersji z Dutch National Ballet, w tej samej choreografii - tyle że zatańczone było przez jedną z dwóch par wiejskich tancerzy. Teraz już widzę, od kogo "ściągnęli" swój pomysł ;)

Wracając do interpretacji - Monique to wymarzona Giselle, ma wszystkie cechy, które sprawiają, że jest w tej roli idealna. Nie bez powodu uważa się ją za jedną z najwybitniejszych Giselle Opery. Najlepsza wariacja (albo raczej wariacje) w I akcie, najlepsza scena szaleństwa, jaką kiedykolwiek widziałam. W ogóle ze wszystkich Giselle, jakie widziałam do tej pory, ona podobała mi się najbardziej. Tajemnica jej sukcesu jest chyba bardzo prosta do wytłumaczenia - ona nie tylko wszystko robi po swojemu, tak, jak jej dyktuje serce, ale jest tak naturalna, że nie sposób jej nie wierzyć - jest szczera i prawdziwa. Dzisiaj nie ma już takich tancerek - wszystko mniej lub bardziej, ale jest poukładana od A do Z, tancerki nie tylko często nie mogą znaleźć luk w interpretacji roli, żeby je wypełnić swoją własną inwencją twórczą, ale czasem - takiej właśnie intuicji artystycznej po prostu im brakuje. Monique jest trochę jak genialna Giselle sprzed lat - Olga Spiesiwcewa, tyle, że na bardzo wysokim poziomie technicznym, który mimo wszystko nie kłóci się z jej naturalnością i swobodą. Tym bardziej jest to dla mnie ewenement - właśnie ze względu na wysoki poziom techniczny, dziś trudno jest być tancerzom naturalnymi i wiarygodnymi, kiedyś musiało być zdecydowanie łatwiej.
Zwrócę jeszcze uwagę na małą rolę - drugą wariację męską w wiejskim pas de deux, która - jeśli mnie wzrok nie mylił - zatańczona była przez dynamicznego Kadera Belarbiego. Świetny epizod - chociaż wiejskie pas de deux w całości zatańczone było przez innych tancerzy, on najbardziej zapadł mi w pamięć.

I drugi akt - skrucha księcia, żal Giselle, ale też wybaczenie. Oboje stworzyli piękny, ujmujący duet, Monique zdawała się być prawdziwym duchem, zjawą, kimś zupełnie nierzeczywistym. Poza tym wszystkie jej pozy były odzwierciedleniem "standardów" ery baletu romantycznego. Chyba nie będę się bardziej rozpisywać, bo cóż mogę
w ten sposób oddać - nic ;) Ale to naprawdę piękna, poruszająca produkcja, w warstwie kostiumów i scenografii niektóre elementy podobały mi się znacznie bardziej,
niż te w obecnie wystawianej wersji. I po raz kolejny zobaczyłam jak Monique z Manuelem tworzą niezapomniane, niezwykłe kreacje - myślę, że gdyby ta "Giselle" była wydana na dvd w jakości cyfrowej, robiłaby znacznie większą furorę niż np. znana i przecież słusznie podziwiana przez wszystkich "Giselle" z Fracci i Bruhnem ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 33
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 17, 2010 5:37 pm   

To może krótko podzielę się jeszcze wrażeniami po obejrzeniu Don Kichota z tą samą parą ;) Jest to nagranie archiwalne z Opery Paryskiej, jeszcze starsze, niż wspomina Giselle - spektakl został zarejestrowany w 1990 roku.
To ta produkcja: http://www.manuel-legris....loudieres_2.jpg http://www.manuel-legris....loudieres_6.jpg

Kostiumy z niej i scenografia podobają mi się znacznie bardziej, niż z obecnej, różnic w choreografii nie zauważyłam. Młody Manu to żywioł, wulkan energii, ale trudno mi powiedzieć, czy wolę go tu, czy w wersji z Aurelie - nie da się ukryć, że mimo wszystko jakość nagrania, niezależnie jak fantastyczny byłby taniec i wszystko inne - zmienia percepcję i odbiór spektaklu. Ale na pewno nie odmówię sobie porównania, chociaż trochę, Dupont i Loudieres. Cóż, w mojej ocenie rola Kitri nie do końca leży Aurelie. Dlatego przy porównaniu z drobną, szybką, pełną ekspresji, lekką jak piórko i żywiołową Monique ta druga wybada raczej blado. Nie zatuszuje tego nawet kiepska jakość nagrania, która mogłaby przemawiać na korzyść późniejszej partnerki Manuela. Ta tancerka to po prostu żywe srebro, sprawdza się zarówno w rolach dramatycznych, jak i komicznych, takich, które wymagają dużego temperamentu. I Monique bez wątpienia go ma, raz jest charakterna i zadziorna, to znowu zalotna, subtelna i kobieca jako Dulcynea.
I to co według mnie najbardziej zaszwankowało w wersji oficjalnej z Opery - grand pas z III aktu, na którym chciało mi się ziewać, tutaj olśniewało pełnym blaskiem. Oglądając, zupełnie zapomniałam o kiepskiej jakości filmu, Manuel i Monique wręcz hipnotyzowali, zaczarowywali widza swoim tańcem - byli dumni, piękni, eleganccy, żywiołowi. To tak w skrócie na temat tego Don Kichota, w którym z powodzeniem prezentowali się też Elisabeth Platel jako Królowa Driad (znowu, o ile wzrok mnie nie mylił) i Clothilde Vayer w roli Ulicznej tancerki ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 7:56 pm   

Obejrzałam polecaną przez Ewę Giselle w wykonaniu Het Nationale Ballet i nie pozostaje mi nic innego jak podpisać się pod jej entuzjastyczną recenzją ;) . Może nie jest to dla mnie wykonanie idealne w każdym calu, choćby ze względu na Mirtę, która ogólnie mnie nie zachwyciła, miała ciekawe momenty, ale wolę Mirty z lepszym skokiem, poza tym jej ramiona mi się nie podobały - może się czepiam, ale mam już swoje dwie ulubione Mirty. Interpretacja Josefa Vargi, chociaż rzeczywiście na początku może się wydać banalna, jest interesująca, widać, że jest przemyślana. Anna Tsygankova była świetna i - co mnie samą zaskoczyło - bardziej podobała mi się w drugim akcie, a nawet powiem, że była dla mnie idealna pod każdym względem. Co oczywiście nie znaczy, że pierwszy akt mi się nie podobał - chyba po prostu na pierwszy akt jestem bardziej otwarta i lubię w nim wiele tancerek, więc trudno mi wybrać tą najlepszą, podczas gdy w drugim zawsze coś mi się nie podobało.

Jednak jak dla mnie ta wersja Giselle zasługuje na największą uwagę ze względu na zachwycającą inscenizację, dla mnie najlepszą wśród tych, które miałam okazje widzieć. Bardzo podobała mi się cała pantomima, sam początek był też ciekawy - scena jest początkowo ciemna, po chwili robi się coraz jaśniejsza, powoli pojawiają się na niej mieszkańcy wsi - widać, że budzi się nowy dzień. Przepiękne kostiumy - paczka Giselle z pierwszego aktu jest cudowna, pięknie wygląda i pięknie się układa w tańcu, chyba najładniejsza, jaką widziałam. Świetna scenografia, prosta, ale efektowna, podobnie jak Ewie podobało mi się zestawienie pochmurnego nieba, ciemnego, jakby zamglonego widoku, z jasnymi kostiumami. W ogóle mam wrażenie, że jeżeli chodzi o kostiumy tancerek to użyto materiału, który lekko odbija światło, dzięki czemu wydają się one jeszcze bardziej jasne i żywe. Dla zobrazowania kilka screenshotów (dużych, dzięki czemu jeden już służy mi jako tapeta na pulpicie ;) ):
http://www.blu-ray.com/mo...73/#Screenshots
Drugi akt był porażający, już od samego patrzenia na scenografię robiło mi się zimno, a wejście Mirty i wilid wrażenie się spotęgowało - nie dość, że na scenie była mgła, to jeszcze wilidy miały narzucone na głowę tiulowe chusty, dzięki czemu naprawdę wyglądały jak zjawy - fragment można obejrzeć na youtube.
Z takich bardziej technicznych szczegółów bardzo podobało mi się pojawienie się Giselle w drugim akcie (zdjęcie tutaj) - pomysł jest genialny i robi niesamowite wrażenie podczas oglądania.

To pierwsze wrażenia, może jeszcze coś mi się przypomni. Ale jak najbardziej polecam ten spektakl, według mnie zdecydowanie jedno z najlepszych nagrań Giselle, jakie można dostać.
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Nagash 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 47
Posty: 131
Skąd: Shaolin Temple
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 8:01 pm   

Blanche napisał/a:
ale mam już swoje dwie ulubione Mirty.


Można podpytać jakie??? :) Mi osobiście podobała się dotychczas jedna i jest dla mnie jedyna słuszną :wink:
 
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 9:01 pm   

Tatiana Terekhova z oficjalnego nagrania z Galiną Mezentsevą i Konsantinem Zaklinskym (nagranie z lat 80.) oraz Ekaterina Kondaurova - jej nie można zobaczyć na oficjalnym nagraniu, ale po internecie krąży nagranie z Maryjskiego z Poliną Semionovą i Vladimirem Shklyarovem, gdzie Ekaterina wciela się właśnie w rolę Mirty.
A Ty jaką tancerkę cenisz najbardziej w tej roli?
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Nagash 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 47
Posty: 131
Skąd: Shaolin Temple
Wysłany: Pią Mar 18, 2011 9:16 pm   

Marta Romagna z La Scalla, można obejrzeć na oficjalnym nagraniu z Zakharovą i Roberto Bolle, samo jej pojawienie się wzbudziło we mnie niekłamany zachwyt :) zresztą jej wygląd też :oops: Jej makijaż czyli podcieniowane oczy plus rysy jej twarzy (szczególnie jeszcze pod woalką) sprawiły że czułem się jakbym faktycznie zobaczył ducha :) No i nie da się ukryć że ta kobieta ogólnie mi się podoba :razz:

(fakt faktem w ogóle 2 akt z Martą i całym corps de ballet z La Scalla podobał mi się najbardziej ze wszystkich wykonań jakie widziałem a widziałem dosyć sporo)
 
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Sob Kwi 16, 2011 9:43 pm   

Obejrzałam Bajaderę z Royal Ballet i uwaga - będę się pastwić :twisted: . No, może przesadzam, ale zarówno wersja, jak i wykonanie nie przypadły mi do gustu.
Może najpierw o wykonaniu - Carlos Acosta jako Solor, Tamara Rojo jako Nikija i Marianela Nunez jako Gamzatti.
Tamara Rojo jest dla mnie wielką zagadką, a może raczej zagadką jest to, czemu jest tak uwielbiana. Warunki fizyczne ma średnie (niewysoka, raczej krępa), zdolności aktorskie ma według mnie marne, zdaje się jedynie, że technicznie jest niezła (dobry balans i piruety). Jako Nikija według mnie nic nie wyraziła, ponadto nie mogła nawet jechać na wyglądzie czy ładnych pozach w Królestwie Cieni. Już chyba wolałabym, żeby w nagraniu pojawiła się Cojocaru, też za nią nie przepadam, ale umiejętności aktorskich odmówić jej nie mogę.
Carlos Acosta był w porządku. Zauważyłam, że jego Solor szybko się zakochał w Gamzatti (przynajmniej takie sprawił wrażenie) - na sam jej widok wyglądał na porażonego jej urodą ;) . Być może to kwestia wersji - gdy po śmierci Nikiji w innych wersjach Solor podbiega do niej, tutaj Solor po prostu odchodzi z Gamzatti. Może w założeniu ma zrozumieć swoje uczucia w Królestwie cieni?
Najjaśniejszy punkt - naturalnie Marianela Nunez :) . Idealna Gamzatti, silna technika podkreślała siłę i pewność siebie Gamzatti, jednak nie zabierała jej kobiecości. Aktorsko wspaniale - te jej spojrzenia, uśmiechy...
Podobał mi się taniec znany mi jako D'Jampe (czyli gdy w 2 scenie 1 aktu tańczą dziewczyny ubrane w spodnie, do których przyczepiony jest szal, którym machają nad głową - nie wiem, jak to inaczej wyjaśnić ;) ). Co mnie tu zastanowiło, to że tancerki zdawały się być uwodzicielskie, ale i tak mi się podobało ;) .
Królestwo Cieni mi się nie podobało, przede wszystkim ze względu na Rojo i na trzy cienie, których styl nie pasował mi do tych ról. Ale też przyznam, że dopiero po obejrzeniu wersji z Maryjskiego zaczęłam uwielbiać Królestwo Cieni - po obejrzeniu pierwszej Bajadery (z Opery Paryskiej), ten akt podobał mi się najmniej i przez długi czas nie rozumiałam jego fenomenu ;) .

Teraz o wersji.
Jest to wersja Makarowej, 4-aktowa, po Królestwie Cieni są jeszcze zaślubiny Solora i Gamzatti, podczas których Nikija tańczy jako duch, a pod koniec świątynia się zawala, jednak Nikija ratuje Solora. Może fabularnie ma to sens, ale według mnie ostatni akt jest całkowicie zbędny. Królestwo cieni jest idealnym zakończeniem tego baletu, jakikolwiek akt czy scena następująca po nim psuje całkowicie odbiór.
Kostiumy - różnie. Niektóre ładne, niektóre niezbyt - ogólnie bez szału. Nie podobały mi się na przykład wszystkie korony, diademy czy jak to nazwać, które miały na głowie Nikija, Gamzatti czy cienie. Kostiumy cieni ogólnie mi się nie podobały - były zbyt bogate, zbyt przyziemne miałam wrażenie, że patrzę na księżniczki, nie cienie.

I w sumie to chyba tyle, jestem ciekawa, czy ktoś inny oglądał to nagranie i co o tym myśli.
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 32
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Kwi 16, 2011 10:32 pm   

Siostra moja ostatnio skądś pozyskała jakąś Bajaderę, mówię "jakąś", bo właśnie nie wiem, kto i gdzie, jeśli to ta sama, to się ustosunkuję jak tylko obejrzymy :)
 
     
Lienka 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik, uczeń
Posty: 182
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 11:32 am   

Blanche, a oglądałaś może to starsze nagranie Bajadery z Royal Ballet, to z Asylumratovą i Mukhamedovem? Co o nim sądzisz?

Tego nagrania o którym piszesz nie oglądałam w całości, ze względu na brak sympatii do Tamary Rojo, widziałam tylko na YT fragmenty z Gamzatti. Nunez jest rzeczywiście świetna w tej roli.
_________________
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieli co z tobą zrobić - św. Augustyn
 
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 11:58 am   

Lienka napisał/a:
Blanche, a oglądałaś może to starsze nagranie Bajadery z Royal Ballet, to z Asylumratovą i Mukhamedovem? Co o nim sądzisz?

Widziałam kiedyś, pamiętam, że Asylmuratova nie podobała mi się jakoś szczególnie w kolorowych aktach, a podobała mi się w białym.
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
nathaliye 
Pierwszy Solista


Posty: 2264
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 6:13 pm   

ja także widziałam, i była to pierwsza Bajadera jaką zobaczyłam i mi z kolei się Asylumratova bardzo podobała
_________________
http://www.funpic.hu/swf/monitor_cleaner.swf

sukces? 100% talentu, 100% pracy
 
 
     
Ewa J. 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 33
Posty: 683
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 17, 2011 8:17 pm   

Nie było okazji o tym wspomnieć, ale skoro Blanche pytasz o zdanie innych to napiszę klika słów. Mój odbiór jest nieco inny bo.. to obecnie moje ulubione nagranie dvd tego baletu ;) To z Asylumratovą, Muchamiedowem i Bussel oglądałam tak dawno że prawie nie pamiętam, pewnie dlatego że typ aktorstwa przez nią reprezentowany (histeryczno-dramatyczny) okropnie mnie raził. A z wersji Makarowej znam jeszcze wykonanie Zakharova&Bolle, które, jak łatwo się domyślić (znając mój stosunek szczególnie do pierwszej wymienionej) nie przypadło mi do gustu.
Do oglądania tej najświeższej wersji podchodziłam nadzwyczaj sceptycznie.. nie tylko dlatego, że Rojo, która mnie zawsze bardzo zniechęcała jako nudna i okropnie mdła tancerka, ale sam balet nie był dla mnie nigdy szczególnie wciągający.. wręcz przeciwnie. I, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, obecne nagranie z ROH pozwoliło mi nie tylko przełamać te lody niechęci i inaczej spojrzeć na "Bajaderę", ale też na samą Rojo.

Ale po kolei. Sam spektakl świetnie zrealizowany i sfilmowany, od razu widać, że nagrywano z wyczuciem - podobało mi się szczególnie to, że podczas filmowania tańca operator nie zapominał od czasu do czasu zahaczyć kamerą o bohaterów akcji aktualnie nie będących w ruchu, wyłapując przy tym spojrzenia, uśmiechy, różne drobne gesty co w toku narracji nawet tanecznego spektaklu jest dla mnie niezwykle ważne. Najważniejsze takie momenty odbywały się oczywiście z udziałem Gamzatti - raz, gdy podczas wspomnianego przez Blanche tańca D'Jampe spoglądała dumnie (może z wyższością) na tancerki, potem, kiedy podczas sceny zaręczyn pojawiła się Nikija i Gamzatti najpierw wyraźnie się zaniepokoiła, a później swoją przewagę podkreśliła ostentacyjnym, mocno przesłodzonym uśmiechem. Tak samo ładnie ujęto reakcje Wielkiego Bramina podczas tańca Nikji, to, jak jest w niej zakochany itd.

Przechodząc do artystów, czyli dokładniej mówiąc wielkiej trójki: Tamary Rojo, Carlosa Acosty i Marianeli Nunez - pod względem interpretacyjnym (zarówno aktorskim i tanecznym) wszyscy na najwyższym poziomie. Jak już wspomniałam, moje podejście do Tamary było zdecydowanie negatywne, ale tutaj zachwyciła mnie swoim subtelnym i powściągliwym aktorstwem. Naprawdę była dla mnie wymarzoną Nikiją i nic nie jestem w stanie jej zarzucić, tak mi się podobała. Już jej taniec na wejście był dla mnie genialny - zdecydowanie wolniejsze tempo niż w oglądanych dotychczas przeze mnie wariacjach, ale druga część odpowiednio energiczna i emocjonalna. Poza tym ręce, ręce, dla mnie w tym tańcu miała cudowne ręce, może przede wszystkim dłonie i w ogóle była bardzo elastyczna, płynęła niczym fala ;) Konflikt z Braminem; odegrane fantastycznie z obu stron, we wszystkich znanych mi interpretacjach był najczęściej przerysowany a tutaj odpowiednio podkreślono zaangażowanie kapłana i niechęć Nikij, przy tym nie przesadzając. Tak samo w starciu z Gamzatti bardzo dobre, przemyślane aktorstwo. Nunez wykreowała bohaterkę która od samego początku była bardzo pewna siebie i zdecydowana, wiedziała czego chce. Później nie tyle puściły jej nerwy, co wzrosła agresja spowodowana ewentualnością pokrzyżowania planów. Marianela wypadła w tej roli po prostu fantastycznie, bardzo konsekwentnie od początku do końca poprowadziła wykreowaną przez siebie postać. Jej taniec w świątyni podczas ceremonii zaślubin tak samo był zachwycający. W ogóle jestem dla Marianeli pełna podziwu - ta tancerka ma tak niezwykłe wyczucie, absolutnie do wszystkiego - tempa, wykańczania ruchów ramion, co szczególnie uwidoczniło się w wariacji Gamzatti. A Carlos Acosta jako Solor to tak samo świetny wybór. Był naturalny, spontaniczny i bezpretensjonalny, nie przypięto mu co prawda od początku łatki wielkiego zakochanego, ale dla mnie to bardzo dobrze. Dopiero po śmierci Nikij zaczyna zdawać sobie sprawę z wartości osoby, którą utracił. Wcześniej - waha się, ale spotyka kolejną, posażną i piękną kobietę, która skutecznie umie rozwiewać jego wątpliwości (świetnie to było zaakcentowane w Grand pas kiedy na chwilę staje i podnosi rękę do góry przypominając sobie złożoną przysięgę, ale w tym samym momencie nadbiega Gamzatti żeby ściągnąć go na ziemię). Właściwie to na wiele podobnych detali mogłabym zwracać uwagę, bo tancerze (o, już chciałam napisać: aktorzy) ROH świetnie wszystkie te niuanse wychwycili i zinterpretowali; w innych spektaklach jakoś się wymykały i ginęły w natłoku całości. Drugi akt również bardzo mi się podobał, no może odrobinę mniej, wariacje 3 cieni rzeczywiście nie powalały ale można to przeboleć, poza tym sama maniera, czy przewidziany sposób tańczenia bardzo mi odpowiadał, ale wykonanie już niekoniecznie.
4 akt - kiedy już do niego dochodzi może się dłużyć, ale mi odpowiada właśnie jako fabularne domknięcie całości. Podkreśla coś, co w innych wersjach pozbawionych tego segmentu jakoś się zatraca - tzn. nadrzędność wyższego porządku nad ludzkim. Choćby nie wiadomo jak silna była Gamzatti i jak wpływowy jej ojciec wszystkie ich starania i tak wzięłyby łeb bo silniejsza od ich wszystkich intryg była właśnie przysięga Solora. I jeśli chodzi o scenografie to również moja ulubiona wersja, do poszczególnych kostiumów rzeczywiście można by się przyczepić ale jeśli chodzi o całokształt bardzo mi odpowiada. No, chociaż z drugiej strony nie jestem pewna czy nasz warszawski zespół nie ma ładniejszych kostiumów, ale załóżmy, że porównywałam tylko w obrębie znanych mi nagrań ;)
_________________
"Tańczcie głową." A. Pawłowa
 
     
Nagash 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 47
Posty: 131
Skąd: Shaolin Temple
Wysłany: Pon Sie 01, 2011 6:45 pm   

Blanche napisał/a:
Obejrzałam Bajaderę z Royal Ballet - Carlos Acosta jako Solor, Tamara Rojo jako Nikija i Marianela Nunez jako Gamzatti.

... jestem ciekawa, czy ktoś inny oglądał to nagranie i co o tym myśli.


parę dni temu udało mi się to kupić i oczywiście obejrzeć ale nie będę się pastwił jak Blanche :) gdyż od dawna chciałem zobaczyć miss Nunez jako Gamzatti, perfekcyjna (jak zawsze), a jej spojrzenia, uśmieszki - idealne. Gdyby spojrzenie mogło zabijać to Nunez miałaby tu niezły bilans :P .
Blanche stwierdziła że przeszkadzają jej tutaj wszelkie korony diademy itd... ja akurat mam na odwrót bo patrząc na miejsce w którym wszystko się dzieje czyli Indie, wręcz oczekuję bogatych ozdób i tutaj je dostaję - oba kostiumy Gamzatti fantastyczne.
Ja osobiście lubię Genesie Rosato i tu pojawia się jak służka Gamzatti - Aya, i kolejny plus dla tej wersji :P
Co do dwójki głównych bohaterów mam podobne odczucia jak Blanche.
Wykonanie ma jeden poważny minus i tu też muszę zgodzić się z Blanche - Królestwo Cieni. Tak usypiającego wykonania to jeszcze nie widziałem, przyznam że musiałem zrobić sobie przerwę w oglądaniu na kilkanaście minut żeby przez to przebrnąć.
Osobiście zawiodłem się też delikatnie na Golden Idolu bo to co zaprezentował było po prostu kiepskie, od razu pomyślałem sobie "szkoda że nie tańczy tej roli jak Tetsuya Kumakawa" ale nie można mieć wszystkiego. Fakt faktem i tak kupiłem to dla Marianeli Nunez.

Co do DVD to zawiera fajne bonusiki chociaż jak zwykle za mało i chciałoby się więcej.

Cytując za książeczką:

1. Tamara Rojo on dancing "La Bayadere" 9:22
2. Leanne Cope and Francesca Filpi on the corps de ballet 7:46
3. Tamara Rojo and Carlos Acosta rehearse with Alexander Agadzhanov 20:06
4. Natalia Makarova on choreographing "La Bayadere" 4:13
_________________
Pieniądze to nie wszystko... liczą się jeszcze obrazy, nieruchomości i diamenty.
 
 
     
Blanche 
Koryfej


Związek z tańcem:
miłośnik
Wiek: 36
Posty: 890
Skąd: z dalekiej północy
Wysłany: Sro Mar 21, 2012 9:19 pm   

Obejrzałam w końcu Don Kichota z Het Nationale Ballet, jest to wersja Alexeja Ratmansky'ego, który trochę w niej pozmieniał, trochę dodał, trochę odjął, z rezultatem, na szczęście, bardzo dobrym. Tutaj krótkie wideo, żeby było wiadomo, o czym mowa:
http://www.youtube.com/watch?v=1rwT5XI5iMU

Tradycyjnie oddzielnie ocenię wykonanie, a oddzielnie wersję:
Wykonanie:
Bardzo podobała mi się Anna Tsygankova jako Kitri, była energiczna, ale nie przesadnie brawurowa, zadziorna, ale przy tym dość subtelna i kobieca. Matthew Golding dobrze tańczył, ale nie podobało mi się jego aktorstwo, dość sztuczne. Wśród innych tańczonych ról nikt mi się właściwie nie podobał. Za to Don Kichot i Sancho Pansa byli świetni, bardzo ekspresyjni i zabawni, z resztą w ich role wcieliło się dwóch znanych w Holandii komików. Chyba pierwszy raz prolog nie tylko mnie nie znudził, ale naprawdę rozbawił, a w scenie snu Don Kichot robiący miny w tle chyba bardziej przyciągał moją uwagę niż Króla Driad czy Amorek (co może dla niektórych nie jest niczym pozytywnym, ale jak pisałam, większość tancerzy tutaj mnie nie zachwycała, więc wolałam patrzeć na Don Kichota).

Inscenizacja:
Sama inscenizacja jest według mnie świetna. Kostiumy i scenografia wspaniałe. W pierwszym akcie, co może być zakakujące, przeważają chłodne kolory, w tle widać niebo, sukienki tancerek corps de ballet mają na ogół różne odcienie niebieskiego (choć zdarza się u niektórych trochę czerwonego), również ich wachlarze są niebieskie. Kitri ładnie się wyróżniała na tym tle. W ostatnim akcie z kolei miał być pewnie wieczór, dlatego też niebo ma żółto-brązowe odcienie, jak przy zachodzącym słońcu.
Jest trochę zmian w fabule. Pierwsza - gdy w 2. akcie Kitri i Basilio ukrywają się u Cyganów, tutaj trafiają na trupę teatralną. Taniec cygański tańczą Kitri i Basilio. Po tym jest scena z Don Kichotem, który rusza do walki z wiatrakami, walczy z demonami itp. (Don Kichot i Sancho Pansa mają tu ponadto bardzo ciekawe wierzchowce ;) . W Maryjskim na scenie pojawiają się prawdziwe zwierzęta, tutaj wymyślono co innego, z przekomicznym efektem).
Bardzo mi brakowało tańca Espady i Mercedes w tawernie. Cała scena została mocno skrócona, ogranicza się do wejścia, tańca Kitri i Basilio, następnie ojciec każe Kitri wyjść za Gamache'a. Basilio jest załamany i dopiero wtedy wpada na pomysł upozorowania własnej śmierci na ślubie Kitri. Więc dalej są przygotowania do ślubu, nieszczęśliwa Kitri w welonie idzie do ołtarza, i dopiero wtedy wkracza Basilio i dalej wszystko toczy się tradycyjnie. Ale wszystko nadal pozostaje spójne i zrozumiałe. Coda finałowego pas de deux jest przedłużona, pomiędzy poszczególnymi elementami swóch udział w codzie mają inni tancerze - przyjaciółki Kitri, torreadorzy, Espada i Mercedes. Ogólnie efekt jest interesujący i nagranie to bardzo polecam.
_________________
Niepoprawna miłośniczka Mariinki
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   

Odpowiedz do tematu Dodaj do serwisow: Bookmark and Share
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 11