Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 32 Posty: 683 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 31, 2010 4:42 pm
Mi się podoba i to bardzo, mam słabość do mężczyzn o chłopięcej urodzie, wydają się tacy niewinni, nawet jeśli w rzeczywistości okazałoby się, że jest zupełnie inaczej:)
Będę wścibska, jeśli zapytam, skąd akurat ten typ? Bo chyba od kilku dni w różnych postach przemycam jakieś aluzje związane z jego osobą, ale oczywiście zdecydowanie na tle zainteresowań czysto tanecznych, żadnych innych - żeby nie było wątpliwości:) Jeśli miałyby jakiś związek z jego powierzchownością, to chyba tylko ten, o którym kiedyś wspominałam - że zadziwiające jest dla mnie to, jak taki "chłopiec" przekonująco może się prezentować nawet w rolach bezwzględnych bohaterów..
Dwaj pierwsi może nie podobają się mi osobiście, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że komuś mogą, a zatem Angel Corella i Stephane Bullion
Jeśli byli, to przepraszam, ale nie prześledziłam tematu zbyt uważnie
Związek z tańcem: uczennica OSB
Posty: 116 Skąd: Gallifrey
Wysłany: Sro Cze 01, 2011 7:46 pm
Zdecydowanie zgadzam się z przedmówczynią^^.Na praktykach teatralnych miałam okazję podpatrzenia tancerzy z bliska i powiem szczerze,że Maksim Wojtiul nie jest taki wspaniały z bliska.Przynajmniej moim zdaniem.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Cze 01, 2011 8:40 pm
cóż - o gustach, zwłaszcza dotyczących urody tancerzy sie nie dyskutuje. Mnie wystarcza że jest wspaniałym tancerzem równiez dzieki wspaniałym warunkom fizycznym ale my tu o urodzie ....
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Jeżeli by oceniać samą tylko urodę, to może i istotnie S. Popov piękny jest. Z tym, że ja postrzegam tancerzy przez taniec i sceniczną osobowość. I tak np mój ulubieniec N.B. jest - mówiąc szczerze - z uradu zupełnie nieciekawy ale co z tego, gdy jeżeli wychodzi na scenę, to inni piękni stają się tylko tłem dla niego, nawet jak w scenie zbiorowej, gdzie wszyscy tańczą to samo. Jak chłopak ma coś takiego, że człowiekowi opada szczęka , jak go widzi na scenie, i nie jest w stanie oderwać od niego wzroku, to nagle dochodzi do świadomości, że pal licho 10 pięknych , bo boski -choćby i brzydki - staje się najładniejszy.
POdobnie, choć na innych zasadach, jest z Maksimem. Nawet gdyby był sporo brzydszy niż jest, to i tak bym go postrzegała jako ładnego, bo jak się pięknie zaprezentuje i zabłyśnie, to człowiek zaczyna go postrzegac w kategoriach ładnego i to najładniejszego.
Wiem, ze zamotałąm ale chodzi mimniej więcej o to, że czasem i życiu jest tak, że jest ofiara "jak malowana" i fajny chłopak, który ma coś w ruchach, w sposobie patrzenia, zachowywania się takiego, że mimo, że brzydszy jest ładniejszy i nie w sensie, ze on jest ładny duchem, ale własnie ciałęm , bo przez zewnętrznie widoczne cechy staje się po prostu ładny dla oka.
Venus - wiesz o czym pomyślałam??? Skoro w ocenie tancerzy się wiele razy zgadzałyśmy, to bym Cię chętnie porwała do Łodzi na jakiś spektakl z Nazarem w roli głównej. Ciekawe co byś powiedziała????
Związek z tańcem: miłośniczka
Wiek: 40 Posty: 110 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 1:21 pm
Dajcie już spokój z tym wałkowaniem niedostatków technicznych - nie o to chodzi chyba w tym wątku. Jeśli w tym wątku chodzi wyłącznie o prezencję sceniczną (chyba nie?), to co tu robią zdjęcia tancerzy takie "cywilne" albo zgoła takie, jak zdjęcie R.Bolle, pod którym dalej jest mowa o dziewiczym wstydzie?
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 2:44 pm
no dokładnie, niedostatki tevchniczne czy nawet brak "tego czegoś" sobie, a ładna buzia czy piekna budowa ciała sobie I tym sie tu zajmujemy. Ponadto zalezy co na kogo działa nawet jesli chodzi o męską urodę: na jednych typ złotowłosego księcia a na innych - męski brutal z długim nosem
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośniczka
Wiek: 40 Posty: 110 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 3:40 pm
Tak mi się przypomniało - któraś z forumowiczek lub forumowiczów zaproponowała taką interpretację fragmentu Rajmondy - że ona już-już osunęłaby się w jego dzikie ramiona i wcale nie byłaby taka mu niechętna, ale a) cnotliwemu dziewczęciu nie wypadało okazywać, że mężczyzna ją pociąga b) Jean już czekał. Stąd mamy na jawie wierną narzeczoną, a we śnie, gdy teoretycznie "nie miala nic do powiedzenia" - hmm...
Venus - wiesz o czym pomyślałam??? Skoro w ocenie tancerzy się wiele razy zgadzałyśmy, to bym Cię chętnie porwała do Łodzi na jakiś spektakl z Nazarem w roli głównej. Ciekawe co byś powiedziała????
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach