część podziwia baletnice za "dreptanie na palcach i naciąganie nóg" ale gdy chcą się nauczyć najprostszej rzeczy jest wielkie zdziwienie ze to tak może bolec, być takie trudne, czy nawet ze nie potrafia tego zrobić.
Ja należałam do takich osób, ale od kiedy chodzę na klasykę stuprocentowo zmieniłam zdanie. Te wyglądające na lekkie i przyjemne pozycje, skoki i ćwiczenia rozciągające w rzeczywistości skutkują bólem, potem i zakwasami.
Związek z tańcem: Zaciekawiony
Wiek: 29 Posty: 237
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 5:18 pm
Cóż...
Ja Wam powiem ,że moja przyjaciółka oglądając filmy,zdjęcia z baletnicami stwierdziła ,że to na pewno potwornie boli i ,że ona by nigdy na coś takiego dziecku nie pozwoliła, dla niej to jest po prostu chore żeby tak męczyć swoje ciało.
_________________ A on stał, patrzył jak ona tańcząc staje się
elementem sztuki ,nierozerwalną jej częścią.
Związek z tańcem: Zaciekawiony
Wiek: 29 Posty: 237
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 6:09 pm
Tak ,to nie jest zdrowe hobby ,ale ona uważa to za torturę i nie rozumie jak takie coś ludzie mogą chcieć robić. Pamiętam ,że najbardziej nią wstrząsnęły filmy z małymi dziewczynkami na pointach i to zdjęcie:
Jest to historia kobiety ,która zaczęła chodzić na balet jako małe dziecko kiedy miała 8 lat jej nauczyciel zdecydował ,że może już używać point.
Dzisiaj jej stopy sprawiają jej ból.....
a na mnie to zdjęcie w ogóle nie robi wrażenia
za to jeżeli spojrzeć na taniec w pointach jako torturę to mną wstrząsnął ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=IZNR5Ijf3L4
_________________ Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieli co z tobą zrobić - św. Augustyn
Związek z tańcem: bliski
Posty: 762 Skąd: Manchester
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 1:54 pm
To przenośnia. Jest to fragment z czołówki filmu "The fine art of love". Właśnie to oglądam To film o dziewczętach wychowywanych z dala od rzeczywistości. W szkole m.in. uczą się tańca (dziewczyny są z pewnością z baletówek, przynajmniej kilka - te od scen baletowych). Taki thrillerowaty. Krew w tych pointach odnosi się do czegoś innego.
_________________ ""While I dance I can not judge, I can not hate, I can not separate myself from life. I can only be joyful and whole. This is why I dance."
- Hans Bos
-------------------------------------------------------
Związek z tańcem: Potencjalna tancerka
Wiek: 27 Posty: 393 Skąd: Stąd
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 5:39 pm
Według mnie w tym zdjęciu nie ma nic okropnego... Za to filmik wstrząsający, nie wiem, do czeg się odnosi, czy ma jakieś ukryte znaczenie - ale sam w sobie jest naprawdę... łał.
Wiele razy krwawiły mi palce, ale czy jest możliwe, żeby to było aż... takie?
_________________ "Zwyciężać mogą ci, którzy wierzą, że mogą zwyciężać."
I nawzajem Neno, nawzajem .
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 113 Posty: 21 Skąd: ze Śląska
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 7:01 pm
cieszę się z tego wątku - dzięki!
od niedawna fascynuję się baletem, kiedyś trenowałam sztuki walki i wiem, że to co na filmach wygląda "trzask-prask-i-po-wszystkim" , w rzeczywistości wymaga wielu godzin treningu, żeby też nie zrobić krzywdy sobie samemu przy okazji .
któryś z forumowiczów ma w stopce wpisane (tak +/-): "100% talentu i 100% wysiłku" (przepraszam, być może coś przekręciłam).
bardzo podobały mi się te filmiki - czasem może trzeba coś przejaskrawić nawet, żeby ktoś mógł choć ociupinkę pojąć... tak mi się wydaje.
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 28 Posty: 143 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro Paź 26, 2011 7:40 pm
Buba napisał/a:
większość osób uważa, że balet jest bardzo łatwy, bo przecież baletnice tak ładne, lekko wyglądają na scenie, wyglądaja jakby nie wkładały w to najmniejszego wysiłku... Ile razy ja to słyszałam. Ludzie nie wiedzą, że piękne spektakle, podczas których tancerki prezentują się z taką gracją i lekkością poprzedzone są wieloma godzinami morderczych treningów i niesamowicie ciężkiej pracy
Właśnie mój kolega próbuje wcisnąć mi kit, że balet to bardzo łatwy taniec. A mnie krew zalewa jak tego słucham... No ale jutro pokażę mu drążek i ciekawe czy chociaż ustoi
Ale plus jest taki, że chce żebym go trochę nauczyła i to jeszcze w szkole przy wszystkich
Związek z tańcem: Uczeń
Wiek: 27 Posty: 7 Skąd: Opole
Wysłany: Sob Paź 29, 2011 9:26 pm
Czajori napisał/a:
A co do tych charakterów baletnic i przekonania, że wszystkie baletnice to mimozy...ten człowiek chyba nigdy nie miał do czynienia ze środowiskiem tanecznym. Takiego skupiska wrednych bab o mocnych charakterach nie znalazłby nawet w najbardziej kiczowatym amerykańskim melodramacie!
Oj prawda, i też dochodzi mit że wszystkie są takie delikatne i wgl w różowych spódniczkach tylko by łaziły, a jakby spojżeć na choćby moją grupę... no, nikt by nie powiedział że tańczymy w balecie, już prędzej byłyby porównania do hip hopu i break'a
I jeszcze mit, który słyszę od wszystkich: Jak ty możesz być baletnicą, nie boisz sie? Przecież wszystkie baletnice są takie płaskie (mowa o piersiach) i jeszcze chorują na anoreksję.
Co do dreptania na paluszkach i obracania się chwiejnym krokiem w koło na samo słowo 'balet' to ręce mi opadają. Czasami w odpowiedzi tańczę w lekko przyspieszonym tępie najbardziej widowiskowy fragment wariacji i ten głupi uśmieszek zchodzi im z twarzy
_________________ Forgotten by the ones that should remember...
"Łatwo wybaczyć dziecku, które boi się ciemności. Prawdziwą tragedią jest, gdy człowiek boi się światła."
Platon
Związek z tańcem: uczennica OSB
Wiek: 28 Posty: 28 Skąd: z Centrum
Wysłany: Sro Cze 05, 2013 10:43 pm
Widzę, że u innych ludzi, niekoniecznie związanych ze sztuką albo z konkretną jej dziedziną jaką jest taniec występuje takie przekonanie, że taniec klasyczny jest sztywny i wymuszony. Spektakle baletowe kojarzą im się z nudzącym i męczącym siedzeniem na krzesełku w oczekiwaniu na ostatnie oklaski. W ich głowach balet jest jak wyprana z uczuć ściśnięta i ostra forma, blada i zamknięta.
Jeśli chodzi o same spektakle, to parę razy byłam na takich, które zostają w pamięci na całe życie... jeśli muzyka nie jest tylko tłem to choreografii, a taniec nie jest tylko widowiskiem bez treści, wtedy na scenie powstaje życie, emocje, najczystsze piękno. Tło muzyczne w stylu Wagnera, Czajkowskiego + bogata treść ruchowa, pantomima i wtedy można wyrazić wszystko! Znacznie lepiej niż kiedy mamy coś zamkniętego w ramy słów, bez nich człowiek widzi to, co jest w nim. Wtedy to do niego dociera... Balet to pasja, obsesja, piękno... chciałabym, żeby ludzie to zrozumieli, żeby zaznali tych dreszczy na własnej skórze.
Słowa nie zawsze muszą być barierą- przykład: opera. Tak jak w balecie, zaspiewana nie tylko technicznie, ale z zabarwieniem emocjonalnym, dobrym aktorstwem i orkiestrą może równie mocno przyprawić o dreszcz!
Co do mitów- pokazywałam 6-letniej siostrzenicy fragmenty baletów, aż doszłam do jakiejś wariacji męskiej. Siostrzenice bardzo rozśmieszyło, że "chłopak jest w rajstopach i tańczy po dziewczyńsku...". Ku mojemu zdziwieniu na moje pytanie czy w balecie mogą tańczyć tylko dziewczyny, odpowiedziała, że tylko (powiedziała to,. jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie). Ostatecznie jak zobaczyła taniec rycerzy z Romea i Julii to powiedziała, że tacy w balecie mogą być.
Najczęściej jednak spotkałam się z mitem "mężczyzna w balecie = gej". Jest to bardzo mocno zakorzenione w środowisku "niezainteresowanym" tematem.
Najczęściej jednak spotkałam się z mitem "mężczyzna w balecie = gej". Jest to bardzo mocno zakorzenione w środowisku "niezainteresowanym" tematem.
Co się też opiera na krzywdzącym zazwyczaj stereotypie geja. Niestety, ale myślenie w taki schematyczny sposób jest rozpowszechnione z uwagi na to, że jest proste, a najgorsze jest to, że z dorosłych przenosi się na dzieci. Tyle, że dzieci mają jeszcze na tyle chłonne umysły, że można to naprostować... jeśli mają kogoś, kto zachęci je do samodzielnego myślenia.
Co do tematu głównego: mi jest przykro, jak słyszę, że balet jest nudny, bo osoba wypowiadająca taki sąd za balet uważa tylko Jezioro łabędzie, Dziadka do orzechów i inne "klasyki". To, co się działo od Święta wiosny wzwyż jest podsumowywane pytaniem "i to ma być balet?".
Już wielokrotnie było to tu wspominane, ale aż mnie gniecie na to wspomnienie i muszę je przywołać Idę sobie parę tygodni temu na zajęcia i spotykam koleżankę. Mówię, że idę na tańce, na balet. Pyta, od jak dawna tam chodzę, a ja że 2 tygodnie, to moje trzecie zajęcia. A dziewczę na to: No to super I co, na pointach tam tańczysz?
Rączki mi opadły
A drugie, z czym się spotkałam, to słowa mojej koleżanki, z którą chodzę na zajęcia, w chwili, kiedy podzieliłam się z nią pomysłem chodzenia na taniec klasyczny. "Super, jeżeli najpierw się dowiemy, czy nie rozwalę sobie tam stawów, wszystkie baletnice mają rozwalone stawy". Kochane baletnice, jak to jest z tymi stawami?
_________________ Celebrindal, czyli Srebrnostopa. Na razie stopy mam raczej żelazne, ale z każdym krokiem lśnią odrobinę bardziej...
Związek z tańcem: skazana na dożywocie
Posty: 57 Skąd: zza choryzontu
Wysłany: Pon Sty 20, 2014 11:11 pm
Ja ostatnio spotkałam się z przekonaniem, że tak naprawdę w pointach nie tańczymy na czubkach palców, tylko na pó/palcach. Ostatnio pokłóciłam się z przyjaciółką, ona twierdziła, że balet to takie o machanie nogami i upierała się, żeby stanąć w pointach. Dałam jej stanąć( uprzedzając ją, że robi to na własną odpowiedzialność), oczywiscie chciała bez pomocy biórka, tak "hop" i odrazu się wywaliła.
Stanęła drugi raz, tym razem z pomocą szafki. Postała 2 sek. I zeszła z miną porównywalną do tego jakby się okazało że 2+2=13 , zaczęła szczeże zdziwiona mówić, że mogłam ja uprzedzić, że to boli.
Oczywiście nie chciała wkładek, " bo po co?" . Ale teraz już mówi o balecie z szacunkiem.
Kiedyś moja koleżanka zapytała się mnie : "Będziesz baletką?"
Słyszałam że w tańcu współczesnym też zaczyna się tańczyć w pointach- to prawda???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach