Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 06, 2014 7:50 pm
a to nowina: cytuję:
"Ucz się od mistrza!
Doskonal swoje umiejętności w tańcu klasycznym w Warszawskim Studio Tańca z Maksimem Wojtiulem – jednym z pierwszych solistów Polskiego Baletu Narodowego w Teatrze Wielkim w Warszawie!
Ucz się tańczyć od tych, którzy pracują w tym zawodzie w najbardziej prestiżowym zespole w kraju – Polskim Balecie Narodowym. To oni wiedzą, jak trenować ciało, aby było jak najdłużej, w jak najlepszej formie. Poznaj fragmenty tańczonego przez nich repertuaru. Widzieliście ich już na scenie. Teraz w Warszawskim Studio Tańca sami możecie spróbować zatańczyć fragmenty repertuarów najlepszych na świecie choreografów, z którymi pracują nasi pedagodzy na co dzień.
TANIEC KLASYCZNY - MASTERCLASS w poniedziałki o godz. 19.30 – 21.00 przy ul. Moliera 4/6
Zajęcia dla osób zaawansowanych w tańcu klasycznym.
Pierwsze zajęcia 29 września!
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 08, 2015 10:13 pm
Teatralne Nagrody Muzyczne im. Jana Kiepury przyznane!
Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury jako organizator konkursu przyjął w tym roku zgłoszenia z 16 największych teatrów muzycznych w Polsce, nominowanych było 67 artystów i twórców oraz 12 spektakli.
Decyzją Kapituły laureatami zostali:
NAJLEPSZY TANCERZ
MAKSIM WOITIUL, POLSKI BALET NARODOWY – TEATR WIELKI OPERA NARODOWA W WARSZAWIE
KONCERT i GALA ROZDANIA TEATRALNYCH NAGRÓD MUZYCZNYCH
im. JANA KIEPURY 16 MAJA, GODZ. 18.00 w SALI KONCERTOWO-WIDOWISKOWEJ
W OTRĘBUSACH.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Wybrałem się dziś pośnić znów z Neumeierem. I jak zwykle było na ogół słodko, fantastycznie i wesoło. Ale... Trafiłem niestety na zupełnie innego niż zwykle Puka, był nim słusznie podziwiany na ogół Maksim Woitiul. Tym większy i bardziej niespodziewany był mój zawód. Nie w tym rzecz, by nasz czołowy solista spaprał swoje skoki, piruety i inne obroty. Wszystkie były bardzo efektowne, choć chwilami jakby z innych baletów. Mój niedosyt płynie raczej z niezrozumienia roli. Puk zawsze był u Neumeiera sympatycznym, beztroskim, figlarnym, psotnym elfem. Tymczasem dzisiaj ujrzałem groteskowo przerysowanego, złośliwego, prześmiewczego gnoma. Inwencja interpretacyjna artysty, którą zawsze podziwiam w partii Demetriusza, w tym przypadku przekroczyła moim zdaniem wszelkie granice (także choreograficzne) i poszybowała na opak, w kierunku bliższym raczej szekspirowskim rzemieślnikom. Przez to Puk Neumeiera, jedna z najpiękniejszych partii we współczesnym repertuarze baletowym, stracił dla mnie swój sens, wdzięk i urok. To chyba nie dla Pana rola Panie Maksimie, radzę powrócić do Demetriusza.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
To mamy całkowicie odmienny gust, ponieważ mi będąc na Śnie nocy letniej 7 lutego 2016 roku podobał się tylko i wyłącznie Maksim w roli Puka i nic ani nikt więcej. A że to było niedawno, to przypuszczam, ze był taki sam jak na moim spektaklu.
Swoją drogą ciekawie się to uzupełnia, skoro Tobie podobało się wszystko poza nim, a mi nic poza nim. Razem podobało nam się zatem wszystko
Być może moja zgryźliwość i skrajnie negatywny odbiór tego spektaklu spowodowany był tym, że w niedzielę zaczynała mi się potworna grypa i jak tylko wróciłam z tego spektaklu (swoją drogą jadąc całą noc w mękach przez całą Polskę), to potem przez tydzień leżałam półżywa w łóżku.
Tak czy inaczej spektakl podziałał na mnie okropnie.
Chorografia zupełnie mi się nie podobała. Nawet zaczęłam przeżywać niechęć do Neumeiera, z którego całkowicie wyleczyła mnie dopiero jego przecudowna Dama Kameliowa 21 lutego 2016 roku. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że ten zamysł choreograficzny czemuś tam musiał służyć, tyle że do mnie nie trafił. I nie trafia do dziś.
W każdym razie na Sen więcej nie pójdę, natomiast jedyną moją radością podczas tego koszmarnego spektaklu był Maksim, który dla mnie był idealny: był bardzo wyrazisty, z krwi i kości, prawdziwy. Nie spłaszczył roli.
Mówisz Ali, ze Puk ma być zabawny - a kto tak przesądził? Cały ten sen dla mnie wcale nie jest zabawny. Z ludzi wychodzą najgorsze skłonności, parzą się jak muchy każdy z każdym, tracą wartości, w tym wszystkim jest jakaś senność i wyjście z masek, poza którymi ukazują się skrywane ale niedobre cechy, tłamszone zło. Nie ma tu ani miłości, ani wierności ani lojalności. Nie ma nic. Są zwierzęta w pół letargu + męcząca katarynka. I do takiej scenerii nikt tak świetnie wg mnie nie pasuje jak Max, który nie był zabawny i słodki, jak być potrafi ale oddał sobą ten mętny nastrój. Miał coś z wrednego, złego duszka. Jedyny który mnie zaskoczył i który okazał mi, że jest genialny aktorsko. Jedyny, który mi się podobał, bo stanowił idealną całość z tym czymś.
...Mówisz Ali, ze Puk ma być zabawny - a kto tak przesądził?
To przykre Sagittaire, że nie doceniłaś uroku tego przedstawienia i genialnego przemieszania w nim trzech szekspirowskich światów: dworu, elfów i wiejskich prostaków. Przyjmowałaś wszystko śmiertelnie poważnie, jakbyś idąc na komedię, wyzbyła się całkowicie poczucia humoru. Tłumaczy Cię oczywiście kiełkująca grypa i ta koszmarna podróż przez Polskę. Jednak żałuję, że tak się stało, bo dla mnie jest to jeden z najpiękniejszych neoklasycznych baletów komicznych. Spróbuj jednak wybrać się kiedyś na to przedstawienie ponownie, ale w lepszym nastroju i może (dla złapania sensów tej sztuki) odświeżając sobie wcześniej w pamięci tekst Szekspira.
A wracając do Puka... Ja wcale nie twierdziłem, że ma on być zabawny. I zupełnie niepotrzebnie walczył o to na wszelkie sposoby p. Maksim Woitiul, którego skądinąd wysoko cenię. Pisałem natomiast, że Puk powinien być „sympatycznym, beztroskim, figlarnym, psotnym elfem”, niesfornym chłopcem raczej, a nie prześmiewczym satyrem. W konwencji fantastycznej, subtelnie komicznej, ale z pewnością nie groteskowej czy karykaturalnej. Kto tak przesądził? Myślę, że John Neumeier, kiedy przed laty kształtował wizerunek i charakter Puka wedle swojego wyobrażenia z pierwszym wykonawcą Kevinem Haigenem. A potem tak już pozostało i być powinno w jego przedstawieniu. Tymczasem w tej interpretacji – jak zauważyłaś – Puk „miał coś z wrednego, złego duszka”. I to właśnie mi przeszkadzało, bo w moim odczuciu mijało się z ideą choreografa. Zdecydowanie wolałem w tej roli Patryka Walczaka.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 21, 2016 12:01 am
Właśnie odbyło sie ostatnie, jak na razie przedstawienie "Snu nocy letniej" w PBN - na razie tytuł schodzi z afisza, więc ani Sagittaire nie będzie miała powtórnej okazji, zeby się do niego "przekonywać" (przynajmniej w Warszawie), ani my uwielbiać i podziwiac. Co do samego meritum wpisu Alego - mnie obie interpretacje Puka (obaj wykonawcy) w Warszawie sie podobają, a każdy za cos innego. Tego konkretnego przedstawienia z Maksimem w roli Puka nie widziałam, wiem ze jego interpretacja idzie w mocniejszą, bardziej satyryczną, "wyzłośliwioną" stronę (np. gdy zgrywa się za plecami Oberona), ale mnie to nie przeszkadza. Z samej róznicy wieku (nie wymawiając), postury, wyglądu, doświadczenia, emplois wynikają wychwycone przez Ciebie, Ali, różnice, ale jak powiadam mnie to nie przeszkadza, gdy tanecznie interpretacja jest an poziomie, aja nie trafiłam na gorszy dzień maksa w tej roli. Co prawda widziałam go zapewne jako Puka o wiele mniej niż jako Demetriusza, ale nie miałam na co narzekać
A Demetriuszem był obłędnym!
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Świetny tekst, zgadzam się ze wszystkim i wyrażam ogromny ból z powodu dawnych, najstarszych ról Maksima, których nie miałam okazji obserwować na żywo.
Wyobrażam sobie jak było pięknie i uroczyście. Ja byłem dopiero w dzień później, więc odsyłam tylko do serdecznego tekstu Kasi: http://www.naczubkachpalc...maksim-woitiul/ - ciekaw, kto jeszcze kiedyś na taki zasłuży z jej pióra? Bo z pewnością kilkoro na to zasługuje...
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Paź 05, 2016 11:54 am
Serdeczność tekstu wiąże się chyba z tym, ze poznałam Maksa w wieku... no, w kazdym razie kiedy on było od 2 lat w naszym zespole i tak już się ciągnie przez lata...
A co do jakości - to nie relacja, ale nagranie sreamingu na żywo zrobionego telefonem komórkowym - właśnie ze względu na wkraczanie do tego typu działań nowych mediów. Grunt, że słychać co powinno być słychać
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Poszedłem dzisiaj ponownie na "Obsesje" Baletu Narodowego. Można na nie wracać bez końca dla pięknych, doskonale tańczonych baletów Krzysztofa Pastora, a zwłaszcza dla porażających "Moving Rooms". Ale też Maksim Woitiul z nową w swojej roli Emilią Stachurską w "Powracających falach" Emila Wesołowskiego byli dzisiaj niezwykli! On - wiadomo, wspaniały artysta i wciąż dojrzewa, jak dobre wino, ale Ona okazała się dla mnie prawdziwym odkryciem emocjonalnym. Wielkie dzięki i gratulacje dla obojga!
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach