Jak zaczynałam tańczyć to trema i stres działały na mnie tak, że podczas wystepu miałam problemy z równowagą- to było straszne, ale z czasem nauczyłam się nad tym panować:)
Nie raz jeszcze jak schodzę ze sceny to zaczynam płakać, bądz się śmiać- no cóż tak odreagowuję na to wszystko... No a zawsze przed koncertami trzymam się z dala od dziewczyn, bo one same się denerwują i przez to ja sama się jeszcze bardziej nakręcam i oczywiście staram się o tym nie myśleć i skupiam się na czymś innym:)
Związek z tańcem: uczeń-tancerz
Posty: 84 Skąd: dancefloor
Wysłany: Pon Lut 02, 2009 2:05 pm
kurcze ja tam jako takiej tremy nigdy nie mam. ja to odczuwam bardziej jako euforię, radość i wogóle zawsze przed występem jestem bardzo szczęśliwa... moze dlatego , ze od najmlodszych lat występowalam na scenie i teraz wyście przed szerszą publiczność wydaje mi się czymś naturalnym. trema podobno mobilizuje, więc czasami żałuję że takowej nie posiadam
tzn. żeby nie było, że mnie występ nie emocjonuje, poprostu nie boję się tylko ciesze że moge wyjść na scenę i się pokazać. zawszę daję z siebie wszystko i to że się nie boję to chyba nie oznacza że popadłam w jakąś rutynę moim zdaniem...
Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 29 Posty: 164 Skąd: Wrocław
Wysłany: Sro Lut 04, 2009 6:26 pm
Praktycznie zawsze mam tak ogromną tremę, że cała "chodzę", zaczynam się robic głodna xD i boli mnie brzuch...Ale jak już wyjdę na scenę to mogłabym stac na niej bez końca. Cały stres odpływa Ale ostatnio w ogle nie odczuwam tremy i bardzo się z tego powodu cieszę
_________________ "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho
Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 29 Posty: 164 Skąd: Wrocław
Wysłany: Czw Lut 05, 2009 4:37 pm
Właśnie też się dziwię, ze akurat w takich momentach chce mi się jeśc Ach, ten stres....
_________________ "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho
Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
Ale ostatnio w ogle nie odczuwam tremy i bardzo się z tego powodu cieszę
Raczej z tego powodu nie powinnaś sie cieszyć. Umiarkowana trema jest konieczna aby występ pretendował do miana artystycznego a nie był powtórzeniem wytrenowanych ruchów.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: tancerz (uczeń)
Wiek: 30 Posty: 74 Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw Lut 05, 2009 6:23 pm
Ja posiadam tremę - i to jaką! Zazwyczaj przed występem się bardzo denerwuje i chodzę chyba ciągle z podwyższonym ciśnieniem. Im bliżej występ - tym stres większy. Jeśli spektakl jest naprawdę ważny trema na scenie nie mija, wręcz odwrotnie - nogi mam tak jak by z waty, i jeszcze mi drżą. Pamiętam swój pierwszy spektakl po wieloletniej przerwie Ze wszystkich sił starałam się to drżenie opanować, aby niczego podejrzanego nie było widać Z jednej strony nie lubię tej tremy, a z drugiej jest z niej pewna frajda. Czasem też mam pewne zaćmienia, że nagle zapominam połowy układu Ale na scenie nic takiego nie ma miejsca Jednak po występie następuje swego rodzaju ulga i takie przemiłe uczucie, że odwaliło się kawał dobrej roboty. Jestem wtedy już strasznie zmęczona, ale jest to miłe zmęczenie
Przed występem chce mi się również siku i lekko pobolewa brzuch - i to zazwyczaj w ostatnich minutach przed wejściem na scenę, tak więc do WC już nie ma czasu biec xD
A jak sobie radzę z tremą? Nie mam żadnego sposobu, może po prostu staram się o tym nie myśleć i zająć się czymś innym, ale to i tak nie pomaga, bo to jest silniejsze ode mnie.
_________________ "Balerina, nadziemska sylfida, która stanęła na palcach by być bliżej nieba." B. Kaczyński
Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 29 Posty: 164 Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią Lut 06, 2009 6:30 pm
Cytat:
SYJKA napisał/a:
Ale ostatnio w ogle nie odczuwam tremy i bardzo się z tego powodu cieszę
Raczej z tego powodu nie powinnaś sie cieszyć. Umiarkowana trema jest konieczna aby występ pretendował do miana artystycznego a nie był powtórzeniem wytrenowanych ruchów.
Ale Father, jeśli mam tremę to jestem sztywna, zero ekspresji, żadnego wyrazu artystycznego (takie przynajmniej mam wrażenie). Myślę wtedy tylko o tym, żeby tylko jak najlepiej wykonac różne ruchy. Nie zwracam już uwagi na to, co przekazuje mój taniec. Zaś gdy nie mam tremy, na scenie jestem jakby wulkanem energii, potrafię oddac emocje. I co najważniejsze nie boję się już o jakieś kroczki, nie boję się, że coś źle zatańczę. Myślę tylko o tańcu i o tym, że właśnie robię to co kocham. Także jednak zostaję przy swoim i cieszę się, że trema nieco mi odpuściła
P.S. Przepraszam za to jakieś dziwne, nieudane cytowanie...
_________________ "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce."
Paulo Coelho
Nena, MissAloha, JustDance dziękuję;) I buziak dla Was;*
Ale Father, jeśli mam tremę to jestem sztywna, zero ekspresji, żadnego wyrazu artystycznego (takie przynajmniej mam wrażenie). Myślę wtedy tylko o tym, żeby tylko jak najlepiej wykonac różne ruchy.
Bo Ty miewasz jeszcze pierwszy stopień tremy tak zwany -uczniowski czyli poprostu, strach.
Piszesz też nie zwracasz uwagi na to co przekazuje Twój taniec. Czyli,ze skupiasz się głównie na technice a to tym bardziej uzasadnia moją tezę.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: milośnik-uczeń
Posty: 201 Skąd: z Zielonej Dziury
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 6:24 pm
Trema? Znam ten ból... Jak miała swoj pierwszy( i na razie jedyny) występ, pożarła mnie, żywcem. Nie myslałam na scenie o niczym, chyba, też za wiele nie pamietam...Ale wiem, ze zrobiłam przez tremę okropną gafę: zachwiałam sie na puentach To było okropne!
_________________ "Człowiek nie może latać- tancerz musi, po to otrzymał ciało"
ja przed wielkimi występami nie moge spac...
moze to dziwne, ale nie boje sie, ze mi źle pójdzie, spadne ze sceny czy sie pomyle, bardziej boje sie ze po wystepie bede żałowac ze to juz minęło, a ja nie dałam z siebie wszystkiego.
jak sobie radze z tremą? ja sobie z nią nie radze, bo nie chce. ja sie nią bawie
_________________ It is our choices… that show what we truly are, far more than our abilities.
Ostatnio zmieniony przez sisha945 Wto Mar 08, 2011 7:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
a ja sie kiedys nawet zastanawialam, czy faceci to przypadkiem nie odczuwaja tremy inaczej
Wezmy Maksima Wojtiula, ktory mowi, ze za kulisami, jak sie szykuje do wejscia na scene, to nie moze przestac ziewać (niby , jak mowi, to taka jego reakcja na tremę: przyznajcie ze dziwna ).
Podobnie moj ulubieniec z Łodzi Piotr Ratajewski. On jak wchodzi na scene, to kurcze: cos jakby glodne zwierze wpadło do puszczy pelnej zwierzyny. Jakis obłęd szczęścia go ogarnia dosłownie.
Podobie Dinu Tamazlacaru, ktory jak wszedl na scene w grudniu, to nagle wstapil w niego taki właśnie obled szczescia i zaczal sie smiac; ludzie, ktorzy siedzieli wystarczajaco blisko to zaraz wychwycili i zaczeli sie smiac. tak ze zanim zaczal tanczyc i zanim 1szy dzwiek sie rozlegl to ja i moi sąsiedzi juz śmielismy sie w głos.
Na tej samej zasadzie Giovanni di Palma.
nie mowie, ze kazdy facet jak wchodzi na scene to tak reaguje, bo nie ale stosunkowo czesto takie nieokielznane szczesie u facetow na scenie jest. A u kobiet tego jeszcze nie widzialam nigdy.
Kobieta, nawet jak super sie czuje na scenie i ma duze doswiadczenie i obycie ze scena, to jakos jednak ma taka delikatnosc i jest wyczulona, zeby all bylo dobrze. Nie mowie, ze nie moze byc na scenie swobodna ale nie ma takiego w niej nieracjonalnego obledu szczescia.
Moze to dlatego, ze niektorzy faceci sa juz tacy beztroscy i zadne troski ich nie hamuja.
M.W. tez tak to tlumaczyl jak Ty w tym filmie o nim ale ja tego nie rozumiem.
tzn z pewnoscia tak jest, skoro 2 tancerzy to samo mowi, ale nie rozumiem mechanizmow.
Inna sprawa zupelnie to to, ze faceci tez chyba z natury mniej sie przejmuja. z tym ze tez nie wszyscy, bo sa tacy, ktorzy panikuja duzo gorzej niz przecietna dziewczyna
Inna sprawa zupelnie to to, ze faceci tez chyba z natury mniej sie przejmuja.
To nie całkiem tak. Z własnego doświadczenia wiem, że sie przejmujemy jeno, że mniej to uzewnetrzniamy a często skrywamy nonszalancją. Inna sprawą jest to, że my sie przejmujemy inymi trochę sprawami, przeważnie tymi ktore niosą za sobą dalekosiężne skutki.
pragnę zaznaczyć, że to już jest offtop. Joanna
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Ostatnio zmieniony przez Joanna Wto Mar 02, 2010 10:11 am, w całości zmieniany 1 raz
Agnieszka P., no mechanizm to właściwie już na forum medyczne , niekoniecznie tu;)
po prostu, ziewając się m.in. dotleniamy - to mimowolny odruch organizmu, może się pojawić też zarówno jak jesteśmy znudzeni, zmęczenie, ale też i zdenerwowani.
ziewając też np.wyrównujemy ciśnienie np. podczas lotu samolotem albo na dużych wysokościach
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Pamiętam jak kiedyś występowałam i miałam dużą rolę. Było opóźnienie ale nikt nie wiedział o co chodzi. Potem nauczyciel powiedział, że wszystkie bilety są sprzedane i ludzie wykupują miejsca stojące, co nigdy wcześniej nie było praktykowane. Więc zestresowałam się jeszcze bardziej. Stałam na scenie i czekałam aż opadnie kurtyna. Wtedy zobaczyłam tłum ludzi. Tylko raz wcześniej występowałam przed taką publiką. Na szczęście kiedy zaczęłam zatraciłam się w tańcu i o wszystkim zapomniałam. Po występach dwie sześciolatki poprosiły mnie o autograf
Związek z tańcem: Tancerz, miłośnik
Posty: 198 Skąd: Tychy
Wysłany: Pon Mar 07, 2011 9:18 pm
Ja zazwyczaj zawsze mam tremę. Za kurtyną gdy czekam na występ strasznie naciska mi na pęcherz i podskakuję by trochę rozluźnić stres. A najgorzej gdy mam na scenie śpiewać solo. Wtedy, za kulisami jeszcze, chrypnę, tekstu zapominam i mam wrażenie, że jak wyjdę to nie wydobędę z siebie głosu. Ale na szczęście wszystko przechodzi gdy tylko wyjdę na scenę. Nawet bóle naciągniętych ścięgien po występie bolą mniej...
_________________ "An teileichi, an tasuri l’vadeich?
Ei darkeich yordah, sapri li, Shecharchoret?
Sod li kat, asu’ach li badad.
Laruchot egal sodi."
Ja już wiem, że gdy się nie zdenerwuję, to zawalę koncert. Po prostu muszę mieć tremę, bo pomaga mi ona w koncentracji, bez niej myślę o wszystkim innym, tylko nie o występie. Oczywiście, bywa, że mam w środku utworu "czarną dziurę", ale na szczęście zdarza się to już coraz rzadziej, bo odkryłam sposób, który- jak sądzę- pomaga nie tylko przy "fortepianowym" stresie przedwystępowym. Otóż staram się myśleć, nie o tym, co gram, ale o tym, JAK gram. Z tym jednak również trzeba uważać. Kiedyś tak się zasłuchałam w swój własny utwór, że gdy się ocknęłam, nie miałam pojęcia, gdzie jestem i co robię.
Jeszcze dwa, trzy lata temu tuż przed wyjściem na scenę panikowałam, zaglądałam co chwilę do nut i sprawdzałam miejsca, w których- jak sądziłam- mogłam się pomylić. Teraz siedzę spokojnie, czasem trochę poskaczę, pobiegam, poziewam (tak, mam to samo, co Maksim Wojtiul) i... dam radę.
Ja zawsze gdy mam tremę, to ziewam i zaczyna mi się chcieć do toalety , podobno z zewnątrz wyglądam spokojnie, ale wewnątrz szaleję z przejęcia;), a dla rozluźnienia muszę się po prostu poruszać podobnie jak przedmówczyni .
_________________ Dokąd idziesz córko zła?
Do kabaretu matko ma!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach