Naprawde tak uwazam - otrzymuje sie niewspolmiernie malo, niz sie daje. Co prawda w zyciu nie musi chodzic o dawanie, ale kiedy np. pojawiaja sie kontuzje, czy inne problemy, to zaczyna to byc istotne, chociaz nie wiem, moze nie powinno. Na tyle wysilku, ile sie w to wklada, i tyle, ile sie rezygnuje ze wszystkiego innego, czasami sie zastanawiam, czy to faktycznie jest az tyle warte.
Kiedys znajomy aktor o swoim zawodzie mowil, ze co jest w nim ciezkie, ze m.in. to, ze naprawde sukces osiaga niewielu, a cala reszta skazana jest na jakies poczucie niespelnienia. Wydaje mi sie, ze z tancem jest podobnie.
Znalam tez kiedys rezysera, ktory lubil mawiac, ze 'nie ma ludzi niezastapionych' - nie ten, to ktos inny. I chyba cos w tym jest, ze jest zawsze mozna znalezc dziesiatki innych ludzi mlodszych, zdolniejszych, z lepsze technika, ciekawsza osobowoscia, itp.
Ale to chyba jest naturalne, ludzkie, i byc moze zludne, ze zwykle oczekuje sie czegos w zamian za poniesione koszty, a w rzeczywistosci wiadomo, wcale nie musi o to chodzic.
Takie tylko luzne mysli mnie ostatnio naszly, moze bezsensowne, ale chyba jesien wprowadza mnie w taki troche pesymistyczny nastroj
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Pią Wrz 21, 2007 9:27 am
Oj Joanna - późno już było jak pisałaś i pewnie stąd takie myśli
Jeśli rozważać życie w kategorii zysków i strat to myślę, że warto zainteresować się - nie wiem - wyłudzeniami okupów, handlem narkotykami itp.
Tam mimo wszystko zwykle zyski przewyższają straty. A przynajmniej jak już przyjdzie jakaś "strata" to sie ma poczucie że wcześniej się poużywało
Drugim skrajnym przykładem jest operator ręcznej maszyny oczyszczającej przemierzający np. ulicę a całość pozyskanego dochodu inwestujący w napój wino podobny "Ognista Balerina".
Cała reszta hołoty, rozpięta między tymi dwoma przykładami miewa podobne rozterki
I to nie zależnie czy jest baletnicą czy informatykiem Po cholerę ślęczeć przed tym kompem 18 h/dobę coby być na bieżąco czy też wyłamywać sobie w wyrafinowany sposób nogę jak i tak przylezie jakiś malkontent któremu efekt się nie spodoba
No w zasadzie tyle
Tak jusz jest i quniec !! Trzeba się nauczyć z tym żyć - a co więcej jestem pewny że masz tego pełną świadomość tylko Cię nocne marki/koszmarki dopadły
Zalecam flaszkę "Ognistej Baleriny" na czczo - zaraz inne problemy przypełzną do głowy
Torin
p.s.
Nie no drugą dopadło - załamka !!!
p.s II
eeee idę się napić kawy to mi zaraz przejdzie
taki bilans zysków i strat jest chyba jednak czymś bardzo ludzkim, naturalnym (myślę więc jestem -myślenie wiąże się z przeżywaniem i pewną wrażliwością w odbiorze bodźców). Sądzę, że im większe poświęcenie tym bardziej atakują nas różne pytania o sens a zawód tancerza to poświęcenie dla mnie ogromne chociażby tylko dlatego, że jestem skrajnie nieodporna na ból i w głowie sobie nie mogę pomieścić jak można go znosić niemal nieustawicznie...
Z drugiej strony słusznie myślę Torin napisałeś, że zawsze cokolwiek by człowiek nie robił to są jakieś czynniki które za wszelką cenę chcą nas zniechęcić i zagnać w pustkę. Ja swój zawód uwielbiam ale nie raz mnie bolały różne rzeczy i będą boleć do końca-taka jest rzeczywistość i nie ma co jej zwolczać co najwyżej można nauczyć się z nią żyć będąc mimo wszystko szczęśliwym.
Reasumując przed tego typu myślami myślę że się nie ucieknie- zawsze coś w zawodzie dokucza-bo to jest wpisane w nasze człowieczeństwo tak jak wpisane są w nie rzeczy dobre i radosne. Jednak takie dylematy u tancerza chyba są szczególnie zasadne mimo, iż zawód szczytny.
No tak, a dodatkowo pragnę wszystkie urocze tancerki i tancerzy zapewnić, że widzowie również czasami mają myśli aby "odejść".
Ja np. czasem sobie myślę, po kiego grzyba tak często łażę i łażę do tej opery. Jak by mnie nie było to i tak wszystko byłoby tak samo. Moja obecność nie sprawia że soliści, chór, orkiestra czy balet wykonuje sztukę piękniej czy gorzej. Jestem już jak fotel na widowni: wszyscy wiedzą że jest, ale nikt jego obecności już nie zauważa
No ale cóż... cudem miłości jest to że trwa mimo wszystko i pomimo wszystko. Pasji nie da się okiełznać.... inaczej to nie pasja
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Wrz 22, 2007 10:20 am
Scarpio, ale zawsze jest o to jedno zajęte miejsce więcej na widowni jak Ty jesteś. A wiesz, to już coś...bo tak naprawdę tancerze jeśli widza pełną widownie mają też pełną mobilizacje, bo mają dla kogo tańczyć. A jak widowni jest połowa, to ręce opadają, noi nogi tez
Związek z tańcem: uczennica, tancerka
Wiek: 34 Posty: 144 Skąd: Malbork
Wysłany: Wto Paź 30, 2007 9:49 am Re: Czy nie przeszlo wam nigdy przez mysl aby odejsc??
patrychaa21 napisał/a:
Czy nie mieliscie nigdy takich mysli,bo ja mialam takie od pewnego czasu i wkancu zdecydowalam ze rezygnuje.... A po za tym,mysle ze ja sie do tego nie nadaje,jestem za stara(mam17lat i zaczelam dopiero 6miesiecy temu),jestem za gruba i wcale nie rozciagnieta i specjalnego talentu do baletu chyba nie mam.Choc bardzo bym chciala,no ale coz,moze wkancu znajde cos dla siebie,cos co da mi satysfakcje,ale teraz wiem ´ze balet mi nie da...ale ciesze sie ze sprobowalam czegos nowego i ciesze sie ze byl to wlasnie balet.
Patrycha
Ja nie tańczę w balecie ale neleże do zespołu tanecznego. Tańczę od kąd miałam 5 lat i wiem że chcę to robić. Był jednak moment w którym niestety musiałam zrezygnować. Szłam wtedy do 1 gimnazjum i nie wyrabiałam się z lekcjami bo oprócz tańca ktory pochłaniał mi mase czasu miałam jeszcze inne zajęcia. Mimo prozb i blagan rodzice stwierdzili ze nie dam rady w szkole i ze mam sie wypisac. To bylo STRASZNE!!! I wiecie co??? Wróciłam do zespołu jeszcze w tym samym roku. mialam wiecej czasu gdy nie chodziłąm na zajęcia ale nie potrafilam do wykorzystac bo caly czas myslalam o tancu. Źle mi szlo w szkole. Udało mi się przekonać rodziców i wróciłam.
Co do twojej figury to nie sądzę, żeby miała jakiś większy wpływ na to jak tańczysz. Są osoby które naprawde dużo ważą a mimo wszystko tańczą świetnie!!! Naprawdę. Powiem Ci że talent to tylko część sukcesu. Jak to kiedyś napisał mój przyjaciel
"talent i zdolności to nawet nie połowa sukcesu. Podstawa to systematyczność, determinacja i upór w dążeniu do celu".
Dobrze że nie chcesz rezygnować z tańca i dobrze że probujesz różnych rzeczy. To się ceni. Wierzę że znajdziesz ten rodzaj tańca w którym będziesz się dobrze czuła, który będzie Ci odpowiadać, w którym znajdziesz część siebie.
Pozdrawiam
Staace
_________________ "Talent i zdolności to nawet nie połowa sukcesu. Podstawa to systematyczność, determinacja i upór w dążeniu do celu"
chciałam wlaśnie stworzyć taki temat odnosnie watpliwości wlasnie zwiazanych z tancem ale poszukałam (zasluguje na pochwale ) i znalazlam wiec chcialabym go wznowic, ja wlasnie ostatnio miewam takie watpliwosci, czy ta cala walka ma sens, czy to w ogole sie uda i czy da sie cos osiagnac w tym, nie jestem w OSB tylko w zespole ale mysle o tancu powaznie
jak to pryzhcodzi to jak sobie z tym radzicie? bilans zyskow i strat juz tu wspomniany wystarcza? wizja sukcesu i spelnienia? a moze czekacie na to co przyniesie los i staracie sie to nie roztrzasac?
Związek z tańcem: uczeń-ekstern w osb
Wiek: 36 Posty: 408 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 31, 2008 2:45 am
I po przerwie poczuć wchodząc na salę...... jestem w domu......
_________________ Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
Związek z tańcem: tancerka ludowa
Wiek: 30 Posty: 332 Skąd: Lublin
Wysłany: Pią Lut 01, 2008 3:34 pm
ech ja tez znam takie uczucie, ale prawda jest taka ze jak wejde do zespolu i poczuje jego sile to czuje sie jakby juz nic nie bylo oprocz mnie i mujuzyki, tu znikaja moje smutki i problemy...to moj dom
_________________ mam koncerty... szczęście, ale i brak czasu
to wiadomo, ale jak sie wychodzi z sali, i mam duzo czasu zeby pomyslec to znow mam watpliwosci, z jednej strony wiem ze musze szybko robic postepy i sie rozwijac bo jestem stara i nie moge sie bawic w spokojne podchodzenie do tanca raz w tygodniu, z drugiej boje sie zaczac nowe rzeczy w ktorych moglabyms obie nie poradzic
Związek z tańcem: tancerka ludowa
Wiek: 30 Posty: 332 Skąd: Lublin
Wysłany: Pią Lut 01, 2008 9:46 pm
wiesz ze nie mozesz sie zatrzymac i chcesz isc dalej ale boisz sie tego co cie czeka, bo wiesz ze jesli sie nie sprawdzisz to najbardziej zawiedziesz sama siebie
_________________ mam koncerty... szczęście, ale i brak czasu
Związek z tańcem: tancerka ludowa
Wiek: 30 Posty: 332 Skąd: Lublin
Wysłany: Sob Lut 02, 2008 6:08 pm
no coz moze powaznie, ale jak sie wczuwam to tak samo jakos mi wychodzi. w koncu nie mowimy o czerwonych majtkach w zolte kropki tylko o powaznej decyzji
_________________ mam koncerty... szczęście, ale i brak czasu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach