Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 12:57 am
No to tak: pokoje w Warszawskim internacie (Bursie Szkolnictwa Artystycznego) były zazwyczaj 3 osobowe, czasami zdarzały się dwu, ale to już w starszych klasach gdy dziewczyny musiały mieć spokój żeby uczyć się do matury, itp. W pokojach były łóżka, szafy, małe szafki, stolik,krzesła i półki na ścianach. Na warunki nie mogę narzekać, bo nie były takie tragiczne, ale mogłoby być lepiej jak na tyle pieniędzy wpłacanych przez nas co miesiąc Od 13 roku życia można było chodzić samemu do szkoły, na spacery itd. a do 13 wszędzie zaprowadzał i przyprowadzał wychowawca.Codziennie była sprawdzana czystość- były za to przyznawane punkty. Nasz dzień w internacie wyglądał mniej więcej tak:
6:30 rano-pobudka
Do 7:30 miałyśmy czas umyć sie, ubrać,zjeść śniadanie
7:30- wyjście do szkoły
8-14, 15 a czasami 17 były lekcje
po przyjściu ze szkoły był obiad, odrabianie lekcji
18-kolacja
18:30-22 - nauka, pakowanie się, mycie, sprzątanie, rozciąganie, ćwiczenie itp.(co kto chciał)
22- obowiazkowa cisza nocna (bardzo przestrzegana.... bo codziennie pilnowali nas wychowawcy którzy słyszeli każdy szept)
I tak codziennie. W soboty śniadanie bylo do godziny 9 rano, tak mijały dni, miesiące, dla niektórych lata, dla mnie rok..(: Jeśli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie na nie odpowiem:)
ps.nie wie ktoś nic o internacie w Bytomiu? Jeśli wiecie to proszę,piszcie
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 12:23 pm
Nie to, żebym nadużywała swojej władzy moderatorskiej, ale Princess Maron, powtarzasz się i piszesz nie na temat.
Swoją droga, ciekawa jestem, co tez takiego jest w Tobie, że jestes przekonana, że wyrzuciliby Cię z internatu. Nie chciałabym zgadywać.
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
hmm... no bo wiesz... ja to mam wieczne przygody z braku akceptacji charakteru/upodobań/bo jestem nowa i nikt mnie nie lubi, niezgadzaniem się z wychowawcami, nauczycielami... ciągneli mnie od 5 klasy podstawówki po psychologach... (co nic nie dało ) swoje już w szkole wycierpiałam.
ok już Princess nie będzie sie nad sobą użalać. koniec offtopu
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Lut 26, 2006 6:08 pm
princess, ja też taka jestem, a jednak nie wyrzucili mnie z internatu(:
Tam trzeba być grzecznym, nie ma innego wyboru, szczerze mówiąc to czasami czułam sie w internacie jak w więzieniu lub wojsku, ale były też miłe chwile.
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
hasło mocno przesadzone, ale przez osoby mieszkające w bursie nazywana jest ona gettem.....
W bursie dużo zalezy od wychowawcy - niektórzy pozwalaja na bardzo wiele, inni prawie na nic. Przykładowo - kilka lat temu czesto chodziłam do kolezanki do bursy i od jednej z wychowawczyń zawsze słyszałam jakieś niezbyt miłe komentarze, za każdym razem kazała mi się zgłaszać do dyrektorki z prośba o pozwolenie wejścia do bursy (chociaz osoby odwiedzające bursowiczów nie maja takiego obowiązku) i zazyczyła sobie zgody od rodziców na przychodzenie do bursy. NO COMENTS.
Największym chyba utrudnieniem w bursie są wyjścia - jeżeli ktoś chce wrócic pózniej lub nie nocować w bursie to musi wszystko dokładnie uzasadnić, podać gdzie idzie, z kim, do której itp (starsi dostarczają do bursy pisemną zgodę rodziców na opuszczanie bursy, ale młodsi muszą się nieźle namęczyc żeby dostać pozwolenie i jeżeli u kogos nocują to ta osoba powinna zgłosić się do bursy) . Kiedyś bursa ściągała kilka osób z peronu (mieliśmy gdzieś grupowo wyjechać), bo dyrektorka nie otrzymała pisemnej zgody rodziców na wyjazd (bo przeciez dostarczenie pisemnej zgody z drugiego końca polski to drobnostka....). część osób ze względu na kłopoty z wieczornym wychodzeniem wypisuje się (w bursie jest obowiązek wpisywania do specjalnego zeszytu gdzie i w jakich godzinach się wychodzi)do teatru (jeżeli danego dnia jest jakiś spektakl) - bo takich wyjść bursa raczej nie moze zabronić - ale idzie np. na imprezę.
Życie utrudnia także godzinowy rozkład dnia -np. jeżeli spóźnisz się na śniadanie, to go nie dostaniesz.
Za to w szkole wychowankowie bursy maja nienajgorzej - część wychowawców z bursy uczy także w szkole, i traktują oni bursowiczów nieco inaczej niż resztę.
Moje przemyślenia na temat bursy moga być nieco przeterminowane, bo od. ok roku w bursie bywam raczej sporadycznie
racja i podobnie jak w wiezieniu mozna sie niezle zdemoralizowac...w poznaniu np jak juz ktos napisal w tej wiekszej bursie przeznaczonej dl awszystkich szkol artystycznych sa 4 pietra po 15 pokoi 4 osobowych i w nocy i w weekendy gdy wszystkich pilnuje 1 wychowawca dzieją sie rozne rzeczy(pragne tu przypomniec ze najmlodsze uczennice szkol baletowych maja po 10 lat)...no i niewatpliwym minusem jest ten sztywny plan dnia a tak poza tym to samodzielnosc z wiekiem coraz bardziej sie ludziom podoba i jak to juz kiedys pisalam wielu ludzi jest w baletowce tylko ze wzgledu na internat i jednoczesnie ze wzgledu na niego wielu sie wykrusza...
_________________ "Chcemy tylko tańczyć i milczeć..."
Widać coś tutaj nagmatwali. Ja chodzę do tej szkoły, i wiem lepiej. Internat jest internatem, gdzie mieszkają uczniowie szkoły z innych miast. Dom Tancerza zaś to hotel, gdzie przyjeżdżają ludzie zatrzymać się, i będą mieli wtedy bliżej np. na studia czy gdzieś. http://szkolabaletowa.pl/domtan/index.html -proszę bardzo.
Na stronie mojej OSB napisali również:
"Uczniowie spoza Gdańska korzystają z internatu o wysokim standardzie, usytuowanego przy szkole baletowej oraz Domu Tancerza."
Czyli internat jest internatem, i mieści się obok hotalu i mojej szkoły.
Pozdrawiam
jak cisza to może ja pomoge. Ja w warszawskim internacie mieszkałam 9 lat i muszę przyznać że była to njabarzdiej fascynująca i ciężka lekcja życia. Mając 10 lat musiałam znosić kłótnie z koleżankami z pokoju i zaakceptować je jako nową rodzinę. Ale to tu nawiązałam przyjażnie i wiele znajomości nie tylko z ludźmi z baletówki ale i z muzycznej i z plastycznej, bo w wawie bursa jest szkolnictwa artystycznego. Dobrze karmią choć menu powtarza się ci jakiś czas bo jest jedno. Kilka lat temu zmieniła sioę durektorka która zrobiła z bursy budynek naprawdę miły- odnowione łazienki, pralnia, pomieszczenie gospodarcze, dzrwi nowe i okna, pokoje do cichej nauki, zmiana chleba, herbaty i dodatki np. jogurty i słodkości:), 5 kompów z internetem, szafy na korytarzach, nowe dywany i kolory ścian, karnisze nowe i firanki, nowe szafki nocne i łóżka i koce miluśkie...jak widać bursa jest super. A szczególnie jak się nie ma co robić to na korytarzu jest 10 pokoi a wkażdym z nich starsza lub młodzsza koleżanka bądź kolega,z którym można pogadać nawet o niczym.Nigdzie lepiej się nie marnuje czasu jak w bursie!!!to na teraz tyle
Związek z tańcem: uczennica/miłośnik
Posty: 341 Skąd: z Krainy Elfów
Wysłany: Pią Lut 08, 2008 6:09 pm
Jak daleko jest brusa od OSB w Poznaniu? (ta dla starszych dzieci) tak mniej więcej w minutach (ile się idzie)?
_________________ http://mimi-dance-555.bloog.pl
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu." Paulo Coelho
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach