Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 01, 2012 11:02 am
i bardzo dobrze, brakowało tu ostatnio takiego użytkownika Rzeczywiście, to daje się zauważyc równiez w krytyce operowej, że recenzenci - mężczyźni bardziej sa skłonni chwalić i opisywać dokonania śpiewaczek, a kobiety - śpiewaków. Rozumiem to tylko do pewnego stopnia, bo sama to u siebie zauważam - że naturalne, podświadome, pierwotne jest to, ze uwage heteroseksualnych mezczyzn przyciagają bardziej atystyki, a kobiet - mężczyźni. Dopiero w przypadku homoseksualnych odbiorców nieco inaczej się to rozkłada w wyrażanych opiniach. Nie chce wszystkiego sprowadzać do wpływu seksualności na nasz odbiór wrażeń artystycznych ale wpływa niewątpliwie na skoncentrowanie uwagi na wybranych "obiektach" a w tak złożonych spektaklu jak spektakl operowy i baletowy to wybrac coś trzeba. Natomiast fachowy krytyk POWINIEN zwracać na to szczególna uwage, jako ze przyszedł do teatru nie "prywatnie" ale jako oczy i uszy widza nieobecnego i ma mu sprawozdać i opisac oraz ocenic po równo wszystkie w miare możliwości elementy spektaklu. Moze być oczywiście recenzja koncentrująca się na jednym tylko elemencie jesli recenzent jest od niego specjalista - np. zdarzają się recenzje operowe pisane z punktu widzenia teatrologa - pomijające w dużej mierze muzyke i spiew... (choć to w akiejś części nieporozumienie). natomiast wypadałoby oddac tancerzom po równo uwagę, nawet jesli w danym spektaklu solista (czy solistka) dominuje - wspomniec i scharakteryzować wykonanie, zwłaszcza gy partie były równorzędne.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
A ja w swoim niezwiązanym profesjonalnie z baletem chociażby jako recenzent życiu mam taki miniproblem, że jak powiem, że Maksim Wojtiul jest super, to 90% osób odbiera to w sposób "ehe, na pewno o taniec jej chodzi, podoba jej się i tyle". I to jest irytujące mocno.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 01, 2012 4:54 pm
Dokładnie! To okropne że wiele osób tak o odbiera i tak powierzchownie osądza. Bo po pierwsze tancerz moze być naszym ulubieńcem i idolem, co nie znaczy, że na ulicy zwróciły na niego uwagę, nie mówiąc już o bliższym poznaniu. Po drugie - taki Maksim na pzykład jest jednym z moich ulubionych tancerzy, pamiętam jak zaczynał karierę u nas, więc jak mi ktos wmawia ze moje zainteresowanie i zachwyt dla niego jest czysto artystyczny to śmiech mnie ogarnia. Życze zatem Maksimowi, aby jego wielbicielki nie wstydziły sie z takich względów przyznawać do swojego zachwytu dla niego i nadal pisały poematy na jego cześc - jak miało to miejsce na jeo stronie internetowej
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Też tak niestety czasem mam, że jak mojego łódzkiego boskiego wysławiam pod niebiosa, to co niektórzy (w tym osoby z tańcem zwiazane) uważają, że mnie on interesuje jako facet, a to zupełnie nie prawda, bo jako człowiek jest mi obojętny - po prostu wywołuje u mnie momentami histeryczne reakcje jak tańczy. Ale to generalnie głębszy problem- częsc ludzi nie rozumie, co to znaczy taka obłedna pasja i próbują wszystko sprowadzac do jednego, czyli jezeli uwielbiam kogoś jako tancerza, to z pewnoscia znaczy, ze chcialabym sie z nim spotykac, a to guzik prawda.
sama to u siebie zauważam - że naturalne, podświadome, pierwotne jest to, ze uwage heteroseksualnych mezczyzn przyciagają bardziej atystyki, a kobiet - mężczyźni. Dopiero w przypadku homoseksualnych odbiorców nieco inaczej się to rozkłada w wyrażanych opiniach. (...) Natomiast fachowy krytyk POWINIEN zwracać na to szczególna uwage...
Ciekawa konstatacja: podział widzów i krytyków na hetero i homo. Zapomniałaś o biseksach, bo ci zapewne zachowują właściwy obiektywizm? Podziwiam Kasiu G., że posiadłaś tak dogłębną wiedzę o widzach, a zwłaszcza o swoich kolegach po fachu i o ich kryteriach seksualnych w ocenie sztuki baletowej – może to byłby materiał na doktorat? A jak to jest z Tobą? Kiedy zachwycasz się Woitiulem – to jako kobieta hetero? Ale kiedy Milewską – to jako kobieta homo? A kiedy obojgiem po równo – to już jako bi? Pogubiłem się... Ale coś mi się nie podoba w tym Twoim wywodzie o widzach hetero i homo. Czy nie zaglądasz im zbyt głęboko, mimo zastrzeżenia, że „nie chcesz wszystkiego sprowadzać do wpływu seksualności na nasz odbiór wrażeń artystycznych”?
taki Maksim na pzykład jest jednym z moich ulubionych tancerzy, (...) więc jak mi ktos wmawia ze moje zainteresowanie i zachwyt dla niego jest czysto artystyczny to śmiech mnie ogarnia.
No właśnie, więc jak to jest z obiektywizmem krytyka nt. Maksima w Twoim przypadku?
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 02, 2012 10:39 am
Alez chętnie odpowiem: jest tak samo jak w przypadku wszystkich moich ulubionych artystów (bo krytyk tez takowych może posiadac, nawet dziwne by było gdyby nie miał). Prywatnie zachwycam sie czasem ponad miare, w trakcie spektaklu sekunduję koleżankom-wielbicielkom w zachwytach ale nawet wtedy zwracam uwage na isttne detale jesli zauważam coś nieprawidłowego w jego wykonaniu, cos co mi się nie podoba (bo jedno nie przeszkadza drugiemu). A już w wypowiedziach publicznych (czyli głównie pisemnych) staram sie na zimno i bezstronnie ocenić czy dane wykonanie, dana partia po pierwsze do niego/niej pasuje, po drugie jak została wyonana na tle najlepszych wykonań swiatowych (znanych mi i/lub nieosiagalnego ideału), a wreszcie w ramach znanych mi mozliwości danego artysty: czyli np. jesli pisze o debiucie w dużej partii młodego tancrza o zawsze pochwalę go bardziej, niż "starego wyjadacza" który już znany jest z doskonałości, a tym razem cos mu sie nie uda... Musze sie po prostu pilnować, żeby nie "przegiąć" w żadna strone: nie pisać pod wpływem "ulubieńca" ale tez nie krytykować ulubienica bardziej niz innych żeby pokazać ze niby to "nie jest ulubieńcem"
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
w wypowiedziach publicznych (czyli głównie pisemnych) staram sie na zimno i bezstronnie ocenić czy dane wykonanie, dana partia po pierwsze do niego/niej pasuje, po drugie jak została wykonana (...), a wreszcie w ramach znanych mi możliwości danego artysty: czyli np. jeśli piszę o debiucie w dużej partii młodego tancerza to zawsze pochwalę go bardziej, niż "starego wyjadacza"
Tak mi się zawsze wydawało i mam nadzieję, że tak też czynią inny koledzy, bez względu na swoje preferencje. Stąd moje wcześniejsze zdziwienie... i lekka prowokacja.
I tak pewnie musi być - dla satysfakcji różnych tancerzy i na wypadek nieszczęścia. Także dla nas - widzów, bo będzie za każdym razem jakaś niespodzianka. Ważne, aby wszystkie te obsady dawały gwarancję jakości "Syna" Balanchine'a w Polskim Balecie Narodowym. Ale o to zadba już chyba nowojorski realizator przedstawienia, on z pewnością nikomu nie popuści.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
A tymczasem zbliżają się wznowienia "Tristana". Są już obsady w internecie, a w nich 1 i 19 kwietnia Maksim Woitiul. Kto go nie widział jako Tristana - gorąco polecam, jest naprawdę świetny. Lubię go w takich właśnie rolach. Jego pasję, muzykalność, gdy trzeba chłopięcą świeżość, gdzie indziej dojrzałość artystyczną, pełne zrozumienie i oddanie roli, że nie wspomnę o oczywistej technice - dalekiej tu jednak od pustego popisu, ale ściśle podporządkowanej oryginalnej stylistyce choreograficznej Pastora i niezwykłej muzyce Wagnera. Z pewnością wybiorę się na jedno z tych przedstawień - tym bardziej, że w roli Izoldy towarzyszy mu wspaniała Aleksandra Liashenko.
A może nawet wrócę raz jeszcze, bo 30 marca i 20 kwietnia Tristana tańczy Paweł Koncewoj, jednego dnia z Dagmarą Dryl jako Izoldą, a drugiego z Izabelą Milewską - niezapomnianą dla mnie z premiery przed trzema laty. Widzę też w innych rolach Krysztoforską, Fiedler, Żuk, Gabdullina, Popova, Yaroshenkę... Będzie kogo oklaskiwać.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
oooo lejesz miód ma moje serce. Ostatnio na Tristanie widziałam Koncewoja (swoją drogą nie wiem, czy to nie rola jego życia???) i już się bałam patrzeć na obsady, bo nauczona doświadczeniem bałam się, że na pewno znów zobaczę Koncewoja (ewentualnie nagle zadebiutuje Yaroshenko w tej roli - w tym sezonie jestem przygotowana, ze jak jadę to zawsze Yaroshenko):).
Świetna obsada 1 IV - gdybym nie miałą biletu od wakacji, to chyba bym sobie dzis rezerwowała.
Maksim cieszy w obsadzie we wszystkim (czasem bardziej czasem mniej ale Maksim w obsadzie, to zawsze spektakl udany. Można sobie rozdwajać włos na 4 i upatrywać różnych niuansów, ale to jest jednak gwiazda...
Tylko martwi Gabdullin alternatywnie....
oooo lejesz miód ma moje serce (...) już się bałam (...) że nagle zadebiutuje Yaroshenko w tej roli
Ja Ci miodem Sagittaire, a Ty się ze mną droczysz. Albo to rzeczywiście uczulenie. Jeśli to pierwsze - sympatyczne, ale dlaczego cudzym kosztem? Jeśli to drugie, będę Cię leczył tej wiosny - trudna kuracja, ale cierpliwość popłaca.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Milczycie tu na temat Syna Marnotrawnego Maxa Woitiula - nowej jego wielkiej roli, a tymczasem wyręczają nas recenzenci. Zwłaszcza jeden, który poświęcił mu więcej uwagi od innych i trafia moim zdaniem w dziesiątkę. To Daniec Cichy, tak pisze na łamach "Tygodnika Powszechnego":
"W głównych rolach wystąpili Maksim Woitiul w roli tytułowej oraz Magdalena Ciechowicz jako Syrena, kusicielka i pogromczyni głównego bohatera. To ich mistrzowskie pas de deux, egzemplifikacja stylu Balanchine’a, stało się kulminacją przedstawienia. (...) Dysponujący niezwykłą plastycznością ruchu Woitiul, w pięknym stylu poddał się kusicielce. Kontrastujący wobec Syreny emocjonalny taniec, żarliwy, wspomagany gestem i mimiką, oddający tęsknotę za prawdziwą miłością, był jednak tylko jednym z atutów artysty. Najbardziej przejmującym fragmentem był powrót Syna do domu - na kolanach, półnagi, wspierający się na lasce, świetnie korespondował z niemal melodramatyczną muzyką Prokofiewa".
Można by dodać jeszcze niejedno, ale nic ująć. Nieprawdaż?
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Maj 02, 2012 9:17 pm
no widzisz, bo to jest Ali - tekst który do Ciebie trafia - opisujący emocje wywoływane przez taniec i ew. wygląd tancerza a nie sam taniec. "na kolanach, półnagi, wspierający się na lasce" to jest opis tego co ma byc w tym momencie w tym balecie i jest, stwierdzenie faktu, ale podbudowane emocjami piszącego. Niestety, jak pisałam i przed premierą, mnie ten balet tak nie porusza, bardziej podobaja mi sie sceny z biesiadnikami uprzedza jace teatr tanca Kurta Joossa, co nie zmienia faktu, że MW był w tej roli, tak tanecznie, jak i aktorsko znakomity
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
...bo to jest Ali - tekst który do Ciebie trafia - opisujący emocje wywoływane przez taniec i ew. wygląd tancerza a nie sam taniec. "na kolanach, półnagi, wspierający się na lasce"...
Przyznaję, biesiadnicy animowani są wspaniale i MW znakomity, a tekst Cichego do mnie trafia - w istocie. Bo według mnie pan Daniel pisze jednak o tańcu, o jego jakości i znaczeniu, nie zaś o swoich emocjach na jego temat. Przeczytaj uważnie Kasiu G.: "Dysponujący niezwykłą plastycznością ruchu Woitiul, w pięknym stylu poddał się kusicielce. Kontrastujący wobec Syreny emocjonalny taniec, żarliwy, wspomagany gestem i mimiką, oddający tęsknotę za prawdziwą miłością, był jednak tylko jednym z atutów artysty. Najbardziej przejmującym fragmentem był powrót Syna do domu - na kolanach, półnagi, wspierający się na lasce..."
Toć to opis tańca i jego znaczeń właśnie, a taniec w balecie korzysta wszak z rozmaitych elementów ruchu. Taniec baletowy to nie tylko kółka i piruety, i ma właśnie wywoływać emocje u widza, nie zaś skłaniać go wyłącznie do liczenia efektownych ewolucji technicznych. W przeciwieństwie do cyrku i tańców figurowych na lodzie, sztukę baletową trzeba jednak podziwiać i odczuwać raczej niż mierzyć - tak ja myślę. Więc "na kolanach", "wspierający się na lasce" itd. to dla mnie także opis tańca.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 03, 2012 10:35 am
Ali, nie chodziło mi o to, że to nie jest opis tanca - bo jest nim, właśnie opisuje "element tanca" a raczej pozycje w tańcu (na kolanach) - tak jak przy choreografii klasycznej napisalibyśmy "na czubkach palców". Ja nie poddaję w wątpliwość wartości recenzji Daniela C. tylko po prostu nie jest to to, czego ja potrzebuje, ale to wspaniale że wielu czytelników, w tym Ty odnajdujesz tu to, czego potrzebujesz. Oczywiście, ze taniec jako sztuka to nie tylko techniczne elementy (ciagle tu o tym piszemy - żeby go nie porównywać do sportu) i własnie te emocje, artyzm, chwilowośc wrażenia tak bardzo nas rózni - zarówno w odbiorze, jak i w opisie.
No ale to offtop - wróćmy do Maksima Woitiula
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Świetny plakat. Prosty, czysty, szlachetny. Od razu pachnie Forsythem i baletem współczesnym. Takie właśnie plakaty promują w świecie przedstawienia baletowe najlepszych zespołów, które nie ulegają szczęśliwie nowomodom na tandetne bohomazy. A te w Teatrze Wielkim popularyzują dodatkowo gwiazdy naszego PBN - tak trzymać! (Choć i u nich zdarzył się kiedyś jakiś koszmarek przy premierze "Kopciuszka")
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach