Przed chwila na TVP3 skonczyl sie artykul o dzieciach nieslyszacych w tancu. Zdjecia byly niesamowite, male dzieci tanczace prawie tak samo jak slyszace. Bardzo poruszajacy dokument
też oglądałam. Jedna z głuchoniemych uczennic pani A. Niedźwiedź starała się dostać do Teatru Muzycznego w Poznaniu, niestety nie wiem, z jakim rezultatem. Ale i tak uważam to za ogromny sukces i jest pełna podziwu, że ktoś tyle robi dla innych.
_________________ We are never more human than when we are dancing. (Jose Limon)
To musi być bardzo trudne wczuwać się w muzykę zaledwie czując rytm. Rozumiem, że osoby, które przestały słyszeć, mogą sobie jakoś "wyobrazić" melodię ale ktoś, kto od urodzenia nie słyszy... Pewnie tak jest, że osoby nie posiadające słuchu są bogatsze o coś innego w tańcu, czego słyszący nie mają lub nie dostrzegają.
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Wto Cze 06, 2006 10:51 pm
zazwyczaj tak jest ze osoba z jakas wada jest bardziej wyczulona na inne bodzce.
dla osob ktore nie slysza od urodzenia nie ma nic normalniejszego niz tylko odczuwac drgania. dla nich slyszec melodie to jest mniej wiecej tak jak dla nas odczuwac drgania
Nusia, ale dlaczego uważasz, że trzeba od razu wyobrażać sobie muzykę?... Wcale nie trzeba, jeśli nie wiesz co to muzyka. Nie jest Ci to potrzebne, bo świat znasz poprzez kolory, przestrzeń, drgania, i inne zmysły.
Wiadomo, taniec związany jest z muzyką, ale przecież można wyczuwać właśnie drgania w podłodze, a poza tym np. współczesne formy tańca często rezygnują z funkcji muzyki, jaką ma ona w balecie (że się tańczy 'po nutach'), ale to tak na marginesie.
Taniec tak naprawdę wypływa z ciała, ze środka, a nie z muzyki.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
zgadzam się z Joanną. dodam, że niesłyszące uczennice p. Anny Niedźwiedź osiągają duże sukcesy - wystawiają spektakle itp.
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
A czy Ty do tańczenia musisz sobie wyobrażać np. czwarty wymiar? Nie, bo tego nie potrzebujesz.
Muzyka jest bardziej dla widza niż tancerza wbrew pozorom. Oczywiście, trzeba trafiać w rytm i takie tam, ale Ty masz interpretować postać, a nie dekoracje, w ktorych tańczysz (w tym również tło muzczne). Taniec - a nie suchy popis gimnastyczny - wypływa ze środka, a nie np. z poruszaniu się do muzyki. Dlatego niesłyszący jak najbardziej mogą tańczyć.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Sro Cze 07, 2006 12:08 pm
Michail Fokin w The Times napisał/a:
Nowy balet , protestując przeciwko niewolniczej zależności od muzyki czy dekoracji, a uznając zwiazek tych sztuk tylko na warunkach całkowitej równości ...
to jedno ze zdań, które pojawiły się w 1914 roku - a aktualne po dziś dzień (ech Mistrz...)
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
Muzyka jest bardziej dla widza niż tancerza wbrew pozorom. Oczywiście, trzeba trafiać w rytm i takie tam, ale Ty masz interpretować postać, a nie dekoracje, w ktorych tańczysz (w tym również tło muzczne).
No, tak, ale ja miałam bardziej na myśli taniec dla samej siebie, a nie na scenie, dla widowni (z tym drugim miałam dopiero kilka razy w życiu do czynienia). Nie wiem za bardzo jak to wyrazić, ale muzyka porusza moją wyobraźnię i wpływa na klimat, jaki tworzy się gdy tańczę.
Joanna napisał/a:
Taniec - a nie suchy popis gimnastyczny - wypływa ze środka, a nie np. z poruszaniu się do muzyki.
Właśnie dlatego o wiele lepiej tańczy sie do muzyki niż do "pięć, sześć, siedem, osiem..." (przynajmniej mi)
Joanna napisał/a:
Dlatego niesłyszący jak najbardziej mogą tańczyć.
Ależ oczywiście że mogą, ja nie mówię, że nie, tylko dla mnie to nie jest coś zwykłego i oczywistego. Może dlatego, że nie jestem w tańcu jakaś specjalnie rewelacyjna, nie osiągnęłam jeszcze takiego stopnia wtajemniczenia jak Wy i stąd wynika moje zdziwienie.
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sob Cze 10, 2006 5:42 pm
Nusia napisał/a:
Joanna napisał/a:
Taniec - a nie suchy popis gimnastyczny - wypływa ze środka, a nie np. z poruszaniu się do muzyki.
Właśnie dlatego o wiele lepiej tańczy sie do muzyki niż do "pięć, sześć, siedem, osiem..." (przynajmniej mi)
Nie rozumiem. Przeciez muzyka nie wypływa ze środka Ciebie, prawda? Jeżeli mówimy o tym, że niesłyszący ludzie mogą tańczyc, to mówimy o ich interpretacji wypływającej z ich umysłów i świadomości, w żadnym stopniu nie uwarunkowanych muzyką. Muzyka przecież może jedynie wpłynąć na ekspresję ruchu, ale jej nie kształtuje, bo przecież ekspresja zależy od warunków, jakie ma tancerz.
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Ja też nie. Chodzi mi o to w jaki sposób udaje im się osiągnąć tą ekspresję bez muzyki, ale jak już pisałam, może mi jeszcze pewnych rzeczy żaden instruktor, czy nauczyciel nie uświadomił - tak czy siak, nie jest dla mnie rzeczą oczywistą, że bez muzyki tańczy się tak samo jak z nią.
Nusia, a na tym własnie polega prawdziwy TANIEC - nie ruszanie się w rytm melodii, ale jego istota
To nie jest tak, że o tym musi powiedzieć nauczyciel - on może co najwyżej wskazać drogę. Do pewnych rzeczy trzeba samemu dojść na własnym ciele, poprzez doświadczenie, a nie zasłyszaną teorię.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Ok, w takim razie przyjmijmy, że jestem na drodze zdobywania owego doświadczenia, bo chyba nie ma sensu dalej ciągnąć tej dyskusji (nikt mnie na sucho nie przekona)
Szok! Piękno można wydobyć ze wszystkiego. Dyskusja jest zbędna. Przez to znowu się spóznię do roboty. Chiny są wielkie.
Joanno! Chyba jednak lepiej jak tancerz posiada zdolność intuicyjnego pojmowania czwartego wymiaru który w sztuce przybiera formę tego niewyobrażalnego sakrum, stanowiącego o artyzmie tańca. Tańczenie w trójwymiarowej przestrzeni jest tylko wyuczonym odwzorowaniem komputerowego programu.
W fizyce jest to też kategoria trudna do pojęcia dla przeciętnego zjadacza chleba. Czwartym wymiarem jest czas który za przyczyną Einsteina okazal sie rzeczą wzgledną a zatem naszymi zmysłami nieogarnietą.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Sob Gru 01, 2007 1:11 pm
To jest coś pięknego. Naprawdę, tym ludziom należy się ogromny szacunek podjęcia takiego trudu pomimo przeciwności. To się nazywa miłością i siłą ducha. Kłaniam się przed nimi...
generalnie tzw normalnośc jest chyba pojęciem względnym. Każdy jest jakoś normalny i piękny w zewnętrznym wygl, ruchy itd. Odbiór zależy od tego czy jest coś znane czy nieznane
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Nie Gru 02, 2007 12:22 am
Błagam, używajcie terminu "turniejowy" - nie "sportowy". Tak ot xD
ag111111, nie podajemy tutaj chyba w wątpliwość ich normalności, ale sprawnośc, którą w jakiś sposób mają ograniczoną, a mimo to są bardziej rozwinięci od ogromnej części społeczeństwa, w tym i również wielu tancerzy.
Tak Kasiu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale tak naprawdę u człowieka liczy sie piękny umysł który swoje piękno uzewnętrznia w sytuacjach trudnych a taką okazją do tego jest niewątpliwie kalectwo.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach