www.balet.pl
forum miłośników tańca

Życie baletomana - SEN NOCY LETNIEJ Johna Neumeiera w PBN

Ali - Czw Sty 24, 2013 8:15 pm
Temat postu: SEN NOCY LETNIEJ Johna Neumeiera w PBN
Chyba czas zacząć, bo zapowiada się w Warszawie kolejne baletowe wydarzenie. Tu znalazłem trochę wiadomości, łącznie ze streszczeniem baletu Neumeiera (w dole):
http://www.teatrwielki.pl...onth=3&kid=1013

Ali - Wto Lut 19, 2013 10:08 pm

Popatrzcie :shock: kto asystuje Neumeierowi w pracy nad „Snem nocy letniej” w Balecie Narodowym – JANUSZ MAZOŃ! http://www.teatrwielki.pl/?id=1563#3278 Toć to kiedyś wielka duma naszego baletu. Chyba ostatni z polskich tancerzy, który zrobił tak wielką karierę w skali międzynarodowej. Być przez tyle lat jednym z „principals” w Balecie Hamburskim – to jest coś.
Kasia G - Wto Lut 19, 2013 11:56 pm

oj tak, miałam okazję podziwiać gościnny występ "Gina Hyatt-Mazon and Janusz Mazon" podczas gali baletowej w TW w Warszawie... Balet sprawnym inaczej to sie nazywało?


A dla tych, co chcieli by wziąc udział w tym święcie baletu jakim bez wątpienia będzie premiera - zwolniły sie miejsca na III balkonie, są jeszcze bilety

Ali - Sro Lut 27, 2013 12:23 am

Ale obsada! :o
http://www.teatrwielki.pl...onth=3&kid=1013
Na razie tylko ogólna i głównych ról. Brakuje mi tam tylko Marii Żuk, czyżby kontuzja?

Kasia G - Sro Lut 27, 2013 10:20 am

cudowna obsada, szczególnie cieszy mnie powrót do głównych ról Anety Zbrzeźniak - pełnej wdzieku tancerki, której kariera obfitowała w zbyt liczne zakrety, aby mogła sie spokojnie rozwijać jak na to zasługuje. Rzeczywiście, dziwne, że brak Maszy Żuk - moze rzeczywiście jakaś kontuzja. Dla odmiany w obsadzie Dagmara Dryl, której przez kontuzję umknął występ w balecie Forsythe'a
Kasia G - Pon Mar 11, 2013 10:27 am

wygląda i brzmi bajecznie :)
http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be

Kasia G - Pon Mar 11, 2013 8:00 pm

wywiad z Mistrzem
http://www.rp.pl/artykul/...myslow.html?p=1

Ali - Pon Mar 11, 2013 11:40 pm

Dziękuję Kasiu za ten adres, bardzo ciekawy wywiad. Moje zainteresowanie premierą "Snu" jeszcze bardziej wzrosło. Również dlatego, że widzę w próbach także moich ulubionych artystów, tu mianowicie: http://www.teatrwielki.pl...wy/nowosci.html Będzie pięknie!
venus-in-furs - Pią Mar 15, 2013 7:59 pm

Mam nadzieję, że ci, którzy w tym momencie są obecni na premierze szybko się tu odezwą, jak wrócą :smile:
Kasia G - Sob Mar 16, 2013 3:10 am

moja recenzja będzie na portalu Taniec.Polska, ja już sie szykuje na premiere Świeta wiosny w Kielcach. O Śnie co tu pisać: wszystko pieknie!
Ali - Sob Mar 16, 2013 10:27 am

Kolejna wielka premiera baletowa w Warszawie, fascynujące przedstawienie, świetne role Ebihary, Yaroshenki, Walczaka, Liashenko, Fiedler, Woitiula, Koncewoja, Wojeńskiego i prawie całej reszty, a na koniec jeszcze sam John Neumeier wśród bohaterów premierowego przedstawienia, obsypany kwiatami i utopiony w owacjach z widowni i ze sceny, z ministerialną Złotą Glorią Artis na szyi za wielkie zasługi dla światowej kultury - celny strzał min. Zdrojewskiego, który sam niestety na wagarach, bo nawet nie pofatygował się osobiście na tak ważną premierę do swojego teatru. O innych szczegółach przyjdzie pewnie tu pisać jeszcze wielokrotnie. Ale PBN znów przerasta sam siebie. :o Gratulacje!
Ewa J. - Sob Mar 16, 2013 3:08 pm

A jednak! Tak myślałam, że się pokaże.. oby tylko dzisiaj też wyszedł. Będę musiała się mocno starać zapanować nad emocjami, bo nie mam pojęcia jak zareaguję, kiedy go zobaczę.. już teraz na samą myśl mam dreszcze. W końcu moja pierwsza wielka i bez wątpienia na zawsze baletowa "miłość" :wink: Będę też wypatrywała recenzji Joanny Bednarczyk - pewnie nie tutaj na forum - jednak mam świadomość, że pasjonatów takiego "formatu" jest garstka, a wszelkie spostrzeżenia, czy nawet drobne uwagi nt twórczości tego choreografa były dla mnie zawsze ogromnie interesujące i cenne:)
No i cóż, tym razem znowu mamy za wiele dobrego.. naraz. Mam na myśli wspomnianego już wyżej Preljocaja w Kielcach, gdy tymczasem w Warszawie Neumeier.
Najbardziej z wczorajszej obsady szkoda mi Patryka Walczaka. Zawsze i wszędzie go wypatruję i zawsze robi na mnie wrażenie. Jestem pewna, że jako Puk musi być niesamowity. Oby jeszcze w środę się udało.

Ali - Sob Mar 16, 2013 4:21 pm

Dorota Szwacrman na swoim blogu - nocą i na razie bardzo krótko, w innym temacie:
http://szwarcman.blog.pol...14/iv-symfonia/
15 marca o godz. 23:18: Ja wróciłam z pięknej premiery baletowej Sen nocy letniej Johna Neumeiera. Czysta poezja, pełna też poczucia humoru, ma swoje lata (1977), ale nie szkodzi. Trochę się rozłaziła orkiestra w Mendelssohnie (zwłaszcza blacha…), który był przemieszany z Ligetim z głośników i z cudną kataryną. Odpowiednio: Mendelssohn to wyższe sfery, Ligeti – ślad duchów, katarynka – ekipa Spodka. Nasz balet we wspaniałej formie. Wszystkim polecam i idę spać, bo rano, jak będę w stanie, zrywam się na pociąg...

Ewa J. - Nie Mar 17, 2013 1:42 am

A ja dzisiaj wróciłam nieco rozczarowana. Mistrz nie pokazał się pośród artystów.. ale to nie jedyny powód. Sobotnia obsada to zdecydowanie nie był fajerwerk, a co najmocniej mnie zaskoczyło - że najbardziej położone zostały pierwszoplanowe role. Niestety Popov jako Tezeusz/Oberon i Zbrzeźniak jako Hipolita/Tytania zaprezentowali się poniżej przeciętnej. Od tych ról wymaga się czegoś więcej - może w Kopciuszku byliby do przyjęcia, ale tutaj.. Zaczynając od podstaw, czyli techniki. Popov nie spisał się jako partner. Wysokie podnoszenia wykonywał z trudem, widocznym wysiłkiem, w pas de deux, kiedy towarzyszył partnerce, często drżały mu ręce (np. podczas obrotów), prawie mu się wyślizgiwała, co sama kilka razy przypłaciła - niewielką co prawda - ale jednak, utratą równowagi. Nie będę pogłębiać tej analizy, dość powiedzieć, że techniczne niedostatki rozpraszały i zakłócały odbiór. Poza tym ich postaci Tytanii i Oberona były raczej mdłe i bezbarwne. Popov to dla mnie nadal bardziej chodzący posąg, niż tancerz. Więcej nie będę się pastwić;)
Najjaśniejszym punktem wieczoru był dla mnie Yaroshenko (biorąc pod uwagę cały spektakl). Chyba jako jedyny pozostawał cały czas w roli. Zdecydowany, pewny siebie na scenie, pełen energii, pokazał się od najlepszej strony - zarówno na płaszczyźnie technicznej, jak i artystycznej. B dobry jako partner i solo. Jego skoki imponujące, wysokie, wykazał się charyzmą, wyrazistością, jaką wcześniej rzadko u niego widywałam, poza tym poczuciem humoru - teraz to artysta świadomy samego siebie i tego, co ma na scenie pokazać. Nie pozostaje mi nic innego, jak zobaczyć go w roli Oberona.
I w mojej ocenie, duży błąd obsadowy - Izabela Milewska jako Helena. Cały czas miałam wrażenie, że czuje się nieswojo i niepewnie w tej roli, tak jakby musiała się zmuszać, żeby grać, żeby oddać komizm tej bohaterki. Wydaje mi się, że o wiele korzystniej wypadłaby zamiana - Emilia Stachurska jako Helena, a Izabela Milewska jako Hermia. To wspaniała, inteligenta tancerka "z klasą", o czystym i eleganckim stylu - role demi klasyczne nie do końca mieszczą się w granicach jej emplois (może poza nielicznymi wyjątkami, np. Lisą z Córki źle strzeżonej, ale ta postać to całkiem inna bajka, choć sam balet oczywiście komiczny).
Tak naprawdę liczyłam na zobaczenie jej jako Hipolity/Tytanii - elegancja, szlachetność, prostota tej tancerki na scenie na pewno pozwoliłyby na przedstawienie każdego oblicza tej podwójnej partii.
Ale już podczas scen w sali balowej można było rozpoznać znaną wszystkim Izabelę Milewską. Jeśli chodzi o sceny w lesie, to zauważyłam ślady przełomu w momencie triumfu Heleny połechtanej zainteresowaniem dwójki adoratorów, poza tym bardzo wzruszające przedstawienie zjednoczenia się kochanków - kiedy do ogarniętej rezygnacją Heleny wraca w końcu skruszony, chwilę wcześniej wahający się i podążający za Hermią Demetriusz. Może po przełamaniu pierwszych lodów kolejne występy będą wyglądały inaczej, jednak na moje oko ten wybór nie jest trafiony.
Maksim, przede wszystkim jako Filostrat pełen pulsującej energii, werwy i jednocześnie elegancji. Jednak wolałabym go zobaczyć jako Demetriusza, a jako Puka Patryka Walczaka. I kolejny duży plus - nasz zespół wypadł naprawdę dobrze, w scenie balowej bardzo dostojnie. No ale szeregi corps de ballet zasiliła np. Dominika Krysztoforska, stąd ocena tego wykonania bierze się i z wysiłku solistów.

venus-in-furs - Nie Mar 17, 2013 2:20 pm

Nie zgodzę się z tym, że pani Milewska jako Helena to błąd obsadowy, sama byłam zaskoczona, że tak zgrabnie poradziła sobie komiczną rolą, bo kojarzy się przecież z bardziej dostojnymi rolami :smile:
Poza tym podpisuję się pod wszystkim, szczególnie pod partnerowaniem Popova - nie wspominałabym o tym, gdyby nie to, że przez kilka ostatnich miesięcy widać było zdecydowaną poprawę (jednak taniec solo poprawił już "na dobre"). Może to zdenerwowanie okołopremierowe, wydaje mi się, że to najbardziej "medialna" premiera jak dotąd.

Ewa J. - Nie Mar 17, 2013 3:20 pm

Izabela Milewska to moja ulubiona tancerka naszego zespołu, wydaje mi się, że w pewnym stopniu naznaczona jest zachodnią estetyką ruchu i techniką - w jej przypadku za naturalnością i elegancją idzie pewnego rodzaju subtelna powściągliwość, która w mojej ocenie nie do końca predysponuje tancerza do wykonywania ról wymagających dużej otwartości na komizm, raczej te możliwości ogranicza. Nie mogłam wyobrazić jej sobie jako niefrasobliwej podfruwajki ścigającej kawalerów. Jestem zdania, że dobrze jest obsadzać wbrew, ale jeszcze bardziej, że - nic na siłę. Oczywiście nie wiem, jakie odczucia miała sama wykonawczyni, dlatego napisałam tylko o moich odczuciach jako widza - zdawało mi się, jakby ta rola peszyła, czy nawet krępowała. Może dlatego, że po raz pierwszy w tej roli, a kolejne występy będą już inne? A może dlatego, że porównywałam z Elisabeth Maurin, która stworzyła dosyć ekstrawertyczną Helenę, otwartą i taką "po prostu" - wychodziła na scenę i była na niej jako Helena. Ale to tancerka bardziej figlarna, odnajdująca się w rolach nie tylko komicznych (np. Perlouse w Błękitnym pociągu), ale też na pograniczu groteski i komizmu (Matka w Le petite danseuse de Degas). Trzecia możliwość jest taka, że miałam inne oczekiwania i być może zmieniłabym zdanie po powtórnym obejrzeniu. Ale i tak mam pewność, że wczorajszą obsadę można było lepiej poustawiać :wink:
Ali - Nie Mar 17, 2013 4:48 pm

Ewa J. napisał/a:
A ja dzisiaj wróciłam nieco rozczarowana...

A ja trafiłem na drugą obsadę „Snu” dopiero dzisiaj w południe. I wróciłem bez większych rozczarowań. Nie było może aż tak jak na premierze, ale całkiem przyzwoicie. Być może Ewo J. główną parę zjadła wczoraj premierowa terma, skoro było jak piszesz. Bo dzisiaj tańczyli całkiem, całkiem. W każdym razie nie „poniżej”, a powyżej przeciętnej. Fakt, że Sergey Popov ma pewne kłopoty z popisowymi elementami technicznymi i z trudniejszym partnerowaniem, ale za to gra i wygląda jak trzeba. Także Aneta Zbrzeźniak jako Hipolita-Tytania nie dorównuje pewnie utalentowanej Yuce Ebiharze, jednak zdecydowanie trzyma poziom. Było więc naprawdę dobrze. Czy to za mało jak na piękny, ale trudny dla solistów balet Neumeiera? Być może, ale jest ile już mamy, czekajmy cierpliwie na jeszcze lepiej.

Podobnie jak Venus, nie zgadzam się z Twoją opinią o Helenie Izabeli Milewskiej. Przeciwnie, pani Iza odtwarza tę komiczną rolę wyśmienicie i zadaje nią kłam towarzyszącemu jej stereotypowi banalnej baletowej księżniczki z Petipy lub co najwyżej tradycyjnej Julii. Rolą Heleny udowadnia, że jest artystką o znacznie większych możliwościach wyrazowych. Może wiedział o tym Neumeier obsadzając ją u nas w tej roli, w końcu miał ją kiedyś w swoim hamburskim zespole, więc znał jej możliwości.

Maksima Woitiula jako Demetriusza oczywiście trzeba zobaczyć. Jest świetny. Ale nic mu też nie brakuje jako Pukowi. Bawi się tą urokliwą rolą z inwencją i chociaż ma już za sobą wdzięk i naiwność rozpieszczonego chłopca (jeśli miał je kiedykolwiek), jakie w naturalny sposób niesie ze sobą młodziutki Patryk Walczak (do zjedzenia w tej roli), to przecież ma Woitiul wystarczający arsenał środków aktorskich i doświadczenia, by tę figlarność Puka zagrać na scenie. I robi to doskonale, kiedy komiczną partię Demetriusza oddaje Pawłowi Koncewojowi, w której ten zastępował dzisiaj Woitiula z dużym powodzeniem.

Pewnym moim osobistym odkryciem na tym przedstawieniu był także Adam Myśliński jako Fujara-Tysbe. Podczas premiery oklaskiwałem w tej roli świetnego Pawła Koncewoja z wrażeniem, że jest w niej jedyny. Myliłem się, Myśliński też wykazał niezwykły talent groteskowy, więc ostatecznie obaj warci są siebie.

I wreszcie Vladimir Yaroshenko – nie do zastąpienia jako Tezeusz-Oberon z Yuką Ebiharą u boku, a w drugim zestawie znów jako sielankowy Lizander. Tu całkowita zgoda Ewo J. Także dzisiaj był on – jak to ujęłaś – „najjaśniejszym punktem” całej obsady, z pełnym bagażem opisanych już przez Ciebie walorów. Radość oglądać!

Ewa J. - Nie Mar 17, 2013 6:01 pm

Ali napisał/a:
Być może Ewo J. główną parę zjadła wczoraj premierowa terma, skoro było jak piszesz. Bo dzisiaj tańczyli całkiem, całkiem. W każdym razie nie „poniżej”, a powyżej przeciętnej.

Być może, dlatego czasami lepiej rzeczywiście zobaczyć drugie podejście, niż pierwsze;) Jednak dla mnie ta para to było za mało, liczę, że mój niedosyt zaspokoi obsada z premiery:)

Ali napisał/a:
Przeciwnie, pani Iza odtwarza tę komiczną rolę wyśmienicie i zadaje nią kłam towarzyszącemu jej stereotypowi banalnej baletowej księżniczki z Petipy lub co najwyżej tradycyjnej Julii.

Ojej, miałam nadzieję, że wśród nas na forum nie panuje takie przekonanie? I że nikt takich łatek Izabeli Milewskiej nie przypina? Bo postrzeganie przez pryzmat, jak mówisz "banalnej baletowej księżniczki z Petipy" byłoby dla tej tancerki wielce krzywdzące. Gdybym miała wskazać, powiedziałabym, że swoją wrażliwością przywodzi mi na myśl Aurelie Dupont (chyba na taki komplement nikt się nie obruszy) - tyle subtelną, ile wykazującą się kobiecą siłą, a przy tym inteligencją i wszechstronnością. Sęk w tym, że u nas Izabela Milewska nie tańczyła być może tyle, ile powinna, we współczesnym repertuarze. A przecież w tych rolach i neoklasyce jest właśnie wyśmienita! Więc takiemu obrazowi zadała kłam na pewno kilka razy, występując jako Izolda, Nasza w "I przejdą deszcze.." (właśnie duet Naszych, Izabeli Milewskiej i Maksima Woitiula był dla mnie najbardziej poruszający w tym balecie - zawsze tworzą niesamowitą parę i nigdy mi nie dość oglądania ich razem na scenie - oglądając Artifact nie mogłam odżałować, że jednak nie występują). I jeszcze np. Petite mort Kyliana: http://www.youtube.com/watch?v=Vji_Cz31MBs
Ali napisał/a:
Maksima Woitiula jako Demetriusza oczywiście trzeba zobaczyć. Jest świetny. Ale nic mu też nie brakuje jako Pukowi. Bawi się tą urokliwą rolą z inwencją i chociaż ma już za sobą wdzięk i naiwność rozpieszczonego chłopca (jeśli miał je kiedykolwiek), jakie w naturalny sposób niesie ze sobą młodziutki Patryk Walczak (do zjedzenia w tej roli), to przecież ma Woitiul wystarczający arsenał środków aktorskich i doświadczenia, by tę figlarność Puka zagrać na scenie.

Nikt się chyba nie obrazi za określenia "wdzięk i naiwność rozpieszczonego chłopca", bo wszyscy na pewno wyczuwają, o co chodzi - w każdym razie czegoś takiego oczekuję właśnie po kreacji Patryka Walczaka, świetnie to ująłeś;) I zgadzam się tak samo co do Maksima, że nic mu w tej roli nie brakuje, ale właśnie ze względu na to, co napisałeś wyżej a propos Patryka Walczaka, jego jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć jako Puka, a bardziej dojrzałego Woitiula w równie komicznej, jednak innej partii salutującego Demetriusza:)

venus-in-furs - Nie Mar 17, 2013 6:26 pm

Ali napisał/a:
Pewnym moim osobistym odkryciem na tym przedstawieniu był także Adam Myśliński jako Fujara-Tysbe. Podczas premiery oklaskiwałem w tej roli świetnego Pawła Koncewoja z wrażeniem, że jest w niej jedyny.


Ja byłam tylko na drugiej obsadzie, widziałam tylko Myślińskiego i absolutnie nie wyobrażam sobie nikogo na jego miejscu :mrgreen:

Emma - Nie Mar 17, 2013 9:54 pm

Witam serdecznie,
Czytam wasze opinie na temat wielkiego spektaklu i jest mi smutno, że zauważacie tylko znane nazwiska, a cała reszta jest dla większości bez znaczenia.
Mam w związku z tym pytanie:
Czy cała reszta tancerzy PBN to tylko tło?
Smuci mnie to, że ciągle tylko piszecie o śmietance, która jak wszyscy wiemy zawsze zbiera profity z każdego przedstawienia, a cała reszta ciężko pracujących tancerzy, dzięki którym soliści triumfują sukcesy jest pomijana i jakby bez większego znaczenia dla widowni.
Pomyślcie czasami oglądając tych wszystkich tancerzy, że oni mają równie wielki wkład w to co my oglądamy i wspomnijmy też czasami o nich w naszych opiniach.

venus-in-furs - Nie Mar 17, 2013 10:07 pm

Jeśli chodzi o mnie, to cały zespół jest mi bliski jako widzowi, zespół baletowy nie jest tylko tłem, każdego z osobna potrafię wymienić z imienia i nazwiska (jeśli to jakiś wskaźnik mojego zauważenia ich pracy), pamiętam ich role w poszczególnych spektaklach. Nie można jednak omówić wszystkich bez wyjątku, kiedy podczas jednego spektaklu na scenie pojawia się czasem nawet kilkadziesiąt osób. Taki los zespołu baletowego, że o ich pracy po prostu trudniej jest się wypowiadać, gdyż ich partie nie są tak zróżnicowane, jak partie solowe, jednak nie ulega wątpliwości, że gdyby zespół baletowy nie był na najwyższym poziomie, spektakl nie byłby udany, choćby nie wiadomo jak wspaniali byli soliści.
Poza tym - sądzę, że osoby regularnie wypowiadający się w tym temacie na pewno mają wzgląd na każdego tancerza z osobna, bez względu na pozycję, jaką tancerz X zajmuje w oficjalnej hierarchii :)

Ali - Nie Mar 17, 2013 11:25 pm

Emma napisał/a:
...zauważacie tylko znane nazwiska, a cała reszta jest dla większości bez znaczenia... Pomyślcie czasami oglądając tych wszystkich tancerzy, że oni mają równie wielki wkład w to co my oglądamy i wspomnijmy też czasami o nich w naszych opiniach.

Ale oczywiście Emmo, że widzimy także ich wszystkich. Ma jednak rację Venus, że nie sposób zachwycać się każdym z osobna. Tym bardziej, że nie wszystkich znamy nawet z nazwiska. Jakże jednak nie dostrzec np. Anny Lorenc (pamiętnej z Bejarta) z jej piękną trykotową sylwetką; Anety Wiry z jej promiennym zawsze uśmiechem i pełną wdzięku reakcją kiedy w II akcie „Snu” przechodzi jedynie obok niej Lizander Yaroshenko z Hermią Stachurską; Tomasza Fabiańskiego i Kennetha Dwigansa jako precyzyjnie roztańczonych pomocników ogrodnika; filigranowej Anny Hop – zawsze głęboko artystycznej w każdej partii; Simona Yoshidę bodaj, gdy broni się tak namiętnie przed czarodziejską mocą kwiatu Oberona itd., itp. Można by ich wymieniać jeszcze długo. Bo cały ten zespół rośnie wciąż i w każdym miejscu na scenie, choć trudno dostrzegać tu każdego z osobna. Oklaski są dla wszystkich bez wyjątku (no, prawie dla wszystkich), ale wybacz Emmo, od naszych zachwytów (a też czasem rozmaitych ans) są tzw. gwiazdy – to ich wyłączny przywilej. Tak już chyba jest w balecie.

PS. A tu już popremierowa opinia red. Jacka Marczyńskiego:
http://www.rp.pl/artykul/...ch-smakach.html

Ewa J. - Pon Mar 18, 2013 2:28 am

Cytat:
ale wybacz Emmo, od naszych zachwytów (a też czasem rozmaitych ans) są tzw. gwiazdy – to ich wyłączny przywilej. Tak już chyba jest w balecie.

Po pierwsze liczy się talent, ja jestem otwarta i skłonna szukać ich wszędzie, nawet wśród uczniów szkół baletowych, nie tylko w zespole (Patryka Walczaka dostrzegałam i wychwalałam od dawna, kiedy był jeszcze członkiem corps, a nie od czasu jego awansu na koryfeja). Jednak faktem jest, że zazwyczaj miejsce w hierarchii decyduje o tym, kogo wieńczą laury i kto dostaje największe oklaski. Spektakl prędzej poradzi sobie bez dobrego zespołu, ale nie zniesie już braku indywiduów. Przykład? Balety Diagilewa do dziś słynne, jeśli chodzi o ich dorobek reformatorski i wspaniałych tancerzy, owszem, mogły się takowymi poszczycić, ale tylko jeśli chodzi o solistów, corps de ballet było podobno na wyjątkowo niskim poziomie technicznym. Tancerze zespołu, o ile nie pną się do góry i nie wyróżniają, muszą liczyć się z tym, że zawsze będą oceniani jako część całości, rzadko osobno - może to okrutne, ale taki jest ten fach.

Emma - Pon Mar 18, 2013 7:42 am

Witam ponownie,
Cieszę się, że ich wszystkich doceniacie i macie tak ogromną wiedzę.
Wiemy wszyscy, że talentów nie brakuje w PBN, jedynie nie zgadzam się z wypowiedzią na temat Patryka Walczaka. Uważam, że to tancerz obdarowany wspaniałymi warunkami fizycznymi, ale bez miłości do tańca, może to tak widzę bo znam go osobiście i wiem, że taniec dla niego to tylko praca, ale to wyłącznie moje zdanie. Pewnie wprawne oko potrafi to wyłapać, a ja to poprostu wiem.
jedno jes pewne mamy wiele talentów w PBN tylko czasami nie jest im dane się wybić bo zwyczajnie nie mają szczęścia, albo "wielcy" tego nie chcą, ale to już inny temat.
Często się zdarza,że po odejściu z PBN robią karierę i to mnie martwi, że muszą odejść z PBN żeby się rozwijać, to są oczywiście jednostki, ale są.

Ali - Pon Mar 18, 2013 10:27 am

Emma napisał/a:
... mamy wiele talentów w PBN tylko czasami nie jest im dane się wybić bo zwyczajnie nie mają szczęścia, albo "wielcy" tego nie chcą, ale to już inny temat. Często się zdarza,że po odejściu z PBN robią karierę i to mnie martwi, że muszą odejść z PBN żeby się rozwijać, to są oczywiście jednostki, ale są.

"Wielcy" tego nie chcą? Po odejściu z PBN robią karierę? Muszą odejść z PBN żeby się rozwijać"? Jacy, którzy, gdzie się tak rozwijają? Albo czegoś nie wiemy, albo to zwykłe insynuacje - podobnie jak ta dziwna opinia o Patryku Walczaku. Może więc jakieś konkrety...

Ewa J. - Pon Mar 18, 2013 12:28 pm

Też jestem ciekawa, kto musiał odejść z PBN, żeby zrobić karierę? Choćby nazwiska jednego tancerza, który nie został u nas doceniony i przez to musiał szukać pracy gdzie indziej.

Emma napisał/a:
jedynie nie zgadzam się z wypowiedzią na temat Patryka Walczaka. Uważam, że to tancerz obdarowany wspaniałymi warunkami fizycznymi, ale bez miłości do tańca, może to tak widzę bo znam go osobiście i wiem, że taniec dla niego to tylko praca, ale to wyłącznie moje zdanie. Pewnie wprawne oko potrafi to wyłapać, a ja to poprostu wiem.

Wprawne oko wyłapie chyba to, co daje z siebie widzom na scenie, a nie jakie jest jego prywatne podejście do pracy w teatrze i do tańca. To drugie niekoniecznie powinno znajdować się w obrębie zainteresowań publiczności. Ja widzę młodego tancerza pełnego energii i pasji, który przykuwa wzrok nawet jeśli nie występuje w żadnej z wiodących ról. Po prostu wychodzi - i jest. Od razu w skórze postaci, w którą się wciela, co u nas wcale nie jest takie powszechne. Częściej zdarza mi się widzieć niepokój, stres, albo tremę. Również z tej racji mocno się wyróżnia, nawet na tle starszych i bardziej doświadczonych tancerzy. Na scenie wypada b profesjonalnie, co jest ogromnym atutem.
Ale ok, może wystarczy o Patryku Walczaku, nie tylko jego dostrzegamy. Dla mnie innym wielkim i niezwykłym talentem jest Zuzanna Kidziak, ciągle uczennica OSB, obecnie pobiera szlify w Akademii Waganowej :wink:

Kasia G - Pon Mar 18, 2013 1:22 pm

bardzo dobry komentarz Ewo, przeciez nie jest zadaniem widzów, a tym bardziej znajomych artystów rozpisywanie się jacy to oni są prywatnie, o ile to nie rzutuje na ich wystepy, bo publicznośc interesują tylko ich wystepy, a ie czy sa leniwi, czy pracowici i jak traktują balet :) Grunt, aby na scenie prezentowali sie jak najlepiej - czasem nawet leniwy tanerz ma tak ogromny talent, że to nie ma wpływu na jego kreacje. Zresztą nie widze powodu aby "traktowanie baletu jako tylko pracy" miało byc zarzutem czy problemem - znam wielu tancerz z takim nastawieniem i nie ma to wpływu na ich poziom wystepów i artystycznej interpretacji - tylko pozazdrościć takiego daru. Myslę, ze wszędzie a szczególnie w Polsce bywamy obiciążei wizja artysty - posłannika sztki, artysty pełnego po świecenia, artysty zyjącego tylko sztuką. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby życ z baletu tak sao jak z pisania dokumentów, malowania domów, hodowania warzyw etc... Dobrze wykonywana praca to podstawa!
Sądzę więc że słowa Emmy o "znaniu osobiście" były trochej nie na miejscu - pewnie wielu z nas tu zgromadzonych ma szczęscie znać kogos z tancerzy/tancrek osobiście ale na tych artystów nie parzymy przez pryzmat ich walorów lub braków osobistych, tylko pzez pryzmat artyzmu

Ewa J. - Pon Mar 18, 2013 2:50 pm

O tym była już chyba mowa kilka razy na forum, ale rzeczywiście warto przypomnieć jeszcze raz w kontekście tej rozmowy. Nie mam takich doświadczeń jak Kasia, nie znam żadnego tancerza osobiście, a rozmawiałam raptem z dwoma - jedno z tych spotkań było całkiem nieoczekiwane, więc w przypływie emocji podzieliłam się wrażeniami tu na forum, drugie mogę podać jako przykład kontrastu między osobą prywatną, a artystą, jaki mnie uderzył. Chodzi o tancerza, którego losy dość dziwnie się potoczyły.. wcześnie go doceniono i to bardzo, ale pewne jego decyzje zawodowe okazały się zaskoczeniem. Ale to nie jest ważne - inaczej nie mogłabym sobie pozwolić na takie uwagi. Od zawsze miałam skłonności do postrzegania roli tancerza w kategoriach, o jakich pisze Kasia, a tamta rozmowa trochę mnie otrzeźwiła. Zobaczyłam, że mimo ciężkiego kalibru repertuarowego, w jakim występuje ten - z wykształcenia tancerz klasyczny, poza sceną zachowuje się ekstrawertycznie, ze swobodą, otwartością i ekspresją, jakiej oczekiwałabym raczej od kuglarza, a nie "poważnego" człowieka teatru :wink: Okazał się bystrym, inteligentnym i ciekawym rozmówcą, ale, jak już wspomniałam - widząc podobne ekspresyjne zachowanie, odczułam duże zaskoczenie. Na koniec zostało okraszone jeszcze zaproszeniem z kulisy, gdzie będzie "sam" i frywolnym śmiechem - całość obrazu prawie jak w Amadeuszu, tyle tylko, że tutaj artysta w sposobie bycia i prowadzenia rozmowy był zdecydowanie kurtuazyjny (poza faktem, że niektórych uczestników rozmowy całkiem lekceważył, tak, że odchodzili).
Zdecydowanie dużo za duże odejście od tematu - ale teraz możemy już chyba liczyć na porozumienie w sprawach rozdzielania życia zawodowego, od prywatnego :wink:

Kasia G - Pon Mar 18, 2013 4:14 pm

To aby powrócić do tematu - moja recenzja
http://www.taniecpolska.pl/tekst/175

Ali - Pon Mar 18, 2013 6:28 pm

Emma zamilkła - słusznie zawstydzona, ale za to nasza dzielna pani Kasia dwoi się i troi. Są powody:
http://www.naczubkachpalc...iosna-juz-jest/

Kasia G - Pon Mar 18, 2013 10:27 pm

Oj Ali, że pozwolę sobie na mały offtop - dwoje sie i troję - nasze kochane teatry maja bowiem tendencję do robienia premier i innych waznych wydarzeń w tym samym terminie.. a potem przez miesiące posucha :) Jutro wybieram sie na drugą obsadę, więc jak znajde chwile czasu na pewno zamieszczę sprawozdanie :) Aha, i jeszcze sie wybieram na seminarium poświęcone Snowi nocy letniej Neumeiera w TW-ON
Emma - Pon Mar 18, 2013 10:28 pm

Nie wstydzę się swoich opinii.
Ali - Pon Mar 18, 2013 11:42 pm

Emma napisał/a:
Nie wstydzę się swoich opinii.

Nie wstyd mieć opinie, ale głosząc tak kontrowersyjne należałoby je uzasadnić. Zachęcałem do tego dziś rano, i nic. Więc jednak były to jedynie insynuacje, a to już wstyd.

Joanna Bednarczyk - Sro Mar 20, 2013 2:35 pm

Ewa J. napisał/a:
Będę też wypatrywała recenzji Joanny Bednarczyk - pewnie nie tutaj na forum - jednak mam świadomość, że pasjonatów takiego "formatu" jest garstka, a wszelkie spostrzeżenia, czy nawet drobne uwagi nt twórczości tego choreografa były dla mnie zawsze ogromnie interesujące i cenne:)
.


dzięki za miłe słowa, ale na recenzję nie ma szans, wiesz jak to nieraz bywa planujesz wielkie wydarzenie, a tu nakłada ci się coś na co nie ma sie wpływu, na pewno żałuję, że nie mogłam być na seminarium bo dowiedziałam sie o nim za późno, szkoda bo myslę, że z moim udziałem mogło być dużo ciekawsze 8) :lol: .

Nie bedę się za długo rozwodzić na temat wykonania, widziałam drugą obsadę i ogólnie moje wrażenia są pozytywne.

Ali - Sro Mar 20, 2013 5:32 pm

Joanna Bednarczyk napisał/a:
...na recenzję nie ma szans ... widziałam drugą obsadę i ogólnie moje wrażenia są pozytywne.

Żałuję Pani Joanno, bo i ja czekałem na Pani głos, zwłaszcza po premierowym wykonaniu - choćby tutaj... :sad:

Ewa J. - Sro Mar 20, 2013 10:31 pm

Rozumiem, ale szkoda, trudno ukryć że w moim napomknieniu było nieco egoizmu, bo od Ciebie zawsze można się dużo nauczyć - daje się odczuć brak Twoich postów i niebanalnego spojrzenia ;) Ok, już żadnych perswazji:)

Joanna Bednarczyk napisał/a:
żałuję, że nie mogłam być na seminarium bo dowiedziałam sie o nim za późno, szkoda bo myslę, że z moim udziałem mogło być dużo ciekawsze 8) :lol: .

O, w to nie wątpię!.. :wink:
Jeśli chodzi o pierwszą obsadę musiałam obejść się smakiem, więc zostały tylko recenzje - nie do końca pocieszający substytut, gdy w perspektywie ma się długie oczekiwanie na zobaczenie samemu.

Kasia G - Czw Mar 21, 2013 9:47 am

Następne spektakle ponoć w listopadzie.....
Ali - Pią Mar 22, 2013 12:39 am

A tu jeszcze jedna opinia, pióra byłego dyrektora teatrów operowych Sławomira Pietrasa: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/158501.html Chwali "Sen nocy letniej" w TW-ON, ale o ile dobrze rozumiem zaleca Polskiemu Baletowi Narodowemu rasowe, czy jedynie narodowościowe getto - bez naszych ulubieńców: Ebihary, Liashenko, Żuk, Yaroshenki, Woitiula, Popova, Koncewoja, Martina Pereza i paru innych. O ile wiem, takim czystym narodowościowo, a nawet rasowo zespołem jest dziś jedynie jeszcze Chiński Balet Narodowy w Pekinie. Może też balet białoruski w Mińsku. Nie najlepsze to wzory do naśladowania w globalnym dziś świecie baletowym. A poza tym skąd brać tych nowych polskich tancerzy w PBN przy żenującym poziomie kształcenia w naszych szkołach baletowych panie dyrektorze? Wspomniany przez pana Patryk Walczak, jaki zdarza się wśród naszych absolwentów raz na kilka lat, nie zapewni polskiemu baletowi pożądanej tu przez nas jakości.
Kasia G - Pią Mar 22, 2013 9:55 am

dziwi zwłaszcza zwrot "cudzoziemski repertuar" przy jednoczesnym zachwycie Neumeierem - zatem co - grac Neumaiera czy nie grać? Wydaje mi się, że dyr. Pietras nie zauważa Kreacji, choreografii Tyskiego, Bondary, Pastora, Wesołowskiego wreszcie - dawno nie było tylu "polskich " twórców na tej scenie. Chyba , ze dopomina sie o konkretnych?
Ali - Sob Mar 23, 2013 12:34 am

Kasia G napisał/a:
...zatem co - grac Neumaiera czy nie grać?

No właśnie, myślę, że logika jest taka: grać kiedy ja byłbym dyrektorem tego teatru, a nie grać w żadnym przypadku gdy nim już nie jestem, bo balet to zdecydowanie "cudzoziemski". Podobnie jak cudzoziemskie są: Dziadek do orzechów, Bajadera, Romeo i Julia, Elektra, Don Carlos, Madame Buttrefly itd. Fuj, komuż to potrzebne w Balecie Narodowym i Operze Narodowej. Najlepiej zabronić i poprzestać na Panu Twardowskim i Strasznym dworze.

Ale cóż, że każdy pisać może, więc i to jeszcze - dość sympatyczne:
http://teatralna-warszawa...arodowej-w.html

Kasia G - Sob Mar 23, 2013 12:48 am

dzis (sobota 23 marca) TVP Kultura- 10.20 i 16.55 - Spotkania z Teatrem Wielkim - reportaż z przygotowan do premiery Snu nocy letniej
Ali - Sob Mar 23, 2013 6:26 pm

Kasia G napisał/a:
dzis (sobota 23 marca) TVP Kultura- 10.20 i 16.55 - reportaż z przygotowan do premiery Snu nocy letniej

Kasia czujna jak zawsze, a my za nią jak za panią matką. :smile: Więc właśnie obejrzałem ten reportaż. Niezły materiał, powinni go byli wyemitować dzień przed i na Jedynce, a nie kilka dni po premierze na niszowej tv Kultura. Z wydarzeniami kulturalnymi nasza państwowa tv zawsze spóźniona i na boku. Mądre tam wypowiedzi Neumeiera i Pastora - każdego ze swojego punku widzenia, ciekawe też refleksje naszych tancerzy. Jedynie któryś z baletmistrzów PBN, kojarząc swoją młodość ze "Snem nocy letniej" oglądanym kiedyś w Operze Paryskiej, stwierdził niezbyt odkrywczo, że arcydzieło choreograficzne Neumeiera wcale się nie zestarzało. :? To przecież oczywiste, bo jak wiadomo my się niestety starzejemy - prawdziwe arcydzieła nigdy.

Kasia G - Nie Mar 24, 2013 11:24 am

o tym mówił Stephane Dalle -
http://www.teatrwielki.pl...alle.html#c2690

tez mnie zdziwiły te mocno upraszczajace słowa - bo oczywiście sens jak najbardziej słuszny (choć spotkałam juz pare osób, które się z tym stwierdzeniem nie zgadzają), ale wydźwięk jakis taki....

Ali - Pon Mar 25, 2013 11:53 pm

Kasia G napisał/a:
... ale wydźwięk jakis taki....

No właśnie, nie wiadomo jaki... Może to sprawa nieszczęśliwego montażu jakiejś szerszej wypowiedzi, bo ci z tv tną przecież czasem bez sensu. Ważne dla nich nie meritum, ale żeby się wszystko dynamicznie ruszało, zmieniało, mieszało... Traktują czasem widzów jak bezmyślne koty, sądząc (chyba po sobie), że najchętniej śledzimy na ekranach dynamikę obrazu, a gdy jej brak - przełączamy na inny kanał. Element poznawczy, edukacyjny, dokumentacyjny nie ma dla tych ludzi większego znaczenia. Ale dobre i to, jako ślad po tym wspaniałym przedstawieniu.

A tymczasem znalazłem kolejny Twój na pół "Senny" tekst Kasiu, polecam go innym: http://www.naczubkachpalc...obsad/#more-825 i sam zabieram się do czytania.

Ali - Wto Mar 26, 2013 12:55 am

Przeczytałem, trochę się zgadzam, trochę nie zgadzam z oceną drugiej obsady, ale trzymajmy się swego. :neutral: Zainteresowała mnie natomiast relacja z owego tajemniczego seminarium, a zwłaszcza to, że
Kasia G napisał/a:
jak zauważyła Anna Beker, zmieniliśmy cześć choreografii, skróciliśmy balet i zmieniliśmy obsadę

Słowem, używając Twojego pięknego porównania z popremierowej recenzji "Snu nocy letniej": przemalowaliście "fresk Michała Anioła – legendarnego arcydzieła, które na stałe weszło do kanonu europejskiej i światowej kultury". :evil: A wszystko to pod ochroną Działu Promocji Opery Narodowej - przed policją, jak rozumiem. :? Wierzę Kasiu, że protestowałaś przeciw tej profanacji!?

Kasia G - Wto Mar 26, 2013 9:58 am

Ali, oczywiście to taki "żart" mający oddać tematyke naszej poczatkowo nieśmiałej dyskusji nad spektaklem. Chodziło o to, aby generalnie nie bać się wyrażac swojego zdania (no ja akurat nie mam z tym kłopotów, ale tez nie mam wiekszych chęci do przemalowywania Snu Neumeiera), żeby umiec powiedziec co nam się podobało, ale i co nie i dlaczego. Wtedy okazuje się, jak róznie odbiera się ten sam spektakl, i jak wydaje nam się, że cos byłoby lepsze/wyglądało by lepiej, gdyby... i to zaczyna się lista postulatów. Wszystko zalezy od podejścia widza: czy oczkuje zawsze aktualności od spektaklu, czy ogląda go z perspektywy historycznej jak obiekt wprawdzie żywy, ale mający swoje miejsce w historii tańca, czy tez rzadza nami głównie względy estetyczne, albo tez po prostu uwielbienie dla artysty/choreografa...
Wiem na przykład, ze element scenografii - drzewka niby bambusowe w scenach onirycznych bardzo podzieliły publicznosć. Dla jednych były pomysłowe, pełne uroku, ich wykorzystanie (ruch, szeleszczenie) miało olbrzymi wpływ na odbiór, dla innych były "szczytem kiczu" i "co to paskudztwo robi na scenie" - ha, oto róznica w poglądach!

Wracając do przebiegu seminarium padały postulaty (zawieszane w prózni oczywiście), np. o skrócenie aktu balowego, o wyrzucenie nadmiaru ozdobników choreograficznych, o wzmocnienie współczesności jezyka tańca w scenach elfich...

Ali - Wto Mar 26, 2013 11:13 am

Kasia G napisał/a:
...padały postulaty (...), np. o skrócenie aktu balowego, o wyrzucenie nadmiaru ozdobników choreograficznych, o wzmocnienie współczesności jezyka tańca w scenach elfich...

Dziękuję za dokładniejszą relację z tego seminarium. Odwaga jak wiadomo staniała, więc każdy może dziś obnażać swoje nieuctwo i wymądrzać się bezkarnie nawet nt. klasycznych arcydzieł. Spuścizna szekspirowska doświadczała już tego niejednokrotnie. Jeden skracał kluczowy monolog Hamleta, bo go nudził, a kiedy i tego było mało – rozbierał aktora, by "ozdobniki" poetyckie zastąpić zgoła gołymi. Drugi poprawiał sonety jako nieobyczajne w przedmiocie ich poetyckich westchnień. Inny jeszcze opowiadał szekspirowskie historie własnymi słowami, aby było współcześniej. Szekspir jakoś to wszystko znosił: skracanie, przestawianie, wyrzucanie, przerabianie, uaktualnianie, autorskie spolszczanie, publicystyczne traktowanie i wszelkie inne -ania, jakie fundowano mu przez całe lata. Zniesie je i Neumeier ze swoim „Snem nocy letniej”. A czy się komuś podobna, czy nie - to już inna sprawa. Nie musi. Znam takich, którzy wolą wersje Ashtona lub Balanchine'a, a u nas nawet bydgoską Karola Urbańskiego. Kolejną będziemy mieli podobno w Gdańsku. Wyślij tam Kasiu tych malkontentów od „szczytu kiczu” i wszelkiego „paskudztwa”, może będą zadowoleni.

Kasia G - Wto Mar 26, 2013 1:05 pm

cóż, ja rozumiem, że "o gustach sie nie dyskutuje" bo kazdy ma swój, a na niego wpływa np. ciąg skojarzeń, doświadczenie, poczucie estetyki ukształtowane na różnorakiej pożywce. Na szczęscie własnie "podobać się nie musi", choć gdy ja jestem czymś zachwycona, zawsze chciałabym, aby tak samo podobało sie i innym. Za to w pzypadku odwrotnym zazdroszczę tym, którzy są usatysfakcjonowani, bo oni spędzili miło wieczór, a ja wychodze z teatru sfrustrowana :) No ale to juz nieco poza wątkiem o Śnie nocy letniej
Ewa J. - Wto Mar 26, 2013 3:50 pm

Ali napisał/a:
A czy się komuś podobna, czy nie - to już inna sprawa. Nie musi. Znam takich, którzy wolą wersje Ashtona lub Balanchine'a, a u nas nawet bydgoską Karola Urbańskiego. Kolejną będziemy mieli podobno w Gdańsku. Wyślij tam Kasiu tych malkontentów od „szczytu kiczu” i wszelkiego „paskudztwa”, może będą zadowoleni.

To jest właśnie całkiem zabawny paradoks, że ci, którzy oskarżają dzieło o kicz, często nie myślą o funkcji, jaką dany element pełni w całym spektaklu, mogą za to zadowolić swoje gusta dość często innym, powiedzmy delikatnie.. poślednim, mniej wymagającym od widza repertuarem;) Idąc tym tokiem myślenia łatwo można uznać za kicz wątek Spodka - to całe prymitywne towarzystwo, ich niezgrabne ruchy przy dźwiękach katarynki, fajtłapowate zachowanie itd. przecież to wszystko całkiem nie pasuje, Neumeier po prostu miał za dużo pomysłów i żeby zaspokoić swoje twórcze ambicje musiał na siłę dołożyć do spektaklu tych jarmarcznych niezgułów;)
Ciekawe, czy trafiają się i tacy znawcy, którzy narzekają na kicz u Eka dajmy na to :lol:
Kasia G napisał/a:
cóż, ja rozumiem, że "o gustach sie nie dyskutuje" bo kazdy ma swój, a na niego wpływa np. ciąg skojarzeń, doświadczenie, poczucie estetyki ukształtowane na różnorakiej pożywce.

Stwierdzenie, że o gustach się nie dyskutuje to trochę taki wytrych, przecież samo istnienie kanonu (literackiego chociażby) oznacza powszechną zgodę na to, że jednak są gusta lepsze i gorsze - a kanon to przecież nic innego, jak subiektywny wybór dzieł dokonywany przez stosunkowo wąskie grono elit, owszem, może być mniej lub bardziej elastyczny, czy "porowaty", ale trafiają tam utwory uznawane pod tym czy owym względem za wartościowsze od innych. Zmierzam do tego, że dokonywanie takiego wyboru nie odbywa się na drodze demokratycznej (nie ma przecież głosowania), zatem musimy akceptować, że ci, którzy go dokonali, mają prawo głosu, bo ich wiedza/kompetencje kulturowe są większe.
I podobnie jest przecież z kanonem spektakli baletowych. Z jednej strony można powiedzieć, że coś się podoba lub nie, niezależnie od stopnia zrozumienia dzieła.. no tak, ale wtedy aprobatę lub odrzucenie trzeba jakoś merytorycznie uzasadnić, bo samo stwierdzenie że coś - zdaje się za długie, albo że zdaje się, że czegoś jest za dużo, zupełnie nic nie wnosi do dyskusji.
Pojawiło się w tej rozmowie kilka tytułów, np. Śmierć w Wenecji, rzeczywiście pamiętam, że przy pierwszym podejściu miałam wrażenie, że spektakl strasznie się dłuży i rozciąga w czasie. Ale kiedy trudno mi zrozumieć, skąd takie wrażenie, co właściwie jest nie tak, wolę odłożyć spektakl na półkę i poczekać - w końcu ja sama mogłam czegoś nie zrozumieć, nie dostrzec, coś przeoczyć.
Nie zabierałam głosu, ale mogę powiedzieć, co najbardziej zaskakującego usłyszałam - stwierdzenie, że Sylwia i Dama kameliowe są właściwie pozbawione ładunku emocjonalnego i że Sen.. na tym tle wypada dużo lepiej. No tak, można powiedzieć, że jeszcze mniej niż o gustach, można dyskutować o emocjach, bo to sprawa b indywidualna, ale przecież te balety zdają się stworzone właśnie po to, żeby zagrać na emocjach widza i taki jest ich podstawowy cel. Oczywiście nie są pozbawione odniesień kulturowych, jednak mam wrażenie, że w takim zestawieniu - jeśli chodzi o stopień rozbudzania emocji - te dwa wymienione tytuły mają zdecydowaną przewagę (ba! to jedne z bardziej przesyconych emocjami dzieł baletowych, jakie widziałam), podczas gdy Sen jest bardziej konceptualny, nastawiony na pobudzanie do refleksji, niż przeżycia katharsis. A nawet jeśli i na to drugie, to nie na prostej drodze, pozbawionej wysiłku intelektualnego (historie opowiedziane w Damie kameliowej i Sylwii można po prostu chłonąć i przeżywać, nie jest konieczna do ich zrozumienia drobiazgowa analiza, z czego bierze się właśnie ich afektywna siła).

Kasia G - Wto Mar 26, 2013 5:38 pm

Ewa J. napisał/a:

Nie zabierałam głosu, ale mogę powiedzieć, co najbardziej zaskakującego usłyszałam - stwierdzenie, że Sylwia i Dama kameliowe są właściwie pozbawione ładunku emocjonalnego i że Sen.. na tym tle wypada dużo lepiej. No tak, można powiedzieć, że jeszcze mniej niż o gustach, można dyskutować o emocjach, bo to sprawa b indywidualna, ale przecież te balety zdają się stworzone właśnie po to, żeby zagrać na emocjach widza i taki jest ich podstawowy cel.


tez byłam lekko zdziwiona, dlatego podniosłam kwestię oglądania na żywo/na dvd - mnie na przykład niezależnie od piekna i zachwytu balet na DVD duzo mniej, jesli nie wcale - nie emocjonuje tak, jak na żywo - taka magia :)

Ewa J. - Wto Mar 26, 2013 8:20 pm

Kasia G napisał/a:
tez byłam lekko zdziwiona, dlatego podniosłam kwestię oglądania na żywo/na dvd - mnie na przykład niezależnie od piekna i zachwytu balet na DVD duzo mniej, jesli nie wcale - nie emocjonuje tak, jak na żywo - taka magia :)

No jasne, trudno znaleźć osobę, która nie wolałaby oglądać na żywo, ale wiele rzeczy nie zobaczymy w naszym teatrze i jesteśmy - chcąc nie chcąc - skazani na dvd, chyba że ktoś na tyle często objeżdża zagraniczne sceny, żeby zobaczyć wszystko, co baletoman powinien znać, samemu i z bliska :wink:

A wracając jeszcze na chwilę do recenzji - dobrze, że Kasia w swojej zwróciła uwagę na Wojciecha Ślęzaka - szkoda by jego rola przeszła niezauważona, bo był naprawdę doskonały, idealnie wpisał się w rolę, jak napisała Kasia "lubieżnego osła", któremu trafiło się jak ślepej kurze ziarno. Przy tym b trafna uwaga, że był cały czas świadomy tego, co się dzieje, tylko Tytania podążała ślepo za popędem, całkowicie zamroczona.

Ali - Wto Mar 26, 2013 10:25 pm

Toście się tam Panie nasłuchały, na tym dziwnym seminarium w Teatrze Wielkim. Pewnie trudno było spokojnie usiedzieć... Współczuję.

A ja tymczasem ustrzeliłem coś jeszcze: http://www.polityka.pl/ku...n-neumeier.read

Ali - Pią Mar 29, 2013 12:01 pm

Popatrzcie, co wypluła mi wyszukiwarka - Dziennik Krystyny Jandy http://krystynajanda.nate...-byl-za-tydzien

"We wtorek wieczorem „upoiłam się” Snem nocy letniej w warszawskiej Operze Narodowej. Naprawdę zachwyciłam się tym wspaniałym przedstawieniem baletowym Johna Neumeiera. Spektakl ten czaruje publiczność na całym świecie od wielu lat. Bodaj trzydziestu pięciu. Tym razem wystawione w Warszawie i tańczone przez Balet Polski. Tego wtorkowego wieczoru doznałam także zaszczytu poznania pana Krzysztofa Pastora - dyrektora Baletu Polskiego..."

Wielka aktorka też "upojona" wielkim przedstawieniem "Snu" w PBN. Budujące!

Kasia G - Pią Mar 29, 2013 12:08 pm

Pani Krystyna Janda wypowiada sie tez uroczo w filmie o Emilu Wesołowskim, a do swojego teatru (Och-teatru) swego czasu przyjęła cykl warsztatów o balecie Sławomira Woźniaka więc jej związki z tańcem baletowym sa jak najbardziej bliskie.
Wracając do "Snu nocy letniej" to na premierze i kolejnych spektaklach widziałam wiele osób z tzw. środowiska kulturalnego (Jacek Żakowski, Monika Małkowska i in..) nie było za to ( i Bogu dzięki) celebrytów czyli osób znanych z tego, ze są znane ;)

Ali - Pią Mar 29, 2013 12:43 pm

Kasia G napisał/a:
...nie było za to ( i Bogu dzięki) celebrytów czyli osób znanych z tego, ze są znane ;)

Ja widziałem z kolei pp. Janinę Paradowską i znanego krytyka filmowego Zdzisława Pietrasika, który potem zachwycał się "Snem" Neumeiera w telewizyjnym "Tygodniku kulturalnym". Papugi z kolorowych gazet chyba rzeczywiście pozostały tym razem w domu. I bardzo dobrze, bo zajmowaliby miejsce tym, których bardziej interesuje scena niż paradowanie po foyer w poszukiwaniu paparazzich.

Smutne tylko, że poza Tobą Kasiu, pp. Marczyńskim i Szwarcman nie było też chyba na widowni innych ludzi fachowego pióra (jeśli w ogóle takich jeszcze mamy), przez co nie pojawiły się jak dotąd (poza Twoją) głębsze analizy tego przedstawienia. Mnie osobiście szczególnie brakuje głosu p. Daniela Cichego, którego opinie bardzo sobie cenię. Kompletny upadek krytyki w naszym kraju.

Kasia G - Pią Mar 29, 2013 1:27 pm

Ali, to nie krytyka upada tylko media - gdybym nie stworzyła sobie bloga, nie miałabym prawie gdzie publikować - czasem teksty dotyczące spektakli baletowych (ale częsciej teatru tańca i tańca współczesnego) drukuje Scena i Teatr, poza tym ja np. współpracuje z Twoja Muzą, ale te czasopisma ukazują się z dużym opóźnieniem. Dobrze, ze portal Taniec.polska otworzył loże recenzenta i będzie zamawiał recenzje - miejmy nadzieje, ze żadne wydarzenie taneczne nie pozostanie bez omówienia. Krytyk sam sobie to może do szuflady, a dziś do Internetu napisac - gdy nie ma miejsca publikacji - nie istnieje
Ali - Pią Mar 29, 2013 5:53 pm

Emma napisał/a:
Nie wstydzę się...

Puściłaś bąka Emmo w zaczarowanym lesie elfów Neumeiera i uciekłaś w popłochu. :lol:
Wracaj i rozwiej zasiany smrodzik wokół Puka i nie tylko. Miej odwagę.

Ali - Sob Mar 30, 2013 11:56 am

venus-in-furs napisał/a:
Ja byłam tylko na drugiej obsadzie...

Emma dosiadła chyba miotły :wink: i odfrunęła z lasu gdzie pieprz rośnie. Może za PBN-em i jej "ulubionym" Pukiem do Houston? Poczekajmy...

A w Twoim "Kredensie" Venus wciąż pusto, :shock: ponownie przeszukałem dziś wszystkie półki, skrytki i szuflady. Ani jednego elfa. :sad: Nic nie obiecywałaś, fakt, ale i tak czuję się zwiedziony.

Nigdy nie jest za późno, więc to dla zachęty http://www.youtube.com/wa...d&v=sNPC-KGBI08 I to jeszcze, gdzie niektóre wnioski dość osobliwe, jak to tam właśnie :smile: , ale w całości owszem, owszem: http://www.naszdziennik.p...st-pieknem.html

venus-in-furs - Pon Kwi 01, 2013 12:02 am

Ali napisał/a:
A w Twoim "Kredensie" Venus wciąż pusto, :shock: ponownie przeszukałem dziś wszystkie półki, skrytki i szuflady. Ani jednego elfa. :sad: Nic nie obiecywałaś, fakt, ale i tak czuję się zwiedziony.


Bardzo miło mi to czytać. Napisanie czegokolwiek niezbyt mi idzie, szczere przyznam. Nie wydaje mi się, żebym tym razem miała do powiedzenia coś w jakikolwiek sposób interesującego :smile:

Ali - Pon Kwi 01, 2013 11:45 pm

venus-in-furs napisał/a:
... Nie wydaje mi się, żebym tym razem miała do powiedzenia coś w jakikolwiek sposób interesującego :smile:

Z pewnością masz Venus. :smile: Ale nie pisz o balecie Neumeiera, Kasia miała rację - tu trudno dodać cokolwiek odkrywczego. Napisz raczej o wykonawcach, bo zasłużyli na naszą uwagę swoimi kreacjami, przynajmniej niektórzy. Jak pewnie zauważyłaś, nasza krytyka prasowa albo ich nie dostrzegła, operując banalnymi ogólnikami nt. samego dzieła, albo ślizgała się jedynie po nazwiskach - ślepa na kunszt artystyczny wykonawców choreografii lub bezradna przy próbie jego opisu. To tak, jakby słuchali Beethovena lub Mahlera i dawali nam znać, że cenią ich symfonie (jakże by inaczej), jednakże o wykonaniu - jakości, oryginalności, walorach indywidualnego mistrzostwa muzyków - nie potrafiliby napisać ani słowa. Dobrze, że wyczuwają przynajmniej stale rosnący poziom Baletu Narodowego, chociaż i tu same ogólniki. Dajmy więc odpór tym pożal się Boże "specjalistom" baletowym, choćby dzieląc się tutaj naszymi prywatnymi impresjami.

Ewa J. - Sro Kwi 03, 2013 7:31 pm

Znalezione przypadkiem: http://www.naszdziennik.p...st-pieknem.html
Proste potwierdzenie, że łączenie ideologii i sztuki zawsze prowadzi na manowce..
Całe szczęście tutaj podobna fuzja dokonała się tylko w wyobraźni recenzenta. Szkoda, myślałam, że tego rodzaju praktyki dawno już za nami, ale jak widać niektórzy nadal wskrzeszają podobny anachronizm i aby sprostać doraźnym celom, potrafią dzieło prymitywnie spłaszczyć, wyzyskać i czytać przez pryzmat lansowania własnych poglądów (obojętnie jakich).
Zatem mamy spektakl Neumeiera sprowadzony do: sztuki, która jest pięknem, uroczej baśni i pochwały małżeństwa. Infantylnie, za to jak pięknie.. nic dodać, nic ująć ;) Ale trzeba przyznać, że to chyba jedyny taki "kwiatek" (jeśli chodzi o recenzje "Snu..").

Ali - Sro Kwi 03, 2013 11:20 pm

Ewa J. napisał/a:
...łączenie ideologii i sztuki zawsze prowadzi na manowce. Całe szczęście tutaj podobna fuzja dokonała się tylko w wyobraźni recenzenta...

Masz rację Ewo. Ja to, nieco wyżej, określiłem delikatnie "osobliwością". :wink: Ty nazwałaś zjawisko po imieniu. :smile: A czytelnicy "Naszego Dziennika" pewnie zachwyceni. :sad: A nich tam, może dzięki temu oni także trafią kiedyś na "Sen" do teatru i posmakują go po swojemu.

Ewa J. - Czw Kwi 04, 2013 12:37 am

Ojej, przepraszam.. Rzeczywiście przeoczyłam, coraz gorzej z moim wzrokiem :wink: Wkleiłam link jako niby coś nowego, a sam już wcześniej podzieliłeś się, zostańmy przy tym łagodnym określeniu - owym osobliwym tekstem. A tak serio, nie wiem, jak to możliwe, ale byłam przekonana, że tamten post kończył się namowami - żeby Venus zamieściła swoją recenzję na blogu (nie wiem już co myśleć, czy przemawia to za pogorszeniem się mojego wzroku, czy jednak za sklerozą;).
No może i posmakują po swojemu, ale jeśli już muszą w ten sposób smakować (i publikować) to niech oszczędzą sobie - i czytelnikom - wplatania do tekstu recenzji wątków nawiązujących do obecnej debaty społeczno-politycznej.. czym jak czym, takimi sprawami jest się gdzie zajmować, całe media są nimi wypełnione po brzegi (aż się wszystko wylewa), więc tym bardziej zaśmiecanie czymś podobnym z założenia zorientowanych na inną problematykę artykułów, podczas gdy tylu krytyków nie ma możliwości się wypowiedzieć, jest podwójnie rażące i niesmaczne.

Kasia G - Czw Kwi 04, 2013 10:12 am

poza cała "osobliwością" szkoda, że autorka opowiada treść sztuki Szekspira, a nie Snu nocy letniej Neumeiera, gdzie nie ma przecież "królowej amazonek", ani ojca Hermii, który zmusza ja do wyjścia za Demetriusza... A zamiast lubczyku mamy czerwoną różę......
Ali - Czw Kwi 04, 2013 10:05 pm

Jeszcze jeden głos w prasie, czy raczej mini-głosik: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/159798.html Ale jest tam coś godnego wsparcia. Pisze ten ktoś nie bez racji: "Balet z pewnością długo utrzymałby się w repertuarze ze względu na wysoki poziom taneczny oraz barwną, dynamiczną akcję i scenografię, ale niestety do końca sezonu nie będzie już wystawiany. Trzeba mieć nadzieję, że dyrekcja Teatru Wielkiego przerwie niedobrą tendencję pokazywania kilku spektakli po udanej premierze i tym razem odpowie na zainteresowanie publiczności".
Kasia G - Czw Kwi 04, 2013 10:43 pm

wiemy już że "Sen" powróci w listopadzie, więc będzie cieszył nasze oczy - jak długo nie wiadomo, ale na pewno dłużej (mogąc liczyć na publiczność) niż świetne ale bardziej awangardowe premiery. Sęk w tym, że własciwie to nie jest tak, że dyrekcja Teatru Wielkiego (ma) niedobrą tendencję pokazywania kilku spektakli po udanej premierze - dyrekcja baletu musi sie dostosowywać do rytmu pracy całego teatru więc daje kilka spektakli danego tyułu przy okazji premiery i tytuł ten wraca po najmniej pół roku, a czasem dłużej - tyle tylko, ze taki recenzent lub widz dawno zdąży już o "udanej premierze" zapomnieć - fama dobrej premiery nie przekłada sie wtedy na wydźwięk marketingowy i naturalne zainteresowanie szerszej publiczności. Natomiast w operze pod tym samym dachem to sie niestety zdarza że jest premiera, kilka spektakli i to koniec eksploatacji spektaklu zrealizowanego często w koprodukcji - vide Trojanie
Ali - Pią Kwi 12, 2013 11:58 pm

Kasia G napisał/a:
... "Sen" powróci w listopadzie...

A ja już za nim tęsknię. :sad: Spojrzałem czy pokazują go także w Hamburgu. Grali w marcu i kwietniu. Jeszcze jeden spektakl zaplanowali w swoim czerwcowym festiwalu. Ale znalazłem też ich trailer: http://www.hamburgballett...ommernacht.html I odnoszę wrażenie, że NASI premierowi może nawet lepsi, a niektórzy z pewnością piękniejsi :smile: Czyż nie?

Kasia G - Sob Kwi 13, 2013 12:21 am

pewnie, że piękniejsi a juz "ichni" Oberon i Lizander to juz straszne "pasztety" - niezaleznie od tanecznych zapewne wysokich umiejętności
Ali - Sob Kwi 13, 2013 5:50 pm

Kasia G napisał/a:
... straszne "pasztety"...

"Pasztety"? :smile: Dobre, cokolwiek to znaczy, bo brzmi całkiem adekwatnie. Gdzież im tam do NASZYCH przysmaków: http://www.youtube.com/wa...&v=sNPC-KGBI08# - na nie aż miło popatrzeć :wink: . Kiedyś było więcej urody w zespole Neumeiera "niezależnie od tanecznych zapewne wysokich umiejętności" - jak słusznie zastrzegasz się Kasiu.

Ali - Wto Kwi 16, 2013 11:54 pm

Jeszcze jeden drobiazg: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/160606.html

I znów tam wiekopomne odkrycie: "Mimo iż od hamburskiej premiery baletu minęło ponad 36 lat, przedstawienie się nie zestarzało". Zestarzało się lub się nie zestarzało - oto niereformowalne u nas kryterium oceny wartości baletów. Aż strach pomyśleć, co taki napisze, kiedy pokażą znów np. "Giselle"... po ponad 172 latach.

I jeszcze trochę pustosłowia: "Do tej pory bawiło i wzruszało widzów na wielu innych, czołowych scenach Europy". Tych "czołowych" nie ma znowu tak "wiele", a - z tego co wiem - "Sen" udostępnił Neumeier po Hamburgu jedynie czterem z nich: w Paryżu, Moskwie, Kopenhadze i Wiedniu oraz dwóm nieco mniej "czołowym" w Sztokholmie i Dreźnie. W sumie było ich więc sześć. Czy to "wiele"? Nie sądzę.

Czepiam się, ale w imię odpowiedzialności za słowo drukowane. :sad: Syzyfowe wysiłki...

Ewa J. - Sro Kwi 17, 2013 1:08 am

Oberon i Lizander może i "pasztety", ale jeśli porównywać z resztą.. Helene Bouchet jako Tytania/Hipolita - zupełne inne "przeżywanie" i rozumienie ruchu, niesamowita liryczna ekspresja i doskonałe zespolenie z muzyką, każdy jej krok, czy stąpnienie wybrzmiewają razem z dźwiękami - coś niezwykle pięknego, widać już po fragmentach, plus dwaj inni wielcy i wspaniali - Otto Bubenicek jako Demetriusz i Alexandre Ryabko jako Puk. Dodać do tego bezbłędny corps i widoczną teatralność ról (co w tym wypadku jest komplementem) - albo inaczej: b pieczołowite ich aktorskie przygotowanie. Jednak niewiele zespołów i tancerzy stać na tak dużo, balet hamburski to - jak widać - najwyższa półka, obecnie chyba trudno mówić o próbie ich dościgania. Po obejrzeniu obu spektakli, pewnie można by zestawiać poszczególne kreacje, bo sądzę, że niektórzy z naszych tancerzy dorównali kolegom z Hamburga (szczególnie dwaj;) Jednak wystarczy rzut oka, żeby stwierdzić - ten występ to prawdziwy taneczny dramat :wink:
Szkoda, że tak mało Lloyda Rigginsa jako Spodka, to niezwykła osobowość sceniczna, jedna z najbardziej wyrazistych z hamburskiej sceny i znowu - b charyzmatyczna i porywająca właśnie od strony aktorskiej.

Ali - Pią Kwi 19, 2013 11:25 pm

Izabela Szymańska w "Ruchu Muzycznym": http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/160708.html - dokładnie opowiada balet Neumeiera. Ale gdzie ona zobaczyła "obrus" w prologu i "nakrywanie do stołu"? Szczerze mówiąc, nie zauważyłem...
Kasia G - Sob Kwi 20, 2013 12:56 am

gratulacje dla Izy, że przebiła się do Ruchu Muz. z baletem... tyle lat to było niemozliwe....
Ali - Nie Kwi 21, 2013 10:45 am

temat na prośbę Dyskutantów wyczyszczony z rozmowy obocznej
Administrator Kasia G


Znalazł się kolejny "doradca" Johna Neumeiera, tym razem "muzyczny": http://meakultura.pl/rece...rze-wielkim-545 Aż mi się nie chce komentować...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group